-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-01-07
2023-10-15
2022-12-26
2013-01-31
2013-02-04
2014-01-22
Trochę mi żal, że to już piąta część cyklu i przede mną zostały już tylko dwie. Miałem przerwę w czytaniu Druona i nie wiem, czy dlatego ten tom podobał mi się tak bardzo czy po prostu jest tak dobry. Oczywiście, można mówić, że w tomie mało się dzieje. Bitew tu prawie nie uświadczysz.... takich z rycerzami, zbrojami itd. Ale starcia charakterów! To jest piękne jak Druon przedstawia polityczne afery w tak przystępny sposób.
Autor ma też niezwykły dar - potrafi poprowadzić postać tak, że lubimy ją od początku i kibicujemy jej, po czym kończąc książkę, czujemy, że jest zupełnie odwrotnie. Rzecz tyczy się też postaci, którym życzyliśmy klęski, a później ich żałujemy. Nigdy nie lubiłem Karola de Valois, ale gdy "umarł wciąż żyjąc" poczułem okropny żal... Jak francuscy dworzanie poczułem, że kończy się jakaś epoka. Od początku nienawidziłem Edwarda, tylko po to by ostatnie strony czytać z łomoczącym sercem, nie dowierzając w tak wielkie ludzkie okrucieństwo. Od początku imponował mi Roger Mortimer, po czym zupełnie stracił mój szacunek. I chyba tylko Izabela i jej syn zyskali od początku moją przychylność i nie stracili jej na kolejnych stronach...
Cenie też Druona za umiejętność pokazania przewrotności ludzkiego losu. I to wszystko w w sumie cienkiej książeczce.
Tak, Wilczyca z Francji ukąsiła mnie swoimi drobnymi ząbkami. Jak dla mnie najlepsza część cyklu jak dotąd.
Trochę mi żal, że to już piąta część cyklu i przede mną zostały już tylko dwie. Miałem przerwę w czytaniu Druona i nie wiem, czy dlatego ten tom podobał mi się tak bardzo czy po prostu jest tak dobry. Oczywiście, można mówić, że w tomie mało się dzieje. Bitew tu prawie nie uświadczysz.... takich z rycerzami, zbrojami itd. Ale starcia charakterów! To jest piękne jak Druon...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-03
2013-11-13
Po przeczytaniu dwóch tomów galeonów wojny mogę ze spokojem stwierdzić, że to najlepsza rzecz od Komudy jaką trzymałem w swoich łapkach.
A oto plusy i minusy
Na plus:
+ przybliżeniem nam raczej mało znanej postaci Dickmanna jak i bitwy pod oliwą
+ reaserch. Wiedza żeglarska aż się wylewa z tych książek. Pełen szacun. Większości zwrotów, choć wytłumaczonych na początku I tomu, nie byłem wstanie zapamiętać więc czytajać of tych wszystkich folkrosztelach grotoszczelach myślałem sobie po prostu "cóż, na pewno wyglądało to ładnie i niezwykle majestatycznie"
+ Posłowie. Świetnie napisane. Komuda powinien się zastanowić nad pisaniem książek historycznych-popularnonaukowych. Według mnie świetnie by sobie z tym poradził.
A teraz na minus:
- Super szlachcic. Typowy dla Komudy zabijaka, lubiący się z kozakami, nieczuły na rany dosłownie wyrąbuje sobie drogę przez szeregi nieprzyjaciół...ziew.
- Dlaczego dwa tomy? Czyżby Fabryka Słów chciała sobie dorobić? Spokojnie zmieściło by się to w jednym.
- Lewiatan i jego wesoła gromadka. Po pewnym czasie jego tożsamość staje się jasna jak słońce, zaś hm... powiedzmy sobie szczerze, rozwiązanie zagadki ataków jest tak bezczelnie zerżnięte z Braterstwa Wilków, że szkoda gadać...
- Zero fantastyki. Naprawdę, zero, null, pustka. Niby człowiek wie, że Komuda pisze książki historyczne, a fantastyka to tylko pretekst żeby dotrzeć do odbiorcy, ale tu jej nie ma w ogóle.
Mimo to polecam - książka niewątpliwe ma to coś.
Po przeczytaniu dwóch tomów galeonów wojny mogę ze spokojem stwierdzić, że to najlepsza rzecz od Komudy jaką trzymałem w swoich łapkach.
A oto plusy i minusy
Na plus:
+ przybliżeniem nam raczej mało znanej postaci Dickmanna jak i bitwy pod oliwą
+ reaserch. Wiedza żeglarska aż się wylewa z tych książek. Pełen szacun. Większości zwrotów, choć wytłumaczonych na początku I...
2019-09-30
2020-05-15
To mogłaby być naprawdę fajna książka przygodowa, taka w stylu Indiany Jonesa. Ale nie jest bo autor wypełnił ją swoimi fetyszami, które na dodatek opisał tak że chce się rzygnąć, Miało być naturalnie, ale ile można czytać o tym jak ktoś sika, seksi się wkładają w "kiszkę stolcową", pierdzi itd. Autor skutecznie zabija napięcie wrzucając wyrazy nie pasujące do klimatu. Pojawia się niedźwiedź? Autor nagle nazwie go "miśkiem", choć w ogóle nie pasuje to do klimatu. Przy niektórych porównaniach czuć nawet dumę, którą czuł autor wymyślając je, ale... znów są idiotyczne. Moje ulubione to: "Anioły wędrują poprzez czas jak karetka pocztowa z Poczty Głównej do Radomia". Jeśli już mowa o aniołach, to te co chwilę interweniują by pomóc bohaterom tak często, że im później tym ma się bardziej dość tej taniej zagrywki autora.
Więcej znajdziecie w analizie na Niezatapialnej Armadzie Kolonasa Waazona: https://niezatapialna-armada.blogspot.com/2020/02/388-anioy-w-petersburgu-czyli-zoty.html
To mogłaby być naprawdę fajna książka przygodowa, taka w stylu Indiany Jonesa. Ale nie jest bo autor wypełnił ją swoimi fetyszami, które na dodatek opisał tak że chce się rzygnąć, Miało być naturalnie, ale ile można czytać o tym jak ktoś sika, seksi się wkładają w "kiszkę stolcową", pierdzi itd. Autor skutecznie zabija napięcie wrzucając wyrazy nie pasujące do klimatu....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-24
2017-07-19
Chyba nie ma lepszej rekomendacji dla napisanego przez Druona cyklu powieści niż ta, że uwielbia go sam George R.R. Martin.
Chyba nie ma w tych książkach żadnego zbędnego opisu. Autor skupia się wyłącznie na intrygach wokół "przeklętych królów" i pokazuje jak nawet najpotężniejsze państwo może ogarnąć chaos spowodowany osobistymi ambicjami kilku walczących ze sobą możnych ludzi.
Chyba nie ma lepszej rekomendacji dla napisanego przez Druona cyklu powieści niż ta, że uwielbia go sam George R.R. Martin.
więcej Pokaż mimo toChyba nie ma w tych książkach żadnego zbędnego opisu. Autor skupia się wyłącznie na intrygach wokół "przeklętych królów" i pokazuje jak nawet najpotężniejsze państwo może ogarnąć chaos spowodowany osobistymi ambicjami kilku walczących ze sobą możnych...