Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Brutalna klasyka, ale mimo wszystko warto się z nią zaznajomić.

Brutalna klasyka, ale mimo wszystko warto się z nią zaznajomić.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniale było wrócić do Kinga w takim wydaniu. Historia Rose była wciągająca, pełna utrzymującego się napięcia i mistycznego motywu, który kupił mnie całkowicie.
Równocześnie jest to bolesny portret kobiety brutalnie skrzywdzonej, stłamszonej i zastraszonej. Nie widzę powodów do krytykowania autora za tworzone sylwetki kobiece - nie jest to może nic wybitnego, ale na pewno warsztatowo się broni.
Najbardziej uwielbiam symbolikę i nawiązania do innych powieści autora. I tu było nie inaczej, bo wyłapałam wzmianki o Mrocznej wieży jak i o innych znanych mi już tytułach Kinga.
Jest w tej powieści coś hipnotyzującego, co prowadzi mnie ku motywowi zakupionego przez Rose obrazu i sprawia to, że powieść ciągle w mojej głowie pozostaje.

Wspaniale było wrócić do Kinga w takim wydaniu. Historia Rose była wciągająca, pełna utrzymującego się napięcia i mistycznego motywu, który kupił mnie całkowicie.
Równocześnie jest to bolesny portret kobiety brutalnie skrzywdzonej, stłamszonej i zastraszonej. Nie widzę powodów do krytykowania autora za tworzone sylwetki kobiece - nie jest to może nic wybitnego, ale na pewno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tom, w który najbardziej się zaangażowałam i który miło mnie zaskoczył. Wydarzenia w Śmierci Dulgath odkrywają kilka istotnych sekretów i dokładają więcej pytań, na które mam wrażenie, że czwarty tom w pełni nie odpowie.
Niemniej - zdecydowanie z większym zaciekawieniem niż w przypadku poprzednich dwóch części, śledziłam losy Royce'a i Hadriana. Co więcej, nie jestem niestety usatysfakcjonowana pewnymi rozwiązaniami, ale dlatego, że oczekiwałabym innego rozwoju wydarzeń, a nie dlatego, że autor poprowadził to źle jakościowo.
Obawiam się tego czwartego tomu - po trzecim mam ochotę na większe zgłębienie świata stworzonego przez Sullivana.

Tom, w który najbardziej się zaangażowałam i który miło mnie zaskoczył. Wydarzenia w Śmierci Dulgath odkrywają kilka istotnych sekretów i dokładają więcej pytań, na które mam wrażenie, że czwarty tom w pełni nie odpowie.
Niemniej - zdecydowanie z większym zaciekawieniem niż w przypadku poprzednich dwóch części, śledziłam losy Royce'a i Hadriana. Co więcej, nie jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie lektura Godziny wiedźm. Spodziewałam się przerywnika, który nie zostanie na długo w mojej głowie, a dostałam pochłaniającą historię realizującą w całkiem naturalistyczny sposób jedne z moich ulubionych motywów kobiecego buntu.
Równie mocno zaskoczyła mnie kreacja bohaterów - przemyślana, niewymuszona. Główna bohaterka nie jest alfą i omegą, nie stara się ustawić wszystkich w szeregu, ale ma w sobie niezgodę na otaczającą ją rzeczywistość i stara się znaleźć rozwiązanie.
Motyw wiedźm, zakazanej magii i mrocznych sił wdzierających się do świata prostego ludu bardzo mi się podobał. Z pewnych mankamentów - oczekiwałabym więcej światotwórstwa, ale to typowe oczekiwania po przyswojeniu sporych ilości fantastyki napisanej z rozmachem.
Polecam, bo to jeden z przypadków, w którym pozory mylą, a fabuła oferuje więcej, niż można by było się spodziewać.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie lektura Godziny wiedźm. Spodziewałam się przerywnika, który nie zostanie na długo w mojej głowie, a dostałam pochłaniającą historię realizującą w całkiem naturalistyczny sposób jedne z moich ulubionych motywów kobiecego buntu.
Równie mocno zaskoczyła mnie kreacja bohaterów - przemyślana, niewymuszona. Główna bohaterka nie jest alfą i omegą,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To chyba jak dotąd najsłabszy Wells, jakiego przeczytałam. Spodziewałam się konkretnego toku fabuły, jedna nie mogłam skupić uwagi na wydarzeniach. Niestety, najsłabiej wypadają nijacy bohaterowie, do żadnego z nich nie poczułam cienia sympatii, losy żadnego z nich mnie nie przejęły.

To chyba jak dotąd najsłabszy Wells, jakiego przeczytałam. Spodziewałam się konkretnego toku fabuły, jedna nie mogłam skupić uwagi na wydarzeniach. Niestety, najsłabiej wypadają nijacy bohaterowie, do żadnego z nich nie poczułam cienia sympatii, losy żadnego z nich mnie nie przejęły.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trochę mniej mi ten tom podszedł - mam wrażenie, że cała intryga była za mocno rozciągnięta. Najciekawsze elementy powieści, czyli rozgrywki polityczne zgubiły się w przegadanej fabule. Lekki przesyt odczułam też w przekornych, cynicznych i sarkastycznych dialogach ekipy ze Slough house, niekiedy te elementy były nieadekwatne do powagi sytuacji. Zakończenie jednak było niezłe, podsyciło moją ciekawość. Chciałabym też więcej charakterystyki postaci Coego i liczę, że pojawi się to w kolejnym tomie. Piąty tom notuje lekki spadek formy, dlatego czekam na kontynuację, aby przekonać się, czy był to jednorazowy wypadek przy pracy.

Trochę mniej mi ten tom podszedł - mam wrażenie, że cała intryga była za mocno rozciągnięta. Najciekawsze elementy powieści, czyli rozgrywki polityczne zgubiły się w przegadanej fabule. Lekki przesyt odczułam też w przekornych, cynicznych i sarkastycznych dialogach ekipy ze Slough house, niekiedy te elementy były nieadekwatne do powagi sytuacji. Zakończenie jednak było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trochę się niestety rozjechały moje oczekiwania z realizacją wątków socjologicznych w tej powieści. Pomysł niezły, temat dość problematyczny i nadal aktualny, bo technologia wkraczająca na tereny słabiej rozwinięte to nadal współczesna sprawa. Autor odpowiednio przedstawił zarówno chęć jak i niechęć i uzasadnił je w przypadku konkretnych postaci, ale realizacja wypada trochę słabiej. Bardzo ciężki i nierówny styl, stwierdzam, że nieco dopasowany do pochodzenia bohaterki, ale też nie do końca rozumiem ten zabieg. Bo jeżeli niezamierzony to oznacza, że po prostu autor tak pisze. A jeżeli tak jest, to raczej wymaga cierpliwości.
Kreacja postaci, poza główną bohaterką Mae, raczej okrojony. Na plus zaliczyć muszę osadzenie różnorodnych perspektyw wśród bohaterów - mam na myśli podejście do tego wkroczenia technologii. Bohaterowie upatrują w nim niekiedy zagrożenia, są niepewni i niekiedy Mae (zachęcona do nowych możliwości) musi ścierać się z tym myśleniem.
Co do wspomnianej bohaterki - niewątpliwie wyróżnia się fakt, że jest to dojrzała kobieta, matka trzech dorosłych synów. Rzadko ten "wycinek" społeczny ma swoją reprezentacji w literaturze, szczególnie w kontekście kontaktu ze zmianami zachodzącymi w świeci w pozytywnym świetle. Mae mimo swojej dojrzałości jest gotowa nową technologię wykorzystać na własny użytek i przekonywać do niej innych.
To taka powieść, która w momencie czytania przykuje uwagę, ale nie pozostanie z czytelnikiem na dłużej. Nie jest to raczej historia, do której chce się po latach wrócić, ale stanowi ciekawostkę gatunku i oferuje fantastykę w niestandardowym wydaniu.

Trochę się niestety rozjechały moje oczekiwania z realizacją wątków socjologicznych w tej powieści. Pomysł niezły, temat dość problematyczny i nadal aktualny, bo technologia wkraczająca na tereny słabiej rozwinięte to nadal współczesna sprawa. Autor odpowiednio przedstawił zarówno chęć jak i niechęć i uzasadnił je w przypadku konkretnych postaci, ale realizacja wypada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam ten cykl i mam wrażenie, że z każdą kolejną częścią coraz bardziej. Dlaczego? Na pewno sporo robi tutaj styl pisania Herrona, gość naprawdę ma pomysł na serię o szpiegach wyrzutkach, wie jakie informacje chce przekazać czytelnikowi i kiedy. Kilka scen wypada nieco teatralnie, ale w tym przypadku jest to zaletą. Autor bawi się językiem, postaciami, fabułą i dostarcza świetnej rozrywki czytelnikowi. Ponownie przypominam, że w tym cyklu mimo iż w każdym tomie mamy do czynienia z prowadzeniem jakiejś sprawy kryminalnej lub terrorystycznej, to nie jest to główny trzon fabuły.
Bardzo podoba mi się gra polityczna prowadzona przez Ragent's Park, Herron świetnie przedstawia te intrygi. I moim zdaniem naprawdę oklaski należą się za kreację najbardziej odpychającej sylwetki z jaką spotkałam się na przestrzeni lat w najróżniejszych powieściach i... z jakichś powodów darzę tego Lamba sympatią.

Uwielbiam ten cykl i mam wrażenie, że z każdą kolejną częścią coraz bardziej. Dlaczego? Na pewno sporo robi tutaj styl pisania Herrona, gość naprawdę ma pomysł na serię o szpiegach wyrzutkach, wie jakie informacje chce przekazać czytelnikowi i kiedy. Kilka scen wypada nieco teatralnie, ale w tym przypadku jest to zaletą. Autor bawi się językiem, postaciami, fabułą i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę świetna pozycja, jeżeli chodzi o UW. Znakomicie poprowadzona fabuła, nieoczywista kreacja postaci no i tematyka... Świat, w którym o wodę toczą się walki, litr kosztuje ponad 6 dolarów i porcje są surowo racjonowane.
Bacigalupi stworzył dystopię, której realia zdają się nosić znamiona przyszłości za kilkadziesiąt lat.
Bardzo doceniam połączenie wątków sensacyjnych (mafijne porachunki, konkurencja między korporacjami i niemalże nieistotne interesy jednostki), ekonomicznych i społecznych. W kilku miejscach autor trafia w punkt z refleksją na temat ludzkości. Wykorzystuje figury współczesności do kreacji futurystycznego piekła.
Uważam, że to jeden z lepszych tytułów, jeżeli chodzi o Ucztę wyobraźni i bardzo zachęcający do innych pozycji Bacigalupiego. To co prawda jego druga książka, z którą się zapoznałam, ale dopiero teraz doceniłam umiejętności pisarza.

Naprawdę świetna pozycja, jeżeli chodzi o UW. Znakomicie poprowadzona fabuła, nieoczywista kreacja postaci no i tematyka... Świat, w którym o wodę toczą się walki, litr kosztuje ponad 6 dolarów i porcje są surowo racjonowane.
Bacigalupi stworzył dystopię, której realia zdają się nosić znamiona przyszłości za kilkadziesiąt lat.
Bardzo doceniam połączenie wątków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Komedia romantyczna, na której bawiłam się świetnie. Pod względem kreacji postaci relacji jest całkiem ciekawie i autorka wybroniła się w kwestii połączenia dwóch bardzo różnych osobowości. Bardzo duży plus za przyjaciółkę, która bez sztucznej protekcjonalności szanuje odrębność i niezależność swojej "bratniej duszy" i nie postrzega jej jako ułomnej wariatki wymagającej opieki.

Komedia romantyczna, na której bawiłam się świetnie. Pod względem kreacji postaci relacji jest całkiem ciekawie i autorka wybroniła się w kwestii połączenia dwóch bardzo różnych osobowości. Bardzo duży plus za przyjaciółkę, która bez sztucznej protekcjonalności szanuje odrębność i niezależność swojej "bratniej duszy" i nie postrzega jej jako ułomnej wariatki wymagającej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Portret kobiecej społeczności odciętej od świata. Ciekawa forma, broniąca się i podtrzymująca zainteresowanie czytelnika mimo całkowitego braku dialogów. Fabuła do pewnego stopnia mnie zaciekawiła, ale w 3/4 byłam już znużona. Mam wrażenie, że ta historia i tak zatrze się w pamięci, choć wydaje się dość nietuzinkowa pod względem tematyki. Po kilku tygodniach od lektury mogę w sumie w dwóch zdaniach zarysować fabułę i potwierdzić, że przeczytałam. W czasie lektury było całkiem całkiem, ale po czasie nic z Wyspy kobiet w moich myślach nie zostało.

Portret kobiecej społeczności odciętej od świata. Ciekawa forma, broniąca się i podtrzymująca zainteresowanie czytelnika mimo całkowitego braku dialogów. Fabuła do pewnego stopnia mnie zaciekawiła, ale w 3/4 byłam już znużona. Mam wrażenie, że ta historia i tak zatrze się w pamięci, choć wydaje się dość nietuzinkowa pod względem tematyki. Po kilku tygodniach od lektury mogę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, ale kompletnie się rozminęłam z tym tytułem. Czerwony śnieg zaczął się naprawdę dobrze, zaangażował mnie w swój klimat i... po zakończeniu pierwszej części te wrażenia zupełnie uleciały. Liczyłam na oryginalną i ciekawą realizację motywu wampirycznego (ale taką oderwaną od popkulturowej wizji choć równocześnie nie próbującą wymyślać koła na nowo) i niestety się rozczarowałam. Niestety całość jest nierówna, toporna i w zasadzie nie do końca wiadomo, o co chodzi w fabule. Wydarzenia historyczne są zaledwie muśnięte i nie stanowią tła dokładającego ciężaru do rozważań filozoficznych. Powieść zawiera wątki ważnych rozmyślań, jest momentami bardzo ciężka, a równocześnie w ogóle nie dotknęła mojej czułej struny (czy nawet pobudziła do refleksji). W żadną postać się nie zaangażowałam, tak samo jak w chaotyczną fabułę. Miała sporadycznie lepsze momenty, ale trzy dobre sceny to jednak za mało, żeby wspominać pozytywnie całokształt.

Niestety, ale kompletnie się rozminęłam z tym tytułem. Czerwony śnieg zaczął się naprawdę dobrze, zaangażował mnie w swój klimat i... po zakończeniu pierwszej części te wrażenia zupełnie uleciały. Liczyłam na oryginalną i ciekawą realizację motywu wampirycznego (ale taką oderwaną od popkulturowej wizji choć równocześnie nie próbującą wymyślać koła na nowo) i niestety się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetny pierwowzór głośniejszych tytułów takich jak Rok 194 czy Nowy wspaniały świat. Trudniejszy, wiele rzeczy musimy domyślać się wraz z głównym bohaterem, piszącym notatki. Rzeczywistość w My potrafi przestraszyć, ale i pobudzić do refleksji. AUtor bardzo dobitnie, mimo że nie wprost, jak wspominałam, sugeruje swój światopogląd i pokazuje idee poddawane krytyce.
Świetne sf socjologiczne.

Świetny pierwowzór głośniejszych tytułów takich jak Rok 194 czy Nowy wspaniały świat. Trudniejszy, wiele rzeczy musimy domyślać się wraz z głównym bohaterem, piszącym notatki. Rzeczywistość w My potrafi przestraszyć, ale i pobudzić do refleksji. AUtor bardzo dobitnie, mimo że nie wprost, jak wspominałam, sugeruje swój światopogląd i pokazuje idee poddawane krytyce.
Świetne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy umiera osoba młoda i pełni zdrowia pojawiają się pytania. Jak? Dlaczego? Co było przyczyną? Taki niespodziewany los spotyka Sue Passero, lekarkę w Manhatan Memorial Hospital. Jej ciało trafia do kostnicy Jacka Stapletona. Wiedz sądowego medyka nakazuje przeprowadzić szczegółową sekcję, ale nie przynosi ona zasadniczej odpowiedzi – czy Sue Passero zmarła z przyczyn naturalnych, czy do jej śmierci ktoś umyślnie doprowadził?

Powieść zaczyna się bez szrzej zarysowanego tła, od razu na scenę wkracza główny bohater i praktycznie natychmiast przenosimy się do kostnicy. Jack Stapleton jest postacią wykreowaną w sposób nieco zachowawczy. Ma swoje hobby, którego nie akceptuje otoczenie, oddaje się swojej pracy, ale ma w sobie dozę poczciwości. Co doceniam, autor nie starał się zrobić z niego bohatera, master minda, który jest o krok przed wszystkimi. Jack podchodzi do sprawy metodycznie, błądzi, czasem porusza się po omacku, ale daje się też ponieść przeczuciu i drąży zagadkowe kwestie w momencie, w którym w zasadzie nikt nie przychyla się ku jego tezom. Dodatkowym smaczkiem w fabule jest fakt, że zmarła Sue była w bliskiej relacji koleżeńskiej żony Jacka, Laurie, a także przez swoje aktywistyczne zapędy była na celowniku szpitalnych intrygantów.

Pomysł na fabułę wyszedł autorowi całkiem nieźle, jednak wykonanie nieco kuleje. W mojej ocenie przez pierwsze 2/3 powieści można się znudzić. Kiedy pierwszy tuman kurzu opada i Jack zaczyna błądzić po szpitalu w celu poszlak wyjaśniających śmierć Sue akcja mocno zwalnia. Wyjątkowo irytowało mnie ciągłe powtarzanie opisu „przypadku Sue”, zamiast wrzucić jednozdaniową informację dla czytelnika, że Jack ponownie streścił rozmówcy wyniki sekcji, musimy ponownie czytać te same informacje w kółko. Moim największym zaskoczeniem była zmiana perspektywy i nagłe ujawnienie zabójcy, którego poznajemy na wcześniejszym etapie lektury, w efekcie czego ani nie ma satysfakcji z połączenia kropek ani „pozytywnego” zaskoczenia wynikającego z nieoczekiwanego zwrotu akcji. Thrillery, w których bohaterem nie jest zawodowy śledczy mają to do siebie, że muszą zaoferować coś w zamian. Jedynie policyjni detektywi są w stanie korzystając ze swoich przywilejów i dostępów do różnych źródeł informacji poprowadzić sprawę dynamicznie, z planem, bardziej lub mniej oficjalnie przesłuchując świadków i docierając do nowych poszlak. Postacie nie mające nic wspólnego z rolą publicznego funkcjonariusza muszą obchodzić się bez tych udogodnień i niestety w tym przypadku Nocny dyżur wypada słabo, bo nie oferuje niczego szczególnego w zamian. Zasadnicza część podążania ku rozwiązaniu to zbieranie szczątkowych danych o konfliktach administracyjnych i karierowych pracowników MMH. Nie nadaje to dynamiki fabule, a spowalnia akcję.

Polubiłam Jacka mimo jego zwyczajności. Uważam, że sporo potencjału autor zmarnował mocno spłycając rodzinne problemy bohatera. Ta warstwa obyczajowa w powieści została ewidentnie napisana bez pomysłu i tak, jakby autorowi po prostu nie leżało dodawanie elementów świadczących o tym, że historia nie rozgrywa się w próżni. Niespecjalnie polubiłam otoczenie głównego bohatera, a rzekomy najlepszy przyjaciel Jacka i Laurie swoim zachowaniem nie potwierdzał zachowaniem swojej życzliwej przyjaźni z małżeństwem.

Końcówka nieco uratowała całość z mojego punkty widzenia. Akcja się zagęściła, motywacja sprawcy zaczęła się coraz bardziej krystalizować i poczułam ciekawość co do zakończenia. Autor pisze dość prosto, w polskim tłumaczeniu mamy wiele powtórzeń tych samych zbitek słów, ale równocześnie w finale książki wszystko jest klarownie przedstawione. Spodziewałam się po Nocnym dyżurze nieco więcej, a także w warstwie „medycznej” nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana, ale doceniam zwyżkę jakości przy zakończeniu powieści. Pozostaje zastanowić się nad kwestią, czy skoro był to trzynasty tom, to tu należy upatrywać pewnej pechowości tej powieści czy też po prostu trzynasta część przygód to już za dużo i wypadałoby zakończyć cykl.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Rebis!

Kiedy umiera osoba młoda i pełni zdrowia pojawiają się pytania. Jak? Dlaczego? Co było przyczyną? Taki niespodziewany los spotyka Sue Passero, lekarkę w Manhatan Memorial Hospital. Jej ciało trafia do kostnicy Jacka Stapletona. Wiedz sądowego medyka nakazuje przeprowadzić szczegółową sekcję, ale nie przynosi ona zasadniczej odpowiedzi – czy Sue Passero zmarła z przyczyn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyjemna kontynuacja, momentami nieco naiwna, aczkolwiek z punktu widzenia zasad rządzących naszą rzeczywistością, a nie światem wykreowanym, w którym przecież nie wszystko musi działać tak samo. Niemniej, nieco niedosytu pozostawia skąpa warstwa fantastyczna, a brak fantastyki w fantastyce to jest jednak trochę wpadka. Dobra przygodówka, lekka rozrywka na parę wieczorów.

Przyjemna kontynuacja, momentami nieco naiwna, aczkolwiek z punktu widzenia zasad rządzących naszą rzeczywistością, a nie światem wykreowanym, w którym przecież nie wszystko musi działać tak samo. Niemniej, nieco niedosytu pozostawia skąpa warstwa fantastyczna, a brak fantastyki w fantastyce to jest jednak trochę wpadka. Dobra przygodówka, lekka rozrywka na parę wieczorów.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyjemna, lekka fantastyka, od której nie należy wiele oczekiwać i raczej wziąć sobie do serca, że jest "lekka". Kroniki Ryirii to cykl poprzedzający "Odkrycia Ryirii", powstały później, ale chronologicznie akcja jest wcześniejsza niż w "Odkryciach"/ Tu mam lekki problem, bo zakładam, że styl autora mógł się rozwinąć na przestrzenia tomów i w Odkryciach może być na niższym poziomie niż w Wieży koronnej. Na szczęście główni bohaterowie przykuwają uwagę i potrafią zapewnić czytelnikowi kilka ładnych godzin rozrywki. Rozwiązania fabularne bywają nieco naiwne, ale z drugiej strony, dzieje się dużo i można na to przymknąć oko. Liczę na wyjaśnienia w tomie kolejnym, ponieważ w Wieży koronnej nie otrzymujemy odpowiedzi na kilka ważnych pytań.

Przyjemna, lekka fantastyka, od której nie należy wiele oczekiwać i raczej wziąć sobie do serca, że jest "lekka". Kroniki Ryirii to cykl poprzedzający "Odkrycia Ryirii", powstały później, ale chronologicznie akcja jest wcześniejsza niż w "Odkryciach"/ Tu mam lekki problem, bo zakładam, że styl autora mógł się rozwinąć na przestrzenia tomów i w Odkryciach może być na niższym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wymagający tom, z kilkoma bardzo dobrymi momentami, stanowiącymi przebłyski w dość zagmatwanej i czasem mało wyrazistej akcji. Dużo gadania, dużo myślenia, nieco mniej kwintesencji "DIuny", która urzekła mnie w poprzednich częściach. Trochę nie wiem, co myśleć o tym tomie - trochę irytuje mnie, że w kilku najciekawszych kwestiach czytelnik dostaje skrawki, a prosiłoby się pogłębić kilka wątków. Na pewno będę dobrze wspominać spory udział w tym tomie Bene Gesserit - do tej pory wcale nie były mało ważne, ale Heretycy Diuny są jakby tomem dla nich i o nich, a dla mnie osobiście jest to chyba najciekawszy element świata wykreowanego przez Herberta. Nie jedyny ciekawy, ale najciekawszy, chociaż... No i jak zaczynam o tym myśleć, to jednak to naprawdę niezły tom.

Wymagający tom, z kilkoma bardzo dobrymi momentami, stanowiącymi przebłyski w dość zagmatwanej i czasem mało wyrazistej akcji. Dużo gadania, dużo myślenia, nieco mniej kwintesencji "DIuny", która urzekła mnie w poprzednich częściach. Trochę nie wiem, co myśleć o tym tomie - trochę irytuje mnie, że w kilku najciekawszych kwestiach czytelnik dostaje skrawki, a prosiłoby się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Języczni. Co język robi naszej głowie Aleksandra Niepsuj, Jagoda Ratajczak
Ocena 6,2
Języczni. Co j... Aleksandra Niepsuj,...

Na półkach: , ,

Ciekawa publikacja, poruszająca zagadnienia dotyczące każdego człowieka, jednak moim zdaniem za mało obszerna. Autorka miała dobry pomysł na książkę, ale w pewnym momencie da się wyczuć, że to trochę mieszanina problemów związanych z językami, kilku anegdot i sporej liczby nawiązań do odnalezionych badań. Niektóre kwestie mogłyby być poszerzone, a całość raczej płytko zarysowuje problematykę.

Ciekawa publikacja, poruszająca zagadnienia dotyczące każdego człowieka, jednak moim zdaniem za mało obszerna. Autorka miała dobry pomysł na książkę, ale w pewnym momencie da się wyczuć, że to trochę mieszanina problemów związanych z językami, kilku anegdot i sporej liczby nawiązań do odnalezionych badań. Niektóre kwestie mogłyby być poszerzone, a całość raczej płytko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po latach od przeczytania opowiadania "Stara kobieta i smok" wreszcie sięgnęłam po kolejny tytuł spod pióra Przybyłka. Na początku bardzo rozczarowałam się formą, bo nie spodziewałam się zbioru opowiadań. Mam wrażenie, że polscy twórcy fantastyki za bardzo upodobali sobie ten format i nieco mnie to znużyło. Dałam jednak Gamedecowi szansę i okazało się, że słusznie. Gamedec: Granica rzeczywistości to przede wszystkim teksty rozrywkowe, z ciekawszymi i mniej porywającymi sprawami detektywa Torkila działającego w wirtualnym świecie. Przekonałam się. Czasami zdarzyło mi się skrzywić, bo męski bohater niestety patrzy na kobiety głównie jako obiekty seksualne, a w momencie, gdy rozważa nad uczuciami do trzech bohaterek już miałam lekko dość, ale na szczęście główną osią fabuły są sprawy rozwiązywane przez bohatera. Opowiadania co prawda nie pozwalają na solidne rozwinięcie żagli, ale w każdym z kolejnych tekstów poznajemy nowy wycinek rzeczywistości, którą stworzył autor i bardzo liczę na to, że drugi tom, będący już powieścią, pozwoli mi na dobre przekonać się do tego świata. Nie mam zbyt wiele doświadczenia z cyberpunkiem, ale myślę, że mogłabym bardziej rozgościć się w tej gałęzi gatunkowej. Nie tylko ze względu na cykl o Gamedecu, którego kontynuację rozważę dopiero po przeczytaniu drugiej części, ale ze względu na to, że jednak jest to dla mnie nowinka.
Trzymam kciuki za lepsze kolejne części i ostatecznie mogę zachęcać do lektury, ponieważ mimo mankamentów tytuł oferuje całkiem błyskotliwą rozrywkę.

Po latach od przeczytania opowiadania "Stara kobieta i smok" wreszcie sięgnęłam po kolejny tytuł spod pióra Przybyłka. Na początku bardzo rozczarowałam się formą, bo nie spodziewałam się zbioru opowiadań. Mam wrażenie, że polscy twórcy fantastyki za bardzo upodobali sobie ten format i nieco mnie to znużyło. Dałam jednak Gamedecowi szansę i okazało się, że słusznie. Gamedec:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ten tom podobał mi się trochę mniej niż poprzedni, z uwagi na dość sporą dawkę nastoletniego dramatyzowania w wydaniu Hannah. Bohaterka za mocno koncentrowała się na sobie, analizowała każdą sytuację sprowadzając jej niepowodzenie do swojego działania. Było to irytujące, ale bardziej odczuwalne w drugiej połowie powieści i na szczęście w końcówce zelżało.
Isabel Sterling mogłaby popracować trochę nad warsztatem, bo mimo że nie zgrzytałam jakoś mocno zębami nad stylem pisania to i tak powieść mogłaby zostać napisana lepiej. Szczególnie przeszkadza mi tutaj ciągłe odwoływanie się do wydarzeń sprzed fabuły pierwszego tomu. Były na tyle istotne, że napisanie rozdziału, dwóch retrospekcji zdecydowanie dopełniłoby całokształt i urozmaiciło wydarzenia.
Bardzo polubiłam postać Cala w tej części, on oraz Morgan zdobyli moją sympatię już w części pierwszej. Z antypatii - zdecydowanie mama Hannah, mam wrażenie, że to jedna z mniej sympatycznych mam w młodzieżówkach, jakie miałam okazję czytać. Motyw surowego rodzica utrudniającego nastolatkowi życie jest jednak dość sztampowy.
[DELIKATYNY SPOILER BEZ KONTEKSTU] No i motyw wymazywania pamięci trochę został ograny niefortunnie i stracił sens w momencie, gdy bohaterowie rozmawiali o tym, że po wymazaniu wspomnień będzie można na nowo ujawnić te same informacje. [KONIEC]
Trochę męczyłam ten tom, ale końcówka wynagrodziła mi zgrzyty, była poprawna, bez fajerwerków.

Ten tom podobał mi się trochę mniej niż poprzedni, z uwagi na dość sporą dawkę nastoletniego dramatyzowania w wydaniu Hannah. Bohaterka za mocno koncentrowała się na sobie, analizowała każdą sytuację sprowadzając jej niepowodzenie do swojego działania. Było to irytujące, ale bardziej odczuwalne w drugiej połowie powieści i na szczęście w końcówce zelżało.
Isabel Sterling...

więcej Pokaż mimo to