Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Batman: Jestem Bane Jordie Bellaire, David Finch, Tom King, Danny Miki
Ocena 6,3
Batman: Jestem... Jordie Bellaire, Da...

Na półkach: , ,

Ten odcinek przekonał mnie do porzucenia niniejszej serii.

Ten odcinek przekonał mnie do porzucenia niniejszej serii.

Pokaż mimo to

Okładka książki Kingdom Come. Przyjdź Królestwo Alex Ross, Mark Waid
Ocena 7,3
Kingdom Come. ... Alex Ross, Mark Wai...

Na półkach: , ,

Pathetic xD

I bardzo dobrze!

Pathetic xD

I bardzo dobrze!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo ciekawy temat przedstawiony w bardzo stronniczy sposób. Historia prowadzona w sposób tendencyjny, pisana pod tezę. Przykłady wybierane tak, żeby pasowały do chorego światopoglądu autorki, innych nie zobaczymy. Na podstawie wybranych przez siebie historii buduje obraz ogółu mężczyzn, z których każdy był pijakiem, bił swoją żonę, gwałcił żonę i/lub córkę. Widocznie innych ludzi nie było skoro opisuje tylko takie przykłady.

Gdzie tylko to możliwe autorka wstawia swoje prywatne opinie jacy to mężczyźni źli, nie dobrzy, no oprawcy, każdy jeden - bez wyjątku. To samo dotyczy komentarzy pod adresem wiary katolickiej i księży. Te niepotrzebne komentarze bardzo psują i utrudniają odbiór całej książki.

Bardzo dużo jest na temat biedy i panującego głodu. Jako rozwiązanie problemu podaje dostęp do aborcji, co doprowadziłoby do zmniejszenia gęb do wykarmienia i w rezultacie nastałby dobrobyt. W innej części książki z dumą wymienia jak dzieci i wnuki jednej z bohaterek zostały lekarzami, menagerami, dyrektorami, że pokończyły studia w Londynie. Zapomina chyba o tym, że gdyby choć jedna z kobieta z poprzedniego pokolenia postanowiła „przerwać ciążę” to przerwałaby ten łańcuszek i unicestwiłaby tak naprawdę całe pokolenia.

Nie dość tego wszystkiego w końcu dowiadujemy się o relacjach polsko-żydowskich. Nie jest zaskoczeniem, że zostaliśmy opisani jako antysemici. Wydźwięk rozdziału jest mocno antypolski.

Lektura idealna dla rozwrzeszczanych feministek napisana przez ignorantkę.

Jeśli prowadziłbym ranking najgorszych książek przeczytanych w swoim życiu to byłby mocny faworyt nawet nie do podium a do pierwszego miejsca. Filmy mają swoje złote maliny tutaj przyznałbym odpowiednik i byłby to Złoty Goebbels.

Bardzo ciekawy temat przedstawiony w bardzo stronniczy sposób. Historia prowadzona w sposób tendencyjny, pisana pod tezę. Przykłady wybierane tak, żeby pasowały do chorego światopoglądu autorki, innych nie zobaczymy. Na podstawie wybranych przez siebie historii buduje obraz ogółu mężczyzn, z których każdy był pijakiem, bił swoją żonę, gwałcił żonę i/lub córkę. Widocznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mam jeden duży problem z tą książką, może wyolbrzymiam, ale czy choćby jedno lewicowe aktywiszcze lub ktokolwiek z sejmowych, senackich, samorządowych czy jakichkolwiek rzędów sięgnie po lekturę Razprozaka i przeczyta ze zrozumieniem i najdzie go refleksja, że jednak nie jest tak jak mówi TVN?

Pamiętacie tą akcję o odstrzale dzików? (tego akurat w książce nie było) Ależ był szum, że tam są ciężarne lochy i tak nie wolno… Czyli jednak dzik to od początku dzik xD a człowiek to już nie? Tak właśnie lewica wszystko relatywizuje, a Razprozak z precyzją snajpera trafnie opisuje wiele podobnych zdarzeń, wypowiedzi, postulatów itp. Kto czytał poprzednie książki, wie jakim językiem operuje autor, ile przedstawia argumentów, przykładów, porównań a nawet eksperymentów myślowych, dzięki czemu nie ma możliwości żeby nie zrozumieć co autor ma na myśli.

Jeśli ktoś myśli, że książka jest tylko o aborcji to mam dobrą wiadomość. Owszem to jest temat przewodni, ale poruszonych jest bardzo wiele sąsiadujących tematów. Czyta się to jak przegląd obecnego stanu naszej cywilizacji. Rozdziały opisujące hedonizm, pokolenie „płatków śniegu”, męstwo połknąłem jednym tchem.

Takie mamy czasy, że jesteśmy uczeni, że jak coś się psuje to trzeba wyrzucić i kupić nowe. Żona się znudziła, kupa w dupę i brać nową. Małżeństwo się sypie? Po co terapia, po co pracować nad sobą, najszybciej i najłatwiej się rozwieść. Prowadzisz leniwy tryb życia, zero sportu i słaba dieta i przez to masz problemy ze zdrowiem? Po co się odchudzać, po co ten body-shaming, zaakceptuj się takim jaki jesteś. Zaliczasz wpadkę? No po co to dziecko, skoro można….

Książka w dużej mierze o odpowiedzialności, o podejmowaniu rozsądnych decyzji, o tym jak wychowujemy nasze dzieci, o tym jak nasze dzieci są tresowane przez media i portale społecznościowe, o tym czy w życiu liczą się tylko przyjemności, o tym (to nie żart) kto odczuwa większy ból, zjadany koperek czy rozrywane na strzępy dziecko.

Środowiska pro-life zapewne otrzymają nowe spojrzenie na temat. Ci co są za wyborem między życiem, a śmiercią może się otrząsną.

Mam jeden duży problem z tą książką, może wyolbrzymiam, ale czy choćby jedno lewicowe aktywiszcze lub ktokolwiek z sejmowych, senackich, samorządowych czy jakichkolwiek rzędów sięgnie po lekturę Razprozaka i przeczyta ze zrozumieniem i najdzie go refleksja, że jednak nie jest tak jak mówi TVN?

Pamiętacie tą akcję o odstrzale dzików? (tego akurat w książce nie było) Ależ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wtórna aż do bólu. Pełna pustych przemyśleń, rozważań nie wiadomo o czym. Główny bohater miałki i nijaki jak cały główny wątek i jego dziecinne rozterki, które były przedstawione bardzo płytko.

Rzygam opiniami, jakie to piękne wydanie, że barwione strony, że okładka taka... Unikajcie tych opłaconych recenzji, które mają was nabrać. U mnie cała prawda całą dobę xD

W treści bohater jest nie raz nazywany idiotą, zresztą nazywa się "Głupim Kundlem", nawet jego babcia powiedziała, że nie raz zachował się jak dureń. A mimo to w wieku 20 lat został ministrem! Miał na głowie bilans handlu zagranicznego, eksport, import, kursy walut, odpowiedzialne decyzje. Hm... naprawdę nie było żadnego eksperta na to stanowisko?

Magia totalnie bez sensu, raz trzeba się jej uczyć a raz wpisać do kanonu (to chyba jakaś księga), czyli co jak w urzędzie trzeba dokonać wpisu do rejestru i można czarować? Zresztą było opisane jak nie do końca mu coś wyszło z czarami i babcia musiała go ratować, a potem (przynajmniej nie przypominam sobie) bez treningu, bez nauki, nie wiem może dokonał tego wpisu do rejestru xD zaczął korzystać z magii i sobie latał po świecie.

Wątek polityczny oraz opisany konflikt to wszystko jest potraktowane bardzo po macoszemu. Akcja toczy się jak w jakiejś grze, teraz robimy taka misje, żeby wbić trochę many na czary, potem jakaś bitewka, potem to potem tamto, potem inna kraina.

Nie polecam.

Wtórna aż do bólu. Pełna pustych przemyśleń, rozważań nie wiadomo o czym. Główny bohater miałki i nijaki jak cały główny wątek i jego dziecinne rozterki, które były przedstawione bardzo płytko.

Rzygam opiniami, jakie to piękne wydanie, że barwione strony, że okładka taka... Unikajcie tych opłaconych recenzji, które mają was nabrać. U mnie cała prawda całą dobę xD

W treści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ależ byłem pozytywnie nastawiony do tego tematu, chyba tylko dlatego nie zrezygnowałem w połowie. Od początku, stopniowo lektura staje sie coraz bardziej skomplikowana, pojawia sie coraz wiecej terminów ktore trzeba sprawdzać w załączonym słowniczku, coraz wiecej zdań, ktore składają sie tylko z tych terminów. Przez to czytanie w połowie książki stało się niesłychanie trudne i nużące. Ale, że chciałem zgłębić temat to czytałem do końca. Ostatni rozdział okazał sie zupełnie odmienny, napisany lekko i przystępnie, zrozumiale nawet dla mnie :) Szkoda, że całość taka nie była.
Pomimo ważnego tematu i kilku ciekawych informacji, ocena zaniżona ze względu na wspomniane trudności z przebrnięciem przez 80% książki.

Ależ byłem pozytywnie nastawiony do tego tematu, chyba tylko dlatego nie zrezygnowałem w połowie. Od początku, stopniowo lektura staje sie coraz bardziej skomplikowana, pojawia sie coraz wiecej terminów ktore trzeba sprawdzać w załączonym słowniczku, coraz wiecej zdań, ktore składają sie tylko z tych terminów. Przez to czytanie w połowie książki stało się niesłychanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

No tak... A co łączy "Desperację", "Rose Madder" i "Łowcę snów"?
Nie, tym razem nie chodzi o subtelne nawiązania i powiązania pomiędzy książkami Kinga.
Otóż zaczynają sie naprawdę extra, mają pierwsze 200-300 stron przykuwające uwagę i zapowiadające porządny kawał powieści. Aż tu kończy się część pierwsza, ksiega pierwsza jak zwał tak zwał i King totalnie odlatuje i zaczyna sprowadzać historię na naprawde odjechane tory.
Czasem mniej znaczy wiecej. Zalecałbym więcej stonowania i powściągliwości.

No tak... A co łączy "Desperację", "Rose Madder" i "Łowcę snów"?
Nie, tym razem nie chodzi o subtelne nawiązania i powiązania pomiędzy książkami Kinga.
Otóż zaczynają sie naprawdę extra, mają pierwsze 200-300 stron przykuwające uwagę i zapowiadające porządny kawał powieści. Aż tu kończy się część pierwsza, ksiega pierwsza jak zwał tak zwał i King totalnie odlatuje i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno się to czytało z uwagi na zastosowanie dziwacznych końcówek które chyba mają nie określać płci postaci. Główny bohater, czy może osoba bohaterska jest robotem bez określonej płci, no ale to jest TEN robot czyli on. A tymczasem musimy przebrnąć przez wynalazki typu "pomyślałom", "usiadłom", zachowania innej postaci są opisywane jako "pomyślałum", "usiadłum". Poniżej próbka tych debilizmów:

"Przy­kuc­nę­łom przed nimi.
– Chcie­li nas zabić – ode­zwału się Rami.
– Znowu – po­twier­dzi­łom.
Rami zagry­złu wargę.
– Wie­rzy­łum ci w spra­wie promu. Wie­rzy­łum…
– Ale teraz to zoba­czy­łuś – powie­dzia­łom. Wie­dzia­łom, co ma na myśli."

Jedyny bliższy związek przedstawiony w książce jest pomiędzy kobietami. Męskich bohaterów uświadczymy tylko gdzieś w tle.

Grupą docelową zapewne jest młodzież zauroczona gender i lbgt.

Treść płytka, pozbawiona jakiejkolwiek głębi, czy przemyśleń o czymkolwiek wznioślejszym, żadnych dylematów moralnych czy etycznych.
Główne wątki zupełnie bez sensu.

I pomyśleć że coś takiego dostało Hugo.
Odnosząc się do serii "wehikuł czasu" i do "artefaktów" to wyznacznikiem dobrego sf była dla mnie sama nominacja do nagrody Hugo. Przeważnie to się sprawdzało.
Ostatnimi laty patrząc na nagradzane książki widać mocny skręt na lewo, coś na podobieństwo Oskarów, gdzie aby otrzymać statuetkę w pracę nad filmem muszą być zaangażowane wszystkie 63 płcie, wszystkie rasy, mniejszości, feministki (osoby feministyczne?), BLM itd.

Szkoda papieru i tuszu na takiego gniota.

Trudno się to czytało z uwagi na zastosowanie dziwacznych końcówek które chyba mają nie określać płci postaci. Główny bohater, czy może osoba bohaterska jest robotem bez określonej płci, no ale to jest TEN robot czyli on. A tymczasem musimy przebrnąć przez wynalazki typu "pomyślałom", "usiadłom", zachowania innej postaci są opisywane jako "pomyślałum", "usiadłum"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kilka cytatów:

„Gdy­byś miał dziś umrzeć, dla­cze­go Bóg po­wi­nien wpu­ścić cię do nieba?”. Naj­częst­szą od­po­wie­dzią, która wtedy pada, jest jeden z wa­rian­tów zda­nia: „Speł­nia­łem dobre uczyn­ki i ni­ko­go nie za­bi­łem, nie cu­dzo­ło­ży­łem ani nie kra­dłem. Je­stem do­brym czło­wie­kiem”.
By roz­ła­do­wać emo­cje, pro­po­nu­ję wtedy my­ślo­wy eks­pe­ry­ment: „Po­wiedz­my, że ży­jesz osiem­dzie­siąt lat. Przez te osiem­dzie­siąt lat je­steś zdol­ny do uży­wa­nia ro­zu­mu i mo­ral­nie od­po­wie­dzial­ny przez ja­kieś sie­dem­dzie­siąt. W tym cza­sie że­nisz się, masz kil­ko­ro dzie­ci, wnu­ków, po­ma­gasz kilku oso­bom, pła­cisz tro­chę or­ga­ni­za­cjom do­bro­czyn­nym i osią­gasz szczę­śli­wie wiek eme­ry­tal­ny. Dzię­ki re­la­tyw­nie nie­wie­lu do­brym dzia­ła­niom w życiu, które ma swój kres, za­ra­biasz na wiecz­ną roz­kosz i szczę­ście? To brzmi jak pi­ra­mi­da fi­nan­so­wa!”.

Jeśli mo­że­my za­słu­żyć sobie na zba­wie­nie, to Chry­stus umarł na próż­no, do­wo­dził Au­gu­styn. W kon­se­kwen­cji Ko­ściół pu­blicz­nie wy­ja­śnił, że nikt nie może sam sobie za­pra­co­wać na niebo. Jeśli je­ste­śmy zba­wie­ni, to je­dy­nie dzię­ki łasce Je­zu­sa Chry­stu­sa, i nasze dzia­ła­nie jest o tyle coś warte, o ile jest za­nu­rzo­ne w Jego dzia­ła­niu. Tylko jeśli „po­sta­wi­my” na Chry­stu­sa i Jego łaskę, jak po­wie­dział Pas­cal, wy­gra­my życie wiecz­ne.

Choć „emo­ty­wizm” brzmi strasz­nie skom­pli­ko­wa­nie, w rze­czy­wi­sto­ści taki nie jest. Emo­ty­wizm ozna­cza, że coś jest dobre albo złe dla­te­go, że nasze emo­cje mówią nam, iż to jest dobre albo złe, a nie z po­wo­du ja­ko­ści czy dzia­ła­nia jako ta­kie­go. „Czuję”, że mój są­siad jest w po­rząd­ku, gdy bu­du­je płot – takie zda­nie nie ma ra­cjo­nal­nych pod­staw; nikt nie może dys­ku­to­wać z moimi uczu­cia­mi. Co wię­cej, emo­ty­wi­ści twier­dzą, że można osą­dzać dzia­ła­nia tylko z uwagi na ich re­zul­tat; jeśli re­zul­tat dzia­łań do­star­cza mi przy­jem­no­ści, to same dzia­ła­nia są dobre. Jeśli nie – są złe. Jeśli pa­le­nie jo­in­ta mnie re­lak­su­je, nie może być złe. Jeśli seks przed­mał­żeń­ski ni­ko­go nie krzyw­dzi, nie może być zły. W kon­se­kwen­cji emo­ty­wi­ści twier­dzą, że nie może być obiek­tyw­nych mo­ral­nych stan­dar­dów.

Być może naj­dra­ma­tycz­niej­szym skut­kiem na­sze­go spłasz­czo­ne­go ro­zu­mie­nia Boga jest nowa de­fi­ni­cja grze­chu. Grzech stał się ro­dza­jem złego po­stę­po­wa­nia, które można zra­cjo­na­li­zo­wać. Za­gu­bił wszel­kie po­wią­za­nia z na­szym zdro­wiem du­cho­wym. Gdy po­peł­niam grzech, zwy­kle znaj­du­ję potem po­wo­dy, by uspo­ko­ić swoje po­czu­cie winy. Wy­naj­du­ję uspra­wie­dli­wie­nia. Złe uczyn­ki są po­strze­ga­ne jako coś w ro­dza­ju plamy na zwy­kle czy­stej ko­szu­li. Tak czy ina­czej, można prze­cież za­ło­żyć taką ko­szu­lę, nawet jeśli ma ona tu i ów­dzie ja­kieś lek­kie prze­bar­wie­nia.

W ta­kich ra­zach warto pa­mię­tać, że ła­ciń­ski prze­kład Bi­blii, Wul­ga­ta, mówi jasno, iż proś­ba „chle­ba na­sze­go po­wsze­dnie­go daj nam dzi­siaj” w mo­dli­twie Ojcze nasz ozna­cza chleb eu­cha­ry­stycz­ny, a nie nasze ziem­skie dobra. W ję­zy­ku grec­kim, w któ­rym spi­sa­no Nowy Te­sta­ment, dla uka­za­nia tej rze­czy­wi­sto­ści zo­sta­ło użyte słowo epi-ousion. To zna­czy „po­nad­sub­stan­cjal­ny” – coś, co jest ponad na­szym ziem­skim bytem. Jeśli za­sta­no­wi­my się przez chwi­lę nad tą proś­bą, sta­nie się jasne, dla­cze­go od­zwier­cie­dla ona nasze życie mo­dli­twy. Pro­si­my Boga o coś ma­te­rial­ne­go, czego po­trze­bu­je­my – i bywa, że to nie jest dobra po­trze­ba – a za­po­mi­na­my o rze­czy­wi­sto­ści po­nadna­tu­ral­nej, o którą po­win­ni­śmy się mar­twić. Jak nasi ro­dzi­ce, Jezus uczy nas, jak się mo­dlić i jak uczy­nić pierw­szym to, co jest pierw­sze, a dru­gim to, co jest dru­gie. Daj nam dziś po­nad­sub­stan­cjal­ne­go chle­ba – uczyń nas war­ty­mi otrzy­ma­nia chle­ba, który daje życie wiecz­ne

Ważne, by zo­sta­ło to z całą mocą po­wie­dzia­ne, po­nie­waż media i po­li­ty­cy mówią nam, że wol­ność to za­wsze tylko „wol­ność wy­bo­ru”. Mówi się nam, że jeśli nie ma przy­naj­mniej dwu opcji, nie ma praw­dzi­wej wol­no­ści. W chrze­ści­jań­skiej wizji świa­ta (i w tra­dy­cji fi­lo­zo­ficz­nej od Cy­ce­ro­na po To­ma­sza z Akwi­nu) wol­ność jest za­wsze wol­no­ścią do czy­nie­nia dobra. Jeśli moje życie jest kształ­to­wa­ne przez grzech, nie je­stem wolny. Za­miast tego je­stem jak na­ło­go­wiec przy­ku­ty do wła­snych przy­zwy­cza­jeń. Czy nar­ko­man po­sta­wio­ny przed sto­łem peł­nym za­bro­nio­nych sub­stan­cji jest wolny, bo może teo­re­tycz­nie sobie po pro­stu pójść albo wy­brać je­dy­nie mi­ni­mal­ną dawkę ulu­bio­ne­go nar­ko­ty­ku?

Kilka cytatów:

„Gdy­byś miał dziś umrzeć, dla­cze­go Bóg po­wi­nien wpu­ścić cię do nieba?”. Naj­częst­szą od­po­wie­dzią, która wtedy pada, jest jeden z wa­rian­tów zda­nia: „Speł­nia­łem dobre uczyn­ki i ni­ko­go nie za­bi­łem, nie cu­dzo­ło­ży­łem ani nie kra­dłem. Je­stem do­brym czło­wie­kiem”.
By roz­ła­do­wać emo­cje, pro­po­nu­ję wtedy my­ślo­wy eks­pe­ry­ment:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka zainteresowała mnie, gdyż jest to kolejna pozycja z serii nowej apologetyki.

Dosyć ciężko się czytało. Miałem wrażenie, że bylo sporo frazesów. Kilka rzeczy sie dowiedziałem to na pewno na plus. Chyba podsumowanie na koncu najlepsze i wystarczy je przeczytać żeby mieć temat ogarnięty.

Książka zainteresowała mnie, gdyż jest to kolejna pozycja z serii nowej apologetyki.

Dosyć ciężko się czytało. Miałem wrażenie, że bylo sporo frazesów. Kilka rzeczy sie dowiedziałem to na pewno na plus. Chyba podsumowanie na koncu najlepsze i wystarczy je przeczytać żeby mieć temat ogarnięty.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nieźle sie to słuchało, ale na koncu musiałem sobie zdać pytanie "o co tyle krzyku?".
Poszukiwanie streszczenia, interpretacji, opracowania by dowiedzieć sie gdzie jest "to coś" ukrytego w lekturze co sprawi, że bede sie rozpływać nad powieścią jak połowa internetu. Niestety jestem w drugiej połowie.

Nieźle sie to słuchało, ale na koncu musiałem sobie zdać pytanie "o co tyle krzyku?".
Poszukiwanie streszczenia, interpretacji, opracowania by dowiedzieć sie gdzie jest "to coś" ukrytego w lekturze co sprawi, że bede sie rozpływać nad powieścią jak połowa internetu. Niestety jestem w drugiej połowie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przenikająca do głębi serca, poruszająca, mroczna, surowa, prosto napisana i chyba przez to budząca taki niepokój. Spodziewałem się czegoś innego, lubię takie niespodzianki.
Audiobook czytany przez Pana Gosztyłę, to jak on mistrzowsko operuje głosem i robi napięcie, strach; to wszystko jeszcze bardziej odbiło się na mojej słabej psychice.

Przenikająca do głębi serca, poruszająca, mroczna, surowa, prosto napisana i chyba przez to budząca taki niepokój. Spodziewałem się czegoś innego, lubię takie niespodzianki.
Audiobook czytany przez Pana Gosztyłę, to jak on mistrzowsko operuje głosem i robi napięcie, strach; to wszystko jeszcze bardziej odbiło się na mojej słabej psychice.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sam początek dał mi poczucie, że mam do czynienia z kawałem porządnej literatury. Co prawda po chwili nastąpiło pewne spowolnienie, ale wierzcie mi - to cisza przed burzą. Jakże ja lubie kiedy bohaterowie stoją przed trudnymi życiowymi decyzjami, kiedy wspólnie starają sie rozwikłać problemy moralne, etyczne czasem religijne.
Mialem to szczęście że słuchałem podczas malowania mieszkania, wiec przerabiałem nawet 6h dziennie. Przed spaniem łapałem sie nad tym, że w myślach przetwarzam te same tematy co bohaterowie książki, czy też bym tak zrobił, czy też bym to trzymał w tajemnicy, dlaczego tak sie zachował... Oj mialem dużo tematów do przerobienia, chyba na tym polega wielkość tej książki, że zmusza do myślenia. A moj komentarz niech taki pozostanie, że nie zdradzę niczego z samej treści.

Sam początek dał mi poczucie, że mam do czynienia z kawałem porządnej literatury. Co prawda po chwili nastąpiło pewne spowolnienie, ale wierzcie mi - to cisza przed burzą. Jakże ja lubie kiedy bohaterowie stoją przed trudnymi życiowymi decyzjami, kiedy wspólnie starają sie rozwikłać problemy moralne, etyczne czasem religijne.
Mialem to szczęście że słuchałem podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozumiem jakie tematy miały być poruszone, rodząca się przyjaźń między chłopakiem a starym człowiekiem, nałóg gry w karty, przegrywanie pieniędzy i życia, środowisko studentów w czasie wojny w Wietnamie, ruch hipisowski, demonstracje antywojenne, wojna w Wietnamie, zespół stresu pourazowego, losy weteranów wojennych...
To wszystko brzmi całkiem nieźle, opowiadania są w pewien sposób ze sobą powiązane to też jest na plus.
Niestety w moim odczuciu to wszystko jest słabo przedstawione, do niczego to nie prowadzi. Takie gadanie dla samego gadania.
Był wspomniany "Łowca Jeleni". To taki film o wojnie w Wietnamie w którym prawie nie ma scen wojennych i samej akcji w Wietnamie też nie ma za dużo, poleciłbym go obejrzeć zamiast czytać tę książkę.

Rozumiem jakie tematy miały być poruszone, rodząca się przyjaźń między chłopakiem a starym człowiekiem, nałóg gry w karty, przegrywanie pieniędzy i życia, środowisko studentów w czasie wojny w Wietnamie, ruch hipisowski, demonstracje antywojenne, wojna w Wietnamie, zespół stresu pourazowego, losy weteranów wojennych...
To wszystko brzmi całkiem nieźle, opowiadania są w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spodziewałem się, że książkę kupie, przeczytam i odsprzedam. A tu taka niespodzianka, że zajmie stałe miejsce na moich półkach, może nawet ktoś ze znajomych przeczyta...

Spodziewałem sie wodolejstwa, owszem język jest prosty ale jakze trafny, jakze przenikliwy, jakze obrazowo przedstawia wszystkie argumenty autora.

Spodziewałem się długiej i momentami nużącej lektury, a z racji tego że wiele wątków jest opisanych z humorem, czytalo sie z jeszcze wiekszym zaciekawiem bez uczucia ile to czasu zleciało...

Ksiazka dostarcza arsenał argumentów gotowych do użycia ze znajomymi ktorzy bezwiednie podążają za tym co obecnie modne i wydaje im sie słuszne.

Pierwsze dwa rozdziały są w wiekszym stopniu historyczne, co moze troche zniechęcać, ale warto przez nie przebrnąć i ogarnac całościowy obraz.

Jeśli Razprozak wyda kolejna książkę to już nie bede sie dlugo zastanawiać.

Spodziewałem się, że książkę kupie, przeczytam i odsprzedam. A tu taka niespodzianka, że zajmie stałe miejsce na moich półkach, może nawet ktoś ze znajomych przeczyta...

Spodziewałem sie wodolejstwa, owszem język jest prosty ale jakze trafny, jakze przenikliwy, jakze obrazowo przedstawia wszystkie argumenty autora.

Spodziewałem się długiej i momentami nużącej lektury, a z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna, żeby poukładać sobie w głowie co, gdzie, kiedy... Zdecydowanie poszerza horyzony. W przestrzeni publicznej są wałkowane na przemian te same wydarzenia: Westerplatte, Bitwa o Anglie, Monte Cassino, Powstanie Warszawskie i Katyń. A na froncie wschodnim przecież tyle sie działo. A Afryka? Po przeczytaniu, aż chce sie poznać wiecej szczegółów odnośnie działań na Pacyfiku.

Zdecydowanie polecam jako ogólny wgląd w 2WŚ, a potem juz droga otwarta do książek o poszczególnych bitwach czy zagłębiania sie w szczegóły wielkiej polityki.

Świetna, żeby poukładać sobie w głowie co, gdzie, kiedy... Zdecydowanie poszerza horyzony. W przestrzeni publicznej są wałkowane na przemian te same wydarzenia: Westerplatte, Bitwa o Anglie, Monte Cassino, Powstanie Warszawskie i Katyń. A na froncie wschodnim przecież tyle sie działo. A Afryka? Po przeczytaniu, aż chce sie poznać wiecej szczegółów odnośnie działań na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Temat przemocy domowej przedstawiony super, dobrze sie to czyta, aż tu nagle bum wjeżdża jakies czary mary, zupelnie niewiadomo po co. Bez tego mozna bylo ciągnąć temat i robic porządny thriller. Wątek z obrazem bym zostawił, ale jako stanowiacy natchnienie czy będący czyms w rodzaju talizmanu dla Rose i nic wiecej. Pomimo tego ze jestem fanem szeroko pojętej fantastyki to z tej ksiazki wywaliłbym wszystko co nadprzyrodzone.

Temat przemocy domowej przedstawiony super, dobrze sie to czyta, aż tu nagle bum wjeżdża jakies czary mary, zupelnie niewiadomo po co. Bez tego mozna bylo ciągnąć temat i robic porządny thriller. Wątek z obrazem bym zostawił, ale jako stanowiacy natchnienie czy będący czyms w rodzaju talizmanu dla Rose i nic wiecej. Pomimo tego ze jestem fanem szeroko pojętej fantastyki to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pozycja dla mniej wymagającego czytelnika, niezła dla kogos kto rozpoczyna swoja przygode z fantasy. Osoby bardziej wymagajce, które już "trochę" przeczytały, moga czuc sie zawiedzione.
Już jest jeden komentarz i potwierdzam, dosyć ciekawa historia, ale wszystko jest takie płaskie. Brak opisu świata, bohaterowie bez głębi, brak głębszych rozważań czy konfliktów moralnych.

Pozycja dla mniej wymagającego czytelnika, niezła dla kogos kto rozpoczyna swoja przygode z fantasy. Osoby bardziej wymagajce, które już "trochę" przeczytały, moga czuc sie zawiedzione.
Już jest jeden komentarz i potwierdzam, dosyć ciekawa historia, ale wszystko jest takie płaskie. Brak opisu świata, bohaterowie bez głębi, brak głębszych rozważań czy konfliktów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sposob napisania tej ksiazki przypomina wypociny na pudelku czy innym kozaczku. Gdyby nie to, że jest w niej kilka ciekawostek to oceniłbym niżej.

Sposob napisania tej ksiazki przypomina wypociny na pudelku czy innym kozaczku. Gdyby nie to, że jest w niej kilka ciekawostek to oceniłbym niżej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Wszystkie włosy stanęły mu dęba, nawet te łonowe"
Takimi tekstami uraczy was ta książka. A mi podczas czytania, no cóż, nie stanęły żadne włosy, te łonowe też nie. Nie polecam.

"Wszystkie włosy stanęły mu dęba, nawet te łonowe"
Takimi tekstami uraczy was ta książka. A mi podczas czytania, no cóż, nie stanęły żadne włosy, te łonowe też nie. Nie polecam.

Pokaż mimo to