Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Powieść problematyczna, chwilami melancholijna. Warta przeczytania.

Powieść problematyczna, chwilami melancholijna. Warta przeczytania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomysł na powieść nawet ciekawy...lecz wykonanie trochę nudne. Za dużo niepotrzebnych szczegółów, drobiazgów, przez które czytanie jest nużące.

Pomysł na powieść nawet ciekawy...lecz wykonanie trochę nudne. Za dużo niepotrzebnych szczegółów, drobiazgów, przez które czytanie jest nużące.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekka w czytaniu i trochę przewidywalna. Nie wnosi nic nowego do powieści tego typu, ale dobrze umila czas.

Lekka w czytaniu i trochę przewidywalna. Nie wnosi nic nowego do powieści tego typu, ale dobrze umila czas.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miałam chyba za wysokie oczekiwania względem książki. Fabuła niezbyt mnie zachwyciła, jest trochę nudna a bohaterowie jacyś nieokreśleni.

Miałam chyba za wysokie oczekiwania względem książki. Fabuła niezbyt mnie zachwyciła, jest trochę nudna a bohaterowie jacyś nieokreśleni.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obie książki dotyczące losów Landoda i Shay są rewelacyjne. Pełne emocji, problemów, komplikacji ale jest też odrobina lukru. Pochłaniająca historia, od której trudno się oderwać. Po skoczeniu czytania odczuwa się żal, że to już koniec. Polecam warta uwagi opowieść.

Obie książki dotyczące losów Landoda i Shay są rewelacyjne. Pełne emocji, problemów, komplikacji ale jest też odrobina lukru. Pochłaniająca historia, od której trudno się oderwać. Po skoczeniu czytania odczuwa się żal, że to już koniec. Polecam warta uwagi opowieść.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając książki miałam okazję przeżywać różne przygody literackie i zamieniać się w bohaterów wykonujących przeróżne zawody. Dzięki powieści "To, co bliskie sercu" pierwszy raz nadarzyła mi się okazja wczuć się w rolę strażaka...zawód dobrze mi znany, aczkolwiek ja nie miałam odwagi kontynuować rodzinnej tradycji.

Główną bohaterką jest Cassie bardzo twarda bohaterka. Jej twardość nie wynika z postawy, lecz tak ukształtowało ją życie. Odejście matki, krzywda wyrządzona przez pewnego chłopaka...Walka i hart dały jej siłę i determinację, aby wykonywać niebezpieczny zawód. Strażak nie tylko gasi pożary, wykonuje też wiele innych, niebezpiecznych czasem przerażających czynności. Cassie dodatkowo ma wykształcenie medyczne. Jest smakowitym kąskiem w remizie.

Główna bohaterka jest uparta i nosi w sobie zadrę, która w pewnym momencie daje o sobie znać. Przez to musi zmienić miejsce pracy. Początkowo nie jest łatwo, ale dzięki zmianom odnawia więź z matką, odkrywa prawdę o jej chorobie i poznaje pewnego mężczyznę, dzięki któremu pierwszy raz czuje co to miłość. Mało tego dzięki niemu pozwala uczuciom się obudzić. W miarę czytania okazuje się, że zawziętość Cassie to nie tylko ukształtowanie, to także tarcza obronna, która z czasem zaczyna pękać..Jednak czy pęknie? Główna bohaterka jest odrobinę skomplikowana. W przeważającej mierze darzyłam ją sympatią, kibicowałam jej, ale były też momenty, w których wydawała mi się strasznie płytka i wówczas odczuwałam irytację. Fakt, że bardziej podobała mi się postawa Cassie z początkowej fazy książki, ale jej transformacja ogólnie jest na plus.

Bohaterowie...pisarka nie leniuchowała. Stworzyła naprawdę dużą liczbę bohaterów pobocznych, postarała się na ciekawe ich wykreowanie. Pokazanie różnic. Fakt, że jedne postacie są bardziej wyraziste od innych, ale to zależnie jest od roli, jaką przydzieliła im twórczyni.
"To, co bliskie sercu" to powieść napisana lekkim i bardzo prostym stylem. Dodatkowo fabuła jest też utrzymana w swobodnym, mało skomplikowanym klimacie. Czytanie jest błyskawiczne i wciągające, a to dlatego, że autorka dość dobrze rozbudowała świat, który stworzyła. Dodatkowo tempo jest szybkie, a podłoże emocjonalne odczuwalne, ale nie przytłaczające. Choć opisana historia nie jest trudna, to autorka poruszyła wiele ważnych aspektów. Tematów, o których nie tylko warto mówić ale i trzeba.

Przede wszystkie najważniejszym tematem jest nadal uprzedzenie do kobiet, które wykonują tak zwane męskie zawody. Ile kobiet musi więcej pracować, jak dużo musi udowadniać i jak często jest traktowana z góry, niesprawiedliwie, nie są doceniane a kłody pod ich nogami to codzienność. Kolejna kwestia dotyczy choroby, z której nie ma szans na wyzdrowienia. Jak ludzie sobie radzą gdy nie decydują się na leczenie. Czemu nie wybierają leczenia? I kolejne ważne zagadnienie...gwałt. Coraz więcej pisarzy decyduje się na uwieszanie takiego wątku. Ukazanie czemu kobiety boją się o tym mówić. Dodatkowo mamy jeszcze wątek uzależnień od leków i ich sutki oraz przyczyny. Naprawdę dużo wątków i sytuacji, dzięki którym czytanie nie nudzi.

"To, co bliskie sercu" to idealna powieść na każdą pogodę. Relaksująca, lekka w odbiorze, wciągająca. Mało cukierkowa z dużą dawką realizmu i nietuzinkowymi bohaterami.

Czytając książki miałam okazję przeżywać różne przygody literackie i zamieniać się w bohaterów wykonujących przeróżne zawody. Dzięki powieści "To, co bliskie sercu" pierwszy raz nadarzyła mi się okazja wczuć się w rolę strażaka...zawód dobrze mi znany, aczkolwiek ja nie miałam odwagi kontynuować rodzinnej tradycji.

Główną bohaterką jest Cassie bardzo twarda bohaterka. Jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klaudia Morawa to młoda, debiutująca pisarka. Osobiście bardzo nie lubię podcinać nikomu skrzydeł, ale "Pułapka życia" to jeden z tych utworów, które na pierwszy rzut wydają się być kuszącą propozycją, ale w efekcie wykonanie niszczy potencjał fabuły.
Moje zastrzeżenia dotyczą:

Bohaterów...
Głównymi bohaterkami są kobiety. Panie detektyw, które prowadzą śledztwo w sprawie porwanego chłopca. Obie kobiety różnią się wyglądem, charakterem, orientacją seksualną, doświadczeniami życiowymi. Obie kobiety powinnam polubić, gdyż lubię takie twarde bohaterki, niestety ich kreacja jest za słaba, bohaterki są mało wyraziste, często ich cechy są sprzeczne, w końcu nie wiedziałam czy są twarde, czy załamane. Poza tym nie byłam w stanie polubić ani jednej postaci z powieści.

Fabuła.
Za dużo wątków. Autorka utworzyła tak dużo zalążków różnych problemów, że w końcu żaden nie wyszedł.
Problemy bohaterek przedstawione zostały "po łepkach", a były znaczące i powinny być bardziej rozwinięte. Wątek romantyczny totalnie spalony. Śledztwo, za łatwe, za płytkie. Ten wątek miał duży potencjał i autorka powinna bardziej skupić się na nim, niż na skakaniu z jednej myli na drugą.
Dodatkowo np; nie rozumiem wątku dotyczącego Pani Marii. Młoda detektyw ledwie poznaje starszą kobietę, a już traktuje ją jak kogoś bliskiego. Zawierza jej swoje problemy. Niepotrzebne zaśmiecanie fabuły.
Ostatnio w modzie jest tworzenie bohaterów z inną orientacją seksualną, autorka skorzystała z tego, tylko szkoda, że nie potrafiła pokazać tego co chciała, czyli bólu psychicznego jaki odczuwają takie osoby. Odtrącenia. Ukrywania się.

Klimat
Brak jakiegokolwiek klimatu. Tempo wydarzeń jest ekspresowe. Autorka tak pędzi z fabułą, że czasem trudno się połapać co i gdzie? Dialogi stanowią dziewięćdziesiąt procent z całości. Rozmowy, przez które miałam odczucie jakbym czytała streszczenie a nie powieść. Nie jestem fanką opisów, ale tutaj chociaż trochę autorka mogła dodać. Mało tego debiutująca pisarka zapomniała wprowadzić czytelnika do umysłu bohaterek, przez które przynajmniej częściowo mogłabym się wczuć w ich postacie, sytuacje, w których się znalazły.
Czytając miałam wrażenie, że talerz z "jedzeniem", którym zaczynam się delektować w połowie ktoś mi zabierał. Tak jest z treścią, ledwie zaczynałam coś poznawać, autorka to zakańczała i przynosiła mi coś innego. Zostawałam z dezorientacją i głodem.

Klaudia Morawa ma potencjał, ma lekkie pióro, ale w swoim otoczeniu potrzebuje osoby lub osób, które naprowadzą jej twórczość na odpowiednie tory.
"Pułapka życia" to powieść, której brakuje rozwinięcia, czyli jeszcze raz tyle stron co autorka napisała, aby bardziej zarysować opisane wydarzenia. Wolniejszego tempa i większego zarysu otoczenia. Fabuła potrzebuje skupienia się na znacznej mniejszej liczbie wątków oraz lepszej kreacji bohaterów, która pozwoli zjednoczyć się z nimi i przeżywać ich perypetie. Autorka sprawdza się w scenach łóżkowych, których robi zarys ale nad romantycznymi elementami musi popracować. Brakuje też luzu, całość jest strasznie sztywna.

Klaudia Morawa to młoda, debiutująca pisarka. Osobiście bardzo nie lubię podcinać nikomu skrzydeł, ale "Pułapka życia" to jeden z tych utworów, które na pierwszy rzut wydają się być kuszącą propozycją, ale w efekcie wykonanie niszczy potencjał fabuły.
Moje zastrzeżenia dotyczą:

Bohaterów...
Głównymi bohaterkami są kobiety. Panie detektyw, które prowadzą śledztwo w sprawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nora Roberts to jedna z najbardziej znanych pisarek, dlatego jej książki dość często są wznawiane. Niestety często pod innymi tytułami. Tym razem wydawnictwo HarperCollins Polska wznowiło i oprawiło w piękne okładki cykl opowiadający historię rodzeństwa królewskiego rodu.

Jesienią poznałam historię porwania i zakochania się Gabrielli w powieści "Księżniczka i tajny agent". Później odkryłam losy Aleksandra - następcy tronu w utworze "Książę i Arystokratka". Nadszedł czas, aby zapoznać się z opowieścią dotyczącą najmłodszego i najbardziej brycznego z rodzeństwa czyli Bennetta.

Na samym wstępie wspomnę, że ta części podobała mi się najbardziej. Autorka oprócz skupienia się na rozwijającym się uczuciu pomiędzy Bennettem a Hannah rozwinęła jeden wątek, który ciągnie się od początku. Dotyczy to wroga rodziny królewskiej, który pragnie zemsty. W poprzednich częściach Deboque był jak duch...tylko o nim autorka wspominała, tym razem pisarka przedstawia go w całej okazałości. Przez tę postać odczuwa się lekki dreszcz niepokoju.

Bennett nie stracił nic ze swojej wesołej natury, aczkolwiek tym razem autorka pokazała go też z innej strony. Ujawniła jego drugie oblicze. Pokzazła także, że mężczyzn kusi nie tylko uroda.
Natomiast Hannah jest kobietą z dwiema osobowościami. Ta zmienność postaci uznaje za duży plus.

Powieść oprócz wątku romantycznego, który nie jest za słodki ma wątek szpiegowski, który nadaje treści pazura. Wydarzenia nie trzymają w napięciu, gdyż autorka bardzo je łagodzi, ale szybko się je poznaje.
Ogólnie powieść "Beztroski książkę" jest prosta, tylko odrobinę skomplikowana, mało tajemnicza. Utrzymana jest w podobnym klimacie jak wcześniejsze części cyklu.
Czytanie jest szybkie, dodatkowo ten tom bardziej wciąga do swojego świata. Bohaterowie są barwni, sympatyczni.
Klimat dość arystokratyczny, czyli lekko sztywny.

Podsumowując "Beztroski książę" to powieść na jeden wieczór. Nie wzbudza wielkiego zachwytu, ale jest szybka i lekka w czytaniu. Powieść dla osób lubiących królewskie klimaty.

Nora Roberts to jedna z najbardziej znanych pisarek, dlatego jej książki dość często są wznawiane. Niestety często pod innymi tytułami. Tym razem wydawnictwo HarperCollins Polska wznowiło i oprawiło w piękne okładki cykl opowiadający historię rodzeństwa królewskiego rodu.

Jesienią poznałam historię porwania i zakochania się Gabrielli w powieści "Księżniczka i tajny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ostatnich tygodniach mamy trudne dni. Siedzenie w domu nie sprzyja dobremu nastrojowi...ale jest coś, co poprawi humor każdemu ponurakowi. "Córka gliniarza" to rewelacyjna komedia romantyczno - sensacyjna w literackiej odsłonie.

Pierwszy raz z twórczością Kristen Ashley zapoznałam się czytając cykl "Mężczyzna marzeń", już wówczas wiedziałam, że pisarka będzie częściej gościć na moich półkach.
"Córka gliniarza" utrzymana jest w lekkim stylu. Wydźwiękiem przypomina wcześniej wspomniany cykl, ale jest bardziej zabawna, komediowa, dzięki czemu czytając uśmiech nie schodził mi z ust. Osoba pośrednia, gdyby mnie widziała zapewne uznałaby mnie za dziwną osobę, bo nie za często podczas czytania ktoś się śmieje.

Indy główna bohaterska jest sympatyczna, ale nie brakuje jej wad. Czasem jej postawa i zachowanie potrafiły mnie zirytować. Jednak dzięki przewrotnej akcji, rozdrażnienie mijało, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bardzo nietuzinkowa osóbka, pełna sprzeczności, które do niej jednak pasują. Dzięki jej barwnemu usposobieniu nie ma czasu na smutki. Natomiast czytanie jest lekkie, zabawne i wciągające.
Fabuła jest obszernie rozbudowana, pełno w niej ciekawych, sympatycznych bohaterów. Prawie każdy męski bohater to ciacho, które ma się ochotę schrupać.

Powieść ma jeden bardzo duży plus...mieszanka gatunków. Pełno w niej pościgów, wybuchających samochodów, martwych lub pobitych zbirów. Wszystko doprawione jest romantycznymi uniesieniami z domieszką scen łóżkowych. [nie obawiajcie się erotycznej strony...wszystko ze smakiem i bez przesady skomponowane]. Natomiast całość obwinięta jest tak dużą dawką humoru, że jakieś tam niedociągnięcia idą w zapomnienie. Tempo akcji jest szybkie, przez cały czas jest dynamika, a zarazem wszystko jest napisane w tak prostym style, że nic tylko zatracić się w opisanej przygodzie.

Od powieści "Córka gliniarza" nie można oczekiwać niczego innego jak dobrej zabawy. Fabuła jest dość naciągana, przesłodzona...wyciągnięta z rękawa a zarazem jest tak dobra w odbiorze, że trudno się od niej oderwać. Barwni bohaterowie, pełna dynamiki fabuła, a przede wszystkim dobra literacka przygoda. Już dawno nie czytałam książki, przy której tak często się śmiałam.

"Córka gliniarza" to odpowiednia powieść na te trudne, nudne dni...to powieść, która poprawi ci humor i pozwoli oderwać się od myślenia. I tylko tyle lub aż tyle.

W ostatnich tygodniach mamy trudne dni. Siedzenie w domu nie sprzyja dobremu nastrojowi...ale jest coś, co poprawi humor każdemu ponurakowi. "Córka gliniarza" to rewelacyjna komedia romantyczno - sensacyjna w literackiej odsłonie.

Pierwszy raz z twórczością Kristen Ashley zapoznałam się czytając cykl "Mężczyzna marzeń", już wówczas wiedziałam, że pisarka będzie częściej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ryiah poznałam czytając "Pierwszy rok'... młodziutka, waleczna, ambitna bardzo szybko wkradła się w moje łaski. Od tego czasu kibicowałam jej...W Adeptce oraz Kandydatce towarzyszyłam jej, widząc zmagania, walkę, poświęcenie i stratę, które musiała ponieść. Widziałam jak się zakochuje, jak cierpi z powodu brata, jak walczy z wrogami. Widziałam jak z młodej dziewczynki staje się waleczną młodą kobietą. Ryiah była moją literacką bratnią duszą, z którą się zżyłam i na przygody, której czekałam z utęsknieniem. Niestety nadszedł czas ostatnią podróż.

"Ostatnia walka" to ostatni tom cyklu Czarny Mag. Ryiah niestety tym razem musi poświęcić bardzo dużo. Chcąc ocalić tysiące, straci ukochanego i zostanie zdrajczynią. Przetrwa tortury, wygnanie, ale nie stratę mrocznego księcia. Podejmie decyzje, których konsekwencje będzie musiała dźwigać.
Początkowo nie mogłam odnaleźć się w powieści, choć przez cały czas miałam odczucie lęku o bohaterkę. Ryiah bardzo ryzykowała i długo udawało jej się zamydlić oczy otoczeniu, niestety została nakryta i poniosła ogromną stratę.
Gdy pozbyłam się lęku o główną bohaterkę zaczęłam ubolewać nad Darrenem, który skradł moje serce swoją mroczną postawą i jasną duszą. Oddany swojemu bratu, nie widział wielu rzeczy...
Bardzo odczuwałam ciosy jakie Darren i Ryiah sobie zadawali...znałam bohaterów od początku, znałam ich uczucia, znałam ich tajemnice. Każde wierzyło w słuszność swojego postępowania. Najpiękniejsze jednak było w tym cierpieniu jedno...ich uczucie okazało się mieć prawdziwą moc. Mieli wzloty i upadki, ale jedno podtrzymywało drugie...nawet w chwili zdrady.

Pomijając trudny, trochę nudny początek reszta fabuły poszła jak po maśle. Pełno napięcia, niepokoju, komplikacji. Historia wciąga jak wir. Trudno przewidzieć jak potoczą się losy, jakie decyzje podejmą bohaterowie, ilu z nich straci życie. W trakcie czytania buzują emocje. Ma się ochotę krzyczeć, a nawet potrząsnąć bohaterami. Pokazać im dobry kierunek...Czytając zatraciłam się całkowicie, oderwałam się od książki w późnych nocnych godzinach. Ciekawość wydarzeń odgoniła sen, a obudziła adrenalinę.
Wciągające wydarzenia, szybkie tempo, ulubieni bohaterowie, lekki styl autorki...czego trzeba więcej aby powieść oczarowała czytelnika? W takim wykonaniu...Niczego!

"Ostatnia walka" to godny uwagi finał cyklu. Autorka pięknie zakończyła historię, choć nie obeszło się bez strat w bohaterach. Opisane wydarzenia przepełnione są lojalnością, poświęceniem, miłością, oddaniem oraz ceną jaką trzeba za to zapłacić.
Ryiah nie jest już tą młodą dziewczyną, która pragnie coś osiągnąć, jest już młodą kobietą, która pokazała, że stać ją na wiele w imię prawdy, wolności i miłości. Pokazała, że nie wolno się poddawać.
Z jednej strony cieszę się, że podróż bohaterów dobiegła końca, a z drugiej niestety odczuwam duży smutek, że to już koniec, nie ma już nic, że muszę pożegnać się ze światem pełnym magi, że muszę pożegnać się z Ryiah, która szybko skradła moją sympatię. Ja pogrążę się w zadumie...A wam...
...nic innego nie pozostaje jak sięgnąć po cykl i przeżyć bardzo ciekawą, literacką przygodę. Ja stoczyłam "Ostatnią walkę" a TY podejmiesz wyzwanie?

Ryiah poznałam czytając "Pierwszy rok'... młodziutka, waleczna, ambitna bardzo szybko wkradła się w moje łaski. Od tego czasu kibicowałam jej...W Adeptce oraz Kandydatce towarzyszyłam jej, widząc zmagania, walkę, poświęcenie i stratę, które musiała ponieść. Widziałam jak się zakochuje, jak cierpi z powodu brata, jak walczy z wrogami. Widziałam jak z młodej dziewczynki staje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybierając powieść "Dom po drugiej stronie jeziora" przez psikus chochlika zapoznałam się z opisem innej powieści, więc jakie było moje zdziwienie, gdy fabuła wybranej powieści okazała się nie całkiem w moim literackim guście. Ale wiecie co? Takie chochliki powinny trafiać mi się częściej, gdyż, gdyby nie pomyłka nie sięgnęłabym zapewne po powieść Anny Bichalskiej, a to byłby błąd.
"Dom po drugiej stronie jeziora" to powieść godna uwagi, która mnie urzekła i zaskoczyła w bardzo pozytywny sposób.

Zacznę od tego, że fabuła jest bardzo mocno rozbudowana i ma w sobie ogromną ilość tajemnic. Jedno miejsce akcji a dwa czasy. Twórczyni zdecydowała się opowiedzieć losy pewnej rodziny poprzez retrospekcję jak i odkrywanie dawnych sekretów w czasach teraźniejszych. Dzięki temu miałam okazję poznać różnych bohaterów, odkryć ich sekrety i sprawdzić jaki wpływ miała przeszłość na przyszłe pokolenia.

Bohaterowie są cudni, rewelacyjnie wykreowani, realistyczni, nietuzinkowi. Ogromnie polubiłam Małgorzatę, która już od pierwszych stron otoczona jest balastem przeżyć, życiowych strat i doświadczeń. Małgorzata jest tylko parę lat starsza ode mnie, dlatego bardzo szybko zjednoczyłam się z tą postacią, wczułam się w jej osobę...
Matylda, starsza kobieta, pełna życia ale i smutku, trochę przypominała mi moją babcię. Pogodna, życzliwa...
W trakcie odkrywania tajemnic rodzinny Małgorzaty poznałam jeszcze wielu innych, interesujących bohaterów, którzy zasługują na uwagę, Jakub, Adela, Maria, Ida, Zosia, Eliza.... Każda postać jest indywidualnie rozwinięta, wyraziście. Każda ma sekrety, które w końcu ujawnia. Każdy coś tragicznego doświadczył.
Powieść ma nie tylko smutne aspekty, czasem promyczki słoneczka też się pojawiają. Bichalska nie słodzi bohaterom, pokazuje życie w całej odsłonie. Przytłacza ale i daje nadzieję.

Autorka bardzo szczegółowo tworzy fabułę, dba o drobiazgi. Początkowo nadmiar detali i powolne tempo akcji uznałam za wadę. Autorka w swojej historii umieściła wiele tajemnic i z czasem ta dbałość o szczegóły okazała się znacząca. Każde wydarzenie, rzecz, znak ma znaczenie.
Jeden odkryty sekret, otwiera drogę do kolejnej tajemnicy i tak przez cały czas. W miarę czytania zwolnione tempo przestało mi przeszkadzać. Narodził się tajemniczo-historytczny klimat, ciekawość i dobrnięcie do finału stawało się coraz mocniejsze. Z czasem zaciekawienie fabułą było tak silne, że trudno mi było odłożyć powieść.

Dodatkowym plusem jest różnorodność gatunkowa. W fabule znajdują się elementy detektywistyczne, są zbrodnie, intrygi, zemsta, romanse a nawet elementy paranormalne. Bardzo ciekawa mieszanka.

Finał książki okazał się satysfakcjonujący. Autorka zaskakuje. Ujawnia wszystkie tajemnice. Dostałam odpowiedzi na pytania, które przez cały czas rodziły się w mojej głowie.

"Dom po drugiej stronie jeziora" okazał się dla mnie powieścią urzekającą. Fabuła ma w sobie to "coś" co powinna mieć każda dobra powieść. Dodatkowo po skończeniu czytania odczułam niedosyt. Doświadczyłam ogromnego żalu, że to już koniec i muszę pożegnać się z bohaterami. Tak, dla mnie zdecydowanie powieść zasługuje na polecenie.
Wiadomo nie wszystkich zachwyci fabuła, ale osoby lubiące odkrywać rodzinne tajemnice będą usatysfakcjonowane.

Wybierając powieść "Dom po drugiej stronie jeziora" przez psikus chochlika zapoznałam się z opisem innej powieści, więc jakie było moje zdziwienie, gdy fabuła wybranej powieści okazała się nie całkiem w moim literackim guście. Ale wiecie co? Takie chochliki powinny trafiać mi się częściej, gdyż, gdyby nie pomyłka nie sięgnęłabym zapewne po powieść Anny Bichalskiej, a to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sugerując się okładką i opisami sądziłam, że "Dobre ciastko" to powieść podchodząca pod gatunek romantyczno erotyczny, ale okazuje się, że scen łóżkowych jest niewiele, a całość jest historią powiedzmy podwórkową z naciskiem na komediową...

Zuzanna główna bohaterka, w początkowym etapie fabuły jest osobą bardzo nadętą, mało sympatyczną, zadufaną w sobie...Od pierwszych stron czułam do niej niechęć, irytowało mnie jej zachowanie, postawa...pusta lala. Przeraziłam się, że przez całą powieść będę musiała męczyć się z taką niesympatyczną postacią.
Moje zdanie o bohaterce jednak w marę poznawania jej dalszych losów zaczęło się zmieniać. Te zmianę można zawdzięczać Borysowi, który jest odrobinę zdziwaczały, ale w ten pozytywny sposób. Ależ ten męski bohater jest zakręcony, a jego poczucie humoru...a jego starania...Bez problemu Borys zyskuje fanów.
Zuzanna w miarę mijających miesięcy zaczęła się przeistaczać, zaczęła zauważać ważne rzeczy...jednym słowem w wieku trzydziestu lat dorosła. Transformacja, którą przeszła sprawiła, że suma sumarum polubiłam Zuzę.

Sceny łóżkowe, które mają miejsce w wydarzeniach w dużej mierze są przekomiczne, a mało erotyczne. W sumie to nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Takiego wyjadacza powieści erotycznych jak Ja niewiele może zaskoczyć...a autorce się udało. Zamiast intymności jest chwilowy kabaret.

Fabuła w początkowych rozdziałach jest sztywna i trudno obrać kierunek myślenia, gdyż twórczyni jakby nie była pewna w co uderzyć. W momencie gdy literatka podejmuje decyzje, idzie już z górki.
Fabuła jest prosta, realistyczna z niewielką ilością dramatów. Czasem bawi, czasem irytuje. Nie wzbudza emocji, ale przyjemnie się czyta. Historia swojska, realistyczna, mało cukierkowa. Niezobowiązująca...przeczytać i zapomnieć.

Dubler ma lekkie pióro, pisze odważnie, zabawnie. Bohaterów kreuje wyraziście, praktycznie nadaje im realnych odpowiedników.
Potrafi zaciekawić fabułą.

"Dobre ciastko" nie jest powieścią wysokich lotów jest to raczej proste czytadełko umilające czas po ciężkim dniu pracy. Nie można od niej wymagać zbyt wiele...jedynie relaksu, chwilowego oderwania i zapomnienia. Fabuła nie budzi emocji, więc czytanie jest szybkie i spokojne.

"Dobre ciastko" to debiut Joanny Dubler...moim zdaniem dość udany. Pokazujący, że w autorce tkwi potencjał, który z czasem powinien zaowocować coraz lepszymi historiami.
Powieści polskich autorów czyta mi się bardzo opornie, ale z "Dobrym ciastkiem" nie miałam takich problemów.

Jeśli szukasz lekkiej, niezobowiązującej romantycznej komedii w wersji książkowej, to "Dobre ciastko" jest idealne.

Sugerując się okładką i opisami sądziłam, że "Dobre ciastko" to powieść podchodząca pod gatunek romantyczno erotyczny, ale okazuje się, że scen łóżkowych jest niewiele, a całość jest historią powiedzmy podwórkową z naciskiem na komediową...

Zuzanna główna bohaterka, w początkowym etapie fabuły jest osobą bardzo nadętą, mało sympatyczną, zadufaną w sobie...Od pierwszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może, to co napisze wyda się dziwne, ale wierzę w istnienie duchów, wierzę w siły nadprzyrodzone, wierzę w parapsychologię...Dlatego uwielbiam wszystkie wątki związane z tymi zagadnieniami, dlatego jestem fanką filmów o mutantach, dlatego "Instytut" okazał się dla mnie bardzo fajną, wciągającą powieścią.

Zacznę od głównej bohaterki Teddy dwudziestocztero-latki, która jest zabawna ale i bardzo pokręcona. W swój dziwaczny sposób wzbudza sympatię i prawie od początku trzymałam za nią kciuki. Jak się okazuje jest telepatką astralną i telekinetyczną, jednak nim okiełzna swoje umiejętności musi przejść naukę/szkolenie. Na uczelni, do której trafia, zaprzyjaźnia się z grupą osób o podobnych zdolnościach. W takcie semestru dochodzi do kilku rzeczy, które sprawiają, że Teddy zaczyna prowadzić swoje małe śledztwo...
I co odkryje? Bardzo dużo ciekawych informacji...

Powieść napisana jest lekkim i plastycznym stylem. Poza tym jest bardzo klimatyczna, łączy w sobie kilka gatunków i elementy, które bardzo lubię:
- miejsce akcji - uczelnia
- tempo - umiarkowane
- bohaterowie - zróżnicowani
Fabuła jest rozbudowana, dynamiczna...chwilami lekko przewidywalna (niestety starych wyjadaczy książek trudno zaskoczyć)...Często trzymająca w napięciu. Wątki detektywistyczne sprawiają, że bohaterka często ryzykuje, a jak jej sytuacja nie jest stabilna, wówczas odczuwa się o nią niepokój. Co chwile Teddy igrała z ogniem, a to groziło odkryciu jej planów.
W zakamarkach tli się wątek romantyczny, który mam nadzieję, że w kontynuacjach będzie bardziej rozbudowany.

W trakcie czytana odczuwa się prawdziwą literacką przygodę. Czytając nie miałam ani jednego momentu, który by mnie znudził...akcja przez cały czas trzyma tempo, zaciekawianie fabułą blokuje przerwanie czytania.
Powieść jest powiewem świeżości pośród książek tych dostępnych na rynku. Nie jest szablonowa, nie jest podobna do innych...ma w sobie to "coś" co powinna mieć dobra opowieść.
Opisana historia jest przemyślana, dobrze skonstruowana. Wydarzenia są chronologiczne dzięki temu nie odczuwa się zamętu.

Zakończenie powieści jest najbardziej przytłaczające. Tak wiele pytań zostaje w głowie, na które twórczyni/twórca nie daje odpowiedzi. Zostawia czytelnika z apetytem na kontynuację...dając nadzieję na jeszcze lepszy kąsek.

"Instytut" w moim odczuciu, to bardzo dobra powieść wprowadzająca do nowego cyklu. Do serii, w której odkrywa się możliwości mózgu, ale także ludzi, którzy pragną je wykorzystać. To historia bez barier wiekowych, łącząca w sobie kilka gatunków literackich. Czytanie jest relaksujące ze szczyptą niepokoju i dużą dawką zaciekawienia.

Może, to co napisze wyda się dziwne, ale wierzę w istnienie duchów, wierzę w siły nadprzyrodzone, wierzę w parapsychologię...Dlatego uwielbiam wszystkie wątki związane z tymi zagadnieniami, dlatego jestem fanką filmów o mutantach, dlatego "Instytut" okazał się dla mnie bardzo fajną, wciągającą powieścią.

Zacznę od głównej bohaterki Teddy dwudziestocztero-latki, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść "Magazyn " wywołała we mnie bardzo sprzeczne odczucia. Sama nie wiem czy mam ją chwalić, czy pytać; O co chodziło autorowi? Jest to utwór, który wymaga skupienia i analizy a zarazem jest prosty i wyrazisty.

Fabuła skupia się na trzech bohaterach i trzech punktach widzenia. Najpierw zacznę od Gibsona - człowiek ten stworzył Chmurę. Największą sieć handlową. Koncepcja jego pomysłu była interesująca, a głównym celem ochrona środowiska. Muszę wspomnieć, że bohaterowie żyją w trochę gorszych warunkach klimatycznych niż my. Tak więc Gibson zapewnia ludziom prace, mieszkania...ale i wymaga od nich oddania, wyrabiania normy. Do jego umysłu czytelnik wchodzi dzięki wpisom, które bohater robi na swoim blogu. Tak poznałam zamysł twórcy Chmury.
Drugą istotną postacią jest Paxton. Mężczyzna przez lata pracował jako strażnik więzienny, jego marzeniem było posiadanie własnej firmy...udało się, ale z czasem Chmura wyrzuciła go z rynku. Paxton bez środków do życia musiał zgłosić się do oddziału Chmury i tam zacząć pracę... Praca zmieniła jego tok myślenia...miał tylko zrzucić z siebie ból zniszczenia a stał się jednym z robaczków w Chmurze.
Ostatnią, ale najbardziej barwną postacią jest Zinnia. Zatrudniło się do pracy w Chmurze gdyż jest szpiegiem i ma wykonać zadanie. W dużej mierze udaje jej się odkryć tajemnice Chmury, ale ...niektóre decyzje prowadzą ją do zagłady. Zinnia jako jedna z nielicznych nie dała się zmanipulować, więc była niebezpieczna dla planów Gibsona.

Patrząc z perspektywy przeczytanej książki nie wiem, który z bohaterów zasługuje na łatkę czarnego charakteru.
Chmura jako zakład pracy jest takim trochę więzieniem; ale zarazem daje ludziom szanse na w miarę godne życie, ale zabiera im wolność. Niestety każda koncepcja w jednych budzi zachwyt u innych bunt. W powieści też są osoby, które pragną obalić system Gibsona, ale jest też wielu manipulantów. Podział klasowy też chyba nigdy nie zniknie.
Ludzie nie potrafią cieszyć się tym co mają, dążą aby mieć więcej, lepiej i to doprowadza nas do destrukcji. Kłamią, oszukują, manipulują... i to zniszczy każdy system wymyślony przez innego człowieka. Och, zaczynam filozofować, ale takie reakcje wzbudziła fabuła powieści w mojej głowie.

Początkowo, gdy zaczynałam czytać "Magazyn" odczuwałam znużenie. Autor bardzo powoli i szczegółowo rozwija fabułę. Dopiero gdy przeczytałam kilka rozdziałów, poznałam bohaterów, wówczas udało mi się odnaleźć w powieści.
Hart pisze prostym i lekkim w odbiorze stylem. Stara się stworzyć odpowiedni klimat i dobrze wykreować bohaterów. Wydarzenia przedstawia trójfazowo. Niestety stawia też na ślimacze tempo rozwoju. Niby przez większość czasu coś się dzieje, ale pomimo wszystko brakuje fabule dynamiki, napięcia, zapału.

Książka zaliczana jest do gatunków dystopia, kryminał, sensacja i thriller. Paleta gatunków duża, ale fabuła łączy w sobie elementy wszystkich wymienionych gatunków...w sumie nie wiem czy to jest dobre dla powieści. Przez tę mieszankę nie odczułam ani obawy o bohaterów (thriller), ani szybkiej akcji i dramatów (sensacja), ani dystopii (świat po zagładzie) ...ba jest tu nawet wątek miłosny, ale słabo zarysowany.

"Magazyn" jest interesującą powieścią o ciekawej koncepcji świata, niestety nie każdy odnajdzie się w fabule. Utwór jest prosty, ale jego czytanie sprawia, że umysł czuje się ociężały. Mnie książka nie zachwyciła, ale sprawiła, że zaczęłam myśleć o podejściu Gibsona do tego, że handel rządzi światem. Plusem jest poruszenie wątku dotyczącego zmniejszenia gazów cieplarnianych...w jaki sposób? Odpowiedz jest w "Magazynie".

Powieść "Magazyn " wywołała we mnie bardzo sprzeczne odczucia. Sama nie wiem czy mam ją chwalić, czy pytać; O co chodziło autorowi? Jest to utwór, który wymaga skupienia i analizy a zarazem jest prosty i wyrazisty.

Fabuła skupia się na trzech bohaterach i trzech punktach widzenia. Najpierw zacznę od Gibsona - człowiek ten stworzył Chmurę. Największą sieć handlową....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać książkę "Księżniczka i tajny agent" lekka i niezobowiązująca lektura, ale właśnie w niej poznałam Aleksandra - następce tronu, i młodziutką Eve, bohaterów drugoplanowych. "Książę i artystka" to właśnie opowieść o nich.

Historia rozpoczyna się siedem lat po wydarzeniach, jakie miały miejsce w "Księżniczka i tajny agent". Bohaterowie są starsi, dojrzalsi i nadal grozi im niebezpieczeństwo. Oprócz tego, że miałam wgląd w rozwijający się romans dodatkowo zobaczyłam jak potoczyły się losy wcześniejszej pary.

"Książę i artystka" to krótka i bardzo szybka w czytaniu książka. Fabuła jest ciekawa, choć nie wzbudza emocji. Bohaterowie są sympatyczni, opowieść jest trochę przesłodzona, ale i w miarę realistyczna. Treść nie zaskakuje, wydarzenia są łatwe do przewidzenia.
Historia rozwija się w szybkim tempie dlatego nie nudzi.

Autorka nadal pozostała przy zmiennej narracji, choć najczęściej do głosu dochodzi para głównych postaci. Pomimo wszystko trzeba być skupionym, aby nie pomylić "przemawiających" bohaterów.
Literatka sceny zbliżeń ładnie omija, robiąc tylko sugestię do czego dana scena doprowadzi. Coraz trudniej trafić właśnie na taką powieść, w której trzeba się domyślać szczegółów, współczesne utwory są mniej taktowne.

"Książę i artystka" to niezobowiązująca lektura na jeden wieczór, która na chwilę przenosi czytelnika do świata książąt. Czytanie jest szybkie, lekkie, relaksujące.

Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać książkę "Księżniczka i tajny agent" lekka i niezobowiązująca lektura, ale właśnie w niej poznałam Aleksandra - następce tronu, i młodziutką Eve, bohaterów drugoplanowych. "Książę i artystka" to właśnie opowieść o nich.

Historia rozpoczyna się siedem lat po wydarzeniach, jakie miały miejsce w "Księżniczka i tajny agent"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Swoją przygodę z twórczością Diany Palmer zaczęłam na wiosnę. Pierwszą powieścią jaką miałam okazję przeczytać było "Serce jak głaz" i już wówczas wiedziałam, że będe starała się poznać inne utwory autorki.
"Odzyskane uczucia" to druga książka pisarki, która poniekąd połączona jest "Sercem jak głaz", ale jest to opowieść dotycząca innej pary bohaterów.

Jeśli chodzi o styl autorki nic się nie zmieniło. Literatka pisze bardzo prosto i lekko. Fabuła jest bajkowa, bardzo naciągana, przesłodzona, ale w tej mieszance jest coś pociągającego. Chce się czytać, chce się poznać zakończenie, pragnie się tej historii.
Fabuła wzbudza też wiele emocji. Czasem miałam ochotę krzyknąć na bohaterów, przemówić im do rozumu, sprowadzić na ziemię.
Czasem miałam ochotę sprowadzić pisarkę na ziemię, gdyż za bardzo przeginała rzeczywistość.

J.C Colhoun to mężczyzna skrzywdzony przez los, przez kobiety. Uparty, mściwy i ślepy zarazem. Dający się lubić.
Colie młoda, naiwna i zakochana. Zaślepiona i nie mająca umiejętności walczenia o swoje. Jednak jest w niej coś, co sprawia, że ma się ochotę jej pomóc.
Komiczna i nie pasująca do siebie para. Ona chce rodziny i dzieci, On zabawy i wolności.

Powieść jest książką na jeden wieczór. Fabuła choć mało prawdopodobna ma w sobie siłę przyciągania. Tak na dobrą sprawę wzięłam książkę do ręki i nie wiem kiedy ją przeczytałam, całkowicie zatraciłam się w świecie stworzonym przez autorkę.
Jednak zabrakło mi odrobiny niebezpieczeństwa, które zapowiadał opis na okładce.
Wydarzenia nie zaskakują, nie trzymają w niepewności, są przewidywalne.

Książkę nie można zaliczyć do arcydzieł czy literatury wielkich lotów jest to typowy romans, a nawet nie... jest to bajka o księciu we współczesnym wydaniu. Pomimo cukierkowości Palmer do fabuły dołączyła tematykę związaną z narkotykami, wojskiem, trudnym dzieciństwie i wiarą. Nie przytłacza tymi trudnymi zagadnieniami tylko o nich napomina.

"Odzyskane uczucia" to bardzo lekka i przyjemna powieść, która sprawi, że na kilka godzin odlecisz do innego wymiaru. Idealna na długie wieczory.

Swoją przygodę z twórczością Diany Palmer zaczęłam na wiosnę. Pierwszą powieścią jaką miałam okazję przeczytać było "Serce jak głaz" i już wówczas wiedziałam, że będe starała się poznać inne utwory autorki.
"Odzyskane uczucia" to druga książka pisarki, która poniekąd połączona jest "Sercem jak głaz", ale jest to opowieść dotycząca innej pary bohaterów.

Jeśli chodzi o styl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na samym wstępie wspomnę, że nie znam treści wcześniejszych części tego cyklu. Moja niewiedza spowodowana jest tym, że seria przeznaczona jest dla młodszych czytelników, a ja niestety do nich nie należę, nie mam też dzieci w tym wieku, które mogły mi o niej wspomnieć. Bardzo żałuję, że historię poznaje dopiero od siódmego tomu, gdyż jest to bardzo barwna, ciekawa, pełna przygód i niebezpieczeństw opowieść.

Czwórka Zielonych Płaszczy: Conora, Abeke, Meilin, Rollan łączy mocna więź. Ufają sobie, trzymają się razem. Nie wiem czemu wyruszyli w podróż [braki znajomości wcześniejszych tomów], ale za wszelką cenę starają się wykonać zadanie, które im powierzono. Nie ufają obcym i mają rację, ale niestety w ich szeregi udaje się wcisnąć zdrajcy. Bohaterowie są zaskoczeni ...

Historia choć ma podłoże fantastyczne jest bardzo pouczająca. Pokazuje młodym czytelnikom jak ważna jest przyjaźń, zaufanie, współpraca i jak bolesna jest zdrada. Pokazuje, że warto walczyć o siebie, o innych, mieć cel.

Dodatkowo opisana historia jest niesamowitą literacką przygodą. Przez cały czas coś się dzieje, nie ma czasu na nudę, na odsapnięcie. Chwilami odczuwa się niepokój o bohaterów, ma się wrażenie, że cień czai się za ich plecami... treść zaskakuje. Autorka myli tropy czytelnikowi i choć zdrajca pojawi się w ich szeregach, to prawie do końca podejrzewałam inną osobę.

Literatka pisze prostym, lekkim a zarazem barwnym, obrazowym stylem. Bardzo szybko wyobraźnia jest pobudzona do pracy. Z automatu przeniosłam się do krainy, w której przebywają bohaterowie. Wraz z nimi wędrowałam, odpoczywałam i walczyłam.

"Szeptacz Burz" to bardzo ciekawa kontynuacja, która zostawia czytelnika z nienasyceniem, gdyż zakończenie jest otwarte, zapowiadające jeszcze większe wrażenia i niepewność w kolejnym tomie.
Historia przygodowa, która powinna przypaść nie tylko młodym ale i tym starszym czytelnikom do gustu.

Na samym wstępie wspomnę, że nie znam treści wcześniejszych części tego cyklu. Moja niewiedza spowodowana jest tym, że seria przeznaczona jest dla młodszych czytelników, a ja niestety do nich nie należę, nie mam też dzieci w tym wieku, które mogły mi o niej wspomnieć. Bardzo żałuję, że historię poznaje dopiero od siódmego tomu, gdyż jest to bardzo barwna, ciekawa, pełna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niektórym mogłoby się wydawać , że cykl Czarny Mag w bajkowej okładce jest historią dla młodszego grona czytelników. I tutaj Was zaskoczę, gdyż opowieść faktycznie zaczyna się gdy bohaterowie są bardzo młodzi, ale każdy kolejny tom jest dojrzalszy, tak jak i postacie w nim występujące. Z każdą częścią jest coraz więcej walki, wyborów, zdrad i miłości. Nie będę ukrywać, że Ryiah i jej mroczny książę skradli moje serce już na początku ich literackiej drogi. Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej im kibicuje...ale nie mają lekko. Gdy już myślałam, że zaznają spokoju i będą mogli cieszyć się sobą...trach cios, który wszystko może zniszczyć.
Ryiah stoi przed ogromnym dylematem...

Trzeci tom "Kandydatka" początkowo jest spokojny, ba nawet odrobinę nudny. Przez cały czas czytelnik siedzi w głowie Ryiah. Akcja trzymająca w napięciu, pełna zdrad, podstępów i manipulacji zaczyna się pod koniec. Oj... zakończenie jest zaskakujące i niestety zamiast uspokoić czytelnika, wzbudza w nim jeszcze większy apatyt. Co będzie dalej? Po której stronie stanie Ryiah?

Ryiah choć w tym tomie jest już dorosłą kobietą, niewiele się zmieniła. Nadal jest uparta, waleczna, zawzięta i zakochana.
W tej części zabrakło mi Darrena, zabrakło mi ich wspólnych relacji. Autorka, mrocznego księcia odsunęła trochę na bok. Aczkolwiek tak czy siak przedstawiła jego dorosłą postać w bardzo słodki, romantyczny sposób.

"Kandydatka" jest tomem, w którym uczucia mają znaczenie, ale wątek przewodni jest całkiem inny. Ogólnie klimatycznie różni się od wcześniejszych części.
Autorka tym razem pokazała jak się sprawy mają w pałacu, kim są buntownicy. Literatka zdradziła odrobinę plany i pokazała prawdziwe oblicze Blayne. Skupiła się także ma miłości pomiędzy rodzeństwem. I nie obeszło się bez ofiar śmiertelnych. Niestety jedną z ofiar jest bohater, który wzbudzał sympatię.

"Kandydatka" tak jak wcześniejsze tomy wciąga do swojego mrocznego świata. Do krainy, w której nie można ufać nawet rodzinie, do państwa, w którym panuje żądza władzy, w którym żyją ludzie bez skrupułów. Ten tom jest bardziej dojrzały, a dojrzałość wiąże się z podejmowaniem decyzji, które zmienią życie bohaterów.
Od siebie polecam.

Niektórym mogłoby się wydawać , że cykl Czarny Mag w bajkowej okładce jest historią dla młodszego grona czytelników. I tutaj Was zaskoczę, gdyż opowieść faktycznie zaczyna się gdy bohaterowie są bardzo młodzi, ale każdy kolejny tom jest dojrzalszy, tak jak i postacie w nim występujące. Z każdą częścią jest coraz więcej walki, wyborów, zdrad i miłości. Nie będę ukrywać, że ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"PS Kocham Cię"to powieść, której chyba nie muszę przedstawiać. Jeśli ktoś nie czytał książki, to zapewne oglądał ekranizację ...historia opowiada o stracie, miłości i ruszaniu dalej. To historia mężczyzny, który kochał bardzo swoją żonę i aby ułatwić jej przetrwanie pierwszych miesięcy po jego śmierci napisał listy, które przychodziły raz w miesiącu.
"PS Kocham cię na zawsze" to losy Holly, ale siedem lat po śmierci Gerry`ego. To obraz kobiety, która zaczęła życie od nowa, a niespodziewanie do jej życia ponownie wraca były mąż...nie jako żywa istota...lecz jego "duch".

"PS Kocham cię na zawsze" w moim odczuciu to bardzo przytłaczająca opowieść. Autorka tym razem zmieniła koncepcje. Nie pokazała ludzi po stracie ukochanych, lecz skupiła się na ludziach umierających, którym zostało niewiele czasu. Literatka pokazała jak bardzo osoby opuszczające ten świat pragną być zapamiętane, pragnął, aby poprzez pewne rzeczy ułatwić pożegnanie najbliższym.

Bardzo polubiłam członków klubu [ PS Kocham cię] niestety autorka pokazała ich ostatnie tygodnie życia, a to sprawiło, iż mocno odczuwałam ich cierpienie, świadomość nadejścia nieuniknionego. Nie obeszło się bez ściśniętego gardła i zapłakanych oczu.

Holly na początku mnie irytowała. W końcu jednak zrozumiała jak ważna jest jej pomoc. Ja osobiście nie byłabym w stanie przywiązywać się do ludzi, którzy lada chwila mieli by odejść, ale podziwiam takie osoby.

Powieść napisana jest lekkim, zrozumiałym stylem. Wywołuje ogromne emocje, głównie przez tematykę na jakiej skupiła się pisarka. Autorka wykonała kawał dobrej roboty, choć po odłożeniu książki na półkę odczuwa się przytłaczający smutek - melancholię.

"PS Kocham cię na zawsze" nie jest tak optymistyczna jak jej poprzedniczka. Fabuła mnie przytłoczyła, chociaż w pewien sposób jest pouczająca. Zmusza do refleksji, do zadawania pytań, na które nie zawsze dostaniemy odpowiedzi. I niestety pokazuje jak dużo ludzi musi opuścić ten świat zbyt wcześnie.

"PS Kocham Cię"to powieść, której chyba nie muszę przedstawiać. Jeśli ktoś nie czytał książki, to zapewne oglądał ekranizację ...historia opowiada o stracie, miłości i ruszaniu dalej. To historia mężczyzny, który kochał bardzo swoją żonę i aby ułatwić jej przetrwanie pierwszych miesięcy po jego śmierci napisał listy, które przychodziły raz w miesiącu.
"PS Kocham cię na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nora Roberts to znana na całym świecie pisarka. Ja osobiście choć obejrzałam wiele filmów, które powstały na podstawie książek literatki, nigdy jeszcze nie czytałam jej dzieł. Zabierałam się kilka razy, ale zawsze zaczynałam czytać coś co powstało z ręki innego pisarza.
Nadarzyła się w końcu okazja, że wzięłam do ręki jedną z jej książek. Utwór, który pierwsze swoje wydanie miał 1986 roku i przez kolejne lata był wznawiany.

"Księżniczka i tajny agent" to romans z nutką tajemniczości.
Księżniczka Gabriella zostaje porwana. Przez przypadek udaje jej się uciec porywaczom, ale nic nie pamięta. Kim jest? Kto ją porwał? Jednak nie jest bezpieczna, porywacze mogą nadal czaić się w pobliżu.
Reeve zostaje wezwany przez ojca Gabrielli i poproszony, aby ją chronić i pomóc jej odzyskać wspomnienia. Godzi się, ale niechętnie.
Pomiędzy agentem a księżniczką powoli rodzi się namiętność i miłość...Czy ich związek ma prawo istnieć? Czy porywacze zostaną zdemaskowani? Czy Gabriella odzyska wspomnienia?

"Księżniczka i tajny agent" to powieść, która powstała ponad trzydzieści lat temu, wówczas w literaturze górowały inne standardy. I te standardy są odczuwalne...
Fabuła jest bardzo prosta. Romans rozwija się w ekspresowym tempie i jest dominującym wątkiem. W treści autorka bardzo plastycznie opisuje sceny miłosne...nie ma tu wulgarności, ani bezpośredniości jest zarys, a resztę trzeba sobie dopowiedzieć i tym różni się od współczesnych utworów, w których sceny łóżkowe są bez cenzury.
Choć treść nie sprawia trudności, to dopiero na samym końcu autorka zdradza kto i dlaczego porwał księżniczkę. Literatka nie za bardzo skupia się na tej tematyce. Wątek porwania jest drugorzędnym tematem, ale ma znaczcie w całości, gdyż odrywa od miłosnych perypetii.

Narracja - tutaj jest ciekawą sytuacją. Nie ma jednego głównego bohatera, który opowiada historię. Pisarka bardzo zgrabnie przechodzi z jednego bohatera na drugiego. Trzeba niestety czytać w skupieniu, aby nie zgubić się w tych zamianach i nie stracić orientacji, w czyjej głowie się siedzi.
Nie jestem fanką takiego prowadzenia wydarzeń, ale książka nie jest obszerna więc można się przyzwyczaić.

Bohaterowie...jest kilka osób, wokół których toczy się akcja. Dominującą para jest Reeve i Gabriella. Czy ich polubiłam? W sumie to nie wiem. Niby sympatyczna para a zarazem brakuje im pazura. Obydwoje są zadziorni i początkowo to się odczuwa, później jakoś tracą ten urok.
Wszystkie postacie są trochę za bardzo cukierkowe, idealne.

Nie mogę powiedzieć, że książka mnie zachwyciła. Zabrakło mi podłoża emocjonalnego. W takcie czytania nie czułam nic. Fabuła i losy bohaterów były mi obojętne.
Styl autorki przypadł mi do gustu: lekki, plastyczny, przyjemny w odbiorze. Zdecydowanie jeszcze sięgnę po jej książki.
"Księżniczka i tajny agent" nie jest złą powieścią, to zależy kto czego szuka. Dla osób lubiących spokojne akcje, książka będzie na plus, dla czytelników lubiących bardziej dynamiczne miłosne zawirowania niestety treść może okazać się nużąca. Tylko TY możesz zdecydować czy się skusisz, czy nie?

Nora Roberts to znana na całym świecie pisarka. Ja osobiście choć obejrzałam wiele filmów, które powstały na podstawie książek literatki, nigdy jeszcze nie czytałam jej dzieł. Zabierałam się kilka razy, ale zawsze zaczynałam czytać coś co powstało z ręki innego pisarza.
Nadarzyła się w końcu okazja, że wzięłam do ręki jedną z jej książek. Utwór, który pierwsze swoje...

więcej Pokaż mimo to