Il bacio sta all’amore come il lampo al tuono. Pocałunek jest dla miłości tym, czym błyskawica dla grzmotu. Włosi mówią o takim ro...
Najnowsze artykuły
- Artykuły„Lata beztroski” – początek sagi o rodzinie Cazaletów, która wciągnie was jak serial „Downton Abbey”Marcin Waincetel2
- ArtykułyW dobrym true crime czytelnik sam ma wyrobić sobie zdanie – twierdzi John GlattAgata Teperek5
- ArtykułyMiliony dla spółki Olgi Tokarczuk. Chodzi o technologię do tworzenia gierKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyKto zdobędzie literackiego Nobla 2024? Wytypuj i wygraj książki!LubimyCzytać53
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bethany-Kris
25
7,2/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
1 079 przeczytało książki autora
1 199 chce przeczytać książki autora
29fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Nie chciała dobrego mężczyzny. Chciała kogoś, kto będzie do niej pasował.
2 osoby to lubiąNieznane generuje strach. Strach generuje posłuszeństwo. Posłuszeństwo tworzy dobrą załogę. Dlatego też chcę, żeby się ba...
Nieznane generuje strach. Strach generuje posłuszeństwo. Posłuszeństwo tworzy dobrą załogę. Dlatego też chcę, żeby się bali.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Antony Bethany-Kris
7,2
„Antony” to taka wisienka na torcie serii Filthy Marcellos, bowiem stanowi dość krótką historię - w porównaniu do książek, które już czytałam, dotyczącą ojca naszych ukochanych bohaterów tej serii - Luciana, Giovanniego i Dantego. I powiem szczerze, że i ta książka również bardzo mi się podobała. Dzięki niej poznajemy początki rodziny Marcello oraz dowiadujemy się, dlaczego Antony był jaki był. Z początku byłam dość sceptycznie do niej nastawiona, bo ilość stron oraz duża czcionka wzbudzały moje obawy, że poczuje niedosyt. Jednakże było zupełnie inaczej. Wiele kwestii zostało tu wytłumaczonych, przez co stanowiły one idealne uzupełnienie całej serii. No i oczywiście poznanie Cecylii Catrolli wzbudziło we nie naprawdę wiele emocji, bo nie spodziewałam się, że ona będzie chciała go postrzelić :P Sama postać Antonego od samego początku wzbudza podziw, jego przestrzeganie zasad, pewność siebie i ta twardość biła już od pierwszych stron. Sama historia Antonego i Cecylii momentami łapała mnie za serce, autorka wiele w tej książce wyjaśniła, co według mnie było potrzebne dla zamknięcia całej tej serii.
Dodatkowo podobał mi się tez wątek poboczny z przyjacielem Antonego- Johnem. Jego żona nieraz targała mi nerwy, zapewne tak jak większości czytelnikom. Z kolei jedno wydarzenie wstrząsnęło mną ogromnie i po części nie dziwie się, że główny bohater zaczął wątpić w przestrzeganie wszystkich zasad…
Cała seria jest fenomenalna i z pewnością jeszcze nieraz do niej powrócę, aby na nowo móc zatracić się w rodzinie Marcello. Ogromnie Wam ją polecam!
Giovanni Bethany-Kris
7,4
🧡"Najsilniejsi są ci, którzy toczą i wygrywają wojny, których nikt inny nie widzi".
.
.
Mówi się, że zasady są po to, żeby je łamać, jednak zazwyczaj ich nieprzestrzeganie niesie za sobą poważne konsekwencje. O słuszności tego stwierdzenia doskonale przekonali się główni bohaterowie drugiego tomu serii „Filthy Marcellos”, czyli Giovanni Marcello oraz Kim Abella. W momencie, gdy spotkali się po raz pierwszy na weselu starszego brata Gio pomiędzy nimi narodziło się coś niezwykłego. Wzajemne uczucie pojawiło się natychmiast, lecz rozchodziło się powoli. Zaczęło oplatać ich zmysły, stopniowo zagłębiając się również w ich żyły, płuca oraz mózg…
Kim podczas przyjęcia weselnego zdecydowała się przyłączyć do gry w blackjacka. Zajęła miejsce akurat obok Giovanniego, dzięki czemu od razu zwróciła jego uwagę. Ta kobieta momentalnie sprawiła, iż poczuł się on dość dziwnie – w dobrym tego słowa znaczeniu. „Pijany bez powodu. Lewitujący w powietrzu, a właśnie tych uczuć poszukiwał od czasu, gdy skończył czternaście lat. Stałych. Ostrych. Niebezpiecznych”. Po zakończonej rozgrywce młoda dama z prędkością światła odeszła od stolika, aczkolwiek pod swoimi kartami zostawiła klucz do hotelowego pokoju. Gio lubił ryzyko, dlatego bez wahania postanowił skorzystać z jej jawnej propozycji spędzenia wspólnej nocy. Przez te kilka godzin oboje zamierzali świetnie się bawić, bez zadawania zbędnych pytań, a nim nastanie ranek mężczyzna miał ulotnić się z jej życia niczym kamfora. „Igrali z ogniem i to takim, który mógł ich sparzyć po wielokroć”. Myśleli, iż to spotkanie było zarówno pierwszym, jak i ostatnim, a jednak trzy miesiące później los sprawił, że ich ścieżki przecięły się ponownie. Wtedy okazało się bowiem, iż Kim zataiła przed Gio istotną informację – nie pisnęła nawet słówkiem na temat tego, że należała do innego członka mafii. Cena, jaką przyjdzie zapłacić najmłodszemu z braci Marcellos za spędzenie upojnej nocy w ramionach zachwycającej Włoszki może okazać się naprawdę wysoka, zważywszy na to, iż zadawanie się z kobietą będącą po słowie z człowiekiem honoru, zawsze i nieodmiennie karane było śmiercią. Jak zakończy się ta historia? Czy zakazane uczucie, które połączyło Giovanniego i Kimbelynn sprowadzi na nich niebezpieczeństwo? Czy któreś z nich będzie musiało słono zapłacić za złamanie zasad Cosa Nostry? A co najważniejsze, czy miłość w ich przypadku zwycięży, a może nie dane im będzie zaznać szczęścia u swojego boku?
.
Z pierwszym tomem serii „Filthy Marcellos” zapoznałam się tuż po jego polskiej premierze, czyli w październiku dwa tysiące dwudziestego roku. Jak widzicie, minęło od temu momentu już sporo czasu, aczkolwiek wciąż pamiętam, iż lektura „Luciana” zapewniła mi mnóstwo niesamowitych wrażeń, a także zaabsorbowała mnie na wiele godzin. To była naprawdę dobra powieść, ale w takim razie pytanie brzmi: czy drugi tom tej trylogii również spełnił moje wygórowane, co do romansów mafijnych oczekiwania? Otóż muszę Wam powiedzieć, że „Giovanni” absolutnie i niezaprzeczalnie skradł moje serce! Pokochałam tę historię od pierwszych stron, nie potrafiłam oderwać się od niej nawet na chwilkę, a emocje, które odczuwałam podczas jej śledzenia nawet trudno opisać za pomocą jakichkolwiek słów. Dla mnie to jedna z najlepszych zagranicznych powieści mafijnych, a uwierzcie mi przeczytałam ich dotychczas naprawdę sporo. Obecnie niezwykle trudno znaleźć tytuły wyróżniające się w pewien sposób z licznego tłumu niebezpiecznych opowieści, ale gwarantuję Wam, że Bethany-Kris udało się stworzyć coś nieszablonowego, a zarazem niebanalnego. Coś, co na pewno zrobi na Was wrażenie i zapadnie na długo w Waszej pamięci. Aczkolwiek muszę podkreślić, że jeśli liczycie na brutalne zabójstwa czy rozlewy krwi to tego tutaj nie znajdziecie. Autorka skupiła się w swojej pracy przede wszystkim na zakazanej relacji, w którą uwikłali się główni bohaterowie. Relacji, za której rozpoczęcie mogła spotkać ich śmierć. Uświadczymy tutaj mało takich stricte mafijnych akcji, ale interesująca kreacja postaci oraz ich stopniowo kiełkująca miłość, całkowicie mi to wynagrodziły. Zarówno Gio, jak i Kim jawili mi się jako postacie intensywne, barwne, silne, charakterne. Oboje posiadali wady oraz zalety, zachowywali się naturalnie, z tego względu bez problemu obdarzyłam ich ziarenkiem sympatii. Gio trwał w chaosie, nigdy nie miał kontroli nad swoją egzystencją, ale nauczył się z tym żyć. „Był najmłodszym z trzech chłopców i nigdy niczego mu nie brakowało. Ludzie, których nawet nie znał patrzyli na niego jak na kogoś w rodzaju członka rodziny królewskiej”. Mężczyzna lubił podejmować ryzyko, był nieprzewidywalny, tajemniczy, pewny siebie, lekkomyślny oraz zwariowany. „Był tym trudnym bratem. Czarną owcą. Był swawolny i przeważnie uwielbiał to. Zwykle nie miał w zwyczaju zastanawiać się nad tym, co robi, ale był też sprytny jak cholera i potrafił się wykaraskać z większości sytuacji, w jakie się wpakował. Był też nieostrożny, ale nigdy beztroski”. Istniało zaledwie kilka rzeczy, które sprawiały mu w życiu autentyczną przyjemność: pieprzenie, walka, sprzedawanie narkotyków na ulicach, strzelanie i bycie skiperem. Capo w Cosa Nostrze jego ojca. Na ogół nie sypiał z pannami więcej niż raz, ale pewnego wieczoru w jego życiu pojawiła się powalająco piękna, inteligentna, wartościowa kobieta, której udało się w jednej chwili przyspieszyć bicie jego serca. Kobieta, której pragnął okazywać czułość, a która znajdowała się poza jego zasięgiem…
Kimberlynn to zadziorna, pyskata, ambitna dwudziestojednolatka, która w dniu swoich urodzin popełniła głupią pomyłkę. Chcąc zaimponować przyjaciołom liczyła karty w kasynie. Nie wiedziała tylko, iż należało ono do jednej z największych rodzin przestępczych w Vegas. W pewnym momencie została przyłapana na gorącym uczynku, w wyniku czego stanęła przed trudnym wyborem: mogła poślubić Franco – członka innej mafijnej rodziny albo ponieść konsekwencje za swoje czyny. „Do tej pory Kim w środku była żywa, młodzieńcza i swobodna, ale Franco zabierał każdą jej cząstkę, która ją określała”. On potrzebował żony, która będzie siedzieć w domu i robić to, co do niej należy. Kury domowej uczepionej jego ramienia, nigdy niekwestionującej jego autorytetu. Chciał jedynie dobrze wytresowanej lalki. Ładnej, ale mało odzywającej się buźki. Ciała w łóżku, którego będzie używał, kiedy tylko poczuję taką potrzebę, a także odpowiedniej figurantki u swojego boku. „Franco liczył, że Kim będzie postępowała i zachowywała się tak, jak należy. Podobało mu się w niej, iż nie będzie jej musiał szkolić, gdyż pochodziła z rodziny podobnej do niego”. Ten okropny mężczyzna kontrolował ją, znęcał się nad nią, czym niezwykle ją przerażał. Przez niego zaczęła się dusić. Czuła, że narzeczony kawałek po kawałku rozbijał ją emocjonalnie i mentalnie. Noc, podczas której poznała Gio wiele zmieniła w jej życiu. Od tego momentu dwudziestojednolatka czuła, jakoby to najmłodszy z braci Marcellos manipulował jej nerwami oraz zmysłami. „Giovanni silnie ją pociągał. Uczucia do niego pozostawały intensywne, zagmatwane. Przynosił jej poczucie bezpieczeństwa i komfortu”.
Relacja tej dwójki była iście wybuchowa, ognista, ale co najważniejsze naturalna. Od samego początku czułam między nimi niesamowitą chemię, iskrzącą sią magiczną siłę przyciągającą ich do siebie. „Giovanni był nieprzyzwoity, niedoskonały i niebezpieczny. Robił okropne rzeczy, a za fasadą nienagannego wyglądu oraz czarującego sposobu bycia jego życie było złe. Jednak był kimś więcej. Ten mężczyzna sprawiał, że czuła się piękna tylko z tego powodu, iż na nią spojrzał. Nie musiał wypowiadać ani słowa. Choć stała się naocznym świadkiem tego, do czego był zdolny, nie czuła niepokoju w jego obecności. Ilość uwagi, jaką jej poświęcał sprawiała, że miała poczucie, iż jest kimś najważniejszym w jego życiu”. Kim tchnęła powietrze w płuca Gio, wywoływała w nim euforię. Mężczyzna zapragnął zatroszczyć się o nią, zapewnić jej bezpieczeństwo. „To właśnie ona posiadała wszystkie części jego umysłu, te dobre i te złe. Uczucia żyły w jego wnętrzu, jakby stanowiły osobne byty, rosnąc w siłę, przejmując jego komórki jedna po drugiej i sprawiając, że każda sekunda dnia stawała się piekłem. Sprawiały również, iż czuł się jak w niebie. Ona to wszystko spowodowała – Kim”. Ryzykował życiem chociażby oddychając w jej kierunku. To, co z nią robił klasyfikowało się na kulkę w łeb, ale on i tak z niej nie zrezygnował. W końcu była dla niego księżycem, gwiazdami oraz niebem. „Ofiarował jej coś, czego nigdy jeszcze nie dał nikomu innemu, bo nie istniał na ziemi nikt taki jak ona. Nikt nie posiadał Giovanniego Marcello, tak jak zrobiła to kobieta, którą właśnie trzymał w ramionach. Słowa: Ti amo tanto, tesoro”. Warto na pewno wspomnieć, iż sceny zbliżeń pomiędzy bohaterami zrobiły na mnie ogromne wrażenie – były gorące, namiętne, wręcz ociekające pożądaniem. Z ręką na sercu muszę stwierdzić, że Bethany-Kris jest dla mnie absolutną mistrzynią w tej dziedzinie!
.
„Giovanni” to fenomenalny, ekscytujący, wciągający, namiętny, pełen emocji i chwil niepewności romans mafijny pokazujący, iż dla miłości czasami warto zaryzykować. Ta wspaniała historia niewątpliwie na długo pozostanie w mojej pamięci. Na ogół nie przepadam za powieściami, w których to występuje narracja trzecioosobowa, jednak ta lektura tak mnie pochłonęła, iż nawet zbytnio nie zwróciłam uwagi na ten aspekt. Ten tom niewątpliwie zrobił na mnie o wiele lepsze wrażenie, niż „Lucian”. Myślę, że to przede wszystkim zasługa poruszonych na łamach tej powieści istotnych tematów, takich jak: uzależnienie, zakazana relacja dwojga ludzi pochodzących z wrogich rodzin mafijnych oraz przedmiotowe traktowanie kobiet. Rewelacyjnie spędziłam czas zapoznając się z losami Gio i Kim, dlatego szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać, aż sięgnę po ostatni tom tej trylogii. Na koniec nie pozostaję mi nic innego, jak tylko z całego serca polecić Wam „Giovanniego”. Mam nadzieję, że pokochacie tę lekturę tak samo jak ja!
Moja ocena: 9,5/10 🧡