Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Mam co do tej książki dość mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo dużo ciekawych informacji. Zainteresował mnie rozdział o historii Norwegii, ich zachowaniach w miejscach publicznych, wyjasnienie dlaczego kraj z tak małą populacją ma tyle dialektów, itp. Z drugiej strony były też rozdziały nudne, mnóstwo powtórzeń, i przede wszystkim aspekty, którym moim zdaniem autorka poświęciła zbyt dużo czasu w porównaniu do reszty książki, jak na przykład kulinaria. Temat mrożonej pizzy powracał cały czas.  
W książce było czuć pewien chaos. Dawało też się zauważyć po stylu pisania, że autorka jest blogerka. 
Nie będę ani polecał ani zniechęcał do tej książki. Można znaleźć w niej ciekawe informacje, ale też czasami wieje nudą

Mam co do tej książki dość mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo dużo ciekawych informacji. Zainteresował mnie rozdział o historii Norwegii, ich zachowaniach w miejscach publicznych, wyjasnienie dlaczego kraj z tak małą populacją ma tyle dialektów, itp. Z drugiej strony były też rozdziały nudne, mnóstwo powtórzeń, i przede wszystkim aspekty, którym moim zdaniem autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tę  książkę przesłuchałem jako audiobook i muszę przerznąć, że bylem miło zaskoczony. Jestem fanem literatury podróżniczej, ale nie podejrzewałem, że można w tak ciekawy sposób opisać pieszą wędrówkę w linii prostej po śnieżnym pustkowiu. Książka nie wydawała mi się monotonna i chciałem do niej wracać. Jedyne czego żałuje to fakt, że nie mogłem zobaczyć zdjęć, które zapewne były w wersji drukowanej książki lub e-booku.
Jeśli chodzi o sam audiobook, to osobiście uwielbiam, kiedy audiobooki są czytane przez autorów, i w tej książce to jest wielki plus.  Tu zagrało to bardzo fajnie, ale szybkość słuchania powinna być minimum 1.5x, bo jak na próbę słuchałem książki w normalnej prędkości to myślałem że zasnę mimo ciekawej treści. Ja szybkość czytania zmieniałem miedzy 1.7x i 2x i wydaje mi się, że było idealnie. Jedyne co mnie irytowało to te cytaty rozmów w języku angielskim. Mimo że w tym języku mowie biegle jakoś mi to nie pasowało i w pewnym czasie zaczęło irytować. 
Książka dobra wiec polecam. 

Tę  książkę przesłuchałem jako audiobook i muszę przerznąć, że bylem miło zaskoczony. Jestem fanem literatury podróżniczej, ale nie podejrzewałem, że można w tak ciekawy sposób opisać pieszą wędrówkę w linii prostej po śnieżnym pustkowiu. Książka nie wydawała mi się monotonna i chciałem do niej wracać. Jedyne czego żałuje to fakt, że nie mogłem zobaczyć zdjęć, które zapewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Uwielbiam książki o zdobywaniu wysokich szczytów. Przez ostatnie 10 lat przeczytałem i przesłuchałem (audiobooki) ich naprawdę wiele.  Tę książkę znalazłem na BookBeat i przesłuchanie jej zajęło mi kilka tygodni, mimo że nie jest ona wcale taka długa. Jak od innych książek o zdobywaniu ośmiotysięczników nie mogłem się oderwać i kończyłem je w 3 lub 4 wieczory, tak do słuchania tej czasami nie mogłem się zmusić. Może było to spowodowane tym, że  ta książka opisuje kilka wypraw, dlatego ciężej się było wczuć w to, co przezywali himalaiści. To powodowało, że  tę książkę czytało mi się (słuchało) bardziej jak artykuł na Wikipedii niż reportaż. 
Możliwe, że jest to wina Audiobooka, ale skończyłem ja słuchać kilka minut temu i pod koniec zmuszałem się zmuszać, żeby dotrwać do końca. 
Wydaje mi się, że jest dużo znacznie lepszych książek o zdobywaniu Himalajskich szczytów, na które warto poświęcić czas, ale jest to tylko moja opinia, bo też  widziałem dużo pozytywnych opinii o tej książce. 
Nie polecam, ale też nie odradzam jej przeczytania.

Uwielbiam książki o zdobywaniu wysokich szczytów. Przez ostatnie 10 lat przeczytałem i przesłuchałem (audiobooki) ich naprawdę wiele.  Tę książkę znalazłem na BookBeat i przesłuchanie jej zajęło mi kilka tygodni, mimo że nie jest ona wcale taka długa. Jak od innych książek o zdobywaniu ośmiotysięczników nie mogłem się oderwać i kończyłem je w 3 lub 4 wieczory, tak do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo ciekawy reportaż. 

W książce tej znajdziemy historie kilku osób, które z różnych powodów wylądowały w wiezieniu. Ich historie przybliża nam obraz życia "za kratami". W książce jest ukazana jednakowo więzienna codzienność (jak wygląda dzień z życia więźnia, praca, zakupy, mieszkanie z innymi ludźmi w celi, itp.), ale tez jak ludzka psychika reaguje na utratę wolności. 
Autorka nie zapomniała też o historiach ludzi, którzy wiezienie już mają za sobą.  

Książka tez stara się pokazać, że osoby za kratami to też ludzie, ze swoimi wadami, ale też z historiami, doświadczeniami, bagażem życiowym. 

Moim zdaniem jest to bardzo dobra pozycja, która warto przeczytać, szczególnie że jest stosunkowo krótka. 

Bardzo ciekawy reportaż. 

W książce tej znajdziemy historie kilku osób, które z różnych powodów wylądowały w wiezieniu. Ich historie przybliża nam obraz życia "za kratami". W książce jest ukazana jednakowo więzienna codzienność (jak wygląda dzień z życia więźnia, praca, zakupy, mieszkanie z innymi ludźmi w celi, itp.), ale tez jak ludzka psychika reaguje na utratę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to książka, na którą długo czekałem. 
Fanem "Historii bez cenzury" jestem od samego początku założenia kanału na YT (jak pierwszy raz wszedłem na ich kanał to były tam ze 3 filmy). Uwielbiam poczucie humory Wojtka Drewniaka. Kiedy się dowiedziałem, że kolejna część serii książek będzie o średniowieczu, które jest moim ulubionym okresem historycznym, to wiedziałem,  że tej książki nie mogę przegapić. I się nie zawiodłem.
 W książce jest zawarte dużo ciekawych informacji, które są podane w bardzo przystępny sposób. Czyta się ja tak dobrze,  że aż nie che się przestawać. Tematy poruszane w niej są bardzo interesujące, i jest mnóstwo ciekawostek. 
Szkoda ze tak nie wyglądały moje podręczniki do historii w szkole. 

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że kiedy się tę książkę czyta, to ma się w głowie głos Wojtka Drewniaka. 

Jest to książka, na którą długo czekałem. 
Fanem "Historii bez cenzury" jestem od samego początku założenia kanału na YT (jak pierwszy raz wszedłem na ich kanał to były tam ze 3 filmy). Uwielbiam poczucie humory Wojtka Drewniaka. Kiedy się dowiedziałem, że kolejna część serii książek będzie o średniowieczu, które jest moim ulubionym okresem historycznym, to wiedziałem,  że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka jest OK. 
Bardzo ciekawy pomysł, ale wydaje mi się, że można by z niego wyciągnąć więcej. Jest atmosfera niepokoju, podobnie jak w "Szczelinie", bo nie wiadomo z czym się ma do czynienia. 
Książka mnie nie znudziła, ale tez nie sprawiła, że nie mogłem się od niej oderwać. 
Jest stosunkowo krótka, wiec na finał nie trzeba było zbyt długo czekać. 
A jeśli mowa o finale to przyznam, że zakończenie mnie zaskoczyło. 

Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którym ta książka się nie spodoba, ale też i tych, którzy będą się nią zachwycać. Ja jestem gdzieś pośrodku. 

Książka jest OK. 
Bardzo ciekawy pomysł, ale wydaje mi się, że można by z niego wyciągnąć więcej. Jest atmosfera niepokoju, podobnie jak w "Szczelinie", bo nie wiadomo z czym się ma do czynienia. 
Książka mnie nie znudziła, ale tez nie sprawiła, że nie mogłem się od niej oderwać. 
Jest stosunkowo krótka, wiec na finał nie trzeba było zbyt długo czekać. 
A jeśli mowa o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ale mnie ta książka wynudziła. 
Kaszpirowskiego pamiętam z młodości, nigdy go w telewizji nie oglądałem, ale stał się częścią popkultury. Dlatego chciałem się dowiedzieć więcej o jego fenomenie. I niestety z tej książki nie dowiedziałem się prawie nic. 
Książka była bardzo nijaka, bardzo chaotyczna, tak naprawdę o samym Kaszpirowskim było mało. Żadnej wnikliwej analizy jego fenomenu tam się nie doczytałem. 
Miałem wrażenie ze autor o nim nie chce ani jednego złego słowa powiedzieć. 
Przez ten cały chaos in nudę tylko sprawdzalem kiedy się audiobook skończy. 
Nie polecam.

Ale mnie ta książka wynudziła. 
Kaszpirowskiego pamiętam z młodości, nigdy go w telewizji nie oglądałem, ale stał się częścią popkultury. Dlatego chciałem się dowiedzieć więcej o jego fenomenie. I niestety z tej książki nie dowiedziałem się prawie nic. 
Książka była bardzo nijaka, bardzo chaotyczna, tak naprawdę o samym Kaszpirowskim było mało. Żadnej wnikliwej analizy jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Okładka książki nie zapowiadała tego, jak straszne były historie ludzi, z którymi rozmawiała autorka. Myślałem,  że będzie to kolejna książka o najmilszym kraju świata, a tu został pokazany dramat ludzi, których przodkowie mieszkali na tamtych ziemią wieki przed przybyciem Europejczyków szerzących katolicyzm. 
Historie opisane w tej książce wzbudzają uczucie gniewu tym, jak potraktowane zostały ofiary, nie tylko przez pracowników internatu, ale także Kanadę i Watykan. 

Książka jest trudna, nie jest czymś, czym zabija się czas by mile spędzić wieczór. Mimo to jest zdecydowanie warta przeczytania. 

I na sam koniec pojawia się pytanie: jak zakończyłaby się ta cała historia gdyby ta szkoła nie była katolicka? 

Okładka książki nie zapowiadała tego, jak straszne były historie ludzi, z którymi rozmawiała autorka. Myślałem,  że będzie to kolejna książka o najmilszym kraju świata, a tu został pokazany dramat ludzi, których przodkowie mieszkali na tamtych ziemią wieki przed przybyciem Europejczyków szerzących katolicyzm. 
Historie opisane w tej książce wzbudzają uczucie gniewu tym, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka została napisana lekkim językiem, ani na chwile mnie nie znudziła. Bardzo dobrze mi się audiobooka słuchało.  
Autor opowiada o swoich doświadczeniach jako pracownika służby zdrowia. Bezwzględnie i przede wszystkim celnie punktuje jej paradoksy. Jest to już kolejna książka o podobnej tematyce którą przeczytałem, i po raz kolejny zastanawiam się, jak ten NFZ się jeszcze trzyma. 

W książce jest dużo ciekawych i często zabawnych sytuacji z SOR i karetki, ale też daje do myślenia, kiedy Janek opisuje jego doświadczenia na granicy Białoruskiej czy Ukrainie. Ta książka jest też solidną i przede wszystkim przystępnie podaną dawką podstawowej wiedzy z zakresu pierwszej pomocy, co jest kolejnym argumentem, by ją przeczytać. Wiedza w niej zawarta może się kiedyś przydaj w najmniej oczekiwanym momencie. 

I na sam koniec nie pozostaje nic innego niż życzyć nam wszystkim zdrowia. 

Książka została napisana lekkim językiem, ani na chwile mnie nie znudziła. Bardzo dobrze mi się audiobooka słuchało.  
Autor opowiada o swoich doświadczeniach jako pracownika służby zdrowia. Bezwzględnie i przede wszystkim celnie punktuje jej paradoksy. Jest to już kolejna książka o podobnej tematyce którą przeczytałem, i po raz kolejny zastanawiam się, jak ten NFZ się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świeżo po przeczytaniu tej książki muszę powiedzieć, że jest inna niż tom pierwszy, ale równie dobra. 
W tym tomie, jak sama nazwa wskazuje, autorka skupia się na wypadkach śmiertelnych i narażaniu życia w górach. 
W wielkim skrócie pierwsza połowa książki jest przede wszystkim opisem 2 tragicznych w skutkach incydentów z 2019 roku, wypadku w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i burzy na Giewoncie. TOPRowcy ze szczegółami opowiadają o tym, co przyczyniło się do obu incydentów i jak przebiegały akcje ratunkowe. Są też przytoczone inne historie z Tatr, które niestety zakończyły się śmiercią turystów lub ratowników. Jak radzą sobie z tym rodziny i tez sami ratownicy. 
W drugiej części książki autorka ukazuje to, jak w czasie akcji radzą sobie rodziny ratowników. Ratownicy, którzy narażają sobie by pomagać innym nie są przecież robotami, mają swoje rodziny, domy, przyjaciół. Ich stresująca praca nie odbija się tylko na nich, ale tez na ich bliskich, którzy w stresie i często bez żadnych informacji czekają na ich powrót. Ukazuje to,  że bycie ratownikiem TOPR to nie tylko praca, ale przede wszystkim styl życia, któremu trzeba się podporządkować. 
Polecam książkę każdemu, kto chciałby się kiedyś wybrać w góry. Może zmusi kogoś do refleksji, która mu uratuje życie w górach 

Świeżo po przeczytaniu tej książki muszę powiedzieć, że jest inna niż tom pierwszy, ale równie dobra. 
W tym tomie, jak sama nazwa wskazuje, autorka skupia się na wypadkach śmiertelnych i narażaniu życia w górach. 
W wielkim skrócie pierwsza połowa książki jest przede wszystkim opisem 2 tragicznych w skutkach incydentów z 2019 roku, wypadku w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Muszę przyznać, że ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. 
Interesuje się tematyką górską, szczególnie himalaizmem i z zawstydzeniem się przyznam,  że trochę Tatr, a w szczególności niebezpieczeństw tam czyhających nie doceniałem. 

Książka ta ukazuje przede wszystkim prace, ale i często bohaterstwo ratowników TOPR, walczących o życie i zdrowie turystów, kiedy oni wpadną w tarapaty. Okraszone jest to mnóstwem prawdziwych historii z gór, w których TOPRowcy uczestniczyli, często narażając swoje zdrowie, a nawet i życie. Jest tam też bardzo dużo informacji o tym, jak TOPR powstał i jak funkcjonuje (lub stara się przetrwać), jak TOPR się zmieniał na przestrzeni lat, jak zostać ratownikiem i jakiego sprzętu używają ratownicy. 

Mnie najbardziej podobały się historie z akcji ratunkowych.  Niestety często wypadki były spowodowane bezmyślnością turystów, którzy albo zachowywali się bezmyślnie, albo byli zupełnie nieprzygotowani do wspinaczkę (sprzętowo i fizycznie).

W głowie najbardziej utkwiła mi historia o wypadku helikoptera. Tam jakich chłopczyk nagrywał lot śmigłowca, a kiedy jego ojciec zorientował się, że  helikopter się rozbije kazał swojemu synowi wyłączyć kamerę. Coś, co pewnie teraz byłoby nie do pomyślenia. Nie wiem dlaczego ten normalny ludzki odruch aż tak we mnie uderzył. Może dlatego, że teraz ludzie, zamiast pomagać wolą nagrywać tragedie innych na telefonach, bo to przecież będzie hit na YouTube. 

Mam nadzieje,  że ta książka uzmysłowi ludiom jak niebezpieczna jest wspinaczka, oraz że ich bezmyślność naraża nie tylko ich, ale także ratowników, którzy w razie jakiegokolwiek wypadku będą musieli ruszyć im na pomoc. Mam również nadzieje,  że ta książka zmusi ludzi do refleksji. 

Muszę przyznać, że ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. 
Interesuje się tematyką górską, szczególnie himalaizmem i z zawstydzeniem się przyznam,  że trochę Tatr, a w szczególności niebezpieczeństw tam czyhających nie doceniałem. 

Książka ta ukazuje przede wszystkim prace, ale i często bohaterstwo ratowników TOPR, walczących o życie i zdrowie turystów, kiedy oni wpadną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zacznijmy od tego, że już dawno nie czytałem tak słabej książki. 

Świeżo po jej przeczytaniu jedyne co mam w głowie to poczucie zmarnowanego czasu. Przeczytanie jej nic mi nie dało, a zabrało kilka godzin z mojego życia. Mogłem ten czas poświęcić na coś innego, nawet nauka mongolskiego byłaby przyjemniejsza. 

Zapowiadało się całkiem nieźle. Nawiedzony dom, dziwny testament, tajemnicze znikniecie i poszukiwania. Do tego momentu było nieźle i miałem nadzieje, że akcja się rozwinie.  Jednak od momentu, w którym dowiadujemy się kim są te tajemnicze postacie, książka zaczyna się robić tak durna, że aż szkoda drzew, które ktoś musiał ściąć, żeby ją można było wydrukować.  Szczególnie kiedy do akcji wkraczają szamani, czarownice, martwe koty, ślimaki z powbijanymi goździkami czy cokolwiek to było, itp. 
Ciężko tam znaleźć jakikolwiek sens czy logikę, i to nawet nie chodzi o to,  że ta książka jest o nawiedzonym domu. "Duchy" (nie wiem jak inaczej ich nazwać), które w pełnię mają wolne, niby zatrzymane w czasie a komunikują się z innymi "duchami" uwiezionymi w innej epoce i ludźmi w domu, pomimo tego,  że czas się dla nich zatrzymał. Czy ktoś mi to potrafi wytłumaczyć? 
Dobrnąłem do końca z 2 powodów: po pierwsze nie lubię  zostawiać książek w połowie  czytania i po drugie, miałem nadzieje ze Masterton zrehabilituje się zakończeniem. I znów rozczarowanie. Nie będę nawet komentował ostatecznej walki z upiorem, ale to co sie stało, gdy Policja przyjechała na samym końcu do posiadłości to już przesada. Po domu walają się trupy, szkielety ludzi w piwnice a koleś mówi do Policjantów,  że to upiór zrobił a oni na to, że jest OK, i tak w ogóle to wszystko w porządku.  
Nawet się autorowi nie chciało wytłumaczyć, dlaczego testament był napisany w ten, a nie inny sposób. Az się prosiło, żeby zamknąć ten wątek. I jeszcze to, kim był ojciec głównego bohatera. 

Szkoda, bo zaczęło się dobrze, ale autor definitywnie nie miał pomysłu jak poprowadzić tę historię. Już na samym początku coś zaczęło się psuć, a potem już było tylko gorzej. I tak poziom spadał aż do zakończenia. 

Nawiedzone domy to taka sztampa, ale jak nic innego działają na wyobraźnię. Szczególnie jeśli słychać w nich szepty to o spokojnym zasypianiu można zapomnieć. Mnie ta książka usypiała niczym najlepsze środki nasenne.

To była moja pierwsza książka Mastertona, która przeczytałem, i chyba sobie na razie dam z nim spokój. 

Zacznijmy od tego, że już dawno nie czytałem tak słabej książki. 

Świeżo po jej przeczytaniu jedyne co mam w głowie to poczucie zmarnowanego czasu. Przeczytanie jej nic mi nie dało, a zabrało kilka godzin z mojego życia. Mogłem ten czas poświęcić na coś innego, nawet nauka mongolskiego byłaby przyjemniejsza. 

Zapowiadało się całkiem nieźle. Nawiedzony dom, dziwny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mam co do tej książki mieszane uczucia, ale w większości są one pozytywne. 

Moim zdaniem Autor dobrze dawkował napięcie. Aczkolwiek wydaje mi się, że słowo niepokój byłoby bardziej odpowiednie. Ten niepokój narastał od samego początku, dlatego ciężko było się od tej książki oderwać. Książkę skończyłem w 1 dzień, bo chciałem się dowiedzieć co się stanie na kolejnej stronie. Pomimo tego, że na prawdziwą akcję trzeba było trochę poczekać, książkę mnie nie nużyła. 

Wydaje mi się tez, że motywacja i działania Igora, dzięki którym akcja toczyła się naprzód, miały sens i nie wydawały się naciągana. 

Jak pewnie większość w osób czytających te książkę nigdy wcześniej nie słyszałem o Słowackim Trójkącie Bermudzkim. I pomimo tego, że w internecie da się znaleźć informacje o ludziach zaginionych w górach Trybecza, tak istnienie postaci samego Igora wydaje się bardzo wątpliwe. Sam fakt, jak bardzo nieprawdopodobne było to co stało się z dowodami sugeruje, że albo Igor to lokalny wariat, który słyszał legendy o osobach zaginionych w górach i sobie coś uroił albo, że on nigdy nie istniał i autor w ten sposób chciał dodać książce atrakcyjności. A przypisy, w których mówi o nieścisłościach w historii Igora, mają tylko jego postać uwiarygodnić. 

Tak czy inaczej, książkę warto przeczytać. Pewnie wielu turystów wybierze się w tamte rejony Słowacji, żeby sprawdzić na własnej skórze, czy dzieje się tam coś nadprzyrodzonego. Kto wie, może kiedy następnym razem wybiorę się na Słowację sam tam pojadę ;)

Mam co do tej książki mieszane uczucia, ale w większości są one pozytywne. 

Moim zdaniem Autor dobrze dawkował napięcie. Aczkolwiek wydaje mi się, że słowo niepokój byłoby bardziej odpowiednie. Ten niepokój narastał od samego początku, dlatego ciężko było się od tej książki oderwać. Książkę skończyłem w 1 dzień, bo chciałem się dowiedzieć co się stanie na kolejnej stronie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skończyłem czytać te książkę kilka minut temu i mam mieszane uczucia (z przewaga rozczarowania)
po pierwsze, skąd tytuł?? "14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji"? Ja naprawdę myślałem ze będzie to książka o reporterze, który wsiadł do pociągu z Moskwy do Czyty (kilka dni koleją) i w czasie tej podróży spotyka ludzi, dzięki którym będzie mógł opisać dzisiejsza Rosję.
Serio, tak mi się wydawało i dlatego kopiłem te książkę. I faktycznie, pierwszy rozdział i podróż pociągiem. szybkie przedstawienie towarzyszy podróżny, kilkanaście stron o nich i bęc.... Drugi rozdział a tam przenosimy się za krąg polarny gdzie usłyszymy kilka słów o Murmańsku i tragedia Kurska. Zanim się wkręcimy w temat przeskoczymy do rozdziału 3, czyli do jakiegoś innego Rosyjskiego zadupia by poznać kadetów szkoły wojskowej. I tak w kolejnych rozdziałach jeszcze zwiedzimy blok mieszkalny z widokiem na Kreml, posłuchamy o walkach w klatkach i spotkamy wiele, wiele innych rosyjskich osobliwości.
Większość z tych tematów jest nawet ciekawa, lecz niestety, jako ze książka jest dość krótka, każdy rozdział ma tylko kilkanaście stron. i tu pojawia się problem, gdyż na kilkunastu stronach nie da zgłębić tematu, szczególnie jeśli jest on tak skomplikowany jak tragedia Kurska czy samobójczy atak na Dubrowce. Ja wiem ze to są reportaże z Rosji (o ludziach tam żyjących), ale na Boga, jeśli się zaczyna jakiś temat, to należałoby go zglebić, a nie rozbudzić ciekawość i zostawić.
Gdyby ta książka była 2 razy obszerniejsza, i każdy temat bardziej rozwinięty, byłaby to bardzo dobra pozycja książkowa, szczególnie dla osób zainteresowanych Rosja / Wschodem. a tak jest tylko przeciętna.
oddając jednak sprawiedliwość autorowi, większość tematów mnie zainteresowała, niestety jednak będę musiał sobie o tym doczytać gdzie indziej

Skończyłem czytać te książkę kilka minut temu i mam mieszane uczucia (z przewaga rozczarowania)
po pierwsze, skąd tytuł?? "14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji"? Ja naprawdę myślałem ze będzie to książka o reporterze, który wsiadł do pociągu z Moskwy do Czyty (kilka dni koleją) i w czasie tej podróży spotyka ludzi, dzięki którym będzie mógł opisać dzisiejsza Rosję.
Serio, tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wstępie przyznam się, ze nie jestem fanem super-długich książek, bo zawsze mam wrażenie, ze są one wydłużane na sile. i jest to zazwyczaj treść, która albo nic nie wnosi do tematu, albo mogła by byś znacznie okrojona. Podobnie jak 2 poprzednie części serii, i ta mogłaby mieć co najmniej 100 stron mniej bez utraty (i tak średniej) jakości
Chyba większość czytelników się ze mną zgodzi (choć na pewno nie wszyscy), ze jest to najsłabsza cześć trylogii. Nie ma w niej aż tyle akcji co w poprzednich częściach serii. dużą cześć książki autor poświecą opisowi organizacji, która od lat z uporem maniaka starała się uprzykrzyć życie głównej bohaterki.
Sam proces Lisbeth wprowadził mnie w osłupienie. był tak nierealny, ze moją pierwszą myślą było, ze pan Larsson naoglądał się Szwedzkiej wersji serialu "Sędzia Anna Maria Wesołowska"
I tak oto po przeczytaniu 3 części serii fanem Millenium nie zostałem, choć jestem w stanie zrozumieć ludzi którzy się nią zachwycają.
gdyby zamknąć 3 tomy w objętości 2 i nadać 2 i 3 części trochę więcej realizmu, sam bym się serią Millenim podniecał jak nastolatka "Zmierzchem". a tak pozostał mi tylko niedosyt

Na wstępie przyznam się, ze nie jestem fanem super-długich książek, bo zawsze mam wrażenie, ze są one wydłużane na sile. i jest to zazwyczaj treść, która albo nic nie wnosi do tematu, albo mogła by byś znacznie okrojona. Podobnie jak 2 poprzednie części serii, i ta mogłaby mieć co najmniej 100 stron mniej bez utraty (i tak średniej) jakości
Chyba większość czytelników się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

o tej książce było głośno jeszcze przed jej premiera. jest to czwarta cześć jednej z najpopularniejszych (o ile nie najpopularniejszej) serii skandynawskich kryminałów, a do tego, jako ze autor trylogii zmarł w 2004 roku, seria jest kontynuowana przez innego szwedzkiego pisarza, Dawida Lagerkantza, z którym spotkałem się wczesnej przy okazji czytania biografii "Ibry"
Przebrnąłem przez poprzednie części serii "millennium", jednak nie będąc jej wielkim fanem, a jednocześnie spotykając się z akcja w mediach społecznościowych zachęcającą do bojkotu książki, długo nie mogłem się zdecydować, czy w ogóle się za nią zabrać. ciekawość jednak wzięła górę, i tak oto jestem świeżo po jej przeczytaniu.
i jak wrażenia?
nie żałuje. czwarta cześć serii wciągnęła mnie bardziej niż poprzednie. Czysta sie ja bardzo szybko, rozkręca się praktycznie od samego początku i zaciekawia. Tak samo jak poprzedniczki jest dość długa, ale nie ma sie wrażenia ze jest ona "rozciągana na sile" i nie jest wypełniona zbędnymi opisami jak to miało miejsce w tomach 1-3.
pojawienie się nowego czarnego charakteru, o którym tylko Stieg Larsson wczesnej wspominał to ogromy plus. książka skończyła się w sposób, który pozwala nie tylko przypuszczać, a raczej być pewnym ze powstaną kolejne części serii

reasumując czytanie "co nas zabije" nie będzie czasem straconym.
Moim zdaniem warto

o tej książce było głośno jeszcze przed jej premiera. jest to czwarta cześć jednej z najpopularniejszych (o ile nie najpopularniejszej) serii skandynawskich kryminałów, a do tego, jako ze autor trylogii zmarł w 2004 roku, seria jest kontynuowana przez innego szwedzkiego pisarza, Dawida Lagerkantza, z którym spotkałem się wczesnej przy okazji czytania biografii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moi zdaniem jedna z lepszych pozycji tej serii (jak na razie, bo to dopiero 5 tom).Książka bardzo szybko się rozkręca, praktycznie od pierwszych stron (a właściwie od ostatnich stron poprzedniej książki tej serii). Bardzo interesująca, wciąga i sprawia, ze nie można się od niej oderwać.
pod koniec staje się lekko przewidywalna, ale nie brakuje tez elementu zaskoczenia.
krótko mówiąc: dobrze wykorzystany pomysł.

naprawdę warta przeczytania

Moi zdaniem jedna z lepszych pozycji tej serii (jak na razie, bo to dopiero 5 tom).Książka bardzo szybko się rozkręca, praktycznie od pierwszych stron (a właściwie od ostatnich stron poprzedniej książki tej serii). Bardzo interesująca, wciąga i sprawia, ze nie można się od niej oderwać.
pod koniec staje się lekko przewidywalna, ale nie brakuje tez elementu zaskoczenia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oczekiwałem ze tom 2 będzie lepszy od 1, niestety moim zdaniem nie był.
Początek był dobry, potrafił zainteresować czytelnika. W miarę jak książka się rozwijała, coraz ciężej było mi się od niej oderwać. Jednak w pewnym monecie wszystko się popsuło. To co wyprawiała główna bohaterka i to jak toczyły się jej losy sprawiały, ze niestety, ale czułem ze to fikcja literacka. Zbyt dużo było zbiegów okoliczności, dziwnych postaci i farta niektórych bohaterów. Az ciężko było wierzyć w to co się czyta.
kto nie czytam powinien się o tym sam przekonać.
A poza tym, podobnie jak w części pierwszej wyrzuciłbym 20% tekstu, który jest nieistotny i tylko sprawia, ze książka jest super długa.

Oczekiwałem ze tom 2 będzie lepszy od 1, niestety moim zdaniem nie był.
Początek był dobry, potrafił zainteresować czytelnika. W miarę jak książka się rozwijała, coraz ciężej było mi się od niej oderwać. Jednak w pewnym monecie wszystko się popsuło. To co wyprawiała główna bohaterka i to jak toczyły się jej losy sprawiały, ze niestety, ale czułem ze to fikcja literacka....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ja, Ibra. Moja historia Zlatan Ibrahimović, David Lagercrantz
Ocena 7,5
Ja, Ibra. Moja... Zlatan Ibrahimović,...

Na półkach:

Ibra jest postacią bardzo ciekawa i kontrowersyjna. Niewątpliwie jednym z najsławniejszych i najlepszych piłkarzy. Nie raz zachwycał nas pięknymi golami i dryblingiem który zapierał dech w piersiach. Ale jest on również znany ze swego niewyparzonego języka i, przede wszystkim, samouwielbienia.
Wiec jak można nie chcieć poznać historii życia kogoś takiego.

Ta książka jest inspirująca, gdyż pokazała, ze trudny dzieciak, z patologicznego domu, syn emigrantów, którego wszyscy skazywali na straty (wielu z jego kolegów z podwórka skończyło w wiezieniu), dzięki ciężkiej pracy, uporowi i wierze w swoje możliwości, może stać się ikona, obiektem uwielbienia, człowiekiem sukcesu.

Dlaczego wiec moja ocena to tylko 6/10? Oczekiwałem odrobiny więcej smaczków ze świata footballu. Miałem nadzieje, ze tak niepokorny człowiek będzie opisywał i masakrował byłych trenerów, działaczy, piłkarzy. a ten ponarzekał trochę na Barcelonę i od czasu do czasu zdarzało mu się ze wspomnieć o jakimś trenerze, piłkarzu czy kibolach. Jak dla mnie zbyt mało

Mimo wszystko bardzo dobra pozycja dla fanów piłki kopanej.

Ibra jest postacią bardzo ciekawa i kontrowersyjna. Niewątpliwie jednym z najsławniejszych i najlepszych piłkarzy. Nie raz zachwycał nas pięknymi golami i dryblingiem który zapierał dech w piersiach. Ale jest on również znany ze swego niewyparzonego języka i, przede wszystkim, samouwielbienia.
Wiec jak można nie chcieć poznać historii życia kogoś takiego.

Ta książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, jak mając ok. 10 lat postanowiłem napisać książkę: coś na pograniczu kryminału i sensacji. Książka miała 40, możne 50 stron. kilka lat temu znalazłem te "wypociny" w rodzinnym domu na strychu. a dlaczego o tym pisze? bo czytając "Zamieć śnieżna i won migdałów" miałem wrażenie, ze moja "książka" od niej nie odstawała. i nie wiem, czy ja bylem tak utalentowanym młodzieńcem, czy pani Camilla zaserwowała nam opowieść na poziomie mało rozgarniętego dziewięciolatka. Cos mi jednak mówię, ze to nie o mój talent chodzi.
Książka jest krótka, wiec i ja nie będę się rozpisywał. chciałbym napisać ze książka wolno się rozkręca, ale w tym wypadku ona nie rozkręciła się wcale. wieje nuda a napięcia brak. O postaciach w książce nie będę się wypowiadał bo szkoda nerwów. A zakończenie? niczym z jakiegoś serialu na TVN7.
ogólnie mówiąc, nawet "trudne sprawy" maja bardziej wartka akcje.
Dobra, żeby nie było ze tak mi się nic nie podoba, postaram się znaleźć jakieś plusy.
--- Okładka - naprawdę mi się podoba
--- jest krótka - wiec co najwyżej zmarnujesz tylko jeden wieczór.
--- jest dostępna w bibliotece - nie zniósłbym mysi ze musiałbym za nią zapłacić.
--- sprawdza się idealnie jako podstawka pod kawę.

I tak na sam koniec, jeśli to miał być ukłon w stronę Agaty Christie (bo zapewne taki był tego zamysł), to pewnie pani Agata przewraca się teraz w grobie z szybkością wentylatora.

Pamiętam, jak mając ok. 10 lat postanowiłem napisać książkę: coś na pograniczu kryminału i sensacji. Książka miała 40, możne 50 stron. kilka lat temu znalazłem te "wypociny" w rodzinnym domu na strychu. a dlaczego o tym pisze? bo czytając "Zamieć śnieżna i won migdałów" miałem wrażenie, ze moja "książka" od niej nie odstawała. i nie wiem, czy ja bylem tak utalentowanym...

więcej Pokaż mimo to