rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Porównanie kobiety do pustej paczki papierosów skradło moje serce.

Porównanie kobiety do pustej paczki papierosów skradło moje serce.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przypominam, że chleb ptakom szkodzi!

Przypominam, że chleb ptakom szkodzi!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sporo błędnych informacji (np. autor twierdzi, że smażenie na oleju rzepakowym jest szkodliwe). Żarty może i śmieszne, jednak nieprawdziwe informacje porządnie obniżają ocenę tej książki w moich oczach.

Sporo błędnych informacji (np. autor twierdzi, że smażenie na oleju rzepakowym jest szkodliwe). Żarty może i śmieszne, jednak nieprawdziwe informacje porządnie obniżają ocenę tej książki w moich oczach.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewne rzeczy się nie zmieniają. Lata mijają, ja się starzeje, ale egzaltacja sióstr Bronte wciąż jest więcej niż czarująca.

Pewne rzeczy się nie zmieniają. Lata mijają, ja się starzeje, ale egzaltacja sióstr Bronte wciąż jest więcej niż czarująca.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odwrócenie perspektywy jest świetnym zabiegiem, gdy chcemy namieszać w głowie czytelnikowi. Większość osób lubi współodczuwać z protagonistą książki, wczuwać się w jego myśli i uczucia, ale co jeśli główny bohater jest potworem, gdy autorka robi nam żart i zaprasza do umysłu psychopaty? A może niekoniecznie psychopaty, tylko do umysłu mężczyzny, który został wychowany w kulturze, która chwali go za sadystyczne skłonności, jeszcze je potęgując.

Odwrócenie perspektywy jest świetnym zabiegiem, gdy chcemy namieszać w głowie czytelnikowi. Większość osób lubi współodczuwać z protagonistą książki, wczuwać się w jego myśli i uczucia, ale co jeśli główny bohater jest potworem, gdy autorka robi nam żart i zaprasza do umysłu psychopaty? A może niekoniecznie psychopaty, tylko do umysłu mężczyzny, który został wychowany w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dorian Malovic przedstawia dziwaczny konglomerat tradycji połączonej z nowoczesnością w sposób wręcz obrzydliwy. Tworzy się z tego przerażający stwór podobny do Frankensteina bez emocji, przekalkulowany. Niemoralny? Czy całemu społeczeństwu można zarzucić amoralność? Czy jeśli ludzie z mlekiem matki uczą się, że najważniejszy jest pieniądz, to czy jest w tym coś dziwnego, że to święcie wierzą?
Państwo weszło z buciorami w życie Chińczyków, wytarło błoto w perski dywan, pierdnęło, otłuszczoną gębę wytarło w zasłonkę... i się zadomowiło tak, że prawie nikt nie pamięta, że kiedyś go tam nie było.

Dorian Malovic przedstawia dziwaczny konglomerat tradycji połączonej z nowoczesnością w sposób wręcz obrzydliwy. Tworzy się z tego przerażający stwór podobny do Frankensteina bez emocji, przekalkulowany. Niemoralny? Czy całemu społeczeństwu można zarzucić amoralność? Czy jeśli ludzie z mlekiem matki uczą się, że najważniejszy jest pieniądz, to czy jest w tym coś dziwnego,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Życie w średniowiecznej wsi Frances Gies, Joseph Gies
Ocena 6,6
Życie w średni... Frances Gies, Josep...

Na półkach:

O ile uwielbiam książki dotyczące historii i tego, jak się żyło w przeszłości, to "Życie w średniowiecznej wsi" było dla mnie odrobinę nudne. Trudno się dziwić, życie chłopów nie obfitowało w rozrywki i głównie skupiało się na pracy, odrabianiu pańszczyzny i próbie przeżycia kolejnego dnia. Brak tutaj pasjonujących opisów. Brak mi było jakiejś fabularyzacji. Całość jest napisana rzeczowym językiem i jest rzetelną rozprawą naukową. Autorzy eksplorują Średniowiecze metodyczne i bardzo starannie, ale jak się okazało, że średniowieczna wieś nie zafascynowała mnie na tyle, by być radosnym uczestnikiem tychże eksploracji. Obszerna bibliografia może sugerować nawet, ze publikacja jest publikacją uniwersytecką, jednak nie mam wiedzy, by to potwierdzić.

O ile uwielbiam książki dotyczące historii i tego, jak się żyło w przeszłości, to "Życie w średniowiecznej wsi" było dla mnie odrobinę nudne. Trudno się dziwić, życie chłopów nie obfitowało w rozrywki i głównie skupiało się na pracy, odrabianiu pańszczyzny i próbie przeżycia kolejnego dnia. Brak tutaj pasjonujących opisów. Brak mi było jakiejś fabularyzacji. Całość jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Content. Elementarna cząstka marketingu Rebecca Lieb, Jaimy Szymanski
Ocena 6,2
Content. Eleme... Rebecca Lieb, Jaimy...

Na półkach: ,

Jest to książka dla specjalistów marketerów, nie zaś dla osób, które zajmują się pisaniem contentu. Nie do końca rozumiem głosy osób, które 'NIE SPODZIEWAŁY SIĘ, MYŚLAŁY, ŻE DOWIEDZĄ SIĘ JAK PISAĆ BLOGASKA'. No nie, jest to kompendium wiedzy teoretycznej o tym jak działać i w ogóle dlaczego działać.
Ciekawym zagadnieniem, do którego wcześniej nie przywiązywałam uwagi, jest strategia contentowa.
Jest to zdecydowanie najlepsza, najbardziej wszechstronna książka o contencie, którą do tej pory czytałam. Nie jest nudna, nie jest przesadzona, opisuje tylko to, co istotne, podaje przykłady udanych kampanii content marketingowych. Problem ujęty został kompleksowo.

Jest to książka dla specjalistów marketerów, nie zaś dla osób, które zajmują się pisaniem contentu. Nie do końca rozumiem głosy osób, które 'NIE SPODZIEWAŁY SIĘ, MYŚLAŁY, ŻE DOWIEDZĄ SIĘ JAK PISAĆ BLOGASKA'. No nie, jest to kompendium wiedzy teoretycznej o tym jak działać i w ogóle dlaczego działać.
Ciekawym zagadnieniem, do którego wcześniej nie przywiązywałam uwagi, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy „Żarciki” są zabawne? To zależy od poczucia humoru. Jeśli lubicie mroczny, przewrotny żart, mający na celu ocenianie postaw i zachowań innych, to tak, polubicie się z Czechowem. Wyśmiewa wady, jest bezlitosny dla ludzkich słabości, obnaża fałsz i obłudę, nie zostawiając suchej nitki na pozornie idealnych obywatelach. Jeśli Czechow stosuje żart, to tylko taki który wywołuje gorzkie parsknięcie, a nie radosny wybór wesołości.

„Żarciki” są przede wszystkim krytyką społeczną. W dalszej kolejności wszystkim innym. Język tekstu jest idealny. Bardzo wyważony, dozujący emocje, jasno stający po stronie konkretnej jednostki. To narrator mówi, co uważa za dobre, a co za godne pogardy. Bardzo podobały mi się opisy.

Czy „Żarciki” są zabawne? To zależy od poczucia humoru. Jeśli lubicie mroczny, przewrotny żart, mający na celu ocenianie postaw i zachowań innych, to tak, polubicie się z Czechowem. Wyśmiewa wady, jest bezlitosny dla ludzkich słabości, obnaża fałsz i obłudę, nie zostawiając suchej nitki na pozornie idealnych obywatelach. Jeśli Czechow stosuje żart, to tylko taki który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fabuła nie jest szczególnie dynamiczna, ale dzięki temu po prostu poznałam Alvie i Stanleya. Ich postacie zostały doskonale nakreślone, a brak szczególnych wydarzeń i nieprzesadny dramatyzm sprawia, że to wszystko jest takie prawdziwe w swojej niezwykłości.
Problemy dotyczące rodziców zostały pokazane lekko pretensjonalnie, niemniej pasuje do treści i prowadzonej narracji. Ten problem został pokazany dość naiwnie, w przeciwieństwie do problemu zwierząt trzymanych w zoo. Pisarka, za sprawą przemyśleń protagonistki, przybliżyła uczucia towarzyszące zwierzętom trzymanym w klatkach, ich problemy psychologiczne, wzrastający poziom frustracji.

Fabuła nie jest szczególnie dynamiczna, ale dzięki temu po prostu poznałam Alvie i Stanleya. Ich postacie zostały doskonale nakreślone, a brak szczególnych wydarzeń i nieprzesadny dramatyzm sprawia, że to wszystko jest takie prawdziwe w swojej niezwykłości.
Problemy dotyczące rodziców zostały pokazane lekko pretensjonalnie, niemniej pasuje do treści i prowadzonej narracji....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jaka była Anna von Hoym, powszechniej znana jako hrabina Cosel? Narrator pragnie nas przekonać, że była to kobieta próżna, acz o woli nieugiętej i szlachetnym sercu. Czy można mu wierzyć? O to trudno, bo widząc szaleńczą radość i wykorzystywanie swojej pozycji, czułam nie tyle złość, ale współczucie. Ja hrabinie Cosel współczuję. Nie trzeba mieć tęgiej głowy, by wiedzieć, że główna bohaterka trzymając głowę zadartą wysoko, nie dostrzegła, że tanecznym krokiem dąży wprost do katastrofy. Walczyła o serce Augusta, jakby nie dostrzegając, że jego serce funta kułaków warte nie jest, a tym bardziej słowo.
Język tekstu jest wspaniały. Fantastycznie wprowadził mnie w tamte czasy, będąc jednocześnie zrozumiałym.

Jaka była Anna von Hoym, powszechniej znana jako hrabina Cosel? Narrator pragnie nas przekonać, że była to kobieta próżna, acz o woli nieugiętej i szlachetnym sercu. Czy można mu wierzyć? O to trudno, bo widząc szaleńczą radość i wykorzystywanie swojej pozycji, czułam nie tyle złość, ale współczucie. Ja hrabinie Cosel współczuję. Nie trzeba mieć tęgiej głowy, by wiedzieć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Język „Dwudziestolecia od kuchni” jest fantastyczny. Prosty, lekki, publicystyczny. Publikację czytało się bardzo szybko. Autorka odwołuje się do źródeł, jednak nie czyni ze swojej książki hiperlinku do innych publikacji na ten temat.

Jednocześnie „Dwudziestolecie od kuchni” nie jest bardzo szczegółowe, ani rozwlekłe. Trudne tematy pisarka często omawia na ledwie kilku stronach. Przyczynia się to do pewnych uogólnień, ale jednocześnie upraszcza książkę, przybliżając ją do przeciętnego konsumenta.

Język „Dwudziestolecia od kuchni” jest fantastyczny. Prosty, lekki, publicystyczny. Publikację czytało się bardzo szybko. Autorka odwołuje się do źródeł, jednak nie czyni ze swojej książki hiperlinku do innych publikacji na ten temat.

Jednocześnie „Dwudziestolecie od kuchni” nie jest bardzo szczegółowe, ani rozwlekłe. Trudne tematy pisarka często omawia na ledwie kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całkiem prawdopodobne, że właśnie przeczytałam najlepszą książkę w 2018 roku. Podejrzewałam, że powieść ta przypadnie mi do gustu, nie podejrzewałam jednak, że do tego stopnia mną wstrząśnie i pochłonie. Stałam się częścią opisywanej rodziny i współodczuwałam wraz z nimi.

Dzięki temu książka jest szczegółowa, wielowątkowa, opisująca dobrze atmosferę, zwyczaje, nastroje społeczne.

Całkiem prawdopodobne, że właśnie przeczytałam najlepszą książkę w 2018 roku. Podejrzewałam, że powieść ta przypadnie mi do gustu, nie podejrzewałam jednak, że do tego stopnia mną wstrząśnie i pochłonie. Stałam się częścią opisywanej rodziny i współodczuwałam wraz z nimi.

Dzięki temu książka jest szczegółowa, wielowątkowa, opisująca dobrze atmosferę, zwyczaje, nastroje...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jaka piękna iluzja. Magdalena Tulli w rozmowie z Justyną Dąbrowską Justyna Dąbrowska, Magdalena Tulli
Ocena 7,5
Jaka piękna il... Justyna Dąbrowska,&...

Na półkach: ,

Mimo że rozmowy mają ten punkt przewodni to jednak czuć taką spontaniczność, w przechodzeniu z tematu na temat oraz brak scenariusza, który narzucałby kolejne punkty do odhaczenia. Przy tym wszystkim rozmowa jest uporządkowana, nie czuć chaosu myślowego, a zarazem naturalna i swobodna.

przyjrzę się karierze Justyny Dąbrowskiej, ponieważ bardzo podoba mi się styl prowadzenia przez nią rozmów. Irytuje mnie, gdy dziennikarze podczas wywiadów próbują zabłysnąć bardziej niż gość i zamiast skupić się na rozmówcy to przedstawiają swój punkt widzenia – na wszystko. W przypadku książki „Jaka piękna iluzja” coś takiego nie miało miejsca. Dąbrowska chciała się czegoś dowiedzieć o Tulli i nie próbowała zawłaszczać rozmowy.

Mimo że rozmowy mają ten punkt przewodni to jednak czuć taką spontaniczność, w przechodzeniu z tematu na temat oraz brak scenariusza, który narzucałby kolejne punkty do odhaczenia. Przy tym wszystkim rozmowa jest uporządkowana, nie czuć chaosu myślowego, a zarazem naturalna i swobodna.

przyjrzę się karierze Justyny Dąbrowskiej, ponieważ bardzo podoba mi się styl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Anegdoty i analizy, chociażby tekstów literackich, są bardzo krótkie, migawkowe wręcz. Przyznam, że to trochę dla mnie za mało. Chciałabym głębszego wniknięcia w problematykę kocią na przestrzeni wieków.
To ładna, miła i urocza książka. Została wydana bardzo starannie i z przyjemnością ją czytałam. Madeline Swan niestety nie ustrzegła się pewnych uogólnień w postrzeganiu kotów, a także nie pogłębiła, w mojej opinii, wystarczająco tematu. Mam wrażenie, że koty jeszcze czekają na biografię godną ich pozycji społecznej.

Anegdoty i analizy, chociażby tekstów literackich, są bardzo krótkie, migawkowe wręcz. Przyznam, że to trochę dla mnie za mało. Chciałabym głębszego wniknięcia w problematykę kocią na przestrzeni wieków.
To ładna, miła i urocza książka. Została wydana bardzo starannie i z przyjemnością ją czytałam. Madeline Swan niestety nie ustrzegła się pewnych uogólnień w postrzeganiu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

A przy „Siedem dalekich rejsów” jest powieścią fascynującą. Leopold Tyrmand, w dzisiejszych czasach, mógłby pisać dialogi do... komedii romantycznych. Ale nie tych durnych, polskich pseudo-filmów, tylko do tych najlepszych, skrzących się inteligentnym żartem. Tyrmand wykreował w omawianej przeze mnie książce atmosferę ciągłego starcia się dwóch charakterów i erotyzmu. To wszystko na tle niebanalnej, a jednocześnie niewciągającej historii dotyczącej dzieła sztuki. I mimo że w tle rzeczywistość skrzeczy, jest groźnie, a Polska Ludowa przeraża swoją nieuchronnością, od Bałtyku wieje chłodny wiatr, to jednak najważniejsi w tej historii są ona i on.

A przy „Siedem dalekich rejsów” jest powieścią fascynującą. Leopold Tyrmand, w dzisiejszych czasach, mógłby pisać dialogi do... komedii romantycznych. Ale nie tych durnych, polskich pseudo-filmów, tylko do tych najlepszych, skrzących się inteligentnym żartem. Tyrmand wykreował w omawianej przeze mnie książce atmosferę ciągłego starcia się dwóch charakterów i erotyzmu. To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Akcja płynie powoli, zwłaszcza w pierwszej połowie książki. Honda wprowadza bohaterów, przekazuje informacje, prezentuje rozmowy z rodziną i znajomymi zabitego. Z wielu tych rozmów nic nie wynika, oprócz szkicowania tła i sylwetki zamordowanego. Ale także pokazuje to jak pracuje tokijska policja, charakteryzuje hierarchię występującą w szeregach japońskich stróżów prawa. Wielkim plusem jest tak skrupulatne i szczegółowe pokazanie metod pracy. Praca japońskich policjantów wydaje mi się dużo bardziej poukładana i zhierarchizowana niż Polaków.

Jeśli ktoś liczy, że poczyta sobie o zapierających dech w piersiach krajobrazach, to się rozczaruje. Autor nie poświęca Tokio zbyt wiele czasu, raczej jest to dla niego tylko miejsce akcji, które cechuje się określoną kulturą, ale mogłoby nim być dowolne inne duże japońskie miasto. Mnie to nie przeszkadzało, nie sięgnęłam po ten kryminał dla opisanych widoczków.

Sama fabuła jest bardzo ciekawa. Nie od razu mnie zaintrygowała, ale pisarz umiejętnie buduje napięcie. Kawałki układanki wyjawia niechętnie, a gdy to już robi, to konstrukcja układa się w całość. Niemniej jednak ja się nie domyśliłam, jakie będzie rozwiązanie. Było zaskakująco i ja się nie domyśliłam, co jest dla mnie ogromnym plusem. Widać, że zagadka kryminalna została gruntowanie przemyślana, więc jak dla mnie, bardzo duży plus za to.

Reiko opisana jest jako silna i nieustraszona kobieta. Niestety, tylko opisana. Z jej zachowań nie można za wiele o niej samej wywnioskować, jej postępowanie nie wskazuje szczególnie, by była aż tak silna, za jaką pragnie uchodzić. W gruncie rzeczy za cały jej charakter odpowiada trauma, którą przeżyła w wieku nastoletnim, a to jednak trochę za mało by stworzyć wielowymiarową i pełnowymiarową postać. Reszta postaci także niestety nie ma zbyt złożonych charakterów. Nawet „tak jakby” czarny charakter – Katsumata – składa się li tylko z tego, że gardzi kobietami i po trupach dąży do celu. Chociaż przyznaję, że jest on ciekawym bohaterem i mam nadzieję, że w kolejnych częściach nie zostanie zniszczony przez zbytni afekt do Reiko.

No i ta rzekoma intuicja. Nie żebym z niej kpiła – ale cóż – kpię. No po prostu nie zwołuje się płetwonurków, bo coś ci podpowiada kobieca intuicja. Po prostu nie, nawet jeśli koniec końców masz rację. Nie. Ponadto są oni schematyczni - silna pani komisarz z mroczną przeszłością, zakochani w niej podwładni, wredny i ironiczny komisarz, który rzuca jej kłody pod nogi.

Cenna była początkowa rozpiska wszystkich bohaterów – naprawdę nie pamiętam większości imion postaci. Tylko ona pozwalała mi jakoś poruszać się pośród nieomal identycznie brzmiących nazwisk.

Język jest prosty, jasny. Trochę nazbyt informacyjny, za mało opisowy. Niewiele emocji było opisane, co również, według mnie, jest minusem tej publikacji. Jednakże „Przeczucie” czyta się szybko i bezproblemowo.

Powieść Hondy wpisuje się w nurt powieści o policjantkach, które są dyskryminowane przez innych policjantów ze względu na płeć. Celują w tym amerykańskie pisarki takie jak pani Hamilton pisząca serię o Anicie Blake, czy też Nora Roberts, która opisuje przygody Eve z serii In Dead. Wydaje się jednak, że Honda poradził sobie z tym najlepiej. Pokazał to, nie jak ciekawostkę, lecz jako poważny problem społeczny, z którym kobiety w szeregach policji muszą zmagać się na co dzień. Doceniam.

Akcja płynie powoli, zwłaszcza w pierwszej połowie książki. Honda wprowadza bohaterów, przekazuje informacje, prezentuje rozmowy z rodziną i znajomymi zabitego. Z wielu tych rozmów nic nie wynika, oprócz szkicowania tła i sylwetki zamordowanego. Ale także pokazuje to jak pracuje tokijska policja, charakteryzuje hierarchię występującą w szeregach japońskich stróżów prawa....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Bezsenność na Manhattanie” ma wszystko, by być doskonałym romansem. Jest to powieść lekka, ale poruszająca ważne tematy. Mamy tutaj skrzywdzonego mężczyznę i kobietę, która go uratuje. Magiczna różdżką uleczy rany na jego duszy i wszystko skończy się szczęśliwie. Zakończenie jest pozytywne, nie tylko dlatego że miłość wygrywa, ale też dlatego, że książka sugeruje, iż każdy kto ma jakiś talent i posiada pasję – odniesie sukces.


Polubiłam bohaterów, chociaż Jake mnie irytował. Jego problemy psychiczne zostały dość uproszczone, a przez to te jego rzekome problemy z uczuciami były co najmniej kuriozalne. Natomiast bardzo polubiłam Frankie i już wiem, że przeczytam kolejną część, gdyż w niej jest opisana jej historia miłosna. Podoba mi się jej cyniczny charakter i to, że do wszystkiego podchodzi racjonalnie i bez sentymentów. Liczę na to, że mimo iż znajdzie ukochanego, to pozostanie taka zadziorna i rozsądna. Miasto zostało ciekawie przedstawione, chociaż oczywiście jest to tylko powierzchowne.



Okładka jest naprawdę czarująca. Niesamowicie się prezentuje! Font jest duży, wygodnie się czyta, a strony tekstu same przelatują między palcami. Lekka i przyjemna powieść, jeśli potrzebujecie czegoś niezobowiązującego. Polecam.

„Bezsenność na Manhattanie” ma wszystko, by być doskonałym romansem. Jest to powieść lekka, ale poruszająca ważne tematy. Mamy tutaj skrzywdzonego mężczyznę i kobietę, która go uratuje. Magiczna różdżką uleczy rany na jego duszy i wszystko skończy się szczęśliwie. Zakończenie jest pozytywne, nie tylko dlatego że miłość wygrywa, ale też dlatego, że książka sugeruje, iż każdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Język „Winter” jest fatalny. Brak nastoletnich neologizmów, ale styl jawi mi się jako niewprawny, zwyczajnie nudny, nieciekawy. Autorka nie potrafi swoimi słowami wykreować świata. Nie nadaje się na pisarkę. Powinna zmienić profesję. Dialogi sztuczne, a postacie sztywne. Tłumacz nadużywa słowa „kontemplacja”. Dodam jeszcze, że w tekście zdarzają się błędy językowe i interpunkcyjne. Szczególnie tymi językowymi jestem zdegustowana. Podkreślę jeszcze jedną kwestię dotyczącą polskiego wydania, mianowicie brak tłumaczenia walijskich sformułowań. Nie wiem, dlaczego wydawnictwo doszło do wniosku, że każdy zna język walijski i nie potrzebuje tłumaczeń. Ja potrzebuję.

Język „Winter” jest fatalny. Brak nastoletnich neologizmów, ale styl jawi mi się jako niewprawny, zwyczajnie nudny, nieciekawy. Autorka nie potrafi swoimi słowami wykreować świata. Nie nadaje się na pisarkę. Powinna zmienić profesję. Dialogi sztuczne, a postacie sztywne. Tłumacz nadużywa słowa „kontemplacja”. Dodam jeszcze, że w tekście zdarzają się błędy językowe i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeszkadzał mi nagły przeskok między narracjami. Przez prawie pół książki poznaję historię Sophie, a potem nagle przenoszę się do współczesności. Zapewne miało to na celu urozmaicenie, ale głównie mnie zirytowało.

Postacie drugoplanowe zostały świetnie stworzone. Każda miała indywiduanyly charakter i wiele wnosiła do powieści. W samej historii przeszkadzały mi
zadziwiające zbiegi okoliczności, niczym w słabych komediach romantycznych.
Język jest poprawny, chociaż, jeśli chodzi o warstwę przeszłości, to nie został wystylizowany. Niemniej jest prosty, jasny, dostępny dla każdego.

Przeszkadzał mi nagły przeskok między narracjami. Przez prawie pół książki poznaję historię Sophie, a potem nagle przenoszę się do współczesności. Zapewne miało to na celu urozmaicenie, ale głównie mnie zirytowało.

Postacie drugoplanowe zostały świetnie stworzone. Każda miała indywiduanyly charakter i wiele wnosiła do powieści. W samej historii przeszkadzały mi...

więcej Pokaż mimo to