Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Krzysztof Haladyn w swojej najnowszej powieści serwuje nam ciekawe spojrzenie na partyzanckie boje Polaków, zmagających się z Ruskimi gdzieś na wschodzie Polski. Wkłada w ręce prostego żołnierza i kapelana oddziału książeczkę (bynajmniej nie do modlitwy), której moc przekracza jego zdolności pojmowania. Co z tego wyniknie? Jak jej użyje? Odpowiedzi na te pytania udzielają nam kolejne strony powieści.
Książkę czyta się z zapartym tchem, akcja toczy się wartko i nie pozwala nam się zanudzić, lokacje są barwnie opisane i dostarczają wyobraźni wiele wrażeń. Tyle jednak superlatyw, bo znajdzie się i kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim bohaterowie zdają się być nieco spłyceni do standardowych schematów. Chłop ze wsi, który zaciągnął się do oddziału, po prostu jest przestraszonym chłopem, dowódca zgrywa kozaka, mamy też na pokładzie sadystę czy marzyciela. Wachlarz, owszem, jest barwny, ale nie za głęboki. Podobnie jest z kilkoma momentami w powieści, które mają zaskoczyć - i owszem, zaskakują - ale jest to raczej uczucie, gdy zadawałem sobie pytanie: "dlaczego autor tak to rozwiązał? Co miał na myśli?" Nie zaś: "jaki świetny pomysł! Zostałem zmieciony tym rozwiązaniem!"
Minusy te jednak nie przeszkadzają czytelnikowi w po prostu zagłębieniu się na chwilę w lasy wschodniej Rzeczypospolitej i pobieganiu z karabinem za naszymi partyzantami. Dla mnie doprecyzowanie tych szczegółów byłoby wisienką na torcie zwyczajnie dobrej powieści fantastyczno-historycznej, z naciskiem na ten pierwszy wyraz.
Podsumowując: mocne 7 na 10. Liczę ponadto, że p. Krzysztof nie zasypie gruszek w popiele i w przyszłości zaserwuje nam minimum kilka jeszcze lepszych kąsków w podobnej, klimatycznej odsłonie.

Krzysztof Haladyn w swojej najnowszej powieści serwuje nam ciekawe spojrzenie na partyzanckie boje Polaków, zmagających się z Ruskimi gdzieś na wschodzie Polski. Wkłada w ręce prostego żołnierza i kapelana oddziału książeczkę (bynajmniej nie do modlitwy), której moc przekracza jego zdolności pojmowania. Co z tego wyniknie? Jak jej użyje? Odpowiedzi na te pytania udzielają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chicago nagle staje się bardziej brutalne, mroczne i tajemnicze niż kiedykolwiek. Bowiem do porachunków gangów i policji, toczących się tu nieustannie od czasów Ala Capone, a kto wie czy nie wcześniej, dołącza magia. I od razu w swej najpaskudniejszej odsłonie - czarnej magii.

Postać Harry'ego Dresdena i jego przygody w tej części moim zdaniem bywają bardzo podobne do niektórych wątków z powieści Mike'a Careya o Felixie Castorze, prywatnym egzorcyście. Ale być może to tylko moje odczucie - w końcu ileż można wymyślić oryginalnych historii o magach na usługach policji. Wróćmy jednak do sedna.

Sam Dresden to postać nietuzinkowa. Wielki mag, o niesamowitych zdolnościach, z gadającą czaszką i zapasem doświadczenia mieszka w klitce w mało przyjaznej dzielnicy Chicago i ledwo łączy koniec z końcem. Właśnie w tym momencie przydałoby się nieco więcej czarnego humoru, który zwykle w takich sytuacjach wplatają niektórzy autorzy. Tu jednak nie ma na niego czasu, gdyż od pierwszych kart powieści akcja po prostu porywa nas ze sobą i ciężko się oderwać od fabuły. Inna sprawa, że książka nie jest zbyt gruba, co też się może na jej wartkość przekładać. Samej fabuły streszczał tu nie będę, gdyż jest na tyle zawiła i intrygująca, że powinniście zapoznać się z nią sami.

Ogólnie rzecz biorąc, powieść stanowi świetny przerywnik między bardziej ambitnymi wyzwaniami, może dlatego seria liczy aż dziewięć części, by czytać ją jedna po drugiej :D

Najbardziej denerwowała mnie postać wysłannika Białej Rady, który wyskakiwał ni stąd, ni zowąd, niosąc zniszczenie lub ratunek w zależności od sytuacji. Nie jest to najlepszy zabieg autora, mam więc ogromną nadzieję, że podobnych tricków Mr Jim w kolejnych tomach starał się unikać. Nie dodaje to żadnego smaczku podczas czytania, a jedynie irytuje czytelnika... Sam bohater wraz z niektórymi postaciami pobocznymi ma na tyle potencjału, by sam lub wraz z przyjaciółmi ratować sytuację (i własny tyłek), bez ingerencji "niespodziewanek".

Ni to kryminał, ni to sensacja, ni to fantastyka. Jednak zasługuje na 7 gwiazdek, bo ma w sobie klimat, "to coś", co trudno opisać słowami.

Zobaczymy jak autor poradził sobie w następnych częściach, które zamierzam przeczytać jak najszybciej ;)

Chicago nagle staje się bardziej brutalne, mroczne i tajemnicze niż kiedykolwiek. Bowiem do porachunków gangów i policji, toczących się tu nieustannie od czasów Ala Capone, a kto wie czy nie wcześniej, dołącza magia. I od razu w swej najpaskudniejszej odsłonie - czarnej magii.

Postać Harry'ego Dresdena i jego przygody w tej części moim zdaniem bywają bardzo podobne do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co powstanie, mój drogi, gdy zmieszamy gram humoru, dwie uncje horroru, kilogram nudy i nieposklejanych bohaterów? Myślę, że właśnie "Świątynia"!

A tak na poważnie, to było nieźle. Przynajmniej z takim nastawieniem zaczynałem tą książkę. Było nieźle, bo w pierwszej części (jako że jest to ciągły cykl, będę się odwoływał do 1 części) czuć było trochę ten mroczny klimat, jaki powinna mieć właśnie książka tego typu. W "Świątyni" jednak próżno go szukać. Owszem, mamy w niej budowane, ale niestety na siłę, napięcie, i - nieudolne moim zdaniem - próby wprowadzenia jakiegoś dreszczyku emocji. Jednak jedyne co udaje się uzyskać to dreszczyk obrzydzenia, i to w późniejszych dopiero rozdziałach książki. Pierwsza część bowiem stanowi wynurzenia nastolatki, jak z powieści tego typu dla myślących nieco inaczej, zaś później można co prawda zacząć się bać, gdyby nie trzeba było ziewać i narzekać "daleko jeszcze?" niczym Osioł ze Shreka.

Podsumowując - można, ale niekoniecznie. Dla zatwardziałych koneserów gatunku, a nuż im się spodoba. Byle noże potem od nich trzymać z daleka.

Co powstanie, mój drogi, gdy zmieszamy gram humoru, dwie uncje horroru, kilogram nudy i nieposklejanych bohaterów? Myślę, że właśnie "Świątynia"!

A tak na poważnie, to było nieźle. Przynajmniej z takim nastawieniem zaczynałem tą książkę. Było nieźle, bo w pierwszej części (jako że jest to ciągły cykl, będę się odwoływał do 1 części) czuć było trochę ten mroczny klimat,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy jesteś gotowy by spotkać się twarzą w twarz z Karmiącą? Czy jesteś na tyle odważny, by stawić czoła Strzępowatemu? Jeśli nie, nawet nie otwieraj tej książki, bo nie jesteś godzien wejść do Zmorojewa.

Książka jest całkiem dobrym horrorem, zabarwionym bardzo ciekawą przygodą i niezwykłymi postaciami. Każda poznana osobliwość zaciekawia i zdumiewa, czasem pomimo obrzydliwej kreacji. Ale przecież są tu zarówno istoty Dobra, jak i Zła, więc nie wszystko będzie wyglądało cukierkowo.

Jedynym, co może smucić i powodować niedosyt, po stosunkowo szybkim przebrnięciu przez całą historię, jest kreacja głównego bohatera. Bo o ile Anka, rodzina Tytusa, policjanci którzy się przewijają na dalszym planie są mniej ważni, więc mogli być potraktowani troszkę "po macoszemu", to praktycznie ten sam zabieg w przypadku Tytusa jest prawie nie do wybaczenia. Owszem, chłopiec jest ciekawie wykreowany, może jak na 15-latka nie stać go na więcej. Ale mimo wszystko ta beznamiętność czasem po prostu irytuje, zwłaszcza, gdy trzeba zrobić coś spektakularnego, odważnego, a on chowa się pod stół i drży ze strachu czy też niezdecydowania. Na szczęście tym, co w części rekompensuje nam te chwile zwątpienia jest piękna przemiana pod koniec opowieści.

Zobaczymy, na co będzie go stać w drugim tomie ;)

I niech czuwa nad Wami Mistrz Twardowski!

Czy jesteś gotowy by spotkać się twarzą w twarz z Karmiącą? Czy jesteś na tyle odważny, by stawić czoła Strzępowatemu? Jeśli nie, nawet nie otwieraj tej książki, bo nie jesteś godzien wejść do Zmorojewa.

Książka jest całkiem dobrym horrorem, zabarwionym bardzo ciekawą przygodą i niezwykłymi postaciami. Każda poznana osobliwość zaciekawia i zdumiewa, czasem pomimo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dosyć ciekawa wariacja nt. próby przejęcia władzy nad światem przez zdegenerowane elfy - wielki wyjątek od reguły.
Mroczny klimat i wartka akcja to podstawowe zalety powieści, razi w oczy jednak średnia kreacja bohaterów i świata przedstawionego.

Dla fanów opowieści z dreszczykiem pozycja godna uwagi.

Dosyć ciekawa wariacja nt. próby przejęcia władzy nad światem przez zdegenerowane elfy - wielki wyjątek od reguły.
Mroczny klimat i wartka akcja to podstawowe zalety powieści, razi w oczy jednak średnia kreacja bohaterów i świata przedstawionego.

Dla fanów opowieści z dreszczykiem pozycja godna uwagi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dorwałem się do niej z niecierpliwością, towarzyszącą otwieraniu każdej kolejnej części, i jak zawsze, nie zawiodłem się.

Genialny klimat, bogaty język, śmieszne wpadki sytuacyjne - to jest to, czego nie brak w FNiN nigdy.
Tym razem autor zabiera nas razem z trójką bohaterów do północnej Szkocji, gdzie mają do rozwikłania zagadkę pewnego starego szkockiego klanu, oraz ciążącą na nim klątwę.
Jedyne, co jak zawsze zasmuca to to, czemu ta książka kończy się tak szybko... ;)

Polecam gorąco również niezaznajomionym bliżej z serią!

Dorwałem się do niej z niecierpliwością, towarzyszącą otwieraniu każdej kolejnej części, i jak zawsze, nie zawiodłem się.

Genialny klimat, bogaty język, śmieszne wpadki sytuacyjne - to jest to, czego nie brak w FNiN nigdy.
Tym razem autor zabiera nas razem z trójką bohaterów do północnej Szkocji, gdzie mają do rozwikłania zagadkę pewnego starego szkockiego klanu, oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fantastyka w jednej z najbardziej epickich odsłon, z jakimi miałem do tej pory do czynienia. Ostrzegam! Czytasz na własną odpowiedzialność. Może to skutkować zmianami w postrzeganiu świata, a zwłaszcza książek.

Jeśli zaczytywałeś się kiedykolwiek w „Niekończącej się opowieści”, uczęszczałeś do „Akademii Pana Kleksa” lub wybrałeś się
w „Podróż do wnętrza Ziemi” – ta książka jest zdecydowanie dla Ciebie. Jeśli nie, ale chcesz przeżyć równie fascynującą przygodę – nie krępuj się! Ona czeka właśnie na Ciebie, bo jest to książka doprawdy niezwykła.

Przysłowie mówi „nie ocenia się książki po okładce”. Ja jednak popełniłem ten błąd, i wybrałem „Miasto…” głównie ze względu na okładkę.
Potem obejrzałem wspaniałe ilustracje Waltera Moersa i zakochałem się w tej opowieści na amen. Po ukończeniu jej jedynym, czego jest mi żal, to to, że odkryłem ją dopiero teraz.

Historię poprzedza ostrzeżenie, nakreślające zagrożenia jakie mogą spotkać przeciętnego, nieodpornego na trudy i przeciwności czytelnika, oraz definicję przygody, w którą się wybieramy. Następnie zaś przechodzimy już do części właściwej, rozpoczynającej się od krótkiej biografii naszego autora (bowiem Moers jest jedynie tłumaczem z camońskiego) i bohatera, pochodzącego z Twierdzy Smoków, Hildegunsta
Rzeźbiarza Mitów. Książka zaś, jak dodaje tłumacz, jest jedynie fragmentem „Wspomnień z podróży” naszego dinozaura, które to Walter
sukcesywnie tłumaczy i wybiera dla nas co bardziej zajmujące fragmenty.

Samej fabuły nie będę Wam szczegółowo przedstawiał, gdyż jedną z najlepszych cech tej książki jest stopniowanie informacji i poznawanie tajemnic Księgogrodu na równi z Rzeźbiarzem. Jedyne, o czym powinienem wspomnieć, to to, iż wyrusza on tam w celu znalezienia pisarza doskonałego, artysty, którego Orm przeniknął do głębi. Dzięki niemu zaś mógł tworzyć dzieła wspaniałe i jedyne w swoim rodzaju,
nie dorównujące nawet tym ze Złotej Listy. Pytacie czym jest Orm? Jak może on kogoś przenikać? Aaa tego Wam już nie powiem, dowiedzcie się sami!

Opis długiej wędrówki Hildegunsta, stworzeń, które spotyka na swojej drodze, ich wyglądu, zwyczajów, zachowania, następnie całych
języków, a wreszcie i historii Camonii – to niesamowite przedsięwzięcie, którego opisanie jest rzeczą naprawdę wymagającą sporego wysiłku. Poczynając od Straszliwych Buchlinów, po trójmózgich Eydetów, od cowieczornej Drewpory do koncertu Mgławcowej Orkiestry
Trąbuzonistów – wszystko to jest niezwykle barwnie przedstawione, tak, że już same nazwy zachęcają do zgłębienia czymże są te dziwy.

Zapraszam Was wszystkich gorąco do lektury „Miasta” i wspólnej wędrówki z Hildegunstem. Mam nadzieję, że odkryjecie razem
(na co czekałem z taką niecierpliwością) sekret Króla Cieni.

Tylko nie mówcie, że Was nie ostrzegałem!

(opinia zamieszczona została na blogu kulturalnym, współtworzonym przeze mnie - zazyjkultury.pl:
http://zazyjkultury.pl/podroz-do-ksiegogrodu/)

Fantastyka w jednej z najbardziej epickich odsłon, z jakimi miałem do tej pory do czynienia. Ostrzegam! Czytasz na własną odpowiedzialność. Może to skutkować zmianami w postrzeganiu świata, a zwłaszcza książek.

Jeśli zaczytywałeś się kiedykolwiek w „Niekończącej się opowieści”, uczęszczałeś do „Akademii Pana Kleksa” lub wybrałeś się
w „Podróż do wnętrza Ziemi” – ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Sezon burz" Sapkowskiego stanowi całkiem niezłe uzupełnienie sagi o Wiedźminie, jakich to uzupełnień pewnie będziemy jeszcze doświadczać w najbliższym czasie.
Historia romansu z pewną czarodziejką jest porywająca, a pogoń za skradzionym wiedźmińskim skarbem ciekawa i obfitująca w niespodzianki. Książkę czyta się bardzo szybko, zachwyca jak zawsze niezrównany sarkazm mistrza Andrzeja.

Godna polecenia wszystkim fanom Geralta :)

"Sezon burz" Sapkowskiego stanowi całkiem niezłe uzupełnienie sagi o Wiedźminie, jakich to uzupełnień pewnie będziemy jeszcze doświadczać w najbliższym czasie.
Historia romansu z pewną czarodziejką jest porywająca, a pogoń za skradzionym wiedźmińskim skarbem ciekawa i obfitująca w niespodzianki. Książkę czyta się bardzo szybko, zachwyca jak zawsze niezrównany sarkazm...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zaginione wrota" Orsona Scott Carda to debiut mistrza SF w dziedzinie fantasy jako takiego. Debiut jednak bardzo udany. Obecnie już trzytomowa powieść przedstawia losy rodziny magów pochodzących z Mitheru, ich legendarnego świata z którego zostali wygnani i przez wieki starają się wrócić. Ich sylwetki to odwzorowanie właściwie wszystkich bogów religii świata, poczynając od semickich, przez greckich, rzymskich aż do nawet amerykańskich czy afrykańskich. Główną rolę odgrywa pewien chłopak, który wydaje się być pozbawiony zupełnie mocy panowania nad jakimkolwiek z żywiołów.

Prawda okazuje się być jednak o wiele bardziej zaskakująca :)

"Zaginione wrota" Orsona Scott Carda to debiut mistrza SF w dziedzinie fantasy jako takiego. Debiut jednak bardzo udany. Obecnie już trzytomowa powieść przedstawia losy rodziny magów pochodzących z Mitheru, ich legendarnego świata z którego zostali wygnani i przez wieki starają się wrócić. Ich sylwetki to odwzorowanie właściwie wszystkich bogów religii świata, poczynając od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyobraź sobie, że od 15 lat wychowujesz się razem z siostrą, babcią i prababcią w domku na totalnym odludziu. Nudna praca, monotonne dni przetykane godzinami nauki i trudnych prac domowych... Aż nagle w pewnym momencie świat, o którego istnieniu nie miałeś najmniejszego pojęcia nagle wdziera się do Twojego życia i robi tam spory bałagan.

To w dużym skrócie historia rodziny Postów. Jak autor zapowiada - cykl pięciotomowy. Pierwszy z nich można uznać za całkiem niezły debiut w dziedzinie szeroko pojętej fantastyki młodzieżowej (biorąc pod uwagę, że wcześniej zajmował się głównie sci-fi opartą na serii gier). Jednak pozostają pewne niedosyty. Ale o tym za chwilę.

Historia jest ciekawa, sprowadzenie panteonu greckich, egipskich, semickich, rzymskich i wszelakich innych istot nadprzyrodzonych (nie tylko bowiem bogów, ale także aniołów, herosów czy demonów) wydaje się całkiem niezłym posunięciem. Jest to zgrabnie i klarownie ujęte, choć niektórych tajemnic i prawdziwych tożsamości postaci można się domyślić bardzo szybko.

Dużą przyjemność podczas czytania sprawiają utarczki słowne młodych Postów. Porównywanie się do rzadkiego gatunku ślimaka nie jest tym, co spotyka się na co dzień :)

Język powieści powoduje, że czyta się ją szybko, nie zauważyłem momentu, gdy byłem już w połowie książki. Z drugiej strony podział na wiele części - jeśli się nie mylę, było ich osiem - jest zupełnie niepotrzebny. Zaskakują (i po trosze śmieszą) również tytuły kolejnych rozdziałów. Czytając je, czułem się, jakbym wrócił do dzieciństwa i chociażby powieści A.A. Milne'a "Kubuś Puchatek" ;)

Do czego trzeba się przyczepić? Znalazło by się kilka rzeczy, postaram się wymienić te najbardziej rażące.

Podstawową jest (czasem widoczny aż nadto) brak logiki w książce. Owszem, jest to fantastyka, więc można pozwolić sobie na różne dziwne rzeczy. Ale bez przesady. W miasteczku zamieszkanym przez rodzeństwo... nie mieszka właściwie nikt. Jedynymi ludźmi, o których wspomina autor jest ich rodzina, pracownicy pizzerii i bezdomny. Pozostaje pytanie, gdzie się podziała reszta ludzi? Przydało by się przynajmniej ich zauważyć na ulicy, koło domu, gdzieś w przelocie - pokazać, że nie jest to miasto duchów.

Poza tym, większych błędów raczej nie zauważyłem, choć i ten nie rzuca się w oczy jeśli tylko "wgryziemy" się w fabułę. Akcja toczy się wartko, a z każdą przeczytaną stroną jej tempo wzrasta - trudno się więc skupić na szukaniu wad i niedociągnięć ;)

Moim zdaniem jest to pozycja warta - jeśli nie posiadania w swojej biblioteczce - to przynajmniej przeczytania w chłodny jesienny wieczór.

Gwarantuję, że i Ty zasłuchasz się we "Wrzawie śmiertelnych"

;)

Wyobraź sobie, że od 15 lat wychowujesz się razem z siostrą, babcią i prababcią w domku na totalnym odludziu. Nudna praca, monotonne dni przetykane godzinami nauki i trudnych prac domowych... Aż nagle w pewnym momencie świat, o którego istnieniu nie miałeś najmniejszego pojęcia nagle wdziera się do Twojego życia i robi tam spory bałagan.

To w dużym skrócie historia rodziny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po ostatniej stronie tej księgi siedzę sobie i myślę co by tu napisać w recenzji... I w zasadzie nic, co by tą książkę opisało w pełni nie przychodzi mi do głowy, jako że i nie jest ona zwieńczeniem cyklu - wbrew zapowiedziom z tylnej okładki.

Co Wam jednak powiem, to Wam powiem ;)

Tristen znów zaskakuje - rzecz w sumie nie dziwna. Dzieje się to ze strony na stronę, nużące jest jednak czekanie na kolejne wydarzenia, które (jak zawsze) okraszone są z każdej strony potężnymi (choć zarazem pięknymi) opisami rzeczy, zjawisk i wydarzeń które mają miejsce. Jednakże wszystko dzieje się w niesamowicie wolnym tempie, nabierając pośpiechu jedynie raz na jakiś czas.

Pomimo tych minusów, książką, jak i całą serią, można się wprost delektować, czekając z niecierpliwością na rozwój nieprzewidywalnych wydarzeń, co jest dużą zaletą powieści. Nie sposób bowiem zgadnąć, co za chwilę wymyśli autorka.

Została zapowiedziana ostatnia część. W języku angielskim wydano ją już jakiś czas temu - w 2006 roku. Komu nieobcy ten język, w którym jednak użyto wiele zwrotów zaczerpniętych także ze staroangielskiego, ten zapozna się z zakończeniem epickiej sagi. Reszcie przyjdzie czekać jakiś czas, bowiem wydawnictwo jakoś nie spieszy się z jej tłumaczeniem.

Moim życzeniem jest więc, aby wydano ją jak najszybciej w polskim przekładzie ;)

I niech bogowie Wam błogosławią!

Po ostatniej stronie tej księgi siedzę sobie i myślę co by tu napisać w recenzji... I w zasadzie nic, co by tą książkę opisało w pełni nie przychodzi mi do głowy, jako że i nie jest ona zwieńczeniem cyklu - wbrew zapowiedziom z tylnej okładki.

Co Wam jednak powiem, to Wam powiem ;)

Tristen znów zaskakuje - rzecz w sumie nie dziwna. Dzieje się to ze strony na stronę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

BANGARANG!

Historia, która nie miała prawa się zdarzyć...? A jednak.

Czytałeś Piotrusia Pana? Albo przynajmniej oglądałeś(łaś) tą bajkę o wiecznym chłopcu?

Odrzuć wszystko, co o nim wiesz. Był z niego niesamowity sk.... to znaczy chciałem powiedzieć niegrzeczny chłopiec - jak mawia Dzwoneczek, wiecznie przeklinając jego dziecinność.

To opowieść o niewinnej wróżce i kilkunastu chłopcach z ekipy Piotrusia, którzy trafili do prawdziwego świata... i ani trochę nie wydorośleli!

To historia pełna warkotu motocyklów, siniaków, burd harleyowców i przekleństw, uciszanych co chwilę przez Dzwoneczka - ich ukochaną mamusię.

Skosztuj pyłku wróżek i wbijaj co prędzej na niekończącą się imprezę!

BANGARANG!

Historia, która nie miała prawa się zdarzyć...? A jednak.

Czytałeś Piotrusia Pana? Albo przynajmniej oglądałeś(łaś) tą bajkę o wiecznym chłopcu?

Odrzuć wszystko, co o nim wiesz. Był z niego niesamowity sk.... to znaczy chciałem powiedzieć niegrzeczny chłopiec - jak mawia Dzwoneczek, wiecznie przeklinając jego dziecinność.

To opowieść o niewinnej wróżce i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mrok, raz pokonany, wydaje się nieodparcie podążać za Formą Mauryla i nie odpuszcza ani na chwilę - mimo, iż pozornie jest uśpiony i nie groźny.

Rządcę Althalen i Ynefel czeka podczas nadchodzącej zimy wiele wyzwań, którym będzie musiał podołać. Zagrożenie wzrasta wraz z nadchodzącą wiosną, któż wie, co przyniesie ona ze sobą.

Jest to (jak dotąd) najbardziej widowiskowa i przełomowa część sagi. Pod koniec byłem wręcz zszokowany, lecz czemu - nie zdradzę ;)

Przeczytajcie koniecznie :)

Niech żyje lord Sihhe!

Mrok, raz pokonany, wydaje się nieodparcie podążać za Formą Mauryla i nie odpuszcza ani na chwilę - mimo, iż pozornie jest uśpiony i nie groźny.

Rządcę Althalen i Ynefel czeka podczas nadchodzącej zimy wiele wyzwań, którym będzie musiał podołać. Zagrożenie wzrasta wraz z nadchodzącą wiosną, któż wie, co przyniesie ona ze sobą.

Jest to (jak dotąd) najbardziej widowiskowa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Druga część sagi w moim odbiorze trochę mniej udała się autorce. W fabule jest to właściwie czas porządków, umacniania władzy, sojuszów, odkrywania świata przez znanego nam i kochanego bohatera i (przede wszystkim) barwnych, obszernych i jeszcze raz barwnych opisów.

Mimo wszystko zasługuje na 8/10 ze względu właśnie na świat, styl, bohaterów, no i przecież - jest to Forteca ;)

Druga część sagi w moim odbiorze trochę mniej udała się autorce. W fabule jest to właściwie czas porządków, umacniania władzy, sojuszów, odkrywania świata przez znanego nam i kochanego bohatera i (przede wszystkim) barwnych, obszernych i jeszcze raz barwnych opisów.

Mimo wszystko zasługuje na 8/10 ze względu właśnie na świat, styl, bohaterów, no i przecież - jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnąłem po nią po dłuuugim czasie wahania, nie wiedząc na co się porywam i czy aby nie będzie to kolejna niesamowicie nudna powieść.

Zawiodłem się niesamowicie!

Barwny język C.J. Cherryh ujmuje nas od pierwszej strony i nie przestaje zadziwiać. Postacie są barwnie wykreowane, opisy natury i otoczenia wykreowane tak, że ma się wrażenie przebywania w jej pięknym świecie. Ciąg zdarzeń trudno jest przewidzieć, co jest bardzo wielkim plusem, bowiem autorka ma możliwość, i na szczęście wykorzystuje to nie raz, zaskakiwać zwrotami akcji.

Do czego teraz powinienem się przyczepić? Nie ma tego wiele, choć to też zależy od odbiorcy. Mi czytało się tą książkę na początku dosyć opornie, może z powodu rzadkiego kontaktu z klasyczną fantasy. Z drugiej strony jednak książką można się wręcz delektować, słowo po słowie, strona po stronie, ponieważ po prostu nie da się jej pochłonąć w ciągu jednej nocy (przynajmniej według mnie). Ten świat wymaga zanurzenia i kontemplacji ;)

Jedyne, co może trochę bardziej sfrustrować to myśl - oho, wreszcie może jakaś genialna fantasy bez elfów...? Niestety... Elfy tu są. Dociekliwi powinni zauważyć od razu, mniej ciekawym pozostawiam tą słodką (lub i nie) tajemnicę do odkrycia.

Powyższe zarzuty nie zmieniają jednak faktu, że jest to epicka powieść fantasy, której może nie czyta się jednym tchem, jednak to czytanie sprawia niesamowitą przyjemność. Ponadto jest to książka, którą warto (a koneserzy gatunku wręcz obowiązkowo powinni) posiadać w swojej biblioteczce.

Moim życzeniem zaś jest, by wreszcie przetłumaczono finał sagi :)

I niech bogowie błogosławią Ylesuin!

Sięgnąłem po nią po dłuuugim czasie wahania, nie wiedząc na co się porywam i czy aby nie będzie to kolejna niesamowicie nudna powieść.

Zawiodłem się niesamowicie!

Barwny język C.J. Cherryh ujmuje nas od pierwszej strony i nie przestaje zadziwiać. Postacie są barwnie wykreowane, opisy natury i otoczenia wykreowane tak, że ma się wrażenie przebywania w jej pięknym świecie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Loki powraca!

Taka właśnie była moja reakcja, gdy tylko dowiedziałem się o wydaniu kolejnego tomu opowiadań o Kłamcy Ćwieka.

W sumie jedynym, co mogę zarzucić tej książce, to "czemu do ciężkiego młota Hefajstosa ma tylko 186 stron?!".

Na szczęście jednak Ćwiek nie zaskakuje. Klimat 1 i 2 tomu Kłamcy jest utrzymany na najwyższym możliwym poziomie, książkę czyta się właściwie bez tchu - ten strach, że historia za chwilę się skończy...

Teraz tylko wołać: więcej, więcej, więcej ;)

I poczekać cierpliwie na kolejną książkę J.Ć., bo cóż nam pozostaje... :)

Loki powraca!

Taka właśnie była moja reakcja, gdy tylko dowiedziałem się o wydaniu kolejnego tomu opowiadań o Kłamcy Ćwieka.

W sumie jedynym, co mogę zarzucić tej książce, to "czemu do ciężkiego młota Hefajstosa ma tylko 186 stron?!".

Na szczęście jednak Ćwiek nie zaskakuje. Klimat 1 i 2 tomu Kłamcy jest utrzymany na najwyższym możliwym poziomie, książkę czyta się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do arcydzieła (przynajmniej wg mnie) brakło niewiele. Zdecydowanie, ta książka Cardowi "udała" się najbardziej.

Tematyka zaskakuje od samego początku. 6cioletni chłopiec musi stawić czoła treningowi, by za kilka lat móc pokonać największego - jak dotychczas - wroga ludzkości. Zmagania się z sobą, charakterem, wrogami, a wreszcie systemem i całym Wszechświatem - to jest właśnie esencja tej książki.

Pokazuje ona jak można nagiąć i doświadczyć człowieka, a ten i tak mimo wszystko się nie złamie i będzie gotowy by podołać wyzwaniu - czyż to nie geniusz?

Jednak wtedy, gdy już poznamy wroga do końca, wtedy musimy go pokochać.

Do arcydzieła (przynajmniej wg mnie) brakło niewiele. Zdecydowanie, ta książka Cardowi "udała" się najbardziej.

Tematyka zaskakuje od samego początku. 6cioletni chłopiec musi stawić czoła treningowi, by za kilka lat móc pokonać największego - jak dotychczas - wroga ludzkości. Zmagania się z sobą, charakterem, wrogami, a wreszcie systemem i całym Wszechświatem - to jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgałem po nią pełen mieszanych uczuć. Wiadomo, pentagramy, pentagramy, pentagramy i tytuł - z diabłem na głównej scenie - trochę odstrasza katolika. I może nawet to eufemizm ;)

Ale. I tu właśnie zaczyna się pozytywna strona, która dowodzi, że to wcale nie był taki zły pomysł. Książka zaczyna się ciekawie, a zainteresowanie rośnie ze strony na stronę, pomimo (na szczęście rzadkich) wstawek, podczas których nic się nie dzieje. Czytelnik jednak nie zdąży się znudzić, bo już za chwilę coś wybucha, jakiś duch się materializuje, Castor znów dostaje po tyłku/głowie/rękach lub innych częściach ciała :)

Suma sumarum, książka jest godna polecenia, choćby z uwagi na ciekawą rzeczywistość, w której rzecz się dzieje - przede wszystkim Londyn wieku mniej-więcej XXI, ale z umarlakami na pierwszym planie. Poza tym postać świeckiego egzorcysty, który pracuje (lub walczy, zależnie od punktu widzenia) w dosyć niecodzienny sposób.

I pamiętajcie o gałązce jałowca - wszak to już maj ;)

Sięgałem po nią pełen mieszanych uczuć. Wiadomo, pentagramy, pentagramy, pentagramy i tytuł - z diabłem na głównej scenie - trochę odstrasza katolika. I może nawet to eufemizm ;)

Ale. I tu właśnie zaczyna się pozytywna strona, która dowodzi, że to wcale nie był taki zły pomysł. Książka zaczyna się ciekawie, a zainteresowanie rośnie ze strony na stronę, pomimo (na szczęście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powiedzieć, że książki Marty Kisiel to esencja fantastyki, to jak skłamać.

Była to moja już druga pozycja z jej twórczości, dorwana na ASAP po "Dożywociu" - jak się okazało, nie zawiodła moich oczekiwań.

A oczekiwałem czegoś niecodziennego, z mega gigantyczną dawką humoru, okraszoną przygodami, wątkiem kryminalnym, może trochę (tak, to dziwne) romantycznym :)

"Nomen omen" zachwyca. Zachwyca. Zachwyca. Hmm.. żeby nie być monotonnym, dodam jeszcze że za-skakuje ;) I to wszystko ode mnie na ww. temat. Jak chcecie dowiedzieć się coś więcej, sami musicie to przeczytać.

Nomen omen, z kisielem w ręku ;)

Powiedzieć, że książki Marty Kisiel to esencja fantastyki, to jak skłamać.

Była to moja już druga pozycja z jej twórczości, dorwana na ASAP po "Dożywociu" - jak się okazało, nie zawiodła moich oczekiwań.

A oczekiwałem czegoś niecodziennego, z mega gigantyczną dawką humoru, okraszoną przygodami, wątkiem kryminalnym, może trochę (tak, to dziwne) romantycznym :)

"Nomen...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Napiszę tak : liczyłem na coś więcej.

Być może to dlatego, że nie jestem szczególnym fanem zmieszania romansu, pseudo-fantastyki i kryminału? Raczej tak.

Fanom Georga Wellsa powinna się spodobać (ja jeszcze nie miałem okazji zaznajomić się z dziełem, choć chyba po lekturze tej książki to uczynię).

Zbyt długie opisy, zbyt monotonna akcja, rozwleczona w czasie i przestrzeni zniechęca wielbicieli fantastyki jako takiej, którzy uskakują jak oparzeni widząc harlequiny ;)

Ergo: marne pięć, kto wie, czy nie za bardzo wygórowane...

Napiszę tak : liczyłem na coś więcej.

Być może to dlatego, że nie jestem szczególnym fanem zmieszania romansu, pseudo-fantastyki i kryminału? Raczej tak.

Fanom Georga Wellsa powinna się spodobać (ja jeszcze nie miałem okazji zaznajomić się z dziełem, choć chyba po lekturze tej książki to uczynię).

Zbyt długie opisy, zbyt monotonna akcja, rozwleczona w czasie i...

więcej Pokaż mimo to