Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

"Śniło mi się tej nocy, że znowu byłam w Manderley."

Mimo, że od przeczytania przeze mnie najbardziej znanej z książek Daphne du Maurier minęło już trochę czasu, to nadal zdarza mi się, podobnie jak narratorce, powracać myślami do czasu spędzonego razem z nią w tym niezwykłym miejscu.

Wspominam niepowtarzalny klimat pięknej angielskiej posiadłości. Odkrywanie jej krok po kroku wraz z główną bohaterką i stopniowe zakochiwanie się w jej zakamarkach.

Wspominam panującą dookoła tajemniczość oraz towarzyszącą mi chęć jak najszybszego odkrycia prawdy o zagadkowej śmierci byłej pani de Winter - tytułowej Rebeki.

Wspominam jak wraz z każdą kolejną przeczytaną stroną jej duch podążał moim śladem i nie dawał o sobie zapomnieć choćby na chwilę. Jak roztaczał wokół siebie aurę bycia tą najlepszą, najpiękniejszą, najwspanialszą...

Wspominam nieśmiałość i niezdarność towarzyszące nowej (bezimiennej) pani de Winter wkraczającej w swoją rolę, rolę drugiej żony Maxa de Wintera, i próbującej się w niej jak najlepiej odnaleźć. Jej zagubienie i bezradność, jej próby bycia choć w części tak idealną jak Rebeka.

Wspominam... i pewnie wspominać będę jeszcze bardzo długo, bo powieść trafia do moich ulubionych. Kiedyś z pewnością jeszcze raz, wraz z nią, odwiedzę niezapomniane Manderley, by po raz kolejny się w nim na chwilę zatracić.

"Śniło mi się tej nocy, że znowu byłam w Manderley."

Mimo, że od przeczytania przeze mnie najbardziej znanej z książek Daphne du Maurier minęło już trochę czasu, to nadal zdarza mi się, podobnie jak narratorce, powracać myślami do czasu spędzonego razem z nią w tym niezwykłym miejscu.

Wspominam niepowtarzalny klimat pięknej angielskiej posiadłości. Odkrywanie jej krok po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Thriller erotyczny, to gatunek, który coraz częściej gości w domowych biblioteczkach Polaków. Jako zagorzałej fance thrillerów i mi przyszło sięgnąć po ten jego podgatunek sięgając po powieść "Ona".

Na łamach najnowszej książki Adriana Bednarka poznajemy najpierw nastoletniego, później dorosłego już Piotra, obsesyjnie zauroczonego swoją sąsiadką Alicją. Już od pierwszych stron czytelnikowi zaserwowane zostają pikantne sceny erotyczne, które z uwagi na chory umysł głównego bohatera przyprawiają raczej o odrazę i pozostawiają czytelnika z niesmakiem niż dostarczają przyjemnych emocji. Początek książki nie zapowiada również nic spektakularnego jeżeli chodzi o fabułę, wydaje się, że mamy do czynienia ze standardową historią o stalkerze oraz jego nic nieświadomej ofierze. Z czasem jednak cała akcja nabiera tempa i wciąga w coraz bardziej pokręcony i poprany świat kilku mieszkańców Częstochowy, a stworzona historia przestaje być już podobna do standardowych powieści o tej tematyce.

Ostatecznie niestety nie jest to pozycja, którą mogłabym z czystym sumieniem polecić. W moich oczach jest ona raczej przeciętna. Z jednej strony za dużo tu poprania w wykreowanych bohaterach, co sprawia, że cała historia wydaje się być za bardzo oderwana od rzeczywistości. Z drugiej zaś czegoś mi w niej zdecydowanie zabrakło. Książkę czytało się szybko i była ona wciągająca, ale samo zakończenie mnie rozczarowało. W moim odczuciu autor chciał za bardzo zszokować czytelnika, a w takiej sytuacji bardzo łatwo jest przesadzić i osiągnąć skutek odwrotny do zamierzonego.

Być może fani twórczości Bednarka będą nią zachwyceni, autor słynie ponoć z kreowania bohaterów do których czujemy odrazę i których zdecydowanie nie da się polubić, czy zrozumieć. Ja niestety nie jestem w stanie ocenić tej pozycji w kontekście jego wcześniejszej twórczości, ponieważ jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Z pewnością sięgnę w przyszłości po jakąś inną jego powieść, aby przekonać się, czy w innym gatunku będę w stanie polubić się z jego prozą.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Thriller erotyczny, to gatunek, który coraz częściej gości w domowych biblioteczkach Polaków. Jako zagorzałej fance thrillerów i mi przyszło sięgnąć po ten jego podgatunek sięgając po powieść "Ona".

Na łamach najnowszej książki Adriana Bednarka poznajemy najpierw nastoletniego, później dorosłego już Piotra, obsesyjnie zauroczonego swoją sąsiadką Alicją. Już od pierwszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgając po "Influencerkę" Ellery Lloyd nastawiłam się na otrzymanie emocjonującego, współczesnego thrillera opartego na niebezpieczeństwach jakie niesie za sobą dzielenie się swoim życiem w mediach społecznościowych. Niestety otrzymałam książkę, która owszem ukazuje prawdziwą stronę życia w sieci, ale niestety z rasowym thrillerem ma niewiele wspólnego.

Emmy Jackson, to influencenka z ponad milionem obserwatorów na Instagramie, która swoją popularność zdobyła na byciu Najnajmamą. Dla Emmy codziennością jest dzielenie się każdym skrawkiem jej życia rodzinnego ze swoimi fanami, nie szczędząc przy tym podkolorowywania tych skrawków tak, aby stawały się łakomym kąskiem dla jej followersów. Obserwując poczynania Emmy coraz częściej czytelnik zadaje sobie pytanie, ile z jej życia jest tym czego naprawdę pragnie i potrzebuje, a ile jedynie zaspokajaniem potrzeb ludzi, których w zasadzie nawet nie zna.

Historia przedstawiona w powieści mozolnie brnie przez codzienne życie Emmy, jej męża Dana oraz dwójki dzieci. Co jakiś czas dostajemy również niewielkie fragmenty poświęcone tajemniczej postaci, która jest jednym z obserwatorów Emmy, ale zdecydowanie nie można jej określić mianem fana Najnajmamy.

Książka Ellery Lloyd, jako thriller wypada niestety bardzo słabo. Jest zdecydowanie za bardzo przegadana, na próżno szukać w niej napięcia, czy porywających zwrotów akcji. Finału można się domyślić już na wczesnym etapie i nie jest on niczym zaskakującym dla czytelnika. Fani gatunku niestety nie mają w tej powieści za bardzo czego szukać.

Na plusa zasługuje jednak ukazanie w powieści zakłamania obecnego w mediach społecznościowych oraz szerokopojętym showbiznesie. Autorka nie szczędzi ukazania jak naprawdę wygląda sprzedawania swojej prywatności oraz kreowania w mediach wizerunku osoby, która tak naprawdę nigdy nie istniała. Na codzień pewnie nie zastanawiamy się nad tym, kogo i dlaczego obserwujemy w sieci. Za pewnik bierzemy to, że dzieli się z nami tylko prawdziwymi historiami ze swojego życia. Po przeczytaniu tej książki warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić, czy aby na pewno tak jest.

Sięgając po "Influencerkę" Ellery Lloyd nastawiłam się na otrzymanie emocjonującego, współczesnego thrillera opartego na niebezpieczeństwach jakie niesie za sobą dzielenie się swoim życiem w mediach społecznościowych. Niestety otrzymałam książkę, która owszem ukazuje prawdziwą stronę życia w sieci, ale niestety z rasowym thrillerem ma niewiele wspólnego.

Emmy Jackson, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Ostatnie piętro", to powieść nieszablonowa, zdecydowanie wyróżniająca się na rynku wydawniczym. Louise Candlish zafundowała nam thriller psychologiczny, który pochłania bez reszty i do ostatniej strony trzyma w napięciu.

Powieść, czyta się zdecydowanie lepiej nie znając opisu fabuły. Opis wydawniczy zdradza zdecydowanie zbyt wiele, dodatkowo nie oddaje klimatu jaki panuje w opowiadanej w książce historii. Ja na szczęście nie zapoznałam się z nim przed lekturą i wam również to polecam.

Jako opis niech wystarczy wam, że książka opowiada historię matki - Ellen Saint, którą pochłonęła rządza obsesyjnej wręcz zemsty. Zemsty za to co przydarzyło się jej rodzinie za sprawą jednego nastolatka, który nieoczekiwanie mojawił się w ich życiu. A cała historia dąży do punktu kuliminacyjnego, ostatniego starcia między dwójką naszych bohaterów, z którego nie sposób wyjść bez szwanku.

Sama konstrukcja książki sprawia, że czyta się ją niezwykle przyjemnie i nie sposób się od niej oderwać. Mamy w niej doczynienia z zabiegiem zwanym "powieścią w powieści". Główna bohaterka spisuje swoje wspomnienia tragicznych wydarzeń z jej życia w swojej powieści "Święta czy grzesznica". Niejednokrotnie zwraca się w niej bezpośrednio do czytelnika, co jest bardzo ciekawym zabiegiem. W powieści dodatkowo znajdziemy również wycinki prasowe dotyczące całej sprawy, a także rodziały pisane z perspektywy jednego z członków rodziny Saint. Czytając "Ostatnie piętro" nie sposób więc popaść w rutynę.

Podczas lektury niejednokrotnie towarzyszyły mi również rozwarzania, na temat tego jak ja zachowałabym się w podobnej sytuacji. Czy byłabym w stanie postępować tak jak Ellen? Czy droga jaką obrała w swoim życiu była słuszna? Czy jej czyny zasługują na usprawiedliwienie? Czy bliżej jej do świętej czy grzesznicy?

Co prawda mamy dopiero początek 2022 roku, jednak myślę, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie mi dane przeczytać w tym roku nic lepszego. Kto jeszcze wahał się, czy sięgnąć po "Ostatnie piętro" niech czym prędzej pędzi do księgarni i zatapia się w tej niesamowitej lekturze. Z pewnością nie pożałuje.

"Ostatnie piętro", to powieść nieszablonowa, zdecydowanie wyróżniająca się na rynku wydawniczym. Louise Candlish zafundowała nam thriller psychologiczny, który pochłania bez reszty i do ostatniej strony trzyma w napięciu.

Powieść, czyta się zdecydowanie lepiej nie znając opisu fabuły. Opis wydawniczy zdradza zdecydowanie zbyt wiele, dodatkowo nie oddaje klimatu jaki panuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Postaci Księżnej Diany, nazwanej również Lady Di, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Mimo, iż od jej śmierci minęło już sporo czasu, nadal jest to postać, która wzbudza wiele emocji oraz jest chyba najbardziej rozpoznawalną członkinią rodziny Windsorów (mimo, iż niedługo przed swoją śmiercią rozwiodła się z następcą królewskiego tronu).

W pierwszej polskiej bibliografii księżnej, spod pióra Iwony Kienzler, poznajemy Dianę z różnych perspektyw. Biografia ta nie wychwala księżnej pod niebiosa, wskazując tylko na jej zalety oraz uwielbienie jakie wzbudzała w Brytyjczykach, a także obywatelach innych krajów, ale ukazuje Dianę jako zwykłą kobietę, nie pozbawianą wcale wad, popełniającą błędy, a także czasami raniącą przez to innych ludzi.

Zaczytując się w lekturze przechodzimy wraz z Dianą przez jej dzieciństwo, trudny dla niej rozwód rodziców, pierwsze spotkanie z Karolem oraz ich niezwykle bajeczny ślub, aż do pierwszych poważnych kryzysów ich związku i całkowitego rozstania. Na łamach książki poznajemy również licznych kochanków Lady Di z okresu zarówno małżeństwa z Karolem, jak i czasu już po ich oficjalnym rozstaniu. Na koniec poznajemy okoliczności jej tragicznej śmierci w Paryżu, które do dziś w niektórych zbudzają sporo kontrowersji i pozostawiają pole do snucia coraz to dziwniejszych teorii spiskowych na temat jej przedwczesnej śmierci.

W książce Iwony Kienzler nie znajdziemy jednak informacji jedynie o samej Dianie. Autorka bardzo zręcznie wplata w całą historię również ciekawoski o osobach z bliskiego otoczenia Diany, w tym o członkach rodziny Windsorów. Kienzler nie szczędzi przy tym humoru oraz dawki ironii. Idealnie pokazuje, że mimo, iż płynie w nich królewska krew, nadal pozostają tylko ludźmi, takimi jak my wszyscy.

Książkę mogę zdecydowanie polecić każdemu kto choć trochę interesuje się brytyjską rodziną królewską lub samą historią Diany. Biografia napisana w niezwykle lekki sposób sprawi, że zanim się obejrzycie będziecie już zapoznani z całym życiorysem Królowej ludzkich serc.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Postaci Księżnej Diany, nazwanej również Lady Di, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Mimo, iż od jej śmierci minęło już sporo czasu, nadal jest to postać, która wzbudza wiele emocji oraz jest chyba najbardziej rozpoznawalną członkinią rodziny Windsorów (mimo, iż niedługo przed swoją śmiercią rozwiodła się z następcą królewskiego tronu).

W pierwszej polskiej bibliografii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Szelest", to pozycja, której byłam niezmiernie ciekawa. Nazwisko Małgorzaty Oliwii Sobczak jest już dość znane na polskim rynku książkowym za sprawą jej trylogii "Kolory zła", która przyjęta została bardzo pozytywnie przez czytelników. Mi niestety nie było jeszcze dane się z nią zapoznać, ale po przeczytaniu "Szelestu" jeszcze bardziej czuję, że muszę to jak najszybciej nadrobić.

Najnowsza książką Sobczak to thriller przeznaczony zdecydowanie dla dorosłego czytnika. W książce zetkniemy się z dość sporą jak na ten gatunek dawką erotyzmu, co dodaje tej pozycji nieco pikanterii, może to jednak również zniechęcać odbiorców, którzy stronią od tego typu treści w literaturze, zwłaszcza popularnej.

Główna bohaterka "Szelestu" Alicja Grabska zostaje poproszona przez swojego przełożonego o przetestowanie nowej aplikacji, która niedawno trafiła na rynek nowych technologii. Aplikacja „Place to Rest” służy do poznawania przez użytkowników nowych i inspirujących miejsc na mapie ich najbliższej okolicy. Gdy Grabska za sprawą geolokalizacji trafia w miejsce, w którym odnajduje zwłoki zamordowanej, młodej dziewczyny aplikacja przestaje być dla niej już niewinną zabawą, a staje się mrocznym narzędziem w rękach grasującego w Trójmieście mordercy.

Thriller Sobczak czyta się z zapartym tchem, nie sposób się od niego oderwać. Zakończenie i rozwikłanie całej zawartej w nim zagadki również satysfakcjonuje. Nie brakuje w nim logiki, a wszystkie elementy układanki trafiają idealnie na swoje miejsce.

Zdecydowanie polecam zarówno fanom Sobczak, jak i osobom, które cenią tego typu powieści, ale jej nazwiska jeszcze nie poznali.

"Szelest", to pozycja, której byłam niezmiernie ciekawa. Nazwisko Małgorzaty Oliwii Sobczak jest już dość znane na polskim rynku książkowym za sprawą jej trylogii "Kolory zła", która przyjęta została bardzo pozytywnie przez czytelników. Mi niestety nie było jeszcze dane się z nią zapoznać, ale po przeczytaniu "Szelestu" jeszcze bardziej czuję, że muszę to jak najszybciej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Siedem wieków śmieci", to moje pierwsze spotkanie z twórczością Richarda Shepherda, jednak wiem już, że z pewnością nie ostatnie. Autor posiada niezwykle lekkie pióro, mimo iż poruszane przez niego tematy do lekkich nie należą. Książkę czyta się niezwykle szybko oraz z ogromnym zaciekawieniem. Myślę, że każdy miłośnik literatury popularnonaukowej będzie zadowolony z lektury.

W swojej najnowszej książce Richard Shepherd opisuje różne przypadki śmierci, których był w pewnym sensie świadkiem za sprawą prowadzonych przez niego sekcji zwłok. Autor wpadł na ciekawy sposób skonstruowania książki. Za sprawą cytatu z dzieła Williama Szekspira podążamy w lekturze przez siedem etapów życia człowieka, od niemowlęcia do później starości i poznajemy przypadki śmierci z każdego z tych okresów. Książka pełna jest również wielu ciekawostek dotyczących każdego z tych etapów, a także ludzkiego ciała.

Myślę, że każdy zainteresowany medycyną oraz kryminalistyką powinien sięgnąć po tę lekturę. Z pewnością się nie zawiedzie!

"Siedem wieków śmieci", to moje pierwsze spotkanie z twórczością Richarda Shepherda, jednak wiem już, że z pewnością nie ostatnie. Autor posiada niezwykle lekkie pióro, mimo iż poruszane przez niego tematy do lekkich nie należą. Książkę czyta się niezwykle szybko oraz z ogromnym zaciekawieniem. Myślę, że każdy miłośnik literatury popularnonaukowej będzie zadowolony z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po "Zew" sięgnęłam z uwagi na to, że jej autorem jest pomysłodawca oraz współautor polskiego serialu "Wataha", który bardzo mi się podobał. Sama tematyka książki jest do niego również zbliżona. Po raz kolejny mogłam więc przenieść się do świata polskich pograniczników i przyjrzeć się rozwiązywaniu kryminalnej zagadki przez jednego z nich.

Główny bohater powieści Ryszard Wagner, to samotnik, na którego drodze staje "nielegalna" Wietnamka, której nasz bohater stara się pomóc, niekoniecznie mają przy tym na uwadze przepisy obowiązującego prawa. Sprawa z dnia na dzień komplikuje się coraz bardziej, wplątując Wagnera w niebezpieczne śledztwo, którego jednak nie będzie on w stanie sobie odpuścić.

Książkę czytało mi się całkiem nieźle, sama fabuła mnie wciągnęła, zakończenie również było dosyć ciekawe. Gdy ukarze się kontynuacja przygód Wagnera i będę miała okazję po nią sięgnąć z pewnością to zrobię.

Niestety, to na co muszę również zwrócić uwagę przy okazji recenzji tej książki, to masa błędów, które się w niej pojawiają. Momentami naprawdę utrudnia to czytanie oraz odbiera przyjemność z lektury. Wydawnictwo Oficynka powinno zwrócić na to uwagę i zadbać o lepszą korektę swoich książek przed ich wydaniem.

Po "Zew" sięgnęłam z uwagi na to, że jej autorem jest pomysłodawca oraz współautor polskiego serialu "Wataha", który bardzo mi się podobał. Sama tematyka książki jest do niego również zbliżona. Po raz kolejny mogłam więc przenieść się do świata polskich pograniczników i przyjrzeć się rozwiązywaniu kryminalnej zagadki przez jednego z nich.

Główny bohater powieści Ryszard...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po książkę "Prezydentka" sięgnęłam, ponieważ spodziewałam się po niej ciekawego wątku kryminalnego połączonego z grą o władzę, a wszystko to w świecie, w którym kobiety próbują pokazać swoją silną stronę. Niestety w książce dostałam zlepek kilku bohaterek, które niby coś łączy, ale jest to totalnie naciągana 'przyjaźń', która narodziła się za sprawą jednego przypadkowego spotkania na strajku kobiet. Gry o władzę nie ma tu prawie w ogóle. Poza kilku wystąpieniami przyszłej kandydatki na prezydentkę wątek ten jest bardziej wspominany, niż faktycznie ma tutaj jakieś znaczenie. Aspekt kryminalny, to już totalna porażka. Nie zaciekawił mnie w ogóle, mimo iż uwielbiam powieści kryminalne i liczyłam, że może chociaż ten element podniesie moją ocenę powieści. Niestety zakończenie i wyjaśnienie całej sprawy jest banalne i rozczarowujące. Niestety męczyłam się z tą lekturą strasznie, na szczęście dobrnęłam już do końca. Nie jestem w stanie zrozumień tak na prawdę co autorka chciała przekazać tą książką. Być może chciała złapać zbyt wiele srok za ogon i dlatego wyszło, jak wyszło. Była to chyba najgorsza książka po jaką sięgnęłam w tym roku.

Po książkę "Prezydentka" sięgnęłam, ponieważ spodziewałam się po niej ciekawego wątku kryminalnego połączonego z grą o władzę, a wszystko to w świecie, w którym kobiety próbują pokazać swoją silną stronę. Niestety w książce dostałam zlepek kilku bohaterek, które niby coś łączy, ale jest to totalnie naciągana 'przyjaźń', która narodziła się za sprawą jednego przypadkowego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wojciecha Chmielarza oraz jego twórczości miłośnikom polskich kryminałów z pewnością nie trzeba przedstawiać. Wielbicielom innych zaś gatunków, nazwisko to z pewnością również nie raz, obiło się już o uszy. Chmielarz już od wielu bowiem lat dostarcza nam kolejne, bardzo poczytne i popularne książki na pograniczu thrillera, kryminału oraz powieści sensacyjnej.

Podobnie jest i tym razem, czytelnik "Długu honorowego" dostaje solidną dawkę sensacji, która mimo polskich realiów dostarcza wiele wartkiej akcji oraz scen rodem z filmów gangsterskich.

Kontynuacja "Prostej sprawy", to kolejna część cyklu, w którym nasz Bezimienny bohater zostaje wplątany w sprawy, w które nie do końca chciałby się mieszać, a już z pewnością takie, które bezpośrednio go nie dotyczą. Z racji jednak swojej postawy moralnej oraz przyświecającej mu dewizy, że wszystkie długi należy spłacić, znajduje się w samym centrum rozgrywających się w Wilkach wydarzeń.

W niewielkiej lubuskiej wsi dochodzi bowiem do morderstwa młodej dziewczyny, szybko udaje się wytypować oraz aresztować jednego z mieszkańców wioski, jako głównego podejrzanego. Wydawałoby się, że na tym cała historia powinna się zakończyć. W tej powieści jest to jednak dopiero początek szeregu zdarzeń, które wstrząsną życiem wszystkich mieszkańców niewielkiej miejscowości. Na prośbę Czarnego Bezimienny trafia do Wilków, aby odkryć co tak naprawdę wydarzyło się tej felernej nocy oraz kto stoi za morderstwem dziewczyny. Czarny jest bowiem przekonany, że z pewnością złapano i aresztowano nie tego człowieka. Dlaczego ta sprawa w ogóle go interesuje? Bezimienny i tego spróbuje się dowiedzieć.

Książki Chmielarza pochłaniam już namiętnie od kilku lat. Uwielbiam jego sposób pisania oraz wykreowanych przez niego bohaterów. Każda z jego nowych pozycji zawsze przypada mi do gustu i jeszcze nigdy nie byłam żadną zawiedziona. Jest to zdecydowanie autor, po którego twórczość mogę sięgać w ciemno. "Dług honorowy" nie odbiega pod tym względem od swoich poprzedniczek. Fani autora powinni być w pełni usatysfakcjonowani, a i nowi czytelnicy z pewnością dadzą się wciągnąć w tę historię.

Wojciecha Chmielarza oraz jego twórczości miłośnikom polskich kryminałów z pewnością nie trzeba przedstawiać. Wielbicielom innych zaś gatunków, nazwisko to z pewnością również nie raz, obiło się już o uszy. Chmielarz już od wielu bowiem lat dostarcza nam kolejne, bardzo poczytne i popularne książki na pograniczu thrillera, kryminału oraz powieści sensacyjnej.

Podobnie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Trzy trupy" Małgorzaty Podstawnej to literacki debiut na pograniczu powieści obyczajowej oraz kryminału. Poznajemy w nim historię powracającej do pracy po dłuższej nieobecności policjantki Joanny, która na skutek nieudanej akcji została postrzelona i cudem uszła z życiem. Niedługo po jej powrocie na służbę, do jej zespołu trafia sprawa zabójstwa księgowej zamordowanej w firmowym biurze. Kilka dni później dochodzi do bardzo podobnej zbrodni popełnionej na innej księgowej, która z pierwszą ofiarą z pozoru nie ma żadnych elementów wspólnych. Policjantka wraz z koleżanką ze służby Kingą oraz prokurator Aldoną będą musiały zagłębić się w świat finansów i poszukać sprawcy popełnionych morderstw, niebezpiecznie zahaczając również o swoją przeszłość, o której wolałyby raczej zapomnieć.

Niestety od razu muszę zaznaczyć, że powieść ta nie przypadła mi do gustu. Wątek kryminalny nie angażował mnie ani nie ciekawił. Elementy obyczajowe w powieści również nie były dla mnie szczególnie interesujące. Przedstawieni w powieści bohaterowie byli bezbarwni i żadnego z nich nie byłam w stanie sobie realnie wyobrazić. Przez dłuższy czas spędzony z powieścią po prostu się przy niej męczyłam i chciałam ją już jak najszybciej skończyć.

To na co zwracam w tego typu powieściach uwagę, to głównie zakończenie i rozwiązanie kryminalnej zagadki. Jeżeli cała powieść nie wypadła zbyt dobrze, ale zakończenie było zaskakujące i porywające, to jest to czynnik, który jest w stanie uratować w moich oczach średnią pozycję. Tutaj niestety tak się nie stało. Zakończenie wypadło jakby nie do końca był na nie pomysł. Akcja powieści toczyła się powoli i mozolnie, aż tu nagle nie wiadomo kiedy dobrnęliśmy do końca i rozwiązania sprawy, które przestawione zostało w zaledwie kilku zdaniach.Być może jest to celowy zabieg autorki, aby otworzyć sobie furtkę na napisanie kolejnych części przygód Joanny i jej koleżanek. Jeżeli tak się stanie, to ja z pewnością nie sięgnę już po te pozycje.

"Trzy trupy" Małgorzaty Podstawnej to literacki debiut na pograniczu powieści obyczajowej oraz kryminału. Poznajemy w nim historię powracającej do pracy po dłuższej nieobecności policjantki Joanny, która na skutek nieudanej akcji została postrzelona i cudem uszła z życiem. Niedługo po jej powrocie na służbę, do jej zespołu trafia sprawa zabójstwa księgowej zamordowanej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nowe, uzupełnione wydanie reportażu o Leszku Pękalskim szerzej znanym jako "Wampir z Bytowa" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie czytałam poprzedniej wersji książki, więc cała lektura była dla mnie nowością. Z samą historią Pękalskiego nie byłam również wcześniej jakoś szczególnie zaznajomiona.

Autorce, dzięki latom wytężonej pracy nad przypadkiem jednego z najgroźniejszych seryjnych morderców w Polsce, udało się stworzyć reportaż, który dotyka wszelkich możliwych aspektów życia Leszka. Poznajemy historię jego trudnego dzieciństwa i braku miłości oraz akceptacji ze strony najbliższych. Dowiadujemy się o jego upośledzeniu umysłowym widocznym już od najmłodszych lat, które w wielu osobach z jego otoczenia wzbudzało litość oraz chęć niesienia mu pomocy, u innych zaś było doskonałym pretekstem do drwin i naśmiewania się. Poznajemy jego stosunek do kobiet, wzmożony popęd seksualny oraz brak empatii w odniesieniu do innych ludzi. Leszek potrafił oczekiwać współczucia i pomocy od innych, jednak sam dokonywał w tym samym czasie czynów tak makabrycznych, że aż ciężko je sobie wszystkie wyobrazić...

Po poznaniu historii Leszka czytelnik pozostaje z masą pytań, na które dotąd nikomu nie udało się znaleźć jednoznacznych odpowiedzi. Mimo szeregu badań i terapii jakimi poddawany przez lata więzienia zostawał "Wampir z Bytowa", do dziś tak naprawdę ciężko jednoznacznie go zdiagnozować. W jego przypadku nałożył się na siebie szereg odchyleń oraz dewiacji, który w konsekwencji doprowadziły do pozbawienia życia kilkudziesięciu niewinnych ludzi, głównie kobiet, ale również mężczyzn oraz dzieci. Leszek swoim zachowaniem, które w zasadzie opierało się jedynie na zaspokajaniu podstawowych potrzeb fizjologicznych zdecydowanie bardziej przypomina bestialskie zwierzę, niż człowieka.

Przypadek Pękalskiego idealnie obrazuje również niedołężność polskiego wymiaru sprawiedliwości, pod którego z pozoru czujnym okiem, przez lata dochodziło do szeregu podobnych morderstw, ale nikt nigdy nie połączył kropek i nie podejrzewał nawet, że wszystkie one mogą być dziełem jednego człowieka. Co szczególnie zaskakujące, człowiek ten, co prawda wykazywał się inteligencją, jednak zdecydowanie nie był przebiegłym, planującym z zimną krwią zabójcą, który umyślnie unikał schwytania, a jedynie człowiekiem, który nie potrafił zapanować nad swoimi instynktami. Działał pod wpływem impulsu, bez żadnego przygotowania, czy planowania.

Nowe, uzupełnione wydanie reportażu o Leszku Pękalskim szerzej znanym jako "Wampir z Bytowa" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie czytałam poprzedniej wersji książki, więc cała lektura była dla mnie nowością. Z samą historią Pękalskiego nie byłam również wcześniej jakoś szczególnie zaznajomiona.

Autorce, dzięki latom wytężonej pracy nad przypadkiem jednego z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historię Paula Ingrama i jego rodziny poznałam dopiero na kartach książki “Szatan w naszym domu. Kulisy śledztwa w sprawie przemocy rytualnej”. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej rodzinie, ani sytuacji jaka ich spotkała. Do lektury podeszłam więc z ogromnym zaciekawieniem oraz absolutnym brakiem jakichkolwiek przypuszczeń, z czym przyjdzie mi się mierzyć.

Historia, która swój początek miała w roku 1988 w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej w hrabstwie Thurston zaintrygowała i wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Z każdą kolejną coraz bardziej nie wiedziałam, czy przedstawiane w niej pod adresem Paula zarzuty mają jakiekolwiek realne uzasadnienie. I w zasadzie tak też pozostało chyba do samego końca opisywanej historii.

Ale zacznijmy może od tego, co też wydarzyło się we wspomnianym już roku 1988. 28 listopada Paul Ingram, ojciec pięciorga dzieci, na co dzień pełniący funkcję zastępcy szeryfa w Olympii, został aresztowany pod zarzutem wykorzystywania seksualnego swoich dwóch dorosłych już córek. Początkowo nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, ale bardzo szybko doszedł do wniosku, że przypisywane mu zarzuty są tak straszne, że być może celowo wypiera je ze swojej świadomości i dlatego nie pamięta żadnego z wydarzeń opisywanych przez swoje córki. Dodatkowo zaznaczał również, że nie mogłyby one przecież kłamać w tak ważnej kwestii. Zeznania te zapoczątkowały falę spekulacji, domysłów oraz manipulacji, które w konsekwencji doprowadziły do skazania Paula. W toku śledztwa na jaw wychodziły kolejne przywoływane przez zaangażowanych w sprawę świadków szokujące informacje, które przestały już dotyczyć jedynie wykorzystywania seksualnego, a zaczęły coraz bardziej zmierzać w kierunku przemocy rytualnej.

Książka z pewnością wywołuje w czytelniku wiele skrajnych emocji. Raz Paulowi współczujemy, by za chwilę na nowo uwierzyć w jego winę. Opisywane w książce sceny rzekomych obrzędów satanistycznych wprawiają w osłupienie, obrzydzenie oraz niedowierzanie. Jest to zdecydowanie lektura ciężka, ale myślę, że również ważna, pozwala uzmysłowić sobie w jak wiele własnych win jesteśmy w stanie uwierzyć, gdy odpowiednio nam się je wmówi.

W zasadzie jedyny zarzut jaki mam w stosunku do książki, to to, że wydawnictwo nie pokusiło się o jakiś aktualny komentarz w przedstawianej sprawie. Książka po raz pierwszy wydana była w latach, kiedy sprawa rodziny Ingramów nie była jeszcze jednoznaczna. Zdecydowanie zabrakło mi więc tutaj uzupełnienia, tego co wydarzyło się przez kolejne kilkadziesiąt lat w ich życiu.

Historię Paula Ingrama i jego rodziny poznałam dopiero na kartach książki “Szatan w naszym domu. Kulisy śledztwa w sprawie przemocy rytualnej”. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej rodzinie, ani sytuacji jaka ich spotkała. Do lektury podeszłam więc z ogromnym zaciekawieniem oraz absolutnym brakiem jakichkolwiek przypuszczeń, z czym przyjdzie mi się mierzyć.

Historia, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy", to ta książka, która jeszcze przed premierą atakowała mnie ze wszystkich możliwych stron. Nie było chyba dnia żebym nie natknęła się gdzieś na jej okładkę. Nie zniechęciło mnie to jednak do sięgnięcia po nią, wręcz przeciwnie, wszystkie pozytywne opinie, na które było mi dane się natknąć, sprawiły, że zasiadłam do lektury z wypiekami na twarzy.

Książka już od pierwszych stron zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Od samego początku z opowiadanej historii bije niesamowita, hipnotyzująca energia. Autorce należą się również wielkie brawa za napisanie fenomenalnej narracji z perspektywy kotki Olivii. Na co dzień nie gustuję w tego typu zabiegach w literaturze, jednak tutaj wyszło to rewelacyjnie. Naprawdę byłam skłonna uwierzyć w to, że koty mogą myśleć o życiu i o nas w ten sposób.

Wracając jednak do samej historii, nie chciałabym zdradzać wam zbyt wiele. Książkę będzie czytało się zdecydowanie lepiej nie znając zbyt wiele szczegół z czekającej nas opowieści. Niech wystarczy wam więc, że jest to historia Teda oraz jego kotki, a także Dee, która uporczywie stara się wyjaśnić sprawę zaginięcia przed laty swojej malutkiej siostry. Historia tych postaci zbiega się w jedną na tytułowej zapomnianej ulicy... i na tym poprzestańmy.

Wszystkim tym, którzy uważający, że jest to kolejny thriller, który być może w pewnych momentach ich zaskoczy, ale generalnie będzie podobny do wszystkich innych, które dotąd czytali, mogę śmiało powiedzieć: mylicie się. Jest to zdecydowanie pozycja wyróżniająca się na tle tego gatunku. Dodatkowo porusza ona również bardzo ważną kwestię psychologiczno-społeczną, o której przekonacie się na koniec lektury.

Przed poznaniem "Ostatniego domu na zapomnianej ulicy" na pytanie o mój ulubiony thriller zawsze odpowiadałam wymijająco. Ciężko było mi bowiem znaleźć pozycje, które faktycznie wyróżniałaby się na tle innych. Do jednych miałam większy, do innych mniejszy sentyment, ale nigdy żaden nie zasługiwał na miano mojego ulubionego. Teraz mogę chyba z czystym sumieniem stwierdzić, że właśnie go odkryłam.

"Ostatni dom na zapomnianej ulicy", to ta książka, która jeszcze przed premierą atakowała mnie ze wszystkich możliwych stron. Nie było chyba dnia żebym nie natknęła się gdzieś na jej okładkę. Nie zniechęciło mnie to jednak do sięgnięcia po nią, wręcz przeciwnie, wszystkie pozytywne opinie, na które było mi dane się natknąć, sprawiły, że zasiadłam do lektury z wypiekami na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Pod pokładem” autorstwa Sophie Hardcastle, to historia młodej Olivii, która za sprawą jednego wieczoru i przypadkowego spotkania z pewnym mężczyzną odkrywa w sobie miłość do morza. Postanawia pozostawić swoje dotychczasowe, na pozór poukładane życie, odrzucić propozycję stażu, którego większość znajomych jej zazdrości i związać się na dobre z morską żeglugą. Na lądzie pozostawia chłopaka, z którym w zasadzie niewiele ją łączy oraz rozczarowanych jej wyborami rodziców. Jeden z odbytych przez nią rejsów odmieni jednak jej życie i postrzeganie bezkresu oceanu, pozostawiając dziewczynę z ogromną traumą.

Do sięgnięcia po tę pozycję zachęcił mnie fragment opisu znajdujący się na okładce “Postanawia wziąć udział w rejsie w towarzystwie pięciu mężczyzn… Wkrótce przekona się, że na morzu, pod pokładem, nikt nie usłyszy jej krzyku…”.

Rozpoczynając lekturę za bardzo nastawiłam się, na to, że książka w dużej mierze będzie skupiać się na wydarzeniach rozgrywających się właśnie podczas tego felernego rejsu. Niestety książka skupia się bardziej na wcześniejszym okresie, studenckim życiu Olivii, jej relacji z chłopakiem i rodzicami, a później na wychodzeniu z traumy, którą pozostawiły po niej tragiczne wydarzenia ze statku.

Dodatkowym minusem było dla mnie to, że książka napisana jest w bardzo poetycki sposób. Osobiście nie przepadam za taką formą, w tym przypadku również ona do mnie nie trafiła i książkę czytało mi się dosyć ciężko.

Pozycja zbiera jednak dosyć dobre opinie, są osoby, które są nią zachwycone. Myślę, że w moim przypadku po prostu oczekiwałam czegoś zupełnie innego, stąd też moje rozczarowanie.

Nie chcę was do niej zniechęcać, bo z pewnością znajdą się osoby, które spędzą z tą pozycją miłe chwile i będą zadowolone z lektury. Jeżeli ktoś lubi poetycki styl i szuka pozycji skupiającej się na wychodzeniu z traumy, to myślę, że może to być coś dla niego.

“Pod pokładem” autorstwa Sophie Hardcastle, to historia młodej Olivii, która za sprawą jednego wieczoru i przypadkowego spotkania z pewnym mężczyzną odkrywa w sobie miłość do morza. Postanawia pozostawić swoje dotychczasowe, na pozór poukładane życie, odrzucić propozycję stażu, którego większość znajomych jej zazdrości i związać się na dobre z morską żeglugą. Na lądzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

“Wizjer” Magdaleny Witkiewicz, to niepokojący thriller ukazujący kierunek w jakim może podążać świat zdominowany przez nowoczesne technologie. Książka oprócz dostarczania czytelnikom czystej rozrywki niesie za sobą również pewną przestrogę. Wskazuje, jak wielki wpływ na nasze życie mogą zyskiwać wielkie koncerny poprzez gromadzone o nas informacje. Co bardziej przerażające, nie jest to wizja odległej przyszłości, jest to scenariusz, który mógłby rozegrać się na naszych oczach.

Główna bohaterka powieści - Laura, to młoda matka, pracująca jako analityk w jednym z banków, a także wielka miłośniczka modeli ekonometrycznych. Sama studiowałam ekonometrię, więc w pewnym stopniu łatwiej było mi zżyć się z bohaterką, nie pałałam jednak do nich niestety tak wielką miłością jak Laura. :D

Poukładane dotąd życie młodej kobiety zostaje zaburzone, gdy dziewczyna dowiaduje się o samobójstwie swojego dawnego znajomego. Po tej informacji w życiu dziewczyny zaczynają dziać się kolejne niepokojące rzeczy, a Laura postanawia odkryć co one wszystkie mają z nią wspólnego.

Książkę przesłuchałam w wersji audio, dzięki wykonaniu Marii Dębskiej słuchało się tej historii fenomenalnie! Od początku w książce dużo się dzieje, dostajemy również kilka retrospekcji, które przybliżają nam wydarzenia z czasów poprzedzających aktualną akcję, co dodatkowo urozmaica fabułę. Fani nowinek technologicznych również znajdą w tej powieści coś dla siebie, mamy tutaj dużo informacji o nowych technologiach, które są obecnie wykorzystywane przez różnego rodzaju firmy. Thriller należy raczej do tych lżejszych, czuć, że Witkiewicz dotąd skupiała się w swoich książkach na wątkach obyczajowych, więc książka pozbawiona jest raczej mrocznego klimatu, który na ogół towarzyszy nam w tego rodzaju literaturze. Historia trzyma jednak w napięciu i niewątpliwie wciąga czytelnika w ten niepokojący obraz współczesnego świata.

Zakończenie historii pozostawia furtkę na poprowadzenie tej opowieści dalej. Jeżeli kolejna część “Wizjera” się ukaże, to z pewnością również po nią sięgnę.

“Wizjer” Magdaleny Witkiewicz, to niepokojący thriller ukazujący kierunek w jakim może podążać świat zdominowany przez nowoczesne technologie. Książka oprócz dostarczania czytelnikom czystej rozrywki niesie za sobą również pewną przestrogę. Wskazuje, jak wielki wpływ na nasze życie mogą zyskiwać wielkie koncerny poprzez gromadzone o nas informacje. Co bardziej przerażające,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy myślę o "To nie moja wina" Sebastiana Sadleja to od razu nasuwa mi się na myśl stwierdzenie, że to naprawdę świetny debiut!

Książka idealnie sprawdzi się zarówno dla fanów kryminałów, czy thrillerów (chociaż muszą oni liczyć się z tym, że nie jest to typowa pozycja z tych gatunków i będzie ona sporo odbiegać od tego co zazwyczaj serwują nam ich autorzy), jak i dla miłośników powieści obyczajowych. Sadlej w bardzo ciekawy i przyjemny sposób połączył w niej te trzy gatunki literackie (o ile nie więcej), przez co książkę bardzo ciężko jednoznacznie sklasyfikować. Zazwyczaj dosyć sceptycznie podchodzę do tego rodzaju zabiegów. W końcu stwierdzenie, że jak coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo nie wzięło się znikąd. Ale na szczęście ta pozycja pozytywnie mnie zaskoczyła i tutaj to stwierdzenie absolutnie się nie sprawdza.

Od początku autor nie zdradza nam zbyt wiele, wrzuceni zostajemy od razu w bardzo nieprzyjemny i dramatyczny moment życia głównego bohatera. Czytelnikowi co rusz to podsuwane są kolejne, nierzadko mylne tropy dotyczące przedstawianych wydarzeń. Akcja powieści toczy się dosyć wolno, ale absolutnie nie sprawia to, że książka staje się nudna, czy też rozgrywająca się w niej historia przestaje nas absorbować. Absolutnie nie, jest wręcz odwrotnie. Książka idealnie nadaje się do pochłonięcia w jeden wieczór. Myślę, że nie jedną osobę wciągnie na tyle, że nie zauważy nawet kiedy dotrze do ostatnich jej stron.

Na szczególną uwagę zasługuje również sposób przedstawienia w powieści naszych pięknych, polskich Bieszczad. Czytając książkę naprawdę można poczuć ten górski klimat, zawędrować z bohaterami na bieszczadzkie szlaki i podziwiać piękno otaczającej ich przyrody. Autorowi znakomicie udało się oddać wszystkie te uczucia, które towarzyszą nam, gdy przebywamy w górach. Ta cisza, spokój, uczucie oczyszczenia i oderwania od codziennych zmartwień.

Gdyby nie to, że przed rozpoczęciem przygody z "To nie moja wina" wiedziałam, że jest to literacki debiut z pewnością bym się tego nie domyśliła. Autor niewątpliwie ma talent do pisania niebanalnych i niesztampowych powieści. Mam nadzieje, że spod jego pióra zrodzi się jeszcze nie jedna pozycja. Ja sięgnę po nie wszystkie z pewnością.

Gdy myślę o "To nie moja wina" Sebastiana Sadleja to od razu nasuwa mi się na myśl stwierdzenie, że to naprawdę świetny debiut!

Książka idealnie sprawdzi się zarówno dla fanów kryminałów, czy thrillerów (chociaż muszą oni liczyć się z tym, że nie jest to typowa pozycja z tych gatunków i będzie ona sporo odbiegać od tego co zazwyczaj serwują nam ich autorzy), jak i dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

​Tytułową dziewczynkę z Widow Hills poznajemy, gdy jest już młodą kobietą, która próbuje odciąć się od dawnego życia oraz traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Jako dziecko Arden Maynor podczas nocnego lunatykowania została porwana przez nurt wody, który powstał na skutek panującej nad miasteczkiem burzy. Po trzech dniach intensywnych poszukiwań, w które zaangażowało się całe Widow Hills, a także inni okoliczni mieszkańcy, dziewczynkę odnaleziono w jednym z kanałów kanalizacyjnych. Cała i zdrowa Arden wraz z matką od razu stały się lokalną sensacją, ich życiem interesowały się media całego kraju, a dobroduszni obywatele postanowili wspomóc rodzinę finansowo.

Po dwudziestu latach od tych wydarzeń Arden posługuje się już zmienionym imieniem - Olivia, nie mieszka już w Widow Hills, a także nie utrzymuje kontaktu z matką. Postanowiła całkowicie odciąć się od dawnych przeżyć, nie chce być kojarzona z tą do dziś pamiętaną sprawą i żyć jak inni normalni ludzie. Jej spokój zostaje jednak zaburzony, gdy nienękające jej już od dzieciństwa epizody lunatykowania powracają, a podczas jednego z nich Olivia odkrywa przed swoim domem zwłoki nieznanego mężczyzny.

Sięgając po nowy thriller Megan Mirandy byłam szczerze zaintrygowana opisaną historią. Uważam, że miała ona naprawdę duży potencjał na dobry thriller, który niestety został zmarnowany.

Początek książki był zdecydowanie za długi i wiele scen tam się rozgrywających nie wnosi zbyt wiele do głównej fabuły. W momencie, gdy wydaje nam się, że wreszcie akcja ruszy do przodu okazuje się, że jednak wcale nie tak prędko. W zasadzie chyba podczas całej lektury nie odczułam, że nastąpił jakiś szczególny zwrot akcji, który nie pozwalałby mi się od niej oderwać. Pojawia się w niej oczywiście kilka sytuacji, które powinny powodować w czytelniku zaskoczenie oraz przyciągać go do powieści i poznawania historii dalej, jednak w moim przypadku tak się nie stało. Książkę czytałam dosyć długo, ostatnie kilkadziesiąt stron już w zasadzie męczyłam.

W książce pojawiają się również dwie sytuacje, które są dla mnie tak absurdalne, że niestety nie mogę uznać książki za dobrą. Nie będę tutaj zdradzać dokładnie o co mi chodzi, żeby nie psuć lektury wszystkim tym, którzy książki jeszcze nie znają. Jeżeli ktoś ma ochotę o tym podyskutować, to zapraszam do rozmowy w wiadomości prywatnej.

Z pozytywnych zabiegów zastosowanych w książce na pewno można wymienić przerywniki między rozdziałami w postaci wycinków z pracy, czy wywiadów z okresu, gdy o sprawie zaginionej dziewczynki z Widow Hills było głośno. Pozwalają one nam bardziej wczuć się w tamte wydarzenia, a także poznać szczegóły całej sprawy w ciekawej formie.

Książka okrzyknięta została najlepszym dotąd thrillerem Megan Mirandy, niestety nie mogę się zgodzić z tą opinią. Czytałam co prawda tylko "Miasteczko kłamców" tej autorki, ale ono zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż "Dziewczynka z Widow Hills".

​Tytułową dziewczynkę z Widow Hills poznajemy, gdy jest już młodą kobietą, która próbuje odciąć się od dawnego życia oraz traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Jako dziecko Arden Maynor podczas nocnego lunatykowania została porwana przez nurt wody, który powstał na skutek panującej nad miasteczkiem burzy. Po trzech dniach intensywnych poszukiwań, w które zaangażowało się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Instynkt mordercy" Rachel Caine to kolejny, piąty już tom cyklu "Stillhouse Lake", z którym niestety nie miałam okazji zapoznać się wcześniej. Już zaczynając lekturę wiedziałam, że czytanie tej serii w ten sposób nie jest najlepszym pomysłem, ale z uwagi na to, że i tak zaspoilerowałam sobie już sporo ważnych wydarzeń z części poprzednich, postanowiłam książkę dokończyć. Czego oczywiście nie żałuję, bo była to niezwykle wciągająca lektura. Wam jednak polecam zapoznawać się z historią od samego początku, czyli zacząć od książki "Żona mordercy".

Akcja "Instynktu mordercy" rozpoczyna się zagadkową śmiercią dwóch małych dziewczynek, które znalezione zostają w porzuconym, zatopionym
samochodzie. Co stało się z ich matką? Również nie żyje, została porwana, a może to ona stoi za makabryczną śmiercią swoich córeczek? Na te pytania odpowiedź postanawiają znaleźć Gwen Proctor i Kezia Claremont. Wraz z odkrywaniem kolejnych kart tej zagadki historia zacznie niebezpiecznie zahaczać o życie prywatne naszych bohaterek i zagrażać życiu, które obecnie wiodą.

Już od samego początku rozgrywająca się w powieści historia pochłonęła mnie bez reszty, z książką rozstawało mi się bardzo ciężko. Za każdym razem, gdy musiałam zająć się obowiązkami w głowie kołatało mi się tylko standardowe: "Jeszcze tylko jeden rozdział". Styl autorki sprawia, że przez treść książki po prostu się płynie. Dodatkowo na tempo akcji wpływa podział narracji na perspektywę trzech głównych postaci występujących w książce. Oprócz Gwen i Kezi otrzymujemy tutaj również kilka rozdziałów pisanych z perspektywy Sama - partnera Gwen.

Jak w każdym thrillerze, to co ma szczególne znaczenie, to emocjonujące i zaskakujące zakończenie. Takie właśnie otrzymujemy od Rachel Caine. Ostatnie kilkadziesiąt stron pochłania się jednym tchem, aby jak najszybciej poznać dalsze losy naszych bohaterów oraz zakończenie całej historii.

Po przeczytaniu "Instynktu mordercy" z chęcią sięgnęłabym po całą serię od początku. Nie zrobię tego jednak od razu, ponieważ wiem, że w ten sposób straciłabym wiele frajdy z lektury. Poczekam, aż pewne wydarzenia trochę zatrą mi się w pamięci i kiedyś na pewno sięgnę po całą serię. Poznając styl autorki, wiem, że bez wątpienia warto.

"Instynkt mordercy" Rachel Caine to kolejny, piąty już tom cyklu "Stillhouse Lake", z którym niestety nie miałam okazji zapoznać się wcześniej. Już zaczynając lekturę wiedziałam, że czytanie tej serii w ten sposób nie jest najlepszym pomysłem, ale z uwagi na to, że i tak zaspoilerowałam sobie już sporo ważnych wydarzeń z części poprzednich, postanowiłam książkę dokończyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podczas czytania "Miasteczka kłamców" Megan Mirandy w głowie bez przerwy słyszałam głos dr Housa wypowiadającego jego słynne "Everybody lies". Jego maksyma idealnie opisuje mieszkańców miasteczka Cooley Ridge, w którym każdy ma coś do ukrycia, każdy stara odciąć się od tragicznych wydarzeń sprzed lat i na nowo ułożyć sobie życie. Jednak czy jest to możliwe pozostając w Cooley Ridge? Miasteczku, które wie o Tobie tak wiele i stale przywołuje nie zawsze chciane wspomnienia?

Odmienną drogą od pozostałych mieszkańców miasteczka podążyła w życiu Nicolette uciekając z Cooley Ridge. Poznajemy ją jednak w momencie, gdy powraca do rodzinnego miasta, aby uporać się ze swoją przeszłością oraz uporządkować sprawy rodzinne. Wraz z jej powrotem odżywają wspomnienia związane z do dziś niewyjaśnionym zaginięciem jej najlepszej przyjaciółki. Na domiar złego niedługo po pojawieniu się w Cooley Ridge Nicolette, znika kolejna młoda dziewczyna. Czy oba zaginięcia są ze sobą powiązane? Co łączy Nicolette oraz jej bliskich z całą sprawą? Co takiego wydarzyło się w miasteczku 10 lat temu i czemu miało wpływ na losy tak wielu jego mieszkańców?

Podczas lektury w czytelniku mnożą się kolejne pytania, na które odpowiedzi poznajemy dopiero na ostatnich stronach powieści. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę było cofanie się w fabule od wydarzeń bieżących do bezpośrednio je poprzedzających. Dotąd nie spotkałam się z tego typu konstrukcją w żadnym thrillerze, czy też powieści kryminalnej i początkowo byłam do niego dosyć sceptycznie nastawiona. Ostatecznie jednak pomysł się sprawdził i idealnie wpasował w przebieg wydarzeń rozgrywających się w miasteczku pełnym kłamców. Co bardziej dociekliwi i wnikliwi czytelnicy z pewnością doszukają się w powieści kilku niedociągnięć, całościowo jednak zabieg sprawdził się dużo lepiej niż można by się było spodziewać.

Po pierwszym spotkaniu z twórczością Megan Mirandy wiem już, że warto było się z nią zapoznać i mam jeszcze większą ochotę na sięgnięcie po jej najnowszy thriller "Dziewczynka z Widow Hills", który swoją premierę będzie miał już 11 sierpnia.

Podczas czytania "Miasteczka kłamców" Megan Mirandy w głowie bez przerwy słyszałam głos dr Housa wypowiadającego jego słynne "Everybody lies". Jego maksyma idealnie opisuje mieszkańców miasteczka Cooley Ridge, w którym każdy ma coś do ukrycia, każdy stara odciąć się od tragicznych wydarzeń sprzed lat i na nowo ułożyć sobie życie. Jednak czy jest to możliwe pozostając w...

więcej Pokaż mimo to