Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

,,Więc chodź pomaluj mój świat, na żółto i na niebiesko”.

,,Magda M. - ciąg dalszy nastąpił”, to książkowa kontynuacja bestselerowego serialu, który był nadawany przez stacje TVN w latach 2005-2007. Autorem książki jest jeden ze scenarzystów serialu - Radosław Figura.

Magda od kilku lat jest w szczęśliwym związku z Piotrem. Pewnego poranka, zupełnie przypadkowo odkrywa wśród rzeczy ukochanego zaręczynowy pierścionek. Początkowo jest zszokowana, ale już po chwili dochodzi do wniosku, że jest gotowa na założenie rodziny. Tego samego popołudnia, zaniepokojona swoim samopoczuciem robi test ciążowy, którego wynik jest pozytywny. Pomimo zmian, które mają nastąpić w najbliższym czasie w jej życiu - Magda czuje się najszczęśliwszą osobą na świecie. Niestety jest szczęście trwa tylko kilka chwil. Wieczorem w wyniku nieszczęśliwego wypadku, umiera Piotr, a ona traci dziecko. Jej cudowny świat wywraca się do góry nogami. Czy po śmierci Piotra, Magda odnajdzie sens życia? Czy przyjaciele pomogą jej w tych trudnych chwilach? Czy będzie potrafiła otworzyć się na nową miłość?

Magda M. niewątpliwie była serialem, na którego punkcie miałam hopla. Serial był dla mnie odskocznią, bajką, która co tydzień wywoływała we mnie cały wachlarz emocji, ale przede wszystkim był dla mnie fajną, ciepłą i zabawną historią, która wywoływała uśmiech na twarzy. W związku z tym, biorąc książkę w ręce miałam duże oczekiwania. Niestety, książka mnie rozczarowała. Nawet nie samą historią, losem Magdy, co formą.

Po pierwsze - serial był, nie da się ukryć, taką bajką dla dorosłych. Był lekki (no może nie zawsze), łatwy i przyjemny. Na tą jedną godzinę w tygodniu, można było odciąć się od problemów tego świata i założyć różowe okulary. Serial był apolityczny, areligijny, nie powielał stereotypów dotyczących różnych grup społecznych. To co w nim urzekało to to, że skupiał się na relacjach między głównymi bohaterami, na ich emocjach, historiach. A w książce? Pełno nawiązań do współczesnej polityki, sytuacji w kraju, mnóstwo stereotypów dotyczących różnych grup społecznych, które ni z gruchy ni z pietruchy, pojawiały się w książce. Po drugie, pełno w niej banałów, które brzmią jak ,,złote myśli z podręcznika dla akwizytorów'' (cyt. Z ,,Poranku kojota"). Ja wiem, ze wiele książek przedstawia banalne historie z banalnym przesłaniem, jednak niektórzy robią, to w taki sposób, że udaje im się poruszyć czytelnika, wywołać jakąś refleksje po lekturze. W tym przypadku, autor wywoływał u mnie irytację i „śmiech”. Po trzecie, to zachwycało mnie w serialu to DIALOGI między postaciami, które były pełne ciętego humoru, czułości, które wywoływały śmiech i/lub wzruszenie, które następnego dnia razem z koleżankami z klasy cytowałyśmy i przeżywałyśmy pół dnia. W książce praktycznie ich nie było! Zdecydowanie przeważały pseudofilozoficzne wywody - niestety.

Czy coś mi się podobało? Napewno to, że autor przypominał, niektóre historie, życiorysy, więc nawet jeżeli ktoś nie oglądał serialu, to myśle, że spokojnie może przeczytać książkę. Dużym plusem jest opis przebiegu żałoby u Magdy. Bałam się, że całą książkę, wszyscy będą ratować, pocieszać i ubolewać nad Magdą, tymczasem moje obawy były bezpodstawne. Oczywiście, Magda rozpaczała, potrzebowała zrozumienia i pomocy, ale też powoli uczyła się żyć bez Piotra. Dobrze można by opisać fazy żałoby odwołując się do fragmentów książki (przepraszam, skrzywienie zawodowe). Podobało mi się jeszcze, że postacie przez te 10 lat, trochę się zmieniły, jedne na lepsze (Agata, trochę zwolniła i spoważniała, podkreślam: tylko TROSZKĘ), na gorsze (Sebastian zrobił się zrzędliwy), a niektóre pozostały takie same (Magda wciąż jest ciapowata, trochę sztywna, oddana bliskim w życiu codziennym, ale i zdecydowana, profesjonalna oraz pewna siebie jako adwokatka).

Nie wiem czy mogę w 100% polecić książkę. Jeżeli chcecie się dowiedzieć czy Magda potrafiła ponownie otworzyć się na miłość i dać komuś dostrzec to ,,światełko w oczach” - przeczytajcie. Jeżeli wolicie żyć w przekonaniu, że Magda żyła długo i szczęśliwie z Piotrem, to odpuśćcie sobie tę lekturę.

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

,,Więc chodź pomaluj mój świat, na żółto i na niebiesko”.

,,Magda M. - ciąg dalszy nastąpił”, to książkowa kontynuacja bestselerowego serialu, który był nadawany przez stacje TVN w latach 2005-2007. Autorem książki jest jeden ze scenarzystów serialu - Radosław Figura.

Magda od kilku lat jest w szczęśliwym związku z Piotrem. Pewnego poranka, zupełnie przypadkowo odkrywa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,To była prawdziwa miłość, mimo że trudna i niespodziewana dla nich obojga”.

,,W cieniu magnolii” to powieść Anny Płowiec, która ukazała się dzięki Wydawnictwu ZNAK, a swoją premierę miała 9 maja 2018 roku.

45-letnia Alicja, z zawodu bibliotekarka, nauczycielka języka hiszpańskiego, mama 19-letniej Kasi, prowadzi spokojne życie. Pewnego dnia w drzwiach jej mieszkania pojawia się Janek - jej pierwsza, prawdziwa, niespełniona miłość sprzed 20 lat. Kobieta nie może zrozumieć, dlaczego jej miłość sprzed lat postanowiła się z nią skontaktować. Podczas nieoczekiwanego spotkania wracają nie tylko wspomnienia, ale przede wszystkim emocje z nimi związane. Będąc na 3 roku studiów Ala była zaręczona z Leszkiem - przystojnym, elokwentnym, a przede wszystkim zaborczym, agresywnym i prostackim człowiekiem. Pewnego dnia, podczas służbowego wyjazdu Leszka, do mieszkania dziewczyny przyszli jegoo dwaj kumple: Wojtek i Tomek wraz ze swoim kuzynem Jankiem. Pijani młodzieńcy rozpoczeli grę w pokera, która ostatecznie zakończyła się awanturą i zniszczeniem rodzinnej pamiątki. Zrozpaczona Alicja otrzymała wówczas wsparcie i pomoc od Janka, z którym szybko nawiązała kontakt. Pomimo że chłopak od początku znajomosci otwarcie mówił, że niedługo wyjeżdża do USA, a dziewczyna była zaręczona, to między młodymi narodziło się niezwykłe uczucie. Dziewczyna dzięki Jankowi zrozumiała, że związek to wzajemny szacunek, wsparcie, zrozumienie, a nie narzucanie swoich poglądów i rządzenie drugim człowiekiem. Niestety pomimo rodzącego się uczucia Ali i Jankowi nie udało się być razem. Dlaczego? Z jakiego powodu Janek postanowił wrócić po 20 latach do Polski? Czy ich uczucie przetrwało wieloletnią rozłąkę?

Szczerze mówiąc początkowo książka mnie nie porwała. Niby dobrze się czytało, ale brakowało tego-czegoś. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem, coraz trudniej było się od niej oderwać. Dlaczego?

Po pierwsze, podobała mi się forma, tzn. wątki teraźniejszości przeplatały się wątkami z przeszłości. Wątki bardzo fajnie się przeplatają, tworząc spójną, bardzo dobrą całość.
Po drugie, książka bardzo dobrze na przykładzie związku Leszka z Alą pokazuje mechanizm przemocy: jej cyklu, skutków (szczególnie emocjonalnych: niska samoocena Ali, trudności w tworzeniu więzi z innymi) czy przejawy przystosowania ofiary przemocy (efekt psychologicznej pułapki, m.in. ofiara oczekuje, że nastąpi poprawa w zachowaniu - Ala myśli, że po ślubie będzie miała więcej do powiedzenia; że do przemocy można się przyzwyczaić - nie reagowanie na agresje Leszka, unikanie sporów by go nie denerwować; że zmiana w zachowaniu ofiary może powodować zbyt duże koszty - Ala zostaje z Leszkiem, bo boi się, że ten skrzywdzi Janka itd.). Po trzecie nie powiela przekonania, że pierwsza miłość zawsze jest cudowna: ,,pierwsze miłości i zauroczenia głęboko zapadają w serce, długo się je wspomina, najczęściej z sentymentem, lecz czasami niestety i z bólem”. Po czwarte, pokazuje siłę prawdziwiej przyjaźni. Danka - przyjaciółka Ali ze studiów, całkowite przeciwieństwo Ali, była osobą na która zawsze Alicja mogła liczyć, osobą, która jak trzeba było to pomogła, opieprzyła, przytuliła i poszydziła (cieszę się, ze właśnie takich mam przyjaciół). I ostanie, po piąte, bardzo fajnie pokazuje zmianę więzi między rodzicem, a dzieckiem - przejście od więzi dziecięcej zależności do więzi opartej na partnerstwie (scena, kiedy Ala decyduje się zdradzić rodzinne sekrety córce Kasi i kiedy Kasia pomaga mamie poukładać sobie życie na nowo).

Muszę przyznać, że historia Ali i Janka jest... piękna, poruszająca, chwyta za serce, wywołuje łzy wzruszenia, śmiech, powoduje, że czujemy złość, a po chwili radość i ulgę, z tego jak kończy się historia. A co najważniejsze - nie jest to „bajka” dla dorosłych. To historia, która może dotknąć każdego z nas, historia, która uczy, że w życiu trzeba czasem podjąć duże ryzyko by być szczęśliwym: ,,jak już znajdziesz kogoś, z kim człowiek dobrze się czuje na 110% i temu komuś na tobie zależy, to warto zaryzykować i walczyć o takie uczucie, nawet jeżeli są jakieś przeszkody [...]. Żeby potem niczego sobie w życiu nie wyrzucać”.
Polecam!

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego.

,,To była prawdziwa miłość, mimo że trudna i niespodziewana dla nich obojga”.

,,W cieniu magnolii” to powieść Anny Płowiec, która ukazała się dzięki Wydawnictwu ZNAK, a swoją premierę miała 9 maja 2018 roku.

45-letnia Alicja, z zawodu bibliotekarka, nauczycielka języka hiszpańskiego, mama 19-letniej Kasi, prowadzi spokojne życie. Pewnego dnia w drzwiach jej mieszkania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,To był zupełnie zwyczajny dzień''

,,W szoku”, to książka młodej lekarki Rany Awdish, której premiera odbędzie się 18 kwietnia 2018 roku, dzięki Wydawnictwu ZNAK.
33- letnia dr Rana właśnie kończy specjalizacje, od roku jest szczęśliwą mężatką, a niedługo zostanie mamą. W ciągu jednego dnia - jej życie się załamuje. Będąc w 7 miesiącu ciąży, dr Rana zaczyna się źle czuć: na nogach pojawiają się obrzęki, ma zaniki pamięci, zaburzenia myślenia, bóle brzucha i wymioty. W końcu za namowa męża i przyjaciółki jedzie do szpitala, gdzie dochodzi do ogromnej tragedii.
,,W szoku” to historia lekarki z 10-letnim doświadczeniem, która wchodzi w zupełnie nową i nieznaną jej rolę - rolę pacjentki. Ta nowa sytuacja, sprawia, że dr Rana zaczyna w krytyczny sposób patrzeć na to jak służba zdrowia traktuje pacjentów - nie jak chorych, zatroskanych, cierpiących ludzi, ale jak ciekawe przypadki medyczne. Autorka bardzo celnie wytyka błędy jakie pojawiają się już w trakcie kształcenia lekarzy. Przytacza myśl jaka krąży wśród studentów medycyny: ,,jeżeli chcesz być lekarzem, to musisz znać choroby, a jeżeli chcesz się troszczyć o pacjenta to zostań pielęgniarką albo sanitariuszem”. Podkreśla, że na studiach uczy się przede wszystkim profesjonalizmu, dystansowania się od pacjentów (nie możesz wszystkim współczuć, ,,emocje nie mają racji bytu”; dobrze ukazuje to scena, kiedy na praktykach prowadząca lekarka wyzywa ją i koleżankę od głupich, lekkomyślnych i nieodpowiedzialnych, ponieważ zatrzymują się przy zmarłym dziecku), przekraczania swoich fizycznych możliwości (brak zaspokajania podstawowych potrzeb fizjologicznych), a nie zwraca się uwagi na rozwój empatii (np. scena w której autorka stwierdza na USG smierć swojego dziecka, a rezydent zamiast współczuć, pyta ją, w którym miejscu to widzi lub sytuacja, w której rezydent przy nieprzytomnej pacjentce, pyta kto zajmie się jej dzieckiem jak ona umrze) czy radzenia sobie ze stresującymi sytuacjami (np. śmiercią pacjenta). Autorka jednak równocześnie opisuje jak ten wyuczony chłód, dystans wpływa na ich życie. Nieumiejętność radzenia sobie z takimi emocjami jak poczucie winy, wstydu czy smutku, sprawia, że wielu z jej kolegów sięga po alkohol, narkotyki, zmienia zawód, a nawet popełnia samobójstwa.
To co ujmuje w tej książce to sama historia, przemiana lekarki jaka następuje po chorobie. Nie da się ukryć, że jej sytuacja pokazuje, że nawet największą tragedię, można nie tylko przetrwać, ale na jej bazie zbudować coś dobrego i niezwykłego. Dzięki chorobie, śmierci dziecka, Rana nauczyła się mówić o swoich emocjach, zrozumiała jak to jest być pacjentem (,,choroba doprowadziła do tego, że z oczu spadły mi łuski, pozbyłam się wszelkich - jak się okazało błędnych wyobrażeń dotyczących tak zwanego właściwego podejścia do pacjentów”), a przede wszystkim odnalazła sens i cel swojej pracy: ,,tak naprawdę naszym największym darem jest umiejetność towarzyszenia drugiej osobie w cierpieniu, zgoda na to, by cierpienie przemieniało nas i byśmy uczestnicząc w cierpieniu innych, przemieniali je dla nich”. Ponadto dzięki jej doświadczeniu bycia pacjentem, zaczęła prowadzić warsztaty dla lekarzy dotyczące komunikacji z pacjentem, pracy z własnymi emocjami, rozwoju empatii.
Książka niewątpliwie pomaga lepiej poznać i zrozumieć zarówno stronę pacjenta (jego lęki, obawy) jak i lekarzy (chęć zachowania profesjonalizmu, ciężar emocjonalny związany z zawodem). Ponadto książka wzrusza (szczególnie rozmowy między Rana i jej mężem) oraz pokazuje jak ważna jest nadzieja podczas choroby.
Co prawda nie jestem lekarzem, ale również pracuje w służbie zdrowia. Wiem jak praca z pacjentem potrafi być wyczerpująca, jak trudno czasem zachować profesjonalizm a równocześnie po prostu BYĆ przy pacjencie - dać mu zrozumienie, dobre słowo i nie odbierać mu nadziei. Wiem jak to jest czuć bezsilność i jak trudno zaakceptować, że czasem pomimo wiedzy, chęci nie da się pomóc pacjentowi tak jak by się chciało. Równocześnie, tak jak Rana wiem, że czarodziejskie chwile też się zdarzają: ,,kiedy naprawdę się angażowałam, w tym, co robiliśmy na co dzień, było coś świetego - głębokiego, bliskiego i doskonałego. W takich chwilach, choć bardzo ulotnych, czułam, że zawiera się w nich cała prawda o życiu... miłość, szacunek, człowieczeństwo i zdobycze nauki. Wszystko. I to było lepsze niż cała reszta. Więc to co dobre, przeważa nad tym, co złe”.

Polecam!

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzyjny.

,,To był zupełnie zwyczajny dzień''

,,W szoku”, to książka młodej lekarki Rany Awdish, której premiera odbędzie się 18 kwietnia 2018 roku, dzięki Wydawnictwu ZNAK.
33- letnia dr Rana właśnie kończy specjalizacje, od roku jest szczęśliwą mężatką, a niedługo zostanie mamą. W ciągu jednego dnia - jej życie się załamuje. Będąc w 7 miesiącu ciąży, dr Rana zaczyna się źle czuć:...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Nowe śledztwa Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,4
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach: , ,

,,Prawdziwy przełom nastąpi wtedy, gdy nauczymy się zapobiegać morderstwom, a nie tylko odszukiwać sprawców. Tymczasem, zanim ten dzień nastąpi, nasze badania [...] dostarczą śledczym lepszych narzędzi do rozwiązywania zbrodni, do których dochodzi w realnym świecie. W świecie poza ogrodzeniem Trupiej Farmy.”

,,Trupia Farma. Nowe śledztwa.” - to fascynujące i zarazem mroczne sprawy kryminalne opisane przez jednego z najpopularniejszych antropologów sądowych - Billa Bassa - twórcy Trupiej Farmy - miejsca, gdzie od ponad 50 lat prowadzone są badania dotyczącego, tego co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci.

W najnowszej książce Billa Bassa i Jona Jeffersona przedstawione zostaje 13 historii kryminalnych. Historie te nie tyle co przerażają, ale przede wszystkim ujmują, zaskakują i poruszają czytelnika.

Nie chce tutaj opisywać poszczególnych spraw, bo wtedy ewentualni czytelnicy mogliby zrezygnować z lektury, dlatego napiszę tylko o tym, co podobało mi się, a właściwie ujęło w tej książce (wiem, że dla niektórych może być szokujące, że taka książka może „ująć” :)).

Po pierwsze, muszę przyznać, że książka ,,Trupia Farma. Nowe śledztwa”, podobała mi się zdecydowanie bardziej niż pierwsza część. Przede wszystkim całość bardzo dobrze pokazuje jak na przestrzeni 50 lat, antropologia sądowa rozwinęła się jako nauka, jak wprowadzenie nowych technik, tj. badanie DNA, badanie mikroskopem elektronowym, badanie promieniami UV, wprowadzenie programów typu ForDisc umożliwiło lepszą, dokładniejszą analizę szczątków ludzkich, przez co znalezienie sprawców morderstw, narzędzi zbrodni czy identyfikacja zwłok stały się pewniejsze i łatwiejsze. Po drugie, sama postać Billa Bassa - jego skromność (,,nigdy nie zamierzałem tworzyć na trupiej farmie jakiejś sławnej instytucji: po prostu stawiałem krok za krokiem do pogłębiania wiedzy, próbując odpowiadać na pytania, które pojawiały się podczas śledztw lub dyskusji na zajęciach.”), zaangażowanie (Bass często wracał do swoich spraw nawet po 25-30 latach, jeżeli widział możliwość znalezienia zabójcy lub po prostu wyjaśnienia czyjejś śmierci), specyficzne poczucie humoru (,,jeśli postanowicie kogoś zamordować, nie sądźcie, że uda się Wam zatrzeć ślady za pomocą ognia”), świadomość własnych i naukowych ograniczeń (,,bez względu na stan zaawansowania sprzętu oraz umiejętności naukowców niektórych ludzi nigdy nie uda się odnaleźć”), wrażliwość, a przede wszystkim świadomość, że za każdą kością, kryje się historia człowieka, który odszedł i jego bliskich (,,od wielu lat udzielam konsultacji rodzinom, które straciły bliskich [...] Ten dzień był wyjątkowy, nie tylko dla Jaya który po raz pierwszy zobaczył swojego ojca; jego dwaj synowie i córka mogli zobaczyli swojego dziadka [...] gdy było już po wszystkim i gdy się żegnaliśmy, starszy z nich, nastolatek, podszedł do mnie i mocno mnie uściskał. W tym momencie uświadomiłem sobie, że dałem mu jedyną, niepowtarzalną okazje na spotkanie z dziadkiem”.), sprawia, że książka momentami wzrusza i pokazuje, że będąc naukowcem, nie trzeba odcinać się od emocji swoich i innych ludzi. Ponadto autor krótko i zwięźle wyjaśnia mity związane z antropologią sądową i różnymi badaniami - nawiązuje do serialu kryminalnego CSI, jak wiele z jednej strony osiągneli dzięki takim programom, a z drugiej jak wiele rzeczy jest w nich przerysowane w odniesieniu do rzeczywistości. Po trzecie, książka napisana jest przystępnym, prostym językiem, wszystkie antropologiczne nazwy, które się w niej pojawiają są wyjaśnianie i dokładnie opisywane (na końcu jak w poprzedniej części znajduje się słownik wyrażeń antropologicznych). Poza tym, z książki można dowiedzieć się wiele interesujących rzeczy, np. czym różni się czaszka mongoloidalna od negroidalnej lub kaukazoidalnej, albo co jest wyjątkowego w naszych zatokach (nie powiem - przeczytajcie :)).

Podsumowując: po prostu przeczytajcie - warto!

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie książki do recenzji.

,,Prawdziwy przełom nastąpi wtedy, gdy nauczymy się zapobiegać morderstwom, a nie tylko odszukiwać sprawców. Tymczasem, zanim ten dzień nastąpi, nasze badania [...] dostarczą śledczym lepszych narzędzi do rozwiązywania zbrodni, do których dochodzi w realnym świecie. W świecie poza ogrodzeniem Trupiej Farmy.”

,,Trupia Farma. Nowe śledztwa.” - to fascynujące i zarazem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Po pierwsze: nie szkodzić...
To prosta i nieprzemijająca zasada.
Przez większą część długich dziejów sztuki lekarskiej kierowano się nią, gdy chodziło o pielęgnowanie i leczenie naszego najbardziej tajemniczego i delikatnego organu [...]
Taki stan rzeczy trwał tysiące lat.
Aż nagle to się skończyło”.

Henry w wieku 7 lat ulega wypadkowi. Oprócz chwilowej utraty przytomności wydaje się, że chłopiec nie odnosi poważniejszych obrażeń. Niestety, mając 15 lat u Henry'ego zaczynają pojawiać się ataki padaczki. Z czasem stają się one coraz silniejsze i częstsze. Mając 27 lat Henry udaje się na konsultacje do jednego z najbardziej popularnych neurochirurgów tamtych czasów - Williama Scoville’a, zwolennika lobotomii. Doktor Scoville proponuje mu zabieg, który zmniejszał ilość napadów padaczkowych u pacjentów psychotycznych. Nie mając innej możliwości rozwiązania problemu (leki nie przyniosły oczekiwanych rezultatów), Henry decyduje się na zabieg. Niestety w czasie operacji Doktorowi Scoville’owi nie udaje się zidentyfikować „centrum” odpowiedzialnego za napady padaczkowe. Sytuacja ta popycha go do podjęcia drastycznej decyzji, która zaważy na całym życiu Henry’ego - pozbawi go normalności, samodzielności, a przede wszystkim tworzenia nowych i wracania do starych wspomnień. Jak pisze autor książki: ,,po chirurgicznej transformacji mózg Henry’ego, zamiast robić co mu się żywnie podoba, był w stanie robić jedynie to, co mógł, w radykalnie zmienionych i ograniczonych okolicznościach”. Od dnia operacji do końca życia (1953-2008) Henry staje się pacjentem H.M. - obiektem badań neurochirurgów, fizjologów, psychologów. To dzięki niemu rozkwita nauka o mózgu, a przede wszystkim ludzkiej pamięci i jej procesów.

Książka ,,Eksperyment” porusza niewątpliwie ważny, trudny, a przede wszystkim kontrowersyjny temat, mianowicie, gdzie przebiega lub czy w ogóle istnieje w medycynie/nauce granica między ,,Primum non nocere” (po pierwsze: nie szkodzić), a ,,Helius ancepts remedium quam nullum” (lepiej zrobić coś i nic). Inaczej mówiąc, czy zdrowie, a czasem nawet życie ludzkie warte jest poświęcenia, by móc ratować innych? Czy może lepiej w pewnym momencie powiedzieć dość i poczekać na bardziej korzystne i niezagrażające życiu człowieka warunki by rozwijać medycynę? Autor w książce oprócz historii Henry’ego przedstawia kilka przerażających i okrutnych eksperymentów, dzięki którym w medycynie nastąpiły znaczące zmiany, m.in. wynalezienie szczepionki na ospę czy odkrycie skutecznej metody chirurgicznej w leczeniu przetoki pęcherzowo-pochwowej (częstego, śmiertelnego powikłania poporodowego w XIX w.). I pomimo tego, że trudno sobie wyobrazić dzisiejszą medycynę bez tych osiągnięć, to gdzieś w głowie błąka się pytanie: ,,Czy nie dało się osiągnąć tego wszystkiego w innym sposób? Oczywiście, celem samym w sobie, nie było krzywdzenie, a chęć niesienia pomocy innym, kolejnym chorym. Pytanie tylko czy cel zawsze uświęca środki? No właśnie... To co mnie poruszyło to to, że w książce o Henry’m mało było... o nim samym. Początkowo mnie to denerwowało, że więcej było o historii medycyny niż o nim, ale im bardziej zagłębiałam się w jego historie, tym bardziej rozumiałam. Henry po operacji utracił nie tylko możliwości samodzielnego funkcjonowania, ale przede wszystkim utracił swoje człowieczeństwo - stał się medycznym przypadkiem, obiektem badań, co bardzo dobrze pokazuje historia ukazana właśnie w ten sposób w książce. Henry był człowiekiem, który był poddawany wielu badaniom, był przerzucany między różnymi ośrodkami badawczymi, pomimo tego, że nie był w stanie podejmować samodzielnie decyzji od operacji (amnezja wsteczna i następcza), po śmierci jego rodziców, zgody na badania przez 12 lat podpisywała jego główna badaczka (co z z punktu widzenia badawczego jest, delikatnie mówiąc, nieetyczne). Nawet po śmierci stał się, a właściwie jego mózg - obiektem sporów i kłótni między badaczami. Był traktowany jak przedmiot, a nie człowiek. Książka niewątpliwie skłania do refleksji nad rozwojem nauki, który oczywiście jest potrzebny, pozwala tez zastanowić się nad tym czym się różni pasja, chęć niesienia pomocy od obsesji na punkcie swojego rozwoju, osiągnięć, chęci władzy i bycia autorytetem w świecie nauki. Oczywiście, należy dodać, że obecnie w eksperymentach uczestniczy się dobrowolnie, pacjent musi wyrazić świadomie zgodę i zostać poinformowany o ewentualnych skutkach ubocznych. Pytanie tylko czy w sytuacji, kiedy pacjent nie ma innych opcji leczenia (żadne stosowane metody nie przyniosły korzystnych rezultatów) oprócz eksperymentu (jak Henry), to czy powinien brać udział w takich badaniach. Co jeśli nie przyniesie badanemu żadnych korzyści, a jedynie pogorszy, np. już zły stan zdrowia i tak jak Henry, pacjent stanie się medyczym, mniej lub bardziej ciekawym przypadkiem? A z drugiej strony czy chęć odzyskania zdrowia czy po prostu chęć przedłużenia życia, by być z najbliższymi nie jest warta podjęcia ryzyka? Czy wyrażona wówczas zgoda faktycznie jest dobrowolna, a nie wmuszona przez zaistniałą chorobę?

Jedynym zastrzeżeniem dla mnie jest to, że za dużo w niej historii medycyny, pewne fragmenty spokojnie można by wyrzucić z książki, co niewątpliwie wpłynęłoby na jej odbiór - momentami dane fragmenty nic nie wnosiły, a jedynie rozpraszały podczas czytania. I jeszcze jedno - ja rozumiem, że książkę trzeba zareklamować, sprzedać, ale porównanie jej do spotkania Oliviera Sacks’a ze Stephan’em Kingiem, to już przesada. Serio!

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK, za udostępnienie książki do recenzji.

,,Po pierwsze: nie szkodzić...
To prosta i nieprzemijająca zasada.
Przez większą część długich dziejów sztuki lekarskiej kierowano się nią, gdy chodziło o pielęgnowanie i leczenie naszego najbardziej tajemniczego i delikatnego organu [...]
Taki stan rzeczy trwał tysiące lat.
Aż nagle to się skończyło”.

Henry w wieku 7 lat ulega wypadkowi. Oprócz chwilowej utraty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Czasami wystarczy parę słów wiary, by na nowo rozpalić iskrę pewności, że przyszłość może być czymś wspaniałym, a nie nieustępliwą serią przeszkód i rozczarowań’’.

,,We wspólnym rytmie’’ to kolejna powieść Jojo Moyes – brytyjskiej autorki bestsellerów, m.in. ,,Wszystko będzie dobrze’’, ,,Dziewczyna, którą kochałeś’’ czy ,,Zanim się pojawiłeś’’ - książki, która w 2016 roku doczekała się ekranizacji.

Natasha jest młodą i cenioną prawniczką, która zawodowo głównie zajmuje się sprawami dotyczącymi dzieci. Prywatnie związana jest z Conorem, kolegą z pracy. Po roku nieobecności do miasta wraca jej ‘’prawie były’’ mąż Mac, który do czasu uzyskania rozwodu postanawia zamieszkać razem z Natashą w ich wspólnym domu. Biorąc pod uwagę, że rozstanie nie przebiegało bezboleśnie, Natasha stara się jak najwięcej czasu spędzać poza miejscem zamieszkania, żeby jak najrzadziej przebywać z Mac’iem. I tak jednego wieczoru, będąc na zakupach staje się świadkiem przyłapania nastolatki na kradzieży. Ostatecznie Natasha decyduje się na pokrycie kosztów produktów ukradzionych przez dziewczynę. Po wyjściu ze sklepu, uratowana nastolatka, za wszelką cenę stara się oddać jej pieniądze za zakupy, jednocześnie tłumacząc się, że wcale nie miała zamiaru kraść. Z powodu swojej pracy Natasha podejrzewa, że dziewczyna może mieć kłopoty, dlatego postanawia podwieźć ją do domu. Na miejscu okazuje się, że nie dość, że nastolatka od kilku tygodniu jest sama (jej dziadek leży w szpitalu po wylewie) to na dodatek ich mieszkanie właśnie zostało okradzione. Natasha postanawia pomóc dziewczynie organizując pomoc społeczną i szukając rodziny zastępczej. Po kilku miesiącach okazuje się, że Sarah (nastolatka) nie może odnaleźć się w żadnej rodzinie – ciągle się spóźnia, wagaruje, nic o sobie nie mówi. I tak Natasha za namową Mac’a decyduje się podjąć tymczasową opiekę nad Sarah. Początkowo wszystko wydaje się układać. Z czasem jednak z dziewczyną zaczynają się te same problemy co w innych rodzinach. Z racji tego, że dziewczyna nie chce przyznać się opiekunom jaką tajemnicę ukrywa, Mac postanawia śledzić nastolatkę. I tak okazuje się, że Sarah opiekuje się… koniem, który ma dla niej szczególne znaczenie, ponieważ dostała go od ukochanego dziadka, który ‘’zaraził’’ ją pasją do koni i chciał ją zabrać do szkoły, w której przebywał i uczył się w młodości – Le Cadre Noir. Widząc jak wielką wartość ma dla nastolatki zwierzę, Mac i Natasha postanawiają pokrywać koszty utrzymania Boo, dopóki dziadek Henry nie wyzdrowieje. Niestety Sarah ma jeszcze jeden sekret, o którym nikomu nie mówi – są to długi u właściciela stajni, w której przebywa Boo (koń). Nie mając pieniędzy na ich pokrycie, a równocześnie widząc pogarszający się stan dziadka i coraz gorszą atmosferę w domu Natashy i Mac’a, postanawia wyruszyć konno do Paryża, by zrealizować swoje marzenie – rozpocząć naukę w ,,Le Cadre Noir’’. Czy Sarah osiągnie swój cel? Jak na ucieczkę zareagują Natasha i Mac? Jak obecność dziewczyny wpłynie na ich związek?

,,We wspólnym rytmie’’ to wzruszająca, zaskakująca i momentami zabawna powieść o pasji, tęsknocie, marzeniach, nadziei, o tym, że ,,życie wymaga pójścia do przodu, pomimo trudności i porażek’’, ale przede wszystkim o sile miłości do drugiego człowieka. Co mnie ujęło? Po pierwsze, oczywiście sama historia – nie jest to płytkie romansidło, pseudo-erotyk czy ckliwa bajeczka. To opowieść, która z jednej strony jest niezwykła, a z drugiej strony bardzo prawdopodobna. Po jej przeczytaniu nie wpadniemy w depresję, ale też nie będziemy ‘’rzygać tęczą’’. To książką, która większość czytelników wzruszy (moment kiedy Sarah dowiaduje się, że dziadek sprzedał zegarek od ukochanej żony, żeby wziąć ją do Paryża, opis relacji między dziadkiem Henrym, a Sarah, spłacenie długu wobec Natashy i Mac’a, reakcja Jo na decyzję dotyczącą opieki nad Sarah), zaskoczy (reakcja dziadka na podróż wnuczki – bezcenna), a także rozbawi (postać kowboja, czy reakcja Mac’a na szczerość Natashy – słowo ‘’kurwa’’ pierwszy raz mnie rozśmieszyło i równocześnie tak bardzo wzruszyło). Po drugie, bardzo podobało mi się w jaki sposób autorka ukazała podobieństwo między głównymi bohaterkami, którego na pierwszy rzut oka nie dało się zauważyć (no dobra, może się dało, ale skupianie się na ‘’tu i teraz’’ w książce, nie sprzyjało do zastanawiania się nad tym). Obydwie kobiety zmagały się z: utratą domu (budynku – dosłownie), załamaniem swojej kariery (zawodowej, jeździeckiej), odejściem ukochanej osoby, ale przede wszystkim zarówno Natasha jak i Sarah, były bardzo samotne, nie potrafiły dzielić się z innymi swoimi problemami, chciały być niezależne, samowystarczalne i silne. W jednej z ostatnich scen (uwaga: SPOILER!), kiedy bohaterowie wracali z Francji, Natasha chciała przekonać Sarah do szczerości, na co dziewczyna wytknęła jej, że każe jej robić coś czego sama się boi i co sama myśli o być szczerym: ,,powiedzenie prawdy tylko pogarsza sprawę, a nie polepsza’’, co faktycznie bardzo trafnie opisywało obydwie panie – Natasha nie chciała powiedzieć Mac’owi, że wciąż go kocha, a Sarah nie chciała mówić o koniu, bo bała się go stracić. Jedyne co różniło bohaterki, to jak powiedział Mac: ,,Niezwykłość młodych ludzi polega na tym, że dla nich nadzieja nie gaśnie. Czasami wystarczy parę słów wiary, by na nowo rozpalić w nich iskrę pewności, że przyszłość może być czymś wspaniałym, a nie nieustępliwą serią przeszkód i rozczarowań […] Gdyby tylko, rozmyślał Mac wracając do samochodu, to samo dotyczyło dorosłych’’. Sarah walczyła o dziadka, o szkołę, o Boo, cały czas wierzyła, że ma wpływ na swoje życie, Natasha natomiast po rozstaniu utknęła w martwym punkcie (na szczęście się ocknęła dzięki Sarah). Po trzecie, historia świetnie pokazuje jak nasze przekonania wpływają nie tylko na postrzeganie nas samych, ale na to jak odbieramy innych ludzi. Przed poznaniem Sarah, Natasha prowadziła sprawę, w której walczyła o azyl dla pewnego chłopca. Po jakimś czasie, okazało się, że nastolatek napadł na młodą kobietę (co później okazało się nieprawdą) przez co Natasha przez dłuższy czas miała wyrzuty, że źle zrobiła pomagając chłopcu. Sytuacja ta spowodowała, że Natasha nie potrafiła zaufać nastolatce, ciągle podejrzewała ją najgorsze, bo ciągle widziała w niej swojego byłego klienta. Podobnie było z zaufaniem do Maca, ciągle twierdziła, że nie zasługiwała na niego, bo nie mogła mu dać dziecka, bo nie była tak atrakcyjna jak on. Po prostu była przekonana, że każda kobieta jest lepsza od niej, dlatego nie zasługuje na drugą szansę (generalnie Natasha byłaby idealna na RTZ – hehehe). Po czwarte, książka podkreśla, że miłość to nie tylko piękne słowa, ale przede wszystkim czyny wobec drugiego człowieka: ,, ,,Przecież widzisz, że istnieje miłość w tym co robi, co proponuje. Tylko to, że o niej nie mówi, nie oznacza, że nie ma jej w każdym jego słowie. Ona tam jest, Sarah. W. Każdym. Najdrobniejszym. Geście. […] Teraz to dostrzegła, nawet jeśli wtedy tego nie widziała. Nigdy w dobitniejszy sposób nie dał jej do zrozumienia, jak bardzo ją kocha.’’ I ostatnia kwestia, życie nie zawsze układa się tak jak chcemy, nie zawsze udaje nam się zrealizować nasze plany i marzenia, dlatego trzeba umieć dostrzegać to co jest w nim piękne, co ostatecznie zrozumiały bohaterki książki: ,, ,,Nagle ogarnęło ją przemożne poczucie sensu istnienia… nawet jeśli nie znajdowała się tam, gdzie było jej przeznaczone, tutaj właśnie należała. Człowiek nie może chcieć więcej od życia’’.

No dobra, żeby nie było tak słodko. Jedyne co mi się nie podobało to… brak rysunków! Chodzi mi o sztuczki konne, które były często opisywane. W tej kwestii moja wyobraźnia wymagałaby wsparcia w formie obrazków. Tak, wiem – koń by się uśmiał z tego co piszę ;).

Nie da się ukryć, że niedługo będę mogła nazywać siebie psychofanką Jojo Moyes i jej twórczości (zawsze jak czytam negatywne bądź krytyczne opinie jej książek, szczególnie ,,Zanim się pojawiłeś’’, to mam ochotę użyć siły słownej i fizycznej – czyżby problemy z agresją?:P). W związku z tym, na każdą jej kolejną książkę czekam nie tylko z utęsknieniem, ale i obawą: Czy nowa opowieść okaże się równie dobra jak poprzednia? Muszę powiedzieć, że tym razem moje obawy były niepotrzebne. Jojo – WYMIATA!

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

,,Czasami wystarczy parę słów wiary, by na nowo rozpalić iskrę pewności, że przyszłość może być czymś wspaniałym, a nie nieustępliwą serią przeszkód i rozczarowań’’.

,,We wspólnym rytmie’’ to kolejna powieść Jojo Moyes – brytyjskiej autorki bestsellerów, m.in. ,,Wszystko będzie dobrze’’, ,,Dziewczyna, którą kochałeś’’ czy ,,Zanim się pojawiłeś’’ - książki, która w 2016...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Fak maj lajf" to pierwsza powieść reporterska Marcina Kąckiego - dziennikarza Gazety Wyborczej, zdobywcy, m.in. tytułu Dziennikarza Roku 2007, laureata dwóch nagród Watergate, a także autora książki,,Białystok. Biała siła, czarna pamięć", która w 2016 roku była nominowana do nagrody Nike.

Historia pokazana w powieści Marcina Kąckiego przedstawia otaczającą nas rzeczywistość w jak najgorszym świetle. To świat, w którym wszystko można kupić i sprzedać, świat bez zasad, wartości i moralności, świat w którym ludzie to życiowi nieudacznicy, fajtłapy albo karierowicze, świat w którym liczą się tylko pieniądze, kariera, znajomości, świat, w którym każdego można zniszczyć, poniżyć byle tylko osiągnąć swój cel. Generalnie świat przedstawiony w powieści Kąckiego to jedno, wielkie bagno, a ludzie w nim żyjący są zakłamani, bezlitośni, okrutni i dwulicowi.

Nie wiem co mogę więcej napisać. Książka mnie zmęczyła i znudziła. Przerysowane, banalne postacie (nie ma żadnego, pozytywnego bohatera!) nadmiar wulgaryzmów, brak jakiekolwiek puenty (przynajmniej ja jej nie znalazłam). Ani śmiesznie, ani strasznie ani szokująco. Przeciętna telenowela.

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK, za udostępnienie książki do recenzji.

,,Fak maj lajf" to pierwsza powieść reporterska Marcina Kąckiego - dziennikarza Gazety Wyborczej, zdobywcy, m.in. tytułu Dziennikarza Roku 2007, laureata dwóch nagród Watergate, a także autora książki,,Białystok. Biała siła, czarna pamięć", która w 2016 roku była nominowana do nagrody Nike.

Historia pokazana w powieści Marcina Kąckiego przedstawia otaczającą nas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

,,Dorastałam, wierząc, że moim zadaniem jest troska o wszystkich. Siostra mnie potrzebowała. Matka mnie potrzebowała. Dorastałam, wierząc w miłość, zarówno w moc jej dawania, jak i otrzymywania. Grace, Gus, Audrey, moi przyjaciele… kochałam ich, a oni kochali mnie. Powstrzymywali mnie, bym nie stała się zgorzkniałą, zmęczoną osobą. Osobą, z którą walczyłam. Dorastałam, wierząc, że muszę być silna. Musiałam się trzymać, bo ludzie polegali na mnie, a ja chciałam im służyć. Czy tego żałuję? Do diabła, nie. Ja niczego nie żałuję. To właśnie dzięki temu jestem, jaka jestem''.

Rzadko płaczę przy książce.Ta mnie rozwaliła, poruszyła, ale też utwierdziła w przekonaniu, że w życiu najważniejsza jest miłość, przyjaźń i przeżywanie każdego dnia, tak jakby miał być tym ostatnim...

,,Dorastałam, wierząc, że moim zadaniem jest troska o wszystkich. Siostra mnie potrzebowała. Matka mnie potrzebowała. Dorastałam, wierząc w miłość, zarówno w moc jej dawania, jak i otrzymywania. Grace, Gus, Audrey, moi przyjaciele… kochałam ich, a oni kochali mnie. Powstrzymywali mnie, bym nie stała się zgorzkniałą, zmęczoną osobą. Osobą, z którą walczyłam. Dorastałam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,To doświadczenia kształtują nas, sprawiają, że stajemy się tym, kim jesteśmy".
,,Życie pasterza - opowieść z Krainy Jezior" to bestselerowa powieść autorstwa Jamesa Rebanksa, której prapremiera odbędzie się 20 marca 2017 roku. Na rynku pojawi się dzięki Wydawnictwu ZNAK. Książka już stała się wydarzeniem literackim, podbiła serca milionów czytelników i stała się bestsellerem, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, Norwegii i USA.
,,Życie pasterza" to historia zwykłego człowieka takiego jak Ty i Ja, który prowadzi normalne, proste i równocześnie piękne życie. Jest to opowieść pełna bajecznych opisów krajobrazów, cudownych wspomnień z dzieciństwa, opowieść o trudnych wyborach, a przede wszystkim jest to historia o poszukiwaniu siebie.
Muszę przyznać, że kiedy zaczęłam ją czytać, pomyślałam, że nie dam rady przeczytać książki o hodowli owiec. Jednak z każdą, kolejną kartką, historia Jamesa coraz bardziej mnie wciągała i fascynowała. To co urzeka w tej książce, to przede wszystkim, to co chce nam przekazać autor. Po pierwsze pokazuje i mówi o tym co jest bardzo ważne dla każdego człowieka - o szukaniu swojej drogi, podążaniu za wewnętrznym GPS-em. Autor, m.in.: opisuje swoje problemy z relacją z ojcem, chęcią zostania pasterzem, a potem moment, w którym tak naprawdę nie wie czego chce w życiu, co powoduje, że postanawia spróbować swoich sił na uniwersytecie. Dzięki swojemu uporowi I ciężkiej pracy, James zdobywa nie tylko dyplom, ale uświadamia sobie ostatecznie, że nie wyobraża sobie życia poza farmą. Pisze: ,,Wyjechałem, aby coś sobie udowodnić, może również udowodnić coś innym. Okazało się jednak, że nie sprawia mi to tyle przyjemności, ile się spodziewałem". Poza tym pokazuje, że wszystkie doświadczenia jakie zdobywa człowiek w swoim życiu mają istotne znaczenie, ponieważ: ,,Życie ma to do siebie, że często zatacza koło, dzięki czemu nauczeni doświadczeniem, możemy lepiej spisywać się w przyszłości". Po drugie, autor bardzo dużo pisze o wartościach: szacunku do tradycji i do drugiego człowieka. Bardzo często podkreśla, że w życiu pasterza, nie jest ważny zysk, a dane słowo i uczciwość wobec drugiego człowieka. Pokazuje, że w naszym świecie są jeszcze miejsca, gdzie największą wartością są relacje z innymi ludźmi. W książce opisuje wiele zwykłych, codziennych sytuacji, gdzie pokazane jest, że najważniejsze dla ludzi jest to, żeby byli szanowani za to jacy są, pokazuje jak ogromnym zaufaniem darzą się sąsiedzi i jak dużym wsparciem są dla siebie zarówno w tych dobrych jak i złych chwilach. Oczywiście autor nie potępia, nie skreśla osiągnięć współczesności, ale słusznie zauważa, że: ,,Tradycyjne społeczeństwa uczyły się metodą prób i błędów jak żyć [...] Głupotą byłoby zapominać o tym, czego przez ten czas się nauczono lub pozwolić, żeby zdobyta w ten sposób wiedza, przestała być praktykowana".
Nie jest to książka, która szokuje, przeraża. To książka, która urzeka swoją prostotą, szczerością i wrażliwością, uświadamia, że żyjemy za szybko i za mocno, a nie skupiamy się na tym co ważne. Książka ta pozwala się zatrzymać i zadać sobie pytanie: Co jest dla mnie ważne? Czego tak naprawdę chcę od życia?
Polecam wszystkim tym, którzy szukają swojej drogi.
Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK, za udostępnienie książki do recenzji.

,,To doświadczenia kształtują nas, sprawiają, że stajemy się tym, kim jesteśmy".
,,Życie pasterza - opowieść z Krainy Jezior" to bestselerowa powieść autorstwa Jamesa Rebanksa, której prapremiera odbędzie się 20 marca 2017 roku. Na rynku pojawi się dzięki Wydawnictwu ZNAK. Książka już stała się wydarzeniem literackim, podbiła serca milionów czytelników i stała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Jak sprawić, żeby mieć wszystko?
Wystarczy zdać sobie sprawę, że już się ma''.

/,,Kocham Rzym'' - Isabelle Lafleche/

,,Catherine Lambert, bohaterka bestsellerów Kocham Nowy Jork i Kocham Paryż, powraca!

Świat mody to bezwzględny biznes: intrygi, nieczyste zagrania, trzeba być czujnym. Wybierając się na weekend do Rzymu, Catherine Lambert - przebojowa prawniczka, myśli tylko o romantycznym weekendzie z ukochanym. Tymczasem zamiast rozkoszować się miłością, musi stawić czoła włoskiej mafii.'' (notka wydawnicza)

Wg mnie - nie jest zła, czyta się łatwo, szybko i przyjemnie ;) Jednak jest to najsłabsza część...

,,Jak sprawić, żeby mieć wszystko?
Wystarczy zdać sobie sprawę, że już się ma''.

/,,Kocham Rzym'' - Isabelle Lafleche/

,,Catherine Lambert, bohaterka bestsellerów Kocham Nowy Jork i Kocham Paryż, powraca!

Świat mody to bezwzględny biznes: intrygi, nieczyste zagrania, trzeba być czujnym. Wybierając się na weekend do Rzymu, Catherine Lambert - przebojowa prawniczka, myśli...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedem minut po północy Siobhan Dowd, Patrick Ness
Ocena 8,0
Siedem minut p... Siobhan Dowd, Patri...

Na półkach: , , ,

,,Nie piszesz swojego życia słowami - rzekł potwór - lecz działaniami. Nie jest ważne co myślisz. Liczy się tylko to, co robisz''.

Polecam!

,,Nie piszesz swojego życia słowami - rzekł potwór - lecz działaniami. Nie jest ważne co myślisz. Liczy się tylko to, co robisz''.

Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

..Dzięki naszym wspomnieniom jesteśmy tym kim jesteśmy. Bez nich jesteśmy niczym. Jeśli to oznacza, że czasami musimy poczuć ból - to warto".
,,Ścieżki nadziei'', to piąta część cyklu ,,Dzienników pisanych w drodze’’ autorstwa Richarda Paula Evansa. Najnowsza powieść ukaże się 1 lutego 2017 roku, dzięki wydawnictwu ZNAK.
Alan, główny bohater ,,Dzienników pisanych w drodze'', po raz kolejny musi zawrócić ze swojej podróży do KeyWest. Tym razem jest to spowodowane krytycznym stanem zdrowia ojca. Po kilku dniach pobytu w szpitalu, ojciec Alana zaczyna przygotowywać syna na jego śmierć. Alan początkowo nie chce tego słuchać, jednak ojciec tłumaczy mu, że prędzej czy później i tak to nastąpi, a przekazując mu ostatnią wolę, będzie czuł się spokojniej. Oprócz tego podczas pobytu w rodzinnym domu, Alan odkrywa, że tata zaczął pisać książkę opisującą historię swojej rodziny. Dzięki niej odkrywa jak wiele poświęcił dla niego ojciec oraz jak bardzo go kochał. Poznając całą historię, udaje się do szpitala, by podziękować ojcu za to wszystko co dla niego zrobił, najpierw po śmierci mamy, a później jego żony McKey. Niestety, nie udaje mu się tego zrobić. Zrozpaczony Alan, przy pomocy swojej przyjaciółki Nicole, spełnia ostatnie prośby ojca. W tym samym czasie, za namową Nicole, kontaktuje się z Falene, kobietą, która po wyznaniu mu miłości, zniknęła bez śladu. Na jego prośbę, Falene zjawia się na wystawieniu ciała. Po uroczystości, Alan wyznaje jej, że chce z nią być. Niestety, kobieta wkrótce wychodzi za mąż. Ostatecznie załamany Alan, wraca do swojej wędrówki. Czy dojdzie do celu? Czy osiągnie spokój po śmierci McKey? Czy znajdzie miłość? Czy odnajdzie sens życia?
Cykl ,,Dzienników pisanych w drodze'', dla mnie przede wszystkim pokazuje problemy z jakimi musi zmierzyć się człowiek, który traci najbliższą osobę w swoim życiu. Alan, który po śmierci żony decyduje się przejść przez całe Stany Zjednoczone, w ten sposób próbuje odciągnąć od siebie myśli i ból, który towarzyszy mu po śmierci ukochanej. Będąc już na ostatnim etapie swojej podróży, przeżywa kryzys, ponieważ nie wie co się stanie, kiedy osiągnie swój cel, jak potoczy się jego życie, czy odnajdzie jego sens, czy nie zapomni o McKey. Często ludzie po śmierci ukochanej osoby, boją się, że jeżeli zaczną żyć na nowo, to będzie to oznaka, że zapomnieli o zmarłym, wolą żyć w przeszłości niż teraźniejszości, a jak pisze Evans: ,,Przeszłość to dobry doradca, ale slaby król, tzn. dobrze wyciągać wnioski z przeszłości, ale nie należy dawać się jej zdominować. W przeciwnym razie człowiek wykorzystuje dziś, aby toczyć wczorajsze boje i przegapia obietnicę jutra". Życie w przeszłości powoduje, również u Alana, że nie potrafi dostrzec jak wiele dobra ma wokół siebie. Tak naprawdę dopiero śmierć ojca uświadamia mu, że wciąż żyje i musi na nowo odnaleźć sens życia oraz nauczyć się czerpać z niego radość. Drugą bardzo ważną rzeczą, która jest pokazana w książce dotyczy relacji Alana z ojcem. Dzięki powrotowi do domu, Alan poznaje historię swojej rodziny. Uświadamia mu ona jak wiele zrobił dla niego ojciec i to, że: ,, jako dzieci z natury jesteśmy egoistami i oceniamy swoich rodziców nie przez pryzmat ich świata oraz ich problemów, ale z perspektywy naszego świata i tego, jak rodzice zaspokajają nasze potrzeby". Poznanie historii ojca, powoduje, że Alan w końcu dostrzega jak wiele swojego życia poświęcił mu ojciec, o czym nigdy mu nie mówił. Opis tej relacji pozwolił mnie samej inaczej popatrzyć na to jak wiele rodzice rezygnują z siebie dla naszego dobra, tak naprawdę nie oczekując niczego więcej oprócz miłości.
Do mnie książki Paula Richarda Evansa są po prostu - piękne. Autor w sposób prosty, potrafi pisać o rzeczach niezwykle trudnych, które często dotykają każdego z nas. ,,Ścieżki nadziei" wzruszają, zmuszają do refleksji, wywołują uśmiech przez łzy, a równocześnie nie wpędzają w przygnębienie, a dają nadzieję, że pomimo wielu strat, których doświadczamy w życiu, możemy być szczęśliwi. Osobiście uważam, że ostatnia część cyklu ,,Dzienników pisanych w drodze''jest najlepsza, ponieważ autor przede wszystkim skupia się na przeżyciach wewnętrznych głównego bohatera, dzięki czemu poznajemy w pełni Alana: jego myśli, uczucia, obawy oraz pragnienia.
Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK za udostępnienie egzemplarze recenzenckiego.

..Dzięki naszym wspomnieniom jesteśmy tym kim jesteśmy. Bez nich jesteśmy niczym. Jeśli to oznacza, że czasami musimy poczuć ból - to warto".
,,Ścieżki nadziei'', to piąta część cyklu ,,Dzienników pisanych w drodze’’ autorstwa Richarda Paula Evansa. Najnowsza powieść ukaże się 1 lutego 2017 roku, dzięki wydawnictwu ZNAK.
Alan, główny bohater ,,Dzienników pisanych w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Główny bohater dostaje rachunek za swoje dotychczasowe życie. Nie rozumie dlaczego jego szary, nudny, przeciętny żywot, został tak wysoko wyceniony. Co ciekawe, im bardziej próbuje udowodnić jak jest ''lipny'', tym bardziej zwiększa rachunek ;) Książka zmusza do refleksji nad znaczeniem tego, co nazywamy szczęściem.

Główny bohater dostaje rachunek za swoje dotychczasowe życie. Nie rozumie dlaczego jego szary, nudny, przeciętny żywot, został tak wysoko wyceniony. Co ciekawe, im bardziej próbuje udowodnić jak jest ''lipny'', tym bardziej zwiększa rachunek ;) Książka zmusza do refleksji nad znaczeniem tego, co nazywamy szczęściem.

Pokaż mimo to

Okładka książki Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy Benedykt XVI, Peter Seewald
Ocena 7,5
Benedykt XVI. ... Benedykt XVI, Peter...

Na półkach: ,

,,Być kochanym i oddawać innym miłość uznawałem zawsze za podstawowe dla życia - żeby można było zaakceptować siebie i innych. Wreszcie stawało się dla mnie coraz oczywistsze, że sam Bóg to nie tylko, powiedźmy, tytaniczny władca i daleka potęga, lecz miłość, i mnie miłuje - stąd życie zostaje ukierunkowane przez Niego, przez tę siłę, która zwie się Miłość".

Tak więc trwają: wiara, nadzieja, miłość. Z nich zaś największa jest MIŁOŚĆ... Jak widać, słowa te zawsze i dla każdego były, są i będą aktualne...

,,Być kochanym i oddawać innym miłość uznawałem zawsze za podstawowe dla życia - żeby można było zaakceptować siebie i innych. Wreszcie stawało się dla mnie coraz oczywistsze, że sam Bóg to nie tylko, powiedźmy, tytaniczny władca i daleka potęga, lecz miłość, i mnie miłuje - stąd życie zostaje ukierunkowane przez Niego, przez tę siłę, która zwie się Miłość".

Tak więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,I czas będzie mijał.
Będą inne pobyty w szpitalu, inne badania, nerwy, inne leczenie...
Za każdym razem stawisz się do walki, strach będzie wiązał ci żołądek w supeł i ściskał serce, jedyną twoją bronią będzie pragnienie życia.
Za każdym razem powiesz sobie, że cokolwiek się zdarzy, wszystkie chwile WYRWANE FATUM SĄ WARTE PRZEŻYCIA.

I ŻE TEGO NIKT NIGDY CI NIE ODBIERZE."

Świetna, zaskakująca i poruszająca książka... Polecam ;)

,,I czas będzie mijał.
Będą inne pobyty w szpitalu, inne badania, nerwy, inne leczenie...
Za każdym razem stawisz się do walki, strach będzie wiązał ci żołądek w supeł i ściskał serce, jedyną twoją bronią będzie pragnienie życia.
Za każdym razem powiesz sobie, że cokolwiek się zdarzy, wszystkie chwile WYRWANE FATUM SĄ WARTE PRZEŻYCIA.

I ŻE TEGO NIKT NIGDY CI NIE...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedem lat później Dorota Wellman, Janusz Leon Wiśniewski
Ocena 7,3
Siedem lat póź... Dorota Wellman, Jan...

Na półkach: ,

,,Siedem lat później’’ to książka autorstwa Doroty Wellman i Janusza Leona Wiśniewskiego, która ukazała się na rynku 22 sierpnia 2016 roku, dzięki Wydawnictwu ZNAK.

,,Siedem lat później’’ to już druga po ,,Arytmii serca’’, książka-wywiad dziennikarki Doroty Wellman z jednym z najpopularniejszych polskich pisarzy – Januszem Leonem Wiśniewskim, autorem, m.in.: ,,Łóżka’’, ,,Bikini”, ,,Grand’u’’ czy najsłynniejszej ,,Samotności w sieci’’. Wywiad podzielony jest na kilka części, w których można wyróżnić, tzw.: tematy przewodnie. Dorota Wellman rozmawia z Januszem Wiśniewskim, m.in.: o jego życiu na obczyźnie, polityce, miłości, pracy zawodowej, życiu rodzinnym, planach, marzeniach.

Co można powiedzieć o tej książce? To fascynująca, szczera, momentami wzruszająca i zabawna rozmowa między dwojgiem dojrzałych ludzi, którzy, jak to się mówi, ,,znają się jak łyse konie’’, o czym świadczy chociażby to, że Dorota Wellman czy Janusz L. Wiśniewski, niejednokrotnie kończą za siebie zdania, znają swoje poglądy Nie da się ukryć, że dzięki tej książce możemy przede wszystkim dowiedzieć się jakim człowiekiem jest Janusz Leon Wiśniewski.

Jakim jest człowiekiem? To przede wszystkim dojrzały, wrażliwy, inteligentny mężczyzna, który ma ogromne poczucie humoru i dystans do siebie oraz tego co robi. Dzięki tej książce możemy się dowiedzieć, że na co dzień pracuje jako naukowiec w niemieckiej firmie, a pisanie książek jest jego pasją (swoją pracę nazywa żoną, a pisanie – kochanką). To mężczyzna, który tęskni za swoją ojczyzną, ale równocześnie szanuje kraj, w którym mieszka (zresztą przyznaje, że chce wrócić do Polski na emeryturę). To mężczyzna, który płacze, pisząc książki (chce przedstawiać historię, które go wzruszają i poruszają – po prostu chce się nimi dzielić z czytelnikami), to człowiek, który ma świadomość swoich błędów, szanujący swoją rodzinę, nie piorący publicznie brudów, kochający nade wszystko swoje córki.

Warto też podkreślić, że wywiad jest prowadzony z klasą. Co to znaczy? Dorota Wellman doskonale zna swojego rozmówcę, zadaje podchwytliwe pytania, czasem prowokuje i podpuszcza, a przede wszystkim nie ocenia, nie krytykuje swojego rozmówcy.

Muszę przyznać, że wywiad z Januszem Leonem Wiśniewskim, niewątpliwie zachęcił mnie do zapoznania się z jego twórczością.

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

,,Siedem lat później’’ to książka autorstwa Doroty Wellman i Janusza Leona Wiśniewskiego, która ukazała się na rynku 22 sierpnia 2016 roku, dzięki Wydawnictwu ZNAK.

,,Siedem lat później’’ to już druga po ,,Arytmii serca’’, książka-wywiad dziennikarki Doroty Wellman z jednym z najpopularniejszych polskich pisarzy – Januszem Leonem Wiśniewskim, autorem, m.in.: ,,Łóżka’’,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Wiem, że nie da się w pełni kontrolować swojego życia, choćby nie wiem, jak bardzo się tego chciało. Wiem, że prędzej czy później ludzie odchodzą, sprawiają nam zawód albo umierają. Ale jest jedna stała rzecz, na którą zawsze można liczyć: miłość. To ona jest najważniejsza i zostaje z nami na zawsze''.

Kolejna książka, która podkreśla jak bardzo ważne jest przejście, ''przeżycie" procesu żałoby... jak ważna jest rozmowa, szczerość, okazywanie emocji i umiejętność wybaczania nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie...

,,Wiem, że nie da się w pełni kontrolować swojego życia, choćby nie wiem, jak bardzo się tego chciało. Wiem, że prędzej czy później ludzie odchodzą, sprawiają nam zawód albo umierają. Ale jest jedna stała rzecz, na którą zawsze można liczyć: miłość. To ona jest najważniejsza i zostaje z nami na zawsze''.

Kolejna książka, która podkreśla jak bardzo ważne jest przejście,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Idealna" to debiutancka powieść Magdaleny Stachuli, która swoją premierę będzie miała 17 sierpnia 2016 roku. Na rynku ukaże się dzięki Wydawnictwu ZNAK.

Adam i Anita są małżeństwem z kilkuletnim stażem. Do pełni szczęścia brakuje im tylko jednego - dziecka. Niestety, pomimo leczenia, wciąż są sami. Sytuacja ta powoli staje się nie do zniesienia. Coraz częściej dochodzi między nimi do nieporozumień, kłótni, wzajemnych żali, pretensji i oskarżeń, co powoduje, że zaczynają się od siebie oddalać. Z biegiem czasu, Anita popada w coraz większą rozpacz. Jej sposobem na radzenie sobie z zaistniałą sytuacją staje się obserwowanie za pomocą miejskiego monitoringu - pociągów. Z czasem jej ulubionym miejscem staje się Praga i tajemniczy mężczyzna, którego zaczyna regularnie obserwować. Pewnego dnia, kiedy na peronie nie zjawia się jej wybranek, Anita zaczyna obserwować inne miejsca m.in. Kraków, w którym mieszka. I tak zauważa jak Adam całuje się z tajemniczą kobietą. Zrozpaczona Anita postanawia dowiedzieć się kim jest jego kochanka. Jej odkrycie jest szokujące... Kim okaże się tajemnicza kobieta? Czy Anita z Adamem dadzą sobie kolejną szansę? Jaką rolę odegra tajemniczy nieznajomy z Pragi?

Co mi się podobało w książce? Przede wszystkim sposób prowadzenia narracji. Mianowicie, historię poznajemy z czterech perspektyw: Anity, Adama, Marty i Eryka. Dzięki temu możemy zrozumieć I doświadczyć emocji, myśli, zachowań, każdego z bohaterów, a także to jak postrzegają siebie wzajemnie. Szczególne znaczenie ma to w przypadku małżeństwa Adama i Anity, ponieważ narracja ta pokazuje jak brak szczerej rozmowy wpływa na ich relacje, np. Anita podejrzewając męża o zdradę przegląda jego komputer i znajduje na nim filmy pornograficzne, a tymczasem, dowiadujemy się, że Adam specjalnie wchodził na strony porno, żeby zdenerwować i potwierdzić przypuszczenia Anity. I sytuacja odwrotna: Anita kupuje sobie bukiet kwiatów na poprawę humoru, a Adam widząc je na stole po powrocie od kochanki, jest przekonany, że Anita ma romans. Po drugie: zaskakujące zwroty akcji, np. pod wpływem emocji, Anita postawia pojechać do Pragi i poznać Zo (tak nazywa obserwowanego mężczyznę), czy atak Eryka na Martę, który bierze kobietę za swojego prześladowcę. Po trzecie: bohaterowie to zwykli ludzie, ze zwykłymi problemami, które dotykają wielu: brak komunikacji w związku, brak wsparcia, zdrada, oszustwo, zemsta.

,,Idealna" to przede wszystkim powieść, o tym do czego prowadzi z jednej strony brak, a z drugiej umiejętność wybaczania drugiemu człowiekowi. To książka o zemście i jej niszczącej sile, która nie tylko krzywdzi, ale przede wszystkim nie przynosi ukojenia i spokoju, którego zwykle oczekuje sprawca. Książka trzyma w napięciu, wywołuje dreszczyk emocji i wciąga od pierwszych stron, ponieważ nie jest perfidnie przewidywalna: momentami zaskakuje, szokuje, przeraża.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że debiutancka powieść Pani Magdaleny Stachuli, aż tak mi się spodoba. Mam nadzieję, że jej kolejna książka będzie równie dobra.

Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

,,Idealna" to debiutancka powieść Magdaleny Stachuli, która swoją premierę będzie miała 17 sierpnia 2016 roku. Na rynku ukaże się dzięki Wydawnictwu ZNAK.

Adam i Anita są małżeństwem z kilkuletnim stażem. Do pełni szczęścia brakuje im tylko jednego - dziecka. Niestety, pomimo leczenia, wciąż są sami. Sytuacja ta powoli staje się nie do zniesienia. Coraz częściej dochodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,To nie my przychodzimy na świat, lecz świat przychodzi do nas.
Urodzić się znaczy tyle, co dostać cały świat w prezencie.''

Będąc na praktykach na Oddziale Onkologii i Hematologii Dziecięcej, Pani Psycholog poleciła mi książkę ,,W zwierciadle, niejasno" Gaardena Josteina. Kiedy wróciłam do domu, bardzo chciałam ją kupić, niestety nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Na szczęście - w sieci upolowałam ebook'a :-) Tak się złożyło, że wczoraj ją skończyłam...

,,- Spotkałeś Boga? To znaczy osobiście?
- Siedzę teraz twarzą w twarz z niewielkim Jego skrawkiem. Bo patrząc i rozmawiając z jednym z Jego najmniejszych dzieci, patrzę i rozmawiam z Nim.''

Książka opowiada o kilkuletniej dziewczynce, która jest bardzo chora. Pewnej nocy odwiedza ją anioł. Podczas tych spotkań Cecylia i Anioł prowadzą ze sobą bardzo trudne, wzruszające i mądre rozmowy o tajemnicy życia. Piękne jest to, że Anioł nie pełni funkcji nauczyciela, ale przyjaciela, pomocnika, opiekuna, który zawsze pojawia się, kiedy stan dziewczynki ulega pogorszeniu. Jest jej podporą i wsparciem w ostatniej podróży.

Pracując na oddziale medycyny paliatywnej często obserwuje jak ludzie "gasną". Przychodzą na oddział o własnych siłach, chętnie rozmawiają, interesują się życiem. Z czasem jednak widać jak zaczynają opadać z sił, jak stopniowo wycofują się z Życia Ziemskiego. Jednym z takich objawów jest sen, który zapełnia coraz większą część dnia. W takich sytuacjach często odczuwam smutek, bo wiem, że to ziemskie życie powoli dobiega końca. Jednak nigdy nie zastanawiałam się nad tym co się dzieje wówczas w duszy umierającego człowieka. Może jest to czas, kiedy dusza opuszcza swoje chore ciało i poznaje niezwykłą tajemnice lepszego, piękniejszego świata? Może nie ma już bólu, smutku? Może dusza powoli oswaja się z nową rzeczywistością? Nie wiem, ale wizja przedstawiona w książce jest piękna i na pewno spowoduje u mnie, że ten czas przy umierającym człowieku będę przeżywać w zupełnie inny sposób – nie tylko ze smutkiem, ale też z nadzieją, że już poznaje inny świat I jego tajemnice...

Nie jest to łatwa i lekka książka, w której wszystko jest przedstawione wprost. Budzi niezwykle silne emocje, porusza serce i wywołuje łzy, ale ,,płaczemy, kiedy coś jest smutne, ale też ronimy łezkę, kiedy coś jest piękne''. To książka o wierze, o wątpliwościach, o pożegnaniu, o śmierci, która dotyczy każdego z nas.

,,- Zawsze się zastanawiałam, gdzie może być niebo. Żaden kosmonauta nie widział nigdy choćby cienia Boga czy aniołów.
- A żaden z badaczy mózgu nie widział choćby cienia myśli. Nie ma też badacza snów, który by kiedykolwiek zobaczył sen drugiego człowieka. Ale to wcale nie oznacza, że w ludzkich głowach nie ma myśli czy snów.''

,,To nie my przychodzimy na świat, lecz świat przychodzi do nas.
Urodzić się znaczy tyle, co dostać cały świat w prezencie.''

Będąc na praktykach na Oddziale Onkologii i Hematologii Dziecięcej, Pani Psycholog poleciła mi książkę ,,W zwierciadle, niejasno" Gaardena Josteina. Kiedy wróciłam do domu, bardzo chciałam ją kupić, niestety nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Jest takie chińskie przysłowie: ,,Nie można zawsze przegrywać''. […] Musi nadejść dzień, w którym wraca uśmiech i nadzieja. Czasem pewne doświadczenia, nawet bardzo trudne, mogą być niezwykle użyteczne. A to dlatego, że pomagają lepiej poznać rzeczywistość, nas samych i tych, którzy nas otaczają. Sprawiają, że rośniemy, dojrzewamy''. /Anna Golędzinowska/
,,To skomplikowane. Julie" jest pierwszą powieścią Jessicy Park, która pojawiła się na rynku wydawniczym 11 maja, dzięki Wydawnictwu OMGBook.
Julie, główna bohaterka książki, rozpoczyna studia w Bostonie. Kiedy przyjeżdża na miejsce, okazuje się, że tam, gdzie miało być jej mieszkanie, jest bar. Zrozpaczona dziewczyna, dzwoni do mamy, która szybko organizuje pomoc - kontaktuje się ze swoją przyjaciółką z czasów studenckich, Erin. W ciągu kilkunastu minut pod barem pojawia się Matt - syn dawnej przyjaciółki i zabiera Julie do domu. Dziewczyna bardzo szybko nawiązuje dobry kontakt z członkami rodziny, szczególnie z 13-letnią Celeste, której jedynym przyjacielem jest "Płaski Finn" - tekturowy odpowiednik jej starszego brata, który podróżuje po świecie. Z biegiem czasu, dziewczyna coraz bardziej niepokoi w jaki sposób funkcjonuje rodzina Wattsów - szczególnie Celeste, która unika rówieśników, dziwnie się zachowuje i nie potrafi funkcjonować bez "Płaskiego Finna". W związku z tym, Julie postanawia zrobić wszystko by Celeste nie tylko zaczęła zachowywać się jak typowa nastolatka, ale też by potrafiła odciąć się od tekturowej figurki brata. Niestety, pomoc dziewczynce nie jest łatwa, ponieważ nikt nie chce wyjawić Julie, co jest przyczną takiego funkonowania Celeste. Jednak po pewnym czasie, Julie udaje się nawiązać kontakt za pomocą Fb z realnym Finem, który wspiera ją w działaniach dotyczących Celeste. Z biegiem czasu, okazuje się, że zaczynają się w sobie zakochiwać. Jaką tajemnicę kryje rodzina Wattsów? Dlaczego "Płaski Finn" jest tak ważny dla Celeste? Czy Finn zdobędzie serce Julie? Czy w ogóle istnieje? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie w książce.
,,To skomplikowane. Julie" nie jest to banalną, bajkową i ckliwą opowieścią o nastolatkach i ich "wyolbrzymionych problemach" - to książka, która mówi o trudnych relacjach rodzinnych, o umiejętności przebaczania, nie tylko drugiemu człowiekowi, ale też sobie. To opowieść, która wywołuje nie tylko uśmiech na twarzy (szczególnie rozmowy Julie-Matta-Celeste, np. kiedy dziewczyna tłumaczy Mattowi czym jest miesiączka), ale i łzy wzruszenia, m.in. Wyznanie Matta i Erin. To historia o pożegnaniu, o układaniu życia po tragedii i o tym jak ważne jest by w najtrudniejszych chwilach nie zamykać się w sobie, a szukać wsparcia, rozmowy i zrozumienia u najbliższych, bo ucieczka przed problemami nie pomaga, a wręcz pogarsza sytuacje (przywiązanie Celeste do Płaskiego Finna).Co mi się podobało? Po pierwsze: wyraziste i ciekawe postacie – otwarta, uparta I wrażliwa Julie, inteligentny i skryty Matt, ekscentryczna, zagubiona Celeste. Po drugie: książka bardzo dobrze pokazuje jak ogromną siłę ma Internet, a przede wszystkim jak wpływa na relacje z innymi ludźmi. Niestety, ale żyjemy w czasach, w których łatwiej jest nam mówić o emocjach przez Fb niż twarzą w twarz, żyjemy w czasach, w których nawiązywanie znajomości przez Internet jest dużo łatwiejsze i przyjemniejsze, ponieważ w ten sposób możemy pokazać kim naprawdę jesteśmy lub stworzyć postać, którą chcielibyśmy być, możemy idealizować poznawanych ludzi i żyć we własnym, bezpiecznym świecie, zamiast tworzyć prawdziwe relacje i doceniać to co mamy "pod nosem" (relacja między Finnem-Mattem-Julie). Po trzecie: książka wciąga od pierwszych stron. Poza tym, czytając ją, w głowie rodzą ciągle nowe scenariusze – inaczej mówiąc, nie jest dramatycznie przewidywalna.
Napiszę tylko tyle: Czekam na kolejną część :-)
Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

,,Jest takie chińskie przysłowie: ,,Nie można zawsze przegrywać''. […] Musi nadejść dzień, w którym wraca uśmiech i nadzieja. Czasem pewne doświadczenia, nawet bardzo trudne, mogą być niezwykle użyteczne. A to dlatego, że pomagają lepiej poznać rzeczywistość, nas samych i tych, którzy nas otaczają. Sprawiają, że rośniemy, dojrzewamy''. /Anna Golędzinowska/
,,To...

więcej Pokaż mimo to