Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Niestety, z każdym kolejnym tomem trylogii jest coraz słabiej. Bohaterowie kręcą się w kółko, akcja jest przewidywalna przez co delikatnie nużąca. Można odnieść wrażenie, że niektóre postaci są nieśmiertelne, kiedy po odniesieniu z pozoru śmiertelnej rany kilka chwil później walczą jak gdyby nigdy nic w pojedynkę przeciw kilkudziesięciu przeciwnikom lub stają do walki z całą armią wrogów (!). Na plus na pewno sprawne operowanie językiem dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko.
W mojej opinii Trylogia Magów Prochowych była kawałkiem świetnego fantasy stanowiącym świeży powiew na tym polu literatury. Niestety nowy cykl McClellana stanowi powtórzenie ogranych motywów, a niektóre wątki otrzymały tak banalne zakończenie, że trudno nie odnieść wrażenia, iż autorowi po prostu skończyły się pomysły.

Niestety, z każdym kolejnym tomem trylogii jest coraz słabiej. Bohaterowie kręcą się w kółko, akcja jest przewidywalna przez co delikatnie nużąca. Można odnieść wrażenie, że niektóre postaci są nieśmiertelne, kiedy po odniesieniu z pozoru śmiertelnej rany kilka chwil później walczą jak gdyby nigdy nic w pojedynkę przeciw kilkudziesięciu przeciwnikom lub stają do walki z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z tych książek, które zostają w głowie na całe życie. Zdecydowanie nie polecam osobom o słabych nerwach.

Jedna z tych książek, które zostają w głowie na całe życie. Zdecydowanie nie polecam osobom o słabych nerwach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oczekiwałem świetnego kryminału z zawiłą intrygą. Otrzymałem natomiast powieść obyczajową, której jedynie tłem jest zagadka kryminalna, w dodatku bardzo uproszczona. Naprawdę nie rozumiem zachwytów nad Lackberg, a już na pewno porównać do Larssona, bo "Millenium" to literatura przynajmniej dwie półki lepsza niż "Księżniczka z lodu". Takie mam przynajmniej odczucia po pierwszej powieści pani Lackberg. Bohaterowie potrafią być niesamowicie irytujący (Anna, Mellberg), czasem do tego stopnia, że są aż niewiarygodni. Mimo wszystko książkę czyta się szybko, styl może nie powala, ale jest całkiem przyzwoicie. Dam autorce jeszcze jedną szansę, bo podobno później jest lepiej i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Oczekiwałem świetnego kryminału z zawiłą intrygą. Otrzymałem natomiast powieść obyczajową, której jedynie tłem jest zagadka kryminalna, w dodatku bardzo uproszczona. Naprawdę nie rozumiem zachwytów nad Lackberg, a już na pewno porównać do Larssona, bo "Millenium" to literatura przynajmniej dwie półki lepsza niż "Księżniczka z lodu". Takie mam przynajmniej odczucia po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lepszy tom niż poprzedni, świetna fabuła, dobre tłumaczenie. Jedynie spłaszczenie niektórych postaci trochę nie przypada mi do gustu, ale w końcu to cykl dla dzieci. Poza tym jest naprawdę rewelacyjnie.

Lepszy tom niż poprzedni, świetna fabuła, dobre tłumaczenie. Jedynie spłaszczenie niektórych postaci trochę nie przypada mi do gustu, ale w końcu to cykl dla dzieci. Poza tym jest naprawdę rewelacyjnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Debiut Briana McClellana jakim jest "Obietnica krwi" wypada bardzo przyzwoicie. Dostajemy kawałek świetnego fantasy z szybką akcją, w której jednak czasem zdarzają się przestoje. Podobał mi się styl autora, książkę czyta się szybko, naprawdę nie wiadomo kiedy zleciało te prawie 700 stron :) Nie podobała mi się jednak kreacja niektórych bohaterów, brak wyrazistych postaci trochę rzuca się w oczy, chociaż brawa dla autora za kuchmistrza Mihalego, który jest chyba moją ulubioną postacią tej powieści. Szkoda też, że autor chyba bał się wpakować swoich bohaterów w prawdziwe kłopoty. Każdy problem jest natychmiastowo rozwiązywany często trochę naciąganym sposobem. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal bardzo dobra powieść, powyższe minusy nie wpływają na frajdę z lektury, a ta jest naprawdę przednia.

Debiut Briana McClellana jakim jest "Obietnica krwi" wypada bardzo przyzwoicie. Dostajemy kawałek świetnego fantasy z szybką akcją, w której jednak czasem zdarzają się przestoje. Podobał mi się styl autora, książkę czyta się szybko, naprawdę nie wiadomo kiedy zleciało te prawie 700 stron :) Nie podobała mi się jednak kreacja niektórych bohaterów, brak wyrazistych postaci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Momentami piękna, momentami krwawa. Gdybym miał opisać ją kilkoma słowami, powiedziałbym: Gra o Tron w wersji light. I z większą ilością magii.
Debiut Sandersona wypada nadspodziewanie dobrze wśród innych powieści fantasy i chyba należy się zgodzić z tym, że nie stanowi powtórzenia ogranych schematów. Zgoda, jest książę, jest księżniczka, jest wreszcie kapłan, próbujący nawrócić kraj, ale cała otoczka wokół tego świata jest niepowtarzalna. Zarówno jeśli chodzi o upadłe miasto Elantris jak i system magii opierający się na Aonach.
Niektórym na pewno będzie przeszkadzać wolno tocząca się akcja w pierwszej części książki. Kreacja księcia Raodena, który jest idealnym bohaterem, także pozostawia trochę do życzenia, bo jest on po prostu niewiarygodny.
Ale to tyle jeśli chodzi o narzekania. Wszystko inne jest po prostu świetne. Akcja w połowie nabiera tempa, pod koniec nie pozwalając oderwać się od lektury. Tak jak na początku, zwrotów akcji nie było prawie wcale, tak na koniec jest ich tak wiele, że można się pogubić :)
Świetne zakończenie, aczkolwiek pozostawiające lekki niedosyt. Ciekawe ile przyjdzie nam jeszcze czekać na kontynuację "Elantris"? Miejmy nadzieję, że jednak niedużo!

Momentami piękna, momentami krwawa. Gdybym miał opisać ją kilkoma słowami, powiedziałbym: Gra o Tron w wersji light. I z większą ilością magii.
Debiut Sandersona wypada nadspodziewanie dobrze wśród innych powieści fantasy i chyba należy się zgodzić z tym, że nie stanowi powtórzenia ogranych schematów. Zgoda, jest książę, jest księżniczka, jest wreszcie kapłan, próbujący...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sposób w jaki Rowling łączy wszystkie wątki i z pozoru nieważne szczegóły przywodzi na myśl jedno słowo: arcydzieło, i to w każdym calu.

Sposób w jaki Rowling łączy wszystkie wątki i z pozoru nieważne szczegóły przywodzi na myśl jedno słowo: arcydzieło, i to w każdym calu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chyba najsłabszy tom "Opowieści...", co wcale nie znaczy, że słaby!, ale pozostawił mi trochę niedosytu. Akcja toczy się dość powoli, rozmach wydarzeń jest wyczuwalny, ale irytuje trochę to, że ciężko się połapać w tych gierkach Nieśmiertelnych. Na szczęście pod koniec trochę się wyjaśnia, ale widać doskonale, że Wegner trzyma jeszcze sporo asów w rękawie. Największa wada to chyba to co najbardziej mi przeszkadzało w "Pieśni Lodu i Ognia" czyli rozwlekłość i wodolejstwo. Rozumiem, że Issaram to wspaniały lud, ale można było nieco skrócić fragmenty przeznaczone na wyjaśnianie ich tradycji. Poza tym jest świetnie, kapitalne dialogi, do czego Wegner zdążył nas przyzwyczaić, oraz mocna kobieca postać sprawiają, że jest to bardzo dobra propozycja fantasy, aczkolwiek raczej wolę "Wegnera militarnego" jak w NzS.

Chyba najsłabszy tom "Opowieści...", co wcale nie znaczy, że słaby!, ale pozostawił mi trochę niedosytu. Akcja toczy się dość powoli, rozmach wydarzeń jest wyczuwalny, ale irytuje trochę to, że ciężko się połapać w tych gierkach Nieśmiertelnych. Na szczęście pod koniec trochę się wyjaśnia, ale widać doskonale, że Wegner trzyma jeszcze sporo asów w rękawie. Największa wada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka pisana dla dzieci i młodzieży, co jest bardzo widoczne podczas lektury. Wyraźny podział na dobro i zło, czarno-białe postaci oraz dość przewidywalna fabuła mogą sprawić, że dorośli poczują się zawiedzeni, ale z pewnością warto spróbować tej niezwykłej przygody, jaką niewątpliwie jest lektura tej książki, która opowiada o odwadze, przyjaźni i pokonywaniu barier w otaczającym bohaterów świecie.

Książka pisana dla dzieci i młodzieży, co jest bardzo widoczne podczas lektury. Wyraźny podział na dobro i zło, czarno-białe postaci oraz dość przewidywalna fabuła mogą sprawić, że dorośli poczują się zawiedzeni, ale z pewnością warto spróbować tej niezwykłej przygody, jaką niewątpliwie jest lektura tej książki, która opowiada o odwadze, przyjaźni i pokonywaniu barier w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Największym grzechem Uczty dla Wron była jej rozwlekłość i zwyczajna nuda wiejąca z kart powieści. Pierwsza część Tańca ze Smokami jest, niestety, pod tym względem wierną naśladowczynią A Feast for Crows. Przez ponad 600 stron lektury mało się dzieje, a wyznacznikiem tego niech będzie to, że rozdziały Jona Snow, prawie w całości poświęcone zarządzaniu Murem wydawały mi się najciekawsze. Już nawet wspomniane wcześniej liczenie zapasów żywności było dużo bardziej interesujące niż nużącą podróż Tyriona, który na szczęście nie stracił swego ciętego języka, bo wtedy byłoby słabo, jest natomiast średnio, co jak na rozdziały jednej z najlepszych postaci całej sagi nie jest dobrym wynikiem.

Ciężko w tej powieści znaleźć postacie, które mają jasno określony cel i do niego konsekwentnie dążą. Ja znalazłem dwie: Bran i Davos, z których jeden szuka postaci ze swoich snów daleko za Murem, a przed drugim Martin ciągle stawia nieoczekiwane przeszkody w dotarciu do celu. Zresztą dotyczy to chyba wszystkich bohaterów tej części: miotają się oni bez celu, rozmyślają nad sensem życia, a gdy przychodzi co do czego to napotykają barierę, od której pozostaje im się odbić i próbować dalej. Jak dla mnie szału nie ma.

Dlaczego więc oceniłem A Dance with Dragons wyżej niż UdW? Dlatego, że w ADwD niektóre rozdziały trzymają poziom znany z pierwszych tomów. Dlatego, że w tym tomie pojawiają się moi ulubieni bohaterowie: Jon, Tyrion, Davos. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że oczekiwałem dużo więcej, ale mam nadzieję, że druga część Tańca ze Smokami będzie lepsza. Mam nadzieję, że natłok tych spowalniających akcję szczegółów i mało istotnych wątków (Quentyn Martell) zostanie zredukowany, a ja poczuję wreszcie, że Martin nadal umie pisać na najwyższym poziomie.

Największym grzechem Uczty dla Wron była jej rozwlekłość i zwyczajna nuda wiejąca z kart powieści. Pierwsza część Tańca ze Smokami jest, niestety, pod tym względem wierną naśladowczynią A Feast for Crows. Przez ponad 600 stron lektury mało się dzieje, a wyznacznikiem tego niech będzie to, że rozdziały Jona Snow, prawie w całości poświęcone zarządzaniu Murem wydawały mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsza część "Uczty dla wron" była według mnie najsłabszym ogniwem całego cyklu PLiO, druga niewiele odbiega od niej klimatem i sposobem prowadzenia akcji, bo w końcu stanowią one całość. Czy to znaczy, że "Sieć spisków" jest bliźniaczą siostrą swej poprzedniczki? Absolutnie nie!
Martin opisuje w niej znacznie ciekawsze wydarzenia aniżeli w "Cieniach śmierci". Najlepszym przykładem niech będzie fakt, że rozdziały Cersei, których wprost nie mogłem znieść w tomie pierwszym, tutaj stały się chyba moimi ulubionymi, przez to, że zwyczajnie coś się w nich dzieje. Podobnie jest z resztą bohaterów, np. Brienne, która wpada na trop córki Catelyn Stark i jej historia staje się bardziej interesująca niż dotychczas.
Niestety, mimo wszystko książce nadal sporo brakuje do poziomu, jaki Martin zaprezentował w "Nawałnicy Mieczy". Nadal irytuje rozwlekłość autora i powolna akcja rozgrywających się wydarzeń, choć, jak już wspomniałem, są one ciekawsze niż w "Cieniach śmierci", jednak wiele zaskakujących rozwiązań fabularnych sprawia, że jest to całkiem dobra pozycja dla fanów fantasy.

Pierwsza część "Uczty dla wron" była według mnie najsłabszym ogniwem całego cyklu PLiO, druga niewiele odbiega od niej klimatem i sposobem prowadzenia akcji, bo w końcu stanowią one całość. Czy to znaczy, że "Sieć spisków" jest bliźniaczą siostrą swej poprzedniczki? Absolutnie nie!
Martin opisuje w niej znacznie ciekawsze wydarzenia aniżeli w "Cieniach śmierci". Najlepszym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Było coraz lepiej, aż w końcu podczas lektury pierwszej części "Uczty dla wron" wynudziłem się chyba najbardziej ze wszystkich książek "Pieśni Lodu i Ognia". Przez ponad 500 stron nie wydarzyło się nic ważnego, a całą zawartość książki można było zamknąć chyba w połowie tej liczby, bo autor niepotrzebnie rozwleka niektóre wątki. Nie ma w tej części Tyriona, nie ma Dany, Jona prawie też nie zobaczymy. Uświadczymy natomiast chorych ambicji Cersei, która popada powoli w obłęd i wszędzie wokół siebie dostrzega wrogów i zdrajców. Bardzo za to podobał mi się Jaime i to, że wreszcie zaczął dostrzegać wady swojej siostry. Świetnie wypadł też królewski wiec na Żelaznych Wyspach, ale większość książki jest niestety wypełniona nudnymi intrygami, które pewnie w kolejnych częściach wydadzą swe plony, albo też uciążliwymi i raczej bezsensownymi poszukiwaniami Sansy przez niezbyt inteligentną Brienne. Mam nadzieję, że druga część książki przyniesie poprawę sytuacji, ale "Cienie Śmierci" muszę niestety zaliczyć do najnudniejszego tomu sagi jaki do tej pory przeczytałem.

Było coraz lepiej, aż w końcu podczas lektury pierwszej części "Uczty dla wron" wynudziłem się chyba najbardziej ze wszystkich książek "Pieśni Lodu i Ognia". Przez ponad 500 stron nie wydarzyło się nic ważnego, a całą zawartość książki można było zamknąć chyba w połowie tej liczby, bo autor niepotrzebnie rozwleka niektóre wątki. Nie ma w tej części Tyriona, nie ma Dany,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z tomu na tom Martin człapie coraz wyżej. I doczłapał do "dziewiątki" za 2. tom "Nawałnicy mieczy". Tym razem nie mam się raczej do czego przyczepić. Akcja porywa nas od początku i nie zwalnia ani razu, co zdarzało się w poprzednich częściach.
Po raz kolejny bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia" muszą mierzyć się z okrutnymi regułami rządzącymi światem Martina. Dalej więc mamy wojnę o władzę w Siedmiu Królestwach mimo, że (jak może się wydawać) dobiega ona końca. Nadal konkurentów do tronu jest wielu. Za morzem Daenerys Targaryen zbiera armię z wyzwolonych niewolników, a na Smoczej Skale Stannis Baratheon wraz z Czerwoną Kapłanką wznoszą modły do R'hllora o śmierć renegatów. Z kolei śmierć Balona Greyjoya stwarza szansę na przejęcie władzy nad Żelaznymi Wyspami jego braciom i potomkom. Królestwo Robba Starka także chwieje się w posadach, Młody Wilk wygrał jak dotąd wszystkie bitwy, ale losy wojny ciągle przechylają się na szalę Lannisterów. Jednak w Królewskiej przystani wcale nie jest tak miło jak można byłoby się tego spodziewać, bo do gry o tron włącza się nowy gracz, który wcale nie stoi na straconej pozycji. Nie można zapominać o Murze, gdzie garstka zaprzysiężonych braci Nocnej Straży broni świata przed ogromną hordą dzikich, którzy planują zalać północ i przejąć nad nią władzę. Widać więc, że wojna wcale się nie kończy, ale raczej dopiero nabiera rozpędu. Nadal jest ciekawie, a nawet bardziej niż wcześniej.
Jeśli chodzi o poszczególnych bohaterów, to świetnie jest przedstawiony Jaime, którego polubiłem nie wiadomo kiedy, choć myślę, że zaczęło się to już w poprzednim tomie. Pokazanie jego myśli i motywacji naprawdę pozwala na zrozumienie go i nawet okazanie współczucia w niektórych momentach. Genialnie znów wypada Tyrion i Oberyn Martell, którego losy będą z Krasnalem silnie powiązane. Arya podróżuje po Dorzeczu razem z Ogarem, który pragnie jedynie otrzymać za nią okup, jednak nie będzie to takie łatwe jak może się zdawać. Bran wraz z Hodorem i Reedami zmierza ku celowi swojej podróży, a Sansa zostaje zmuszona do małżeństwa z Tyrionem. W Bliźniakach ma odbyć się z kolei ślub, który nieco zamiesza w opowieści. Za morzem Dany podbija kolejne niewolnicze miasta, a na północy Jon Snow zmierza do swych Czarnych Braci, by ostrzec ich przed nadchodzącym niebezpieczeństwem w postaci złakniony krwi dzikich. Po raz kolejny napiszę, że nie mam się do czego przyczepić i polecam jak najbardziej. Najlepsza jak dotąd część!

Z tomu na tom Martin człapie coraz wyżej. I doczłapał do "dziewiątki" za 2. tom "Nawałnicy mieczy". Tym razem nie mam się raczej do czego przyczepić. Akcja porywa nas od początku i nie zwalnia ani razu, co zdarzało się w poprzednich częściach.
Po raz kolejny bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia" muszą mierzyć się z okrutnymi regułami rządzącymi światem Martina. Dalej więc mamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z tomu na tom jest coraz lepiej, ale od jednego nie mogę się odgonić podczas lektury książek Martina. Początek każdej z nich jest dla mnie niemiłosiernie nudny i dopiero mniej więcej w połowie wydarzenia porywają mnie w całości. Nie inaczej było i tym razem, najbardziej denerwuje chyba rozwlekłość autora. To co można by było zawrzeć w jednej stronie, zajmuje półtorej albo i dwie. Odbija się to niestety na akcji, która mogłaby się toczyć szybciej. Poza tym jest świetnie, znów mamy pełnokrwistych bohaterów, dobre dialogi i rozmach wydarzeń tak duży jak w poprzednich częściach. Jeśli chodzi o poszczególnych bohaterów to wiele utracił Tyrion, którego historia straciła na widowiskowości. Podobnie jest z Aryą, która już w "Starciu Królów" nie robiła nic ciekawego, choć pod koniec książki jej rozdziały były dużo lepsze niż na początku. Bardzo za to polubiłem Davosa Seawortha oraz Sama Tarly'ego. Świetnie po raz kolejny wypada Jon Snow, który wyrósł na moją ulubioną postać. Znudziła mnie z kolei podróż Brana, ale może w kolejnej części będzie lepiej, bo ostatni rozdział daje nadzieję! Polecam.

Z tomu na tom jest coraz lepiej, ale od jednego nie mogę się odgonić podczas lektury książek Martina. Początek każdej z nich jest dla mnie niemiłosiernie nudny i dopiero mniej więcej w połowie wydarzenia porywają mnie w całości. Nie inaczej było i tym razem, najbardziej denerwuje chyba rozwlekłość autora. To co można by było zawrzeć w jednej stronie, zajmuje półtorej albo i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gra o Tron rozpoczęła się na dobre. W całym Westeros głowy potężnych rodów ogłaszają się królami, a na północy Nocna Straż musi stawić czoło wielkiemu niebezpieczeństwu, jakie zbiera się za Murem. Druga część Pieśni Lodu i Ognia jest lepsza od poprzedniej pod tym względem, że nie musimy poznawać na nowo głównych bohaterów, lecz możemy od razu zająć się śledzeniem ich losów. Martin stworzył całą gamę bohaterów o bardzo skomplikowanych charakterach, co dla mnie jest chyba najmocniejszą stroną tej książki. Wiele razy podczas lektury dawałem się złapać na tym, że kibicowałem jakiejś postaci, by po chwili uświadomić sobie: "Zaraz, zaraz, przecież on/ona jest zły/zła!". No właśnie, u Martina to tak nie działa. Każdy bohater negatywny posiada jakieś cechy pozytywne i odwrotnie. Na bardzo wysokim poziomie stoją także dialogi, które są bardzo autentyczne i nie sprawiają wrażenia sztucznych. A minusy? Na pewno jest nim objętość książki. Poza tym jakoś nie porwała mnie ta bitwa pod koniec książki, trochę się nudziłem. Mimo to "Starcie królów" to dobra książka, znacznie lepsza od poprzedniczki.

Gra o Tron rozpoczęła się na dobre. W całym Westeros głowy potężnych rodów ogłaszają się królami, a na północy Nocna Straż musi stawić czoło wielkiemu niebezpieczeństwu, jakie zbiera się za Murem. Druga część Pieśni Lodu i Ognia jest lepsza od poprzedniej pod tym względem, że nie musimy poznawać na nowo głównych bohaterów, lecz możemy od razu zająć się śledzeniem ich losów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wschód 9+,Zachód 9+
Coś fantastycznego! Proza Wegnera nie przestaje mnie zachwycać. W drugim tomie świat Meekhanu jest jeszcze bardziej wyrazisty, sprawiający, że można w niego naprawdę uwierzyć. Widoczny jest ogrom pracy, jaki autor włożył w stworzenie go. Wszystkie legendy, historie i opowieści są przemyślane w najdrobniejszych szczegółach, a genialny styl pisarski pana Roberta tylko fantastycznie uzupełnia całość! W pierwszej części podobały mi się opisy. Po lekturze "Wschód-Zachód" zdania nie zmieniam. Wegner lubi się czasem rozpisać, ale mimo wszystko każde zdanie wydaje się absolutnie konieczne i potrzebne do zrozumienia tego wspaniałego świata, a co więcej, nie są one nużące, ale pozwalają z zaciekawieniem poznać historię Imperium Meekhańskiego. Po raz kolejny dostaliśmy fantastyczne dialogi, nie sprawiające wrażenia sztucznych czy pisanych na siłę. Każde opowiadanie jest przez autora wykorzystywane do głębszego opisania porządku i zasad funkcjonowania rzeczywistości, czy to na Stepach, czy w Ponkee-Laa. Nie sposób też nie wspomnieć o bardzo dobrym wydaniu książki przez Powergraph. Twarda oprawa, bielutki papier, mapa i zero literówek! Absolutnie polecam!

Wschód 9+,Zachód 9+
Coś fantastycznego! Proza Wegnera nie przestaje mnie zachwycać. W drugim tomie świat Meekhanu jest jeszcze bardziej wyrazisty, sprawiający, że można w niego naprawdę uwierzyć. Widoczny jest ogrom pracy, jaki autor włożył w stworzenie go. Wszystkie legendy, historie i opowieści są przemyślane w najdrobniejszych szczegółach, a genialny styl pisarski pana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Północ - 9+, Południe - 7+. Opowiadania o Szóstej Kompanii były dla mnie niemalże majstersztykiem. Ocenę obniża pierwsze z nich- "Honor górala", bo mimo tego, że również jest świetne, kolejne powodują po prostu opad szczęki. Szczególnie zachwyciły mnie "Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami" oraz "Krew naszych ojców". W pierwszym Wegner opisuje bohaterską bitwę pomiędzy garstką żołnierzy Górskiej Straży, a ogromną armią koczowników. Przez ani jedną stronę nie czuć znużenia, a opisy starć są niemal perfekcyjne. Kolejne opowiadanie, o którym wspomniałem opowiada o zagadce tajemniczych mordów w wiosce rybackiej. Autor świetnie zamaskował całą prawdę i do końca nie wiadomo kto stoi za wszystkim. Jeśli chodzi o "Południe" to moim zdaniem zmarnowało się tutaj trochę potencjału, bo ten był ogromny. Opowiadania skupiają się na postaci młodego Issara - Yatecha, który zaciąga się na służbę do meekhańskiego kupca jako jego strażnik. "Południe" zmusza do myślenia nad sensem ludzkiego istnienia i tego jak to istnienie jest kruche i za to Wegnerowi należą się wielkie brawa, bo robi to fantastycznie. Zabrakło mi jednak ciekawszej fabuły i z tym jest związany zmarnowany potencjał opowiadań "południowych". Nie przeszkadza to jednak zbytnio jeśli skupimy się na przeżyciach wewnętrznych Yatecha, które są świetnie przedstawione. Mistrzowskie retrospekcje i genialne opisy czynią autora jednym z najlepszych pisarzy fantastyki w Polsce. Znakomity finał książki dopełnia efektu WOW i nadzieję, że kolejne tomy będą równie dobre. Polecam!

Północ - 9+, Południe - 7+. Opowiadania o Szóstej Kompanii były dla mnie niemalże majstersztykiem. Ocenę obniża pierwsze z nich- "Honor górala", bo mimo tego, że również jest świetne, kolejne powodują po prostu opad szczęki. Szczególnie zachwyciły mnie "Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami" oraz "Krew naszych ojców". W pierwszym Wegner opisuje bohaterską bitwę pomiędzy garstką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsze 400 stron jest nudne jak flaki z olejem. Akcja ciągnie się bardzo wolno. Irytujące są nic nie wnoszące opisy ubioru każdego lorda czy rycerza oraz ciągłe nazywanie Jona Snow bękartem. Na szczęście druga połowa książki rekompensuje nam początkowe nudy. Akcja wreszcie nabiera tempa i jest świetnie aż do samego końca. Były momenty kiedy znużony miałem ochotę zabrać się za czytanie czegoś innego, ale teraz cieszę się, że jednak wytrwałem :)

Pierwsze 400 stron jest nudne jak flaki z olejem. Akcja ciągnie się bardzo wolno. Irytujące są nic nie wnoszące opisy ubioru każdego lorda czy rycerza oraz ciągłe nazywanie Jona Snow bękartem. Na szczęście druga połowa książki rekompensuje nam początkowe nudy. Akcja wreszcie nabiera tempa i jest świetnie aż do samego końca. Były momenty kiedy znużony miałem ochotę zabrać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie mogę uwierzyć, że to już koniec sagi o Wiedźminie. Sagi genialnej i kompletnej. "Pani Jeziora" to tom nie odstający zupełnie od poprzednich. Fakt, jest kilka naciąganych stron tekstu, ale zakończenie całkowicie to wszystko rekompensuje. Jedyne co napiszę to, że jest niebanalne, wzruszające i dające do myślenia. Zresztą jak cały pięcioksiąg. Godne polecenia nie tylko fanom fantasy, ale każdemu kto chce przeżyć niesamowitą przygodę i poznać opowieść o poświęceniu, odwadze i miłości.

Nie mogę uwierzyć, że to już koniec sagi o Wiedźminie. Sagi genialnej i kompletnej. "Pani Jeziora" to tom nie odstający zupełnie od poprzednich. Fakt, jest kilka naciąganych stron tekstu, ale zakończenie całkowicie to wszystko rekompensuje. Jedyne co napiszę to, że jest niebanalne, wzruszające i dające do myślenia. Zresztą jak cały pięcioksiąg. Godne polecenia nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czytało się rewelacyjnie. Nie oczekiwałem majstersztyku fabularnego i go nie dostałem, ale jest lepiej niż przyzwoicie. Jeśli chodzi o całą resztę to Sapkowski trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaił czytelników pięcioksięgiem. Widać, że AS nie zapomniał jak się pisze świetne książki i bardzo dobrze się stało, że powstała kolejna powieść o Geralcie i mam nadzieję, że dostaniemy kolejne, bo jak pisze sam Sapkowski: "Opowieść trwa, historia nie kończy się nigdy".

Czytało się rewelacyjnie. Nie oczekiwałem majstersztyku fabularnego i go nie dostałem, ale jest lepiej niż przyzwoicie. Jeśli chodzi o całą resztę to Sapkowski trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaił czytelników pięcioksięgiem. Widać, że AS nie zapomniał jak się pisze świetne książki i bardzo dobrze się stało, że powstała kolejna powieść o Geralcie i mam nadzieję, że...

więcej Pokaż mimo to