-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2015-03-10
2015-12-24
2014-06-08
2015-04-26
2015-07-28
2015-11-05
2015-12-09
2015-01-20
Właściwie wcale nie przeczytałem tej „książki”. Jeśli to coś w ogóle można nazwać książką. Podobno jest to światowy bestseller. Czemu okropnie się dziwię. Jak takie coś może zostać bestsellerem?! Te niby zmienianie destrukcji w kreację to nic innego niż niszczenie tego dziennika! Bo powiedzcie mi czy specjalne zalewanie kawą stron, branie dziennika pod prysznic, a nawet gorsze rzeczy typu plucie na stronę itp. To nic innego jak marnowanie pieniędzy i papieru! Choć dzisiejszej młodzieży, a nawet dzieciom podoba się niszczenie tego dziennika, a to z kolei uczy ich nieszanowania książek. Tak poza tym nakład egzemplarzy to prawie 2 mln! Ile drzew musiało się wyciąć żeby później niszczyć te kartki. Myślę, że lepiej przeznaczyć te pieniądze na coś innego. Lepiej (jak to zauważyli niektórzy użytkownicy Lubimy Czytać) kupić sobie jakiś zeszyt albo notatnik i samemu zrobić w nim coś kreatywnego, a nie kupować książkę prawie za 30 zł. Jestem bardzo rozczarowany tą książką, a także faktem, że coś takiego lubią inni ludzie. Ideą tego dziennika rzekomo jest jego „kreatywne” zniszczenie, pobrudzenie, postarzenie. Proszę was. Takie coś? Albo autorka zrobiła to dla kasy, albo ja źle to interpretuję? Sprawdźcie sami. Albo może lepiej nie...
Właściwie wcale nie przeczytałem tej „książki”. Jeśli to coś w ogóle można nazwać książką. Podobno jest to światowy bestseller. Czemu okropnie się dziwię. Jak takie coś może zostać bestsellerem?! Te niby zmienianie destrukcji w kreację to nic innego niż niszczenie tego dziennika! Bo powiedzcie mi czy specjalne zalewanie kawą stron, branie dziennika pod prysznic, a nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-28
2015-05-27
2015-02-12
2015-02-13
2015-02-25
2015-03-07
2015-09-13
2014-12-20
2014-05-16
2015-12-19
2015-12-17
2015-12-17
Świetna książka. Natrafiłem na nią całkiem przez przypadek, a moją uwagę zwróciła szara, tajemnicza okładka na której widniał dom owiany mgłą i wrak statku. Postanowiłem dać jej szansę i przeczytać "Księcia mgły". Już od pierwszych stron nie mogłem oderwać się od tej lektury. Autor bowiem zachwycił mnie barwnymi opisami miejsc i stworzoną przez niego mroczno-tajemniczą atmosferą.
Książka opowiada o zupełnie zwyczajnej rodzinie, która przeprowadza się do nowego domu, ponieważ chcą uniknąć wojny. Jednak już pierwszego dnia na dworcu Max zauważa, że w tej miejscowości jest coś nie tak. Okazuje się, że dworcowy zegar chodzi na wspak, a okolica wydaje się nudna, jakaś taka bezpłciowa i mieści się w niej zaledwie kilka domów. Max myśli, że trafia do jakiejś nudnej i bezsensownej mieściny (reszta rodziny też nie jest zachwycona zmianą miejsca zamieszkania poza ojcem, który jest w siódmym niebie). Jakby tego było mało okazuje się, że dom należał kiedyś do pewnej rodziny jednak ich syn Jacob utonął w pobliskim jeziorze. Podczas zwiedzania okolicy Max poznaje Rolanda(starszego trochę od Maxa), który pokazuje Maxowi całą okolicę i szybko się z nim zaprzyjaźnia. Maxa niepokoją różne dziwne rzeczy, wydaje mu się, że posągi się ruszają i zmieniają swoją pozycję. Z książki możemy również dowiedzieć się, że Roland nie ma rodziców i mieszka ze swoim dziadkiem w latarni morskiej. To właśnie dziadek Rolanda opowie Maxowi legendę o straszliwym czarodzieju zwanym "Księciem mgły", który może spełnić każdą prośbę lub życzenie, ale w zamian żąda bardzo wiele... Jednak coś, co wydawało się ludziom jedną z miejscowych legend, lada moment okaże się zatrważającą prawdą...
To co najbardziej mi się podobało w tej książce to utrzymywany mroczny i tajemniczy klimat oraz dobrze wykreowana fabuła i dobrze zarysowane postacie.
Polecam, wszystkim i tym małym i tym dużym bo jak pisze Zafon na wstępie, że chce pisać książkę, którą z równą chęcią przeczyta jako nastolatek, dorosły czy nawet sędziwy starzec.
Świetna książka. Natrafiłem na nią całkiem przez przypadek, a moją uwagę zwróciła szara, tajemnicza okładka na której widniał dom owiany mgłą i wrak statku. Postanowiłem dać jej szansę i przeczytać "Księcia mgły". Już od pierwszych stron nie mogłem oderwać się od tej lektury. Autor bowiem zachwycił mnie barwnymi opisami miejsc i stworzoną przez niego mroczno-tajemniczą...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to