-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-07-01
2018-06-01
2018-05-30
2018-04-19
2018-04-01
2018-03-12
2018-02-28
2017-12-29
Ostatni tom cyklu mógł zgarnąć u mnie 10/10, ALE, ALE, ALE sam sobie tą gwiazdkę odebrał.
Zawsze kochałem Batmana za to że pozostaje człowiekiem. W około herosi mistyczni i technologiczni, kosmici, istoty nadprzyrodzone, mutanci, a on był TYLKO bogaty i inteligentny. Mógł zostać Zieloną Latarnią gdyby tylko nie posługiwał się strachem, Żółtą gdyby miał choć odrobinę słabszą Wolę. Ale on pozostaje wierny sobie. To jego wrogowie oddając się w ręcę technologii czy magii i tracą kontakt ze swoim człowieczeństwem.
I właśnie o tym jest ta seria, jak w Gotham pozostać człowiekiem. Bohaterami są ludzi którzy starają się nimi pozostać. Czy im to wychodzi czy nie to już pozostawiam Wam do przeczytania.
Można było mówić o Supermanie, Flashu i ich nie wzywać. Można było wezwać Młodych Tytanów na przesłuchanie i zapytać ich kto jest prawnym opiekunem. Piękne. Ale niestety trzeba było poszukać Boga, trzeba było uwolnić Spektrę i Kapitana Marvela (jak ktoś zmieni go na Shazama to ręce pourywam). Przez to jedno opowiadanie dla mnie cała seria jest mniejsza, kulawa, niedoskonała.
A było tak blisko.
No i Stacy biedna Stacy, nie spotkała swojego rycerza ze snów.
Ostatni tom cyklu mógł zgarnąć u mnie 10/10, ALE, ALE, ALE sam sobie tą gwiazdkę odebrał.
Zawsze kochałem Batmana za to że pozostaje człowiekiem. W około herosi mistyczni i technologiczni, kosmici, istoty nadprzyrodzone, mutanci, a on był TYLKO bogaty i inteligentny. Mógł zostać Zieloną Latarnią gdyby tylko nie posługiwał się strachem, Żółtą gdyby miał choć odrobinę...
2017-08-12
2017-07-20
2017-06-25
2017-04-24
2017-03-31
2016-11-30
2016-11-28
2016-11-24
2016-11-06
Ciężko w takiej chwili napisać coś lekkiego i przyjemnego. Skończyłem. Ujrzałem Skałę Maga i skończyłem. Na tej ostatniej stronie nie zastanawiam się czy tak się czy ta książka była zła czy dobra. Nie zastanawiam się czy autor zakończył ją źle czy dobrze. Nie chce myśleć co by było gdyby.
Myślę o sobie i swoim życiu. Razem z Feistem zaczęło się moje życie. Poniekąd nie mam wcześniejszych wspomnień. Jedynie przebłyski z dzieciństwa zepchnięte gdzieś do szafy. Przy Feistcie zawarłem wielkie przyjaźnie. Przyjaźnie które miały trwać całe życie. Co mi dziś po nich zostało? Spotkanie raz w kwartale. Spotkanie na którym nie rozmawiamy, spotkanie na którym jesteśmy. I gdyby nie nasze żony to byśmy się nawet niczego o sobie nie dowiedzieli. Pełni uprzedzeń, uraz. Potrafimy obdarzyć się tylko zdawkowymi uśmiechami i kąśliwymi uwagami. Nie śnimy już snów o wielkości, nie tęsknimy za zapomnianymi krainami. Zyskaliśmy pieniądze, wiedzę, doświadczenie. Straciliśmy siebie. Nie jest to fair.
Mówił nam Nakor że nie ma żadnej magii. Czyż nie uśmiechają się do nas co dzień ludzi którzy znają nas najlepiej. Którzy mogli by zapałać nienawiścią, bo doświadczyli wszystkich naszych niedoskonałości. Czyż nie przytula nas dziecko, które wczoraj skarciliśmy. Czyż życie nie daje nam co dzień nowych szans, czy nie odnawia się w jakiś mistyczny sposób. Nakorze popatrz na świat i powiedz proszę czy w prostocie codzienności nie ma magii. Czyż nie ma magii w doskonałej przeciętności?
Feist dla wielu nawet nie istnieje jako autor, albo jest co najwyżej przeciętny. Ja płakałem gdy Jim odszedł. Tak jak płakałem gdy odszedł jeden z moich przyjaciół. Ja również noszę w sobie moc Valheru, moc gniewu i destrukcji, której czasem zbyt łatwo jest ulec. Ja również śle sny o boskości, jak niegdyś Macros. Ja również. Właśnie co również? Czy czuje że straciłem rytm? Czy ostatnie trzy lata zbierania i czytania wydają się puste? Czy czuje jakby mnie nic nie czekało? Cóż ostatnią książkę czytałem prawie 3 miesiące. Ciężko było mi się z nimi rozstać. Zwłaszcza że ja jeden pozostałem im wierny. Jak ostatni wyznawca zapomnianego boga. Kto wzniesie modły za mnie gdy odejdę? Jak dla mnie obróci się Koło, gdy nikt nie będzie mnie wspierał z ruin świątyni. Czy wiecznie będę się błąkał po komnatach boskiej poczekalni?
Feist jak ja przeżywał wzloty i upadki. Jak każdy człowiek. Porzucały go polskie wydawnictwa jak mnie porzucały kobiety. Najlepsze dzieła tworzył do spółki. Cóż moich dzieci nie zrobiłem w pojedynkę. Tworzył postacie z którymi nie mógł się rozstać, nie ważne ile razy je zabił. Tak ja znam ludzi, którzy bywają dla mnie toksyczni ale i tak ku nim ciągnę. Gdy brakowało fabuły i konsekwencji wzbijał się na wyżyny absurdu i abstrakcji. Tak jak ja kiedy kłamię. Aż skończył, niechciany, tylko po angielsku. Jak ja skończę? O well We will see…
Ciężko w takiej chwili napisać coś lekkiego i przyjemnego. Skończyłem. Ujrzałem Skałę Maga i skończyłem. Na tej ostatniej stronie nie zastanawiam się czy tak się czy ta książka była zła czy dobra. Nie zastanawiam się czy autor zakończył ją źle czy dobrze. Nie chce myśleć co by było gdyby.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMyślę o sobie i swoim życiu. Razem z Feistem zaczęło się moje życie. Poniekąd nie...