rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To co w "Chłopiec, kret, lis i koń" nawet kupiłam, tu już mi niestety przeszkadzało. Może przez formę tego tekstu - ostatecznie to tylko zbiór samopomocowych sloganów i nic więcej. I tak przeczytałam posłowie i wiem, że tym właśnie miała być ta książka, co zupełnie do mnie nie trafia. Za to ilustracje są przepiękne.

To co w "Chłopiec, kret, lis i koń" nawet kupiłam, tu już mi niestety przeszkadzało. Może przez formę tego tekstu - ostatecznie to tylko zbiór samopomocowych sloganów i nic więcej. I tak przeczytałam posłowie i wiem, że tym właśnie miała być ta książka, co zupełnie do mnie nie trafia. Za to ilustracje są przepiękne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tym jak w lutym tego roku w końcu przeczytałam "Rebekę" postanowiłam, że sięgnę po więcej tekstów du Maurier. Piękny (choć może nieco przesadnie "barokowy") styl, atmosfera niepokoju, psychologiczna głębia postaci (to jak wnikliwie przedstawiła wpływ presji społecznej na postrzeganie rzeczywistości i proces decyzyjny jednostki!), niejednoznaczności i niedopowiedzenia, którymi przesiąknięta jest ta powieść, bardzo zadziałały na moją wyobraźnię i rozbudziły apetyt na więcej. Kurczę to się po prostu dobrze czytało i to mimo, że znałam główny twist fabularny (oglądałam ekranizację Hitchcocka z 1940), bo akcenty były na tyle rewelacyjnie rozłożone, a sama pisarka tak sprytnie grała suspensem, że przez tekst się dosłownie płynęło.

No i tak rozochocona leciałam dalej. Przeczytałam "Kozła ofiarnego", zbiór opowiadań i teraz "Moją kuzynkę Rachelę". I to nie jest tak, że to są złe teksty. Właściwie mają wszystkie elementy, którymi du Maurier mnie urzekła, tylko kurczę w "Rebece" zostały one po prostu najlepiej zrealizowane. Każda kolejna książka była już tylko... ok. I niestety w "Mojej kuzynce Racheli" najbardziej odczułam to, że dostałam kolejny poprawnie napisany tekst, bez absolutnie żadnych fajerwerków. Momentami powieść mnie wręcz nużyła, a całość wypadła bardzo płasko i mdło (mimo grania niejednoznacznościami fabularnymi i bogatą symboliką). Nie ukrywam też, że bycie cały czas w głowie Filipa było niesłychanie irytujące. Co jest na tyle ciekawe du Maurier bardzo dobrze sportretowała wychuchanego i trzymanego pod kloszem bogatego młodzika (podobnie jak w "Rebece" naiwną bohaterkę wychodzącą za starszego i zamożniejszego od siebie mężczyznę) i to jak sytuacje w których się znalazł wpływały na jego rozwój emocjonalny i społeczny, ale czytanie jego wywodów i przemyśleń, jakkolwiek bardzo wiarygodnych w kontekście tej postaci i tak doprowadzało mnie do szewskiej pasji. No biłabym kapciem gówniarza.

Zostawiając jednak negatywny stosunek do narratora, smutno mi po prostu, że nie mogę odnaleźć w kolejnych tekstach du Maurier tej iskierki, która była w "Rebece" i która mnie tak urzekła. Będę jednak szukać dalej, bo mimo wszystko jej powieści mają swój urok i hipnotyzującą atmosferę. Nie za każdym razem literatura musi rzucać na kolana i zachwycać. Czasem może być intrygująca, ale ostatecznie po prostu ok.

Po tym jak w lutym tego roku w końcu przeczytałam "Rebekę" postanowiłam, że sięgnę po więcej tekstów du Maurier. Piękny (choć może nieco przesadnie "barokowy") styl, atmosfera niepokoju, psychologiczna głębia postaci (to jak wnikliwie przedstawiła wpływ presji społecznej na postrzeganie rzeczywistości i proces decyzyjny jednostki!), niejednoznaczności i niedopowiedzenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po „Normalnych ludziach” nie miałam ochoty sięgać po cokolwiek innego Sally Rooney, jednocześnie trafiłam na wiele opinii, że „Rozmowy z przyjaciółmi” są dużo lepsze, więc ostatecznie się przemogłam. I fakt debiut prozatorski miała lepszy (choć niewiele imho), jednocześnie mam dziwne wrażenie, że te dwa tytuły to tak naprawdę jedna i ta sama książka, z pewnymi zmianami kosmetycznymi. Tak fabuła jest inna, ale w moim odczuciu autorka korzysta w obu historiach z podobnych motywów i schematów, tylko nieco inaczej rozegranych i zaakcentowanych (choć niektóre sceny dosłownie się powtarzają). I nie chodzi mi o to, że widać jakąś myśl przewodnią czy ulubione tematy, które łączą różne książki danej pisarki, bo to jest naturalne, mam po prostu wrażenie, że „Normalni ludzie” i „Rozmowy z przyjaciółmi” to są dwie wersje wywodzące się z tego samego pomysłu na powieść.

Otwarcie też przyznam, że mi chyba coś w pisarstwie Rooney umyka. Ogólnie warsztatowo nie jest źle (jednocześnie nie uważam, żeby była aż tak rewelacyjną literatką, jak sądzą co niektórzy), ale mam olbrzymi problem z tym jak pisze swoich bohaterów. Ja naprawdę lubię dostawać postacie, które ciężko lubić. Nie mam najmniejszego problemu ze śledzeniem losów bohaterów niedoskonałych i zagubionych, którzy nawet na końcu swojej drogi nic się nie uczą, bo literacko to jest coś co można rewelacyjnie ograć i tyle dzięki nim opowiedzieć. Niestety po kartach powieści Rooney biegają jakieś karykatury. Czytam o nudnych jak flaki z olejem perypetiach pretensjonalnych, niedojrzałych i mających ewidentne problemy z komunikacją nowobogackich buców i cały czas zastanawiam się: po co? Że to niby wnikliwe ukazanie psychiki pokolenia 20-30 latków? Złożoności (a może miałkości) relacji w które wchodzą? Komentarz społeczny, a może satyra? Dla mnie właściwie nic, bo nic tu porządnie nie wybrzmiewa. Wszystko takie to syntetyczne, fałszywie autoironiczne, płaskie i przez to żadne. Co najśmieszniejsze dużo tematów, które Sally podejmuje w swoich powieściach to coś co teoretycznie powinno ze mną super rezonować. Począwszy od traum (i ogólnie zaburzeń psychicznych), różnic klasowych, poprzez trudności w budowaniu relacji, samotności, autodestrukcyjnych zachowaniach na emocjonalnej wiwisekcji kończąc, tylko u niej wszystko jest płytkie i traktowane po prostu jak rekwizyt – żeby tylko wrzucić w fabułę, by nadać jej sztucznej głębi.

Na koniec powieści narratorka twierdzi, że „niektóre rzeczy trzeba przeżyć, zanim się je zrozumie. Nie zawsze można przyjąć perspektywę analityczną.” - emocjonalnie się w to wszystko nie zaangażowałam, czyli nie przeżyłam i może dlatego nie rozumiem. I to była moja ostatnia próba zrozumienia. Ja po prostu nie jestem grupą docelową tych książek. Nauczę się z tym żyć.

Po „Normalnych ludziach” nie miałam ochoty sięgać po cokolwiek innego Sally Rooney, jednocześnie trafiłam na wiele opinii, że „Rozmowy z przyjaciółmi” są dużo lepsze, więc ostatecznie się przemogłam. I fakt debiut prozatorski miała lepszy (choć niewiele imho), jednocześnie mam dziwne wrażenie, że te dwa tytuły to tak naprawdę jedna i ta sama książka, z pewnymi zmianami...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ziarno granatu. Mitologia według kobiet Katarzyna Boni, Elżbieta Cherezińska, Julia Fiedorczuk, Agnieszka Jelonek, Renata Lis, Weronika Murek, Grażyna Plebanek, Joanna Rudniańska, Barbara Sadurska, Dominika Słowik, Aleksandra Zbroja, Aleksandra Zielińska
Ocena 6,0
Ziarno granatu... Katarzyna Boni, Elż...

Na półkach: , , ,

Fajny (choć niezbyt nowatorski) pomysł i piękne ilustracje Izy Dudzik. Niestety zbiór cierpi na bolączkę wielu antologii, w których grupę twórców zmusza się do pisania na narzucony temat lub pod konkretną tezę. Ostatecznie jest może i różnorodnie (choć i to jest kwestia dyskusyjna), ale niestety bardzo nierówno jakościowo. W tym przypadku naprawdę szkoda, bo patrząc na koncept i listę pisarek, biorących udział w tym projekcie, miałam spore oczekiwania. Na dwanaście opowiadań tylko o połowie bym powiedziała, że są dobre, a wśród nich jedynie dwa zrobiły na mnie wrażenie, czy to jeśli chodzi o formę, czy też reinterpretację oryginalnej historii. Nie ukrywam, że ogólnie liczyłam na większe zniuansowanie i pomysłowość przy przetwarzaniu/ponownym odczytywaniu losów bohaterek greckich mitów.

Skupiając się jednak na pozytywach: te najlepiej napisane (imho) i przemyślane koncepcyjnie teksty to „Widzę Cię” Julii Fiedorczuk (o nimfie Echo) oraz „Dzikuska, czyli jak Grecy wynaleźli barbarzyństwo” Agnieszki Jelonek (o Medei). Oceniając tylko te dałabym 6 a nawet 7/10.

Fajny (choć niezbyt nowatorski) pomysł i piękne ilustracje Izy Dudzik. Niestety zbiór cierpi na bolączkę wielu antologii, w których grupę twórców zmusza się do pisania na narzucony temat lub pod konkretną tezę. Ostatecznie jest może i różnorodnie (choć i to jest kwestia dyskusyjna), ale niestety bardzo nierówno jakościowo. W tym przypadku naprawdę szkoda, bo patrząc na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

5,5

Hm. To moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Moshfegh i choć jestem zaintrygowana, to tego konkretnego tytułu nie zaliczyłabym do udanych. Niestety bardzo czuć, że jest to jej pierwsza powieść. Mimo fascynującej głównej bohaterki (widzę, że sporo osób narzeka, że jest odpychająca i przesadnie użala się nad sobą, ale zamknięcie się w bólu, nadmierny krytycyzm względem siebie i świata, brak empatii połączony z rozpaczliwą potrzebą przynależenia oraz akceptacji jest bardzo wiarygodny psychologicznie i przejmująco ludzki) oraz fajnego pomysłu na literacką "podwójną ekspozycję", to całość jest zdecydowanie przegadana, pełna niepotrzebnych powtórzeń, a kulminacja absurdalna. Językowo i tematycznie jest za to całkiem nieźle, a klimat wszechobecnego brudu i niepokoju niesamowicie sugestywny. Chyba to mnie ostatecznie kupiło i jestem ciekawa czy pojawia się w innych jej tekstach (zwłaszcza tych krótkich). Także Ottesso, masz moją uwagę, ale liczę na lepiej zrealizowane fabuły.

5,5

Hm. To moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Moshfegh i choć jestem zaintrygowana, to tego konkretnego tytułu nie zaliczyłabym do udanych. Niestety bardzo czuć, że jest to jej pierwsza powieść. Mimo fascynującej głównej bohaterki (widzę, że sporo osób narzeka, że jest odpychająca i przesadnie użala się nad sobą, ale zamknięcie się w bólu, nadmierny krytycyzm względem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak w posłowiu określiła ją sama autorka "książka o przetrwaniu, udająca książkę o koszmarze".
W czasie lektury (a nawet po wystawiając tę ocenę) czułam się niesamowicie skonfliktowana. Sam pomysł ciekawy i całkiem nieźle rzemieślniczo zrealizowany. Jednocześnie reinterpretując pewne horrorowe schematy (zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawianie zaburzeń psychicznych) Ward wpada w inne klisze i tanie (momentami wręcz naiwne) zagrania z pogranicza exploitation. Nie pomogło również to, że dosyć wcześnie domyśliłam się istotnego zwrotu fabularnego, co nie pozwalało mi w pełni zanurzyć się i chłonąć psychodeliczną atmosferę świata przedstawionego (a super zbudowany klimat jest największym plusem tej książki).
Podsumowując - nierówno bardzo, ale na tyle intrygująco, że dam jeszcze autorce szansę. W zeszłym roku ukazała się jej kolejna powieść "Sundial", także na pewno po nią sięgnę.

Jak w posłowiu określiła ją sama autorka "książka o przetrwaniu, udająca książkę o koszmarze".
W czasie lektury (a nawet po wystawiając tę ocenę) czułam się niesamowicie skonfliktowana. Sam pomysł ciekawy i całkiem nieźle rzemieślniczo zrealizowany. Jednocześnie reinterpretując pewne horrorowe schematy (zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawianie zaburzeń psychicznych) Ward...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo sensualna i dobrze napisana - przekład jest wspaniały i aż się zastanawiałam czy nie sięgnąć po oryginał, tak przepysznie literacko tu jest. I ja naprawdę chciałam zakochać się w tej książce właśnie z racji tego JAK jest napisana, ale jednocześnie za fasadą pięknego języka kryje się zaskakująco płytka treść. Przynajmniej dla mnie. Rozczarowujące doświadczenie.

Bardzo sensualna i dobrze napisana - przekład jest wspaniały i aż się zastanawiałam czy nie sięgnąć po oryginał, tak przepysznie literacko tu jest. I ja naprawdę chciałam zakochać się w tej książce właśnie z racji tego JAK jest napisana, ale jednocześnie za fasadą pięknego języka kryje się zaskakująco płytka treść. Przynajmniej dla mnie. Rozczarowujące doświadczenie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stefan, zjedz snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz.
Doskonałe elementy tej książki (a jest ich trochę) zostały utopione w potrzebie podlizania się kolegom po piórze, streszczaniu oraz cytowaniu książek/filmów (zamiast uczciwej i pogłębionej analizie, która pojawia się bardzo wybiórczo) i autobiograficznych wspominkach, które (wbrew temu co twierdzi sam autor) absolutnie nic nie wnoszą. Szkoda, bo miałam spore oczekiwania względem tej pozycji.

Stefan, zjedz snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz.
Doskonałe elementy tej książki (a jest ich trochę) zostały utopione w potrzebie podlizania się kolegom po piórze, streszczaniu oraz cytowaniu książek/filmów (zamiast uczciwej i pogłębionej analizie, która pojawia się bardzo wybiórczo) i autobiograficznych wspominkach, które (wbrew temu co twierdzi sam autor) absolutnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobre przygotowanie merytoryczne autora i niesamowicie ciekawy temat. I niestety na tym kończą się zalety tej publikacji. Sam Quinones wiedział o czym chce napisać, ale wyszedł mu paskudny "patchwork literacki", a nie reportaż. Najgorsze, że w tej słownej obstrukcji (ilość powtórzeń dosłownie całych akapitów jest zatrważająca) na którą cierpi autor, kryje się naprawdę dobra i warta opowiedzenia historia.
Tej książce przydałby się kompetentny redaktor, który nie bałby się wywalić jakieś 50% tekstu z wersji ostatecznej, a pozostałej części nadać po prostu odpowiednią strukturę.
W źródłach sam Quinones pisze, że "książka ta opiera się przede wszystkim na wywiadach, które przeprowadziłem w ciągu pięciu lat" i według mnie trzeba było wydać po prostu zbiór wywiadów, a nie reportaż.

Bardzo dobre przygotowanie merytoryczne autora i niesamowicie ciekawy temat. I niestety na tym kończą się zalety tej publikacji. Sam Quinones wiedział o czym chce napisać, ale wyszedł mu paskudny "patchwork literacki", a nie reportaż. Najgorsze, że w tej słownej obstrukcji (ilość powtórzeń dosłownie całych akapitów jest zatrważająca) na którą cierpi autor, kryje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"I nic co psie nie jest mi już obce" - pomyśli każdy kto zapozna się z tym nietuzinkowym zbiorem tekstów Doroty Sumińskiej dotyczącym naszych czworonożnych przyjaciół. Z właściwym sobie humorem i elokwencją autorka naucza i poucza jak być dobrym, odpowiedzialnym panem wywiązującym się wzorowo z postanowień paktu zawartego przez psa i człowieka przed tysiącami lat.
Felietony (wcześniej opublikowane w miesięczniku "Mój pies") składające się na ten zbiór tworzą prawdziwe kompendium wiedzy o psie. Nie ma chyba tematu, który by nie został tu poruszony. Od szczenięctwa po psią starość - jest wszystko. Dosyć pokaźny zbiór tekstów dotyczy psiego zdrowia, czyli jak dbać o naszego pupila od uszu aż po koniec ogona. Nie brakło także praktycznych porad odnośnie codziennych psich problemów, a także relacji z pozostałymi domownikami, w tym innymi zwierzętami. Lektura obowiązkowa dla każdego kto psa ma lub chce mieć.

"I nic co psie nie jest mi już obce" - pomyśli każdy kto zapozna się z tym nietuzinkowym zbiorem tekstów Doroty Sumińskiej dotyczącym naszych czworonożnych przyjaciół. Z właściwym sobie humorem i elokwencją autorka naucza i poucza jak być dobrym, odpowiedzialnym panem wywiązującym się wzorowo z postanowień paktu zawartego przez psa i człowieka przed tysiącami lat.

Felietony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyłączam się do grona pochlebców i stwierdzam otwarcie - zdecydowanie najlepsza ze znanych mi szekspirowskich komedii. Dynamiczna, wciągająca, zabawna i oczywiście co u Mistrza normalne (nawet jeśli chodzi o sztuki o zdecydowanie lżejszym charakterze) nie wolna od refleksji i genialnych cytatów. Cudo!

I taka mała dygresja - Wieczór Trzech Króli zdecydowanie powinien się znaleźć w kanonie lektur szkolnych. Niech ludziom przestanie się Szekspir kojarzyć jedynie z knuciem i truciem. Niezaprzeczalnie był mistrzem tragedii, ale znajomość tylko tej części jego płodów literackich daje nam niepełny obraz Szekspira jako twórcy.

Przyłączam się do grona pochlebców i stwierdzam otwarcie - zdecydowanie najlepsza ze znanych mi szekspirowskich komedii. Dynamiczna, wciągająca, zabawna i oczywiście co u Mistrza normalne (nawet jeśli chodzi o sztuki o zdecydowanie lżejszym charakterze) nie wolna od refleksji i genialnych cytatów. Cudo!

I taka mała dygresja - Wieczór Trzech Króli zdecydowanie powinien się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pejzaż w kolorze sepii" to druga książka autorstwa Kazuo Ishiguro jaką miałam przyjemność przeczytać i zdecydowanie chcę więcej!
Najbardziej charakterystycznym elementem prozy tego angielskiego pisarza jest sposób prowadzenia historii. Dzięki narracji pierwszoosobowej, może pozwolić sobie na dawkowanie informacji o bohaterach, powoli odkrywając koleje ich życia, by następnie połączyć wszystko w zaskakującą i przejmującą całość. Sprytnie igra z czytelnikiem - mówi wiele, jednocześnie nie mówiąc nic wprost. Każde wydarzenie, interakcja głównego bohatera z innymi postaciami, a nawet przypadkowo wypowiedziane zdanie, po jakimś czasie okazuje się nabierać zupełnie nowego wymiaru tworząc przedziwne konglomeraty. Drugie dno historii cały czas pulsuje, gdzieś za główną linią fabularną. Dzięki temu Ishiguro uzyskuje ciekawy efekt: opowieść spowija woal tajemniczości, zagadki, która powoduje iż od jego prozy oderwać się wprost nie można.
Co do samego "Pejzażu...". Jest to tragiczna historia o tym jak nieobiektywni jesteśmy w ocenie własnej przeszłości i życiowych wyborów, a co za tym idzie, także o ucieczce przed odpowiedzialnością i konsekwencjami naszych czynów. Poprzez dzieje Etsuko Ishiugro pokazuje, że to właśnie palące poczucie winy i wstydu nie pozwala na dokonanie szczerego rachunku sumienia. Rozprawianie się z własnymi demonami wymaga paradoksalnie dużej dozy obiektywizmu i dystansu. A zdystansować się do pewnych wydarzeń możemy tylko gdy nie dotyczą nas osobiście. Gdy nasza historia przestaje być nasza. Genialne!

"Pejzaż w kolorze sepii" to druga książka autorstwa Kazuo Ishiguro jaką miałam przyjemność przeczytać i zdecydowanie chcę więcej!

Najbardziej charakterystycznym elementem prozy tego angielskiego pisarza jest sposób prowadzenia historii. Dzięki narracji pierwszoosobowej, może pozwolić sobie na dawkowanie informacji o bohaterach, powoli odkrywając koleje ich życia, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubię Madonnę. Uwielbiam niezwykłą energię jaką kipi jej twórczość i to pozytywne proste przesłanie: głowa do góry, kochaj siebie, weź los we własne ręce i niczego nie żałuj (c'mon girls!). Silna i charakterystyczna persona, która nigdy nie odznaczała się jakimś specjalnym talentem, ale była zdeterminowana i pracowita. Pracowała z najlepszymi, wspięła się na sam szczyt i odcisnęła swoje piętno na kulturze popularnej. Amen.

Biografia autorstwa Lucy O'Brien, która ma przybliżyć czytelnikom sylwetkę i twórczość Madonny jest jednak bardzo nierówna. Sama autorka przyznaje się, iż jest wielką fanką królowej popu i aż przykro to stwierdzić, ale nie wychodzi to tekstowi na dobre. Na szczęście czcze uwielbienie względem piosenkarki nie jest wszechobecne. Książka składa się w większości z rzetelnie przedstawionych faktów z życia diwy, wzbogaconych wypowiedziami zwolenników, przeciwników, współpracowników i wielu innych osób, które miały z nią kontakt w różnych momentach jej życia i kariery. O'Brien nakreśla także przebogate tło społeczno-obyczajowe i kulturowe kolejnych dekad - było ono bowiem podstawowym paliwem napędzającym twórczość Madonny. Sama artystka także jest przedstawiona nie tylko przez pryzmat swoich dokonań jako ikona czy symbol, ale jako człowiek z krwi i kości. I dlatego chociażby warto sięgnąć po tę pozycję.

Lubię Madonnę. Uwielbiam niezwykłą energię jaką kipi jej twórczość i to pozytywne proste przesłanie: głowa do góry, kochaj siebie, weź los we własne ręce i niczego nie żałuj (c'mon girls!). Silna i charakterystyczna persona, która nigdy nie odznaczała się jakimś specjalnym talentem, ale była zdeterminowana i pracowita. Pracowała z najlepszymi, wspięła się na sam szczyt i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam słabość do prozy Kossakowskiej. Zawsze byłam gotowa śpiewać peany na cześć jej wyjątkowo bogatego i plastycznego języka, czy ciekawego rysu psychologicznego bohaterów. Niestety okazało się, że magia pisarki działa tylko, gdy bohaterami są nasi doskonalsi opierzeni bracia. Gdy Pani Kossakowska wychodzi poza ramy angel fantasy, czar gdzieś ulatuje wraz z aniołami. Ruda Sfora jest tego doskonałym przykładem. Sam pomysł - miałki i wtórny, ewentualnie zdałby może egzamin gdyby nadano mu formę opowiadania, natomiast w postaci 500 stronicowej cegły - ... płacz i zgrzytanie zębów. Główny bohater - irytujący i nieprzekonujący, całość - nijaka, mdła i nudna. Aż serce ściska z żalu... No Pani Maju jak tak można?

Mam słabość do prozy Kossakowskiej. Zawsze byłam gotowa śpiewać peany na cześć jej wyjątkowo bogatego i plastycznego języka, czy ciekawego rysu psychologicznego bohaterów. Niestety okazało się, że magia pisarki działa tylko, gdy bohaterami są nasi doskonalsi opierzeni bracia. Gdy Pani Kossakowska wychodzi poza ramy angel fantasy, czar gdzieś ulatuje wraz z aniołami. Ruda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeprowadzić dobry wywiad nie jest wcale łatwo. To bardzo delikatna i jednocześnie kapryśna sztuka, przez co jedynie garstka dziennikarzy może się poszczycić tym, iż zgłębiła jej tajniki. Lawrence Grobel bezapelacyjnie należy do tej grupy, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że jest prawdziwym mistrzem w tym co robi - niezwykłym wirtuozem wykorzystującym w 100% potencjał każdej rozmowy. Dlatego też z niemałą przyjemnością czyta się przeprowadzane przez niego wywiady. W przedziwny sposób, jak za dotknięciem magicznej różdżki, jego rozmówcy otwierają się całkowicie: są skłonni do zwierzeń, swobodnie żartują... Odsłaniają się, pozwalają wniknąć w swój świat. Nie inaczej jest w przypadku Pacino. Lektura całego zbioru rozmów, które notabene przeprowadzane były na przestrzeni wielu lat, pozwala nam lepiej zrozumieć Ala, nie tylko jako artystę, ale przede wszystkim jako człowieka. Zwyczajnego człowieka, który marzy, boi się, dojrzewa, przez co często jest zmuszony rewidować swoje poglądy i ideały - jak każdy z nas. A wszystko to mamy podane w formie lekkiego, a zarazem błyskotliwego dialogu - szeregu rozmów Grobela z Pacino, a właściwie raczej jednej rozmowy rozpiętej w czasie i przestrzeni. Mimo paroletnich przerw pomiędzy wywiadami, czytelnikowi wydaje się jakby panowie rozstali się jedynie na chwilę - jeden z nich opuścił dosłownie na sekundkę pokój, ale za chwilę wrócił gotów podjąć przerwany wątek. Dzięki temu zbiór czytałam dosłownie na jednym oddechu.
Jednocześnie muszę się zgodzić z moim przedmówcą, iż nie jest to lektura dla każdego. Osobom, które nie są fanami Pacino i nie znają jego filmów, ciężko będzie zrozumieć wiele żartów tudzież wyłowić aluzje i prawdziwe smaczki w które rozmowy obfitują.

Przeprowadzić dobry wywiad nie jest wcale łatwo. To bardzo delikatna i jednocześnie kapryśna sztuka, przez co jedynie garstka dziennikarzy może się poszczycić tym, iż zgłębiła jej tajniki. Lawrence Grobel bezapelacyjnie należy do tej grupy, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że jest prawdziwym mistrzem w tym co robi - niezwykłym wirtuozem wykorzystującym w 100%...

więcej Pokaż mimo to