Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Myślałam, że książka będzie dużo lepsza i przede wszystkim dałam wprowadzić się w błąd opisowi z tyłu.
5 papryczek chille nie oznacza w tym przypadku kompletnie nic. Akcja książki toczy się praktycznie cały czas wokół tematu pornografii i erotyki, a jednak książka która powinna być niegrzeczna okazała się całkiem sympatyczna.
Relacje bohaterów śledziło się przyjemnie, mimo wszystko książka lepiej odnalazłaby się na półce z komediami romantycznimi niżli z erotykami.

Myślałam, że książka będzie dużo lepsza i przede wszystkim dałam wprowadzić się w błąd opisowi z tyłu.
5 papryczek chille nie oznacza w tym przypadku kompletnie nic. Akcja książki toczy się praktycznie cały czas wokół tematu pornografii i erotyki, a jednak książka która powinna być niegrzeczna okazała się całkiem sympatyczna.
Relacje bohaterów śledziło się przyjemnie, mimo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fantastyczne romantasy.
Jest ukłonem w stronę dwóch gatunków fantastyki i romansu.
W tyle mamy wątki enemies to lovers (od wrogów do kochanków), trochę intryg, trochę tajemnic, SMOKI ( i to w dodatku charakterne).
Bohaterka to jedna z tych dziewczyn, które chcą udowodnić sobie i wszystkim wokół, że są silniejsze niż wyglądają. Nie jest przy tym męcząca, a jej walkę z własnymi słabościami przyjemnie się obserwuje.
Czy książka jest przewidywalna?
To zależy na pewno od tego, jak dużo ktoś czyta książek tego typu. Wielu rzeczy można się domyślić, jednak nie psuje to przyjemności płynącej z całej historii.
Czy polecam?
Jak najbardziej!

Fantastyczne romantasy.
Jest ukłonem w stronę dwóch gatunków fantastyki i romansu.
W tyle mamy wątki enemies to lovers (od wrogów do kochanków), trochę intryg, trochę tajemnic, SMOKI ( i to w dodatku charakterne).
Bohaterka to jedna z tych dziewczyn, które chcą udowodnić sobie i wszystkim wokół, że są silniejsze niż wyglądają. Nie jest przy tym męcząca, a jej walkę z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zakazana miłość ? - Proszę bardzo
Tajemnice ? - Jak najbardziej.
Chemia między bohaterami ?- Można ją jeść łyżeczkami.
Slow burn ( powoli narastające uczucie) - aż do bólu.
Plot twist - proszę się częstować.
Cudowny romans fantasty, który można jeść z lubością jak ulubiony deser.
Zakończenie tego tomu zmieniło mój mózg w papkę. Nie wiem jak mam wytrzymać w tej niewiedzy do premiery kolejnego tomu.
Styl autorki trafił w moje gusta całkowicie. Sposób prowadzenia narracji jest przyjemny, czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Szczególnie, że historia jest wciągająca. Sądzę, że jeśli czytelnikowi podobał się pierwszy tom, drugi spodoba się jeszcze bardziej.
Zostaje tylko czekać i liczyć, że ostatni tom nie będzie gorszy niż 2 poprzednie i cała historia dostanie zakończenie warte czekania.
Polecam! Bardzo!

Zakazana miłość ? - Proszę bardzo
Tajemnice ? - Jak najbardziej.
Chemia między bohaterami ?- Można ją jeść łyżeczkami.
Slow burn ( powoli narastające uczucie) - aż do bólu.
Plot twist - proszę się częstować.
Cudowny romans fantasty, który można jeść z lubością jak ulubiony deser.
Zakończenie tego tomu zmieniło mój mózg w papkę. Nie wiem jak mam wytrzymać w tej niewiedzy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książa, która nadaje się do całkowitego resetu głowy. Jako wyrwanie się z blokady czytelniczej czy po prostu jako coś lekkiego, nie obciążającego głowy. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Jest to typowa komedia romantyczna, ze sporą dawką pikanterii( która pojawia się już po kilku stronach). Bohaterów da się naprawdę polubić.
Jeśli ktoś lubi styl pisania autorki to i tym razem będzie się dobrze bawił czytając perypetie jednego z hokeistów, którego poznaliśmy już w pierwszym tomie ( Układ).

Książa, która nadaje się do całkowitego resetu głowy. Jako wyrwanie się z blokady czytelniczej czy po prostu jako coś lekkiego, nie obciążającego głowy. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Jest to typowa komedia romantyczna, ze sporą dawką pikanterii( która pojawia się już po kilku stronach). Bohaterów da się naprawdę polubić.
Jeśli ktoś lubi styl pisania autorki to i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie planowałam przeczytania tej serii, nie obserwowałam opinii o niej, nie wrzucalam do koszyka podczas planowania zakupów w Empiku. A jednak trafiła na moja półkę. I chyba czasami tak to już musi być, ze spontaniczny wybór okaże się tym dobrym. Po fali fantastyki, która mnie nie porywała, doczekałam tego co kocham. Czyli potrzeby czytania ciągiem, braku asertywności w stwierdzeniu „jeszcze tylko jeden rozdział”.
Całkowicie dałam się pochłonąć temu klimatowi. Baśniowy świat jaki stworzyła autorka porwał mnie w 100%.
Nie można narzekać na brak akcji, bo na palcach jednej ręki policzymy strony na których nie dzieje się kompletnie nic.
Bohaterka jest z tych które naprawdę da się lubić. Dociekliwa, optymistyczna (może chwilami za bardzo) marzycielka, która nie boi wziąć spraw w swoje ręce.
Zaś nasz główny bohater jest tym co tygryski lubią najbardziej. Tajemniczy, arogancki, czarujący z wątpliwym poczuciem moralności.
Na próżno w tym tomie szukać typowych dla romansów miłosnych uniesień, niemniej jednak chemia między bohaterami jest wręcz namacalna.
Relacja między bohaterami trochę przypominała mi momentami „Okrutnego Księcia” Holly Black, co w moim przypadku było na duży plus, bo uwielbiam tą serie (może z wyjątkiem finału).
I chociaż piętrzą się na regale nieprzeczytane książki, ja już teraz wiem, że pędem będę kupowała kolejny tom baśniowej serii.

Nie planowałam przeczytania tej serii, nie obserwowałam opinii o niej, nie wrzucalam do koszyka podczas planowania zakupów w Empiku. A jednak trafiła na moja półkę. I chyba czasami tak to już musi być, ze spontaniczny wybór okaże się tym dobrym. Po fali fantastyki, która mnie nie porywała, doczekałam tego co kocham. Czyli potrzeby czytania ciągiem, braku asertywności w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rae - niekonsekwenta w swoich decyzjach, irytująca, nie reprezentująca sobą za bardzo nic ciekawego. Mam wrażenie, że całe uczucie jakim zaczęła darzyć Leona wzięło się tylko stąd, że mogła mu powiedzieć o swoich skrywnanych fantazjach erotycznych i z tego, że miał ją kto obronić jak podejmowła kolejne bezsensowne ryzyko.
Leon- demon o bardzo wdzięcznym imieniu - które jak cholera do niego pasuje... co rusz mówiący jak bardzo go denerwuje i fascynuje ludzka kobieta.
Bohaterowie poboczni- właściwie stanowią tylko tło, coś na zasadzie tekturowych drzew w szkolnym przedstawieniu w większości nie wnoszą kompletnie nic do całej fabuły. Istnieją głównie po to, żeby bohaterowie mieli z kim zamienić dwa zdania po tym jak kolejny raz się rozdzielają po jednym ze zbliżeń.
Fabuła mocno szczątkowa- autorka sama zapomina o pewnych wątkach, jak na przykład o tym, że Rae prowadzi kanał na YouTube, że chciała się podzielić swoimi odkryciami z większą liczbą osób i chociażby o tym, ze nagrywała demona dla dowodów ...no generalnie to pojawia się raz i już później nie wraca. Jakby tego nie było.
Poza tym dla większości czytelnków wprawionych w boju cała fabuła mocno przewidywalna.
Sceny Erotyczne - śmieszne, coś na zasadzie harlekinów. Wielu autorów pokazało już, że da się napisać takie sceny nawet z wątkiem różnych fantazji bohaterów lub perwersji tak, żeby pobudzały wyobraźnie, a nie bawiły. Tutaj wyobraźnia autorki mam wrażenie, poleciała trochę za bardzo.
Zakładam, że kolejne części będą o bohaterach wspomnianych w tej części ale nie kusi mnie, żeby po nie sięgać, bo domyślam się, że nic nowego autorka nie pokaże w nich.
Nie polecam.

Rae - niekonsekwenta w swoich decyzjach, irytująca, nie reprezentująca sobą za bardzo nic ciekawego. Mam wrażenie, że całe uczucie jakim zaczęła darzyć Leona wzięło się tylko stąd, że mogła mu powiedzieć o swoich skrywnanych fantazjach erotycznych i z tego, że miał ją kto obronić jak podejmowła kolejne bezsensowne ryzyko.
Leon- demon o bardzo wdzięcznym imieniu - które jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo całej mojej sympatii do Sarah J Maas, muszę niestety stwierdzić, ze jest to najgorsze rozpoczęcie serii jakie czytałam w jej wykonaniu.
Chyba przyzwyczaiłam się do tego, ze pierwsze tomy które wychodziły z pod jej pióra, dosłownie połykałam.
Tutaj miałam niemały problem żeby wciągnąć się w historie.
Przez około 100 stron niemały problem sprawiały mi nazwy wymyślone przez autorkę, miasta, gatunki, przedmioty. Czasami jedno zdanie było tak nimi przepełnione, ze musiałam je czytać dwa razy.
Sama główna bohaterka Bryce nie wzbudziła mojej niechęci ale tez nie pałam do niej jakaś wielka sympatia. Jest mi mocno obojętna.
Jeden z głównych bohaterów Hunt, tez jest o zdecydowane piętro niżej niż poprzedni, których autorka powołała do życia chociażby w serii „Dwory”.
A chemia między nimi jest mocno ograniczona. Na prawdę mam wrażenie, ze więcej chemii znajdziemy w parówkach.
Sama historia nie jest jakaś niesamowicie zawiła, a co za tym idzie wciągająca. To czego bohaterowie dowiadują się dosłownie na ostatniej stronie, można się domyślić dużo wcześniej.
Mogę mieć jedynie nadzieje, ze jest to tylko słaby wstęp do tego co autorka ma do zaproponowania w drugim tomie.
Miało być tak pięknie…

Mimo całej mojej sympatii do Sarah J Maas, muszę niestety stwierdzić, ze jest to najgorsze rozpoczęcie serii jakie czytałam w jej wykonaniu.
Chyba przyzwyczaiłam się do tego, ze pierwsze tomy które wychodziły z pod jej pióra, dosłownie połykałam.
Tutaj miałam niemały problem żeby wciągnąć się w historie.
Przez około 100 stron niemały problem sprawiały mi nazwy wymyślone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jakże ja się cudownie bawiłam czytając tą książkę. Sądzę, ze osoby które lubią komedie romantyczne, romansy niekoniecznie te ciężkie i ambitne, będą podzielały moja opinię. Przez książkę się po postu płynie, jest napisana prostym przystępnym językiem. Autorka nie wpłata na siłę trudnych do zrozumienia slangów ani przesadnie młodzieżowego języka, dzięki czemu czytając nie odnosi się wrażenia, ze młodzież z książki mieszka chyba na jakiejś innej planecie.
Chemia między głównymi bohaterami jest wręcz namacalna. Nie jest trudno ich polubić i dzięki temu kibicowanie im sprawia niemałą przyjemność.
Czy można zarzucić historii, ze jest oklepana ? Oczywiście, ze tak i na tym polega jej cały urok. Bo jak można spodziewać sie czegokolwiek innego, skoro nawet główna bohaterka żyje romansami.
Zdecydowanie polecam, naprawdę niemała gratka dla osób, które lubią sie relaksować oglądając komedie romantyczne.

Jakże ja się cudownie bawiłam czytając tą książkę. Sądzę, ze osoby które lubią komedie romantyczne, romansy niekoniecznie te ciężkie i ambitne, będą podzielały moja opinię. Przez książkę się po postu płynie, jest napisana prostym przystępnym językiem. Autorka nie wpłata na siłę trudnych do zrozumienia slangów ani przesadnie młodzieżowego języka, dzięki czemu czytając nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zamykam oczy, słyszę szum fal, czuję jak promienie słońca otulają mnie ciepłą kołderką i wiem, że właśnie w tych okolicznościach cudownie będzie zagłębić się w historię Aarona i Liny.
Pikantny romans z przymrużeniem oka, który połyka się rozdział za rozdziałem, jak ukochane brownie głównej bohaterki.
Bohaterowie, których po prostu nie sposób nie polubić.
Miód na serce dla osób lubiących klimaty "enemies to lovers", chociaż tutaj sama się zastanawiałam , czy jest to dobra kategoria określająca wątek tej książki.
Zarówno Aaron jak i Lina mają swoją historię do opowiedzenia, ich decyzje i zachowania nie są przypadkowe, a są efektem wydarzeń z przeszłości.
Innymi słowy polecam, szczególnie w okresie letnim (chociaż nie tylko), dla szukających fajnego romansu, bez zbędnych, rozdmuchanych dramatów :)

Zamykam oczy, słyszę szum fal, czuję jak promienie słońca otulają mnie ciepłą kołderką i wiem, że właśnie w tych okolicznościach cudownie będzie zagłębić się w historię Aarona i Liny.
Pikantny romans z przymrużeniem oka, który połyka się rozdział za rozdziałem, jak ukochane brownie głównej bohaterki.
Bohaterowie, których po prostu nie sposób nie polubić.
Miód na serce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam ochotę napisać tylko dwa słowa: jest o niczym. Jednak wydaje mi się, że byłaby to bardzo okrojona opinia, nie do końca oddająca sprawiedliwość 4 gwiazdkom, które jestem w stanie przyznać "Spark" Moniki Rutki.
Zastanawia mnie czy jest to jakaś domena książek wychodzących spod skrzydeł wattpada, że mają irracjonalnie długie rozdziały, które zawierają ogrom bezsensownych opisów zwykłych codziennych czynności? Z jednej strony jestem w stanie to zrozumieć, bo ma to jakiś sens, jeśli autorka publikowała rozdział raz na tydzień bądź dwa i wtedy na pewno było to dla czytelników satysfakcjonujące. Jednak w procesie wydawania książki w formie papierowej, ktoś mógł zwrócić na to uwagę i delikatnie to okroić. Szczególnie , że książka ma 540 stron, z czego może z 200 istotnych. Tu mam na myśli takie, które nie zawierają po raz kolejny opisu mycia zębów, szykowania się do szkoły, lub zaparzania herbaty.
Akcji nie ma się tutaj co doszukiwać, bo jej po prostu nie ma. Przez znaczną część książki nie dzieje się kompletnie nic, poza słownymi potyczkami głównych bohaterów i majaczącej gdzieś w oddali tajemniczej przeszłości Lizzy. Jedno trzeba oddać autorce, że napisała naprawę nie głupich bohaterów. Ja osobiście nie miałam większego problemu, żeby poczuć do nich sympatię, szczególnie do Chase. Z Lizzy w niektórych rozdziałach miałam różnie, jednak nie doszłam do poziomu stwierdzenia, że mnie denerwuje i nie mam ochoty dalej śledzić jej losów. Generalnie relacja głównych bohaterów jest budowana na pozornej niechęci do siebie nawzajem, chociaż czytelnicy od razu mogą dostrzec chemię, która wibruje na kartkach książki i jest to jedyny czynnik, który sprawił, że doczytałam "Spark" do końca.
Moim zdaniem na dużą niekorzyść działa grubość książki i fakt, że są jeszcze 2 kolejne części mające podobną ilość stron. Po co?
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić o czym mogą opowiadać następne części, chyba, że są zbudowane dokładnie w ten sposób co obecna. Czyli cała tajemnica i relacja, którą można by było zawrzeć w jednej długiej części, albo już niech będzie w dwóch, jest niepotrzebnie rozwleczona na 3.
Myślę, że prędzej czy później sięgnę po drugi tom. Raczej później. Bo naprawdę mocno zniechęca myśl, o tym, że autorka w pewnych momentach pisze chyba tylko po to, żeby wydłużyć opowieść, mimo, że nie ma tak naprawdę o czym pisać.
Mimo wszystko bohaterów można polubić, w przeciwieństwie do innej bardzo głośno opiewanej książki, która też była nazwana "fenomenem wattpada". Czytając tamtą, nie mogłam zdzierżyć ani relacji między dwójką głównych bohaterów, ani samej bohaterki, która opowiadała swoją historię. Tutaj śmiało mogę przyznać, że uwierzyłam w relacje Chase i Lizzy.
Czy polecam tą książkę ? Niestety nie. Chyba sama wolałabym wiedzieć, że jest napisana tak jak jest i uniknąć kupna jej. Wolałabym już sobie włączyć jakiegoś audiobooka i przy sprzątaniu słuchać tej historii.

Mam ochotę napisać tylko dwa słowa: jest o niczym. Jednak wydaje mi się, że byłaby to bardzo okrojona opinia, nie do końca oddająca sprawiedliwość 4 gwiazdkom, które jestem w stanie przyznać "Spark" Moniki Rutki.
Zastanawia mnie czy jest to jakaś domena książek wychodzących spod skrzydeł wattpada, że mają irracjonalnie długie rozdziały, które zawierają ogrom bezsensownych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, przytłaczającej rzeczywistości i widma niepewnej przyszłości, Poppy czyli główna bohaterka książki „Krew i popiół” pokazuje nam, że nawet najpiękniejsza złocona klatka i tak nadal będzie klatką.
Cieszę się, że nie wyrobiłam sobie opinii o tej książce zanim po nią sięgnęłam, toteż nie miałam względem niej jakiś wielkich oczekiwań ani nie zraziłam się do niej zawczasu i może właśnie dzięki temu, bardzo spodobała mi się historia Panny. Wybranej.
Sam początek książki jest dość nieprzewidywalny, bo poznajemy Poppy, która już nie do końca wierzy w to co dla niej zaplanowano i nie czuje się w swojej roli, tak jak powinna. Dziewczyna ma charakter i hart ducha o którym, nie jedna bohaterka podobnych powieści mogłaby tylko pomarzyć. I prawdę mówiąc nie potrafiłam jej znielubić. Bywała oczywiście irytująca i nie zawsze zgadzałam się z jej tokiem myślowym ale to czyniło ją tylko bardziej rzeczywistą. Różne emocje mną targały podczas czytania poszczególnych wydarzeń z jej życia ale żadna z tych emocji nie podsunęła mi myśli, że po prostu najzwyczajniej w świecie nie lubię tej bohaterki i tego co sobą reprezentuje. Jedyne do czego dochodziłam trochę dłużej, to stwierdzenie, że Poppy nie jest naiwna. Tylko całe jej życie było układane według pewnego wzorca, a informacje jej przekazywane były mocno okrojone, bo przecież czytelnicy odkrywali tajemnice tego świata razem z nią.
Również do samej relacji z Hawkiem nie miałam nic do zarzucenia. Bo, owszem ktoś mógłby się pokusić o stwierdzenie, że w połowie książki było więcej gadania niż samej akcji, ale mnie osobiście było łatwiej uwierzyć w jakąkolwiek relacje między bohaterami, po tym, że faktycznie próbowali się poznać. Niż jak nie raz bywa „spojrzeli sobie w oczy i zakochali się bez pamięci”. Także, jeśli miałabym porównywać te dwie skrajności, to jednak wybiorę obserwowanie rozwijania się danej relacji przez kilkanaście stron nawet, ponad spojrzenie i późniejsze słodkie słówka.
Wciągnęłam się niesamowicie w świat przedstawiony przez autorkę. Nie mogłam spokojnie odłożyć książki na bok, bo tak strasznie ciekawiło mnie co będzie czekało na kolejnej stronie. Sądzę, że może to być jedna z fajniejszych serii z tego gatunku. Zdecydowanie sięgnę po kolejną część i zostaje mi tylko wierzyć, że się nie zawiodę.

Mimo traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, przytłaczającej rzeczywistości i widma niepewnej przyszłości, Poppy czyli główna bohaterka książki „Krew i popiół” pokazuje nam, że nawet najpiękniejsza złocona klatka i tak nadal będzie klatką.
Cieszę się, że nie wyrobiłam sobie opinii o tej książce zanim po nią sięgnęłam, toteż nie miałam względem niej jakiś wielkich oczekiwań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby ktoś powiedział mi, że czytając tą książkę będę się bawiła tak dobrze jak na niejednej komedii romantycznej, pewnie bym nie uwierzyła. Jednak tak właśnie było.
Nie boje się stwierdzenia, że jest to jedna z najbardziej pogodnych książek jaką czytałam z tego gatunku. Historia znajomości głównych bohaterów jest prosta i właśnie ta prostota chwyta za serce. I co najważniejsze nie jest trudno uwierzyć w więź która ich zaczyna łączyć.
Nie ma co się oszukiwać, jest to dosyć schematyczna opowieść. Tylko, że w tym akurat przypadku nie widzę w tym nic złego ani za specjalnie nudnego. Bo tutaj autorka udowadnia, że nie potrzeba bad boya, zdrady lub innych zagmatwanych sytuacji, żeby czytelnik chciał śledzić losy dwójki bohaterów.
I tak jak z początku miałam problem ze slangiem i zwrotami jakimi posługują się Hannah i Garret, tak w trakcie zagłębiania się w lekturę przestałam całkowicie zwracać na to uwagę, wręcz łapiąc się na tym, że niektóre zwroty stały się poniekąd ich znakiem rozpoznawczym.
Czy sceny pikantne zawsze muszą być przesłodzone i przesadzone w każdą możliwą stronę ? Otóż nie. I ta książka jest tego świetnym przykładem. Bo jeśli wczuwasz się w relację bohaterów i zaczynasz wierzyć w ich uczucia wobec siebie, a co więcej jesteś w stanie się postawić w takiej sytuacji i nawet parsknąć śmiechem w niektórych momentach bez zażenowania, to tym większą przyjemność można odnaleźć w czytaniu takich scen.
Naprawdę uważam, że jeśli ktoś lubi takie klimaty, komedie romantyczne i czasami po prostu potrzebuje przeczytać lżejszą książkę z wątkiem romantycznym i szczyptą pikanterii, to zdecydowanie polecam "Układ". Myślę, że w pewnym momencie zatęsknię do Hannah i Garreta i z czystą przyjemnością odświeżę sobie ich historię.

Gdyby ktoś powiedział mi, że czytając tą książkę będę się bawiła tak dobrze jak na niejednej komedii romantycznej, pewnie bym nie uwierzyła. Jednak tak właśnie było.
Nie boje się stwierdzenia, że jest to jedna z najbardziej pogodnych książek jaką czytałam z tego gatunku. Historia znajomości głównych bohaterów jest prosta i właśnie ta prostota chwyta za serce. I co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie tę część dworów należy traktować jako możliwość nabrania oddechu po "Dworze skrzydeł i zguby" i jako uchylenie rąbka tajemnicy na czym skupi się "Dwór srebrnych płomieni".
Przyjemnie się czyta o bliskich dla czytelnika bohaterach, z trochę innej perspektywy. Gdy na każdej następnej stronie nie czeka na nich nowa wojna albo nowe zagrożenie, a raczej ich własne zmagania się ze swoimi słabościami.
Można pomyśleć, że ostatnie zdanie w książce jest nie tylko obietnicą bohaterów dla siebie nawzajem ale również obietnicą dla czytelnika, że nadal warto śledzić losy bohaterów w następnych książkach z cyklu.

Zdecydowanie tę część dworów należy traktować jako możliwość nabrania oddechu po "Dworze skrzydeł i zguby" i jako uchylenie rąbka tajemnicy na czym skupi się "Dwór srebrnych płomieni".
Przyjemnie się czyta o bliskich dla czytelnika bohaterach, z trochę innej perspektywy. Gdy na każdej następnej stronie nie czeka na nich nowa wojna albo nowe zagrożenie, a raczej ich własne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedno trzeba przyznać, marketing tej książki działa bardzo dobrze. Różne media społecznościowe wręcz zahuczały, opiewając "Start a fire". Jak można było przejść obojętnie obok takich pochlebnych opinii. Wbrew zdrowemu rozsądkowi ignorując te gorsze. Na całe szczęście kupiłam to wątpliwe dzieło po promocyjnej cenie.
Jakże irracjonalnie jestem z siebie dumna, że dobrnęłam do końca, chociaż nie było łatwo. Brak jakiejkolwiek akcji, język który na samym początku kłuje w oczy tak bardzo, że człowiek zastanawia się czy ma brać tą książkę na poważnie. Do języka jako tako można się przyzwyczaić po kilku rozdziałach. Jednak brak akcji i sposób prowadzenia narracji schodzą na dalszy plan, gdy zaczynamy się zagłębiać w jedną z najbardziej niezdrowych relacji, o jakich przyszło mi czytać. Oczywiście są zwolennicy i przeciwnicy tzw. "haters to lovers" , jednak ja do przeciwników tego wątku nigdy nie należałam. Jednak przeważnie, da się śledzić takie relacje, bez odruchu wymiotnego. Naprawdę chciałabym widzieć w Natchanielu Sheyu to, co dało się wyczytać w pochlebnych opiniach. I oczywiście, można tutaj się zasłaniać tzw. "toksycznym związkiem" i patrzeć na wszystkie wydarzenia tylko przez pryzmat tego określenia. Jednakże ja nie byłam w stanie. Mierziła mnie postawa bohaterki względem takiego braku szacunku ze strony chłopaka. Co więcej sama główna bohaterka, chodź z początku wydawała się dosyć rozsądna, z czasem okazała się po prostu głupiutką nastolatką. Naprawdę chciałabym spojrzeć na tą książkę oczami osób nią zachwyconą. Moze wtedy wyłapałabym coś wartego uznania. Tymczasem, cieszę się, że przebrnęłam przez całą tę historię i szczerze wątpię, że podołam drugiej części.

Jedno trzeba przyznać, marketing tej książki działa bardzo dobrze. Różne media społecznościowe wręcz zahuczały, opiewając "Start a fire". Jak można było przejść obojętnie obok takich pochlebnych opinii. Wbrew zdrowemu rozsądkowi ignorując te gorsze. Na całe szczęście kupiłam to wątpliwe dzieło po promocyjnej cenie.
Jakże irracjonalnie jestem z siebie dumna, że dobrnęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co poszło nie tak?
Dostaliśmy bardzo ciekawą pierwszą część "Klejnot".Trochę gorszą drugą "Biała róża" i miałam wielką nadzieje,że finał będzie prowadzony raczej w klimacie tej pierwszej,niestety nie.
Na początku uważałam główną bohaterkę za ciekawą i dosyć rozsądną dziewczynę,jednak finał trylogii zmienił moje postrzeganie jej.Ciężko mi było obserwować jak irracjonalne i lekkomyślne decyzje podejmuje.
Środkowe rozdziały były całkiem ciekawe,nie powiem,bo zaskoczyła mnie decyzja Violet o powrocie do Klejnotu w takiej formie.Jak dla mnie był to jedyny ciekawy wątek,który nie został wystarczająco rozwinięty i skończył się zanim na dobre rozpoczął.
Sam finał,był bardzo rozczarowujący.Zabrakło jakieś niepewności czy wszystko się uda,pewnej obawy o "ulubionych bohaterów".Od początku można było przewidzieć,jak wszystko się skończy.I tak jak nie przepadałam za Diuszesą Jeziora,tak po tej części muszę stwierdzić,że była to chyba najbardziej rozbudowana postać.Mająca jakąś głębię.Historię która uczyniła ją taką jaka była i to nie byle jaką historię.
Jeśli miałabym oceniać całą trylogię dałabym mocne 6/10.
Jeśli chodzi konkretnie o "Czarny klucz",no cóż moim zdaniem,autorka potraktowała finał swojej trylogii po macoszemu.

Co poszło nie tak?
Dostaliśmy bardzo ciekawą pierwszą część "Klejnot".Trochę gorszą drugą "Biała róża" i miałam wielką nadzieje,że finał będzie prowadzony raczej w klimacie tej pierwszej,niestety nie.
Na początku uważałam główną bohaterkę za ciekawą i dosyć rozsądną dziewczynę,jednak finał trylogii zmienił moje postrzeganie jej.Ciężko mi było obserwować jak irracjonalne i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trzy kroki od siebie Mikki Daughtry, Tobias Iaconis, Rachael Lippincott
Ocena 8,0
Trzy kroki od ... Mikki Daughtry, Tob...

Na półkach: , , , , ,

Jestem oczarowana!
Nie jestem w stanie znaleźć w swojej głowie chociażby konstruktywnej krytyki.Już dawno nie czerpałam z czytania tak dużej przyjemności:
-Bohaterowie w których się wierzy,z którymi przeżywa się wzloty i upadki,którym się kibicuje,których po prostu da się lubić.
Nie ma na szczęście zjawiska,że tylko pierwszoplanowi bohaterowie są rozbudowani. Drugoplanowe postacie wdzięcznie dotrzymują im towarzystwa,każdy z nich ma ciekawy charakter i swoją własną historię do opowiedzenia.
-Pomysł na zwrócenie uwagi czytelnika na chorobę,jaką jest mukowiscydoza.Przyznam szczerze,że przed przeczytaniem książki(i obejrzeniem filmu) nie miałam pojęcia,jak ta choroba tak naprawdę wpływa na życie człowieka.
-Jeden z najlepszych romansów młodzieżowych jakie czytałam!
Oczywiście motyw romansu w tle choroby,jednego z bohaterów (np."Szkoła uczuć"),bądź obojga(np."Gwiazd naszych wina")był już wykorzystywany niejednokrotnie.Są powielane pewne schematy,jednak w przypadku Stelli i Willa,nie zabrakło mu świeżości.Ich historia nie jest przesadnie przesłodzona,nie jest na pierwszym miejscu,nie zapominamy o tym,że nadal są w cieniu choroby która uniemożliwia im związanie się ze sobą.Mimo,że nie dostajemy żadnego opisu pierwszego pocałunku,pierwszego razu itd. na kartkach nie brakuje chemii między bohaterami.
-Zakończenie złamało mi serce.Rozumiem dlaczego autorka postawiła właśnie na takie rozwiązanie,można powiedzieć,że do tego przygotowywała nas od pierwszej strony.Niemniej jednak łzy popłynęły mi strumieniami,bo oczywiście liczyłam na troszeczkę bardziej optymistyczny scenariusz.
"Trzy kroki od siebie" na mojej półce zajmie specjalne miejsce.Jestem pewna,że nie raz jeszcze wrócę zarówno do książki jak i do filmu.Bezdyskusyjnie jest ona w mojej ścisłej czołówce książek młodzieżowych w chorobą w tle.Ogólnie jestem na wielkie TAK.
Zdecydowanie polecam!

Jestem oczarowana!
Nie jestem w stanie znaleźć w swojej głowie chociażby konstruktywnej krytyki.Już dawno nie czerpałam z czytania tak dużej przyjemności:
-Bohaterowie w których się wierzy,z którymi przeżywa się wzloty i upadki,którym się kibicuje,których po prostu da się lubić.
Nie ma na szczęście zjawiska,że tylko pierwszoplanowi bohaterowie są rozbudowani. Drugoplanowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj ciężka była moja przeprawa przez kilka pierwszych rozdziałów tej książki. Bohaterka mi nie podeszła,denerwowała mnie jej ślamazarność.Opisy pierwszych dni w akademii dłużyły mi się niemiłosiernie.Nie mogłam wczuć się klimat,nie umiałam spojrzeć przychylnym okiem na bohaterów.Byłam gotowa odłożyć książkę z jękiem zawodu.
Coś jednak mnie powstrzymało...i bardzo dobrze !
Może z początku nie byłam zachwycona Rayah,jednak z czasem dostrzegłam,że ta bohaterka bardzo naturalnie dojrzewa na kartkach książki. Rayah zmienia się na naszych oczach,z wystraszonej uczennicy w pewną siebie adeptkę.I muszę przyznać,że da się ją polubić.A w szczególności,gdy towarzyszy jej arogancki książę.Relacja tej dwójki sprawiła,że nie potrafiłam oderwać się od czytania.Wiedziałam,że nie będzie słodko i kolorowo ale właśnie dzięki temu,warto obserwować uczucie które rodzi się między dwojgiem bohaterów.
Na drugim planie też wcale mało się nie dzieje.Nawet poboczni bohaterowie mają swoje 5 minut.
Jestem jak najbardziej na tak, nie warto się zniechęcać jeśli na początku coś nam nie podpasuje."Pierwszy rok" naprawdę polecam i mam wielką nadzieje,że kolejne części trylogii okażą się jeszcze lepsze.
Jest to książka prosta,trochę trzymająca w napięciu,trochę wywołująca uśmiech na twarzy. Dostarcza po prostu przyjemności z czytania.

Oj ciężka była moja przeprawa przez kilka pierwszych rozdziałów tej książki. Bohaterka mi nie podeszła,denerwowała mnie jej ślamazarność.Opisy pierwszych dni w akademii dłużyły mi się niemiłosiernie.Nie mogłam wczuć się klimat,nie umiałam spojrzeć przychylnym okiem na bohaterów.Byłam gotowa odłożyć książkę z jękiem zawodu.
Coś jednak mnie powstrzymało...i bardzo dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

I co tu się zepsuło?
Był pomysł,całkiem ciekawa fabuła,nie najgorsi bohaterowie,a mimo to czegoś zabrakło.
Pierwsza część wciągnęła mnie od samego początku.Nie była może idealna,miała swoje spore mankamenty ale czytało się ją na jednym tchu.
Z kolei w kontynuacji nic nie przykuło mojej uwagi na dłużej.
Już po pierwszych rozdziałach okazało się,że każdy jeden problem jaki pojawia się na drodze naszych bohaterów,zostaje rozwiązany w błyskawicznym tempie.Nie było dreszczyku niepokoju,nie dostajemy nawet szansy,żeby zaniepokoić się o bohatera któremu kibicujemy.W pewnym momencie książka robi się przewidywalna,a główna bohaterka lekko irytująca.
Nie można mieć wszystkiego.
Koniec można uznać za jako tako satysfakcjonujący.Mam nadzieje,że w tej część autorka miała na celu uśpić naszą czujność.

I co tu się zepsuło?
Był pomysł,całkiem ciekawa fabuła,nie najgorsi bohaterowie,a mimo to czegoś zabrakło.
Pierwsza część wciągnęła mnie od samego początku.Nie była może idealna,miała swoje spore mankamenty ale czytało się ją na jednym tchu.
Z kolei w kontynuacji nic nie przykuło mojej uwagi na dłużej.
Już po pierwszych rozdziałach okazało się,że każdy jeden problem jaki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ah tak okładka, tak bardzo przywodząca na myśl "Rywalki" Kiery Cass. Właśnie za sprawą tego delikatnego skojarzenia,książka znalazła się w moich rękach.
Liczyłam na coś podobnego do "Rywalek",lekka lektura opowiadająca o dziewczynie która ma głowę na karku i potrafi sprawić,że z przyjemnością będzie się śledziło jej losy.
Czy tak właśnie było w "Klejnocie" Amy Ewing?
I tak i nie.
Mam bardzo mieszane uczucia,będąc świeżo po lekturze tej książki.
Z jednej strony wciągnął mnie świat przedstawiony przez autorkę,spodobało mi się to,że sama historia chociaż na pozór wzorowana na "Rywalkach" z sama atmosferą Rywalek nie ma za wiele wspólnego.
W "Klejnocie" realia są nieco cięższe.Trochę przywodziły na myśl "Opowieści podręcznej".Ogólnie w tej jednej lekturze, można znaleźć dużo zapożyczeń od innych znanych dzieł.A może po prostu są to inspiracje ? Jakby tego nie nazwać,podobieństwa da się znaleźć.Powielanie tematu podziału społeczeństwa,próba wyłamania się itp.
Jednakże nic z powyższych nie przeszkadza dobrze się bawić podczas czytania.Ja czerpałam spora przyjemność obserwując losy bohaterki,która tez do najgorszych i najgłupszych nie należy (na szczęście!).Ma swoje gorsze moment ale wierze,że autorka jeszcze naprowadzi Violet na właściwe tory.
Trochę brakowało mi rozwinięcia relacji między pobocznymi bohaterami.
Sama Diuszesa,była po prostu płaska.Miała dwie cechy,którymi ciągle operowała i to wszystko.
"Zakazany romans" trochę ciężko nazwać romansem.Relacja rozwinęła się bardzo szybko i trochę zabrakło w niej konsekwencji.
Książkę czyta się bardzo szybko,historia czasami zwalnia jednak nie przeszkadza to jakoś bardzo.
Jestem bardzo ciekawa,co przygotowała autorka w kolejnych częściach.
Jeśli ktoś szuka lekkiej lektury na wieczór, a przy okazji nie oczekuje arcydzieła ,to będzie się dobrze bawił obserwując perypetie bohaterki.Polecam.

Ah tak okładka, tak bardzo przywodząca na myśl "Rywalki" Kiery Cass. Właśnie za sprawą tego delikatnego skojarzenia,książka znalazła się w moich rękach.
Liczyłam na coś podobnego do "Rywalek",lekka lektura opowiadająca o dziewczynie która ma głowę na karku i potrafi sprawić,że z przyjemnością będzie się śledziło jej losy.
Czy tak właśnie było w "Klejnocie" Amy Ewing?
I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ukrywam,że do serii o Wiedźminie podchodziłam z oporem.Przeważnie ze sporą rezerwą podchodzę do książek,które są tak wychwalane,ponieważ często okazuje się ,że są to przesadzone słowa. Jednak tym razem nie zawiodłam się ani trochę. Nie spodziewałam się ani mniej,ani więcej.Dostałam od tej książki dokładnie tyle ile oczekiwałam.
Bohaterów polubiłam od razu,nie da się zresztą nie lubić Geralta,jego sposobu bycia,nawiązywania relacji z ludźmi.Jest to postać od początku do końca prowadzona świadomie.Triss oraz Yennifer nie zostają daleko w tyle.Największy problem miałam z małą Ciri.Fragmenty z jej udziałem były tymi w książce,przez które chciałam przebrnąć jak najszybciej ale się nie udawało.Opisy jej szkolenia dłużyły mi się niemiłosiernie.Mam nadzieje,że w kolejnych częściach sagi bohaterka zyska charakter.
Sama historia nie jest jakaś niezywykle porywająca.W tej części dużo jest momentów,gdzie nie dzieje się nic ekscytującego i wartego uwagi.Niemniej jednak,nie odbiera to przyjemności czytania.
Z wielką przyjemnością,zatracę się w kolejnych częściach serii o Wiedźminie.
Polecam każdej osobie,która lubi dobrą fantastykę.

Nie ukrywam,że do serii o Wiedźminie podchodziłam z oporem.Przeważnie ze sporą rezerwą podchodzę do książek,które są tak wychwalane,ponieważ często okazuje się ,że są to przesadzone słowa. Jednak tym razem nie zawiodłam się ani trochę. Nie spodziewałam się ani mniej,ani więcej.Dostałam od tej książki dokładnie tyle ile oczekiwałam.
Bohaterów polubiłam od razu,nie da się...

więcej Pokaż mimo to