Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nosowska z przymróżeniem oka komentuje otaczającą rzeczywistość, serwując czytelnikom zbiór zabawnych felietonów na różne, życiowe tematy.

Charakterystyczny dla artystki dystans do samej siebie i autentyczność z jaką przedstawia swój punkt widzenia pokazują, że nie jest to typowa "celebrycka" pozycja. Zabawna, skłaniająca do przemyśleń, bez zbędnej charakteryzacji opisująca słabości szarego człowieka - taka właśnie jest ta książka.

Oryginalny, humorstyczny styl pisania Nosowskiej w połączeniu z ilustracjami i piękną okładką to mocna dziewiątka (w skali do 10). Tylko momentami monotonna, mimo to bardzo szybko się czyta. Bardzo polecam, nie tylko dla fanów twórczości artystki.

Nosowska z przymróżeniem oka komentuje otaczającą rzeczywistość, serwując czytelnikom zbiór zabawnych felietonów na różne, życiowe tematy.

Charakterystyczny dla artystki dystans do samej siebie i autentyczność z jaką przedstawia swój punkt widzenia pokazują, że nie jest to typowa "celebrycka" pozycja. Zabawna, skłaniająca do przemyśleń, bez zbędnej charakteryzacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Michelle, to owoc związku Irakijczyka z Czeszką. Jest najstarszą z trzech córek pary i dziś jako dorosła już kobieta opowiada swoją historię, która porusza swoim osobistym przesłaniem.

Autorka zaskoczyła mnie już od pierwszych stron swojej opowieści. Ze szczegółami opisała słodko-gorzkie dzieciństwo w Iraku i epizody z wakacyjnych podróży do Czech (w powieści: Czechosłowacji). Wydarzenia z życia rodzinnego z toczącą się wojną w tle naznaczyły ją i zdeterminowały jej dorosłe życie. Czytając o młodzieńczych latach Michelle, czytelnik ma wrażenie, ze jest to opowieść z perspektywy dziecka, co pewnie było zamierzonym zabiegiem, który udało się wcielić w życie bez wymuszonych eksperymentów literackich.

Historia "Dziewczyny z Bagdadu" wydarzyła się naprawdę i to również decyduje o sile jej przesłania. Żałuję, że historia nie została poparta zdjęciami, jak to bywa w przypadku powieści biograficznych.

Treść zawiera mnóstwo kulturowych odniesień i ciekawostek, co również stnowi wielki plus. Całą książkę czyta się sprawnie i z dużą dozą ciekawości. Wiele było już pozycji o różnicach kulturowych i życiu kobiet w świecie arabskim, jednak ta jest inna. Prawdziwa w pełnym tego słowa znaczeniu.

Michelle, to owoc związku Irakijczyka z Czeszką. Jest najstarszą z trzech córek pary i dziś jako dorosła już kobieta opowiada swoją historię, która porusza swoim osobistym przesłaniem.

Autorka zaskoczyła mnie już od pierwszych stron swojej opowieści. Ze szczegółami opisała słodko-gorzkie dzieciństwo w Iraku i epizody z wakacyjnych podróży do Czech (w powieści:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" to książka o uczuciu, które rozkwitło między dwojgiem szkolnych przyjaciół, jednak okoliczności sprawiły, że nie było im dane spędzić razem młodzieńczych lat.

Po przeczytaniu opisu postanowiłam potraktować te pozycję jako idealną lekturę na wakacje, lekką, niewymagającą dużego wysiłku intelektualnego historię. Czy spełniła swoją misję? Tak, bez wątpienia, jednak nie ukrywam, że oczekiwałam czegoś więcej. Z czasem polubiłam bohaterów, tak jak polubić można postaci czytając o ich losach i momentami utożsamiając się z nimi samymi. Oczekiwałam czegoś mniej ckliwego i banalnego, tymczasem Renee Carino poszła w schematy. Chciałoby się powiedzieć "Gdzieś to już słyszałam" i niestety mniej więcej od połowy książki to zdanie towarzyszyło mi aż do końca.

Dużą zaletą jest przedstawienie różnych punktów widzenia z perspektywy głównych bohaterów książki: Grace, Matthiasa, a później także Ash. Prosty, przyjemny język pozwala dość szybko przejść przez treść książki i myślę, że niestety - dość szybko o niej zapomnieć.

Sądzę, że autorka nie wykorzystała w pełni potencjału jaki miała stworzona przez nią historia i bohaterowie, którzy wzbudzili moją sympatię. Los jaki spotkał Grace i Matthiasa mógł spotkać wielu ludzi, nie tylko na ulicach Nowego Jorku. W przyszłości być może sięgnę po inne pozycje Renee Carlino.

"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" to książka o uczuciu, które rozkwitło między dwojgiem szkolnych przyjaciół, jednak okoliczności sprawiły, że nie było im dane spędzić razem młodzieńczych lat.

Po przeczytaniu opisu postanowiłam potraktować te pozycję jako idealną lekturę na wakacje, lekką, niewymagającą dużego wysiłku intelektualnego historię. Czy spełniła swoją misję? Tak,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli wydaje Wam się, że czytaliście już najbardziej niesamowite historie, z najbardziej nieprzewidzianymi rozwiązaniami i skomplikowanymi związkami przyczynowo- skutkowymi, to jeśli nie znacie „Kroniki…” Murakamiego- mylicie się. Po lekturze jestem zaskoczona nie tylko tą fabułą, ale w ogóle bogactwem wyobraźni autora. Gdybym miała taką możliwość, chciałabym zrobić z nim osobny wywiad tylko o tej jednej książce- pewnie materiału wystarczyłoby na następną ;)

Czy to w książkach, czy w filmach- bohaterowie powinni wzbudzać emocje. Tak jest w tym wypadku. Toru Okada, który traci pracę w kancelarii prawniczej (a właściwie sam z niej rezygnuje) i postanawia przez pewien czas zająć się domem. Zniknięcie kota, żona, która odchodzi z domu- to następne niepowodzenia w życiu Japończyka.

Główny bohater to osoba, której bardzo kibicowałam w rozwiązywaniu skomplikowanych zagadek. Być może brzmi to, jakby ten był jakimś detektywem. W żadnym razie. Rola, którą odegrał w tej historii była o wiele trudniejsza. Aby odzyskać żonę musi interpretować zarówno to, co dzieje się na jawie jak i to, z czym ma do czynienia w snach i pewnego rodzaju wizjach. Występuje tu prawdziwe bogactwo wątków onirycznych, które- co jest cechą charakterystyczną Murakamiego- często mieszają się z rzeczywistością.

Wiele jest tu niewyjaśnionych wątków. Na przykład siostry Malta i Kreta Kano. Co stało się z jedną i drugą? Czy Kreta naprawdę wyjechała do Grecji i tam zaczęła nowe życie, czy też została w Japonii i urodziła dziecko? O tym już autor nic więcej nie wspomina. Jednak chyba najbardziej intrygująca ze wszystkich postaci jest dla mnie May Kasahara- sąsiadka Toru. Tę 16- latkę podejrzewałam kolejno: o jakąś przypadłość psychiczną, następnie o bycie duchem, a w międzyczasie o bycie młodszą wersją Kumiko- żony głównego bohatera. Nie były to domysły bezpodstawne. W jednym z listów May wspomina, że czuje się jakby była Kumiko. Złożoność powieści pozwala na wiele tego typu domysłów.

Czyta się niełatwo- muszę to przyznać. Nie da się ot tak, „pochłonąć” tej książki w ciągu- powiedzmy- 3 dni. Przeszkodą jest objętość, zgadza się. Ale jeszcze większą trudność stanowi ta skomplikowana fabuła, o której pisałam. Dlatego zachęcam do niepoddawania się- szczególnie tych, dla których jest to pierwsze spotkanie z tym autorem. Naprawdę warto! Wciągnięci do jego świata, będziecie do niego wracać.

Jeśli wydaje Wam się, że czytaliście już najbardziej niesamowite historie, z najbardziej nieprzewidzianymi rozwiązaniami i skomplikowanymi związkami przyczynowo- skutkowymi, to jeśli nie znacie „Kroniki…” Murakamiego- mylicie się. Po lekturze jestem zaskoczona nie tylko tą fabułą, ale w ogóle bogactwem wyobraźni autora. Gdybym miała taką możliwość, chciałabym zrobić z nim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szanowana, mająca dobrą renomę, sprawdzona, kwintesencja dobrego stylu… Chanel, po prostu. Coco, charyzmatyczna Francuzka, której imię i nazwisko postrzegane są przez pryzmat ekskluzywnej marki.

Do tej pory też byłam w gronie osób, które słysząc to słynne nazwisko wyobraża sobie pikowaną torebkę na łańcuszku czy ponadczasową „małą czarną”. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wątki z życia słynnej ikony są bardziej niż interesujące. Wychowana przez siostry zakonne, nie miała łatwego życia. Lata spędzone w przytułku to początek uczuciowego ubóstwa, kiedy to Gabrielle wypiera ze świadomości wszystkie wyższe uczucia. Dlaczego? Ponieważ ukrywając się pod grubą skorupą nikt nie mógł jej zranić. A przynajmniej tak myślała.

„- A miłość?
- Miłość wynika z pragnienia, żeby ktoś nas kochał. A to znowu egoizm.”

Winston Churchill, Pablo Picasso czy książę Dymitr Romanow- to znane jej osoby, z którymi utrzymywała kontakt na gruncie prywatnym. Ten ostatni był nawet kochankiem madame. Przestaje to dziwić w obliczu wpływowych bohaterów życia intymnego tytułowej Coco.

W książce Sánchez- Andrade zobaczyłam kobietę, która działa niczym robot. Pozbawiona współczucia egoistka, żyjąca, żeby pracować i pracująca, aby żyć. Nikt tak bardzo jak ona sama nie potrafił kreować rzeczywistości. Gabrielle- tak brzmiało jej imię, jednak w towarzystwie i życiu codziennym była Coco, Mademoiselle (taki tytuł kazała powiesić na drzwiach swojego apartamentu) i Madame de…

Wysoko oceniam tę powieść. Bohaterka, którą nazywa się tu Chudziną – istniała. Sądząc po innych opisach z jej życia- myślała w ten przedstawiony tu sposób. Autorka książki jest dziennikarką, a jej powieść osobiście traktuję jako jeden, bardzo obszerny reportaż wcieleniowy. Kluczem jest monolog powtarzający się wielokrotnie. Czytelnik ma wrażenie jakby znajdował się w samym środku skomplikowanych procesów myślowych bohaterki, w ten sposób łatwiej odgaduje motywy jej postępowania.

Język powieści nie jest na siłę stylizowany, wręcz przeciwnie- cechuje go prostota w najlepszym tego słowa znaczeniu. Kilka razy pojawiają się określenia specjalistyczne takie jak na przykład garconne czy haute couture, które oczywiście są opatrzone polskimi odpowiednikami u dołu strony.
Jedyne do czego mogę mieć zastrzeżenie, to miejscami zbyt chaotyczne „przejścia” z jednego etapu życia w następny.

Szanowana, mająca dobrą renomę, sprawdzona, kwintesencja dobrego stylu… Chanel, po prostu. Coco, charyzmatyczna Francuzka, której imię i nazwisko postrzegane są przez pryzmat ekskluzywnej marki.

Do tej pory też byłam w gronie osób, które słysząc to słynne nazwisko wyobraża sobie pikowaną torebkę na łańcuszku czy ponadczasową „małą czarną”. Ku mojemu zaskoczeniu okazało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna i charakterystyczna! Na długo zapadnie w pamięć. Przedstawia nie tylko same losy bohaterów. Historia nie jest dla nich tłem, jest ich częścią. To ona determinuje ludzkie zachowania. Polecam.

Rewelacyjna i charakterystyczna! Na długo zapadnie w pamięć. Przedstawia nie tylko same losy bohaterów. Historia nie jest dla nich tłem, jest ich częścią. To ona determinuje ludzkie zachowania. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z reguły nie czytam tego typu książek. Nigdy szczególnie nie zachwycały mnie thrillery, więc i do tej książki podeszłam z dystansem. Kojarzyłam tytuł, ale głównie z filmu- chociaż tego też jak do tej pory nie obejrzałam.
Powieść Deavera jest z grupy tych, które wciagają już od pierwszych stron. Czytelnik ma wrażenie, ze autor doskonale zna nasze największe leki i daje temu wyraz w przedstawianej historii. Taksówkarz, który okazuje się psychopatą; następnie człowiek pogrzebany żywcem czy równie okropna scena obdzierania ze skóry. Opisy bardzo realistyczne, ale to one są nieodłączna częścia całe historii, której poszczególne elementy pozwalają stworzyć doskonały opis psychologiczny mordercy. Policja działa bardzo szybko, jednak nieuchwytny szaleniec jeszcze szybciej. Sprawa początkowo praktycznie niemożliwa do rozwiązania- jednak dla inspektora Rhyme'a nie ma spraw niemożliwych. Historia nie jest banalna, a każdy ślad ma drugie dno. Do końca nie wiadomo kto tak na prawdę skrywa się za maską mordercy. Ani kto będzie następną ofiarą. A moze będzie ich kilka?
Plusem w tym wypadku jest także zakończenie otwarte. Polecam!

Z reguły nie czytam tego typu książek. Nigdy szczególnie nie zachwycały mnie thrillery, więc i do tej książki podeszłam z dystansem. Kojarzyłam tytuł, ale głównie z filmu- chociaż tego też jak do tej pory nie obejrzałam.
Powieść Deavera jest z grupy tych, które wciagają już od pierwszych stron. Czytelnik ma wrażenie, ze autor doskonale zna nasze największe leki i daje temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zobaczyłam coś z literatury kobiecej z Paryżem w tle, wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Każda z czterech kobiet to inna historia, inne problemy a przede wszystkim niedokończone sprawy pozostawione w stolicy Francji. Każda z nich poszukuje czegoś innego, a urodziny Anyi to okazja do konfrontacji nie tylko skłóconych przed laty przyjaciółek, ale także bezpośredniej konfrontacji z własnymi obawami.
Początek mnie nie zachwycił, może szukałam czegoś wiecej, albo nie wystarczająco wczułam się w klimat książki. Jednak od fragmentów związanych z historia Anyi wszystko podobało mi się coraz bardziej. Narracja, kreacja bohaterów. Te historie intrygują. Choć jeśli miałabym wybierać, najbardziej podobały mi się historie Kay i Marii. Trudno napisać, że "są bardziej autentyczne" biorąc pod uwagę, ze ta historia to fikcja. Ale może napiszę, że są bardziej wyraziste. Jessica i Alexa są banalne, a może wynika to ze zbytniej idealizacji. Choć kto tutaj nie jest wyidealizowany? Czytając "Trzy tygodnie w Paryżu" mamy wrażenie, że każdy tu opisany jest piękny, utalentowany i wyjątkowy. W rzeczywistości nikt nie jest idealny, dlatego miło jest przenieść się w miejsce, gdzie jest inaczej. Jednak nawet tu, w Paryżu, problemy istnieją. Choć zakończenie jest w stylu "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie" to podoba mi się puenta Anyi (która de facto stała się moją ulubioną bohaterką tej ksiązki) a mianowicie- "Miłość, pomyslała. Nie ma na świecie niczego lepszego. To jedyna rzecz, która się liczy w ostatecznym rozrachunku".
Język jest nieskomplikowany i lekki w odbiorze. Plusem jest też troszkę historii w tle, czytając można dowiedzieć sie paru ciekawych informacji, nie tylko na temat historii Francji.

Kiedy zobaczyłam coś z literatury kobiecej z Paryżem w tle, wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Każda z czterech kobiet to inna historia, inne problemy a przede wszystkim niedokończone sprawy pozostawione w stolicy Francji. Każda z nich poszukuje czegoś innego, a urodziny Anyi to okazja do konfrontacji nie tylko skłóconych przed laty przyjaciółek, ale także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka nadając orginalne imię głównej postaci, prawdopodobnie chciała zaintrygować. Tylko moim zdaniem, "Dom Flory" brzmi jak opis wiejskiego życia, które w dodatku jest nudne. Rzeczywiście, tytułowa Flora przenosi się na wieś, do nieco zaniedbanego domku letniego. Od tej pory po prostu się CZYTA. Książkę "wchłonęłam" w 2 lub 3 dni i chciałabym więcej. Ani nie jest to nudne, ani banalne- brawa dla autorki. Lekka narracja, z pomysłem, z dowcipem. Flora wykreowana bardzo realnie, nawet czytelnik zyskuje do niej sympatię juz od pierwszych stron książki. Później, miałam wrażenie jakbym ja już znała, jakbym chciała sie z nią zaprzyjaźnić.
Perypetie uczuciowe Flory na początku są troche zawiłe. Pojawia sie Henry i William. Z tym drugim od początku ją nic nie łączy. Henry natomiast stale jej towarzyszy, przez co Flora zyskuje sobie etykietke "dziewczyny Henry'ego". Dziwne jest natomiast wrażenie które odczuwa podczas spotkań z Charlesem. Jest to de facto jej kuzyn, choć więzy rodzinne bynajmniej nie będą aż tak dużą przeszkodą.
Natomiast postać Anabelli- narzeczonej Charlesa, odzwierciedla fałszywy charakter. Jest to postać typowa- hipokrytka, taka która mówi tylko to, co jest dla niej wygodne.
Zastanawiam sie skąd u autorki wątek chóru? Po przeczytaniu krótkiej dedykacji myślę, że może to być wątek autobiograficzny, albo przynajmniej takowym się inspirowała.

Autorka nadając orginalne imię głównej postaci, prawdopodobnie chciała zaintrygować. Tylko moim zdaniem, "Dom Flory" brzmi jak opis wiejskiego życia, które w dodatku jest nudne. Rzeczywiście, tytułowa Flora przenosi się na wieś, do nieco zaniedbanego domku letniego. Od tej pory po prostu się CZYTA. Książkę "wchłonęłam" w 2 lub 3 dni i chciałabym więcej. Ani nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka Parsonsa podobno porównywana jest do "Dziennika Bridget Jones", tyle, że akurat tu prezentowany jest męski punkt widzenia. Myślę, że nie jest to najlepsze porównanie, choć podobieństwo z "Dziennikiem" dostrzegam w ironicznych komentarzach narratora.
Harry nie do końca może się odnaleźć w swoim własnym życiu. jest romantykiem, marzy o idealnej miłości, zbyt idealnej- co uświadamamia mu Gina i Cyd- kobiety które były lub są bardzo ważną częścią jego życia. Cztero miesięczne samotne wychowywanie kilkuletniego synka, przewraca jego świat do góry nogami, ale jednocześnie pozwala zrozumieć, co tak na prawdę jest najważniejsze w życiu. Harry bez ogródek mówi o tym jak czuje sie samotny ojciec. Nie jest to bynajmniej uczucie takie, jakie towarzyszy samotnej matce. Samotna matka wzbudza szacunek, być moze podziw. Samotny ojciec- pogardę. Ojcowską miłość Harry'ego poznajemy na codzień, kiedy próbuje zastapic Pat'owi oboje rodziców. Jest to opowieść o zmaganiach się z codziennością, o momentach lepszych i gorszych, o tym jak wiele omija matkę która zostawia synka pod opieką współmałżonka, sama spełniając ambicje zawodowe. Relacja ojciec- syn jest tu kluczowa. Obserwujemy to nie tylko na przykładzie Harr'ego i jego kilkuleteniego dziecka. Harry czerpie z doświadczenia z wychowania jakie zapewnił mu jego własny ojciec.
Momentami przejmująca, a momentami drażniąca książka. Mimo to polecam, choćby dla wyrobienia sobie własnej opinii.

Ta książka Parsonsa podobno porównywana jest do "Dziennika Bridget Jones", tyle, że akurat tu prezentowany jest męski punkt widzenia. Myślę, że nie jest to najlepsze porównanie, choć podobieństwo z "Dziennikiem" dostrzegam w ironicznych komentarzach narratora.
Harry nie do końca może się odnaleźć w swoim własnym życiu. jest romantykiem, marzy o idealnej miłości, zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze mówiąc- nigdy jeszcze nie byłam we Włoszech, dlatego tym bardziej sięgnęłam po opowieść Capelli, z nadzieją, że choć na chwilę tamta przestrzeń stanie mi się bliższa. Ani trochę się nie pomyliłam! Przez trzy czy cztery dni duchem byłam w słonecznej Italii. Miałam ochotę poznać rodowitego Włocha, oraz zobaczyć aleje i miejsca gdzie bywają bohaterowie "Afrodyzjaku".
Kunszt opisywanych potraw przenosi w świat smaków i zapachów. Autor ukazuje jak złożoność osobowości, doznań i zjawisk, wpływa na smak posiłku, który staje się czymś więcej niż zaspokojeniem głodu. Smaki mają tu bogatą strukturę. Kochnia włoska przenika z każdej stronicy książki, a przygotowywanie choćby risotto staje się swego rodzaju rytułałem. Jest tu też słówko o historii sztuki, ale tematyka jest głównie kulinarna. To, co pisze Capella bardzo do mnie przemawia. Na pewno sięgnę po inną jego twórczość.

Szczerze mówiąc- nigdy jeszcze nie byłam we Włoszech, dlatego tym bardziej sięgnęłam po opowieść Capelli, z nadzieją, że choć na chwilę tamta przestrzeń stanie mi się bliższa. Ani trochę się nie pomyliłam! Przez trzy czy cztery dni duchem byłam w słonecznej Italii. Miałam ochotę poznać rodowitego Włocha, oraz zobaczyć aleje i miejsca gdzie bywają bohaterowie "Afrodyzjaku"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak wiele dobrego możnaby pisać o tej książce, a i tak jeszcze nie wszystko zostanie powiedziane. Niesamowite, że jakaś historia, która w dodatku jest fikcja literacką, potrafi tak bardzo wciągnąć! Masz wrażenie, że ich świat to także Twój własny...Bo zastanawiasz się jak czuła się Annie kiedy nadzieja na nowe serce gasła? Jak czuł się Reese, gdy w małej dziewczynce zobaczył swoja Emmę sprzed lat- tak samo cierpiącą, bezbronną i niewinną. Mimo całej tej smutnej otoczki, z książki aż wyziera wielka wola walki o życie. W dodatku o życie w pełni. O tym przekonuje przykład Charliego, który od kilku lat jest niewidomy. Nie tkwi w świecie ciemności, co dla wielu jest sporym zaskoczeniem. Gdy ludzie stwierdzają "On jest niewidomy", jego najlepszy przyjaciel odpowiada -"Tylko mu o tym nie mówcie".
"Kiedy płaczą świerszcze" to podróż w krainę uczuć i w głąb duszy. Charles Martin próbuje pokazać ile odcieni ma tęsknota i jak bardzo jest poza czasem. Skłania do refleksji, nie mając przy tym ani cienia moralizatorskiego tonu.
Retrospekcje z dzieciństwa głównego bohatera pozwalają zrozumieć motywy jego postepowania. Dla swojej przyjaciółki Emmy staje sie kimś w rodzaju stróża, który pilnuje czy o właściwej porze zażywa leki oraz troszczy się o nią. Owa troska podszyta jest prawdziwą miłością.

Jak wiele dobrego możnaby pisać o tej książce, a i tak jeszcze nie wszystko zostanie powiedziane. Niesamowite, że jakaś historia, która w dodatku jest fikcja literacką, potrafi tak bardzo wciągnąć! Masz wrażenie, że ich świat to także Twój własny...Bo zastanawiasz się jak czuła się Annie kiedy nadzieja na nowe serce gasła? Jak czuł się Reese, gdy w małej dziewczynce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zaczęłam...tak skończyłam na ostatniej stronie. Wally Lamb pisał o losach Dolores aż 7 lat. Przez ten okres czasu konsultując się z różnymi ludźmi, być może specjalistami w danych dziedzinach. Myślę, że nie był to czas zmarnowany- dokładnie opisano podłoże problemów psychicznych bohaterki. Nie była wariatką, tylko skrzywdzoną przez los dziewczyną, ofiarą nieudolnego sposobu wychowania, niepełnej rodziny, patologii społecznych. Tu na prawdę zobaczyłam co w pełni znaczy powiedzenie "uczyć się na własnych błędach". Wiele osób na jej miejscu dawno by sie poddało, sama była tego bliska. Ale Dolores walczy- znowu spotykam się z podobnym przekazem w kolejnej książce. Czułam jakby po części ona sama opowiadała mi tę historię, na poczatku bardzo mnie irytując, by stopniowo wzbudzić moją sympatię.

Znalazłam też kilka fragmentów po których widać, że książka jest pisana przez mężczyznę, kobieta by spojrzała na sprawę inaczej. Mimo, to książka otrzymuje ode mnie wysoką ocenę- za całokształt, za to, że zamiast spokojnie spać o siódmej rano, czytam kolejny rozdział literatury Lamba :)

Jak zaczęłam...tak skończyłam na ostatniej stronie. Wally Lamb pisał o losach Dolores aż 7 lat. Przez ten okres czasu konsultując się z różnymi ludźmi, być może specjalistami w danych dziedzinach. Myślę, że nie był to czas zmarnowany- dokładnie opisano podłoże problemów psychicznych bohaterki. Nie była wariatką, tylko skrzywdzoną przez los dziewczyną, ofiarą nieudolnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasy II wojny światowej, czasy w których łatwo utracić radość życia, nawet jeśli główni bohaterzy to dwoje niemieckich dzieci. Od początku wzbudzają moją sympatię- Liesel która mimo młodego wieku widziała juz niejedno z niesprawiedliwosci życia. Trafia do rodziny zastępczej- do Rosy i Hansa Hubermannów. Stopniowo budują rodzinne relacje. Okazuje się, że nie każdy obywatel Niemiec to pozbawiony serca antysemita. Widać, że małżeństwo Hubermannów to ludzie także obdarzeni sercem i skłonni do pomocy, także Żydom. Wydaje się, zż widomo wojny jest nie do konca dla wszystkich zrozumiałe. Dorośli patrzą jak gina kolejni ludzie, a ich najblizsi zmuszeni są wyjeżdżać na front. Natomiast dzieci cieszą się drobnymi przyjemnościami pomiedzy kolejnymi alarmami i biegiem do schronów.
Rodzi sie też przyjaźń...nawet miłosć miedzy Liesel a Rudym. I to był chyba wątek który wzruszał mnie najbardziej. Nie chcę opowiadać, szczegóły poznacie sami. Książka niewątpliwie warta przeczytania.


Narrator książki takze wzbudza sympatię. Dopiero po dłuzszym czasie dowiadujemy się, ze utożsamia sie ze smiercią. A raczej z kimś, kogo moznaby określić 'zbieraczem dusz'. Uwielbiam jego trafne komentarze, szczególnie w pierwszych fazach książki, gdy podszyte są delikatną ironią.
Z cała pewnościa mogę napisać, że nigdy nie czytałam niczego, co choćby odrobinę przypominało historię "Złodziejki książek".

Czasy II wojny światowej, czasy w których łatwo utracić radość życia, nawet jeśli główni bohaterzy to dwoje niemieckich dzieci. Od początku wzbudzają moją sympatię- Liesel która mimo młodego wieku widziała juz niejedno z niesprawiedliwosci życia. Trafia do rodziny zastępczej- do Rosy i Hansa Hubermannów. Stopniowo budują rodzinne relacje. Okazuje się, że nie każdy obywatel...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze, co najbardziej zwróciło moją uwagę- język! Brawo i dziękuję! Autorka funduje nam całkiem za darmo dużą porcję pozytywnego nastroju, który mam ochotę dawkować nie kończąc zbyt szybko tej lektury. Możemy sie dowiedzieć dużo na temat realiów studiowania stomatologii, gdyż główna bohaterka to przyszła pani stomatolog.Przenosimy się do studenckiej rzeczywistości, czyli sytuacji pełnych absurdów (a może słowo "studenckiej" należałoby zastąpić określeniem "polskiej"?).
Choć dentystów zawsze utożsamiałam z ludźmi cierpliwymi i wyrozumiałymi, Ania bynajmniej nie wyróżnia się wspomnianymi cechami charakteru. Bałabym się usiąść na jej fotelu dentystycznym. W zasadzie niejednokrotnie denerwowało mnie jej choleryczne usposobienie, poza tym mam wrażenie, ze autorka nadała fabule zbyt osobisty wymiar. A to Łódź- rodzinne miasto A. Ziętary, które tytułowa bohaterka (de facto imienniczka) także kocha, czy też tematyka wyuczonego zawodu. Chwilami myslałam też "dość juz mowy o facecie"! Jednym i tym samym, wielokrotnie. O tym, jak to wszystko sie skończyło nie będę pisać, doczytajcie sami. Polecam, bo takiej humorystycznej narracji nie widziałam już dawno;)

Pierwsze, co najbardziej zwróciło moją uwagę- język! Brawo i dziękuję! Autorka funduje nam całkiem za darmo dużą porcję pozytywnego nastroju, który mam ochotę dawkować nie kończąc zbyt szybko tej lektury. Możemy sie dowiedzieć dużo na temat realiów studiowania stomatologii, gdyż główna bohaterka to przyszła pani stomatolog.Przenosimy się do studenckiej rzeczywistości, czyli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię, gdy dana książka sprawia, że jestem w stanie mysleć o niej nie tylko w trakcie czytania. Ale też po zakończeniu zdarza mi się rozważać na temat wstrząsających faktów z życia bohaterów, tak jakby ich świat pochłonął mnie samą. W tym wypadku tak właśnie było.

Dorota popełnia masę podstawowych błędów, do których zdolna jest tylko zakochana kobieta. Nie stara się dokładnie poznać obyczajów i tradycji Bliskiego Wschodu, toteż wiele aspektów życia codziennego stanowi dla niej zaskoczenie. Przeżywa szok kulturowy, by następnie przekonywać samą siebie, że mimo wszystko potrafi być szczęśliwa. Ale czy szczęście oznacza coraz więcej wyrzeczeń ze strony żony na prośbę, a wręcz żądanie małżonka? Jednak to dopiero początek historii, która w całosci jest fikcją literacką, a fragmentarycznie- zbiorem życiowych doświadczeń kobiet, które poznały co to brutalna rzeczywistość.
Książka nie zniechęciła mnie do poznania kultury Bliskiego Wschodu, wręcz przeciwnie. Była odskocznią do tak różnego od naszego świata, chwilami bajką, by za moment przemienić się w koszmar nieszczęśliwej kobiety. Sytuacja Barbary i jej rodziny pokazuje jednak, iż nawet Polka żyjaca w związku z rodowitym Arabem, może być szczęśliwa. Z niecierpliwością czekam na kontynuację...

Lubię, gdy dana książka sprawia, że jestem w stanie mysleć o niej nie tylko w trakcie czytania. Ale też po zakończeniu zdarza mi się rozważać na temat wstrząsających faktów z życia bohaterów, tak jakby ich świat pochłonął mnie samą. W tym wypadku tak właśnie było.

Dorota popełnia masę podstawowych błędów, do których zdolna jest tylko zakochana kobieta. Nie stara się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całego cyklu jeszcze nie przeczytałam, ale mam zamiar. Larsson mnie urzekł. Historia juz od samego poczatku niesamowicie wciaga. Masz wrażenie, że czytasz nie o wymyślonych bohaterach i fikcyjnej fabule- to się dzieje tu i teraz! Tak jakby własnie najbardziej tajemnicze i okrutne zbrodnie miały miejsce tuż za rogiem...Historia intryguje już od samego początku. Kto co roku wysyła prezenty w postaci zasuszonych kwiatów Henrikowi, skoro tradycja ta powinna zniknąć wraz z jej pomysłodawczynią- Harriet. Śledztwo, które przed wielu laty doprowadziło jedynie do martwych punktów, zostaje wznowione. Czy Harriet żyje? Kto z rodu Vangerów mógłby być mordercą? Jaki mógł mieć motyw? Rozwiązania zagadki podejmuje się Mikael Blomkvist. Sprawa do najłatwiejszych nie należy, a jeśli chodzi o wyższy poziom zaawansowania- to niewątpliwie specjalność Salander. Niepozorna dziewczyna, z osobliwą historią i wielkim talentem. Postaci świetnie wykreowane, wyraziste do tego stopnia, że w trakcie analizy kolejnych kroków zagadki Vangerów juz słyszę odpowiedni komentarz Lisbeth. Choć nie wszystko jest do przewidzenia- zdecydowanie nie tu.
Żałuję, że Millenium to jedyne książki tego autora. Tym bardziej zachęcam do przeczytania;)
Kryminały to nie moja specjalność. Ale Larsson jest jak magnes. Na liście 'must have' na pierwszych pozycjach pozostają 2 następne części cyklu Millenium.

Całego cyklu jeszcze nie przeczytałam, ale mam zamiar. Larsson mnie urzekł. Historia juz od samego poczatku niesamowicie wciaga. Masz wrażenie, że czytasz nie o wymyślonych bohaterach i fikcyjnej fabule- to się dzieje tu i teraz! Tak jakby własnie najbardziej tajemnicze i okrutne zbrodnie miały miejsce tuż za rogiem...Historia intryguje już od samego początku. Kto co roku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałam, że będzie o Paryżu. Smutnym, bo przecież "bez zakochanych" czyli coś z nieszczęśliwą miłością. Była stolica Francji, ale tylko w jednym z opowiadań. Mimo to, tytuł bardzo adekwatny. Paryż bez zakochanych, to jak letnie niebo bez słońca; coś dziwnego, odbiegającego od naszych wyobrażeń. Tak jak życie. Tylko pozornie proste, długie, szczęśliwe- tak, jak w życzeniach. Czytajac opowiadania o Polkach rozsianych po całym świecie, przekonujemy się, że wybory jakich dokonujemy maja bardzo ważny wpływ na dalsze życie. Czy są rzeczy ważne i ważniejsze? A moze czasem trzeba po prostu postawić wszystko na jedną kartę i nie oglądać się wstecz? Te i inne rozważania towarzyszą Katarzynie, Zofii, Marioli i innym opisanym tu kobietom.
Nie można też nie wspomnieć o historii Polski w tle. Poczawszy od końca lat 30. aż do początku XXI wieku.
Miałam ochotę przeczytać coś takiego. Może nie wywołało euforii, ale chwile zadumy jak najbardziej. Plus za kompletnie niekomercyjna okładkę, którą stanowi jedno ze zbioru osobistych zdjęć autorki.

Myślałam, że będzie o Paryżu. Smutnym, bo przecież "bez zakochanych" czyli coś z nieszczęśliwą miłością. Była stolica Francji, ale tylko w jednym z opowiadań. Mimo to, tytuł bardzo adekwatny. Paryż bez zakochanych, to jak letnie niebo bez słońca; coś dziwnego, odbiegającego od naszych wyobrażeń. Tak jak życie. Tylko pozornie proste, długie, szczęśliwe- tak, jak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę wybrałam zupełnie przypadkowo. Zapewne gdybym przeczytała z tyłu opis odłozyłabym ją z powrotem na półkę...de facto w całości wypełnioną książkami Roberts. A o jej twórczości czytałam dużo i o dziwo- były to same pozytywne recenzje. No cóż...w takim razie nie będę generalizować, może po prostu źle trafiłam.
Pierwszy raz zetknęłam się z typowym romansem. Nawet miałam ochotę przeczytać coś takiego. Niestety, zbytnio się 'zasłodziłam' i raczej przez jakiś czas nie wrócę do tego typu historii. A już napewno nie sięgnę po kontynuację.

Kompozycja dwudzielna. Pierwsza część dotyczy życia osobistego Rafe'a, druga najstarszego z barci- Jareda. Już od pierwszych stron zauważamy, ze autorka skupiła się nie tylko na opisaniu relacji głównych bohaterów. Drugi plan także jest dość dobrze skonstruowany. Roberts wprowadza też dreszczyk emocji, czytamy o starym, opuszczonym domu z interesującą przeszłością.
Szczerze mówiąc, na początku książka podobała mi się bardziej. Pod koniec nie mogłam juz znieść wszystkiego co z nią związane. Okropnie przewidywalna, bez jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Zbyt płytkie dialogi. Momentami czułam się jakbym miała przed sobą literacką telenowelę z niskiej półki.

Książkę wybrałam zupełnie przypadkowo. Zapewne gdybym przeczytała z tyłu opis odłozyłabym ją z powrotem na półkę...de facto w całości wypełnioną książkami Roberts. A o jej twórczości czytałam dużo i o dziwo- były to same pozytywne recenzje. No cóż...w takim razie nie będę generalizować, może po prostu źle trafiłam.
Pierwszy raz zetknęłam się z typowym romansem. Nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura na jeden dzień. Na kilka wspaniałych godzin, kiedy od bohaterów Schmitta możemy uczyć się madrości życia.
Czasy wojny. Belgia. Żydowskie i chrześcijańskie dzieci przebywające tymczasowo w Żółtej Willi. Zapytacie czym jest wspomniana Żółta Willa? Oazą, w której ojciec Pons stara się wpajać swym wychowankom sens miłości, wiary i nadzieji. Daje im o wiele więcej niż mógłby podarować zwykły opiekun. Joseph, który staje się jego ulubieńcem, poznaje co oznacza dbać o religijne dziedzictwo.

Chwilami wzruszająca historia widziana oczami ośmiolatka. Napisana krótko, ale treściwie. Oparta na faktach. Od czasów "Oskara i Pani Róży" jest to druga przeczytana przeze mnie książka Erica- Emmanuela Schmitta. posiada on umiejętność niesamowitej formy przekazu. Nie generalizuje, treść książki jest uniwersalna i co śmiało można stwierdzić- ponadczasowa.

Lektura na jeden dzień. Na kilka wspaniałych godzin, kiedy od bohaterów Schmitta możemy uczyć się madrości życia.
Czasy wojny. Belgia. Żydowskie i chrześcijańskie dzieci przebywające tymczasowo w Żółtej Willi. Zapytacie czym jest wspomniana Żółta Willa? Oazą, w której ojciec Pons stara się wpajać swym wychowankom sens miłości, wiary i nadzieji. Daje im o wiele więcej niż...

więcej Pokaż mimo to