Urodziła się i mieszka w Łodzi. Tam też pracuje w wyuczonym zawodzie - lekarz dentysta. Od dzieciństwa czyta książki - jak sama mówi - maniacko i nałogowo. Zaczęła pisać jeszcze w liceum, ale do przysłowiowej szuflady. Największe marzenia pani Ani? - zdrowie, święty spokój i wydanie książkowe jednej z jej opowieści. O zdrowie i święty spokój musi zadbać sama, ale nagroda w Wielkim Konkursie Literackim „Kolory życia” na pewno pomogła zrealizować trzecie pragnienie.
Akcja książki nie do końca mnie przekonała.Lecz nie chcę jej spisywać na straty i pisać samo, totalną krytykę.Bo bądź co bądź, trzecie miejsce w konkursie literackim do czegoś zobowiązuje,
Ba, tylko do czego ?
Ano, do napisana książki,która wciągnie czytelnika,czy się udało ?
Moim skromnym zdaniem, jak najbardziej.
Lubie książki,których akcja toczy się w Polsce.Mamy tu studentkę dentystyki,która ma oddane koleżanki i szuka tego, jedynego.Na całe życie.Czy się uda ? przeczytajcie sami.
Mam takie wrażenie,że pani Ania piszę tu o ...sobie.
Nawet jeżeli tak robi, to w niczym nie przeszkadza.Książka jest warta tego, by jej poświęcić trochę czasu.
Nie bardzo wiem, po co ta książka została napisana. Jest jakby uzupełnieniem wydanej rok wcześniej "Bajerom wbrew". Uzupełnieniem, a nie kontynuacją, chronologicznie lokuje się trochę wcześniej, opisuje dokładniej sytuacje, o których była już mowa w poprzedniej powieści, ale paradoksalnie to nic nowego nie wnosi. Może autorka potrzebowała się wypisać...?
Jeśli komuś podobało się "Bajerom wbrew", to pewnie ta książeczka (jest dużo cieńsza) też się spodoba. W mój gust zupełnie nie trafia, jest taka "o wszystkim i o niczym", a jej głównych bohaterów nie da się lubić. Czułam się obciążona ciężką i nerwową atmosferą lektury.
I zupełnie nie moje poczucie humoru; moją reakcją było raczej rozdrażnienie, na pewno nie rozbawienie.