-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2013-12-23
2013-11-20
2013-11-13
2013-11-06
2013-10-17
2013-02-15
2013-10-13
Jestem w połowie, może kiedyś wrócę i przeczytam całość.
Jestem w połowie, może kiedyś wrócę i przeczytam całość.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-13
Nie chce mi się brnąć do końca, skończyłem po przeczytaniu 3/4.
Nie chce mi się brnąć do końca, skończyłem po przeczytaniu 3/4.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-14
Wprawdzie na odwrocie książki napisane jest, że Sinobrodego zalicza się do najważniejszych dzieł pisarza, to jednak dla mnie jest ona poniżej Vonnegutowej średniej. Wprawdzie stoi ona wciąż na wysokim poziomie i zawiera ten specyficzny dla Kurta rys, jednak czegoś jej dla mnie brakuje. Nie ma tego pazura, który był w Śniadaniu mistrzów, Syrenach z Tytana czy Rzeźni nr 5. Należy jednak zastrzec, że ocena 5/10 wydana jest w odniesieniu do innych książek Kurta, a nie wobec ogółu tego, co czytam. Możliwe jest też, że mam już pewien przesyt Vonnegutem, a jestem pod zbyt dużym wpływem melancholijności Murakamiego. Nie wiem.
Pożyjemy, zobaczymy.
Wprawdzie na odwrocie książki napisane jest, że Sinobrodego zalicza się do najważniejszych dzieł pisarza, to jednak dla mnie jest ona poniżej Vonnegutowej średniej. Wprawdzie stoi ona wciąż na wysokim poziomie i zawiera ten specyficzny dla Kurta rys, jednak czegoś jej dla mnie brakuje. Nie ma tego pazura, który był w Śniadaniu mistrzów, Syrenach z Tytana czy Rzeźni nr 5....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-06-18
2013-05-29
2013-04-01
2013-03-07
2013-03-01
2013-03-02
2013-02-22
http://www.trzesienieczasu.pl/2013/02/haruki-murakami-na-poudnie-od-granicy.html
Samotność jest motywem przewodnim w zasadzie wszystkich książek Murakamiego, a przynajmniej wszystkich, które miałem okazję i przyjemność przeczytać. Nie inaczej jest w Na południe od granicy, na zachód od słońca. Tym razem jednak główny bohater nie jest klasycznym samotnikiem, lecz szczęśliwym mężem, ojcem dwóch córek, właścicielem dobrze prosperujących pubów jazzowych, wydawałoby się - człowiek spełnionym. Hajime czuje jednak, że życiowy sukces nie jest jego własną zasługą, w dodatku wciąż tęskni za swoją przyjaciółką z czasów, gdy miał 12 lat - Shimamoto. Pamięć o niej wypełnia ciemnymi chmurami jego serce.
W tej krótkiej powieści Murakami przeplata sukcesy i rozczarowania męskiego życia. Gdy Shimamoto pojawia się 25 lat później pewnego deszczowego dnia, jako dorosła piękność, z tajemnicą, od której nie może uciec, codzienne życie Hajime wywraca się do góry nogami. Wspomnienia z dzieciństwa, melodia grana przez Nata King Cole'a South Of The Border (w rzeczywistości Nat King Cole prawdopodobnie nigdy nie nagrał tego utworu, mój znajomy zauważył, że jest to pewnie celowy zabieg Murakamiego, mający zaznaczyć odrealnienie sytuacji bohatera) mieszają się z teraźniejszymi przeżyciami - widzianą przez okno twarzą skrzywdzonej przez Hajime Izumi czy garść prochów płynąca w dół rzeki prosto do morza. Mieszanka tych zdarzeń prowadzi Hajime do poczucia, że całe jego szczęśliwe dorosłe życie było jedynie ułudą.
Powieść ta pełna jest życiowych mądrości, jednocześnie dość tajemnicza i niepokojąca - jak wszystkie inne książki Murakamiego. Na południe od granicy to historia dla ludzi, którzy osiągnęli pewien wiek i zaczynają wspominać wszystkie sprawy, do których dążyli, a których nigdy nie udało się im osiągnąć. Pokazuje ona, że w życiu każdego człowieka pojawiają się osoby, które najpierw wessą nas do swojego życia, a potem zostawią z niczym prócz wspomnień. Jeśli czytelnik spotkał kiedyś taką osobę, to z pewnością zobaczy to czytając tę powieść.
Murakami nie wprowadza tym razem elementów fantastycznych, wręcz przeciwnie. Książka jest bardzo realistyczna, a pojawiające się gdzieniegdzie opisy seksu bardzo pikantne, choć pozbawione wulgarności, co jest chyba w ogóle charakterystyczne dla japońskiej literatury. Z kolei opis starszej już Izumi zahacza wręcz o horror.
Pisarz, w swoim stylu, nie daje odpowiedzi na wszystkie postawione pytania i daje czytelnikowi duże pole do interpretacji poszczególnych zdarzeń. Odnosi się wrażenie, że historia ma ciąg dalszy, który po prostu nie został jeszcze napisany. Chyba każdy pisarz dąży do tego, aby wypracować tak sobie tylko właściwy styl, jednocześnie bez wpędzania czytelnika w uczucie, że czyta w kółko tę samą książkę.
Po skończonej lekturze zostajemy sami z pytaniami na temat życia, związków i najważniejszym - czy nasz własny żywot jest wystarczająco satysfakcjonujący. Zaczynamy się zastanawiać nad tym, czym właściwie jest moralność i czy można ją opisać w sposób obiektywny, właściwy dla każdej osoby, zwłaszcza w kontekście relacji damsko-męskich, co sprawia, że dobro jest dobrem, a zło złem, oraz nad tym, co spaja związki, a co je niszczy. Zastanówcie się nad tym i przeczytajcie...
...Na południe od granicy, na zachód od słońca. Choć krótka, jest bogata w szczegóły, co jest zdecydowanie jej mocną stroną. Szybko się czyta i nie pozwala się znudzić. Jest to książka na jeden weekendowy wieczór albo kilka dni jazdy metrem. Po ostatniej stronie zostajemy z żądzą wiedzy na temat dalszych wydarzeń, niejasne zakończenie nie zostawia jasnego poczucia, czy historia zakończyła się dobrze czy źle. Może nie zakończyła się w ogóle?
http://www.trzesienieczasu.pl/2013/02/haruki-murakami-na-poudnie-od-granicy.html
Samotność jest motywem przewodnim w zasadzie wszystkich książek Murakamiego, a przynajmniej wszystkich, które miałem okazję i przyjemność przeczytać. Nie inaczej jest w Na południe od granicy, na zachód od słońca. Tym razem jednak główny bohater nie jest klasycznym samotnikiem, lecz...
2013-02-16
2013-01-29
2013-02-02
Dwa dni temu, we wtorek 5 listopada, miałem przyjemność uczestniczyć w przedpremierowej (nie wiem na czym to polega, że premiera jest jednego dnia, a sprzedają dzień wcześniej) sprzedaży nowej powieści Harukiego Murakamiego Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa. Miejscem tej prapremiery były trzy dworce - w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu. Wybór obiektów był nieprzypadkowy i wiąże się z tytułowym bohaterem, który jest budowniczym dworców. Sam pomysł sprzedaży książek w automatach (takich samych jak te z napojami i przekąskami) uważam za nieco awangardowy, ale całkiem przyjazny. Denerwowało mnie tylko, że w jednej przegródce pierwsza książka była ułożona odwrotnie niż w pozostałych. Oczywiście tę właśnie kupiłem, powstrzymując na moment entropię dążącą do rozpadu wszechświata.
Bezbarwny Tsukuru rozszedł się w liczbie miliona egzemplarzy w ciągu tygodnia japońskiej sprzedaży, a w Polsce, która ma pierwsze tłumaczenie na prawdziwe literki, a nie krzaczki, dotarł wysoko na liście bestsellerów już w przedsprzedaży.
W porównaniu do poprzedniej powieści Murakamiego, którą był wydany przed czterema laty 1Q84, Bezbarwny Tsukuru jest książką stosunkowo krótką. 350 stron pochłania się w ciągu dwóch wieczorów, ale nie polecam nikomu czytania w takim tempie, gdyż po skończeniu klasycznie już pojawia się uczucie pustki i bezsensu życia, typowe dla książek japońskiego pisarza. Tym razem Murakami unika metafizycznych i surrealistycznych przygód, a silniej stawia na realizm. Nie oznacza to jednak, że książka pozbawiona jest momentów, w których świat rzeczywisty przeplata się z urojeniami czy marzeniami sennymi, o nie! Jednak pod tym względem Tsukuru najbliżej jest do powieści Norwegian Wood, która wyniosła Murakamiego na literackie salony.
Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa opowiada o losach Tsukuru, który w czasach licealnych miał grupę przyjaciół: Akamatsu, Omi, Shirane oraz Kurono, których nazwiska zawierały odniesienia do kolorów, stąd też używali oni pseudonimów czy ksywek, odpowiednio: Czerwony, Niebieski, Biała i Czarna. Jedynie nazwisko Tsukuru nie wpisywało się w tę prawidłowość, Tsukuru był zawsze po prostu Tsukuru. Przez tę bezbarwność czuł się nieco odseparowany od reszty przyjaciół. W grupie tej panowały pewne niepisane reguły, np. dotyczące nawiązywania bardziej intymnych relacji między jej członkami (trzech chłopców i dwie dziewczyny), których przestrzeganie pozwalało na zachowanie jej niepowtarzalnego charakteru jako harmonijnego kolektywu.
W odróżnieniu od Norwegian Wood, akcja nie zawiązuje się przez samobójstwo jednego z bohaterów, na co po cichu liczyłem. Jednak śmierć od początku jest ważnym składnikiem opowieści, która zaczyna się gdy poznajemy Tsukuru rozmyślającego na jej temat i gotowego skończyć ze sobą. Przeżywa załamanie po tym, gdy pewnego dnia jego kolorowa grupa przyjaciół oświadcza, iż nie chcą go już w swoich szeregach. Ich motywy pozostają dla niego nieznane przez długi czas, aż do czasu gdy Tsukuru ma 36 lat i kochanka namawia go, aby odszukał dawnych znajomych i spróbował dowiedzieć się dlaczego odrzucili go przed laty.
Pierwsza połowa powieści opowiada przede wszystkim o czasie po rozpadzie grupy, czym zajmował się Tsukuru, jak radził sobie z depresją, z kim się w tym czasie zaprzyjaźnił. Nie brakuje oczywiście, typowych dla Murakamiego, opowieści w opowieści serwowanych przez drugoplanowe postaci.
Punktem zwrotnym w historii jest rozmowa Tsukuru ze swoją kochanką Sarą, która stwierdza, że Tsukuru był jakby nieobecny, gdy uprawiali seks, że nosi ze sobą zbyt duży bagaż, którego musi się pozbyć, a może to zrobić jedynie przez odnalezienie dawnych przyjaciół i wyjaśnienie tego, co zaszło. Dlatego też pomaga mu w ustaleniu ich aktualnych adresów i innych ważnych danych, lecz pozostawia Tsukuru swobodę w rozporządzeniu nimi. Od niego zależy czy podejmie wyzwanie. Dalsza część powieści to poszukiwanie.
W subtelny, sobie właściwy sposób Murakami wyciąga czytelnika ze strefy komfortu, podobnie jak robi ze swoimi postaciami. Nie pozwala się znudzić, a niemal każdy rozdział kończy się cliffhangerem. Nie wszystkie z nich zostają rozwiązane, co też jest charakterystyczne dla japońskiego pisarza, który drażni się z odbiorcą wtedy, gdy trzeba. Kolejny raz pojawia się coś, co ja odczuwam jako poczucie niepokoju, które jest motorem napędzającym chęć do czytania. Podobnie miałem w przypadku Norwegian Wood, które jednak na początku bardzo mnie nudziło. Książki te są jednak bardzo do siebie podobne, opierają się na podobnych motywach (co zresztą można powiedzieć o wszystkich powieściach Murakamiego). Mamy tu znów samotnego mężczyznę, który chodzi na basen, niespełnione miłości, poczucie izolacji, przyjaciół znikających bez wyjaśnienia. Nie obyło się także bez przewodniego utworu muzycznego, który przewija się przez książkę wiele razy. Kolejny raz pada na klasykę, mianowicie utwór Franciszka Liszta Le mal du pays. Ciekawostką jest tytuł zbioru, z którego pochodzi ten utwór. Ale nie chcę Wam psuć niespodzianki, dowiecie się tego z lektury.
Jest to dopiero druga powieść Murakamiego prowadzona w trzecioosobowej narracji, w czym, moim zdaniem, pisarz czuje się dobrze.
Po bardzo obszernym 1Q84, pełnym dziwnej mitologii, w którym wiele wątków nie zostało do końca wyjaśnionych, opowieść o Tsukuru Tazakim wydaje się bardzo zwyczajną, obyczajową historyjką, wręcz nie powieścią lecz bardzo długim opowiadaniem. Ale są tylko pozory. W rzeczywistości czytelnik dostaje otrzymuje wachlarz uczuć towarzyszących doświadczaniu miłości i straty.
Nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy jest to książka lekka w odbiorze, czy też wymaga większego skupienia i uwagi. Wydaje mi się, że wszystkie książki japońskiego pisarza należy uważnie analizować, nie są to banalne romanse, które można czytać w kolejce w warzywniaku. Niemniej akurat ta należy do tych mniej skomplikowanych, wierni czytelnicy będą wiedzieli o czym mówię. Myślę, że może być ona dobra na początek, aby wciągnąć się w prozę Murakamiego. Chyba, że lubicie bardziej surrealistyczne opowieści, wtedy lepiej sięgnąć po Kronikę Ptaka Nakręcacza czy Koniec świata i Hard-boiled Wonderland.
Dwa dni temu, we wtorek 5 listopada, miałem przyjemność uczestniczyć w przedpremierowej (nie wiem na czym to polega, że premiera jest jednego dnia, a sprzedają dzień wcześniej) sprzedaży nowej powieści Harukiego Murakamiego Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa. Miejscem tej prapremiery były trzy dworce - w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu. Wybór obiektów był...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to