-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019
2012
2016-08-27
2017-06-23
Opinia w całości do przeczytania tu: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/07/125-chopcy-z-ulic-miasta-halina-gorska.html
Lwów lat trzydziestych ubiegłego wieku, tuż na ostatnie lata beztroski przed wybuchem wojny. Dzieciaki, w zasadzie chłopcy z biednych rodzin, którzy śnią o lepszych latach, a pracują jako gazeciarze - i widzą, jak bardzo życie jest ciężkie. Jednak los się do nich uśmiecha - znajdują życzliwych i łagodnych ludzi ze świetlicy miejskiej i powoli odzyskują swe dzieciństwo.
Ale czy na pewno? A może dorastają i przekonują się, jak okrutne może być jednak życie...?
[...]
Opinia w całości do przeczytania tu: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/07/125-chopcy-z-ulic-miasta-halina-gorska.html
Opinia w całości do przeczytania tu: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/07/125-chopcy-z-ulic-miasta-halina-gorska.html
Lwów lat trzydziestych ubiegłego wieku, tuż na ostatnie lata beztroski przed wybuchem wojny. Dzieciaki, w zasadzie chłopcy z biednych rodzin, którzy śnią o lepszych latach, a pracują jako gazeciarze - i widzą, jak bardzo życie jest ciężkie. Jednak los się...
2014-11-07
Mało kiedy trafiam na książkę, która wciąga mnie od początku do końca tak bardzo, że przeczytam ją w jeden dzień. Bardziej wchłaniałam niż czytałam zresztą.
Pomysł z użyciem legendy, i zostawieniem tylko kilku podstawowych elementów nawet przypadł mi do gustu. Stwory tu przedstawione są bardzo realnie i interesująco nakreślone, żywe, a historia trzyma się kupy. Lekko, przyjemnie. Choć drażniła mnie narracja pierwszoosobowa u obojga bohaterów, przymknęłam na to oko. Kilka osób zarzucić mogło tez, że wątek miłosny jest... żaden. Dla mnie to akurat wielki plus. Nie ma rozwlekania się o uczuciach, o wzdychaniu, i tym podobnych, ale krótko, na temat. od rozwlekania są inne tytuły zwyczajnie. Plusik duży!
Ale do rzeczy. Czytając opis na okładce, obawiałam się powtórki z "Igrzysk Śmierci". Mile się rozczarowałam! Tytułowy wyścig, choć krótki, jest całkiem interesujący, i faktycznie, skupia się na tym, co widzą bohaterowie, nie widzowie. Pozwala to odczuć tą atmosferę. Niepokój, strach, zagrożenie.
Puck ze swoim podejściem do świata "wiejskiej dziewuszki z zadupia" przypadła mi do gustu. Autorka na siłę nie robi z niej geniusza, ale młodą, zagubioną dziewczynę, której nagle wali się świat. Starszy brat chce wyjechać, dom się sypie. Podejmuje się więc czegoś nie do pomyślenia. Zaimponowała mi jej odwaga. Sean zaś... Nie, ta postać mnie drażniła. Milczący, genialny zaklinacz wodnych koni. Outsider. Nie, nie polubiliśmy się. Ale, co tam
Ogólnie, książka wciąga, jest lekka i przyjemna. Literatura młodzieżowa z innego nieco punktu widzenia, z innymi, interesującymi niż zwykle elementami. Ale nie warta swej okładkowej ceny - nie będę ukrywała. 13 złotych, jakie wydałam na nią w biedronkowej wyprzedaży to jest do przyjęcia.
Dlaczego tak? Bo choć książka fascynuje, jest miałka ostatecznie. Wciąga, lecz po jej zakończeniu człowiek czuje się rozczarowany. Końcówkę autorka olała, po wyścigu już, meta. Koniec! Nie staramy się. To tworzy niesmak, który towarzyszył mi aż do samego końca. Niestety. Stąd gwiazdka na minus. Druga, bo Sean i jego konflikt z Muttem przedstawiony jest bez żadnej głębi - nie lubią się, Mutt to wiejski osiłek, będzie się mścił. Bardzo brzydko. Ostatecznie i tak spotka go kara. A trzecia odjęta gwiazda pochodzi z braku zagłębienia się mocniej w niezwykłą wyspę. Pokazania kultury i otoczenia.
Ale ogólnie? Tak, sięgnę po nią znów. Dla relaksu.
Mało kiedy trafiam na książkę, która wciąga mnie od początku do końca tak bardzo, że przeczytam ją w jeden dzień. Bardziej wchłaniałam niż czytałam zresztą.
Pomysł z użyciem legendy, i zostawieniem tylko kilku podstawowych elementów nawet przypadł mi do gustu. Stwory tu przedstawione są bardzo realnie i interesująco nakreślone, żywe, a historia trzyma się kupy. Lekko,...
2012-10-12
Lekka, przyjemna fantasy na dwa wieczory. Momentami wręcz naiwna, jak dla dzieciaków. Ale tłumaczenie całkiem niezłe, okładka też niczego sobie, choć papier mógłby być lepszy za taką cenę (35 złotych? i papier makulaturowy?). No nic. Sama treść lekka, przyjemna, choć jak mówię, nieco naiwna. Aluzje erotyczne są toporne niczym klocek drewna, fabuła jest delikatnie określając: prosta, i wszystko prowadzi do jasnego końca. Dla osoby, która pierwszy raz się spotyka z tym cyklem: doznania mogą być różne. Dla mnie, która już wcześniej miała kontakt z całym Xanth - to miłe odświeżenie literatury lekkiej i dającej relaks na jeden lub dwa wieczory.
Lekka, przyjemna fantasy na dwa wieczory. Momentami wręcz naiwna, jak dla dzieciaków. Ale tłumaczenie całkiem niezłe, okładka też niczego sobie, choć papier mógłby być lepszy za taką cenę (35 złotych? i papier makulaturowy?). No nic. Sama treść lekka, przyjemna, choć jak mówię, nieco naiwna. Aluzje erotyczne są toporne niczym klocek drewna, fabuła jest delikatnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Albowiem, kto nie zna tej powieści, niech zaraz maszeruje do konta* i po blablacku się spowiada, klęcząc na grochu!
A teraz nieco poważniej. "Porwanie" to powieść wpisana na międzynarodową listę IBBY, International Board Books for Young People, która zbiera światowe arcydzieła literackie dla dzieci i młodzieży. I wcale się temu nie dziwię. Bo ta książka to arcydzieło. Takie małe, pełne absurdu, fantazji i niemożliwości, ale jednak... arcydzieło. Bawi, uczy, wzrusza. Pokazuje, że gdzieś tam jest szansa na prawdziwą przyjaźń, która przetrwa liczne próby, a niektóre schematy, poglądy i stereotypy jakie znamy, wcale nie muszą być prawdziwe.
Przygody, całkiem zresztą liczne, przeżywa trójka przyjaciół: kogut Pypeć, kot Mysibrat i lisica Chytraska. Każde z bagażem własnych doświadczeń i wniosków. Trzy absurdalnie różne postacie, kompletnie odmienne od siebie, które łączy jednak gorąca chęć pomocy porwanej księżniczce Wiolince. Zaczyna się ksiązka równie, pozornie tylko, absurdalnie. Opowieścią o wojnie między Tiutiurlistanem a Blablacją. Kogut Pypeć ma niesamowity dar plastycznego opisania całego konfliktu. Zresztą, Wojciech Żukrowski wykreował świat prosty, jasny, logiczny... ale jednocześnie czarowny i fascynujący. Pozornie ta baśń dla dzieci ma o wiele głębsze przesłanie, które zauważy dorosła osoba. Jakie? Trzeba samemu przysiąść i poczytać. Ot!
Do dziś zresztą mam gdzieś w szafie schowaną kasetę VHS (tak! mam wciąż ten relikt!), na której nagrana jest bajka. W zasadzie kreskówka. I w czasie czytania "Porwania" wciąż miałam przed oczami właśnie te kreskówkowe postacie, a w uszach brzmiały mi ich głosy. Łezka w oku się zakręciła aż... wracając jednak do samej książki.
Znajdziemy tu wszystko. Przyjaźń, poświęcenie, wzruszenie i strach, dawkowane odpowiednio zarówno dla młodego czytelnika, jak i takiego już starszego. Cygan Nagniotek z jego pchlim cyrkiem zaniepokoi każdego, jego córka Drumla do dziś kojarzy mi się z sowami, a pamiętny marsz muchomorów... Brrrr. Proste słowa, niemal dziecięce w fantazji opisy, a jednak wszystko razem przemawia do czytelnika plastycznością, prostotą. Śmiejemy się z bohaterami, uciekamy z nimi... widzimy przemianę Wiolinki, boimy się Nagniotka. I płaczemy na koniec, gdy... a nie. To poczytać trzeba. I samemu wyciągać wnioski z tej książki.
Nie rozumiem tak po prawdzie negatywnych opinii. Kilka głosów mówiących o tym, że to książka zła, że absolutnie nie powinno się jej czytać i w ogóle, na stosie winna nieomal spłonąć. Nie rozumiem, co się tu nie podobało? Prostota języka? Fantazja autora, czy może zabawa słowem i wyobraźnią? Fakt, że to nie ludzie, ale właśnie zwierzęta stały się głównymi bohaterami...? Że pokazuje się, jak niewiele można zrobić, by wiele zmienić? Nie wiem. Nie będę w to wnikać. Mi osobiście "Porwanie" podobało się bardzo. Tak bardzo, że w kilka godzin wchłonęłam w siebie tą książkę. Zarwałam nawet nockę, by dokończyć czytanie, by uronić kilka łez... i po blablońsku brzydko powiedzieć, że już koniec, że już zakończyły się niezwykłe przygody? Ale że jak, dlaczego...?
A teraz ruszam po kawałek świeżo upieczonego placka ze śliwkami. I sięgam po inną książkę, która nie jest tak lekka i łatwa w odbiorze, ale z pewnością mnie zachwyci na swój sposób.. też ;)
//Opinia do przeczytania również tu: http://kaginbox.blox.pl/2016/08/Porwanie-w-Tiutiurlistanie.html
*błąd ort. celowy ;)
Albowiem, kto nie zna tej powieści, niech zaraz maszeruje do konta* i po blablacku się spowiada, klęcząc na grochu!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA teraz nieco poważniej. "Porwanie" to powieść wpisana na międzynarodową listę IBBY, International Board Books for Young People, która zbiera światowe arcydzieła literackie dla dzieci i młodzieży. I wcale się temu nie dziwię. Bo ta książka to arcydzieło....