-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2023-04-20
2023-04-12
2023-04-10
2023-03-24
2004
2023-03-21
2023-03-14
2023-03-12
2020-02-29
1996
1996
2018-03-15
2023-02-26
2023-02-21
2023-02-07
2023-01-29
2018-02-07
2023-01-18
2023-01-13
Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia nam to sprawę.
Poszukujący ciekawej, popnaukowej narracji bądź potwierdzenia swoich europocentrycznych przekonań także powinni porzuć to przy ocenie. Ta książka składa się głównie z medytatywnego ciągu faktów.
Pozostaje kwestia niekorzystania ze źródeł rodzimych dla opisywanych kultur. Jak na opracowanie stawiające sobie za zadanie rozprawienie się z europocentrycznym postrzeganiem "renesansu", za mało odwołuje się do nieeuropejskich źródeł i opracowań. Wręcz w ogóle. Takie zaniechanie ostatecznie zaniża ocenę.
Niemniej nie ma to dużego wpływu na wartość tezy, że samo zjawisko renesansu w piśmienniczych kulturach nie jest niczym wyjątkowym i zdarzało się na przestrzeni wieków w różnych kształtach.
Ocena tak gęstej publikacji nie jest łatwa i wątpię czy w takich przypadkach chociaż część oceniających zdaje sobie sprawę ze swojego braku kompetencji do jej wystawienia. Sam autor wspomagał się pomocnikami przy pisaniu niektórych rozdziałów, tak rozległe i szczegółowe to opracowanie jest. Zatem możemy śmiało sądzić, że merytorycznie ciężko byłoby mu coś zarzucić. Ułatwia...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-07
Broszura propagandowa. Na końcu wyjaśnia się o co w tym chodzi. Niestety nie da się porównywać Imperium Rzymskiego do Unii Europejskiej.
To są dwa zupełnie odmienne byty. Jeden, imperium, z własną kultura i językiem powoli dochodzący do swojego statusu, nastawiony na podbój militarny, mający coś praktycznego do zaoferowania podbitym ludom; drugi nakładka polityczna umożliwiająca promowanie interesów Niemiec i podbój ekonomiczny jako przeciwwaga dla US i obecnie CHRL, mająca do zaoferowania ideologię tworzoną z punktu widzenia zachodniej części Europy.
Imperium Rzymskie rozpadło się gdy skończyło się jego szczęście co do warunków przyrody, niskiego stanu zaawansowania "barbarzyńców" i nastania czasu plag. Unia Europejska rozpadnie się gdy przestanie się rozszerzać, a w zasadzie już się rozpada. Znamienne jest tu niedawne odejście Brytanii z Unii, która jako pierwsza została pozostawiona sama sobie gdy Imperium Rzymskie zaczęło upadać. Dziś już nie czekała na zanik odpowiedzi z centrali.
Imperium Rzymskie naturalizowało niewolników, którzy odznaczali się wysoką inteligencją i chęcią asymilacji, o czym wspomina rzeczona broszura. Unia Europejska przyjmuje wszystkich bez wyjątku, głupi czy mądry; wykazuje chęć pracy na rzecz UE czy nie; chce przyjąć kulturę i obyczaje tutejsze czy trwać w swoich zupełnie odmiennym obyczajach i często wrogo nastawionej religii, a co najmniej niekompatybilnej z tutejszą.
Może kolonialno-imperialistyczna część europy ma jakieś podskórne ciągoty do rekompensaty i nie nakazuje przychodźcom odsłużyć swoje, jak czyniono w czasach rzymskich, przed udostępnieniem im pełni praw obywatelskich. Francuscy twórcy owej broszury zapomnieli, że istnieje duża część Europy, która nie ma kolonialnych brudów na sumieniu i przez to jest nieco odmienna kulturowo. I to w dniu przyjęcia jej do Unii.
Dodatkowo, w świetle teorii o średniowiecznym osiągnięciu przewagi zachodu co do wschodu Europy, kosztem słowiańskiego niewolnictwa, Francuscy apologeci emigracji na rzecz odmłodzenia Europy, nie mają żadnego prawa narzucać Polakom swojego światopoglądu, bądź urabiać nas naciąganą ideologią do jego przyjęcia. UE jest wspólnotą ekonomiczną i taką powinna pozostać jeżeli ma trwać. Mrzonki o "prezydencie Europy" i "armii europejskiej" brzmią co najmniej niepokojąco znajomo.
Różnic jest o wiele więcej, ale już ta garść pokazuje, że UE nie może równać się z Imperium Rzymskim ani z Atenami. Inna kultura i mentalność, inna jakość i zasób ludności, inna epoka, inne potrzeby społeczeństwa.
Broszura propagandowa. Na końcu wyjaśnia się o co w tym chodzi. Niestety nie da się porównywać Imperium Rzymskiego do Unii Europejskiej.
więcej Pokaż mimo toTo są dwa zupełnie odmienne byty. Jeden, imperium, z własną kultura i językiem powoli dochodzący do swojego statusu, nastawiony na podbój militarny, mający coś praktycznego do zaoferowania podbitym ludom; drugi nakładka polityczna...