-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-05-14
2024-04-17
2024-03-24
2024-03-02
2024-02-15
2024-02-04
2024-01-27
"Rozkoszna gra" to kolejny miły, lekki i przyjemny romans w wykonaniu autorki.
Nie ma tu nic odkrywczego, ale historia trzyma się kupy i jest ładnie poprowadzona. Nie brakuje chemii między bohaterami i słownych potyczek.
Christian jet gwiazdą drużyny futbolowej, której właścicielką niespodziewanie zostaje Bella. On jest oczywiście mega przystojnym, pewnym siebie facetem, który mógłby mieć każdą dziewczynę w mieście. Ale wobec Belli staje się troskliwym i opiekuńczym misiem. Bella jest kobietą po przejściach (kiedy była nastolatką zmarła jej matka i od tamtej pory właściwie była sama), ma oczywiście problemy z zaufaniem, ale przy Christianie powoli się otwiera. Do tego ma bardzo analityczne i pragmatyczne podejście do życia i związków i niełatwo ją przekonać do zaryzykowania.
Ich związek kreuje się mega szybko. Są dwie czy trzy sceny (ale w drugiej połowie książki, nie rzucają się na siebie od pierwszych stron). Od początku do Christianowi bardziej zależy i o dziwo nie zależy mu tylko na zaciągnięciu jej do łóżka, ale na stworzeniu stabilnego związku.
Jest lekko i zabawnie. Nie obywa się oczywiście bez jakiegoś problemu, ale bohaterowie dość szybko go rozwiązują.
Przyjemna lektura na jeszcze długi zimowy wieczór (bo czyta się mega szybko).
"Rozkoszna gra" to kolejny miły, lekki i przyjemny romans w wykonaniu autorki.
Nie ma tu nic odkrywczego, ale historia trzyma się kupy i jest ładnie poprowadzona. Nie brakuje chemii między bohaterami i słownych potyczek.
Christian jet gwiazdą drużyny futbolowej, której właścicielką niespodziewanie zostaje Bella. On jest oczywiście mega przystojnym, pewnym siebie facetem,...
2023-12-31
Czwarty tom serii rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się trzeci. Keris próbuje ułożyć swoje życie jako król Maridriny, zaś Zarrah zostaje zesłana na Diabelską Wyspę, więzienie dla najgorszych zbrodniarzy Valcotty, gdzie aby przeżyć, ludzie są gotowi poświęcić nawet swoje człowieczeństwo.
Co tu dużo mówić. Uwielbiam Danielle i to, jakie historie i bohaterów wyczarowuje. Dlatego pewnie jestem nieobiektywna i nie umiem znaleźć wad w jej książkach.
Kocham Kerisa i Zarrah, ale jeszcze bardziej nadal kocham Arena i Larę i cieszę się, że jest ich dwojga w tej książce sporo. Uwielbiam interakcje Kerisa i Arena, to jak zmienia się ich relacja, z niechęci i pogardy w przyjaźń. Może trochę ostrą i czasami podszytą ironią, ale mimo wszystko trwałą.
Zarrah nadal miota się między lojalnością wobec ciotki, a wiarą w to, co na jej temat mówią inni. Ciekawie było obserwować to, jak dochodzi do różnych wniosków i jak uświadamia sobie, że przed kilkanaście ostatnich lat była manipulowana. W sumie to łączy ją z Larą. Obie przez lata miały wmawiane pewne rzeczy, które później ich bliscy chcieli wykorzystać w osobistych wojenkach.
Keris chyba właściwie od początku wie, co zrobić. Zdaje sobie sprawę, że będąc królem, musi poświęcić swoje osobiste pragnienia na rzecz dobra narodu. Mimo wszystko nie jest gotowy zrezygnować z Zarrah.
Nadal mamy tu dużo polityki, spisków i zbrojnych potyczek. Jest też trochę zbliżeń, ale nie nachalnych i przesadzonych. Zresztą sama autorka mówiła, że te części są pikantniejsze niż pierwsze dwie i na takim poziomie będą kolejne.
O ile się nie mylę, to ciąg dalszy tej historii na jesieni tego roku. Tym razem punkt ciężkości przenosi się na północ od Ithicany i to Ahnna stanie w pierwszym rzędzie. Autorka jak zawsze zostawiła w treści małą podpowiedź a propos tego, z kim prawdopodobnie zostanie ona związana. I jeśli się nie mylę, zapowiada się bardzo ciekawie. Poznamy też trochę bliżej dalsze losy Lestary, co też może się okazać interesujące.
Nie może być ode mnie innej oceny niż 10/10.
Czwarty tom serii rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się trzeci. Keris próbuje ułożyć swoje życie jako król Maridriny, zaś Zarrah zostaje zesłana na Diabelską Wyspę, więzienie dla najgorszych zbrodniarzy Valcotty, gdzie aby przeżyć, ludzie są gotowi poświęcić nawet swoje człowieczeństwo.
Co tu dużo mówić. Uwielbiam Danielle i to, jakie historie i bohaterów...
2024-01-17
Od czego by tu zacząć hmmm
Na pewno książka nie jest sztampowa. Jednak rzadko zdarza się, żeby bohaterowie byli byłymi małżonkami. Myślę, że to jest dość odświeżające i na plus dla tej pozycji. Z drugiej strony może trochę denerwować to, że jesteśmy rzuceni w środek jakiejś historii, którą poznajemy bardzo, bardzo wolno (i nadal nie wszystko).
Co do bohaterów. Mam wrażenie, że Jasmine jest typem ofiary i cierpiętnicy, która zrobi wszystko dla innych, nawet jeśli oni niekoniecznie na to zasługują. W młodości źle traktowana przez ojca i przyrodnie siostry, nagle im wszystko wybacza i chce im pomóc. Tak, jakby w ten sposób chciała zasłużyć na ich miłość i uznanie. Do tego jest chyba lekomanką, bo ilość razy, kiedy sięga po aspirynę jest trochę niepokojąca. Jest na pewno podatna na manipulacje i mam wrażenie, że każda osoba z jej otoczenia jej to robi.
Roth, jej były mąż z kolei nie jest raczej typem romantycznego bohatera. Zależy mu przede wszystkim na pieniądzach, a także na zemście. Ma przebłyski człowieczeństwa i uroku, ale to wszystko ginie przy innych jego zachowaniach. Nie sądzę, żeby jego związek z Jasmine był zdrowy. Do tego ma jakąś tajemnicę, której usilnie strzeże i zrobi wszystko, żeby Jasmine się o niej nie dowiedziała. Zapewne ma jakieś zaburzenia na tle psychicznym, ale pewnie dowiemy się w drugiej części.
Jeśli chodzi o samą książkę, to ma trochę przestojów, ale nawet całkiem dobrze się czyta. Jest dużo seksów (i to nawet dość szybko, ale w końcu bohaterowie nie znają się 5 minut, więc jest to jakieś usprawiedliwienie), więc jak ktoś nie lubi, to raczej radzę ją ominąć.
Jeśli wydawnictwo zdecyduje się na drugą część, to pewnie po nią sięgnę z czystej ciekawości :)
Moja ocena to 6/10 (ale to głównie dlatego, że generalnie mam problem z książkami, gdzie relacja bohaterów nie jest zbyt zdrowa, oczywiście według moich standardów).
Od czego by tu zacząć hmmm
Na pewno książka nie jest sztampowa. Jednak rzadko zdarza się, żeby bohaterowie byli byłymi małżonkami. Myślę, że to jest dość odświeżające i na plus dla tej pozycji. Z drugiej strony może trochę denerwować to, że jesteśmy rzuceni w środek jakiejś historii, którą poznajemy bardzo, bardzo wolno (i nadal nie wszystko).
Co do bohaterów. Mam...
2023-11-24
2023-11-09
Trochę mam problem z tą częścią.
Killiana poznajemy w poprzednich tomach. Jawi się jako ponury i mrukliwy typ, z ogromem problemów i przeszłością, która w ten sposób go ukształtowała. Myślę, że większość osób poczuła się zaintrygowana jego postacią (w tym i ja). Chciałam poznać go bliżej i dowiedzieć się, dlaczego jest taki, a nie inny.
Niezaprzeczalnie Killian jest lojalny i kocha swoich najbliższych przyjaciół. Ale poza tym jest samotnikiem, gburem i alkoholikiem. Jego relacja z Rose nie zaczyna się najlepiej, a z biegiem czasu nie poprawia się aż tak bardzo. Z jednej strony potrafi być wobec niej opiekuńczy i delikatny, ale z drugiej sposób, w jaki się do niej czasami odnosi, razi i sprawia, że jej uczucie nie jest takie oczywiste.
To już kolejny raz, kiedy nie rozumiem do końca bohaterki i siły jej uczuć do kogoś takiego jak Killian. Oczywiście, każdy zasługuje na miłość i na to, aby dać mu szansę, ale według mnie taka osoba najpierw powinna uporać się ze swoimi problemami, a dopiero później wchodzić w relację. Zresztą bohater sam podkreśla wiele razy, że nie powinni się wiązać, ale Rose leci do niego jak ćma do ognia, nie zważając na to, że może się spalić.
Zresztą ona też ma wiele nieprzepracowanych problemów i tak naprawdę z jednej toksycznej relacji rzuca się w drugą, z równie poranioną osobą. To nie może się udać.
Jeśli chodzi o przeszłość obojga, to za wiele nadal nie jest wyjaśnione. Część rzeczy jest ujawniona, ale jeszcze nie wszystko.
Tę część czytało mi się zdecydowanie ciężej niż dwie poprzednie. Nie miałam problemu żeby ją odłożyć i niekoniecznie miałam ochotę na powrót. Pomimo tego, że wiedziałam, że to nie będzie raczej łatwa historia, to przytłoczyłam nie chyba ilość nieszczęść, które dotykały bohaterów.
Czy sięgnę po kolejną? Pewnie tak, bo chciałabym sprawdzić, czy autorce uda się przekonać mnie do zmiany zdania o Killianie.
A na razie za tę część 6/10.
Trochę mam problem z tą częścią.
Killiana poznajemy w poprzednich tomach. Jawi się jako ponury i mrukliwy typ, z ogromem problemów i przeszłością, która w ten sposób go ukształtowała. Myślę, że większość osób poczuła się zaintrygowana jego postacią (w tym i ja). Chciałam poznać go bliżej i dowiedzieć się, dlaczego jest taki, a nie inny.
Niezaprzeczalnie Killian jest lojalny...
2023-11-02
2023-10-30
2023-10-27
2023-10-07
2023-10-03
2023-09-30
2023-09-23
2023-09-03
Szczerze mówiąc, miałam wobec tej książki dość niskie oczekiwania. Raczej nie lubię się z książkami, na które jest tak ogromna moda w SM. Ale przyznaję się od razu, że miło się zaskoczyłam.
Podobała mi się i to bardzo. Bohaterowie, historia, sposób pisania autorki. Nie ma za wiele, do czego można się doczepić.
Violet była od małego przygotowywana do zostania skrybą, tak jak jej ojciec. W przeciwieństwie do matki i dwójki starszego rodzeństwa, którzy robili kariery jako elitarni jeźdźcy smoków. Ale oczywiście kochana mamusia zmusza ją do wzięcia udziału w rekrutacji na jeźdźcę. Nie jest to łatwa droga, a dodatkowo Violet nie jest najlepszym materiałem na niego. Z zewnątrz delikatna i krucha (i to dosłownie), jednak z czasem zaczyna odkrywać swoją wewnętrzną siłę.
To też przyciąga do niej Xadena, wydawać by się mogło jej największego wroga, syna rebelianta, zabitego na rozkaz matki Violet. Xaden jest dwa lata starszy od Violet i jest już na ostatnim roku akademii. Jest też dowódcą skrzydła, do którego ona trafia. Jest oczywiście mroczny i tajemniczy, a do tego najlepszy na roku i związany z jednym z najsilniejszych smoków. Ale pod tym wszystkim kryje się ktoś całkiem inny - mężczyzna troskliwy i uważny.
Wokół Violet kręci się jeszcze jej przyjaciel z dzieciństwa, starszy od niej o rok Dain, który jest dowódcą jednej z mniejszych formacji w skrzydle dowodzonym przez Xadena, i do której trafia Violet. Dain jest trochę przeciwieństwem Xadena (jakże mogłoby być inaczej :hihi: :hihi: ). Jest silny i zdolny, ale jednocześnie niezwykle skupiony na zasadach i regułach rządzących akademią. Nie chce w żaden sposób ich nagiąć, nawet jeśli ceną miałoby być życie Violet.
Historia jest dość powolna. Początkowo nie dzieje się jakoś bardzo dużo. Większość książki to pierwszy rok studiów na akademii i różnego rodzaju testów, którym są poddawani kandydaci na jeźdźców, a później już jeźdźcy. Akcja sporo przyspiesza w końcówce (jakieś 100 ostatnich stron) i oczywiście kończy się w najlepszym momencie. Więc jeśli nie lubicie cliffhangerów, czekajcie na ciąg dalszy. I muszę przyznać, że polały się łezki w końcówce :wryyy: Nieładnie ze strony autorki, że zrobiła coś takiego.
Książka na pewno nie jest odkrywcza. Sporo tu kalek ze znanych historii. Na pewno mam wrażenie, że "Dwory" Maas były dość mocną inspiracją. Widać to chociażby po bohaterach - Xaden jest jak Rhys i ze względu na swój dar, jak Azriel, Dain, jak Tamlin (za to jak traktuje Violet), a sama Violet trochę jak Feyra (która rozkwita i umacnia się pod wpływem zachowania Xadena). Poza tym cały świat, tak jak u Maas, trzyma w kupie Kocioł. Pewnie są tu nawiązania też do innych książek, ale nie jestem zbyt mocna w temacie takiej fantastyki, więc nie umiem ich odnaleźć.
Bardzo podobało mi się to, jak są tutaj przedstawione smoki. Są silne i niezależne, to one wybierają sobie jeźdźców, z którymi się wiążą, a nie odwrotnie. Potrafią komunikować się z ludźmi i innymi fantastycznymi stworami. Uwielbiam komentarze Tairna oraz więź, która połączyła bohaterów i smoki. Oraz małą Andarnę. Słodziak :bigeyes:
Co mnie drażniło, to żeńskie nazwy stanowisk i stopni wojskowych (np. generała). Ale to mój problem z feminatywami. No nie cierpię ich po prostu. :hihi: No i jest jedna postać chyba niebinarna, ale jakaś taka, bo jest używana ta dziwna nijaka odmiana czasowników wobec tej postaci. Na szczęście nie ma jej dużo.
Moja ocena to 8/10 i już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Szczerze mówiąc, miałam wobec tej książki dość niskie oczekiwania. Raczej nie lubię się z książkami, na które jest tak ogromna moda w SM. Ale przyznaję się od razu, że miło się zaskoczyłam.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobała mi się i to bardzo. Bohaterowie, historia, sposób pisania autorki. Nie ma za wiele, do czego można się doczepić.
Violet była od małego przygotowywana do zostania skrybą, tak...