-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-09-16
Tę książkę w dużej mierze psuje nieznośna stylizowana na luzacką narracja, podtrzymywana "finezyjnym" poczuciem humoru, które w przebłyskach geniuszu osiąga szczyty w tekstach w rodzaju "- Co tam przemycasz? - Pornole z twoją starą" (cyt. z pamięci). Autor traktuje czytelników jak półgłówków co chwila upewniając się, że zrozumieli ("ale wiecie, co mam na myśli?" "prawda, co nie? Prawda??"). Akcja ciekawa jedynie przez realistyczną scenerię i drobne ciekawostki/fakty naukowe uwiarygodniające techniczne jej aspekty. Bohaterka - dwudziestoparolatka o mentalności nastolatki - strasznie irytująca, intryga średnia, a los Artemis - szczerze mówiąc - do końca pozostał mi obojętny. Ogromny zawód po fantastycznym Marsjaninie.
Tę książkę w dużej mierze psuje nieznośna stylizowana na luzacką narracja, podtrzymywana "finezyjnym" poczuciem humoru, które w przebłyskach geniuszu osiąga szczyty w tekstach w rodzaju "- Co tam przemycasz? - Pornole z twoją starą" (cyt. z pamięci). Autor traktuje czytelników jak półgłówków co chwila upewniając się, że zrozumieli ("ale wiecie, co mam na myśli?"...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-11
Villette to historia o tym, że postrzegana (okiem społecznych konwenansów właściwych epoce) jako zupełnie nieatrakcyjna, pożałowania godna wręcz kobieta - dostąpić może przeżyć daleko głębszych i bardziej złożonych, niż przeciętny człowiek. Nawet jej nazwisko - Lucy Snowe (we wczesnych szkicach powieści "Frost") - zdaje się współgrać z powszechną oceną jej osoby, skazanej na wewnętrzne zimno i nieczułość, oraz potwierdzać to w oczach osób współczesnych bohaterce. A jednak w toku powieści przekonujemy się, że - podobnie jak Monsieur Paul, drugi główny bohater - jest naturą bardzo żarliwą, bogatą w swej złożoności, piękną i czułą.
Akcja główna rozwija się w trakcie misternie przedstawionych punktów zwrotnych, którym Autorka nadała formę publicznych wydarzeń (noc w teatrze, przyjęcie imieninowe przełożonej, nocne obchody świąteczne w parku). Przeplatają się one z poruszającymi długimi ciągami narracji dającymi wgląd w umysł i myśli głównej bohaterki. Będąc osobą bardzo wrażliwą i pełną wewnętrznej pasji, a jednocześnie powściągliwą i introwertyczną, jak określilibyśmy ją współcześnie - przeżywa ona w swej samotności wiele okresów depresji i przygnębienia, zrezygnowanego pogodzenia z losem, a także niewielkie chwile szczęścia, bądź chociaż nadziei na nie, jak również uniesień napędzanych złudzeniem bliskości szczęścia. Narracja w wielu miejscach oparta jest na nowatorskiej w tamtym czasie technice strumienia świadomości (choć zapewne Bronte nie miała pojęcia o byciu prekursorką w tym zakresie); płyniemy wraz z główną bohaterką przez jej myśli, obawy, nadzieje i przeżycia. Książka stanowi uznany pierwowzór współczesnej powieści psychologicznej, a bogactwo zawartych w niej kunsztownie nakreślonych stanów psychologicznych i przeżyć uzasadnia posądzenie Autorki przez współczesną jej przyjaciółkę (a po śmierci biografkę), Elizabeth Gaskell, o pisanie pod wpływem opium, czemu zresztą Bronte nie zaprzeczyła (wątek nocnej wyprawy do miasta pod wpływem narkotyku nasennego podanego Lucy, prawdopodobnie opium - łatwo wtedy dostępnego i używanego bardzo powszechnie jako leku na dolegliwości, lecz także rozrywkowo).
Nie tylko pod tym względem powieść jest tak nowatorską. W jej przebiegu Autorka ujęła wiele celnych obserwacji. Na przykład ocena Kościoła katolickiego - pragnącego poprzez swego gorliwego przedstawiciela, księdza Silasa, za wszelką cenę na siłę nawrócić dziewczynę, która jest protestantką (heretyczką w oczach otoczenia) - zaskakuje współcześnie celnością, a porównanie obu obrządków porusza głębią świadomej, co należy podkreślić, wiary.
Można również dostrzec u Autorki obserwacje znajdujące wyraz w tekście, które współcześnie ocenilibyśmy jako wręcz feministyczne biorąc pod uwagę rzeczywistość dziewiętnastowieczną. Autorka była świadoma ograniczeń narzucanych a priori na kobiety z racji ich płci i przynależności klasowej, ich marginalizacji, niewyrównanych szans i częstokroć skazania już przy narodzeniu na przeżywanie życia pogrążonego w smutku i pełnego nieszczęść, podczas gdy inni, urodzeni pod szczęśliwą gwiazdą, mogli czerpać z szans jakie daje życie pełnymi garściami. Taką taką osobą była w powieści postać jednego ze znamienitszych jej bohaterów - Grahama Brettona. Również postać Pauliny nie jest przypadkowa - jest w istocie przenośnią obrazującą konieczność ukrywania przez młode kobiety swej prawdziwej natury, swej dojrzałości, by być odbieranymi w jedyny aprobowany ówcześnie dla nich sposób - jako słodkie i niewinne "stworzonka", aby tak móc zyskać uznanie i miejsce w świecie stworzonym przez mężczyzn i na ich potrzeby. Wątpliwym jest, by Autorka miała jakąkolwiek nadzieję na wyzwolenie kobiet w tamtym czasie, stąd depresja i ograniczenia, jakie odczuwa Lucy, dodatkowo naznaczone są uczuciem beznadziei i desperacji wynikającej ze świadomości braku szans na zmianę.
Villette jest arcydziełem nie dla każdego. Jeśli oczekujecie żywej, choćby dramatycznej, akcji, nie będziecie zadowoleni. Czytanie "utrudnia" (tak może zostać odebrany, choć dla mnie to smakowity plus) starodawny język pełen archaicznych (dla wielu osób), współcześnie obcych znaczeniowo słów, a także "wielopiętrowych" zdań wielokrotnie złożonych wypełniających długie akapity. Jeśli lubicie powieści, w których tło psychologiczne nie jest jedynie tłem, a w istocie pełnoprawnym bohaterem książki - to jest książka dla Was.
Villette to historia o tym, że postrzegana (okiem społecznych konwenansów właściwych epoce) jako zupełnie nieatrakcyjna, pożałowania godna wręcz kobieta - dostąpić może przeżyć daleko głębszych i bardziej złożonych, niż przeciętny człowiek. Nawet jej nazwisko - Lucy Snowe (we wczesnych szkicach powieści "Frost") - zdaje się współgrać z powszechną oceną jej osoby, skazanej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-01
Wielu recenzentów przytoczyło liczne poruszające do głębi i burzące krew z wściekłości opisy tragedii będących przez wieki udziałem milionów kobiet i dzieci, które padły ofiarami zdeprawowanego przez religijne dogmaty podejścia do najnaturalniejszego tematu na ziemi - rozmnażania. Książka ta utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że Kościół (jak i wszelkie religie wraz ze swymi fanatykami) mają na rękach krew milionów i są największym hamulcem podnoszenia dobrostanu ludzkości i tym samym rozwoju cywilizacji i postępu.
Ci zaś, którzy cieszą się, że żyją teraz w 21. wieku to - biorąc pod uwagę ogrom prześladowań tych, którzy chcieli swymi odkryciami nieść ulgę cierpiącym kobietom w dawnych czasach, jak i samych kobiet odważnych i śmiałych (bądź udręczonych) na tyle, by korzystać z nich - powinni wiedzieć, że wiele krajów posiadało już sto lat temu rozwiązania prawne wykazujące wyższy poziom humanitaryzmu, niż te, z którymi mamy do czynienia obecnie. Taka przesłanka do zastanowienia się nad naszymi własnymi, polskimi, wyborami...
Wielu recenzentów przytoczyło liczne poruszające do głębi i burzące krew z wściekłości opisy tragedii będących przez wieki udziałem milionów kobiet i dzieci, które padły ofiarami zdeprawowanego przez religijne dogmaty podejścia do najnaturalniejszego tematu na ziemi - rozmnażania. Książka ta utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że Kościół (jak i wszelkie religie wraz ze...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-02
2017-03-04
2017-11-19
Boleśnie słaba, najsłabsza książka z serii. Wątki obyczajowe (Erika i Patrik plus siostra tej pierwszej, jej mąż oraz matka Patrika) bez żadnego pomysłu, bo właściwie wszystkie te tematy wyczerpane zostały i zakończone we wcześniejszych tomach, tutaj zaś dostajemy je rozciągnięte na siłę i rozdmuchane przez bezsensowne sceny i rozmowy nic nie wnoszące do rozwoju akcji (jakieś przymiarki sukni, wieczór panieński teściowej, tajemnice Anny, notabene - do końca nie wiem, o co chodziło).
Autorka "sprytnie" podpięła się pod nośny ostatnimi czasy temat - uchodźcy - i odmalowała go zgoła jednostronnie: niezrozumiani i prześladowani przybysze, szlachetni, szanujący swe żony i ratujący dzieci swych prześladowców z pożaru.
Część stricte kryminalna zawsze lepiej wychodziła Autorce. Również i tutaj ten wątek nieco ratuje całość. Powiązania i motywy są nakreślone wiarygodnie, choć niestety daleko już do tak przejmujących i dramatycznych wydarzeń z czasów np. Niemieckiego bękarta.
Ogólnie całość jest pełna schematów, taniego i ckliwego do obrzydzenia sentymentalizmu "familijnego" i niepotrzebnego tekstu/wątków. Gdyby tak tę książkę odchudzić o większość części obyczajowej i spory kawałek reszty - czytałoby się sprawniej. Przez 3/4 książki gdybałam - kiedy w końcu coś się zacznie dziać.
Dla wiernych fanów Autorki zapewne gratka, dla mnie odbębniona pozycja na siłę, tylko ze względu na pamięć o całkiem fajnych częściach z początku serii o Fjallbace.
Boleśnie słaba, najsłabsza książka z serii. Wątki obyczajowe (Erika i Patrik plus siostra tej pierwszej, jej mąż oraz matka Patrika) bez żadnego pomysłu, bo właściwie wszystkie te tematy wyczerpane zostały i zakończone we wcześniejszych tomach, tutaj zaś dostajemy je rozciągnięte na siłę i rozdmuchane przez bezsensowne sceny i rozmowy nic nie wnoszące do rozwoju akcji...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-01
Choć zaczyna się myląco jak moje ulubione sci-fi, to potem okazuje się, że mamy do czynienia z fantasy. Na szczęście jego poziom i rodzaj nie przekracza progu mojej tolerancji na ten gatunek. Oszczędnie dawkowany humor nie kłóci się z konwencją, wręcz czyniąc ją łatwostrawną, powoduje również, że nie sposób nie lubić głównego bohatera. No i ten świat.. Kowce i bobronie? Bardzo fajne :)
Przez całą książę delikatnie nadweręża moją cierpliwość drugi wątek opowieści: wątek kireneński, że tak to ujmę, by nie spoilerować więcej. Coś jak uwieranie fałdki na poduszce, na którą machamy ręką, bo już się umościliśmy wygodnie. Tzn w końcu się wciągam, ale za każdym razem po zakończeniu rozdziału z Vuko Drakkainenem, gdy akcja przenosiła się do drugiego wątku, nie mogłam się doczekać powrotu do pierwszego. Taka maciupeńka rysa na doskonałości całej książki, akurat na jedną gwiazdkę minus.
Choć zaczyna się myląco jak moje ulubione sci-fi, to potem okazuje się, że mamy do czynienia z fantasy. Na szczęście jego poziom i rodzaj nie przekracza progu mojej tolerancji na ten gatunek. Oszczędnie dawkowany humor nie kłóci się z konwencją, wręcz czyniąc ją łatwostrawną, powoduje również, że nie sposób nie lubić głównego bohatera. No i ten świat.. Kowce i bobronie?...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-26
Tę książkę w dużej mierze psuje nieznośna stylizowana na luzacką narracja, podtrzymywana "finezyjnym" poczuciem humoru, które w przebłyskach geniuszu osiąga szczyty w tekstach w rodzaju "- Co tam przemycasz? - Pornole z twoją starą" (cyt. z pamięci). Autor traktuje czytelników jak półgłówków co chwila upewniając się, że zrozumieli ("ale wiecie, co mam na myśli?" "prawda, co nie? Prawda??"). Akcja ciekawa jedynie przez realistyczną scenerię i drobne ciekawostki/fakty naukowe uwiarygodniające techniczne jej aspekty. Bohaterka - dwudziestoparolatka o mentalności nastolatki - strasznie irytująca, intryga średnia, a los Artemis - szczerze mówiąc - do końca pozostał mi obojętny. Ogromny zawód po fantastycznym Marsjaninie.
Tę książkę w dużej mierze psuje nieznośna stylizowana na luzacką narracja, podtrzymywana "finezyjnym" poczuciem humoru, które w przebłyskach geniuszu osiąga szczyty w tekstach w rodzaju "- Co tam przemycasz? - Pornole z twoją starą" (cyt. z pamięci). Autor traktuje czytelników jak półgłówków co chwila upewniając się, że zrozumieli ("ale wiecie, co mam na myśli?"...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-23
2017-12-17
2017-12-13
Obiektywnie dobra, choć nie w moim stylu - ja się jednak sporo wynudziłam pomiędzy ciekawymi momentami. Chyba przekonałam się, że nie przepadam za książkami, które są czystą esencją tego gatunku. Za mało w nich człowieka, że tak to ujmę, z całą swą złożonością, psychologią warunkującą poczynania, słabościami i emocjami. Podobnie rzecz ma się z kryminałami Agathy Christie. Lubię oglądać ekranizacje, ale czytanie tej czysto logicznej łamigłówki jest nieciekawe. Z łamigłówek wolę sudoku.
Obiektywnie dobra, choć nie w moim stylu - ja się jednak sporo wynudziłam pomiędzy ciekawymi momentami. Chyba przekonałam się, że nie przepadam za książkami, które są czystą esencją tego gatunku. Za mało w nich człowieka, że tak to ujmę, z całą swą złożonością, psychologią warunkującą poczynania, słabościami i emocjami. Podobnie rzecz ma się z kryminałami Agathy Christie....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-09
2017-12-04
Bardziej opowiadanie niż powieść, porównam może na wyrost, ale takie mam skojarzenie: z czechowowskimi opowiadaniami - migawka z życia osadzona w kontekście przeszłości i kończąca się otwarciem na przyszłość. Dla niektórych przewidywalną, dla innych niezbadaną, nieuniknioną i pełną możliwości, choć każdemu pisana jest inna pula ścieżek życia na kole fortuny. Urywek życia, w którym splatają się na moment losy by odcisnąć się na sobie wzajemnie, a te bardziej doświadczone, o pogrubiałej z latami skórze odcisną się bardziej na tych młodszych, niemal dziewiczych, samymi prawie nie zmieniając swych torów, choć poruszonymi będąc mocno w chwili zetknięcia.
Czytając byłam poruszona empatią Autorki, może wrodzoną, może wynikającą z doświadczenia, a piękny styl zaskakuje wrażliwością, wnikliwością i celnością spostrzeżeń i obserwacji, metafor i konkluzji. Okładka piękna. Bardzo na tak! 9/10.
Bardziej opowiadanie niż powieść, porównam może na wyrost, ale takie mam skojarzenie: z czechowowskimi opowiadaniami - migawka z życia osadzona w kontekście przeszłości i kończąca się otwarciem na przyszłość. Dla niektórych przewidywalną, dla innych niezbadaną, nieuniknioną i pełną możliwości, choć każdemu pisana jest inna pula ścieżek życia na kole fortuny. Urywek życia, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
2017-12-02
2017-12-02
2017-11-24
W swej kategorii zaskakująco dobrze napisana baja i wyciskacz łez. Wzbraniałam się długo, bo jakoś kojarzyłam tę książkę z rozmemłanymi obyczajówkami i romansidłami pełnymi taniego sentymentalizmu i oklepanych schematów. A tu przyjemne pozytywne "rozczarowanie" - sprawny styl i wartkie tempo czytania. Napisałabym coś o zakończeniu, ale to byłby spoiler.
Reasumując warto. Ponoć jest film, postaram się obejrzeć.
W swej kategorii zaskakująco dobrze napisana baja i wyciskacz łez. Wzbraniałam się długo, bo jakoś kojarzyłam tę książkę z rozmemłanymi obyczajówkami i romansidłami pełnymi taniego sentymentalizmu i oklepanych schematów. A tu przyjemne pozytywne "rozczarowanie" - sprawny styl i wartkie tempo czytania. Napisałabym coś o zakończeniu, ale to byłby spoiler.
Reasumując warto....
2017-11-06
Zakładam, że o "genialności" tego opowiadania stanowi chyba tylko tematyka zakazanego owocu - uczucia między dwoma mężczyznami, inaczej bowiem ten mały utworek to najzwyklejsze krótkie opowiadanko o historii z życia wziętej jakich tysiące. Ani nie ma się w co wczytać, ani szansy na rozwinięcie jakiegoś stylu na tych kilkudziesięciu stronkach...
Zakładam, że o "genialności" tego opowiadania stanowi chyba tylko tematyka zakazanego owocu - uczucia między dwoma mężczyznami, inaczej bowiem ten mały utworek to najzwyklejsze krótkie opowiadanko o historii z życia wziętej jakich tysiące. Ani nie ma się w co wczytać, ani szansy na rozwinięcie jakiegoś stylu na tych kilkudziesięciu stronkach...
Pokaż mimo to2017-11-05
Według mnie najlepsza część jak do tej pory z całej sagi. Bez wątpienia wynika to z dojrzałości samych bohaterów, są mądrzejsi o doświadczenia życiowe z wcześniejszych lat, ich przemyślenia są dojrzalsze, empatyczne, zatraciły trochę na kategoryczności, tak jak z wiekiem łagodzi się młodzieńczy idealizm i egzaltacja. Mimo to, natura właściwa poszczególnym osobom pozostaje na miejscu; tak więc Rossowi zdarzają się decyzje czyniące go w oczach jemu współczesnych "awanturnikiem". Nie mamy w książce nowych wątków, te bowiem zostały przedstawione we wcześniejszych wersjach - akcja rozwija się na płaszczyźnie znajomych osób i ich powiązań, co jest dużym plusem - nie tracimy czasu na bycie wprowadzanymi w nowe konteksty i sytuacje. Pomimo wysokiej mojej oceny nie mogę napisać, że książka jest na przykład rewelacyjna, gdyż - by nie zdradzić więcej - za dużo w niej smutnych momentów. Choć absolutnie najważniejsze osoby.. ale nie, nie zdradzę nic więcej.
Na kolejną wydaną w Polsce część będę czekać z jeszcze większą niecierpliwością.
Według mnie najlepsza część jak do tej pory z całej sagi. Bez wątpienia wynika to z dojrzałości samych bohaterów, są mądrzejsi o doświadczenia życiowe z wcześniejszych lat, ich przemyślenia są dojrzalsze, empatyczne, zatraciły trochę na kategoryczności, tak jak z wiekiem łagodzi się młodzieńczy idealizm i egzaltacja. Mimo to, natura właściwa poszczególnym osobom pozostaje...
więcej Pokaż mimo to