rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ernest Hemingway, amerykański pisarz i laureat literackiej Nagrody Nobla. Jego książki powstawały na podstawie przeżyć i obserwacji. Co ciekawe Stary człowiek i morze to opowiadanie, które powstało w dwóch etapach. Początkowo, w 1936 było wydane przez jedną z gazet w bardzo krótkiej treści. 16 lat później ten amerykański pisarz powrócił do pierwotnej wersji, dał jej ręce i nogi. Mocno rozbudował i dopracował ją i została ona dobrze przyjęta przez krytyków i opinię publiczną.

Sięgnąłem po tę lekturę ze względu na renomę tego amerykańskiego pisarza. Jest to jego pierwsze dzieło, które przeczytałem i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Otóż poczułem się trochę jakby ktoś polecił mi coś dobrego do picia i po spróbowaniu stwierdziłbym, że nie ma szału. Trochę jak z czekoladą, wszyscy lubią, ale nie każdy gustuje w gorzkiej. Z tą pozycją jest tak samo, ceniona, ale nie każdemu się spodoba.

Biedaczek Santiago

Starcowi nie wiedzie się, mimo iż jest bardzo wytrwały w swych działaniach. Nieszczęśnik nie złowił ryby przez 84 dni. Wypływa sam po raz kolejny w morze i po pewnym czasie coś łapie za haczyk. Nadspodziewanie duży marlin. Ciągnie z wielkim impetem łódź rybaka. Bardzo długo i bardzo daleko. Rozpoczyna się walka, która wystawi bohatera na próbę jego sił i umiejętności. Czujemy smutek i współczucie wobec bezsilności starca. Bezkres morza tylko dodaje żalu, łączymy się z bohaterem i przeżywamy razem z nim pustkę. Zarówno tę na morzu jak i w sercu. Ale poza tym, że wywiera u nas ta postać sporo smutnych emocji jest ona nudna i papierowa. Nie wiemy o niej dużo poza tym, że jest rybakiem, ma na imię Santiago i jest stara. To w większości tłumaczy nam już sam tytuł. Być może takie było założenie autora, ale jest to z pewnością zabieg, który mi się nie spodobał.
Ukazany jest mechanizm postępowania człowieka. Wierzymy w coś o czym marzymy i dążymy do tego z całych sił. Wtedy brutalna rzeczywistość wychodzi nam naprzeciw. Ale warto marzyć dla samego marzenia. Inaczej nasze życie będzie nudne i bezcelowe. Na miejscu byłoby teraz sparafrazowanie jednego z bardziej znanych polskich polityków – w życiu nie chodzi tylko o to, żeby przeżyć. My ludzie jesteśmy istotami rozumnymi i to nas stawia na czele całego łańcucha pokarmowego. Dlatego takie sprawy, jak choćby marzenia nadają naszemu życiu pewnej wzniosłości, sensu i wartości. Nawet jeżeli nie osiągniemy wyznaczonego celu, sporo po drodze się nauczymy. Ludzie funkcjonują na zasadzie powiedzenia „nadzieja umiera ostatnia”. Lubimy się łudzić w obliczu klęski. Dawać sobie dodatkowe szanse. Rybak chciał złowić rybę, która się okazała być większa niż jego łódź. Zatem miał nikłe szanse na powodzenie, ale mimo tego się nie poddawał. „Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”.

Czyj los jest bardziej ludzki? Człowieka czy ryby? Goniącego czy uciekającego? Takie pytania przychodzą mi do głowy po przeczytaniu. Całe życie za czymś gonimy, szukamy pewnych rzeczy, ale często uciekamy od prawdy. Gdy ona okazuje się okrutna nie chcemy przyjąć tego do siebie. Nie wyjdziemy jej naprzeciw tylko zostawimy ją za sobą, a ona będzie się ciągnęła za nami. Santiago jest właśnie przykładem takiej osoby. Jego działania są desperackie. Nie chce się pogodzić z tym, że po tym wszystkim co zrobił nie dopłynie z marlinem do brzegu. Inni mieszkańcy morza będą mu w tym skutecznie przeszkadzać.

Jak trwoga to do Boga

Rybak jest bardzo zdesperowany w swych działaniach. Do tego stopnia, iż mimo swojej niereligijności zaczyna się modlić. Nawet obiecuje samemu Bogu, że „zmówi zdrowaśkę tyle razy, ile trzeba”. Sam dla siebie jestem przykładem, że tak bywa w życiu w niektórych sytuacjach. Zdarza się wtedy dopuszczać takich zachowań.

W książce w zasadzie brak fabuły. „Akcja” jest jednowątkowa, wolna i dosyć nudna. Starzec Santiago nie ma większych szans stania się w oczach czytelnika ulubioną postacią. Oczywiście posiada ona pewne cechy wskazane do naśladowania – zacięcie, nieugiętość i wiarę w co się robi. Warta podkreślenia jest wspaniała relacja między chłopcem a tytułowym Starym Człowiekiem. Młody jest jego uczniem, ale wyczuwa się między nimi wielką przyjaźń, która jest „czysta” i bezinteresowna. Nie ma w niej krzty negatywnych cech. Ich relacja jest szczera, wierzą w moc danego słowa, którego zawsze dotrzymują. Po tym właśnie można rozpoznać prawdziwego mężczyznę. Obaj takimi osobistościami właśnie są.

Lektura Szkolna?

Sprawdziłem sobie wykaz obowiązkowych lektur uczniów gimnazjum. Opowiadanie Hemingwaya znajduje się na właśnie takiej liście dla klas trzecich. I tutaj, uważam że ludzie z góry trochę przesadzili, ponieważ stopień trudności jest naprawdę wysoki. Sam jako student miałem spory problem. Treść wydawała mi się nieco enigmatyczna. Lektura jest według mnie bardzo trudna do zinterpretowania. Trzeba się również nieźle nagłowić co autor miał na myśli i jakie jest przesłanie. Jest wiele książek, które były by bardziej odpowiednie, ciekawsze i na pewno nie miałyby mniejszej wartości dydaktycznej. Pierwszy przykład z brzegu - „hobbit…”

Mimo, że lektura zawiewa trochę nudą, a wątek jest jeden i w dodatku krótki, to miałem o czym tutaj napisać. Choćby dlatego to opowiadanie zasługuje na poznanie i wystawienie własnej opinii. Od Santiago nauczyłem się wytrwałości w dążeniu do celu. W przyszłości na pewno chcę dać jeszcze szanse panu Hemingwayowi. Jednak nie śpieszy mi się z tym, mam wiele innych pozycji, które chciałbym w pierwszej kolejności przeczytać. To pokazuje jakie miejsce w szeregu ma Stary człowiek i morze. Daleko mu do czołówki. Oczywiście mojej czołówki.

Ernest Hemingway, amerykański pisarz i laureat literackiej Nagrody Nobla. Jego książki powstawały na podstawie przeżyć i obserwacji. Co ciekawe Stary człowiek i morze to opowiadanie, które powstało w dwóch etapach. Początkowo, w 1936 było wydane przez jedną z gazet w bardzo krótkiej treści. 16 lat później ten amerykański pisarz powrócił do pierwotnej wersji, dał jej ręce i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Georga Orwella „1984” to jedno z tych dzieł, które powinien przeczytać każdy. Poznanie jej jest kamieniem milowym w rozumieniu niebezpieczeństwa władzy. Również tego jak nieodpowiedni ludzie mogą ją prowadzić, czyli w brutalny i najgroźniejszy sposób jaki powstał-totalitarny. W takim ustroju na czele stoi wódz, który jest niczym głos w programie Big Brother, wydaje polecenia, włada lecz jest niewidoczny. Uczestników BB można przyrównać do ogłupiałych, stale inwigilowanych i biednych intelektualnie mieszkańców takich krajów.
Orwell jako przeciwnik totalitaryzmu.
Urodził się w 1903r. zmarł przedwcześnie w 1950r. na gruźlicę. Tytuł jest drobną kombinacją pewnej daty, ale do tego chciałbym się odnieść na końcu tekstu, ze względu na pewne przemyślenia. Warto napomknąć na początku poglądy tego angielskiego pisarza, które są genezą powstania dzieła. Autor był zagorzałym krytykiem systemów totalitarnych, podkreślał to w swoich pracach, m.in. w „Folwarku zwierzęcym”, który swego rodzaju parodią, karykaturą takich rządów. „1984” jest ukazany w nieco poważniejszej formie. W swoim bujnym życiu chwytał się różnych dorywczych prac t. j. pomywacz, nauczyciel i milicjant. Ulubionym ustrojem Orwella był socjalizm demokratyczny, który zakładał równość społeczną co często podkreślał. Przeżycia z wojny domowej w Hiszpanii, w której wziął udział ukierunkowały go. To właśnie tam otarł się o totalitaryzm, co dało początek jego wielkim dziełom.
Główny bohater
Główny bohater to Winston Smith, mieszkaniec Londynu, obywatel Oceanii antyutopijnego państwa. Owa postać jest pracownikiem Ministerstwa prawdy, jednego z czterech jakie tam funkcjonowały. Pozostałe trzy to ministerstwa miłości, pokoju i obfitości. Ich nazwy są oczywiście zwodniczymi iluzjami, antagonistycznymi słowami do tego czym w rzeczywistości się zajmują. Do jego zadań należało właśnie przeinaczanie prawdy na życzenie rządzących, t.j. zmiana treści starych artykułów prasowych tak, żeby pasowały do nowej prawdy. Codzienne odgórne rozkazy skutecznie eliminowały jakąkolwiek niewygodną przeszłość. Dlatego też praca naszej głównej postaci była bardzo istotna w sprawnym funkcjonowaniu całego państwa . Jego nazwisko to odpowiednik polskiego Kowalskiego. Użycie jednego z najczęściej występujących tam nazwisk pokazuje, że nasz bohater to tzw. szarak i przeciętniak, nielicząca się jednostka, którą można zamienić jak rzecz.
Czytając tę lekturę trudno nie przywoływać jako przykładu dzisiejszej Korei Północnej, która jest odwzorowaniem Oceanii Orwella. Wspomniane eliminowanie historii pozwala kontrolować państwo i jego mieszkańców. „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.” To pokazuje jak ważna jest historia w dzisiejszych czasach, to wszystko co mamy i definiuje nas kim jesteśmy. Przywołane na początku państwo rządzone aktualnie przez Kim Dzong Una działa podobnie na podstawie absurdu, zaczynając od informacji tj. zwycięstwo drużyny piłkarskiej na mistrzostwach świata przez wymyślanie własnej strefy czasowej. Nawet ostatnio ich człowiek wylądował na słońcu. Dzisiejsze kraje często manipulują gazetami i generalnie ograniczają wolność gospodarczą. Powiedzieć tak o, którymś z wymienionych dwóch krajów to duże niedopowiedzenie. One całkowicie kontrolują i wymyślają różne niedorzeczności jak przytoczone wcześniej przykłady. Wracając do książki- władza zarządzała wszystkim, nawet jeżeli nie robiła tego bezpośrednio. Obywatele byli pozbawieni jakichkolwiek większych dóbr. Dlaczego się nie buntowali skoro mieli tak źle? Ponieważ każdy miał tak samo, nikt nikomu niczego nie zazdrościł, nie wiedział, że może mieć lepiej. Dopiero pokusa sięgnięcia po więcej rodzi w ludziach uczucie pożądania. Do tego władza nie mogła dopuścić i poradziła sobie bardzo skutecznie. Obywatele zadowalali się takimi rzeczami jak sacharyna czy dżin. Wiele razy autor podkreślał jak niedobre, niesmaczne jest to co dostają. Ten niedobry alkohol zmieniał postrzeganie ich rzeczywistości, mieli wtedy iluzję lepszego świata, trzeźwość jest zła i to jest kolejne podłoże kontroli. Dodatkowo w swoich komunikatach co jakiś czas podawała wieści z frontu, o licznych sukcesach ich wojsk. Całkowicie podlegli i bezgranicznie oddani obywatele wpadali wtedy w euforię, żeby usłyszeć następnie informację o ograniczeniu racji żywności dla nich np. z 30g czekolady do 20g. Ale nie szkodzi, liczy się sukces i nic nie przebije zwycięskich informacji. Szalejące tłumy biednych ludzi na ulicach tylko dodają absurdu do tej sytuacji. Nie rozumie tego wszystkiego Winston, który przejawia postawę nonkonformistyczną, w przeciwieństwie do ogółu ludzi, którzy są skrajnymi nacjonalistami, szowinistami. Ta beznadziejność sytuacji prowadzi do tego, że nawet dla pojedynczej jednostki nie ma sensu buntowania się. Pozostaje tylko myślenie o buncie, chyba że nadarza się okazja…
Winston a wątek Buntu
Bohater cierpi, bo nie może znaleźć nikogo, kto choć trochę przejawiałby jego postawę. Rząd zakazał nawet myślenia o jakimkolwiek sprzeciwie wobec władzy i nazwał to myślozbrodnią (Jest to jeden z wyrazów z nowomowy, o której wspomnę w następnych akapitach). Inwigilacja obywateli była na najwyższym stopniu, nie istniało pojęcie prywatności, nawet zrobienie zgorszonej miny mogło kosztować najwyższą cenę. Sęk w tym, że ludzie nawet tak nie robili, bo ślepo wierzyli w bóstwo partii i Wielkiego Brata. Wszędzie były teleekrany i mikrofony, które rejestrowały poczynania ludzi. U Winstona rodzi się wewnętrzna pokusa znalezienia kogoś o podobnej postawie, co wiąże się z wielkim ryzykiem. Wierzy on, a raczej bardzo chce uwierzyć w istnienie Braterstwa, które zrzesza przeciwników partii. Pewnego dnia w ciekawych okolicznościach udaje mu się nawiązać kontakt z pewną damą o imieniu Julia, co pozwala mu uwierzyć. Po prostu uwierzyć. Dochodzi wtedy do spotkania dwóch postaci, które postrzegam jako pewien symbol co propaganda może zrobić z człowiekiem. Ona młoda i zgrabna, w niektórych czynach szalona, szukająca wolności. Znająca bardzo dobrze szarą, beznadziejną rzeczywistość, w której potrafi przetrwać mimo tego, że powiela nonkonformistyczne poglądy Winstona. Poza zbliżonymi poglądami, fizycznie są przeciwieństwem siebie. On gruby, śmierdzący, spocony i zniszczony życiem, ciągłą harówką w ministerstwie. Jest odzwierciedleniem tego jak w przyszłości Julia może wyglądać. Jest to obraz co władza i jej restrykcje i oddanie dla niej robi z człowiekiem. Bohater uważa, że sensem buntu jest sam bunt. Jest świadomy, że taka postawa może mieć efekt dopiero długo po jego śmierci, ale liczy się sam czyn. Cała sytuacja jest patowa, nie widać żadnych sprzeciwów wobec władzy w życiu codziennym. Winston jest na tyle skonsternowany, że zaczyna pisać pamiętnik. Jest to bardzo niebezpieczne, waha się, ale wewnętrzna potrzeba jest silniejsza. Takie działanie to ciężka zbrodnia, a i ukrywanie tego to bardzo trudna i ryzykowna sprawa.
Nowomowa
W sprawnym działaniu systemu, niezbędny był język. Władza stworzyła pewien schemat, który upraszczał całą mowę i eliminował słowa, które mogłyby wyrażać jakikolwiek sprzeciw wobec Wielkiego Brata, który cały czas patrzy. Bo czym jest sam pomysł buntu, skoro nie da się tego w żaden sposób wyrazić, opowiedzieć o nim. W końcu niemożność mówienia o pewnych sprawach, doprowadzi do zapomnienia. Nowomowa była maksymalnie uproszczona, miało to ogłupiać ludzi zwiększać kontrolę nad nimi. Według planu rządu, miała ona całkowicie zastąpić angielski w nadchodzących latach. Było to dość długim procesem bo nowy język cały czas powstawał, ale miał być traktowany jako coś ostatecznego. Język angielski był tak naprawdę ostatnim reliktem przeszłości, a jego czas dobiegał końca.
„Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką.”
Każdy człowiek o zdrowych myślach i choć odrobinie rozsądku, będzie twierdził, że nawet najlepsza manipulacja ma swoje granice. Pewnych rzeczy nam po prostu nie zabiorą, świadomość i buntowniczość to jest ostatnie co nam zostaje. Przeczytanie tej książki pozwoli zrozumieć istotę błędu tego założenia. Właśnie, że świadomość to tylko iluzja, coś co pozwala nam błędnie rozumieć świat. Okazuje się, że nie trzeba jej odbierać ludziom, wystarczy tylko nie dawać jednostkom wyboru w co mogą wierzyć. Historia jest jedna, ale pisana ołówkiem z gumką do mazania na jego górze, która wymazuje zapisane karty i nasze mózgi. Taka gumka nigdy nie powinna się znaleźć w nieodpowiednich rękach, bo może chwycić drugą dłonią długopis i na zawsze zmienić bieg wydarzeń.

Moje odczucia
Będąc z wami szczerym moi czytelnicy bałem się czytając tę książkę. Była to moja druga pozycja Orwella, wiedziałem mniej więcej czego mam się spodziewać, ale zgroza tej lektury przerosła moja oczekiwania. Generalnie szarpało mną mnóstwo różnych skrajnych emocji podczas czytania, w większości negatywnych t.j. odraza, nienawiść i przerażenie, ale zawsze kończyło się na ciekawości co będzie dalej. Myślałem, że autor to szaleniec, że taka autoutopia to fikcja i przesada. Ale gdy spojrzy się na karty historii uświadomić sobie można, że to już było i masz ciarki na plecach. Na tym właśnie według mnie polega uniwersalność tego dzieła, jest aktualne i zawsze ważne. Mimo bardzo poważnych podejmowanych tematów i pojęć, książkę się chłonie, czyta bardzo szybko. Jest ona jak namoczona do granic możliwości gąbka, pełna pomysłów. Gdyby treść i sens tej niedługiej książki miał wpływać na jej wagę to rozerwałaby niejedną foliówkę swoim ciężarem. Fabuła ani przez chwile nie wydaje się być przeciągana i nie stoi w miejscu. Dostajemy po głowie dużą ilością informacji, przetwarzamy je i chcemy kolejnych. Dodatkowo styl pisania Orwella bardzo przypadł mi do gustu, widać w nim jego inteligencje. Nie rozwodzi się zbyt długo nad pewnymi sprawami, co nie pozwala nam się nudzić. Są nieliczne książki, które wstrząsają nami i zostają w pamięci na długo i po jakimś czasie będziemy chcieli znowu do nich wracać. Ta z pewnością taką jest, gwarantuję. A sam dorobek artystyczny Orwella to coś w co warto się zagłębić, pójść za ciosem i sięgnąć po następna jego lekturę.
Rok 2051
Tytuł jest drobną kombinacją daty 1948, czyli roku, w którym ukończył pracę nad tym dziełem. Tutaj nachodzi mnie pewna refleksja, że już kiedyś dostaliśmy ostrzeżenie do czego prowadzi rząd totalitarny. Na szczęście ta okropna lekcja skończyła się już, ale musi być przestrogą na przyszłość. Gdyby Orwell pisał w 2015, dałby prawdopodobnie jej tytuł 2051, bo to wciąż aktualny temat, a historia to wszystko co mamy i jest ona po to aby nie popełniać błędów przeszłości. Orwell nie szczędził ilości pomysłów do tej książki. Nawrzucał ich ile tylko mógł, jego celem było wystraszenie czytelnika. Stworzył przestrogę, która ma uczyć ludzi ostrożności. Jeden człowiek nie zdobędzie władzy, bez poparcia. To ludzie tworzą takie potwory, więc uważajmy czego chcemy, bo Wielki Brat będzie patrzył. A On zawsze patrzy.

Książka Georga Orwella „1984” to jedno z tych dzieł, które powinien przeczytać każdy. Poznanie jej jest kamieniem milowym w rozumieniu niebezpieczeństwa władzy. Również tego jak nieodpowiedni ludzie mogą ją prowadzić, czyli w brutalny i najgroźniejszy sposób jaki powstał-totalitarny. W takim ustroju na czele stoi wódz, który jest niczym głos w programie Big Brother, wydaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść Stefana Żeromskiego opublikowana w 1924 roku.

Jako licealista i przyszły maturzysta przeczytanie tej książki było moim obowiązkiem. Czytanie lektur nigdy nie przychodziło mi łatwo, o wiele chętniej sięgam po zupełnie inne książki.Bardzo dobrze się złożyło, że ją przeczytałem, bo to zmienia moje podejście do literatury poważnej i nieco starszej a mianowicie zafascynowała mnie ta pozycja.
Jest ona o tyle uniwersalna, że pomimo jasnego celu jej napisania, czyli podtrzymania kultury polskiej(zaraz po odzyskaniu niepodległości) wszystko jest dalej aktualne w pewnym sensie.Mianowicie główny bohater nauczył mnie, że nie wolno stać z boku, trzeba wierzyć, walczyć i trwać w swoich przekonaniach.
Przedstawiony jest obraz starej Polski, wsi i chłopów tam pracujących.Panuje bieda(Gdzie te szklane domy?!), ale w sercach ludzi jest wola walki.Chłopi to ludzie twardzi i silni.
Nie brakuje w niej historycznych faktów, różnych bitew i walk.Autor osiągnął jedną bardzo istotną rzecz, czyli każda kto czyta łatwo zauważa, że Polska to kraj patriotów którzy nigdy się nie poddają-absolutnie piękne i jakże ważne dla nas.
Każdy powinien pomyśleć, co ja mógłbym zrobić dla mojej ojczyzny?Tamci ludzie umierali za nasz kraj, co i jak wiele moge zrobić, żeby przedłużyć i wzbogacić piękną historie naszego kraju.

Uważam tą pozycje za bardzo ważne dzieło w historii literatury polskiej.Na pewno smutna, momentami wesoła, lekko przerażająca, ostatecznie dająca nadzieje...

Powieść Stefana Żeromskiego opublikowana w 1924 roku.

Jako licealista i przyszły maturzysta przeczytanie tej książki było moim obowiązkiem. Czytanie lektur nigdy nie przychodziło mi łatwo, o wiele chętniej sięgam po zupełnie inne książki.Bardzo dobrze się złożyło, że ją przeczytałem, bo to zmienia moje podejście do literatury poważnej i nieco starszej a mianowicie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta wielka książka to arcydzieło !

Śmiercionośny wirus, prawie 100 procent umieralności na niego, przeżywają tylko nieliczni - wybrani czy tylko przypadkowi ludzie?Jakakolwiek jest odpowiedź na to pytanie, to każdy z nich czuł się wybrańcem i czuł, że musi odegrać role w świecie po apokalipsie.Ta książka to kolejny dowód na to, że tam gdzie człowiek tam zawsze będzie konflikt.No cóż taka nasza natura, pozostaje nam się z tym pogodzić i opowiedzieć się po jakiejś stronie i walczyć o swoje racje.
Co może być symbolem życia i wiary? Siła, młodość, coś innego może?Paradoksalnie starsza pani, w której zostało mało życia, może dać ludziom wiare, którą tak dużo osób odrzuca, bo nie widzi i nie chce widzieć tego co ukryte i najważniejsze.
Problematyka książki tak bardzo współczesna, kto z nas choć raz w życiu nie pomyślał o takim końcu świata ? Co jakiś czas pojawiają się różne epidemie, których cały świat się obawia.

Książka różni się od innych dzieł autora, jest wyjątkowa Stephen King przeszedł samego siebie, gorąco polecam każdemu.

Ta wielka książka to arcydzieło !

Śmiercionośny wirus, prawie 100 procent umieralności na niego, przeżywają tylko nieliczni - wybrani czy tylko przypadkowi ludzie?Jakakolwiek jest odpowiedź na to pytanie, to każdy z nich czuł się wybrańcem i czuł, że musi odegrać role w świecie po apokalipsie.Ta książka to kolejny dowód na to, że tam gdzie człowiek tam zawsze będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przede wszystkim bardzo cenie sobie gatunek literacki w jakim pisze John Grisham i zawsze jestem wymagającym czytelnikiem jeśli chodzi o lektury tego typu.Bardzo ciekawią mnie procesy i ich przebieg włącznie z całą ich otoczką, dlatego muszę spojrzeć na tą pozycje wyjątkowo dogłębnie i omówić jej szczegóły nawet te najdrobniejsze bo to one najczęściej decydują o klasie książki.
Autor z wykształcenia jest prawnikiem, dlatego nie należy się spodziewać od niego mocno rozwiniętej fabuły bogatej w różne przygody (niektóre wątki ciekawie rozpoczęte a następnie niedokończone jakby autor o nich zapomniał), to można mu wybaczyć i raczej z góry zakładać że to nie będzie mocna strona książki, Dlatego nie chcę się tutaj zbyt długo rozwodzić nad tym aspektem, który kulał w tej lekturze.
Jednakże to co powinno stanowić mocną stronę również mnie zawiodło, czyli przebieg procesu i cała otoczka, nie uważam siebie za eksperta ale śmiało mogę powiedzieć, że zabrakło mi w niektórych momentach dramaturgii, kiedy dochodziło do zabójstw czy porwań, to było jak tylko obwieszczenie o nich puste, jakby pić zbyt rozcieńczony sok.
Popisowe za to były wypowiedzi w sądzie, różne mowy i przesłuchania, bardzo mądra i sprytna taktyka adwokatów, nie zabrakło kłótni, wielu sprzeciwów, płaczu oraz tego co się dzieje za kulisami sądu.Zostały ukazane różne nieczyste chwyty i zagrania, które znacznie podnosiły akcje książki i bicie mojego serca.
Czytelnik ma okazje do odpowiedzenia sobie na kilka pytań i spróbowanie o postawienie siebie w niektórych sytuacjach, które często bywają niejednoznaczne.Momentami czułem się jakbym rzeczywiście był obecny na sali sądowej...

Przede wszystkim bardzo cenie sobie gatunek literacki w jakim pisze John Grisham i zawsze jestem wymagającym czytelnikiem jeśli chodzi o lektury tego typu.Bardzo ciekawią mnie procesy i ich przebieg włącznie z całą ich otoczką, dlatego muszę spojrzeć na tą pozycje wyjątkowo dogłębnie i omówić jej szczegóły nawet te najdrobniejsze bo to one najczęściej decydują o klasie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Popisowe zakończenie trylogii o pierścieniu, najbardziej kreatywna i najciekawsza część serii.

Akcja jest bardzo żwawa i szybka, w porównaniu z poprzednimi częściami.Wielkie bitwy, mroczne przygody, ogromne bohaterstwo i wiele smutnych pożegnań, tak w kilku określeniach możemy nieco zarysować książkę. Najbardziej cenią ją za to, że momentami śmiałem się do rozpuku a innym razem żal mi serce ściskał, ale już lepiej nie będę dodawał tych melodramatycznych tez, bo to nie "kopciuszek".

Spotkanie z seria Tolkienia byłą świetną zabawą i wielką przygodą którą mogę tylko polecić i bić brawo.

Popisowe zakończenie trylogii o pierścieniu, najbardziej kreatywna i najciekawsza część serii.

Akcja jest bardzo żwawa i szybka, w porównaniu z poprzednimi częściami.Wielkie bitwy, mroczne przygody, ogromne bohaterstwo i wiele smutnych pożegnań, tak w kilku określeniach możemy nieco zarysować książkę. Najbardziej cenią ją za to, że momentami śmiałem się do rozpuku a innym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mniej znana od "władcy Pierścieni", zdecydowanie inna, ale stanowiąca uzupełnienie całej historii świata Tolkienowskiego.Według chronologii, najpierw należałoby zacząć przygodę ze śródziemiem(w tym wypadku nie tylko)od mniej rozpowszechnionego Silimarillionu, jednak ja dopiero usłyszałem o takiej pozycji po przeczytaniu tego najbardziej znanego dzieła.Dzięki temu lepiej i ciekawiej się czytało powyższy tytuł.
Od samego początku zagwarantowany mamy ogrom nazwisk, tytułów, imion, rodów i tak w nieskończoność, od którego może się zakręcić w głowie a dla opornych może stanowić fundament pod naprawdę gruby słownik.Jednakże wszystkie opisy krain dają rewelacyjne wyobrażenie o nich, perfekcyjne z wielkimi szczegółami historie bohaterów pozwalają przeżywać ich wszystkie wzloty i upadki oraz dzielić smutki i zwycięstwa razem z nimi.
Książka obejmuje jeszcze kilka pobocznych opowieści, sięgających momentu wykucia pierścienia i zakończenia trzeciej ery.Przewijają się postacie o których można było już słyszeć, a teraz poznać ich historie.Szczególnie moją uwagę przykuła postać, której sługą był Sauron i przy której on jest tylko zwykłym, potwornym stworem marną podróbka swojego mistrza.Straszne postacie, zmyślnie skonstruowane wywołują podziw jak i smutek kiedy giną mimo że są sługami ciemności, ze względu na ich piękno i siłę.
Historia dzieje się w pierwszej erze, ale nawet jeszcze wcześniej, to co według mnie jest największym wyczynem Tolkiena to skonstruowanie wyobrażenia o powstaniu świata, wymyślenie bogów, uformowanie krain przybycie żywych istot na ziemie, fascynujące i godne uwagi każdego.

Przez krótki czas czytania książki żyłem nią, przenosiłem się do innego świata i przeżywałem piękne przygody.Najwyższy poziom i geniusz Tolkienia.

Mniej znana od "władcy Pierścieni", zdecydowanie inna, ale stanowiąca uzupełnienie całej historii świata Tolkienowskiego.Według chronologii, najpierw należałoby zacząć przygodę ze śródziemiem(w tym wypadku nie tylko)od mniej rozpowszechnionego Silimarillionu, jednak ja dopiero usłyszałem o takiej pozycji po przeczytaniu tego najbardziej znanego dzieła.Dzięki temu lepiej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanim zacząłem czytać pierwszą z części tej trylogii, dawno już zdążyłem obejrzeć każdą część ekranizacji po kilka razy, jeszcze trochę a będę znał wszystkie dialogi z nich.Miałem długą kolejkę książek do przeczytania, lecz postanowiłem sięgnąć w końcu po Drużynę Pierścienia i w ogóle, najbliższe lektury jakie przeczytam to reszta dzieł Tolikiena, między innymi z Hobbitem, Opowieściami z niebezpiecznego królestwa itp.
Nie zawaham się tutaj użyć słowa maraton.

W zestawieniu z filmem ta książka jest bardzo podobna, niektóre dialogi w ekranizacji są żywcem ściągnięte z niej, różnica taka, że jest ona jak edycja rozszerzona i moim zdaniem obowiązkowa dla każdego miłośnika filmów, tak jak dla wierzącego paciorek przed snem.

Słyszałem opinie o niej, że za dużo opisów i pisaniu o niczym.Ci co tak mówią albo są co najmniej bardzo niecierpliwi lub nie znają się i z miejsca odmawiam im czytania "Gry o tron", bo tam jest opisów co nie miara.Jestem wielkim miłośnikiem całej serii i nie mam do czego się przyczepić, uważam to za wybitne dzieło.
Wspaniały jest świat Tolkiena.

Zanim zacząłem czytać pierwszą z części tej trylogii, dawno już zdążyłem obejrzeć każdą część ekranizacji po kilka razy, jeszcze trochę a będę znał wszystkie dialogi z nich.Miałem długą kolejkę książek do przeczytania, lecz postanowiłem sięgnąć w końcu po Drużynę Pierścienia i w ogóle, najbliższe lektury jakie przeczytam to reszta dzieł Tolikiena, między innymi z Hobbitem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Talent pisarski Stiega Larssona tym razem mnie zawiódł.Poprzeczka po napisaniu pierwszej części została zawieszona bardzo wysoko i łatwo można było ją strącić, co w mojej opinii właśnie autor zrobił.

Krótko o fabule, Lisabeth Salander i jej mroczna przeszłość, porzuca ona wszelkie kontakty z Mikkaelem .Dochodzi do zabójstw o które kobieta jest oskarżana i praktycznie przez całą akcje, jest ona poza zasięgiem prawie wszystkich znanych jej ludzi.Rozpoczyna się długie śledztwo.Akcja jest wielowątkowa, zawieranych jest w niej mnóstwo szczegółów i nowych informacji.W ilości różnych postaci i typowych szwedzkich nazwiskach i imionach łatwo stracić rachubę.

Mam wrażenie, że w tej, części zanikł styl autora, nie podkreślał samą fabułą tego, że jest to kryminał szwedzki, momentami bliżej mu było do amerykańskiego gdzie co chwile ktoś ginie, samotny detektyw robi całą robotę za cały zespół policji, a mała dziewczynka daje sobie rade z dwoma wielkimi facetami na raz.Oczywiście nie brakowało tu szwedzkich określeń, lecz słowo IKEA pojawiało się zdecydowanie zbyt często jak Larsson co najmniej by tam pracował.
To co przez większość książki mogło irytować to zachowanie bohaterki, które było zupełnie niezrozumiałe, miałem wrażenie,że czytelnik wręcz był zmuszany do nielubienia jej, by na samym końcu zmienić zdanie.

Mimo wszystko II część tej trylogii co najmniej niezła, jak zwykle dobrze skonstruowana zagadka.Cała historia długo się rozkręcała, początkowo możną było usypiać, ale dalej już tylko lepiej było kontrolować tętno.

Oczekuje zwyżki formy pisarza, przy ostatniej części...

Talent pisarski Stiega Larssona tym razem mnie zawiódł.Poprzeczka po napisaniu pierwszej części została zawieszona bardzo wysoko i łatwo można było ją strącić, co w mojej opinii właśnie autor zrobił.

Krótko o fabule, Lisabeth Salander i jej mroczna przeszłość, porzuca ona wszelkie kontakty z Mikkaelem .Dochodzi do zabójstw o które kobieta jest oskarżana i praktycznie przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stephen King w dobrej formie.Napisał ją w początkowym etapie swojej kariery, ale już wtedy posiadał status wielkiego talentu w literaturze grozy.Jak większość jego dzieł, to także zostało zekranizowane, bo który reżyser odmówił by sobie przeniesienia takiej dobrej historii na ekran.

W książce opisana jest historia rodziny, która zmieniając miejsce zamieszkania liczy na wiedzenie spokojnego i szczęśliwego życia.Wszystko układa się wyśmienicie już od pierwszych dni, cała rodzina znakomicie się dostosowuje do nowego otoczenia, lecz ta harmonia powoli zaczyna się burzyć.Główny bohater Louis odkrywa Cmetarz Zwieżąt, który jest sprawca coraz to większych incydentów.Tytułowe miejsce, niczym zły, podstępny organizm, demon, narzuca niewidzialną siłę która kieruję postępowaniem bohatera.
Nie mamy pewności co jest złe, dlatego książka jest tak przerażająca.Ukazany w niej jest ból i przywiązanie człowieka .

Jakbym miał określić jednym słowem temat książki to powiedziałbym, że o śmierci.O tym, że kryje się ona wszędzie, jak życie człowieka jest kruche i niespodziewane.Gdy robi się tutaj smutno, zaczyna być naprawdę przerażająco.

Nawet nie wiesz do czego może człowiek się posunąć w szaleństwie i gdzie jest jego granica...

„Nie należy wierzyć, iż istnieją granice grozy, który zdolny jest przyjąć ludzki umysł.”

Stephen King w dobrej formie.Napisał ją w początkowym etapie swojej kariery, ale już wtedy posiadał status wielkiego talentu w literaturze grozy.Jak większość jego dzieł, to także zostało zekranizowane, bo który reżyser odmówił by sobie przeniesienia takiej dobrej historii na ekran.

W książce opisana jest historia rodziny, która zmieniając miejsce zamieszkania liczy na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejne moje spotkanie z literaturą Rosyjską, poprzednio czytałem serie książek "Metro",którymi byłem zachwycony.Mistrz i Małgorzata to książka legendarna, klasyk, każdemu obił się o uszy jej tytuł.

Zawsze przed rozpoczęciem jakiejkolwiek książki czuje podniecenie, ciekawość i każda strona jest owiana tajemnicą wiem, że zaraz przeżyje wycieczkę.Dla mnie słowo czytanie to wyraz jednoznaczny z przygodą.

To co rzucało mi sie w oczy podczas przygody, to mentalność i kultura Rosjan(nie mówię tu tylko o trudnych do wymówienia nazwiskach) ich zachowanie gdzie wszędzie doszukują się jakiegoś spisku, pazerność, i przede wszystkim zamiłowanie do wódki i wszelakich zabaw, wszystko to zostało zamieszczone w tym klasyku.

Ponadczasowość, spotkanie dobra i zła choć to drugie tutaj jest głównym tematem.
wielowątkowość, dzieje Moskwy lata 30-40 Behemot dwaj jego towarzysze diabły wcielone i niewinni Moskwianie, przeplatane z czasami Jezusa Chrystusa i postacią Procuratora Poncjusza Piłata .Wniosków może nasuwać się całe multum, każdy inaczej może odbierać sens.Ja w mojej ocenie jestem nieco krytyczny, zbyt dużo przestojów i "pustych" momentów. Ostatnie rozdziały bardzo wartościowe, uczące, dające do myślenia.

Na pewno w przyszłości wrócę jeszcze do tej książki, żeby wynieść z niej to ce teraz było dla mnie ukryte.

"Czytaj między wierszami"

Kolejne moje spotkanie z literaturą Rosyjską, poprzednio czytałem serie książek "Metro",którymi byłem zachwycony.Mistrz i Małgorzata to książka legendarna, klasyk, każdemu obił się o uszy jej tytuł.

Zawsze przed rozpoczęciem jakiejkolwiek książki czuje podniecenie, ciekawość i każda strona jest owiana tajemnicą wiem, że zaraz przeżyje wycieczkę.Dla mnie słowo czytanie to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przypuszczam, ze nawet gdyby pan Zafon pisal instrukcje obslugi pralki, czytalbym to z zafascynowaniem.Wielki pisarz.

Przypuszczam, ze nawet gdyby pan Zafon pisal instrukcje obslugi pralki, czytalbym to z zafascynowaniem.Wielki pisarz.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od długiego czasu wiedziałem o tej książce i jej reputacji w świecie literackim, że jest klasykiem, była kilkakrotnie ekranizowana.Jak tu nie sięgnąć po dzieło z taką otoczką(?!), nie szukałem jej desperacko na półkach antykwariatów, nie wypytywałem o nią ekspedientów w sklepie rwąc przy tym włosy z głowy-miałem wiele innych lektur czekających niecierpliwie na moje przeczytanie, lecz gdy trafiła w moje ręce natychmiast stanęła jako pierwsza w kolejce do przeczytania.Właściwie znalazłem ją w moim poprzednim domu gdzie leżała głęboko w wypchanej po brzegi, starej biblioteczce mojego taty.Cóż za niespodziewane znalezisko!

Bardzo ciężko mi być pewnym i jednoznacznym w mojej ocenie, mam mieszane uczucia wobec tej książki.Tytułowy Gatsby nie jest przedstawiony nam od początku poznajemy go dopiero po dłuższym wstępie, nawet ciężko mi stwierdzić, że jest główną postacią, gdyż fabuła jest prowadzona w pierwszoosobowej narracji Nicka nowego sąsiada(później przyjaciela) pana z tytułu.

Poruszany jest temat miłości i pieniądza a maksymą jest, że nie ma jednego bez drugiego.Gatsby, zakochany od młodości w pani Daisy kobiecie z wyższych sfer, chce jej dorównać i zaimponować, dlatego jego obsesją staje się być doskonałość i bycie człowiekiem wysoko postawionym.

Morał tej krótkiej, lecz zwięzłej w akcji książki jest następujący, pieniądze szczęścia nie dają, a co najsmutniejsze świat zamożnych i znanych ludzi jest pusty.Jednakże uważam, że książka jest przeterminowana sposób w jaki cały jej sens został przedstawiony jest trochę nudny i nie zrozumiały.Zabrakło mi w niej większej prostoty w pisaniu, za dużo jest forteli, łatwo można się zagubić.Akcja książka jest nieco sinusoidalna, niepotrzebne momenty, często dziwne.

Książka nie trafiła do mnie, jednakże nie żałuję, że ją przeczytałem, dała mi nieco do myślenia, a poza tym to klasyk, trzeba je czytać.

Od długiego czasu wiedziałem o tej książce i jej reputacji w świecie literackim, że jest klasykiem, była kilkakrotnie ekranizowana.Jak tu nie sięgnąć po dzieło z taką otoczką(?!), nie szukałem jej desperacko na półkach antykwariatów, nie wypytywałem o nią ekspedientów w sklepie rwąc przy tym włosy z głowy-miałem wiele innych lektur czekających niecierpliwie na moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przerażający thriller Pani Yrsy Sigurdardóttir. Do porzeczytania zachęciły mnie liczne dobre opinie o tej lekturze, oraz ciekawość tematyką statków widmo, które przecież istnieją naprawdę.Zaintrygowało mnie to jak Autorka rozwinie ten bardzo trudny temat i oczywiście jak go zakończy.

Z każdą stroną akcja się rozkręcała, na początku zalatywało nudą, ale takie wrażenie miałem tylko przez moment, wszystko w niej dzieje się dosyć szybko, czytelnik musi się zmierzyć z dużą ilością informacji.Akcja rozgrywa się w Islandii, kraju o którym niewielu wie wiele, który jest zimny, tajemniczy i jest wyspą-Świetne miejsce aby umieścić fabułę tej powieści, przy której od tekstu robiło się chłodniej.Warto odnotować bardzo ciekawe i zaskakujące zakończenie, którego nikt nie mógł się spodziewać.Łatwo można się przywiązać do bohaterów takich jak Thora, Egir, Lara i jej dzieci(bliźniaczki), chociaż biorąc ogół postaci, w pewnym momencie przestajemy ufać prawie wszystkim, nie wiedząc kto jest po której stronie.

Książka jest dwu wątkowa, w pierwszym opisywane jest śledztwo i wraz z jego postępami rozwijana jest z odpowiednią tonacją sytuacja podczas feralnego rejsu na tytułowym statku.Bardzo ciekawy i udany pomysł, dzięki któremu nie można było odejść od książki.


Książka przerażająca i zawiła jak nazwisko autorki-polecam wszystkim.

Przerażający thriller Pani Yrsy Sigurdardóttir. Do porzeczytania zachęciły mnie liczne dobre opinie o tej lekturze, oraz ciekawość tematyką statków widmo, które przecież istnieją naprawdę.Zaintrygowało mnie to jak Autorka rozwinie ten bardzo trudny temat i oczywiście jak go zakończy.

Z każdą stroną akcja się rozkręcała, na początku zalatywało nudą, ale takie wrażenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najlepsza jaką w życiu przeczytałem i nie wyobrażam sobie, że jeszcze jakaś książka w przyszlości wywrze na mnie takie wrażenie .Bez większego zastanowienia oceniam ją jako wybitną.

Odnosilem wrażenie, że ksiażka to coś więcej niz kapitalna fabuła, ale także podręcznik dla wszystkich,a w nim zawarte nauki o naturze człowieka, honorze i wielu innych pięknych wartościach jakie powinniśmy starac sie reprezentować.

Wraz z wiekiem mam innych idoli, kiedyś chciałem byc jak harry potter, Aragorn, teraz z pewnością mówię-chcę być jak Don Vito Corleone.

Nie bede sie zbytnio rozpisywał, każdy kto choć troche lubi czytać powinien koniecznie przeczytac "Ojca chrzestnego".

Najlepsza jaką w życiu przeczytałem i nie wyobrażam sobie, że jeszcze jakaś książka w przyszlości wywrze na mnie takie wrażenie .Bez większego zastanowienia oceniam ją jako wybitną.

Odnosilem wrażenie, że ksiażka to coś więcej niz kapitalna fabuła, ale także podręcznik dla wszystkich,a w nim zawarte nauki o naturze człowieka, honorze i wielu innych pięknych wartościach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Więcej nudnych momentów niż tych ciekawych, historia dzieci Hurina nie zajęła mnie tak jak tego oczekiwałem.
Największy plus to styl Tolkiena, trudny zmuszający do myślenia taki jaki lubię.

Więcej nudnych momentów niż tych ciekawych, historia dzieci Hurina nie zajęła mnie tak jak tego oczekiwałem.
Największy plus to styl Tolkiena, trudny zmuszający do myślenia taki jaki lubię.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Wybitna, fenomenalna-takie słowa ci sną mi się na język kilka godzin po jej przeczytaniu .

Ilość emocji która występuje w trakcie jej czytania jest niesamowita, do mnie jako nastolatka bardzo trafiła ta książka, jest o dorastaniu, zawarty jest pełen jego realizm(cokolwiek to jest).
Czyta się ją bardzo szybko, to tylko około 340 stron(a szkoda) pełne fantastycznego humoru przeplatającego się ze smutkiem a najrzadziej czymś przerażającym, co daje rewelacyjne połączenie.
Nie zabraknie tu historii o pierwszej miłości, pierwszych zawodach sercowych, pierwszej pracy, podejmowaniu decyzji jak dorosły człowiek i szukaniu sensu życia.

Po przeczytaniu tej książki na pewno nie zaśniecie zbyt szybko i nie z powodu grozy mistrza horroru, ale z powodu przemyśleń nad życiem.

Książka Wybitna, fenomenalna-takie słowa ci sną mi się na język kilka godzin po jej przeczytaniu .

Ilość emocji która występuje w trakcie jej czytania jest niesamowita, do mnie jako nastolatka bardzo trafiła ta książka, jest o dorastaniu, zawarty jest pełen jego realizm(cokolwiek to jest).
Czyta się ją bardzo szybko, to tylko około 340 stron(a szkoda) pełne fantastycznego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trylogia utalentowanej Trudi Canavan składająca się z: "Gildia magów"(2001), "Nowicjuszka"(2002), "Wielki mistrz"(2003).

Typowa Książka dla nastolatków-pisana prostym zrozumiałym językiem, wyznająca najprostsze, a zarazem najpiękniejsze wartości-miłość, przyjaźń, odwagę i determinacje. Początkowo bylem zniechęcony z powodu ponad 1000 stron jednak wybrałem całą trylogie w jednym stąd taka liczba.Pierwsze 200 stron-nudy, gdybym miał być surowy w ocenie powiedziałbym, że pierwsze dwie części są nudne-akcja długo się rozkręca.Jednak ostatnia część w mojej opinii jest rewelacyjna, bardzo emocjonująca z wieloma smutnymi wątkami i zaskoczeniami.Jeśli chodzi o samo zakończenie trylogii można być lekko rozczarowanym, co i tak w ogólnym rozrachunku nie ujmuje wiele książce, która jest po prostu bardzo dobra.

Mnie do jej przeczytania zachęciła w dużej mierze także wzmianka autorki na wstępie dotycząca głównej bohaterki, że każdy sukces tej osoby będzie wynikał z jej ambicji, determinacji i chęci udowodnienia innym swojej wartości-to jest po prostu piękno życia.

Podsumowując, książka wywiera wiele emocji-ekspresywnym i uczuciowym ludziom, może polecieć łezka na końcu. warto było dźwigać 1100 stron ze sklepu.

Trylogia utalentowanej Trudi Canavan składająca się z: "Gildia magów"(2001), "Nowicjuszka"(2002), "Wielki mistrz"(2003).

Typowa Książka dla nastolatków-pisana prostym zrozumiałym językiem, wyznająca najprostsze, a zarazem najpiękniejsze wartości-miłość, przyjaźń, odwagę i determinacje. Początkowo bylem zniechęcony z powodu ponad 1000 stron jednak wybrałem całą trylogie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"-pierwsza część kryminalnej trylogii Millenium, nieżyjącego już Stiega Larssona.

Ta książka,chyba sama chciała, żebym ją przeczytał, nawet mógłbym ją oskarżyć o prześladowanie mnie- od pewnego czasu słyszałem wiele dobrych opinii o niej, była w wielkich ilościach w każdym sklepie, wchodziłem do domu znajomych i oni też posiadali ją- albo ja zwariowałem, albo to ludzie zwariowali na punkcie tej książki.Oczywiście okazało się, że ta druga opcja jest prawdziwa.

Dlaczego oceniłem tą lekturę na aż 9 gwiazdek, które określają ją jako wybitną ? Nadrzędną wartością jest genialna zagadka, wydająca się nie do rozwiązania.Jak ją rozwikłać skoro nie ma się nawet najmniejszego punktu zaczepienia, a wszystkie tropy zostały sprawdzone?Ekscentryczna Lisbeth Salander i dziennikarz wcielający się w role detektywa Mikael blomkvist,są głównymi bohaterami, którzy - choć początkowo nie - świetnie się rozumieją.
Momentami posiada brutalne opisy co utrzymuje przez wszystkie strony, mroczną i zagadkową fabułe. przez całą książke, emocjonujemy się, bo nie wiemy komu ufać w natłoku wielu postaci, a prawda wydaje się być straszna.
Poziom trudności treści określiłbym jako średni.

Pierwsza część trylogii ma dokładnie 633 strony, nie zdziwcie się jeżeli po przeczytaniu zwątpicie w to czy rzeczywiście ona jest tak długa.Przeczytałem ją w 2 dni, jakie szczęście, że są jeszcze jej dwie części.

W tej chwili, nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać następną część „Dziewczyna, która igrała z ogniem”.Dobra wiadomość- jest dłuższa...

"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"-pierwsza część kryminalnej trylogii Millenium, nieżyjącego już Stiega Larssona.

Ta książka,chyba sama chciała, żebym ją przeczytał, nawet mógłbym ją oskarżyć o prześladowanie mnie- od pewnego czasu słyszałem wiele dobrych opinii o niej, była w wielkich ilościach w każdym sklepie, wchodziłem do domu znajomych i oni też posiadali ją-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra książka- tak w dużym skrócie można ją określić.
Nawiązując do tematu, najbardziej podoba mi się w niej klimat, każda strona przesiąknięta jest mrokiem, czymś strasznym.
Sama fabuła świetnie przemyślana- Samotny mężczyzna z problemami wraca do swojego starego miasteczka by rozwikłać zagadkę śmierci swojego syna.Jest jezioro, duże mroczne, tajemnicze małe miasteczko, bolesna nie jasna przeszłość, ciemne mroczne lasy(co może dać straszniejsze połączenie?!)- to wszystko znakomicie się ze sobą komponuje.
Głównym przesłaniem jest przeszłość i jej waga w ludzkim życiu.Autor stara się dowieźć, że trzeba najpierw wyjaśnić przeszłość, żeby móc myśleć o przyszłości.

Polubiłem Marshalla i na pewno sięgnę wkrótce po jego następna książkę.

Bardzo dobra książka- tak w dużym skrócie można ją określić.
Nawiązując do tematu, najbardziej podoba mi się w niej klimat, każda strona przesiąknięta jest mrokiem, czymś strasznym.
Sama fabuła świetnie przemyślana- Samotny mężczyzna z problemami wraca do swojego starego miasteczka by rozwikłać zagadkę śmierci swojego syna.Jest jezioro, duże mroczne, tajemnicze małe...

więcej Pokaż mimo to