Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wstrząsający. Chiny to kraj reżimowy, ale czy w wolnej Polsce, mógłby się już taki reportaż ukazać? O cynicznych lekarzach, politykach i przedsiębiorcach, którzy na pandemii zbili majątki, o szerzących propagandę dziennikarzach, ale też o ludziach heroicznych, którzy mimo lęku i dezorientacji pozostali przy swoich pacjentach i podopiecznych. I o tych, którzy w panice miejsca swojej pracy opuścili. O zamkniętych kościołach, rygorach kowidowego pogrzebu, samotności i rozpaczy kwarantanny. O tysiącach ludzi, którzy tak jak ja, pozwolili zabrać najbliższą osobę do szpitala, żeby po dziesięciu dniach odebrać jej ciało w plastikowym worku, bez możliwości oddania ostatniej posługi ubrania i godnego złożenia do trumny. Niewypowiedziany smutek, rozpacz i tragedia milionów ludzi i już się o tym nie mówi, już się to wypiera. Dlatego należy pisać i czytać takie reportaże, świadectwa, które nie pozwolą o tej krzywdzie zapomnieć. Może kiedyś historycy nazwą te wydarzenia sprawiedliwie - ludobójstwem i wyjaśnią dlaczego musiało do niego dojść.

Wstrząsający. Chiny to kraj reżimowy, ale czy w wolnej Polsce, mógłby się już taki reportaż ukazać? O cynicznych lekarzach, politykach i przedsiębiorcach, którzy na pandemii zbili majątki, o szerzących propagandę dziennikarzach, ale też o ludziach heroicznych, którzy mimo lęku i dezorientacji pozostali przy swoich pacjentach i podopiecznych. I o tych, którzy w panice...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czego uczy nas ta historia? 😉 Że sensem życia jest samo życie. Dobra książka, trochę momentami patetyczna, ale niektórym właśnie przez to się spodoba. Dodaję jeden punkt za zakończenie, które całą opowieść spina ładną klamrą.
Przyjemna, powolna powieść o miłości, poszukiwaniu sensu życia i szansach jakie daje możliwość kolejnych, ale już świadomie rozgrywanych powtórek z przeszłości. W popkulturze nic nowego pod słońcem, ale nie żałuję, że po tę książkę sięgnęłam. Zgrabnie napisana, starannie, ze zrozumieniem i wyczuciem przetłumaczona, nie wyrwie serca z posad żeber, ale dostarczy satysfakcjonującej rozrywki.

Czego uczy nas ta historia? 😉 Że sensem życia jest samo życie. Dobra książka, trochę momentami patetyczna, ale niektórym właśnie przez to się spodoba. Dodaję jeden punkt za zakończenie, które całą opowieść spina ładną klamrą.
Przyjemna, powolna powieść o miłości, poszukiwaniu sensu życia i szansach jakie daje możliwość kolejnych, ale już świadomie rozgrywanych powtórek z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ujawnia się arcydemon Zenon i dzieją się rzeczy.

Ujawnia się arcydemon Zenon i dzieją się rzeczy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Szuru ruru! Demony, golizna, dużo scen walki i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Komiks retro, jak stare Mastertony, bardziej śmieszy niż straszy. Ale jeśli ktoś lubi czytelnicze eksperymenty i chce pomiziać się z konwencją, może się o taką książkę potknąć.

Szuru ruru! Demony, golizna, dużo scen walki i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Komiks retro, jak stare Mastertony, bardziej śmieszy niż straszy. Ale jeśli ktoś lubi czytelnicze eksperymenty i chce pomiziać się z konwencją, może się o taką książkę potknąć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Czego uczy nas ta historia? Że lepiej być ładnym niż brzydkim i nie pomoże malowidło, kiedy panna jak straszydło.
Smutna historia. Tragiczna i szalona. Z takim skrótem fabularnym na koniec, że zgubiłam wątek i nie bylam pewna jak to się właściwie skończyło.
Trochę na siłę pogłębiana drama, ale momentami szczerze poruszająca. Mimo ostrej, bardzo dynamicznej, wręcz histerycznej kreski, dobrze się czytało.

Czego uczy nas ta historia? Że lepiej być ładnym niż brzydkim i nie pomoże malowidło, kiedy panna jak straszydło.
Smutna historia. Tragiczna i szalona. Z takim skrótem fabularnym na koniec, że zgubiłam wątek i nie bylam pewna jak to się właściwie skończyło.
Trochę na siłę pogłębiana drama, ale momentami szczerze poruszająca. Mimo ostrej, bardzo dynamicznej, wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Świetna jest ta historia. Oczywiście mam całą serię, ale nie ma sensu wrzucać tu każdego zeszytu.
Odkryłam dla siebie ciekawą księgarnię pt. Gildia. Oraz upatrzyłam biorące miejsce na żebry, bo jeśli zagustuję jeszcze w mangach, za jakiś czas widzę się w gildii bezdomnych.
Mamy tu taki trochę horror psychologiczny wijący się wokół pytania: piękne ciało jest przekleństwem czy darem? Odpowiadając serio na tak postawione pytanie można ugrzęznąć w do plus nieskończoności banale, szczególnie jeśli jest się osobą, której los urodą nie przeklął, ale temat podany w formie wymuszającej myślowe skróty, jest dość poruszający.
Jeśli ktoś chciałby spróbować w mangi, ale woli uniknąć przesłodzonego infantylizmu i historii dla bardzo dorosłych dorosłych to polecam.

Świetna jest ta historia. Oczywiście mam całą serię, ale nie ma sensu wrzucać tu każdego zeszytu.
Odkryłam dla siebie ciekawą księgarnię pt. Gildia. Oraz upatrzyłam biorące miejsce na żebry, bo jeśli zagustuję jeszcze w mangach, za jakiś czas widzę się w gildii bezdomnych.
Mamy tu taki trochę horror psychologiczny wijący się wokół pytania: piękne ciało jest przekleństwem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.

Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O czym tu gadać, jak nie ma o czym mówić. 'Widząc oczami myśli padające lasy [...] A z każdym precz dodatkiem ich żywicą krwawię.' Takie sezonowe bylepowiasyki nie powinny ukazywać się drukiem. Powinny pozostać w strefie książek elektronicznych. Nie żeby to było bardzo złe, jest nijakie i wtórne. Spodoba się ludziom, ktorym podobają się książki, które już raz czytali. Poprzez reminiscencję.

O czym tu gadać, jak nie ma o czym mówić. 'Widząc oczami myśli padające lasy [...] A z każdym precz dodatkiem ich żywicą krwawię.' Takie sezonowe bylepowiasyki nie powinny ukazywać się drukiem. Powinny pozostać w strefie książek elektronicznych. Nie żeby to było bardzo złe, jest nijakie i wtórne. Spodoba się ludziom, ktorym podobają się książki, które już raz czytali....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kości zostały rozrzucone, jelita ścielą się gęsto, a ludzie porzucili wszelką nadzieję. Bardzo dobra, przemyślana i konsekwentnie prowadzona groza. Autor nie filtruje z czytelnikiem, niczego nie znieczula i nie stara się być po trochu dla każdego (czyli do niczego). Czuję już przeciążenie psychiki nagromadzeniem okrucieństw i makabry, ale nie sposób było się od tej historii oderwać.

Kości zostały rozrzucone, jelita ścielą się gęsto, a ludzie porzucili wszelką nadzieję. Bardzo dobra, przemyślana i konsekwentnie prowadzona groza. Autor nie filtruje z czytelnikiem, niczego nie znieczula i nie stara się być po trochu dla każdego (czyli do niczego). Czuję już przeciążenie psychiki nagromadzeniem okrucieństw i makabry, ale nie sposób było się od tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świat się rozleciał, a ludzie walczą o władzę i robią rewolucję w jedynej beczce, w której mogą przeżyć.
Książka jest nudna i aż wyje o lepszy styl. Porzuciłabym ją po kilkudziesięciu stronach, ale ponieważ od dawna bardzo chciałam to przeczytać i wydałam na zakup niemało moich ciężko zarobionych monet, rozkazałam sobie: czytaj albo giń.

Świat się rozleciał, a ludzie walczą o władzę i robią rewolucję w jedynej beczce, w której mogą przeżyć.
Książka jest nudna i aż wyje o lepszy styl. Porzuciłabym ją po kilkudziesięciu stronach, ale ponieważ od dawna bardzo chciałam to przeczytać i wydałam na zakup niemało moich ciężko zarobionych monet, rozkazałam sobie: czytaj albo giń.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Poległam. Kolejny raz przekonałam się, że nie umiem w emocje po japońsku. Spodobał mi się pomysł na opowieść, bardzo podoba mi się - no a jakże - okładka, ale ta narracja... Brnęłam przez tę historię coraz bardziej sfrustrowana, aż dotarłam do myśli zaporowej, że ta babulinka i jej życie nic mnie nie obchodzą. Książki nie oceniam, bo możliwe, że duży wpływ na ocenę ma moje umysłowe lenistwo, ale z drugiej strony, czy ja już nie zasłużyłam na odrobinę takiego lenistwa?
A ludzie, skądkolwiek są, opowiadają zawsze takie same historie.

Poległam. Kolejny raz przekonałam się, że nie umiem w emocje po japońsku. Spodobał mi się pomysł na opowieść, bardzo podoba mi się - no a jakże - okładka, ale ta narracja... Brnęłam przez tę historię coraz bardziej sfrustrowana, aż dotarłam do myśli zaporowej, że ta babulinka i jej życie nic mnie nie obchodzą. Książki nie oceniam, bo możliwe, że duży wpływ na ocenę ma moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czego uczy nas ta książka? Kiedy zacznie się apokalipsa, zostań w domu i napij się melisy. Gdyż im mniej zrobisz, tym mniej spieprzysz.
Nadal dobra, bardzo surowa, obrzydliwa i brutalna.
Nie wiem co ja mam w psychice, że będąc osobą wrażliwą i uduchowioną, humanistką i wegetarianką, czerpię satysfakcję z czytania takich historii. Jakąś ukrytą komnatkę z malutkim psychopatą, który smyra mnie brudnym pazurkiem, kiedy czuje głód takich opowieści? Bezpieczny wentyl odprowadzający toksyczne wyziewy z bojaźni i drżenia, których nie szczędzi nam codzienność. Taaa... Tylko dlaczego to nie jest joga albo zumba? W moim mieście takie zajęcia tylko dla studentów uniwersytetu trzeciego wieku. Ale jeszcze tylko parę wiosen, jeszcze parę przygód z losem i dołączę do tego grona.
Nikomu tej książki nie polecam, bo to tematy dla wybrańców. Bierzesz, czytasz i później narzekasz, że apokalipsa nie taka, a zombie rozczarowujące... A jak powinien się zachowywać wzorcowy nieumarlak? Dzień dobry, kłania się truposz Wiesław, czy mogę wbić zęby w piękne ramionko, jednocześnie wyszarpując soczystą nereczkę? W namiętnej zombie zumbie?

Czego uczy nas ta książka? Kiedy zacznie się apokalipsa, zostań w domu i napij się melisy. Gdyż im mniej zrobisz, tym mniej spieprzysz.
Nadal dobra, bardzo surowa, obrzydliwa i brutalna.
Nie wiem co ja mam w psychice, że będąc osobą wrażliwą i uduchowioną, humanistką i wegetarianką, czerpię satysfakcję z czytania takich historii. Jakąś ukrytą komnatkę z malutkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pozycja aktualna, ważna i potrzebna. I przystępna, można sięgać bez kompleksów. Szkoda, że nie wzbudzi większego zainteresowania.
Książka może okazać się ważna dla osób z trudną historią rodzinną. Moje pokolenie to wnuki i dzieci ludzi straumatyzowanych wojną. Warto o tym pamiętać dla osobistego rozwoju, ale też, aby mieć świadomość, czym i dlaczego jesteśmy dzisiaj straszeni.

Pozycja aktualna, ważna i potrzebna. I przystępna, można sięgać bez kompleksów. Szkoda, że nie wzbudzi większego zainteresowania.
Książka może okazać się ważna dla osób z trudną historią rodzinną. Moje pokolenie to wnuki i dzieci ludzi straumatyzowanych wojną. Warto o tym pamiętać dla osobistego rozwoju, ale też, aby mieć świadomość, czym i dlaczego jesteśmy dzisiaj straszeni.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nudne trochę i przegadane. Kura, kaczka, krowa, ksenomorf, droga na Ostrołękę... I nic się nie dzieje. Nuda po prostu... Przerwa jakaś czy co..?
Ten empata jakiś taki rozkojarzony i marudny. A grupa najtwardszych w kosmosie najemników to banda histeryków. Książka zdecydowanie dla fanów uniwersum. I to już takich fanów patologicznych wyznawców. Ja dodatkowo jestem wielbicielką tych okładek. Tym razem: Obcy. Studium w różu.

Nudne trochę i przegadane. Kura, kaczka, krowa, ksenomorf, droga na Ostrołękę... I nic się nie dzieje. Nuda po prostu... Przerwa jakaś czy co..?
Ten empata jakiś taki rozkojarzony i marudny. A grupa najtwardszych w kosmosie najemników to banda histeryków. Książka zdecydowanie dla fanów uniwersum. I to już takich fanów patologicznych wyznawców. Ja dodatkowo jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Apokalipsa czegokolwiek to moje ulubione, popaprane klimaty. Jedni gustują w psychopatach, inni w patologicznych elfach czy przemocowych prawnikach, a moim ulubionym - obok ksenomorfa - zwierzątkiem domowym jest zombiak.
Ale pomijając te bzdury, Robert J. Szmidt jest po prostu świetnym pisarzem. Sceny akcji powalają tempem, nie sili się na delikatność i jest w specyficzny, ponury sposób dowcipny. I co najważniejsze, w jego powieściach nie ma neurotycznego, światopoglądowego, rozcieńczającego akcję ględzenia, które jest chorobą naszych rodzimych wytwórców powieści sensacyjnych i horrorów.
Spojrzenie na czas zarazy i szaleństwa z innego punktu widzenia. Bardzo dobre. Tragikomiczne i smutne. Na pewno sięgnę po kolejne części, chociaż jak to wszystko się skończy, dowiemy się dopiero w roku 2026. O ile do tego czasu nasz własny statek z wariatami nie zatonie.

Apokalipsa czegokolwiek to moje ulubione, popaprane klimaty. Jedni gustują w psychopatach, inni w patologicznych elfach czy przemocowych prawnikach, a moim ulubionym - obok ksenomorfa - zwierzątkiem domowym jest zombiak.
Ale pomijając te bzdury, Robert J. Szmidt jest po prostu świetnym pisarzem. Sceny akcji powalają tempem, nie sili się na delikatność i jest w specyficzny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

I to jest apokalipsa zombie na miarę naszych potrzeb. Czytelnicy, którzy do czytania czegokolwiek potrzebują kopniaka z jakiejś intelektualnej nadbudowy, mogą sobie wyobrażać, że ta historia to trochę taki zombie 'Ulisses' Jamesa Joyce'a... Akcja została tutaj ograniczona do jednej nocy, jednego miasta, a kto umarł ten ożywa. Nawet jeśli został rozerwany na kawałki. Wówczas ożywa sam flaczek, jelitko, rączka... I każda część ciała wespół w zespół lub osobno chce cię dopaść. Panika narasta, a poczynania i decyzje wszystkich bohaterów można podsumować jednym zdaniem: cokolwiek zrobisz, będziesz żałować.
To jest tak szalone co tu autor nawymyślał, że nie wiadomo śmiać się, trwożyć czy brzydzić. A przy tym jest bardzo dobrze napisane. Najlepiej przeczytać za jednym zamachem, wówczas tytułowy chaos, tempo i szaleństwo akcji daje się porządnie odczuć.
Dzisiaj zadano mi pytanie: i po co ty to czytasz? No cóż... Muszę poważnie przemyśleć tę znajomość...
Mam nadzieję, że kolejne części utrzymają poziom, bo mam zamiar je czytać.

I to jest apokalipsa zombie na miarę naszych potrzeb. Czytelnicy, którzy do czytania czegokolwiek potrzebują kopniaka z jakiejś intelektualnej nadbudowy, mogą sobie wyobrażać, że ta historia to trochę taki zombie 'Ulisses' Jamesa Joyce'a... Akcja została tutaj ograniczona do jednej nocy, jednego miasta, a kto umarł ten ożywa. Nawet jeśli został rozerwany na kawałki. Wówczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka jest o Matejce Pogromcy Biedronek. I te biedronki poprzysięgły mu zemstę. W tym celu ortodoksyjny odłam Siedmiokropek sprzymierzył się z biedronkami chińskimi i z muchomorkami (chodziło o przepowiednię o zjednoczeniu zakropkowanych. Żeby nie przyjmować łaciatych. To stara przepowiednia jest). No i te biedronki zbudowały w przyszłości wielki laser plazmowy i tym laserem uaktywniły manitu Grzyba Pożeracza Pamięci Narodowej... Boję się, że jak napiszę więcej to już będzie spoiler. Ale koniecznie czytajcie tę książkę. Bo jakie to jest fajne! No ale jakie to jest fajne!
Tak naprawdę to nie.
Pięćset stron o sekretach, skrytobójcach, tajnych organizacjach, szpiegach i wielkiej tajemnicy wiary. Autor wysyła na scenę wielu aktorów. Po nic.

Książka jest o Matejce Pogromcy Biedronek. I te biedronki poprzysięgły mu zemstę. W tym celu ortodoksyjny odłam Siedmiokropek sprzymierzył się z biedronkami chińskimi i z muchomorkami (chodziło o przepowiednię o zjednoczeniu zakropkowanych. Żeby nie przyjmować łaciatych. To stara przepowiednia jest). No i te biedronki zbudowały w przyszłości wielki laser plazmowy i tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo dobry reportaż. Kupiłam go dla taty i 'niestety' przeczytałam. Bo dla spokoju ducha reportaży o polskiej rzeczywistości od dawna unikam. Zawsze zostawiają mnie z przeświadczeniem, że w tym kraju z kartonu nie da się przeżyć, że jako człowiek uczynny, w sercu niewinny, skończę marnie na jakimś dworcu bezdomnych albo pod krzesłem na SOR, w czterdziestej godzinie od przyjęcia. Czy reportaż dotyczy polityki, służby zdrowia, sytuacji osób niepełnosprawnych, deweloperki, wynajmu mieszkań, szkolnictwa, sądownictwa, zostawia czytelnika z przekonaniem, że wszystko tutaj to chujnia z bryndzą i jak nie posmarujesz to ciebie rozsmarują. Autor ujawniając różnego rodzaju patologie drogowe, pokazuje również, dobrze się w naszym kraju mające patologie zarządzania, patologię pracy i zatrudnienia... Polska to nie jest kraj dla słabych ludzi, a Polak Polakowi często świnią największą. A będzie gorzej, ponieważ polskie elity polityczne i urzędnicze są jeszcze ciągle zbyt głodne. Głodne władzy, pieniędzy, splendorów. I z tego głodu posiadania głuche i ślepe. A ja niestety nie jestem z tych, którzy mają szansę i predyspozycje aby do koryta się dopchać, tylko kimś, kto to koryto musi bez przerwy napełniać i mogę sobie najwyżej pod nosem zaszemrać: 'wyklęty powstań ludu ziemi'... No... Tak że mi nie wolno czytać takich reportaży, bo mam później dzikie, egzystencjalne zjazdy. A przecież nie o tym jest ten film.

Bardzo dobry reportaż. Kupiłam go dla taty i 'niestety' przeczytałam. Bo dla spokoju ducha reportaży o polskiej rzeczywistości od dawna unikam. Zawsze zostawiają mnie z przeświadczeniem, że w tym kraju z kartonu nie da się przeżyć, że jako człowiek uczynny, w sercu niewinny, skończę marnie na jakimś dworcu bezdomnych albo pod krzesłem na SOR, w czterdziestej godzinie od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Albowiem przepierdoliłem życie swoje. I co tam dalej mogą mi napisać w rozwinięciu. Autor dwóch książek o szpitalach, bo był w dwóch szpitalach, pisał historie bez fabuł i powieści bez bohaterów, rzucał kurwami w poezji. Nikt go nie znał, nikt go nie zna, nikt nie pamięta. PS. Zarabiał na życie jako nauczyciel. Zadanie domowe: 'Ułóż napis nagrobny, który mógłby znajdować się na twoim grobowcu'.
No jest taka książka. Raczej dla dojrzałego czytelnika, starego znaczy, ktoremu nie chce się już owijać w bawełnę. Bo młodym, szczególnie kobietom, jeszcze się chce. Jeszcze im się wydaje, że to ę ą o czymś świadczy. A z nadwrażliwości lepiej otrząsnąć się na własnych warunkach. Potem im głębiej w czas, tym bardziej boli.
Pierwszy raz czytałam tę książkę zaraz po premierze i nie mogę uwierzyć jak inaczej, z większą obojętnością, ją dzisiaj odebrałam. Oddam komuś. Tego rodzaju teksty dobrze i chętnie się przyswaja tylko do momentu w życiu, kiedy już sami możemy zacząć takie pisać.

"Albowiem przepierdoliłem życie swoje. I co tam dalej mogą mi napisać w rozwinięciu. Autor dwóch książek o szpitalach, bo był w dwóch szpitalach, pisał historie bez fabuł i powieści bez bohaterów, rzucał kurwami w poezji. Nikt go nie znał, nikt go nie zna, nikt nie pamięta. PS. Zarabiał na życie jako nauczyciel. Zadanie domowe: 'Ułóż napis nagrobny, który mógłby znajdować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Czy to jest dobry horror? Czy porywający? Czy polecam? Po trzykroć nie. Ale ponieważ razem z katarem wysmarkałam dzisiaj większość mózgu (albo ektoplazmy), a mam potrzebę coś czytania, Masterton jest na tego złe skutki idealny. Nawiedzona szafa, indiański szaman mściciel... Jeśli szybko nie dojdę do siebie, mam jeszcze w spiżarce coś tegoż o nawiedzonym domu i dziewięć tomów o nawiedzonej pani inspektor. A jeśli uznam, że już dogorywam, kupię sobie tę serię o nawiedzonej zakonnicy. Pewnie i tak kupię, bo mam do Mastertona słabość. On nie udaje, że tworzy literaturę. Nie pisze książek długich, żeby czytelnik - osoba czytelnicza - nie zdążył się połapać jakie brednie czyta. Po prostu bierze jakąś rzecz, np. syrop na kaszel, nawiedza ją pomysłem i dostajemy demona Herbapectmisquamacusa Bez Cukru Tańczącego Przy Skale. I słowa: utrudnione odkrztuszanie, nabierają od razu innego znaczenia...

Czy to jest dobry horror? Czy porywający? Czy polecam? Po trzykroć nie. Ale ponieważ razem z katarem wysmarkałam dzisiaj większość mózgu (albo ektoplazmy), a mam potrzebę coś czytania, Masterton jest na tego złe skutki idealny. Nawiedzona szafa, indiański szaman mściciel... Jeśli szybko nie dojdę do siebie, mam jeszcze w spiżarce coś tegoż o nawiedzonym domu i dziewięć...

więcej Pokaż mimo to