Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , , ,

Według mnie historia jest minimalnie, ale naprawdę minimalnie gorsza niż "Vicious", a to z uwagi na inne potraktowanie chronologii zdarzeń. W "Vicious" przeszłość oraz teraźniejszość różnych postaci zręcznie się przeplatały, przez co nie było czuć powiewu nudy, ponieważ historia była dynamiczna. "Vengeful" tego nie robi. Każda cząstka tej powieści to przedstawianie jednej grupy postaci, czyli bandy Victora i samego Victora, Eliota oraz Marcelli i te charaktery mało kiedy się ze sobą przeplatają [dopiero na końcu jest apogeum i wszyscy znajdują się w jednym miejscu (OCZYWIŚCIE)]. Każda część ma skupić się na wybranych postaciach i przez to zaczyna robić się coraz trudniej i nudniej. O ile "Vicious" był artystycznym nieładem, który łączył się w spójną całość, o tyle "Vengeful" zaszufladkował poszczególne wątki, przez co zapis stał się za bardzo schematyczny.
Widzę opinie, iż pierwsze 150-200 stron są najnudniejsze. Odbijam piłeczkę i stwierdzam, że są najciekawsze... dla wybranych czytelników. Mam tu na myśli grupę, która pokochała Victora całym swoim serduszkiem do tego stopnia, że przejmuje się jego losem. 💘Przyznam, że nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bałam się o bohatera i modliłam, aby nic mu się nie stało. Nie raz zamykałam książkę, przyciskałam ją do piersi i powtarzałam "Vic, nie możesz umrzeć."😅
Podsumowując: wciąż jest dobrze, mimo drobnych potknięć 😊

Według mnie historia jest minimalnie, ale naprawdę minimalnie gorsza niż "Vicious", a to z uwagi na inne potraktowanie chronologii zdarzeń. W "Vicious" przeszłość oraz teraźniejszość różnych postaci zręcznie się przeplatały, przez co nie było czuć powiewu nudy, ponieważ historia była dynamiczna. "Vengeful" tego nie robi. Każda cząstka tej powieści to przedstawianie jednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to jedna wielka pomyłka, robiąca z Piotrusia Pana tani chwyt marketingowy. W rzeczywistości dostaniemy słabo opisany świat Nibylandii (bo autorka zakłada, że skoro znamy historie bajki to opisy okolicy są zbędne). Po przeczytaniu tego doszłam do wniosku, że Nikki pewnego dnia wstała z łóżka z pomysłem "A może napiszę pornos o Piotrusiu Panie?". Otworzyła laptopa, machnęła na kolanie dwieście parę stron i puściła w obieg, aż wreszcie to pożałowania godne dzieło trafiło do naszych rąk. "The Never King" obrzydza jedynie starą dobrą bajkę z lat dzieciństwa, więc jeśli lubicie Piotrusia Pana... za nic po to nie sięgajcie!
Jedynie okładka broni się na jeden punkt.

Ta książka to jedna wielka pomyłka, robiąca z Piotrusia Pana tani chwyt marketingowy. W rzeczywistości dostaniemy słabo opisany świat Nibylandii (bo autorka zakłada, że skoro znamy historie bajki to opisy okolicy są zbędne). Po przeczytaniu tego doszłam do wniosku, że Nikki pewnego dnia wstała z łóżka z pomysłem "A może napiszę pornos o Piotrusiu Panie?". Otworzyła laptopa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Książki Victorii Schwab podzieliłam na dwa etapy: na ten sprzed Addie LaRue i ten po. Pierwszy z nich stanowią bowiem książki, które rozumiem, ale nie czuję ich świata. Chciałabym, by było inaczej, ale styl pisania autorki i kreacja przestrzeni literackiej to jak walenie głową w mur, którego nie umiem przebić - chcę pojąć ją na wszystkie sposoby, a jednocześnie nie potrafię tego zrobić. Drugi zaś to historie, w które wsiąkam niemal od pierwszej strony. Tak było z Niewidzialnym życiem Addie LaRue" i tak jest też z "Gallantem".
Niezwykle piękna powieść współczesna, fantastyczna, osadzona w iście gotyckim klimacie, nieustannie budzącym we mnie niepokój.
Gdybym miałam porównać "Gallant" ze znanymi tekstami, wymieniłabym na pewno: twórczość Edgara Alana Poe (w szczególność" Zagłada domu Usherów"), "Koralinę" Neila Gaimana, "Tajemniczy ogród" F.H. Burnett oraz filmu "Wzgórze krwi" (albo "Crimson Peak", jak kto woli) reż. Guillermo del Toro czy "Beetlejuice" albo serii "Rodziny Addamsów"
W fabule nie brakuje mroku, tajemnic, równoległych rzeczywistość, relacji rodzinnych. Nie ma w niej romansu, ale to działa na plus, ponieważ łatwiej jest skupić się na odkrywaniu przez Olivię prawdy o jej rodzicach i jej samej.
Miałam wobec książki spore wymagania i otrzymałam niemal wszystko jak na talerzu.
Sądziłam jednak, że Olivii uda się spotkać z ojcem i jeszcze z nim porozmawiać (ponieważ jestem uzależniona od motywu relacji ojciec-córka), a Hanna i Edgar wcale nie okażą się miłą parą zamieszkującą Gallant. Nie otrzymałam tego, ale nie narzekam 😊
Książka cudowna, idealna na klimaty październikowo-listopadowe, doskonała na zbliżających się Wszystkich Świętych albo Halloween. Polecam 😁

Książki Victorii Schwab podzieliłam na dwa etapy: na ten sprzed Addie LaRue i ten po. Pierwszy z nich stanowią bowiem książki, które rozumiem, ale nie czuję ich świata. Chciałabym, by było inaczej, ale styl pisania autorki i kreacja przestrzeni literackiej to jak walenie głową w mur, którego nie umiem przebić - chcę pojąć ją na wszystkie sposoby, a jednocześnie nie potrafię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po książce oczekiwałam wiele magii i ją dostałam 😊 Jako że temat Japonii jest moim konikiem, nie mogłam po prostu przejść obok tej pozycji (i to jeszcze od polskiej pisarki!) obojętnie.
Jako lekką lekturę fantasy wprowadzającą do świata Japonii jest w porządku i tak też oceniłam tę książkę. 😊
Fabuła jest wciągająca, przeprowadzona w odpowiedni, prosty i przejrzysty sposób. Nie mogę jednak pochwalić pani Ziętarskiej za research kultury japońskiej. Pomijam fakt, że część yokai została tam wciśnięta jako kłody, rzucane bohaterom pod nogi by mieli z kim walczyć (ale książka ma tylko 350 stron, więc jestem w stanie wybaczyć). Boli mnie trochę, że w kwestii ubioru nazewnictwo zostało mocno okrojone i potraktowane bardzo ogólnie. No i na koniec (nie potrafię tego wyrzucić z głowy)... KRZESŁA?! Nie umiem stwierdzić, w którym wieku dzieje się akcja, ale to z pewnością czasy feudalizmu, więc krzeseł na pewno nie używano. Nawet dzisiaj mało w którym japońskim domu znajdziesz taki mebel.
Mimo tych potknięć lektura lekka i przyjemna 😊

Po książce oczekiwałam wiele magii i ją dostałam 😊 Jako że temat Japonii jest moim konikiem, nie mogłam po prostu przejść obok tej pozycji (i to jeszcze od polskiej pisarki!) obojętnie.
Jako lekką lekturę fantasy wprowadzającą do świata Japonii jest w porządku i tak też oceniłam tę książkę. 😊
Fabuła jest wciągająca, przeprowadzona w odpowiedni, prosty i przejrzysty sposób....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Zakończenie tej pięknej historii było... bezpieczne.
Nie mam tu na myśli nic negatywnego, ponieważ obojętnie czy opowiadasz się za Darą czy za Alim, nie jesteś zawiedziony. Historia kończy się racjonalnie, co daję na duży plus, tym bardziej w książce tak zawikłanej politycznie. Akcja przez znaczną część książki jest stateczna, wypełniają ją rozmowy, więc ten, kto nie może się doczekać powrotu do Dewabadu musi uzbroić się w cierpliwość. Nie ma tego złego - Dara wszystko pięknie objaśnia, co dzieje się w magicznym mieście Dewów.
Chakraborty do ostatniej chwili grała czytelnikom na emocjach, miejscami prawie doprowadzała mnie do łez a ilość współczucia przepełniała czarę.
Nic dodać, nic ująć, jestem zachwycona. Fajerwerków nie ma przesadnie dużo, bo liczy się to, co dzieje się na ziemi 😊

Zakończenie tej pięknej historii było... bezpieczne.
Nie mam tu na myśli nic negatywnego, ponieważ obojętnie czy opowiadasz się za Darą czy za Alim, nie jesteś zawiedziony. Historia kończy się racjonalnie, co daję na duży plus, tym bardziej w książce tak zawikłanej politycznie. Akcja przez znaczną część książki jest stateczna, wypełniają ją rozmowy, więc ten, kto nie może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sięgnęłam po tę książkę z uwagi na moje zamiłowanie do serialu "Wikingowie". "Upadku królestwa" jeszcze nie widziałam, ale mam w planach je obejrzeć. Wiadomość o istnieniu oryginału w postaci książki zachęciła mnie do przeczytania.
Sam początek aż kusi by sięgać po więcej, później historia robi się trochę bardziej rozwlekła, aczkolwiek doczytałam ja do końca (trochę na siłę).
Kultura wikingów została pięknie zobrazowana a co najważniejsze - w przystępny dla każdego sposób. Pojawiają się nieścisłości historyczne, ale jestem w stanie to wybaczyć.
Po drugi tom pewnie sięgnę, ale czy przeczytam całość, nie wiem. Nie mam zaufania do tak długich serii.

Sięgnęłam po tę książkę z uwagi na moje zamiłowanie do serialu "Wikingowie". "Upadku królestwa" jeszcze nie widziałam, ale mam w planach je obejrzeć. Wiadomość o istnieniu oryginału w postaci książki zachęciła mnie do przeczytania.
Sam początek aż kusi by sięgać po więcej, później historia robi się trochę bardziej rozwlekła, aczkolwiek doczytałam ja do końca (trochę na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zaczynając debiutancką powieść autorki "Za Kurtyną. Apogeum." byłam pozytywnie nastawiona. Od lat miałam negatywne podejście do polskiej fantastyki, ale kilka pozycji zdążyło to zmienić. Czy tej książce udało się utrzymać mnie w przekonaniu, że polska fantastyka ma coś do zaoferowania?
Tak i nie.
Zaczynając od plusów:
-polskie nazwy mnie nie odpychają, są w mojej opinii bardzo egzotyczne i swojskie zarazem (zwykle miałam z tym problem)
-piękny świat przedstawiony, z łatwością go sobie wyobraziłam
-Eavan o dziwo bardzo mi się spodobał (jestem osobą, która gustuje w bohaterach mrocznych i tajemniczych). Nie zapomnę, jak reagował na każdą nowość ze świata Leny
-miejscami utożsamiałam się z Leną (głównie na początku), wydawała się być moją wierną kopią (jak choćby problem z chłopakami)
Minusy:
- przejście rodem z Narnii (i inne oklepane schematy)
-Lena pod koniec książki traciła rozum, głupiała z miłości i podejmowała idiotyczne decyzje
-Cedrik czasami przypominał mi Massima z "365 dni" (🤮),choćby przez to, że nazywał Lene "małą"
-jeżeli historia dzieje się w średniowieczu/renesansie/baroku to bohaterowie żyjący tam nie powinni używać słów typu "wyluzuj". Jakieś standardy epoki powinny być zachowane. Także język kuleje.
-cliff hanger na koniec, który sprawia, że muszę sięgnąć po drugą część 🤣

Zaczynając debiutancką powieść autorki "Za Kurtyną. Apogeum." byłam pozytywnie nastawiona. Od lat miałam negatywne podejście do polskiej fantastyki, ale kilka pozycji zdążyło to zmienić. Czy tej książce udało się utrzymać mnie w przekonaniu, że polska fantastyka ma coś do zaoferowania?
Tak i nie.
Zaczynając od plusów:
-polskie nazwy mnie nie odpychają, są w mojej opinii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zaczynając od kwestii kontrowersji, jeżeli ktoś obawia się, że książka przeinacza czy neguje słowa Pisma Świętego, to mogę zapewnić, że tego w niej nie ma. Historia Any zręcznie przeplata się z wydarzeniami z życia Jezusa i nie ma w niej mowy o herezjach.

Co do głównej bohaterki, wiedziałam, że jest to silna postać kobieca już od pierwszej strony. Niezależna, mądra, inteligentna, z zamiłowaniem do słowa pisanego, a przede wszystkim otwarta na nowe możliwości. Podczas całej historii Ana obserwuje i spisuje dzieje innych kobiet, które są obecne w Piśmie Świętym, daje im drugie życie, podkreśla ich wartość i jednocześnie potępia ignorancję mężczyzn. Pod tym względem jest to powieść feministyczna, po prostu cudowna.

Co do Jezusa, bardzo podoba mi się przedstawienie tak ważnej postaci prze autorkę. O ile Biblia ukazywała nam Go jako Boga-człowieka, który doskonale zdawał sobie sprawę z misji, jaką mu powierzono, o tyle w "Księdze tęsknot" Jezus czuje, że jest powołany do wielkich czynów, ale nie wie jeszcze do jakich. Uczy się swojego powołania, próbuje je odnaleźć, w czym wspiera go Ana.

Co więcej, znaczna część akcji, w którym Ana i Jezus przeżywają wzloty i upadki w małżeńskim stanie dzieje się pomiędzy 12 a 30 rokiem życia Mesjasza, a więc w latach, o których nie wiadomo właściwie nic. Sądzę, że to był najprostszy i najwygodniejszy okres w życiu Jezusa, by w miarę swobodnie manewrować Jego wyborami na kartkach książki.

Powieść wybitna, świetnie napisana płynnym językiem z historycznymi aspektami. Dzieło kulturowe, w którym każda tradycja zostaje szybko wyjaśniona. Moja ocena nie mogła być inna 😍

Zaczynając od kwestii kontrowersji, jeżeli ktoś obawia się, że książka przeinacza czy neguje słowa Pisma Świętego, to mogę zapewnić, że tego w niej nie ma. Historia Any zręcznie przeplata się z wydarzeniami z życia Jezusa i nie ma w niej mowy o herezjach.

Co do głównej bohaterki, wiedziałam, że jest to silna postać kobieca już od pierwszej strony. Niezależna, mądra,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki (Nie)realna magia D. B. Foryś, Patrycja Fraj, Camille Gale, Ewelina Kasiuba, Martyna Ludwig, Katarzyna Muszyńska, Marek Pawłowski, Joanna Krystyna Radosz, E. Raj, Sandra Rozbicka, Ludka Skrzydlewska, Grzegorz Wielgus
Ocena 7,1
(Nie)realna magia D. B. Foryś, Patryc...

Na półkach: , , , , , ,

Dzięki tej książce wróciła mi wiara w polską fantastykę. Urzekła mnie w niej bogata różnorodność stylów, kreowania bohaterów i światów. Każdy pisarz miał coś do zaoferowania, więc uważam, iż każdy znajdzie w antologii coś dla siebie. Sceny erotyczne wydawały się być tam jedynie dodatkiem, podkręcającym relację między nim a nią. Osobiście najbardziej oczarowały mnie "Łowy" Eweliny Kasiuby, "Świt bogów" Ludki Skrzydlewskiej, "Zanurzeni" Patrycji Fraj oraz "Android" E. Raj. Polecam z całego serca <3

Dzięki tej książce wróciła mi wiara w polską fantastykę. Urzekła mnie w niej bogata różnorodność stylów, kreowania bohaterów i światów. Każdy pisarz miał coś do zaoferowania, więc uważam, iż każdy znajdzie w antologii coś dla siebie. Sceny erotyczne wydawały się być tam jedynie dodatkiem, podkręcającym relację między nim a nią. Osobiście najbardziej oczarowały mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Historia ociupinkę pędzi, aczkolwiek nie umniejsza to świetnej, wzruszającej historii Kai, która mimo przeciwności życia i ciężkiego startu w dorosłość, potrafi odnaleźć w sobie radość. Postać Daniela trochę irytująca, ale czego spodziewać się po człowieku jego pokroju. Mimo wszystko czytasz dalej, bo chcesz wiedzieć, jak to się skończy 😘

Historia ociupinkę pędzi, aczkolwiek nie umniejsza to świetnej, wzruszającej historii Kai, która mimo przeciwności życia i ciężkiego startu w dorosłość, potrafi odnaleźć w sobie radość. Postać Daniela trochę irytująca, ale czego spodziewać się po człowieku jego pokroju. Mimo wszystko czytasz dalej, bo chcesz wiedzieć, jak to się skończy 😘

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jedna z tego typu książek, w których nie czekasz na zakończenie, nawet o nim nie myślisz, ale za to śledzisz pocznania bohaterów, jakbyś żył(a) obok nich. Dobra lektura na świąteczny czas 🥰

To jedna z tego typu książek, w których nie czekasz na zakończenie, nawet o nim nie myślisz, ale za to śledzisz pocznania bohaterów, jakbyś żył(a) obok nich. Dobra lektura na świąteczny czas 🥰

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

O mój Loki, pochłonęłam tę książkę tak szybko, że nawet nie wiem, kiedy to się stało. Osobiście tej autorki nie znam, lecz historia boga kłamstw, która stanowi wręcz idealny prequel do całego uniwersum Marvela związanego z naszym miluśińskim, sprawiła, że jestem gotowa na więcej.
Historia jest świetna, pełna zwrotów akcji (no o kim my tu mówimy, Loki to enigma), ostatnie rozdziały rzucają w nas napięciem i nie raczą się zatrzymać, póki książka nie zaserwuje nam zakończenia, które ... nie mogło być inne. Jak wspomniałam, to wspaniały prequel, a więc już jakieś przyczyny zawarto, by w MCU znalazły swoje skutki.
Cały czas gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że Amora to imię z Marvela, ale za nic nie mogłam jej powiązać z żadną bohaterką, póki nie rzucono mi rozwiązania prosto w twarz. Choć o Amorze wiem nadal dość niewiele, nie miałam przeszkód już wcześniej, by zacząć ją lubić (może to przez porównywanie Sylvie z "Lokiego" do niej).
Na zakończenie dodam tylko, że z chęcią dałabym 10 gwiazdek, ale niestety, wydawnictwo nie pochwaliło się dobrą oprawą, jeżeli chodzi o tekst... Przyznam się, że chyba jeszcze w żadnej książce nie znalazłam tylu literówek, co w tej. A szkoda, bo historia to miód na oczy dla fanów Marvela i przede wszystkim Lokesa.
Polecam z całego serduszka 😍❤

O mój Loki, pochłonęłam tę książkę tak szybko, że nawet nie wiem, kiedy to się stało. Osobiście tej autorki nie znam, lecz historia boga kłamstw, która stanowi wręcz idealny prequel do całego uniwersum Marvela związanego z naszym miluśińskim, sprawiła, że jestem gotowa na więcej.
Historia jest świetna, pełna zwrotów akcji (no o kim my tu mówimy, Loki to enigma), ostatnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O ile "Narzeczona" była dla mnie porażką, o tyle jednak zdecydowałam się na przeczytanie kontynuacji, jednak tylko ze względu na ogromny sentyment do autorki, której "Rywalki" do dziś są jedną z moich ulubionych serii. "Zdradzona" można powiedzieć uratowała w moich oczach historię Hollis, bo znów zobaczyłam w niej styl Cass - prosty, ale przejrzysty i niestroniący od zwrotów akcji. Może wpływ na moja ocenę miała także jedna z moich ulubionych relacji, którą przedstawiła "Zdradzona" - mianowicie "kto się czubi, ten się lubi". Nie mogę dać jednak tej pozycji więcej niż 6 gwiazdek, gdyż wg mnie historia (pomijając fakt, że jest przewidywalna) kończy się... aż za bardzo bajkowo i kompletnie nierealnie. Problemy bohaterów nagle magicznie zniknęły, gdy Cass budowała grunt pod słodko-gorzki finał.
Seria "Narzeczonej" nie pobije "Rywalek" ani nawet "Syreny", ale ujdzie w tłumie i na odmóżdżenie jest nawet w porządku.
Oczywiście oprawa książki jak zawsze przyciągnie sroki okładkowe :) To jedno w książkach Kiery jest niezmienne :)

O ile "Narzeczona" była dla mnie porażką, o tyle jednak zdecydowałam się na przeczytanie kontynuacji, jednak tylko ze względu na ogromny sentyment do autorki, której "Rywalki" do dziś są jedną z moich ulubionych serii. "Zdradzona" można powiedzieć uratowała w moich oczach historię Hollis, bo znów zobaczyłam w niej styl Cass - prosty, ale przejrzysty i niestroniący od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka sprawiła, że po kilku latach uśpienia, moja miłość do książek rozbuchała żywym ogniem na nowo i tli się on po dziś dzień.

Ta książka sprawiła, że po kilku latach uśpienia, moja miłość do książek rozbuchała żywym ogniem na nowo i tli się on po dziś dzień.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Nic dodać, nic ująć. Książka jest świetna, a prywatnie, jako japoniomanka uznaję ją za swoją Biblię wśród książek o tematyce Japonii. Nie umiałam się oderwać, chłonęłam każdą stronę jak gąbka i nieustannie porównywałam książkę z filmem (tak, film obejrzałam najpierw). Myślę, że czy czytając, czy oglądając, historia Sayuri pochłania bez reszty tak samo :)

Nic dodać, nic ująć. Książka jest świetna, a prywatnie, jako japoniomanka uznaję ją za swoją Biblię wśród książek o tematyce Japonii. Nie umiałam się oderwać, chłonęłam każdą stronę jak gąbka i nieustannie porównywałam książkę z filmem (tak, film obejrzałam najpierw). Myślę, że czy czytając, czy oglądając, historia Sayuri pochłania bez reszty tak samo :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Poświęciłam tej książce cztery dni mojego życia i... żałuję.
Jednak nie czasu, który z nią spędziłam, ale tego, że mimo 600. stron wciąż była dla mnie za krótka.
Podczas historii Addie, byłam jak każda przedstawiona w niej postać.
Nie potrafiłam rozstać się z bohaterami. Czułam, że powinnam, czułam pod palcami, jak drugi koniec tego tomiszcza robi się coraz cieńszy, a ja wciąż byłam nienasycona. Wciąż chciałam więcej, wciąż pożądałam kolejnej strony. Ciągle powtarzałam sobie " jeszcze jeden rozdział" a potrafiłam kończyć po ok. 4 godzinach czytania z silnym bólem głowy.
"Niewidzialne życie Addie LaRue" wpadło w moje gusta - te które znałam i te, które dzięki niemu polubiłam.
Historia jest przewidywalna, jest ciągiem powtarzających się schematów, nie ma zbyt wysublimowanego języka... To wszystko prawda, ale ja i tak nie umiałam i nie chciałam jej kończyć.
Zakochałam się w tej współczesnej i tej historycznej części książki (choć historycznej bardziej :). Oczarowała mnie fantastyka, która nie ustala świata przedstawionego, a sprawnie ukrywa się pod pozorem zwyczajnego życia. Oddałam serce Lucowi wraz z momentem jego pojawienia się (już tak mam, że postacie tajemnicze, mroczne, często diaboliczne są moim numerem jeden). I rozpadłam się, gdy przeczytałam na górze ostatnich stron "Podziękowania".
Nie wiadomo czy "Niewidzialne życie..." będzie kontynuowane, czy nie. Historia kończy się dobrze, lecz bohaterka zdradza, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Według niej jednak będzie to błędne koło, dlatego też drugi tom nie jest chyba potrzebny.
Daje tej książce pełne 10/10, gdyż już dawno żadna powieść nie pozostawiła mnie z taką karuzelą emocji. Coś pięknego :D

Poświęciłam tej książce cztery dni mojego życia i... żałuję.
Jednak nie czasu, który z nią spędziłam, ale tego, że mimo 600. stron wciąż była dla mnie za krótka.
Podczas historii Addie, byłam jak każda przedstawiona w niej postać.
Nie potrafiłam rozstać się z bohaterami. Czułam, że powinnam, czułam pod palcami, jak drugi koniec tego tomiszcza robi się coraz cieńszy, a ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świat w którym czytanie książek jest jako tako zakazane... Ten opis sprawił, że moje serce zatrzymało się na chwilę. No bo jak można być aż tak nieludzkim, by zakazać czytania książek?
Ale nie! Okazuje się, że to bardzo wyjątkowe książki. A te mniej wyjątkowe (jak powieści) są "podróbkami" o wartości porównywalnej do gazety - dziennika.
Dobrze, pomysł spędza mi sen z powiek, ale czytam dalej.
Ma być romans, więc szukam owej dziewoi która skradnie serce naszego głównego bohatera - Emmeta.
Ale takiej relacji się nie spodziewałam, byłam tym zszokowana. Nie chodzi o moje poglądy, bo w tej kwestii nie widzę żadnych problemów, po prostu nie spodziewałam się właśnie takiego związku. W tamtym momencie czułam się tak jakbym chciała posłuchać Skilleta, a ktoś puścił mi Mozarta. Zdezorientowanie i lekki grymas, ale z biegiem czasu zaczynasz się przyzwyczajać. Zwykle, czytając książki, natykam się na relacje, które przedstawiają "Księgi zapomnianych żyć", ale są drugoplanowe, stąd też było to zupełnie nowe doświadczenie w mojej karierze czytelniczej.
Zastanawiałam się czy dać 6 bo mimo wszystko świat fantasy nie do końca trafia w moje gusta (nie ma króla ani ludzi z wyższych sfer, nie ma magicznych stworzeń. Tu rządzi kult książki) czy może 8 za godziny z otwartymi ustami. Stwierdziłam, że uplasuje tą książkę pośrodku, na 7 :)

Świat w którym czytanie książek jest jako tako zakazane... Ten opis sprawił, że moje serce zatrzymało się na chwilę. No bo jak można być aż tak nieludzkim, by zakazać czytania książek?
Ale nie! Okazuje się, że to bardzo wyjątkowe książki. A te mniej wyjątkowe (jak powieści) są "podróbkami" o wartości porównywalnej do gazety - dziennika.
Dobrze, pomysł spędza mi sen z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka baaaaardzo chciała powtórzyć sukces "Rywalek", komponując historię osadzoną w podobnych realiach tj. kandydatka do ręki władcy, król, pałac czy dwóch adoratorów, tyran na tronie, ale ... niestety szału nie ma.
Książka od niemal pierwszej strony krzyczy:
"Chcę być jak Rywalki!" Problem w tym, że nią nie jest.
Tym razem Kiera nie popisała się zbyt wyszukaną, zwalającą z nóg wyobraźnią. Jest jakiś "konflikt", nie tyle między królestwami co między królestwem a uchodźcami, główna bohaterka wie czego chce, później znów nie, bo pojawia się oszałamiający młodzian na królewskim dworze, do tego nacisk rodziców i... no szczerze powiedziawszy nic więcej.
W całej opowieści zdarza się może jeden zwalający z nóg moment, historia niesamowicie się dłuży i nie urzeka niczym poza złotą, bijącą w oczy okładką oraz nazwiskiem autorki.
Daję 5 a nie 4/10 tylko ze względu na Kierę Cass, jej twórczość oraz okładkę.

Autorka baaaaardzo chciała powtórzyć sukces "Rywalek", komponując historię osadzoną w podobnych realiach tj. kandydatka do ręki władcy, król, pałac czy dwóch adoratorów, tyran na tronie, ale ... niestety szału nie ma.
Książka od niemal pierwszej strony krzyczy:
"Chcę być jak Rywalki!" Problem w tym, że nią nie jest.
Tym razem Kiera nie popisała się zbyt wyszukaną,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Słysząc, że powstała alternatywna wersja "Frozen" w postaci książki, nie czekałam długo i czym prędzej ją kupiłam.
Czy była dobra? Niezła, ale nie wybitna
Może miałam zbyt wielkie wymagania, może liczyłam na coś innego, sama nie wiem, ale nie jestem do końca usatysfakcjonowana alternatywą, która przedstawiła Jen Calonita.
Elsa i Anna dorastają w różnych środowiskach, nie wiedzą kompletnie o tym, że coś je łączy, ale ich siostrzana więź nie pozwala o sobie zapomnieć. Anna bardzo chce wyjechać do Arendelle, Elsa odnajduje dowody na to, iż nigdy nie była jedynaczką. Oczywiście pojawiają się takie postacie jak Kristoff, Olaf, trolle, Sven czy Hans (fani Helsy mogą się cieszyć, hehe), autorka czerpie garściami z oryginału i zmienia poszczególne sceny pod własne dyktando, często w sposób zaskakujący.
Co więc w tej książce jest nie tak? Moim zdaniem styl zapisu. Nie jest on najgorszy, ale starszych czytelników nie zachęci. O gustach się nie dyskutuje, lecz sytuacje przedstawiane są w sposób bardzo uproszczony, sam język również nie poczuwa się do większego wysiłku, dlatego też książka ta bardziej przemówi do osób w przedziale 12-15 lat, niż dla kogoś po 18-stce.
Mimo wszystko, jest to dobra, niewymagająca lektura na podróż czy po prostu na chwilowe zatracenie się w baśniowym świecie, tak innym od rzeczywistego :)

Słysząc, że powstała alternatywna wersja "Frozen" w postaci książki, nie czekałam długo i czym prędzej ją kupiłam.
Czy była dobra? Niezła, ale nie wybitna
Może miałam zbyt wielkie wymagania, może liczyłam na coś innego, sama nie wiem, ale nie jestem do końca usatysfakcjonowana alternatywą, która przedstawiła Jen Calonita.
Elsa i Anna dorastają w różnych środowiskach, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W mojej opinii jest to zarówno romans młodzieżowy, jak i książka obyczajowa. Oto mamy dwoje nastolatków - oboje przeszli traumę, oboje czują się zagubieni, a ich drogi krzyżują się w najmniej spodziewany sposób. Juliet, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią mamy, zostawia na jej grobie listy. Pewnego dnia jedno z pism odnajduje Decklan, odrzucony przez społeczeństwo "kryminalista", i odpisuje na nie. W ten oto sposób zaczyna się historia dwojga młodych ludzi, próbujących uporać się z demonami przeszłości i pokazująca czytelnikowi, jak łatwo ocenia się człowieka po pozorach i jednym złym czynie.
Ze względu na to, iż romanse młodzieżowe już trochę mi zbrzydły, oceniam tę książkę na 7/10. Nie mniej jednak temat historii chwyta za serce. Polecam każdemu :)

W mojej opinii jest to zarówno romans młodzieżowy, jak i książka obyczajowa. Oto mamy dwoje nastolatków - oboje przeszli traumę, oboje czują się zagubieni, a ich drogi krzyżują się w najmniej spodziewany sposób. Juliet, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią mamy, zostawia na jej grobie listy. Pewnego dnia jedno z pism odnajduje Decklan, odrzucony przez społeczeństwo...

więcej Pokaż mimo to