Narzeczona
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Cykl:
- The Betrothed (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Betrothed
- Wydawnictwo:
- Jaguar
- Data wydania:
- 2020-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-05-06
- Data 1. wydania:
- 2020-05-14
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788376868882
- Tłumacz:
- Małgorzata Kaczarowska
Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna… Ale czy na pewno?Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona – i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień.Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Nie wszystko złoto, co się świeci
Autorka bestselerowej serii „Rywalki” powróciła! Nowa książka Kiery Cass pt. „Narzeczona” otwiera przed czytelnikami bramy do całkiem nowego świata, w którym rządzi chaos i niedopowiedzenie.
Z sentymentem wspominam te czasy, gdy jako młoda i nieskażona recenzencką bezczelnością czytelniczka rozpoczęłam swoją przygodę z książkami Pani Cass. Przyznam szczerze, że darzyłam szczerym uczuciem Maxona, złorzecząc na niezdecydowaną Americę, która wodziła go za nos. Oczarowana piękną okładką, pełna wiary w szczęśliwe zakończenia nie dostrzegałam wielu mankamentów tych książek, które wychwyciłam dopiero po latach, chcąc odświeżyć sobie ulubione pozycje z czasów, gdy Nicki Minaj podbijała listy przebojów swoją Anacondą. Później było tylko gorzej. Dwie książki opowiadające historię ich córki tylko pogłębiły mój dołek niezadowolenia, do którego wpadałam coraz głębiej. Jednak jak to bywa w przypadku nowości autorów, których znamy, ciężko jest przejść obok nich obojętnie. A nóż widelec będzie to coś wyjątkowego? Tak więc pełna optymizmu chwyciłam w swoje wiecznie zimne rękę piękną „Narzeczoną”.
Jako okładkowa sroka zachwycałam się wydaniem od pierwszego momentu, gdy zobaczyłam na profilu w mediach społecznościowych Cass zdjęcia z sesji okładkowej. Piękna Pani, w pięknej sukni w pięknej aranżacji. Może to będzie coś, pomyślałam. Niestety jak to była w przypadku sroczej natury, łatwo jest się nabrać, bo to, że świeci, nie znaczy, że jest wartościowe.
Najnowsze dzieło Cass utrzymane jest w narracji pierwszoosobowej prowadzonej z perspektywy lady Hollis Brite, pięknej i młodej damy, która pragnie zwrócić na siebie uwagę przystojnego władcy Jamesona. Gdy jej się to udaje i zostaje obdarzona iskierką zainteresowania, na scenę wkracza rodzina Eastoffów z Izolty, szukająca azylu u młodego króla Koroanii. W przeciągu kilku rozdziałów następuje nagły zwrot akcji i Hollis stwierdza, że darzy uczuciami również młodzieńca z Izolty, Silasa Eastoffa. Od tego momentu fabuła skupia się na wewnętrznych perypetiach lady Hollis, która zastanawia się, kogo kocha bardziej i na czym jej w życiu najbardziej zależy.
Fabuła książki znowuż ulokowana jest w kręgu wyższych sfer, tym razem jednak autorka zakotwiczyła ją w czasach dam i rycerzy. Cass zrezygnowała z motywu nowoczesności na rzecz archaiczności, starając się wprowadzić rozwiązania typowe dla tego okresu. Tak więc próżno doszukiwać się tutaj takiego zawodu, jak specjalista ds. social mediów czy prezenter telewizyjny. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam tego za coś złego, jednak wiąże się to z wyzwaniem kreowania i opisywania przestrzeni, przedmiotów i ludzi w sposób bardziej wymagający. Celem tego jest budowanie klimatu, który przenosi czytelnika w czasie i przestrzeni. Ewidentnie tego zabrakło. Nie ma ani opisów przestrzeni, ani klimatu, ani czegoś, co mogłabym pochwalić.
Podobnie sytuacja wyglądała z opisem bohaterów. Zapytana jak wyglądają rodzice Hollis, jej damy dworu: Delia Grace i Nora oraz Silas? Odpowiedziałabym kolejno: nie wiem, nie wiem i przystojny posiadacz niebieskich oczu i dłuższych blond włosów. Temat wyczerpany. Oprócz braku opisów zewnętrznych cech charakterystycznych w całej książce brakuje głębi. Żadnej postaci nie nadano jakiegokolwiek tła ani życia. W książce praktycznie nie występuje coś takiego jak charakter czy osobowość. Główna bohaterka cechowała się głównie naiwnością i zachowywała się jak niedojrzała, zagubiona dziewczynka, która udaje dorosłą, bo osiągnęła już odpowiedni wiek, by nosić gorset.
Autorka nie popisała się również, jeżeli chodzi o postacie męskie, będące źródłem wartkiego potoku żenady, szowinizmu i seksizmu. Za każdym razem, gdy Jameson otworzył usta, wiedziałam, że będę świadkiem kolejnego popisu braku elokwencji. Z drugiej strony, która laska nie poleci na takie teksty jak: „Jesteś wschodzącym słońcem”, „Chcę zatrudnić kogoś, kto będzie chodził za nami i pisał każde słowo, które powiesz” i „Mam kilka pięknych rzeczy, chociaż w całym Coroa jest jeden klejnot, który chcę nazwać własnym”. Prawdziwy imperator komplementów. Myślałam, że pojawienie się Silasa uratuję męską populację gentlemanów przed powszechnym wyginięciem, ale się myliłam. Silas był kolejnym okazem absurdalnego wyobrażenia mężczyzny, bazującego na banałach, tyle że on postawił na komplementowanie inteligencji Hollis, co było jeszcze śmieszniejsze, zważywszy na jej brak. Reasumując, nie dziwię się, że gentlemani wyginęli.
Jedyną postacią, która mi się podobała, była Valentina – nowa żona, starego króla Izolty. To chyba jedyna postać, która przedstawia sobą prawdziwe emocje a przez to głębię. Zdecydowanie chciałabym dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Muszę jednak przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło. Tak więc zapytana, czy przeczytam następną część? Odpowiem: prawdopodobnie. Czemu? Nie wiem, chyba chcę zobaczyć, dokąd zmierza ta śmieszna historia.
Karolina Wierna
Oceny
Książka na półkach
- 882
- 564
- 154
- 38
- 29
- 25
- 25
- 16
- 16
- 11
OPINIE i DYSKUSJE
Książka była ok. Ja bardzo lubię książki Kiery i podobała mi się ona, ale szczerze, po przeczytaniu ,,Rywalek" i ,,Tysiąc uderzeń" serca liczyłam na coś więcej. Mimo to polecam :)
Książka była ok. Ja bardzo lubię książki Kiery i podobała mi się ona, ale szczerze, po przeczytaniu ,,Rywalek" i ,,Tysiąc uderzeń" serca liczyłam na coś więcej. Mimo to polecam :)
Pokaż mimo toNie czytajcie o ile nie macie mniej niż 12 lat. Za infantylna, za nieżyciowa, za płytka, zbyt mało ciekawa.
3 gwiazdki za lekki sposób pisania i że krótka to się szybko przebrnęło.
Nie czytajcie o ile nie macie mniej niż 12 lat. Za infantylna, za nieżyciowa, za płytka, zbyt mało ciekawa.
Pokaż mimo to3 gwiazdki za lekki sposób pisania i że krótka to się szybko przebrnęło.
Książka jest w moim odczuciu mocno średnia. Możliwe, że po Rywalkach miałam trochę za wysokie oczekiwania, ale mimo tego zawiodłam się bardzo, nie była to zła pozycja, momentami byłam nawet zaciekawiona, ale nie bawiłam się na niej tak dobrze jak bym chciała.
Książka jest w moim odczuciu mocno średnia. Możliwe, że po Rywalkach miałam trochę za wysokie oczekiwania, ale mimo tego zawiodłam się bardzo, nie była to zła pozycja, momentami byłam nawet zaciekawiona, ale nie bawiłam się na niej tak dobrze jak bym chciała.
Pokaż mimo toKsiążkę czyta się lekko i przyjemnie. Momentami zabawna, ale to co jest pod koniec.... szok . Trzeba zaopatrzyć się w chusteczki. Polecam.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Momentami zabawna, ale to co jest pod koniec.... szok . Trzeba zaopatrzyć się w chusteczki. Polecam.
Pokaż mimo toNie miałam żadnych oczekiwań, a i tak się zawiodłam. Początek wydawał się całkiem obiecujący, ot uroczy romans na dworze. W sumie to nie dostałam nawet uroczego romansu. Losowe wydarzenia, postacie płaskie, niczym kartki papieru. Wszystko miało potencjał, ale został zmarnowany. Główna bohaterka była irytująca od samego początku, myślałam, że się poprawi, ale nie, jest jeszcze gorzej, Hollis zaczyna narzekać na swoje życie na dworze i po 2-3 interakcjach z gościem, którego charakter opiera się potem na opowieściach i niebieskich oczach, odwala największy szajs na świecie.
Gorsze jest tylko to, co się wydarzyło potem, czyli kolejne losowe zwroty akcji. Początek jest za wolny w porównaniu do drugiej połowy. Wszyscy spodziewali się czegoś zupełnie innego i tutaj, niestety, w negatywnym znaczeniu.
World building też leży.
Nie miałam żadnych oczekiwań, a i tak się zawiodłam. Początek wydawał się całkiem obiecujący, ot uroczy romans na dworze. W sumie to nie dostałam nawet uroczego romansu. Losowe wydarzenia, postacie płaskie, niczym kartki papieru. Wszystko miało potencjał, ale został zmarnowany. Główna bohaterka była irytująca od samego początku, myślałam, że się poprawi, ale nie, jest...
więcej Pokaż mimo toWszyscy znamy syndrom drugiego tomu, ale czy ktoś z was spotkał się z "syndromem drugiej serii"? Nie? Nie dziwię się, bo dopiero co wymyśliłam to określenie i nigdy wcześniej go nie spotkałam. Definicja bardzo podobna do tej związanej z kolejną częścią historii - jest po prostu gorsza niż poprzednia. Zauważyłam, że podobna zależność często tyczy się kolejnych serii tego samego autora. Niestety ten właśnie syndrom dotknął mnie przy sięgnięciu po "Narzeczoną" Kiery Cass.
Główną bohaterką książki jest Hollis Brite - przyszła królowa Koroanii, wybranka króla Jamesona. Dziewczyna całe życie wychowywała się w zamku, więc jej życie nie uległo by zbytniej zmianie. Nie spodziewała się jednak, że to właśnie ona zwróci uwagę króla i zawładnie jego sercem. Wydawałoby się, że jest to sytuacja idealna. Hollis nie musi opuszczać miejsca, w którym spędziła niemal całe życie, a w dodatku poślubi władcę. Dziewczyna jednak z biegiem czasu coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że korona nie jest tym czego pragnie, a tym bardziej jeżeli nie jest ona w stanie pokochać swojego przyszłego małżonka.
Z ręką na sercu będę chyba przez całe życie wychwalać "Rywalki". Jest to seria, od której zaczęłam w ogóle przygodę z czytaniem i mam przez to do niej ogromny sentyment. Poza tym uważam, że mimo swojej prostoty i tak naprawdę banalności jest ona świetną rozrywką. Miałam podobne oczekiwania do "Narzeczonej". Klimat był praktycznie identyczny. Wszystko rozgrywa się w pałacu, a ja, mimo, że ostatnio "Rywalki" czytałam lata temu, w pełni skojarzyłam podobny styl pisania. To mogły być książki-bliźniaczki, ale niestety nie były. W "Narzeczonej" niektóre sceny były nudne jak flaki z olejem, a sama bohaterka momentami strasznie mnie denerwowała, w szczególności na samym początku historii, kiedy miałam wrażenie, że jest strasznie oschła i wyniosła. Kluczowa akcja mogłaby się zmieścić tak naprawdę na jakiś 200 stronach. Jest tu strasznie dużo zbędnych opisów i ja naprawdę rozumiem, że są one po to aby utrzymać tę królewską atmosferę, ale już przewracałam oczami czytając po raz kolejny, że Hollis ubrała coś w kolorze koroańskiej czerwieni.
Liczyłam, że to będzie kolejna comfort seria. Nie musiała być absolutnie jakkolwiek wartościowa czy wybitnie mądra. Starczyłaby mi zwyczajna dobra zabawa przy jej czytaniu, ale niestety nawet o to było ciut ciężko. Zawiodłam takim obrotem spraw, niemniej jednak dalej była to całkiem w porządku historia z tym fajnym "rywalkowym" klimatem. Szkoda tylko, że po prostu nudnawa.
Wszyscy znamy syndrom drugiego tomu, ale czy ktoś z was spotkał się z "syndromem drugiej serii"? Nie? Nie dziwię się, bo dopiero co wymyśliłam to określenie i nigdy wcześniej go nie spotkałam. Definicja bardzo podobna do tej związanej z kolejną częścią historii - jest po prostu gorsza niż poprzednia. Zauważyłam, że podobna zależność często tyczy się kolejnych serii tego...
więcej Pokaż mimo toHistoria podobna do "Rywalek", ale jednocześnie inna. Słyszałam, że to słaba książka i to nie to samo, co poprzednia seria, ale zostałam mile zaskoczona. Zwroty akcji mnie zaskakiwały, a bohaterowie ciekawili z każdym kolejnym rozdziałem. Z początku główna bohaterka mnie trochę irytowała, lecz na koniec o tym zapomniałam, bo zrozumiałam pomysł autorki na nią.
Historia podobna do "Rywalek", ale jednocześnie inna. Słyszałam, że to słaba książka i to nie to samo, co poprzednia seria, ale zostałam mile zaskoczona. Zwroty akcji mnie zaskakiwały, a bohaterowie ciekawili z każdym kolejnym rozdziałem. Z początku główna bohaterka mnie trochę irytowała, lecz na koniec o tym zapomniałam, bo zrozumiałam pomysł autorki na nią.
Pokaż mimo toNarzeczona Holis ucieka z zamku i zrzeka się swojego tytułu dla miłości.
Polecam💙
Narzeczona Holis ucieka z zamku i zrzeka się swojego tytułu dla miłości.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPolecam💙
Po chyba dwóch latach w końcu dorwałam tę książkę i… nie było chyba na co czekać.
Książka ogólnie rozpoczęła się bardzo przyjemnie, tak jak oczekiwałam, ale w połowie książki akcja zaczęła się toczyć w kierunku, który mi się nie podobał. Relacja głównej bohaterki z chłopakiem, który zepsuł romans z królem była ogólnie w porządku, ale odnosiłam wrażenie, że działa się zbyt szybko. Nie była zbytnio oczywista, ale pozostawała w sobie jakiś niesmak.
Relacje z rodzicami tez były jakieś dziwne, jedynie wątek z Delią Grace - dwórką - przypadł mi do gustu, bo był zupełnie nowy w literackim świecie.
Niedługo wychodzi druga część i nie będę na nią wyczekiwać, ale może jak gdzieś dostanę to przeczytam.
Po chyba dwóch latach w końcu dorwałam tę książkę i… nie było chyba na co czekać.
więcej Pokaż mimo toKsiążka ogólnie rozpoczęła się bardzo przyjemnie, tak jak oczekiwałam, ale w połowie książki akcja zaczęła się toczyć w kierunku, który mi się nie podobał. Relacja głównej bohaterki z chłopakiem, który zepsuł romans z królem była ogólnie w porządku, ale odnosiłam wrażenie, że działa się zbyt...
„The Betrothed”, czyli kolejna seria autorki o dwórkach, księżniczkach i królowych, z rywalizacją o władzę i akcją rozgrywającą się w zamkach oraz posiadłościach wysokich rodów.
Po książkę sięgnęłam spontanicznie. Podobały mi się poprzednie, więc pomyślałam, czemu by znów nie poczytać o dziewczętach rywalizujących o stanowisko przy boku króla, bo i tym razem o tym będzie seria.
Okładka jest specyficzna. Otóż z tyłu nie ma żadnych napisów, jedynie zdjęcie modelki, tej samej co na przedzie okładki, odzianej w złoto, którego to koloru były najczęściej noszone suknie przez bohaterkę.
Miałam problem z ustaleniem miejsca i czasu akcji, bo krainy wydają się fikcyjne, a obecność papieru, mieczy, rycerzy, powozów i fakt, że bohaterowie w ogóle się nie kąpią, tylko wkładają na siebie ubrania i używają perfum, wskazuje na realia bardzo rozbieżne, bo XIII-XVIII wieku. Z kolei obecność Cyganów mogłaby wskazywać na nasz świat albo jakiś alternatywny.
Autorka podjęła ponownie zapewne ulubiony przez siebie wątek. Jednak podczas gdy poprzednie książki można by zaliczyć do młodzieżówek, ta to już ostra jazda bez trzymanki, aż sama byłam zszokowana tym, co się odstawiło w drugiej połowie, której fabuła przypomina „Grę o tron”, jak i idzie silnie w dramat oraz powieść historyczno-obyczajową.
Główną bohaterką jest 20-letnia Hollis Brite, dama z wysokiego rodu, którą król Jameson, znudzony poprzednimi dziewczynami, wybiera na towarzyszkę, być może przyszłą królową. Fabuła z początku to rywalizacja dziewczyn o władzę, drobne skandale, plotki i polityka. Pojawia się też pewien chłopka, który zawraca bohaterce w głowie.
Jeśli chodzi o Jamesona, wypadł jak słabsza wersja króla Maxona z „Selekcji”. Dotycząca go narracja dialogowa jest nieurozmaicona, bo albo się uśmiecha, albo się śmieje. Hollis też niczym się nie wyróżnia, w oczach swojej damy dworu uchodzi za próżną i leniwą. Przy okazji nie rozumiem zabiegu, dlaczego wspomniana dwórka Delia Grace stale jest wymieniana z imienia i nazwiska, kiedy inni bohaterowie tylko z imienia.
W kwestii konstrukcji świata wiele rzeczy się nie kleiło. Przykładowo autorka poświęca fragment temu, że dzieci, których rodzice dopuścili się skandalu, są skreślone i pogardzane na dworze, trzymane tam raczej z litości, a potem wychodzi, że takie dziecko może zostać królową? Albo duży oddział egzekutorów z innego państwa szaleje na koniach po kraju, wycina w pień losową szlachtę i mieszczan, bo akurat nawinęli się pod rękę, i kompletnie nic z tego nie wynika?! Król nie chce wypowiedzieć wojny, nie żąda chociażby wyjaśnień? Co z ochroną granic, że dzieją się takie rzeczy? Nawet jak to była prowokacja, tłum nie pragnie samosądu, nie ma zamieszek? Albo niezrozumiała decyzja Hollis, która wynikła z tego, że widziała pewnego faceta w swoim życiu łącznie kilka godzin. Może więcej dopowiedzeń będzie w kolejnym tomie, bo fabuła tego się urywa.
Historii, która nafaszerowana jest powtórzeniami, jedno trzeba jednak przyznać: będzie trochę zaskakujących zwrotów akcji, wręcz szokujących. Książkę czyta się szybko i wciąga, choć zdecydowanie brak jej ciekawie skonstruowanych bohaterów, bo każdy wydaje się gorszą kopią tego, którzy byli w poprzednich dziełach autorki. Paradoksalnie gbur Etan, postać drugoplanowa, wyszedł najlepiej.
Ogólnie czyta się dobrze, ale szału nie ma.
„The Betrothed”, czyli kolejna seria autorki o dwórkach, księżniczkach i królowych, z rywalizacją o władzę i akcją rozgrywającą się w zamkach oraz posiadłościach wysokich rodów.
więcej Pokaż mimo toPo książkę sięgnęłam spontanicznie. Podobały mi się poprzednie, więc pomyślałam, czemu by znów nie poczytać o dziewczętach rywalizujących o stanowisko przy boku króla, bo i tym razem o tym będzie...