-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023
2023
Powiem tak, to chyba moja ulubiona część jak na razie. Ten wątek podmiany wywołał u mnie taki szok i zdziwienie, że trudno sobie to wyobrazić.
Maomao jako kurtyzana - no świetnie odegrana rola. No i Pan Jinshi, Ci co czytali to wiedzą, że potrafi skraść show. 😁
Powiem tak, to chyba moja ulubiona część jak na razie. Ten wątek podmiany wywołał u mnie taki szok i zdziwienie, że trudno sobie to wyobrazić.
Maomao jako kurtyzana - no świetnie odegrana rola. No i Pan Jinshi, Ci co czytali to wiedzą, że potrafi skraść show. 😁
2023
Uwielbiam intrygi, trucizny i dochodzenie do prawdy. Te trzy rzeczy w wydaniu Maomao nabierają dodatkowego smaku.
Co mogę więcej powiedzieć żeby nie zdradzić kluczowych informacji? Warto, warto, warto sięgnąć po tą serię. Wiele można się nauczyć, można się pośmiać i w napięciu czekać na rozwój wydarzeń.
Uwielbiam intrygi, trucizny i dochodzenie do prawdy. Te trzy rzeczy w wydaniu Maomao nabierają dodatkowego smaku.
Co mogę więcej powiedzieć żeby nie zdradzić kluczowych informacji? Warto, warto, warto sięgnąć po tą serię. Wiele można się nauczyć, można się pośmiać i w napięciu czekać na rozwój wydarzeń.
2023
Druga część "Zapisków zielarki" jest równie wciagająca co część pierwsza. W końcu Maomao dostaje ciężkie zadanie, ma wyleczyć jedną z konkubin cesarza, która jedną nogą znajduje się na tamtym świecie, ale to nie koniec jej przygód. Maomao uwielbia próbować trucizny i uodparniać się na nie, więc posada testerki jedzenia, to coś co przypada jej do gustu. Jednak czy zmieni się to po próbie otrucia jej Pani?
Jedno jest pewne, sytuacja nie spodoba się pewnemu eunuchowi...
Druga część "Zapisków zielarki" jest równie wciagająca co część pierwsza. W końcu Maomao dostaje ciężkie zadanie, ma wyleczyć jedną z konkubin cesarza, która jedną nogą znajduje się na tamtym świecie, ale to nie koniec jej przygód. Maomao uwielbia próbować trucizny i uodparniać się na nie, więc posada testerki jedzenia, to coś co przypada jej do gustu. Jednak czy zmieni się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
Myślę, że do opisu, który jest podany nie trzeba dodawać zbyt wiele.
Zacznijmy od tego, że kreska jest według mnie naprawdę bardzo ładna, historia ciekawa, a najbardziej zachwyciła mnie postać Maomao.
Uwielbiam bohaterów, którzy są "jacyś" i mają swój charakter. Oprócz tego wiedza Maomao, umiejętność czytania i pisania, na tle innych służek, bardzo ją wyróżnia. Nie tylko tym, że są to tylko umiejętności, które posiada i są one czymś wartościowym, przynąszącym zysk, ale także są one przyczyną jej... no właśnie... kłopotów? Co jest rzeczą ciekawą doświadczyć, w końcu czytanie i pisanie wydaje się nam czymś oczywistym i nie mającym złych stron.
Jeśli zastanawialiście się długo nad przeczytaniem "Zapisków zielarki", tak jak ja, to myślę, że nie musicie dłużej zwlekać, bo to bardzo przyjemna historia.
Myślę, że do opisu, który jest podany nie trzeba dodawać zbyt wiele.
Zacznijmy od tego, że kreska jest według mnie naprawdę bardzo ładna, historia ciekawa, a najbardziej zachwyciła mnie postać Maomao.
Uwielbiam bohaterów, którzy są "jacyś" i mają swój charakter. Oprócz tego wiedza Maomao, umiejętność czytania i pisania, na tle innych służek, bardzo ją wyróżnia. Nie tylko...
2021
"Sonya stała nieruchomo, twarzą zwróconą do przeciwnego wylotu naturalnego przejścia. Wokół jej ramion, twarzy i stóp krążyły świetliki, mrugając w jakimś ściśle określonym rytmie. Na opuszkach palców dziewczyny coś się złociło. Pyłek? Wyglądał znajomo, ale książę nie miał pewności."
Czas na ważną dla mnie recenzję. Ważną, ponieważ moja instagramowa przyjaciółka @oczytana.wilczyca napisała książkę, a ja miałam okazję zostać recenzentką. 💙
Czy "Gasnące Słońce" daje nam nowe motywy? Nie. Mamy tutaj klasykę. Dwa plemiona, które się nienawidzą, a ich losy splatają się zbiegiem okoliczności. Czy powoduje to, że staje się to nudne i przestajemy czytać? Chyba żartujecie!
Agata ma niezwykły styl pisania, który niesamowicie wciąga. Jej bohaterowie, mimo że z jednej strony typowi, to z drugiej zupełnie inni.
Sonya to ineptuska, co oznacza osobę pozbawioną mocy duchowej. Kiedy jej życie jest zagrożone, ponieważ takich jak ona Plemię Słońca katuje, ucieka głęboko w las, gdzie napotyka Plemię Księżyca na czele z Levone, ich księciem. O dziwo wrogowie okazują się miłosierni i pomagają córce wodza Płomiennych. Czy zrobili to bezinteresownie czy mają jakieś ukryte zamiary? Dlaczego ktoś sprzeciwia się woli Levonego i straszy ją? Jaką rolę odgrywają Dzicy, wróżki i totemy? Kto kogo nienawidzi, kto kogo kocha i kto okaże się być dobry, a kto zły? Na te pytania odpowiedź jest nieoczywista, a autorka do samego końca ukrywa przed nami pewne informacje, które bohaterowie wiedzą wcześniej. Poziom irytacji czytelnika - level hard. 😂
Pewne wątki można przewidzieć, ale jak wspomniałam na początku, to nie odbiera przyjemności z czytania. Zwłaszcza kiedy pojawiają się baaaardzo urocze sceny. ☺ Dużym plusem są także naprawdę bardzo dobre opisy scen walk i strategii.👌 Dodałabym trochę więcej opisów Kiroho, czyli świata, w którym się poruszamy. Zdecydowanie chcę dowiedzieć się więcej o jego budowie i zasadach.
Krótko, zwięźle i na temat, bo mam lekkiego kaca po końcówce. 😂
Podsumowując: z niecierpliwością czekam na kolejne tomy!
"Sonya stała nieruchomo, twarzą zwróconą do przeciwnego wylotu naturalnego przejścia. Wokół jej ramion, twarzy i stóp krążyły świetliki, mrugając w jakimś ściśle określonym rytmie. Na opuszkach palców dziewczyny coś się złociło. Pyłek? Wyglądał znajomo, ale książę nie miał pewności."
Czas na ważną dla mnie recenzję. Ważną, ponieważ moja instagramowa przyjaciółka...
2022
"Słyszałem, że gdy śmiertelnicy się zakochują, przypomina to odczuwanie strachu. Wasze serca biją szybciej. Zmysły są wyostrzone. Doznajecie euforii, może nawet zawrotów głowy. Zgadza się?"
To zdecydowanie jeden z najlepszych i moich ulubionych cytatów ze "Złego króla".
Po wydarzeniach pierwszego tomu, Jude Duarte obejmuje stanowisko seneszala nowego króla Elysium - Cardana. Jednak niedocenianie jej siły jest ogromnym błędem. To ona tak na prawdę rządzi, a Najwyższy Król wykonuje jej rozkazy na mocy złożonej przysięgi, której ten złamać nie może. Początkowo jej największym zmartwieniem są zabawy, które król urządza w każdym możliwym momencie. Jednak władza ma swoją cenę, a kiedy sprawy polityczne zaczynają się komplikować, to Jude musi stawić im czoła. Królestwo Toni ma swoje zamiary wobec lądu i nie są to przyjazne zamiary. Komplikuje się także życie Jude. Zazdrość Nicasii, ślub Taryn i Lokiego, a także jej własne uczucia wobec Cardana, to początek problemów. Najgorszym z możliwych jest zdrada kogoś bliskiego. Jude doświadcza tego przynajmniej trzy razy.
Przez fakt, że mamy tu więcej intryg i polityki, akcja płynie wolniej niż w pierwszej części trylogii, jednak nie zmienia to faktu, że niewątpliwie jest to bardzo dobra książka i nie dosięgnęła jej "klątwa drugiego tomu". Początkowo trochę irytował mnie Cardan, jednak o dziwo, z biegiem czytania, poczułam wobec niego respekt i swego rodzaju szacunek. Stał się królem. Zaczęłam za to dystansować się od Jude. Bardzo lubiłam ją i jej siłę oraz analityczny umysł, jednak tym razem, jej siła zaczęła uderzać jej do głowy. Zaczęła przeginać i poczuła się zbyt pewnie, a to doprowadziło do problemów.
Czy ta część jest lepsza lub gorsza w porównaniu do "Okrutnego księcia"? Nie. W mojej opinii nawet nie można ich ze sobą zestawiać. W pierwszym tomie skupiliśmy się w większości na nastoletnim życiu bohaterów. W drugim natomiast, ci nastolatkowie dorośli, przynajmniej mentalnie. Różnica to kilka miesięcy, a mają inne, problemy i to już zupełnie inna bajka.
"Słyszałem, że gdy śmiertelnicy się zakochują, przypomina to odczuwanie strachu. Wasze serca biją szybciej. Zmysły są wyostrzone. Doznajecie euforii, może nawet zawrotów głowy. Zgadza się?"
To zdecydowanie jeden z najlepszych i moich ulubionych cytatów ze "Złego króla".
Po wydarzeniach pierwszego tomu, Jude Duarte obejmuje stanowisko seneszala nowego króla Elysium -...
2022
"Przecież nie mamy wpływu na to, w kim się zakochujemy. To się po prostu przydarza. Wszystkim ludziom (...) Oczywiście, że to zdarzało się każdemu. Ale tylko idiota ustawiał się na klifie i myślał, że dzięki temu dotknie nieba."
"Lato koloru wiśni" było inne, lżejsze, bardziej nastoletnie. Druga część delikatnie, za rękę wprowadza nas w dorosłość. Pojawiają się poważniejsze problemy i bardziej rozbudowane opisy uczuć, które chwytają za serce.
Emely i Elyas mimo tego, że wiedzą o swoich uczuciach, nie potrafią się do siebie zbliżyć. Sprawę komplikują tajemnice, które w końcu ujrzą światło dzienne. Co z tego wyniknie? Na pewno nic dobrego, przynajmniej początkowo. A później? Zachęcam żebyście odkryli to sami.
Ten tom to niesamowity obraz wielu elementów, które składają się na życie. Bohaterowie to jedne, wielkie, chodzące myśli, które pojawiają się w u każdego w pewnym wieku. Odkrywają przed nami swoje własne błędy, ucząc nas, jak ich nie popełniać, bądź jak je naprawić. Oczywiście nie zapominajmy o niezwykłym humorze, który otacza czytelnika z każdej strony. I jego tutaj nie brakuje. 😄
Gorąco polecam sięgnąć po "Zimę koloru turkusu". W serii Cariny Bartsch dorastamy razem z bohaterami i z ich pomocą umiemy postawić kroki w poważniejsze niż dotychczas sprawy.
"Przecież nie mamy wpływu na to, w kim się zakochujemy. To się po prostu przydarza. Wszystkim ludziom (...) Oczywiście, że to zdarzało się każdemu. Ale tylko idiota ustawiał się na klifie i myślał, że dzięki temu dotknie nieba."
"Lato koloru wiśni" było inne, lżejsze, bardziej nastoletnie. Druga część delikatnie, za rękę wprowadza nas w dorosłość. Pojawiają się...
2021
"Zadyszana zaczęła modlić się do Sankta Aliny, dzielnej dziewczyny, która sama była sierotą i która przegoniła ciemność z Fałdy i zjednoczyła Ravkę.
- Jasna Alino, córko Keramzinu, pogromczyni potworów, dopomóż nam - szeptała."
"Żywoty świętych" - Istorii Sankt'ya. Książka, którą Alina Starkov dostała od Apparata, a teraz w darze od niej dostajemy ją my.
To zbiór opowieści o świętych z uniwersum stworzonego przez Leigh Bardugo.
Dowiemy się w końcu, o co chodzi z historią o Sankt Ilii, która była tak ważna dla fabuły Trylogii Grisha. Pojawi się także Sankta Lizabeta od róż, której historia mną wstrząsnęła, natomiast jedną z ostatnich historii jest opowieść o Sankta Alinie od Fałdy.
Historie są różne, tak samo jak ich długość i jakość. W mojej opinii nie ma tu totalnej "klapy" ale nie ma też czegoś wyrzucającego z kapci. Choć chyba nie tego powinno oczekiwać się od jakichkolwiek "Żywotów Świętych".
Niektóre opowieści powinny być szerzej opisane, a nie: jest źle - jest wybawca/ktoś modli się do kogoś - jest cud i koniec historii/ktoś umiera i jest świętym. Tak czy inaczej, to przyjemna lektura, krótkie formy i powiem Wam, że jak przyjedzie kuzynostwo z dziećmi, to z wielką ochotą poczytam im historie tych świętych, zwłaszcza, że z wielu można się sporo nauczyć w bardzo przystępny sposób. 😁
Lektura oczywiście najbardziej polecana dla fanów twórczości Leigh Bardugo, choć można ją czytać bez znajomości książek tej autorki.
No i na wielki plus zasługuje szata graficzna: okładka i wnętrze są fenomenalne! ❤
"Zadyszana zaczęła modlić się do Sankta Aliny, dzielnej dziewczyny, która sama była sierotą i która przegoniła ciemność z Fałdy i zjednoczyła Ravkę.
- Jasna Alino, córko Keramzinu, pogromczyni potworów, dopomóż nam - szeptała."
"Żywoty świętych" - Istorii Sankt'ya. Książka, którą Alina Starkov dostała od Apparata, a teraz w darze od niej dostajemy ją my.
To zbiór...
2022
"Wyprasujcie szaty wyjściowe i dopracujcie uroki upiększające, by przygotować się na Bal Bożonarodzeniowy, organizowany tylko raz na pięć lat."
Opisy na początku każdego rozdziału, poświęconego danej uroczystości potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Jednak niech nie zwiedzie Was to, że zaczęłam od cytatu, dotyczącego Balu Bożonarodzeniowego. W tej książce znajdziecie wiele przepisów także na inne święta.
Oprócz ciekawych i dość prostych, w większości, przepisów, strony ozdabiają genialne zdjęcia gotowych już potraw i napojów, które zachęcają do spróbowania ich.
Jak mam być szczera, nie jestem typem, który chętnie siedzi w kuchni, a jedzenie jest dla mnie w większości po to, żeby przeżyć. 😆
Włączenie przez autorkę do książki kucharskiej Harry'ego Pottera, okazało się moją zgubą. Już myślę, kiedy zacząć dosłownie czarować w kuchni. Przynajmniej nie muszę wyjeżdżać za granicę, żeby napić się piwa kremowego i zjeść czekoladowe żaby. 🍻🐸
Jeśli szukacie czegoś ciekawego i nietypowego, dzięki czemu dowiecie się także, jakie potrawy są charakterystyczne dla Anglii, to "Kuchnia Hogwartu" zdecydowanie Wam się przyda na półce. 😉
"Wyprasujcie szaty wyjściowe i dopracujcie uroki upiększające, by przygotować się na Bal Bożonarodzeniowy, organizowany tylko raz na pięć lat."
Opisy na początku każdego rozdziału, poświęconego danej uroczystości potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Jednak niech nie zwiedzie Was to, że zaczęłam od cytatu, dotyczącego Balu Bożonarodzeniowego. W tej książce znajdziecie wiele...
2021
"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
To jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
Zacznijmy od końca. Ocena to najwyżej 3/10, choć ciężko mi to przechodzi przez myśl. Za okładkę, klimat świąt i pojedyncze, fajne cytaty i pojedyncze wgniatające w fotel sceny psychologiczne. Czy jest sens kupować tę książkę? Jeśli chcecie się pośmiać, wyśmiać coś i nie robić nic, jednak czytając, to tak, możecie kupić. W innych przypadkach nie polecam.
Mamy tu historię Ginger, dziewczyny zafiksowanej na punkcie świąt. Cały jej idealny plan spędzenia tego czasu i jej listy, których tworzy od licha, legną jednak w gruzach, gdy okaże się, że będzie musiała spędzić święta z macochą i przyrodnim bratem - Jasonem. Oto i nasz bad boy, który postara się zrujnować życie Ginger, dla własnych korzyści. To, co później się dzieje jest łatwe do przewidzenia. Pomijając liczbę scen erotycznych, która przekracza tu wszelkie normy.
Postacie są niezłe, dużo cech można znaleźć w sobie samym i ludziach z własnego otoczenia. Jednak jak powiedziała (parafrazując) Aleksandrę - rosikowe_ksiazki , bohaterowie są ok - sami, a razem to jeden wielki chaos i bałagan, żeby nie użyć tu innego słowa zaczynającego się na "b", kończącego się na "el".
To specyficzna książka. Ma przebłyski potencjału (zwłaszcza kilka rozdziałów bliżej końca i sam koniec ) ale w efekcie wychodzi absurdalna historyjka dla nastolatków, którzy czytając to stwierdzą, że robią coś "bardzo, bardzo złego". Pozdrawiam takich ludzi, jedyne zło jakie wyrządzacie, to być może sobie. Reszcie osób mówię: czytacie na własną odpowiedzialność. Choć czasami można sobie sprać mózg, to bywa zdrowe.
"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
To jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
Zacznijmy od końca....
2021
"Kolejny krok. Zmrocz stężał bez ruchu. Nasze ciała niemal się stykały. Dotknęłam jego policzka. Tym razem przebłysk dezorientacji na jego twarzy był ewidentny. Nie poruszał się, tylko jego pierś unosiła się i opadała w oddechu. I nagle, jakby na znak ustępstwa, przymknął oczy."
Co tu napisać, tak by nie zdradzić za wiele. Czeka mnie wyzwanie, bo to sceny kluczowe dla fabuły najbardziej na mnie wpłynęły i mną mniej lub bardziej wstrząsnęły. Tak, znowu płakałam przy czytaniu. 😂 W życiu się nie spodziewałam, że będę wylewać wodospad łez po stracie (że tak zabrzmi Potterowo) Sami Wiecie Kogo.
To chyba żadna tajemnica, że ostatecznie zniknie Fałda Cienia, tylko żeby ona zniknęła, ze świata musi odejść jej stwórca, a Ci co czytali, wiedzą kim on jest. Alexander.... 🥺 Prawie sam koniec 17 rozdziału, kiedy to się dzieje i sama końcówka 18 to coś niesamowitego. Faktycznie są momenty w tej książce, jak i w całej trylogii, że dość łatwo się domyślić jak historia się dalej potoczy, ale droga do tych wydarzeń jest czasami tak nieprzewidywalna, że w końcowym efekcie i tak Nas wszystko zaskakuje. Bardzo dobry finał książki, dobre zakończenie trylogii, ogólnie dobra pozycja, jednak dla mnie drugi tom mimo wszystko był tym najlepszym. Trzecia część jest zaraz za nim, przez fakt nie tyle samego początku ile "środka" początku. Rozumiem, że Alina była wyczerpana do dna po tym, co zdarzyło się w końcówce drugiej części (nawet po włosach widać, bo zmieniają się jej na białe) ale no bez żartów! Ile można dawać się niszczyć przez Apparata! Ile można przyglądać się jego absurdalnym działaniom?! O ile później Alina jest w miarę sobą, tak na początku miałam ochotę krzyknąć na cały głos: "Ogarnij się dziewczyno! Niby Sankta Alina, a chcesz umrzeć przez tego popaprańca?!"
Dzisiaj fabuły nie będę przybliżać, bo niech chociaż coś pozostanie tajemnicą. Z całego serca polecam sięgać po twórczość Leigh Bardugo, ja po prostu ją uwielbiam, zwłaszcza za bohaterów, którzy nigdy nie są 100% czarni lub biali, są po prostu ludźmi. Inaczej nie złamałoby mi się serce przez śmierć Alexandra.
"Kolejny krok. Zmrocz stężał bez ruchu. Nasze ciała niemal się stykały. Dotknęłam jego policzka. Tym razem przebłysk dezorientacji na jego twarzy był ewidentny. Nie poruszał się, tylko jego pierś unosiła się i opadała w oddechu. I nagle, jakby na znak ustępstwa, przymknął oczy."
Co tu napisać, tak by nie zdradzić za wiele. Czeka mnie wyzwanie, bo to sceny kluczowe dla...
2021
"Kolejny harpun trafił w cel i morski bicz zaczął śpiewać. Nigdy w życiu nie słyszałam piękniejszego dźwięku - chór głosów uniesionych w tęsknej, pozbawionej słów pieśni. Nie, zdałam sobie sprawę, to nie pieśń. Morski bicz płakał, wijąc się i kotłując w wodzie, kiedy szalupy go ścigały, i próbował zrzucić z siebie zakrzywione harpuny.
Walcz, błagałam go w myślach. Jak cię dopadnie, już cię nie puści."
Oto fragment "Oblężenia i nawałnicy", po którego przeczytaniu płaczę. Są dwie książki, które doprowadziły mnie do łez, "Ballada ptaków i węży" oraz właśnie druga część z trylogii Leigh Bardugo.
Są trzy rzeczy, które wpłynęły na fakt, że uznaję tę część, za zdecydowanie lepszą niż pierwszą. Po pierwsze, w porównaniu do pierwszej części, tutaj jesteśmy od razu wrzuceni w akcję, która ze strony na stronę nabiera rozpędu. Po drugie, w pewnym momencie, grafiki na okładkach tej trylogii, nabierają sensu, w taki sposób, że gdy zorientowałam się dlaczego są takie, a nie inne rysunki, powiedziałam: "O kurczę! Nie wierzę, że to wszystko do TEGO zmierza!". Po trzecie i najważniejsze, w pewnym momencie "zlałam" się z Aliną, przez co odczuwałam ogromny strach przed Darklingiem/Zmroczem, nie wiedziałam czy można ufać ludziom wokół niej oraz tak samo jak ona, byłam rozdarta między chęcią, żeby dziewczyna miała jak największą moc, a lękiem, że stanie się zachłanna jak wspomniany wyżej antagonista.
Przywoływaczka Słońca po bitwie w Fałdzie Cienia ucieka z przyjacielem jak najdalej od Griszów i ich przywódcy. Nie trwa to jednak długo, Darkling zrobi wszystko by znaleźć dziewczynę. Kiedy mu się to udaje, wykorzystuje uczucie między Aliną i Malem, szantażując że gdy jedno nie wykona jego poleceń, drugie zostanie torturowane w ramach kary. Pierwszym rozkazem Czarnego Heretyka było wytropienie przez Mala Rusalie/Lodowego Smoka, mitycznego stwora, który według legend był zaklętym księciem strzegącym wód Kościanej Drogi, lecz co ważniejsze dla fabuły, był to drugi po jeleniu, amplifikator Morozova. Walka o morski bicz, to dopiero początek wojny z Darklingiem...
"Kolejny harpun trafił w cel i morski bicz zaczął śpiewać. Nigdy w życiu nie słyszałam piękniejszego dźwięku - chór głosów uniesionych w tęsknej, pozbawionej słów pieśni. Nie, zdałam sobie sprawę, to nie pieśń. Morski bicz płakał, wijąc się i kotłując w wodzie, kiedy szalupy go ścigały, i próbował zrzucić z siebie zakrzywione harpuny.
Walcz, błagałam go w myślach. Jak cię...
2021
"Dziś najważniejszy jest twój brat. Ale wiedźmiarska etykieta też ma znaczenie, a jeśli kogoś nie lubisz, jak ja tej starej wiedźmy, to z czystej przyzwoitości powinnaś to czasem okazać."
Myślę, że wielu z Was zgodzi się ze słowami Agrei Dytko, podobnie jak ja. Ten cytat jednak, to nie jedyny wywołujący wybuch śmiechu. "Raz wiedźmie śmierć" ma ich zdecydowanie więcej.
I tom Sagi Rodu Bies, to młodzieżówka całkowicie fantastyczna, oparta na Jaarze (można czytać bez znajomości wcześniejszych książek autora), wypełniona wiedźmami, łowcami, zaklęciami, chowańcami, no po prostu absolutnie wszystkim, co już znamy z książek tego typu, ale nie tylko. Zawartej wiedzy magicznej jest tu o wiele więcej, niż można się spodziewać. Mimo, że jest to młodzieżówka, to nie odczuwałam tego zbyt mocno. W książce poruszonych jest wiele wątków i nie zawsze są one opisywane z perspektywy Saturnina, tego bohatera, od którego wszystko się zaczyna.
Sata czeka rytułał czarodzielnicy, który w rodzinie Biesów jest ważną uroczystością. To takie "magiczne" połączenie członków rodziny. Młode wiedźmy i czarownicy muszą przejść pewne próby, by dotrzeć do trumny, w której spoczywa Ariana - nestorka rodu. Niedługo później Agrea Dytko, babcia Dragomiry i Saturnina, zostaje zaproszona na ślub swojego eksmęża, który jeszcze przed ceremonią umiera na skutek otrucia. Zaczyna się dochodzenie w tej sprawie. Agrea musi mierzyć się z oskarżeniami, Sat i Draga mają swoje problemy, podobnie jak ich rodzice, a jakby tego było mało, ciotka Ariana próbuje rządzić rodem Biesów na własnych warunkach. Tylko chwila moment... czy ona nie była martwa?
Przez książkę się płynie, a każda strona wciąga tak samo mocno, jak poprzednie. Już nie mogę doczekać się kolejnych części sagi, zwłaszcza, że polubiłam tą szaloną rodzinkę, a końcówka była czymś niespodziewanym.
"Dziś najważniejszy jest twój brat. Ale wiedźmiarska etykieta też ma znaczenie, a jeśli kogoś nie lubisz, jak ja tej starej wiedźmy, to z czystej przyzwoitości powinnaś to czasem okazać."
Myślę, że wielu z Was zgodzi się ze słowami Agrei Dytko, podobnie jak ja. Ten cytat jednak, to nie jedyny wywołujący wybuch śmiechu. "Raz wiedźmie śmierć" ma ich zdecydowanie więcej.
I...
2021
"Cudnie - pomyślał Waldemar. Alkoholik, schizofrenik i kibol na tropie demona... Brzmi jak początek kiepskiego dowcipu."
Trzecia część serii Pauliny Hendel o oczywiście "przypadkowym" tytule. Ale tego Wam nie zdradzę, co to, to nie. 😉
Czy wróg Twojego wroga jest Twoim przyjacielem? Aż tak daleko bym nie szła w toku myślenia, ale faktem jest, że Pierwszy staje się, swego rodzaju, sprzymierzeńcem Magdy, a może to Magda staje się jego sprzymierzeńcem? Granica w wielu momentach jest bardzo cienka. Feliks, Magda, Mateusz, bliźniacy... każdy ma swoje motywacje, które kierują nim w tej wojnie. Właśnie i tu należy zadać sobie kolejne pytanie. Czy jest to wojna z Pierwszym, wojna żniwarzy? A może to wojna z demonami, które zaczęły przekraczać własne granice i zasady? Zaczęły pojawiać się i takie demony, które były uznawane za gatunki niepojawiające się, jak chociażby łepi, którego opis spowodował u mnie ciarki na plecach. Pojawił się jeszcze ktoś i ten ktoś zadba o to, żeby ludzie znów uwierzyli i bali się mieszkańców Nawii.
Oto "Trzynasty księżyc" w pigułce. Więcej polowań, inna taktyka i narzędzia, nowe demony, zasady rządzące tym kim jesteś nieprawdopodobne. Humor cały czas utrzymuje się na poziomie poprzednich części, dokładnie tak samo jak równy jest poziom szoku i niedowierzania.
Ja brnę dalej w tą słowiańską historię i Wam polecam zrobić to samo. 😁
"Cudnie - pomyślał Waldemar. Alkoholik, schizofrenik i kibol na tropie demona... Brzmi jak początek kiepskiego dowcipu."
Trzecia część serii Pauliny Hendel o oczywiście "przypadkowym" tytule. Ale tego Wam nie zdradzę, co to, to nie. 😉
Czy wróg Twojego wroga jest Twoim przyjacielem? Aż tak daleko bym nie szła w toku myślenia, ale faktem jest, że Pierwszy staje się, swego...
2021
"Drogi Malu,
Nie dajesz znaku życia, domyślam się więc, że poznałeś i poślubiłeś jakąś volcrę i razem prowadzicie wygodne życie gdzieś w Fałdzie Cienia, gdzie brakuje Ci zarówno papieru jak i światła, żeby odpisać. Chyba, że świeżo upieczona żonka odgryzła Ci ręce."
Trylogia z uniwersum Griszów, było, jest i pewnie nadal będzie o niej głośno, chociażby przez serial na Netflixie. Czy warto po nią sięgnąć?
Ja sięgnęłam po nią, ponieważ dużo nasłuchałam się o niej u Bestsellerek.
Powiem jedno: wciskam ją każdemu, kto lubi dobrą akcję i świetną fantastykę.
Alina Starkov, sierota, żołnierka i przyjaciółka Mala. Jedna z osób, którą czeka wyprawa do Fałdy Cienia. Ściany mroku, w której roi się od volcr i święci wiedzą czego jeszcze.
Kiedy w Fałdzie, pułk Aliny zostaje zaatakowany dzieje się coś, co zmienia bieg historii. Zwykła dziewczyna uwalnia potężną moc. Przywoływaczka Słońca jest wśród żołnierzy.
Od teraz Alina jest też Griszką, a nad nimi panuje Zmrocz (Darkling), który jako jedyny wydaje się kontrolować sytuację. Czy Alina może mu ufać? Czy da radę opanować swój dar i zniszczyć Fałdę Cienia? Co z Malem i co z tym wszystkim wspólnego mają legendy o pewnym jeleniu?
Historię czyta się bardzo szybko, styl pisania jest niesamowicie przyjemny, mimo że mamy tu do czynienia z wtrąceniami z języka, który wymyśliła autorka, opierającym się na języku rosyjskim, co mogłoby utrudniać czytanie. Tu jednak nic takiego się nie dzieje. W pewnych momentach to przewidywalna książka, to prawda, mi to zupełnie nie przeszkadzało i nie raziło w oczy, ponieważ cała "otoczka" wokół tego, maskowała występujące schematy.
"Drogi Malu,
Nie dajesz znaku życia, domyślam się więc, że poznałeś i poślubiłeś jakąś volcrę i razem prowadzicie wygodne życie gdzieś w Fałdzie Cienia, gdzie brakuje Ci zarówno papieru jak i światła, żeby odpisać. Chyba, że świeżo upieczona żonka odgryzła Ci ręce."
Trylogia z uniwersum Griszów, było, jest i pewnie nadal będzie o niej głośno, chociażby przez serial na...
2021
"Jeśli mnie zranisz, nie będę płakać. Zranię cię tak samo albo gorzej."
"Okrutny książę" od Holly Black właśnie wparował na salony! Słowo "wparował" to odpowiednie słowo na odpowiednim miejscu, ponieważ idealnie oddaje charakter Cardana, czyli tytułowego okrutnego księcia. Książka, o której było głośno i mam wrażenie, że ostatnio ma swoje kolejne 5 minut.
Jude i Taryn śmiertelne bliźniaczki, których starsza siostra Vivienne jest w połowie elfem (w oryginale Fae, czyli takie niby wróżki niby elfy). Kiedy ich rodzicie zostają zamordowani przez biologicznego ojca Vivi, dziewczęta zostają przez niego zabrane do Elysium, świata wspomnianych wyżej stworzeń. Tak wygląda prolog i pierwszy rozdział (nietypowy, składający się z jednego zdania).
Późniejsza historia opowiada już życie trójki sióstr pod dachem Madoka - ojca Vivi, życie w magicznym, niezwykle niebezpiecznym, zwłaszcza dla śmiertelników, świecie. Obok Jude i jej rodziny najważniejszą postacią jest On. Ten, który powoduje, że życie Jude to jedna wielka walka o przetrwanie. Pytanie brzmi czy to Cardan za wszystkim stoi? A co, jeśli okaże się, że to ktoś zdecydowanie bliższy sercu Jude?
Intrygi, walka, wyrabianie w sobie siły, aż do momentu wielkiej i zagmatwanej historii sukcesji do tronu. Wszystko poprowadzone w sposób fenomenalny. Nie wiem czy będzie to top of the top książek fantasy, ale będzie wysoko na liście. To naprawdę bardzo dobra książka. Wiem, że to co jest między Jude i Cardanem, to totalnie odjechane uczucie, zakrawające o patologię. Ale przyznam się, że teraz wiem, dlaczego wszyscy tak uwielbiają tę dwójkę i każdego z nich z osobna. Jude to kawał silnej, inteligentnej i sprytnej kobiety, a Cardan? Okrutny, ale wewnątrz miękki. Potworny ale pociągający. Cytując jego słowa: "Nie oczekuj od innych, że podzielą moje zdeprawowane upodobania." Więc i od Was nie oczekuję, że podzielicie moje. 😉
Trochę zawiodłam się na redakcji. Sporo literówek, wyrazy przeskakiwały w nieodpowiednie miejsca, a niektóre zdania były pozbawione sensu. Czasami potrafiło mnie to porządnie zdenerwować.
"Jeśli mnie zranisz, nie będę płakać. Zranię cię tak samo albo gorzej."
"Okrutny książę" od Holly Black właśnie wparował na salony! Słowo "wparował" to odpowiednie słowo na odpowiednim miejscu, ponieważ idealnie oddaje charakter Cardana, czyli tytułowego okrutnego księcia. Książka, o której było głośno i mam wrażenie, że ostatnio ma swoje kolejne 5 minut.
Jude i Taryn...
2021
"Wątpliwości za każdym razem próbują strącić nas z nieba."
"Trudno to wyjaśnić, że można kochać kogoś tak bardzo, że trudno znieść jego obecność."
Henry Montague, brat Felicity Montague i przyjaciel Percy'ego Newtona.
18 - letni chłopak ma w przyszłości zająć miejsce ojca i zarządzać majątkiem. Jest to jednak problematyczne, ponieważ Monty ma skłonności do notorycznego popadania w kłopoty oraz romanse (z dziewczynami i z chłopakami), co skutkuje wiecznym nadszarpywaniem reputacji rodziny. W ramach niepierwszej kary, tym razem łagodnej, ojciec wysyła syna, córkę i ich przyjaciela na Grand Tour po Europie, jest jeden warunek - Henry Montague ma wrócić jako prawdziwy dżentelmen, nadający się na spadkobiercę.
Czy wsponiałam, że chłopak popada w kłopoty? Otóż nie inaczej dzieje się podczas podróży, która w pewnym momencie przestaje przebiegać według planu. Nie dosyć, że Monty ma zamiar uwieść swojego przyjaciela - Percy'ego, to kradnie z Wersalu jedną, małą szkatułkę, która okazuje się niezwykle cenna. Co się dzieje w międzyczasie i na koniec? Jak zawsze pozostanie to tajemnicą, by niczego więcej nie zdradzać.
Muszę przyznać, że do mniej więcej połowy książki, historia się trochę ciągnęła jak dla mnie. Co prawda humor zawarty w tej powieści dość mi pasuje, więc miałam momenty gdzie śmiałam się na głos, jednak nie zmienia to faktu, że początek był ciężki. Dopiero potem akcja nabrała tempa.
Postać Henry'ego, mimo że w ostatecznym rozrachunku wypada dobrze i idzie go lubić, tak na starcie widać jego emocjonalność, egoizm i niedojrzałość, co może męczyć i denerwować.
Ta książka to sinusoida, raz lepiej, raz gorzej. Jednemu spodoba się bardziej, drugiemu mniej. Nie odradzam czytania, bo to przyjemna lektura, ale najlepiej nie być nastawionym na coś wybitnego. Zdecydowanie wolę historię Felicity.
"Wątpliwości za każdym razem próbują strącić nas z nieba."
"Trudno to wyjaśnić, że można kochać kogoś tak bardzo, że trudno znieść jego obecność."
Henry Montague, brat Felicity Montague i przyjaciel Percy'ego Newtona.
18 - letni chłopak ma w przyszłości zająć miejsce ojca i zarządzać majątkiem. Jest to jednak problematyczne, ponieważ Monty ma skłonności do notorycznego...
2021-08-25
"- A za cóż przepraszasz? - pyta Monty.
Za to, że nie zrealizowałam mojego wielkiego celu. Za to, że jestem uzależniona od chrześcijańskiego miłosierdzia własnego brata - choćby miał go niewiele - bo moje plany na przyszłość sypią się na każdym etapie. Bo urodziłam się dziewczyną, która uparcie odmawia akceptacji losu związanego ze swoją płcią."
Kobieca sztama, girl power i przygoda, którą może zapewnić nam tylko asertywna, silna, inteligentna i łamiąca schematy dziewczyną jaką jest Felicity Montague.
Co bardzo mi się tu podoba, to zdrowy feminizm. Dzięki tej książce można nauczyć się, że silna kobieta, nieustępliwa jest feministką w 100%, ale feministką jest też ta, która jest "typowo kobiecą kobietą".
Kolejną rzeczą jest fakt, że historia Felicity jest przyjemniejsza jak dla mnie w odbiorze, niż "Przewodnik dla dżentelmena", co jest związane z faktem, że Felicity w porównaniu do Henry'ego nie jest rozchwiana emocjonalnie, co mnie męczyło.
Jednak jest też mały minus - Felicity jest aseksualna. I o ile koncepcję takiego bohatera bardzo popieram, tak nie będę oszukiwała, czasami jej niezrozumienie emocji innych przyprawiało mnie o przewracanie oczami. 😂
VIII wiek... siostra Henry'ego Montague panikuje gdy słyszy oświadczyny i chciałaby zostać lekarzem. Czy te dwie rzeczy się łączą? Oczywiście! Choć niestety wiele osób, placówek i uniwersytetów odmawia jej dostępu do praktyk i nauki, ponieważ jest kobietą, a od nich wymaga się "ładnego wyglądania", to nasza bohaterka spróbuje wszystkiego i nie podda się łatwo. Spontanicznym wyjazdem do Londynu chce "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" - przekonać zarząd szpitala, żeby pozwolił jej uczyć się u nich, a przy okazji uniknąć ślubu z Callumem, który nie traktuje zainteresowań Felicity poważnie.
Jak to się potoczy dalej? Ja Wam nie powiem, tylko zachęcę żebyście sięgnęli po książkę sami.
Można ją czytać bez znajomości tomu pierwszego.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
"- A za cóż przepraszasz? - pyta Monty.
Za to, że nie zrealizowałam mojego wielkiego celu. Za to, że jestem uzależniona od chrześcijańskiego miłosierdzia własnego brata - choćby miał go niewiele - bo moje plany na przyszłość sypią się na każdym etapie. Bo urodziłam się dziewczyną, która uparcie odmawia akceptacji losu związanego ze swoją płcią."
Kobieca sztama, girl...
2021
"Zamknij, Adi, jadaczkę, bo jak cię pizgnę w cymbał..." - cudna sentencja ciotki Janiny.
Druga część serii to opowieść wypełniona po brzegi demonami, polowaniami, ziołami, kilogramami soli oraz całym arsenałem toporków, noży i sierpów.
Po brutalnym zakończeniu "Pustej nocy" czas na wielki powrót i na, mówiąc kolokwialnie, "wejście smoka". Otóż okazuje się, że Magda, która została zamordowana przez Pierwszego, jest żniwiarzem. Weszła w ciało Oliwii, dziewczyny zabitej przez byłego chłopaka, blondynki o ciężkim charakterze, co przysporzy wszystkim dookoła wysokiego ciśnienia.
Problemy ze zmianą zachowania i siłą nawich tylko się pogłębiają, a ich przyczyna jest ciągle nieznana. Na domiar złego, jak gdyby rodzina Wojnów miała mało problemów, do Wiatrołomu z hukiem wpada Janina, siostra zmarłej ciotki Jadwigi i robi awanturę, domagając się spadku.
Magda, Felix i Mateusz starają się opanować demony i niewiele różniącą się od nich ciotkę Janinę. Krok po kroku okazuje się, że ich rodzinne sprawy wiążą się ze sprawami nadprzyrodzonymi i na odwrót. Status relacji między Magdą a Mateuszem ewoluuje z "to skomplikowane" do "tego się nie spodziewaliśmy". Innymi słowy, druga część to akcja na akcji, a to co dzieje się w końcówce historii, nie odbiega wiele od końcówki pierwszej części. Tak jak tam, tak i tu zaskoczenie było ogromne.
"Zamknij, Adi, jadaczkę, bo jak cię pizgnę w cymbał..." - cudna sentencja ciotki Janiny.
Druga część serii to opowieść wypełniona po brzegi demonami, polowaniami, ziołami, kilogramami soli oraz całym arsenałem toporków, noży i sierpów.
Po brutalnym zakończeniu "Pustej nocy" czas na wielki powrót i na, mówiąc kolokwialnie, "wejście smoka". Otóż okazuje się, że Magda,...
Mogłabym stwierdzić, że od czasu pierwszego pojawienia się Ariany Bies, rodzina jak nic jest przeklęta. Potwierdzeniem tego niech będzie drugie pojawienie się nestorki rodu.
Ale zacznijmy od początku.
Świetnym pomysłem jest przypomnienie co działo się w poprzednim tomie. Krótko, zwięźle i na temat, jak zaklęcie przywołujące wspomnienia.
Śmierć Tamary - matki Sata i Dragi to jest to, co łączy oba tomy. Tragiczne wydarzenie powoduje, że Sat, według mnie, zaczyna działać w afekcie. Robi wszystko by wybudzić Arianę Bies, co ostatecznie mu się udaje. Ile problemów znowu wypełzło na światło dzienne z tego powodu! Rozwiązuje się zagadka Biesów - kto się nimi cały czas opiekował, kto był duchem - opiekunem. Jednak zanim do tego dojdzie Agrea z Dragą muszą wyruszyć w podróż, zbierając sojuszników, nawet tych piekielnych, a Sat pomaga ciotce.
Kto nie miał nigdy styczności z twórczością Pana Adama nie zawiedzie się sięgając po tę serię, a kto już coś czytał - też się nie zawiedzie. 😂 Ci co czytali pierwszą część mogą jedynie się irytować na Sata i jego zachowanie. Afekt nie afekt, ale decyzje były nieodpowiedzialne.
Mogłabym stwierdzić, że od czasu pierwszego pojawienia się Ariany Bies, rodzina jak nic jest przeklęta. Potwierdzeniem tego niech będzie drugie pojawienie się nestorki rodu.
więcej Pokaż mimo toAle zacznijmy od początku.
Świetnym pomysłem jest przypomnienie co działo się w poprzednim tomie. Krótko, zwięźle i na temat, jak zaklęcie przywołujące wspomnienia.
Śmierć Tamary - matki Sata i...