"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
To jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
Zacznijmy od końca. Ocena to najwyżej 3/10, choć ciężko mi to przechodzi przez myśl. Za okładkę, klimat świąt i pojedyncze, fajne cytaty i pojedyncze wgniatające w fotel sceny psychologiczne. Czy jest sens kupować tę książkę? Jeśli chcecie się pośmiać, wyśmiać coś i nie robić nic, jednak czytając, to tak, możecie kupić. W innych przypadkach nie polecam.
Mamy tu historię Ginger, dziewczyny zafiksowanej na punkcie świąt. Cały jej idealny plan spędzenia tego czasu i jej listy, których tworzy od licha, legną jednak w gruzach, gdy okaże się, że będzie musiała spędzić święta z macochą i przyrodnim bratem - Jasonem. Oto i nasz bad boy, który postara się zrujnować życie Ginger, dla własnych korzyści. To, co później się dzieje jest łatwe do przewidzenia. Pomijając liczbę scen erotycznych, która przekracza tu wszelkie normy.
Postacie są niezłe, dużo cech można znaleźć w sobie samym i ludziach z własnego otoczenia. Jednak jak powiedziała (parafrazując) Aleksandrę - rosikowe_ksiazki , bohaterowie są ok - sami, a razem to jeden wielki chaos i bałagan, żeby nie użyć tu innego słowa zaczynającego się na "b", kończącego się na "el".
To specyficzna książka. Ma przebłyski potencjału (zwłaszcza kilka rozdziałów bliżej końca i sam koniec ) ale w efekcie wychodzi absurdalna historyjka dla nastolatków, którzy czytając to stwierdzą, że robią coś "bardzo, bardzo złego". Pozdrawiam takich ludzi, jedyne zło jakie wyrządzacie, to być może sobie. Reszcie osób mówię: czytacie na własną odpowiedzialność. Choć czasami można sobie sprać mózg, to bywa zdrowe.
"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
To jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
To jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
Zacznijmy od końca. Ocena to najwyżej 3/10, choć ciężko mi to przechodzi przez myśl. Za okładkę, klimat świąt i pojedyncze, fajne cytaty i pojedyncze wgniatające w fotel sceny psychologiczne. Czy jest sens kupować tę książkę? Jeśli chcecie się pośmiać, wyśmiać coś i nie robić nic, jednak czytając, to tak, możecie kupić. W innych przypadkach nie polecam.
Mamy tu historię Ginger, dziewczyny zafiksowanej na punkcie świąt. Cały jej idealny plan spędzenia tego czasu i jej listy, których tworzy od licha, legną jednak w gruzach, gdy okaże się, że będzie musiała spędzić święta z macochą i przyrodnim bratem - Jasonem. Oto i nasz bad boy, który postara się zrujnować życie Ginger, dla własnych korzyści. To, co później się dzieje jest łatwe do przewidzenia. Pomijając liczbę scen erotycznych, która przekracza tu wszelkie normy.
Postacie są niezłe, dużo cech można znaleźć w sobie samym i ludziach z własnego otoczenia. Jednak jak powiedziała (parafrazując) Aleksandrę - rosikowe_ksiazki , bohaterowie są ok - sami, a razem to jeden wielki chaos i bałagan, żeby nie użyć tu innego słowa zaczynającego się na "b", kończącego się na "el".
To specyficzna książka. Ma przebłyski potencjału (zwłaszcza kilka rozdziałów bliżej końca i sam koniec ) ale w efekcie wychodzi absurdalna historyjka dla nastolatków, którzy czytając to stwierdzą, że robią coś "bardzo, bardzo złego". Pozdrawiam takich ludzi, jedyne zło jakie wyrządzacie, to być może sobie. Reszcie osób mówię: czytacie na własną odpowiedzialność. Choć czasami można sobie sprać mózg, to bywa zdrowe.
"Miłość nie zawsze jest jak stado słoni, które tratują cię i poniewierają. Czasami miłość jest jak kot, który ociera się o ciebie nieśmiało i mruczy, żebyś go przygarnął. Możesz go zauważyć i pogłaskać albo ignorować i udawać, że nie istnieje."
więcej Pokaż mimo toTo jeden z nielicznych cytatów z tej książki, który ma sens i nie jest oblepiony erotycznymi podtekstami.
Zacznijmy od końca....