Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W stosunku do tej książki mam bardzo... mieszane uczucia. Długo zastanawiałam się nad dokładną oceną, ale zdecydowałam się na 6 - po wyciągnięciu swojego rodzaju średniej ze wszystkich jej aspektów.

W moich oczach ta książka miała naprawdę ogromny potencjał - fandomy? książki? podwójne życie? fanfiki? Dokładnie o tym chciałam czytać! Szczególnie jako że sama jestem wielką fanką wielu książek i należę do kilku fandomów. Tyle że... wykonanie zawiodło mnie przynajmniej trochę.

To, co najbardziej rzuciło mi się w oczy w tej pozycji, to fakt, że autorka nie do końca.... udźwignęła całość historii. Odniosłam wrażenie, że autorka "Elizy..." miała określony zamysł na książkę, może nawet luźny plan, ale w pewnym momencie wszystkie wątki i postaci wymknęły się spod kontroli. Dopiero pod koniec autorka postanowiła przywrócić historię na pierwotnie zamierzone tory, co, niestety, wyszło bardzo sztucznie, a pewien (bardzo!!) ważny wątek został potraktowany po macoszemu.

Poza tym bardzo irytowała mnie postać głównej bohaterki, czyli Elizy - a przynajmniej przez pierwszą połowę książki. Mimo to (a może właśnie z tego powodu?) zaczęłam ją lubić z biegiem czasu i kolejnych stron. Eliza, podobnie jak inni bohaterowie, jest bardzo realistyczna ze swoimi lękami, myślami i zachowaniami.

W pewnym sensie ta książka jest pełna sprzeczności: w jednych momentach potrafi śmiertelnie nudzić, a w innych nie można się od niej oderwać, zawiera pewne schematy, ale przy tym zaskakuje, bohaterowie są (w większości) denerwujący, a jednak dają się polubić, natomiast całość zawiera mnóstwo ciekawych myśli, które jednak utraciły nieco ze względu na tłumaczenie.

Co jeszcze podobało mi się w tej książce? Jej realistyczność w stosunku do przedstawiania kontaktów w internecie. Urzekło mnie to, że różnego rodzaju fora i internetowe konwersacje przypominają te rzeczywiste (nareszcie!!). Poza tym sam świat fandomu również został świetnie przedstawiony.

Ogólnie rzecz biorąc, nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, ale też nie zostanie ona moją ulubioną. Na pewno każda osoba postrzega inaczej historię Elizy, szczególnie twórcy, którzy - ze względu na to, co robią - mogą się utożsamić z główną bohaterką. Myślę, że mogę polecić tę książkę nie tylko jako sposób na całkiem przyjemne spędzenie czasu, ale także jako wartościową pozycję:)

W stosunku do tej książki mam bardzo... mieszane uczucia. Długo zastanawiałam się nad dokładną oceną, ale zdecydowałam się na 6 - po wyciągnięciu swojego rodzaju średniej ze wszystkich jej aspektów.

W moich oczach ta książka miała naprawdę ogromny potencjał - fandomy? książki? podwójne życie? fanfiki? Dokładnie o tym chciałam czytać! Szczególnie jako że sama jestem wielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę niezła książka, ale po tym autorze spodziewałam się czegoś więcej. Możliwe jednak, że to po prostu kwestia gustu, bo we "Wszystko to, co wyjątkowe" naprawdę ciężko mi się doszukać jakichś błędów ;) Ta książka zmusza do myślenia, kilkukrotnie też wzrusza. Dużo osób pisze, że wbrew pozorom to pozycja skierowana raczej do dorosłych, ale według mnie każdy powyżej, dajmy na to, trzynastu lat, może po nią sięgnąć. Co ciekawe, odniosłam wrażenie, że różne osoby wyniosą coś innego z tej książki. Ogólnie rzecz biorąc: jeśli się wahacie, polecam.

Naprawdę niezła książka, ale po tym autorze spodziewałam się czegoś więcej. Możliwe jednak, że to po prostu kwestia gustu, bo we "Wszystko to, co wyjątkowe" naprawdę ciężko mi się doszukać jakichś błędów ;) Ta książka zmusza do myślenia, kilkukrotnie też wzrusza. Dużo osób pisze, że wbrew pozorom to pozycja skierowana raczej do dorosłych, ale według mnie każdy powyżej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z najsłabszych książek, jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Bohaterowowie niby mają jakieś pojedyncze cechy, ale mimo to są jacyś płascy, niewymiarowi i zlewają się w jedno. Wizja świata może i ciekawa, ale niespecjalnie realistyczna i mało wiarygodna. W fabule można doszukać się wielu niedociągnięć, nieścisłości i "dziur". Szczególnie irytował mnie wątek miłosny: sprawiał wrażenie wciśniętego zupełnie na siłę, w dodatku dosyć kiepsko napisanego. Styl pisania też jest bardzo nijaki, miejscami denerwujący. Ale żeby nie było, że książka ma sae wady: "Niezgodną" czyta się całkiem przyjemnie ;) Według mnie jednak to jedyna zaleta, skończyłam tę książkę bardziej dla zasady, bo zupełnie mnie nie interesowało, w jaką stronę potoczy się historia.

Jedna z najsłabszych książek, jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Bohaterowowie niby mają jakieś pojedyncze cechy, ale mimo to są jacyś płascy, niewymiarowi i zlewają się w jedno. Wizja świata może i ciekawa, ale niespecjalnie realistyczna i mało wiarygodna. W fabule można doszukać się wielu niedociągnięć, nieścisłości i "dziur". Szczególnie irytował mnie wątek miłosny:...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pewnego lata Jillian Tamaki, Mariko Tamaki
Ocena 7,0
Pewnego lata Jillian Tamaki, Mar...

Na półkach:

Trochę wahałam się pomiędzy oceną 5 a 6, ale ostatecznie zdecydowałam się na 6 ze względu na cudowną kreskę tego komiksu ;) W tej kwestii nie mam się do czego przyczepić, w zasadzie treść też była w porządku, ale mam wrażenie, że całą historię można było rozwinąć trochę bardziej i dodać jeszcze parę wątków. Może to taki urok tej pozycji, ale ja nastawiłam się na coś zupełnie innego. Kiedy dotarłam do ostatniej strony, nie mogłam uwierzyć, że to już koniec, bo przecież tak mało się zdarzyło. Bohaterowie bywali irytujący, a autorki na miejscami pisały (i rysowały) w zasadzie o niczym. Ale pomimo tych wad "Pewnego lata" naprawdę mi się podobało! Komiks porusza bardzo ważny temat, a w dodatku robi to w sposób lekki i zabawny, całość czyta się bardzo przyjemnie. Podsumowując: niezła pozycja, ale jeśli macie coś ciekawszego na liście do przeczytania, "Pewnego lata" może spokojnie zaczekać

Trochę wahałam się pomiędzy oceną 5 a 6, ale ostatecznie zdecydowałam się na 6 ze względu na cudowną kreskę tego komiksu ;) W tej kwestii nie mam się do czego przyczepić, w zasadzie treść też była w porządku, ale mam wrażenie, że całą historię można było rozwinąć trochę bardziej i dodać jeszcze parę wątków. Może to taki urok tej pozycji, ale ja nastawiłam się na coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chociaż na przestrzeni tych sześciuset stron bywało różnie, to "Światło, którego nie widać" to kawał naprawdę dobrej fikcji historycznej. Świetnie wykreowani bohaterowie, niezapomniany styl pisania i obrazowo ukazany klimat wojennej Europy to tylko kilka powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę. W niektórych miejsach dość mocno się wzruszałam, pod koniec nawet pociekła mi łezka ;) Ogólnie rzecz biorąc - mocno polecam.

Chociaż na przestrzeni tych sześciuset stron bywało różnie, to "Światło, którego nie widać" to kawał naprawdę dobrej fikcji historycznej. Świetnie wykreowani bohaterowie, niezapomniany styl pisania i obrazowo ukazany klimat wojennej Europy to tylko kilka powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę. W niektórych miejsach dość mocno się wzruszałam, pod koniec nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Przez szesnaście lat na ulicach dużo można się nauczyć. Dużo złego, nie tego, co by się chciało. Przez szesnaście lat na ulicach dużo można zobaczyć, ale tylko te najgorsze widoki, nie te, o których się marzy."

Napisana przed ponad pięćdziesięciu laty, wciąż bardzo aktualna. Jeśli wahacie się właśnie ze względu na wiek "Outsiderów", to zaznaczę, że język jest rzeczywiście dosyć specyficzny, ale przy tym raczej prosty. Dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji. Pod koniec pociekła mi łezka, a całośc pozostawiła po sobie takie mocne poczucie... niesprawiedliwości. Zdecydowanie jestem za tym, by "Outsiderzy" byli lekturą też w polskich szkołach: to bardzo dojrzała i uderzająca książka, chociaż napisana przez szesnastolatkę. Polecam naprawdę każdemu :)

"Przez szesnaście lat na ulicach dużo można się nauczyć. Dużo złego, nie tego, co by się chciało. Przez szesnaście lat na ulicach dużo można zobaczyć, ale tylko te najgorsze widoki, nie te, o których się marzy."

Napisana przed ponad pięćdziesięciu laty, wciąż bardzo aktualna. Jeśli wahacie się właśnie ze względu na wiek "Outsiderów", to zaznaczę, że język jest rzeczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Być może przegapiłam "szał" na tę książkę w Polsce, ale uważam, że zasługuje ona na znacznie więcej rozgłosu w naszym kraju. Poważne tematy, świetnie wykreowani bohaterowie i bardzo charakterystyczny sposób narracji, który pasuje do całości. To bardzo melancholijna, emocjonalna pozycja. Trochę o przyjaźni, trochę o śmierci i przemijaniu, trochę o dorastaniu i jeszcze trochę o trudnej relacji między rodzeństwem: każdy znajdzie dla siebie w "Wilkach" temat, który go zainteresuje, ale może to być też wada tej książki. Niektóre wątki jednak są jak na mój gust nieco zbyt "rozgrzebane", a innych jest zdecydowanie za mało, ja na przykład bym chętnie przeczytała coś więcej o Grecie albo Benie ;) Ale ogólnie rzecz biorąc, jeśli się wahacie, mocno polecam.

Być może przegapiłam "szał" na tę książkę w Polsce, ale uważam, że zasługuje ona na znacznie więcej rozgłosu w naszym kraju. Poważne tematy, świetnie wykreowani bohaterowie i bardzo charakterystyczny sposób narracji, który pasuje do całości. To bardzo melancholijna, emocjonalna pozycja. Trochę o przyjaźni, trochę o śmierci i przemijaniu, trochę o dorastaniu i jeszcze trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna, niedoceniania młodzieżówka, która w lekki i bardzo zabawny sposób opowiada o poważnych sprawach. Idealna dla fanów Johna Greena :)

Świetna, niedoceniania młodzieżówka, która w lekki i bardzo zabawny sposób opowiada o poważnych sprawach. Idealna dla fanów Johna Greena :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cała ta seria jest genialna. Skończyłam ją kilka dni temu i wciąż nie mogę się pozbierać po zakończeniu

Cała ta seria jest genialna. Skończyłam ją kilka dni temu i wciąż nie mogę się pozbierać po zakończeniu

Pokaż mimo to


Na półkach:

Minął zaledwie rok od głośnego zamachu z 11 września i to naprawdę nie jest łatwy czas dla noszącej hidżab muzułmanki. Shirin buduje wokół siebie zbroję, nie dopuszczając do siebie okrutnych żartów z jej osoby czy prześmiewczych komentarzy. Z każdym dniem coraz bardziej zamyka się w sobie i skupia się breakdance’sie, który pozwala jej zapomnieć o trudach nieciekawej codzienności. Pewnego dnia jednak na jej drodze staje Ocean James ⎼ przystojny i bardzo popularny blondyn, czyli ktoś z zupełnie innej bajki. On jako jedyny chce zdobyć zaufanie Shirin i poznać prawdziwą ją. Ale czy dziewczyna zdoła powierzyć swoje serce komuś tak odmiennemu?
O ile spędzacie choć trochę czasu na booktubie i bookstagramie, nie mogliście nie słyszeć o „Gdyby ocean nosił twoje imię”. Ja już od dłuższego czasu zbierałam się do przeczytania tej książki i cieszę się, że wreszcie to zrobiłam. Powieść pozwoliła mi odczuć całą gamę emocji, od radości i triufmu po bezsilność oraz gniew. Choć naprawdę bardzo mi się podobała, obyło się bez efektu „wow!”, na który liczyłam. Spotkałam się z opiniami, iż główna bohaterka jest niesamowicie irytującą osobą, ja mam zupełnie inne odczucia ⎼ według mnie to naprawdę świetnie wykreowana postać ⎼ mądra, wyszczekana i odważna, ale nie bez wad. O ile ja mam „uczulenie” na tego typu bohaterów, Shirin naprawdę trafiła do mojego serca. Kolejną zaletą tej książki są świetne opisy emocji i wiarygodność ⎼ autorka nie boi się umieścić w swojej powieści nawet najbardziej podłych ludzi, z czego niektórzy wciąż chodzą do liceum! „Gdyby ocean...” pomimo problemów, które porusza, czytało mi się naprawdę szybko i gorąco polecam tę książkę osobom, które szukają jednocześnie rozrywki i wartościowego tytułu. Znajdziemy tutaj mnóstwo cytatów wartych zaznaczenia oraz nauk, które możemy wykorzystać w przyszłości. Na uwagę zasługuje jeszcze okładka, w której ja jestem zupełnie zakochana! Natomiast nie spodobała mi się przewidywalność fabuły, bo właściwie od początku wiemy, jak skończy się ta historia. Choć, prawdę powiedziawszy, to może być również zaleta! Nie przypadło mi natomiast do gustu to, że fabuła momentami może nużyć, a od książki nie jest trudno się oderwać. Uważam jednak, że gdybym nie miała tak wysokich oczekiwań, książka zrobiłaby na mnie znacznie większe wrażenie.

Minął zaledwie rok od głośnego zamachu z 11 września i to naprawdę nie jest łatwy czas dla noszącej hidżab muzułmanki. Shirin buduje wokół siebie zbroję, nie dopuszczając do siebie okrutnych żartów z jej osoby czy prześmiewczych komentarzy. Z każdym dniem coraz bardziej zamyka się w sobie i skupia się breakdance’sie, który pozwala jej zapomnieć o trudach nieciekawej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Alex jest nastolatką, która nie potrafi odróżnić iluzji od rzeczywistości. Z pomocą aparatu fotograficznego i młodszej siostry Charlie walczy, by ukończyć szkołę średnią. Nie jest to jednak takie proste, kiedy pomimo leków schizofrenia nie zamierza odpuścić, a żaden z uczniów nie może dowiedzieć się o jej chorobię. W dodatku Alex zaczyna interesować pewien chłopak... Dziewczyna z czasem przekona się, że zwyczajne życie nie jest takie proste, kiedy nikt cię na nie nie przygotował...
Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Myślałam, że autorka skupi się na schizofrenii, dostałam jednak po prostu opowieść o dziewczynie, która zmaga się głównie ze zwyczajnymi problemami. Nie mówię, że to źle! Dzięki temu pisarka pokazała, że choroba nie definiuje człowieka. To, co moim zdaniem jest najlepsze w tej powieści, to zdecydowanie bohaterowie. Są po prostu cudowni! Każdy inny, przy czym każdy wiarygodny, a Alex naprawdę polubiłam. Bardzo mi przypadły do gustu również swobodny styl pisania oraz zakończenie ⎼ nie był to ani typowy happy-end, ale również nie to, czego spodziewamy się po tytule i opisie. Według mnie jednak niektóre wątki zostały potraktowane nieco po łebkach. Autorka chciała poruszyć zbyt wiele problemów na raz, przez co możemy odczuwać przesyt. Dodatkowo mam wrażenie, że książka nie przeszła korekty w wydawnictwie, w głównej mierze przez to, że fabuła miejscami była niedopracowana. Mimo wszystko „Wymyśliłam cię” to godna polecenia książka, jednakże bardziej jako obyczajówka z pokaźnym wątkiem romantycznym aniżeli dramat traktujący o schizofrenii.

Alex jest nastolatką, która nie potrafi odróżnić iluzji od rzeczywistości. Z pomocą aparatu fotograficznego i młodszej siostry Charlie walczy, by ukończyć szkołę średnią. Nie jest to jednak takie proste, kiedy pomimo leków schizofrenia nie zamierza odpuścić, a żaden z uczniów nie może dowiedzieć się o jej chorobię. W dodatku Alex zaczyna interesować pewien chłopak......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gemma z pewnością nie mogłaby zagrać głównej bohaterki przeciętnego serialu o nastolatkach. Nie miałaby szans nawet na rolę statystki! Prawie połowę swojego życia spędziła w szpitalach, lecząc mniej lub bardziej poważne dolegliwości, których nabawiała się irytująco często. Ma kompleksy z powodu swojej wagi i licznych blizn po operacjach. Jakby tego było mało, rodzice trzymają ją "na krótkiej smyczy", jaka sama to określa, a w szkole jest obiektem żartów rówieśników. Dlatego też nie może się doczekać wyjazdu wraz ze swoją najlepszą ⎼ i jedyną ⎼ przyjaciółką April, na który chyba jedynie cudem udało jej się uzyskać zgodę. Jednakże w ostatniej chwili jej rodzice odwołują pozwolenie. Z przypadkiem podsłuchanej przez nią rozmowy wynika, że to z powodu owianej tajemnicą ustronnej kliniki Haven, z którą najwyraźniej ma coś wspólnego jej ojciec. Gemma postanawia wymknąć się z domu i na własną rękę sprawdzić, czym w rzeczywistości jest Haven...

Mam dosyć mieszane uczucia w stosunku "Repliki". Być może to za sprawą tego, że książka była podzielona na dwie części ⎼ "Gemma" i "Lira", a każda z nich opowiadała te same wydarzenia z perspektywy każdej z bohaterek (nie napisałam wyżej opisu do części Liry, ponieważ uważam, iż to bardzo duży spojler do części Gemmy z kolei; polecam zacząć właśnie od niej). Połowa Gemmy okazała się mocno kiepska, natomiast Lira raczej zrobiła na mnie wrażenie.

Pierwsze, do czego mogę się przyczepić to niekonsekwencja w kreacji bohaterów. Na początku mamy wspomniane, że Gemma to chorowita dziewczyna z bardzo słabym sercem, a w dalszej części książki nagle biega, skacze i pływa, dostając najwyżej lekkiej zadyszki. Bardzo irytowało mnie również to, że jednej chwili Gemma była niesamowicie mądra i dedukowała fakty nawet z najmniejszych strzępków informacji lub przypominała sobie widok z okresu niemowlęctwa, by zaraz potem nie potrafić się domyślić nawet najprostszych spraw.

Jeśli natomiast chodzi o wątek miłosny ⎼ a właściwie dwa wątki, po jednym na każdą z bohaterek ⎼ sprawa jest bardziej złożona. Oba są bardzo przewidywalne, proste i miejscami niemal sztuczne. Podobało mi się jednak to, jak Lira czuła się w związku, jak to opisywała. Podobnie sytuacja wygląda z kreacją bohaterów. U Liry jest to zrobione wręcz po mistrzowsku, a u Gemmy ⎼ nieszczególnie.

Do gustu nie przypdało mi również zakończenie. W zasadzie nie było żadnych wybuchów, żadnego wzrostu napięcia, tylko wątki podomykane na siłę i historia na siłę zakończona. Główny plot-twist jest raczej prosty i przewidywalny, bez trudu można się domyślić, co się stanie.

Natomiast na plus styl pisania. Początkowo mógł się wydawać nieco pompatyczny i pełen rozdmuchanych metafor, ale z czasem czytało się go coraz przyjemniej. Warte uwagi są również odniesienia na "Małego księcia"

Ogólnie rzecz biorąc, to nie jest zła młodzieżówka, choć tak by się mogło wydawać po przeczytaniu mojej opinii. Pomimo wad tej powieści czytało mi się ją raczej przyjemnie, byłam ciekawa, w jaki sposób autorka poprowadzi tę historię. Szczególnie dotyczy to Liry, której część jest ciekawa i się nie dłuży. Najbardziej powinna spodobać się czytelniczkom, ewentualnie czytelnikom w wieku 12-16 lat.

Gemma z pewnością nie mogłaby zagrać głównej bohaterki przeciętnego serialu o nastolatkach. Nie miałaby szans nawet na rolę statystki! Prawie połowę swojego życia spędziła w szpitalach, lecząc mniej lub bardziej poważne dolegliwości, których nabawiała się irytująco często. Ma kompleksy z powodu swojej wagi i licznych blizn po operacjach. Jakby tego było mało, rodzice...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Superinteligencja, telekineza, kontrolowanie elektryczności, władanie ogniem i wreszcie panowanie nad umysłami innych ⎼ oto moce, jakie otrzymały dzieci i młodzież po przetrwaniu epidemii. Nazywa się ich kolejno Zielonymi, Niebieskimi, Żółtymi, Czerwonymi i Pomarańczowymi ⎼ to tzw. Mroczne Umysły. Każdy z nich jest skrupulatnie wyłapywany przez władze i umieszczany w ośrodku "rehebilitacyjnym" dla podobnych sobie, gdzie szuka się lekarstwa na ich "przypadłość". Dzieci i młodzież w obozach traktuje się niezwykle brutalnie, szczególnie Czerwonych i Pomarańczowych, którzy uchodzą za najgroźniejszych. Główna bohaterka tej książki, Ruby Daly, już od sześciu lat może nazywać się mieszkanką Thurmond, jednego z największych takich ośrodków w Stanach Zjednoczonych. Ruby udaje niegroźną Zieloną, ale w rzeczywistości jest jedną z ostatnich Pomarańczowych. Z powodzeniem ukrywa swoją prawdziwą naturę aż do czasu eksperymentu naukowego w Thurmond. Z opresji ratuje ją doktor Cate, która okazuje się być częścią większej grupy walczącej o prawa Mrocznych Umysłów ⎼ Ligii Dzieci. Jednak czy to, co mówi, nie jest kłamstwem? A może rację mają Pulpet, Zu i Liam, poznani przez Ruby uciekinierzy z jednego z obozów?

Powiem szczerze, nie miałam wielkich oczekiwań wobec tej pozycji, choć opis wskazywał na mroczną fantastykę młodzieżową, która idealnie trafiłaby w mój gust. To chyba za sprawą innej książki tej autorki, "Pasażerki", która ⎼ delikatnie mówiąc ⎼ zupełnie mi się nie spodobała. A "Mroczne umysły" okazały się czymś zupełnie innym ⎼ pełną akcji, plot-twistów i ciekawie wykreowanych bohaterów powieścią z pomysłem.

Największym plusem tego tytułu jest ⎼ oczywiście ⎼ sam pomysł. Tajemnicza pandemia, niepokojące moce ujawniające się u nastolatków oraz sekrety władz ⎼ czyż to nie brzmi jak wyjątkowo intrygująca młodzieżówka? ;) Warto jeszcze dodać, że świat przedstawiony okazuje się o wiele bardziej złożony i rozbudowany niż namiastka, którą dostajemy w opisie. Z początku bałam się, że nie zdołam zapamiętać wszystkich szczegółów. Mam tu na myśli przede wszystkim kolory i odpowiadające im zdolności ⎼ ale nie, już w połowie książki doskonale się w tym orientowałam.

Według mnie na drugim miejscu plasuje się kreacja bohaterów. No dobrze, choć główna bohaterka może i nie jest wybitna, ale Charles i Zu zdecydowanie tak! W odpowiednich momentach pozwalali nam się zaśmiać, w innych zasmucić, mieli motywacje swoich działań i wyraźny cel w książce. W poza tym po prostu nie da się nie uwielbiać tej dwójki! :) Podobnie było z trzecioplanowymi bohaterami, z którego każdy został porządnie dopracowany. Wyjatkiem jest Liam. To sztandarowy przykład przystojnego, niebieskookiego blondyna niemalże bez wad, który pojawia się w powieści tylko po to, by główna bohaterka miała w kim się zakochać. Rzecz jasna, z wzajemnością. Warto dodać, że Liam zakochuje się w Ruby tzw. "miłością od pierwszego wejrzenia", przy czym ona w tym samym, pierwszym spotkaniu, ściąga bezpośrednie zagrożenie życia dla niego i jego przyjaciół. Ale co tam szczędzić miłości, przecież to piękne uczucie... Irytowało mnie to dosyć poważnie.

Następnym wartym uwagi punktem jest pędząca na łeb, na szyję akcja opisana w przystępny sposób, przyjemnym, łatwym w odbiorze językiem. Od "Mrocznych umysłów" naprawdę trudno się oderwać! To znaczy miejscami mieliśmy pewne wyjątki, nieszczególnie interesujące sytuacje opisane w mętny sposób, ale one zdarzyły się może trzy razy na całe prawie 500 stron ⎼ czyli nie taki zły wynik ;)

Podsumowując, "Mroczne umysły" jest wyjątkowo dobrą, wciągającą książką dla młodzieży. Najbardziej powinna spodobać się czytelniczkom, ewentualnie czytelnikom w wieku 12-16 lat. Miłego czytania!

Superinteligencja, telekineza, kontrolowanie elektryczności, władanie ogniem i wreszcie panowanie nad umysłami innych ⎼ oto moce, jakie otrzymały dzieci i młodzież po przetrwaniu epidemii. Nazywa się ich kolejno Zielonymi, Niebieskimi, Żółtymi, Czerwonymi i Pomarańczowymi ⎼ to tzw. Mroczne Umysły. Każdy z nich jest skrupulatnie wyłapywany przez władze i umieszczany w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza część serii "Jutro". Ile razy wyobrażaliście sobie wojnę? Wojnę, w której wasze państwo zostałoby zaatakowane? Pewnie myśleliście o roju bomb i hałasujących karabinach maszynowych. Ale przecież... To może zacząć się po cichu. Wraz z paczką przyjaciół wrócicie z obozu w odciętych od reszty świata górach i... nie zastaniecie żywej duszy. Tylko zwierzęta: Smutne, wygłodniałe... Nie działa radio ani telewizja. Co się dzieje!? To właśnie spotkało nastoletnią Ellie i jej przyjaciół. Kilkanaście dni w niedostępnych górach miało być ucieczką od rzeczywistości, ale po powrocie okazało się, że już nie ma przed czym uciekać. Niebawem przyjaciele dowiadują się, że ich rodzice zostali zamknięci na terenie wystawowym festynu, który odbył się tydzień temu, a pilnują ich liczni żołnierze wrogich państw. Zaczyna się walka o przetrwanie i niekończące się dylematy: Ratować innych czy siebie? Strzelić w kogoś czy pozwolić na strzelenie w siebie? Przyjaciele będą musieli ponownie skryć się w górach... i tam przeżyć wojnę.

Miałam naprawdę duże oczekiwania wobec "Jutra" i... nie zawiodłam się! A przynajmniej nie bardzo. Sam początek, pierwsze 50 stron rzeczywiście było nudne, ale im dalej, tym bardziej wciągała nas książka.

Po pierwsze, na uwagę zasługuje oczywiście pomysł i oryginalność powieści. Do tego klimat, który z każdą stroną robi się coraz bardziej niepokojący...

Niemal nieustające napięcie to kolejny aspekt, na który warto "spojrzeć". W "Jutrze" dzieje się dużo ⎼ choć trzeba przyznać, że akcja nie toczy się tam nieprzerwanie ⎼ i kiedy się dzieje, to na całego! Drżymy z obawy o bohaterów i nie jesteśmy w stanie odłożyć książki. Uważam, że na razie autor nie rozwinął jeszcze skrzydeł i pierwsza część serii była swojego rodzaju gruntem pod dalszą część historii ⎼ na to liczę!

Jeśli natomiast chodzi o kreacje postaci, była jak najbardziej w porządku. W porządku, ale nic więcej. Na plus należy natomiast odnotować to, iż mimo dużej liczby bohaterów, nie było trudno się w nich zorientować.

Niestety ta książka ma również wady, a nieprawdopodobne zbiegi okoliczności są z pewnością jedną z nich. Postrzelono kogoś? Doktor jest na miejscu! Obudzenie się akurat chwilę przed przelotem samolotów? Odhaczone! Od podobnych sytuacji aż się roiło, lecz trzeba przyznać, że ani trochę to nie przeszkadzało podczas czytania.

Podsumowując, "Jutro" jest naprawdę porządną książką młodzieżową, nie bez minusów, ale wciąż na poziomie. Najbardziej powinna się spodobać czytelnikom i czytelniczkom w wieku 12-16 lat, choć z pewnością i dla starszych ta powieść może stanowić lekką, przyjemną rozrywkę.

Pierwsza część serii "Jutro". Ile razy wyobrażaliście sobie wojnę? Wojnę, w której wasze państwo zostałoby zaatakowane? Pewnie myśleliście o roju bomb i hałasujących karabinach maszynowych. Ale przecież... To może zacząć się po cichu. Wraz z paczką przyjaciół wrócicie z obozu w odciętych od reszty świata górach i... nie zastaniecie żywej duszy. Tylko zwierzęta: Smutne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szósty tom serii "Zbrodnia niezbyt elegancka". Śmierć dziadka jest niespodziewanym ciosem dla Hazel Wong. Wraz z Daisy ma zostać zwolniona z lekcji i wrócić do Hongkongu na jakiś czas. Panna Wells początkowo nie wierzy w to, że dziadek jej przyjaciółki zmarł ze starości, a nie w wyniku morderstwa. Jest jednak bardzo zaskoczona, kiedy jej podejrzenia znajdują odbicie w rzeczywistości ⎼ lecz nie dotyczą staruszka. W windzie biurowca popełniono aż dwie zbrodnie ⎼ morderstwo i porwanie. Życie straciła Su Li, która dawniej opiekowała się Hazel, a zniknął nowy najmłodszy członek rodziny Wongów, Teddy. Absolutnie wszystko wskazuje na winę przyjaciółki Daisy ⎼ morderstwo popełniono za pomocą jej nefrytowej szpilki, a brak alibi i bardzo poważny motyw także działają na jej niekorzyść. Jak Hazel poradzi sobie w roli nie tylko detektywa, ale i głównej podejrzanej? Dodatkowo to ona zamiast Daisy będzie musiała objąć dowodzenie w śledztwie ⎼ przecież jej przyjaciółka nawet nie zna miejscowego języka! Natomiast czas kurczy się coraz szybciej, a Towarzystwo Detektywistyczne odkrywa fakt, że za zbrodniami nie stał groźny gang, triada, lecz ktoś, kogo dobrze znały...

Kolejny tom serii kryminalnej dla młodzieży trzyma poziom! Jak zwykle w powieściach Robin Stevens, doszukamy się tutaj bardzo dobrze przemyślanej zagadki, świetnie wykreowanych bohaterów oraz szczypty humoru.

Na początku chciałabym zwrócić uwagę na to, że w "Zbrodni na receptę", wszystko jest, jak określiła to w pewnym momencie Daisy, "na odwrót". To Hazel jej tutaj znaną z prowadzonych śledztw córką bankiera, a Daisy jedynie jej europejską przyjaciółką. Do tego triady ⎼ groźne i bardzo dobrze zorganizowane hongkońskie gangi ⎼ Daisy w życiu o nich nie słyszała, natomiast Hazel świetnie zna zarówno je, jak i osobliwe miejscowe zwyczaje. W tej części to ona wysuwa się na prowadzenie w śledztwie, a jej przyjaciółka musi nieco spuścić z tonu. Scena, w której nazwano Daisy "pomagierką" Hazel ⎼ bezcenna! :D

Bardzo podobało mi się również to, że w tym tomie dziewczyny dorastają i wyraźnie widzimy, że stają się coraz dojrzalsze. Prawda, Daisy wciąż jest śmiała i odważna, a Hazel bardzo skromna i łatwo ulegająca przyjaciółce, jednak już nie w takim stopniu jak w poprzednich częściach serii. Również i zdolności detektywistyczne rozwijają się ⎼ dziewczyny mogą pochwalić się jeszcze większą spostrzegawczością i przemyślnością.

Jednak oprócz tego sama konstrukcja powieści jest nieco inna. Choć mordercą jak zwykle okazuje się ktoś, o kim wcześniej wiedzieliśmy, mamy do czynienia również ze zorganizowaną działalnością przestępczą ⎼ wcześniej wspomnianymi triadami. W tym tomie pojawia się również wątek okupu, a ze względu na trzymanie Daisy i Hazel pod kloszem ⎼ urok chińskich zwyczajów ⎼ Towarzystwo Detektywistyczne tym razem prowadzi sprawę w nieco inny sposób. Swoją drogą, wydaje mi się, że wydarzenia ze "Zbrodni na receptę" w pewien sposób przypominają to, co wydarzyło się w Falligford w "Herbatce a arszenikiem".

Na plus trzeba zaznaczyć także przyjemny w odbiorze język, jakim posługuje się autorka oraz lekko poruszony wątek nienawiści i ignorancji względem drugiego człowieka ⎼ choć obie te rzeczy nie są niczym nowym. Prawdziwym smaczkiem jest klimat Hongkongu sprzed niemal stu lat, wykreowany po prostu świetnie. Robin Stevens zwróciła uwagę na każdy, nawet najmniejszy szczególik, taki jak tamtejsze przysmaki czy liczby, które uważane są za pechowe lub szczęśliwe. Czytając, wręcz my sami odczuwamy nieprawdopodobny upał i słyszymy hałas na ulicach, który nie ustaje nawet nocą.

Jedyne, do czego mogę się przyczepić to zakończenie. Odniosłam wrażenie, że zostało napisane... ot tak, żeby było. Nie mówię tu o scenie finałowej, która była naprawdę dobra, lecz o tym, co działo się po niej.

"Zbrodnia na receptę" to z pewnością godny polecenia kryminał młodzieżowy. Trzyma w napięciu, zmusza do myślenia, a miejscami również wzrusza i bawi. Najbardziej powinien spodobać się czytelniczkom w wieku 10-15 lat.

Szósty tom serii "Zbrodnia niezbyt elegancka". Śmierć dziadka jest niespodziewanym ciosem dla Hazel Wong. Wraz z Daisy ma zostać zwolniona z lekcji i wrócić do Hongkongu na jakiś czas. Panna Wells początkowo nie wierzy w to, że dziadek jej przyjaciółki zmarł ze starości, a nie w wyniku morderstwa. Jest jednak bardzo zaskoczona, kiedy jej podejrzenia znajdują odbicie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do czego jesteś gotów się posunąć, by przerwać swoje życie toczone za kulisami i wyjść na scenę?

Nastoletnia Venus żyje w cieniu swojej niezwykłej przyjaciółki Sydney – gwiazdy nie tylko w lokalnym teatrze, ale także wśród znajomych i adoratorów. Vee może i jest ładna, ale Sydney jest ładniejsza; Vee może i jest zdolna, ale Sydney jest zdolniejsza; Vee może i jest odważna, ale Sydney jest odważniejsza... Kierowana impulsem Venus postanawia wziąć udział w internetowej grze Nerve, polegającej na wykonywaniu upokarzających wyzwań i transmitowaniu ich na stronie Nerve. Wreszcie będzie mogła zaistnieć; reflektor zwróci się w jej stronę. Dodatkową motywacją są kosztowne nagrody, jakie Nerve oferuje za każde wykonane wyzwanie. Z pomocą znajomego z teatru, Tommy'ego, oraz przystojnego, nowo poznanego Iana Vee da z siebie wszystko, by dojść do finału Nerve... Jednak czy cena nie okaże się zbyt wysoka, a gra zbyt... niebezpieczna?

Z początku myślałam, że "Nerve" będzie książką nudną i w zasadzie niepotrzebną, na mojej książkowej liście figurowała właściwie jako pozycja tylko do odhaczenia. Nie spodziewałam się po niej niemal żadnej rozrywki, nie mówiąc o emocjach! Powiem po prostu, że myliłam się co do tej lektury.

W "Nerve" odnajdziemy przede wszystkim oryginalny i – co ostatnio rzadko się zdarza w książkach, które czytam – świetne wykonanie. Mamy tutaj również niezwykle realistycznych bohaterów, ze swoimi rozterkami, złamaniami i mniejszymi czy większymi radościami. Niebezpieczna gra internetowa dała pretekst autorce do wgłębienia się w psychikę postaci i pokazania ich zachowań w kryzysowych sytuacjach, co wyszło naprawdę dobrze. Świetnie pokazano również przemianę, jaką przeszła Vee.

Na plus trzeba także zaznaczyć napięcie. Przez całą lekturę czułam przynajmniej lekki niepokój, a podczas rundy finałowej niemalże nie zaczęłam krzyczeć (w jednym momencie przez prawie całą minutę powtarzałam "nie, nie, nie, nie, nie..." ;)). Co prawda zakończenie samo w sobie było bardzo rozczarowujące, ale epilog trochę – ale tylko trochę! – naprawił moją ocenę.

Mimo licznych zalet, "Nerve" posiada również wady. Jedną z nich jest z pewnością nieszczególna dbałość o szczegóły. Można było je dopracować, ale tak naprawdę drobne nieścisłości ani trochę nie przeszkadzają w lekturze.

Dodatkowo trochę irtytowała mnie relacja głównej bohaterki z Ianem – przewidywalna i prosta.

Minusem było także niezbyt dobre wytłumaczenie końca rudny finałowej. Dzieje się tam na tyle dużo, że czytelnik nie może się połapać w zdarzeniach, w czym nie pomaga niewyrobiony język autorki.

Mimo wszystko polecam tę książkę. Zdecydowanie nada się na zastój czytelniczy, by nieco "pchnąć" się do przodu. Najbardziej powinna się spodobać czytelniczkom w wieku 13/14-17 lat.

Do czego jesteś gotów się posunąć, by przerwać swoje życie toczone za kulisami i wyjść na scenę?

Nastoletnia Venus żyje w cieniu swojej niezwykłej przyjaciółki Sydney – gwiazdy nie tylko w lokalnym teatrze, ale także wśród znajomych i adoratorów. Vee może i jest ładna, ale Sydney jest ładniejsza; Vee może i jest zdolna, ale Sydney jest zdolniejsza; Vee może i jest odważna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Był moment, że pomyślałem <No tak. Jestem martwy>. Wspomnienie tamtej nocy uparcie wraca, a ja nie przestaję się bać. Choć minęły dwa tygodnie, jestem przerażony jak nigdy dotąd. (...) To się jeszcze nie skończyło. I (...) nigdy tak naprawdę się nie skończy".


Ryan McCray to piętnastolatek, niedoszły pisarz i mieszkaniec niewielkiej mieścinki o nazwie Dolina Szkieletów. Po tajemniczym wypadku w lesie w Dolinie Szkieletów musi spędzić długie tygodnie w szpitalu, z ogromnym gipsem na nodze. Dodatkowo rodzice nie dają mu spokoju. Kontrolują chłopaka bardziej skrupulatnie niż FBI ⎼ regularnie sprawdzają skrzynkę mailową chłopaka, historię wyszukiwania jego komputera i starają się cały czas mieć go na oku. A to wszystko dlatego, by historia ostatnich wakacji, nagle zakończona złamaniem nogi przez Ryana, nie zatoczyła koła. Wspomnienia chłopaka sprzed tych kilku tygodni są poszatkowane, nie pamięta, co dokładnie się stało w Dolinie Szkieletów. Tym razem jednak zamierza dociec prawdy, rzecz jasna, wraz ze swoją przyjaciółką Sarah Fincher, z którą prowadził poprzednie śledztwo. Kiedy jednak wpadają na trop starej machiny w lesie, ducha zmasakrowanego w "wypadku" Joego Busha oraz niepokojącego stowarzyszenia... Mają pewność, że nie skończy się to dobrze.

Niestety, ta książka okazała się sporym rozczarowaniem. Z pewnością nie jest zła, lecz również do najwybitniejszych nie należy, a moje oczekiwania względem niej były stanowczo wygórowane. Pomysł był naprawdę oryginalny i z potencjałem, mam jednak wrażenie, iż wykonanie "zepsuło" mój obraz tej powieści.

Pierwsze, do czego mogę się przyczepić, to sposób poprowadzenia fabuły. Miało być mrocznie, ale moim zdaniem autor nie do końca osiągnął swój cel. Jest jeszcze śledztwo ⎼ przy czym owe śledztwo to zaledwie kilka krótkich rozmów z ludźmi (w tym znaczna większość telefonicznych), internetowy research oraz przejrzenie gazet w bibliotece. Rozumiem, że ze złamaną nogą Ryan zwyczajnie nie był w stanie zrobić nic więcej, ale jednak... czegoś brakowało. Sarah być może rzeczywiście udawała się do tej zagadkowej machiny w Dolinie, a efekty jej poczynań otrzymywaliśmy w postaci filmików, które mogliśmy obejrzeć po wejściu na stronę internetową i wpisanie hasła. To naprawdę genialny pomysł, ale u mnie niestety strona internetowa nie chciała wczytać ⎼ ekran był czarny pomimo dobrego łącza internetowego. Nie wiem, czy to kwestia sprzętu czy czegoś innego, w każdym razie nieco przeszkadzało.

Nie podobała mi się również sama struktura tajemnicy skrywanej przez mieszkańców Doliny Szkieletów. Zdecydowanie poszło to nie w tą stronę, w którą się spodziewałam, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Warto zaznaczyć także, że po głębszym zastanowieniu można domyślić się rozwiązania większości tajemnic, być może poza szczegółami tej głównej zagadki ⎼ ona akurat bardzo mnie zaciekawiła :)

Mimo wad, ta książka ma również zalety. Jedną z nich, poza samym pomysłem na powieść, jest bez wątpienia kreacja bohaterów. Przez te niecałe 200 stron nie zdążyliśmy ich poznać zbyt dobrze, ale wydają się dobrze wykreowani i realistyczni. Na plus należy odnotować również to, że Ryan ⎼ narrator "Doliny..." ⎼ nie posługuje się sztywnym językiem, choć nie pisze w sposób młodzieżowy. Było to naprawdę miłą odskocznią od na zmianę dzieci używających sformułowań odpowiednich dla doktorów z wieloletnim stażem, a "typowo młodzieżowym" językiem naszpikowanym przekleństwami i niedbałością w ogóle. Między innymi ze względu na styl pisania książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Miłym smaczkiem okazały się być również wzmianki do klasyków literatury grozy. Muszę przyznać, że nie czytałam żadnej z wymienionych tam książek, ale mimo wszystko to było miłym zaskoczeniem.

Polecam "Dolinę Szkieletów", szczególnie na "zastój czytelniczy" oraz dla nastolatków, którzy chcą rozpocząć przygodę z czytaniem dla rozrywki. Myślę, iż najbardziej spodoba się ona czytelniczkom i czytelnikom w przedziale wiekowym 11/12-15 lat, choć dla starszych również może stać się przyjemnym oderwaniem od rzeczywistości. Mimo błędów, ta powieść to wciągająca lektura, od której trudno się oderwać!

"Był moment, że pomyślałem <No tak. Jestem martwy>. Wspomnienie tamtej nocy uparcie wraca, a ja nie przestaję się bać. Choć minęły dwa tygodnie, jestem przerażony jak nigdy dotąd. (...) To się jeszcze nie skończyło. I (...) nigdy tak naprawdę się nie skończy".


Ryan McCray to piętnastolatek, niedoszły pisarz i mieszkaniec niewielkiej mieścinki o nazwie Dolina Szkieletów....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Will Grayson, Will Grayson John Green, David Levithan
Ocena 7,0
Will Grayson, ... John Green, David L...

Na półkach: ,

Will Grayson oraz will grayson. Pierwszy z nich to zagorzały fan zespołu Neutral Milk Hotel, przyjaciel ogromnego rozmiarem Kruchego Coopera o orientacji homoseksualnej i nastolatek, który być może ⎼ ale tylko być może ⎼ zauroczył się w pewnej równieśniczce imieniem Jane. monotonne dni willa graysona drugiego, chłopaka mieszkającego w zaniedbanym mieszkaniu z matką i owładniętego depresją, są przerywane rozmowami na czacie z isaakiem, którego chłopak poznał w internecie. Pewnego dnia ścieżki obu Willów się krzyżują w dosyć... niespodziewany sposób.

Już nigdy nie pomyślę, że mogłam zawieść się na Greenie, przysięgam! Choć początek tej książki rzeczywiście można uznać za nużący, z każdą stroną robi się coraz zabawniej i ciekawiej. Koniec natomiast rzeczywiście jest wyidealizowany i być może nawet spodziewany, ale z pewnością niesamowicie uroczy i sympatyczny. Powieść tę czytało się miło i przyjemnie, z uśmiechem na ustach.

"Will Grayson, Will Grayson" z pewnością ma co najmniej kilka najmocniejszych stron, a jedną z nich są bohaterowie. Naprawdę, autorzy mocno się postarali, by postaci były ludzkie. Moim zdaniem wyszło to nawet lepiej niż w nieco bardziej znanych "Żółwiach aż do końca". Dodatkowo każdy z bohaterów ma taką osobliwą cechę, iż czujemy do nich sympatię, niezależnie od tego, co zrobili.

Do gustu przypadł mi również swobodny i zabawny język, jakim John Green i David Levithan opisywali losy dwóch Willów Graysonów.

Na plus trzeba odnotować sposób poprowadzenia historii. Kiedy ścieżki głównych bohaterów przecinają się ze sobą, nie następuje wielkie "bum!" w ich życiu, to bardziej powolne i spokojne przemiany. Warto zaznaczyć także, że Will Grayson oraz Will Grayson nie zostają nagle najlepszymi przyjaciółmi, a w jednym momencie wszystko dobrze się kończy. Aż do końca powieści są luźnymi znajomymi.

Niestety nie spodobało mi się to, w jaki sposób przedstawiono historię Willów Graysonów. Perspektywa jest pierwszoosobowa, a rozdziały prowadzone naprzemiennie przez głównych bohaterów. Na początku jednak nie mogłam się połapać, który Will jest którym i trochę pogubiłam się w historii. Warto zaznaczyć, że drugi Will Grayson ⎼ z depresją i internetowym kumplem Isaakiem ⎼ używa tylko małych liter, co może pomóc w identyfikacji.

Ogromnie polecam tę książkę. To niezwykle zabawna i na pewno nieco wzruszająca powieść, która oprócz solidnej dawki rozrywki zapewni nam również lekcję tolerancji. Najbardziej powinna spodobać się czytelnikom i czytelniczkom w przedziale wiekowym 13-17 lat, choć starsi również mogą po nią sięgnąć.

Will Grayson oraz will grayson. Pierwszy z nich to zagorzały fan zespołu Neutral Milk Hotel, przyjaciel ogromnego rozmiarem Kruchego Coopera o orientacji homoseksualnej i nastolatek, który być może ⎼ ale tylko być może ⎼ zauroczył się w pewnej równieśniczce imieniem Jane. monotonne dni willa graysona drugiego, chłopaka mieszkającego w zaniedbanym mieszkaniu z matką i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Carter i Sadie Kane to rodzeństwo, które widzi się jedynie okazjonalnie i ⎼ jak to brat z siostrą ⎼ nie przepada za sobą nawzajem. Chłopaka wychowuje jego ojciec, znamienity egiptolog, a po śmierci matki dziadkowie Sadie zamieszkała z dziadkami. Podczas jednej z obowiązkowych wizyt ich ojca, zabiera on swoje dzieci do muzeum, gdzie te stają się świadkami nieprawdopodobnych zdarzeń.

Wiele osób chwali Riordana, naprawdę wiele. Mnie jednak jego powieści nie przypadły do gustu ⎼ a nie mówię tu tylko o "Kronikach rodu Kane", ale również o legendarnym już Percym Jacksonie, którego przeczytałam jakiś czas temu. Wydają mi się okropnie dziecinne, a należy zaznaczyć, że mieszczę się w grupie wiekowej odbiorców. Przyznaję: książki Ricka Riordana są pełne przygód i akcji, ale nie brak tam również zakrawających o czysty absurd sytuacji oraz schematów.

W "Kronikach rodu Kane" najbardziej irytowali mnie, o dziwo, główni bohaterowie bohaterowie. Z lektury Percy'ego Jacksona pamiętam, że tam postaci wykreowano naprawdę dobrze. Tutaj jednak Sadie i Carter są do bólu płascy i nienaturani. Kompletnie się z nimi nie związałam.

W "Czerwonej piramidzie" aż roi się od wspomnianych wcześniej absurdów. To dobrze, jak książka zaskakuje... ale nie w taki sposób! Nastolatkowie skutecznie posługujący się mieczami, które mają pierwszy raz w ręku? Dlaczego nie! W tej powieści spotkamy więcej tego rodzaju sytuacji i mnóstwo nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. W połączeniu z irytującymi bohaterami, nieciekawą ⎼ według mnie ⎼ fabułą oraz schematami tworzyło to nieszczególnie porywającą lekturę.

Jednak ta książka ma także zalety. Liczne zwroty akcji, rozbudowany świat przedstawiony i lekki język autora z pewnością do nich należą. Nie uratowały one jednak mojego zdania o tej książce. Odnoszę wrażenie, że gdybym była chociaż rok lub dwa młodsza, ta książka miałaby szansę bardziej mi się spodobać.

Carter i Sadie Kane to rodzeństwo, które widzi się jedynie okazjonalnie i ⎼ jak to brat z siostrą ⎼ nie przepada za sobą nawzajem. Chłopaka wychowuje jego ojciec, znamienity egiptolog, a po śmierci matki dziadkowie Sadie zamieszkała z dziadkami. Podczas jednej z obowiązkowych wizyt ich ojca, zabiera on swoje dzieci do muzeum, gdzie te stają się świadkami nieprawdopodobnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jeśli słyszysz tę wiadomość, to znaczy, że zostałaś zaproszona do uczestnictwa w Piekielnym Wyścigu. (...) Piekielny Wyścig trwa trzy miesiące i obejmuje cztery ekosystemy: pustynię, morze, góry i dżunglę. Nagrodą dla zwycięzcy będzie lek ⎼ remedium na każdą chorobę dla jednej, dowolnie wybranej przez niego osoby. (...) Zwycięzca może być tylko jeden."

Teoretycznie Tella Holloway powinna z całego serca nienawidzić swojego brata Cody'ego. To w końcu ze względu na jego chorobę rodzina przeniosła się do Zapadłej Dziury w Montanie, a w ich nowym domu jakiekolwiek urządzenia elektroniczne są zabronione. W dodatku musiała przejść na nauczanie domowe! Mimo to Tella kocha swojego brata z całego serca i szczerze pragnie, by wyzdrowiał. Dlatego też waha się tylko chwilę, kiedy w dosyć osobliwy sposób otrzymuje propozycję wzięcia udziału w Piekielnym Wyścigu, w którym nagroda z pierwsze miejsce może ocalić Cody'ego przed nieuchronną dotąd śmiercią.

Przyjemna i dynamiczna młodzieżówka ⎼ to właśnie "Ogień i woda". Na pewno nie jest to wybitna pod względem warsztatu pisarskiego książka, ale jak najbardziej sprawdzi się w roli porywającego i emocjonującego czytadełka na (już niedługo!) wakacyjne wieczory.

Muszę przyznać, że początek mnie nie zachwycił. Bohaterka, jej myśli i zachowania niesamowicie irytują. Miałam wrażenie, że autorka na siłę stara się pisać językiem młodzieżowym, tak, by trafić do nastoletniego odbiorcy. Niestety, z marnym skutkiem.

Pierwsze 50-100 stron okropnie się ślimaczy, ale naprawdę warto to przemęczyć. Potem otrzymujemy elektryzującą dawkę napięcia na każdym kroku, mnóstwo akcji i zaskakującą fabułę. Victoria Scott bawi się emocjami czytelników i robi to po mistrzowsku! Dawno nie przygnębiła mnie tak bardzo śmierć jednej z postaci ani nie przeraził żaden zwrot akcji.

Około połowy książki Tella w dalszym ciągu jest irytująca, ale już nie w tym stopniu, co wcześniej. Być może to kwestia jej przemiany, a może po prostu przestałam zwracać na nią uwagę. Tak, wiem, niby nie powinnam, to główna bohaterka... Ale czytając tę książkę, czułam się, jakbym weszła do ogromnej księgarni z wyprzedażami ⎼ wiecie, co mam na myśli ;) Nie wiedziałam, na co patrzeć! Ledwo zdążyliśmy odetchnąć po jednym zwrocie akcji, a pisarka już serwowała nam kolejny.

Na plus zasługuje również oryginalny pomysł na fabułę. To dosyć spory powiew świeżości, choć czasem miałam wrażenie, że niektóre wątki poboczne nieco zalatują młodzieżówkowymi schematami... Jednak to nie przeszkadzało mi w lekturze.

Spodobała mi się również kreacja innych bohaterów ⎼ do bólu ludzcy, co, o ironio, ukazywało się, gdy śmierć pukała do ich drzwi. Naprawdę, dawno nie spotkałam się z tak fantastycznie wykreowanymi postaciami. Z wyjątkiem Telli jestem zauroczona absolutnie wszystkimi.

W "Ogniu i wodzie" doszukamy się również wątku miłosnego, który, niestety, w przeciwieństwie do ogólnego pomysłu powieści jest zwyczajnie kiepski. Chemia pomiędzy bohaterami w zasadzie nie jest niczym podparta. Pojawia się także silny i przystojny, lecz okrutny (bo jakżeby inaczej?) psychol, który na zabój zakochał się w naszej głównej bohaterce, ale my od początku wiemy, że on jest tylko przeszkodą na drodze do szczęśliwego życia Telli i jej kawalera. A jeżeli już jesteśmy przy watku romantycznym ⎼ ciekawa jestem, jak autorka rozwiąże pewien problem, który pojawił się w związku z miłością pomiędzy Tellą a chłopakiem-którego-imienia-nie-zdradzę-ponieważ-nie-chcę-spojlerować.

Książka zdecydowanie jest godna polecenia i z pewnością ma szansę stać się ulubioną książką niektórych ⎼ ja. owszem, polubiłam tę powieść, ale nieco odrzuca mnie klimat dżungli, pustyni, morza i gór ⎼ zwyczajnie nie przepadam za takim tłem historii. Według mnie"Ogień i woda" najbardziej spodoba się czytelniczkom w przedziale wiekowym 13-16 lat.

"Jeśli słyszysz tę wiadomość, to znaczy, że zostałaś zaproszona do uczestnictwa w Piekielnym Wyścigu. (...) Piekielny Wyścig trwa trzy miesiące i obejmuje cztery ekosystemy: pustynię, morze, góry i dżunglę. Nagrodą dla zwycięzcy będzie lek ⎼ remedium na każdą chorobę dla jednej, dowolnie wybranej przez niego osoby. (...) Zwycięzca może być tylko jeden."

Teoretycznie Tella...

więcej Pokaż mimo to