rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Nie jestem w stanie ocenić tej książki. Mimo naprawdę przyjemnej lektury, niemal do ostatnich rozdziałów, zakończenie to jedno wielkie nieporozumienie. Dramatyzm? Tragiczna historia miłosna? Raczej zmarnowany potencjał. Ta opowieść naprawdę mogła mieć zakończenie, które nada historii jakiejś głębi. Tymczasem jest po prostu miałkie i nijakie. I cała opowieść, te relacje miedzy bohaterami, ich więzi i historie po prostu tracą sens bo okazuje się, że to wszystko prowadzi donikąd, a ich decyzje... No właśnie, czy były dobre, czy złe? Zdecydowanie ta historia zasługiwała na lepsze zamknięcie, i wcale nie mam na myśli szczęśliwego zakończenia, po prostu zakończenie zepsuło całą magię tej opowieści. Zachwyty byłyby całkiem zrozumiałe i podzielona, gdyby nie ta końcówka. Spłycona, miałka. Stracony potencjał.

Nie jestem w stanie ocenić tej książki. Mimo naprawdę przyjemnej lektury, niemal do ostatnich rozdziałów, zakończenie to jedno wielkie nieporozumienie. Dramatyzm? Tragiczna historia miłosna? Raczej zmarnowany potencjał. Ta opowieść naprawdę mogła mieć zakończenie, które nada historii jakiejś głębi. Tymczasem jest po prostu miałkie i nijakie. I cała opowieść, te relacje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

X-men, Avengers, The Defenders, The Umbrella Academy. Zapomnijcie o superbohaterach i złoczyńcach jakich znacie.
"Vicious" to niezwykła opowieść o ambicjach, zazdrości, pożądaniu i nadprzyrodzonych mocach, ale w zupełnie innym wydaniu.
Nie od dziś wiadomo, że jeśli V.E.Schawb się za coś zabierze to często zamienia się w złoto. "Viocious" to na pewno najmroczniejsza powieść spod jej pióra. W "Vicious" zamiast typowych heores&villians mamy osoby zwane jako PonadPrzeciętne, również o nadnaturalnych mocach, ale tutaj podobieństwo się kończy. To nie są bohaterowie, którym kibicujemy od początku i łapią nas za serducho. Często nie rozumiemy ich decyzji, ale nadal chcemy śledzić ich losy. To prawdziwe studium psychologiczne postaci, poznajemy ich poprzez czyny i decyzje jakie podejmują. Tutaj nic nie jest czarno-białe.
Mroczna, mocna i wyjątkowa historia, która ciężko jednoznacznie zaklasyfikować. Szalony, mroczny i nawet taki creepy pomysł na całą historię, ale raczej dla starszych odbiorców.

X-men, Avengers, The Defenders, The Umbrella Academy. Zapomnijcie o superbohaterach i złoczyńcach jakich znacie.
"Vicious" to niezwykła opowieść o ambicjach, zazdrości, pożądaniu i nadprzyrodzonych mocach, ale w zupełnie innym wydaniu.
Nie od dziś wiadomo, że jeśli V.E.Schawb się za coś zabierze to często zamienia się w złoto. "Viocious" to na pewno najmroczniejsza powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Danielle L. Jensen tworzy naprawdę magiczne, bajkowe światy. Każda jej powieść to niesamowita historia w nurcie young fantasy.
W większości tego typu powieści ich sukces zależy od postaci. Na szczęście Jensen udaje się wykreować główne bohaterki, które mają coś do powiedzenia, walczą o swoje. Nie są bez skazy, ale są to pełnokrwiste i działające, aktywne bohaterki.
"Królestwo mostu" to walka o władzę, miłość, intrygi i magia. Czy takie połączenie może się nie udać? Często się tak zdarza, że czegoś jest za dużo. Jensen wypracowała te proporcje do perfekcji.
Jeszcze nie dawno na półkach i ekranach rządziły Igrzyska śmierci i Niezgodna. I coraz trudniej zadowolić fanów tych tytułów i podobnego gatunku. Na szczęście mamy Jensen i jej powieści, które sprawdzą się idealnie i trzymają poziom tego typu fantastyki.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Danielle L. Jensen tworzy naprawdę magiczne, bajkowe światy. Każda jej powieść to niesamowita historia w nurcie young fantasy.
W większości tego typu powieści ich sukces zależy od postaci. Na szczęście Jensen udaje się wykreować główne bohaterki, które mają coś do powiedzenia, walczą o swoje. Nie są bez skazy, ale są to pełnokrwiste i działające, aktywne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Tatuażysta z Auschwitz" to chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści ostatnich czasów. Z jednej strony historia oparta na faktach, części naszej historii, choć brutalnej, to takiej o której nie wolno zapomnieć. Z drugiej, fikcja literacka, historia miłosna przedstawiona przez autorkę na podstawie prawdziwej opowieści głównego bohatera. Nic dziwnego, że ten tytuł wywołuje tyle szumu. Już samo to połączenie sprawia, że zapala się ostrzegawcza lampka. Wydarzenia z przeszłości, zwłaszcza te trudne, to coś czego nie powinno się ani zmieniać, ani koloryzować. To coś, o czym trzeba trzeba. Co zrobić by tą pamięć zachować? Czy w imię tej pamięci warto nieco ubarwić niektóre fakty? To jest pytanie z którym musi zmierzyć się czytelnik powieści Heather Morris. Autorka podjęła się niełatwego zadania i zrobiła co mogła. Stworzyła historie na nowo. Bo czy "Tatuażysta..." to nie jest trochę taki retelling tego co się wydarzyło w Auschwitz? To bardzo trudne i bolesne wydarzenia, których wydawałoby się nie wolno wykorzystywać w podobny sposób. Ale jednak autorka to zrobiła. Czy jej się udało i czy była to słuszna decyzja każdy czytelnik powinien ocenić sam. Jedno jest pewne. Ta historia sprawiła, że temat Auschwitz cały czas żyje w naszej pamięci.

"Tatuażysta z Auschwitz" to chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści ostatnich czasów. Z jednej strony historia oparta na faktach, części naszej historii, choć brutalnej, to takiej o której nie wolno zapomnieć. Z drugiej, fikcja literacka, historia miłosna przedstawiona przez autorkę na podstawie prawdziwej opowieści głównego bohatera. Nic dziwnego, że ten tytuł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę rzadko sięgam po literaturę faktu. Jeśli już to nastąpi, to musi być wyjątkowa lektura, która porwie swoją tematyką. Dlatego jak na prawdziwą muzykoholiczkę przystało nie mogłam przegapić "Festiwali wyklętych". Kulisy festiwalowych występów czołowych artystów polskiej sceny czasów PRLu. Artystów, bez których polska muzyka dziś by nie zaistniała. Festiwale, o których większość nawet nie miała pojęcia. Podczas gdy czołówkę objęło Opole i Sopot trudno uwierzyć, że było coś więcej. Coś, co też skrywa swoje smaczki i tajemnice. Bartosz Żurawiecki odwalił kawał dobrej roboty, czego każdy aspirujący dziennikarz może tylko pozazdrościć. Reportaż został podzielony na 6 części, które zawierają nie tylko bezpośrednie wypowiedzi artystów, wspomienia i cytaty czy fragmenty tekstów, ale także historyczne fotografie. "Festiwale wyklęte" to kawał świetnej dokumentacji i ciężkiej pracy. Zapomnijcie więc o tym, że dziś mamy Opener, Woodstock, Orange czy inne komercyjne festiwale i cofnijcie się wstecz, aby poznać jak wyglądała polska scena festiwalowe, zanim zalały ją gwiazdy z zachodu i reszty świata.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Naprawdę rzadko sięgam po literaturę faktu. Jeśli już to nastąpi, to musi być wyjątkowa lektura, która porwie swoją tematyką. Dlatego jak na prawdziwą muzykoholiczkę przystało nie mogłam przegapić "Festiwali wyklętych". Kulisy festiwalowych występów czołowych artystów polskiej sceny czasów PRLu. Artystów, bez których polska muzyka dziś by nie zaistniała. Festiwale, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Dobre ciastko" nie takie dobre? Z jednej strony erotyk, z drugiej komedia. Czym tak naprawdę jest debiut Joanny Dubler?
To historia Zuzi, bohaterki, która stoi na progu przed 30stką i poszukuję własnej seksualności. Niestety kiedy imię głównej postaci jest zdrobnieniem już mi się zapala czerwone światło. Nie lubię bezpodstawnych zdrobnień, jednak w tym wypadku wyjątkowo podkreśla ono dziecinny i może lekko niedojrzały charakter bohaterki. Zuzia pragnie nowych doznań erotycznych, których nie jest w stanie zapewnić jej partner, więc obiera nową drogę poszukiwań. Próbuję udowodnić, że jest wyzwoloną kobietą i pokonać swoje wewnętrzne dziecko, za jakie uważa ją rodzina i otoczenie. Walka jest trudna. Czy udana? Tutaj pojawia się problem. Z jednej strony dobrze, że takie powieści powstają i coraz więcej mówi się o kobiecych potrzebach. Ale z drugiej nie do końca są one przedstawiane we właściwym świetle. Może to kwestia jeszcze świeżego pióra pani Joanny, bo temat zdecydowanie wart opisania, jednak czy akurat w takiej postaci? Nie jestem przekonana.
https://czytampierwszy.pl/pl/

"Dobre ciastko" nie takie dobre? Z jednej strony erotyk, z drugiej komedia. Czym tak naprawdę jest debiut Joanny Dubler?
To historia Zuzi, bohaterki, która stoi na progu przed 30stką i poszukuję własnej seksualności. Niestety kiedy imię głównej postaci jest zdrobnieniem już mi się zapala czerwone światło. Nie lubię bezpodstawnych zdrobnień, jednak w tym wypadku wyjątkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakub Ćwiek znów to zrobił!
Gdy skończyła się seria przygód o Kłamcy trudno byłoby podejrzewać, że ta szalona postać jeszcze kiedyś powróci. Ale stało się, Loki znowu przewija się na kartach powieści, choć tym razem to nie on gra pierwsze skrzypce. Teraz więcej miejsca na tej scenie należy się Aniołom "Stróże 2. Brudnopis Boga" to kontynuacja przygód o tajemniczej organizacji Wina, która nadzoruje pracę i działania aniołów stróży, którzy.. okazuje się, że wcale tacy angielscy nie są. W tej części możemy dowiedzieć się o nich czegoś więcej, odkryć tajemnice tej instytucji. W końcu nikt tak jak Jakub Ćwiek nie potrafi przeplatać wątków fantastycznych, w dodatku tych zaczerpniętych zarówno ze swoich poprzednich powieści jak i z popkultury. "Brudnopis Boga" trzyma poziom swojej poprzedniczki, więc nie ma się tu do czego przyczepić. Nowe przygody, tajemnice i jak zwykle król i mistrz kłamstwa, który ma swoje wielkie wejście i pojawia się właśnie wtedy, kiedy powinien. Robi swoje, jak zwykle zawodowo. Oczywiście poza Lokim, Ćwiekowi udaje się wykreować także bohaterów, poznanych już w poprzedniej części, czyli Zadra i Butch, którzy także zasługują na uznanie i sympatię czytelnika. Nie brakuje ostrego humoru, z którego słynie Ćwiek i mistrzowskich zwrotów akcji.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Jakub Ćwiek znów to zrobił!
Gdy skończyła się seria przygód o Kłamcy trudno byłoby podejrzewać, że ta szalona postać jeszcze kiedyś powróci. Ale stało się, Loki znowu przewija się na kartach powieści, choć tym razem to nie on gra pierwsze skrzypce. Teraz więcej miejsca na tej scenie należy się Aniołom "Stróże 2. Brudnopis Boga" to kontynuacja przygód o tajemniczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pan romantyczny" to początek kolejnej serii Leisy Rayven, autorki cyklu o złym Romeo i złej Julii.
Tym razem również mamy ciekawy koncept bohaterów i sam pomysł na takich a nie innych bohaterów wydaje się obiecujący. A jak jest w rzeczywistości? On, Max, to tzw. pan do towarzystwa, który zarabia na życie wcielając się w rolę trgo idealnego. Skojarzenie z netflixowym hitem "Wynajmij sobie chłopaka" będzie tutaj bardzo trafne, żeby dobrze zobrazować czym zajmuje się nasz bohater. Z tego powodu Max juz do ostatniej strony otrzymał twarz Noah Centineo (sic!). A ona? Jeśli główna bohaterka jest dziennikarką i prowadzi własne śledztwo, to ja to kupuje w ciemno. Uwielbiam takie słodko-gorzkie relacje, darcie kotów, wzajemne dogryzki i całe to "wiesz, że ci się podobam ale nie chcesz tego przyznać". Tak, to oklepany motyw który znajdziemy w niemal każdym romansidle ale czy nie właśnie za to je kochamy? "Pan romantyczny" może i jest oklepany, czasem naiwny, ale przez to odprężający i idealny dla poszukujących lekkiej i świeżej lektury.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

"Pan romantyczny" to początek kolejnej serii Leisy Rayven, autorki cyklu o złym Romeo i złej Julii.
Tym razem również mamy ciekawy koncept bohaterów i sam pomysł na takich a nie innych bohaterów wydaje się obiecujący. A jak jest w rzeczywistości? On, Max, to tzw. pan do towarzystwa, który zarabia na życie wcielając się w rolę trgo idealnego. Skojarzenie z netflixowym hitem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy byłam nastolatka zakochałam się we włoskiej serii "Trzy metry nad niebem" Federico Moccia. Niegrzeczny chłopak, niepokorna dziewczyna. Bardzo brakowało mi podobnej historii, która działaby się na polskim podwórku. Aż do teraz, gdy pojawiła się "Dziewczyna z ogrodu" czyli pierwszy Tom serii "Niepokorni" Anki Sangusz. Tajemniczy buntownik i zakompleksiona indywidualistka. Oboje po przejściach, mają swoje mroczne sekrety i problemy typowe dla nastolatków. Może się wydawać, że to kolejna oklepana historyjka, ale tak naprawdę pośród powieści młodzieżowych brakuje takich, które poruszą ich prawdziwe problemy i to z czym nastolatki borykają się na codzień. Pierwsze młodzieńcze przeżycia, pierwsze zauroczenia. Całość wydaje się odrobinę infantylna, ale czy nie taka właśnie jest młodość? Lekka, ckliwa, beztroska. Jak i sama powieść. Ale nie brakuje w niej również poważniejszych tematów. Z jednej strony mamy walkę ze sobą, wiarą w samego siebie, samoakceptacją, próbą zdefiniowania i odnalezienia własnej drogi w życiu. Z drugiej zaś, relacje z otoczeniem, brak akceptacji rówieśników, problemy z przynależnością i dopasowaniem się do grupy. Historia przypomina stan młodzieńczego lekkoducha, z czym młodsi odbiorcy mogą się utożsamić, natomiast starsi czytelnicy z sentymentem wrócą do szczenięcych lat.

Gdy byłam nastolatka zakochałam się we włoskiej serii "Trzy metry nad niebem" Federico Moccia. Niegrzeczny chłopak, niepokorna dziewczyna. Bardzo brakowało mi podobnej historii, która działaby się na polskim podwórku. Aż do teraz, gdy pojawiła się "Dziewczyna z ogrodu" czyli pierwszy Tom serii "Niepokorni" Anki Sangusz. Tajemniczy buntownik i zakompleksiona indywidualistka....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsze skojarzenie jakie może nasuwać "Zbiór miłości niechcianych" Edyty Folwarskiej to połączenie serii Blanki Lipińskiej z reportażem "50 twarzy Tindera". Czy słusznie?
***
5 związków, 5 facetów, 5 słodko-gorzkich historii. Jak to w życiu bywa. Czyli najpierw zapowiada się kolorowo, a potem wiadomo, rzeczywistość weryfikuje. Autorka przedstawia nam losy głównej bohaterki Oliwii i jej perypetie w każdej z 5 relacji. Każda jest inna, w każdej pojawia się jakiś problem, który, leży, no właśnie, po czyjej tak naprawdę stronie? Tutaj każda płeć ma swoje racje. Mamy coś w rodzaju pseudo powieści, historii, która niby jest fikcyjna, ale już od początku widać podobieństwo z życiem osobistym autorki. Główna bohaterka podobnie jak Edyta Folwarska jest dziennikarką i pracuje w mediach. Skojarzenie, że autorka przedstawia swoje doświadczenia w formie fikcyjnej powieści nasuwa się samo. Może nie byłoby z tym problemu, gdyby poruszana tematyka była nieco inna. Niestety to, na czym być może w głównej mierze zależało autorce (a jeśli nie to powinno) zostało za słabo uwypuklone, czyli właśnie ten problem naszego polskiego społeczeństwa jaki mamy w nawiązywaniu relacji. Z jednej strony mamy zbyt wygórowane oczekiwania względem drugiej połówki, szukamy i szukamy, aż w końcu się znajdzie, super. Ale z drugiej, sami nie jesteśmy w stanie tym oczekiwaniom sprostać, i często nawet, gdy się uda to sytuacja po prostu nas przerasta. To właśnie jest główny przekaz tej powieści, który niestety mimo, być może dobrania nieodpowiedniej do takiej problematyki formy, został trochę ukryty i potraktowany po macoszemu. W efekcie mamy coś na zasadzie przygód zdesperowanej singielki, kolejnej nieudolnie, żądnej przygód Bridget Jones i stworzony stereotyp kobiety, z którym nie chciałbyśmy być kojarzone.
Podsumowując, stylizacja na historię autobiograficzną plus fragmenty rodem z "harlekinów" , czyli wstępne skojarzenia jak najbardziej trafne.

Pierwsze skojarzenie jakie może nasuwać "Zbiór miłości niechcianych" Edyty Folwarskiej to połączenie serii Blanki Lipińskiej z reportażem "50 twarzy Tindera". Czy słusznie?
***
5 związków, 5 facetów, 5 słodko-gorzkich historii. Jak to w życiu bywa. Czyli najpierw zapowiada się kolorowo, a potem wiadomo, rzeczywistość weryfikuje. Autorka przedstawia nam losy głównej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z polską literaturą zawsze było mi jakoś nie po drodze, a co dopiero jeśli chodzi o powieści obyczajowe, romantyczne czy melodramaty i to w dodatku spod męskiego pióra. Dlatego tak bardzo obawiałam się spotkania z "Nie pozwól mu odejść" Tomasza Kieresa. Czy słusznie?

Zacznijmy od tego, ze książka ujęła mnie już od pierwszych stron. No bo przecież każdy z nas uwielbia to uczucie, gdy może się utożsamić z głównym bohaterem, a o to wcale nie łatwo.
"Po drodze zajrzał do punktu z prasą. Tego samego, co zawsze. Teraz Rock -jest. Metal Hammer - jest. Kino, miesięcznik o filmach, który jako jedyny ostał się na rynku - jest." Jak dla mnie, za taką charakterystykę postaci +10 do "zajebistości" na start :)

To romantyczna historia, trochę taki melodramat, spotkanie dwójki ludzi po przejściach, których połączyło to "coś". Zawsze takie historie wydają się przereklamowane, bo albo są oklepane do bólu albo przekombinowane. Na szczęście autorowi udało się zachować tą równowagę i dopasować swój język do przedstawianej problematyki. Dzięki temu czyta się lekko, z pasją i emocjami. Bynajmniej nie jest to kolejna romantyczna powiastka dla młodzieży. Mamy tu dojrzałych bohaterów i taka jest cała powieść. Nieśpieszna, bezpretensjonalna, szczere i refleksyjna.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Z polską literaturą zawsze było mi jakoś nie po drodze, a co dopiero jeśli chodzi o powieści obyczajowe, romantyczne czy melodramaty i to w dodatku spod męskiego pióra. Dlatego tak bardzo obawiałam się spotkania z "Nie pozwól mu odejść" Tomasza Kieresa. Czy słusznie?

Zacznijmy od tego, ze książka ujęła mnie już od pierwszych stron. No bo przecież każdy z nas uwielbia to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pan przypadek i cykliści to 8 tom z cyklu komedii kryminalnej Jacka Getnera. Komedia kryminalna? Cóż, jeśli weźmiemy pod uwagę skojarzenia z tanimi i kiczowatymi historiami ze szklanego ekranu to od razu można by przekreślić ten gatunek. I do tego 8 tom? Jak można zacząć serię od środka, albo końca? Zapomnijcie o tym, w przypadku "Pana Przypadka" to się nie sprawdzi. I całe szczęście. Kolejność tomów nie odgrywa tu aż tak bardzo kluczowej roli, główny bohater Jacek Przypadek ma w sobie coś takiego, że wzbudza dużo sympatii a jego przygody śledzimy z przyjemnością. Każda kolejna zagadka to po prostu dobre zabawa. Nie liczcie tutaj na wyszukany kryminał. To lekka historia pełna zagadek, zagwozdek i ciekawych historii. Nie brakuje przy tym śmiechu, który wyjątkowo spina całość i nie przeszkadza w całej powieści. Bardzo przyjemna lektura na tą ponurą jesienną aurę.

Pan przypadek i cykliści to 8 tom z cyklu komedii kryminalnej Jacka Getnera. Komedia kryminalna? Cóż, jeśli weźmiemy pod uwagę skojarzenia z tanimi i kiczowatymi historiami ze szklanego ekranu to od razu można by przekreślić ten gatunek. I do tego 8 tom? Jak można zacząć serię od środka, albo końca? Zapomnijcie o tym, w przypadku "Pana Przypadka" to się nie sprawdzi. I całe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mogłoby się wydawać, że "Ostatnia noc Olivii" to kolejny thriller psychologiczny ze zbrodnią w tle. Ale to coś znacznie więcej. To dramat rodzinny, który porusza najgłębsze emocjonalne struny ukryte w zakamarkach duszy.
Tragedia, która spotkała główną bohaterkę Abi, to sytuacja, w której nie chciałby się znaleźć żaden rodzic. Wypadek córki, walka o jej życie w celu ratowania jeszcze nienarodzonej wnuczki. Traumatyczne przeszłość spowita tragedią powoduje odkrycie tajemnicy. Abi toczy śledztwo na własną rękę, próbując znaleźć drogę do prawdy gdy nic nie jest już takiego jak się wydawało a osoba, którą , jak myślała zna najlepiej na świecie i jest jej najbliższa, ma swoje tajemnice. Ból, napięcie i trauma. To jest historia na jeden kęs, ale wymaga mocnych nerwów. Intryguje, wywołuje ciarki, zastanawia. W końcu każdy z nas zaczyna zadawać sobie pytanie, jak dobrze znamy naszych najbliższych? Ile sekretów ukrywają, o których nie mamy pojęcia a które mogą zauważyć nie tylko o ich życiu?
http://www.czytampierwszy.pl/

Mogłoby się wydawać, że "Ostatnia noc Olivii" to kolejny thriller psychologiczny ze zbrodnią w tle. Ale to coś znacznie więcej. To dramat rodzinny, który porusza najgłębsze emocjonalne struny ukryte w zakamarkach duszy.
Tragedia, która spotkała główną bohaterkę Abi, to sytuacja, w której nie chciałby się znaleźć żaden rodzic. Wypadek córki, walka o jej życie w celu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z każdą kolejną częścią przygód o Kłamcy Jakub Ćwiek coraz bardziej pogrywa sobie z czytelnikiem. Mieliśmy grę karcianą, mieliśmy komiks, czas więc na powieść interaktywną! Wszakże Loki to nietuzinkowa postać, która wychodzi poza ramy standardowej powieści czy opowiadania i zasługuje na nadzwyczajną oprawę. Na czym to polega cały zabieg nie będę za dużo zdradzać, ale fakt że autor zostawił mały instruktaż jak czytać ten tom, a raczej daje nam swobodę w łamaniu tych zasad powinien być wystarczającą zachętą. A co mamy w środku? Sedno fabuły stanowi wojna Lokiego z samym sobą, a tak naprawdę z tworem własnych przekrętów. Jeśli zastanawiacie się czy jest coś czego ten zawadiaka nie może zmajstrować to pojawia się jego największy wróg. Alter ego, rywal i trochę sobowtór, konkurent, który momentami swoim szaleństwem przewyższa samego Lokiego, a ten musi się z nim uporać, bo na podium może pozostać tylko jeden bóg kłamstwa. No skoro już tyle psikusów zmalował, czas za nie zapłacić. Gra toczy się o najwyższą stawkę. Zabawa jak zwykle przednia, tym razem nawet podwójna bo mamy starcie dwóch bohaterów, a Kłamca który zawsze jest prowodyrem oszustw i sztuczek, tym razem musi zawalczyć o siebie. Dowcipna, pełnokrwista lektura to jak jazda pędzącym rollercoasterem. Pędzi na łeb, na szyję, wznosi się na szczyt szaleństwa i kończy wtedy, gdy wypruje z nas wszystkie emocje.
https://czytampierwszy.pl/

Z każdą kolejną częścią przygód o Kłamcy Jakub Ćwiek coraz bardziej pogrywa sobie z czytelnikiem. Mieliśmy grę karcianą, mieliśmy komiks, czas więc na powieść interaktywną! Wszakże Loki to nietuzinkowa postać, która wychodzi poza ramy standardowej powieści czy opowiadania i zasługuje na nadzwyczajną oprawę. Na czym to polega cały zabieg nie będę za dużo zdradzać, ale fakt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Loki, ah ten Loki. Kolejna część, kolejne przygody i intrygi. W tym przypadku napięcie jakby nieco spadło, czyta się nie śpiesznie,ale nadal przyjemnie. Loki wyrusza w podróż do odległych zakątków świata i rzuca czytelnika w kolejne punkty na mapie. Ponownie spotyka się z archaniołami, ale poznaje także kolejne bóstwa, m. in Bachusa i Erosa. To właśnie te dwie postacie kradną show całej części. Złośliwe przekomarzanki, ostre dowcipy i śmieszne wpadki. Ćwiek ma zdolność kreowania postaci nie tylko drugoplanowych, ale i epizodycznych, które w specjalnie dla nich napisanych scenach zapadają w serce czytelnika.
Pojawia się także wątek trupy teatralnej, który wprowadza kolejną historie i dodatkowo rozbudowuje świat przedstawiony w opowieści. To właśnie takie małe szczegóły, wątki, postacie czy miejsca są wyróżnikiem tej serii. Na tym opiera się kwintesencja dorobku Kłamcy i pióra samego Ćwieka.
https://czytampierwszy.pl/pl/

Loki, ah ten Loki. Kolejna część, kolejne przygody i intrygi. W tym przypadku napięcie jakby nieco spadło, czyta się nie śpiesznie,ale nadal przyjemnie. Loki wyrusza w podróż do odległych zakątków świata i rzuca czytelnika w kolejne punkty na mapie. Ponownie spotyka się z archaniołami, ale poznaje także kolejne bóstwa, m. in Bachusa i Erosa. To właśnie te dwie postacie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Loki jest taką postacią z popkultury, że spotkanie z nim w każdej formie to fantastyczna przygoda. Czy jest to dopiero wstęp do uniwersum, czy jest to komiks, gra karciana, czy zbiór opowiadań. Machinomachia to taki trochę powrót w czasie, bo autor zaserwował nam mały throw back dopiero po zakończeniu całej serii (jednak według nowego wydania można czytać po kolei, bo nie trzeba czekać natom 2.5). Loki nadal szaleje, ale mimo że to on jest naczelnym prowodyrem całego świata mamy też okazję spotkać bohaterów znanych z początku serii, m.in. Archanioł Gabriel. Loki znowu ze słynnym sobie luzem i swawolą odbywa kolejne szalone przygody, z których każda tak naprawdę mogłaby stanowić samodzielny tom. Ale nie taki jest cel Machinimachii. To trochę dopowiedzenie tego co wydarzyło się w "Bogu marnotrawnym" ale też pewnego rodzaju prezent dla fanów jak i pożegnanie z samą postacią Lokiego. Opowiastki są dosyć krótkie, pełne zwrotów akcji, ale niektóre z nich kończą się zdecydowanie za szybko, a rozbudowanie fabuły mogłoby im się bardziej przysłużyć. Jednak ze względu na to, że ta część została wydana po zakończeniu całej serii nie ma co narzekać, bo dała okazję na kolejne spotkanie z Kłamcą, który jak zawsze jest niezawodny, dowcipny i oszukuje czytelnika na każdym kroku.
https://czytampierwszy.pl/pl/

Loki jest taką postacią z popkultury, że spotkanie z nim w każdej formie to fantastyczna przygoda. Czy jest to dopiero wstęp do uniwersum, czy jest to komiks, gra karciana, czy zbiór opowiadań. Machinomachia to taki trochę powrót w czasie, bo autor zaserwował nam mały throw back dopiero po zakończeniu całej serii (jednak według nowego wydania można czytać po kolei, bo nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jakub Ćwiek jest chyba jednym z nielicznych polskich pisarzy, dzięki któremu z przyjemnością sięgam po rodzimą literaturę, a oczekiwanie na jego nową powieść przypomina trochę czekanie na Boże Narodzenie. Niesamowite jest to jaką drogę przeszedł od serii z Kłamcą. "Szwindel" to zupełnie nowy teren, Ćwiek sprowadza nas na manowce i ucieka od fantastyki, ale widać, jak pięknie rozwija się jego pióro i to jak zmienia się jako pisarz. Tym razem postawił na kryminał w mrocznym, ale nadal swoim stylu.


Oglądaliście "Iluzje", "Red" albo "Ocean's Eleven"? To pierwsze skojarzenia, jakie miałam po zetknięciu z opisem nowej powieści Jakuba Ćwieka "Szwindel". Kryminalna historia, przekręty, triki i oszustwa. To m.in.cechy słynnego Kłamcy z poprzedniej serii autora, za którą tak go uwielbiamy, wiec jak można nie sięgnąć po coś takiego? Co prawda tym razem Ćwiek sprowadza nas na ziemię i odchodzi od fantastycznych przygód na rzecz kryminalnej historii opartej na faktach.
Również i tym razem nie zabrakło nawiązań do popkultury, np Sherlocka Holmesa, czy mistrzów iluzji jak Harry Houdini.
"Bo powinien pan wiedzieć, że numery dzielą się zasadniczo na Drobnicę, gdy po prostu się improwizuje, korzystając z okazji, Przygrywki, gdy zarzuca się sieci i zbiera kasę na duży numer oraz Główne albo DwaGie, co oznacza główną grę. W tych ostatnich rozpracowuje się dokładny cel, co wymaga czasu i inwestycji".
I tak trochę jest z całą historią, wprowadza nas w tajniki sztuczek i kanciarstwa, wodzi za nos i pokazuje jak łatwo można paść ofiarą oszustów. Ale bynajmniej nie jest to poradnik dla naciągaczy, a raczej rozrywkowa przestroga przed tym co może spotkać każdego z nas i przed tym jak bardzo jesteśmy łatwowierni i dajemy się nabrać.
https://czytampierwszy.pl/pl/

Jakub Ćwiek jest chyba jednym z nielicznych polskich pisarzy, dzięki któremu z przyjemnością sięgam po rodzimą literaturę, a oczekiwanie na jego nową powieść przypomina trochę czekanie na Boże Narodzenie. Niesamowite jest to jaką drogę przeszedł od serii z Kłamcą. "Szwindel" to zupełnie nowy teren, Ćwiek sprowadza nas na manowce i ucieka od fantastyki, ale widać, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kłamca. Loki. Bóg oszustwa. Cwaniak, krętacz i manipulant. Ale też jedna z najciekawszych postaci mitologii nordyckiej. Dziś, za sprawą filmów Marvela Loki głównie utożsamiany jest z twarzą Toma Hiddlestona. Ale za nim to się stało, inne popkulturowe oblicze dla tego bohatera stworzył Jakub Ćwiek w swojej serii o tytułowym "Kłamcy". Miałam okazję odbyć to literackie spotkanie jako pierwsze, niedługo po wydaniu powieści. Cała seria jest tym z czego zasłynął Jakub Ćwiek i dla fanów stanowi ulubioną część jego dorobku. Między innymi dlatego autor opublikował nowe, odświeżone wydanie powieści, z nową redakcją i korektą i jeszcze lepszą okładką, która dodatkowo podkreśla buńczuczny charakter Lokiego. Nowe wydanie przyciągnęło do serii kolejnych czytelników, którzy chcieli zweryfikować, który wizerunek Kłamcy jest lepszy. Poznany wcześniej Marvelowski, czy literacka kreacja według Ćwieka. Cóż, tego nie da się porównać. Tak jak książka i film to dwa odrębne byty, tak Loki Jakuba Ćwieka i Loki w postaci Toma Hiddlestona żyją swoim życiem. Opublikowany w 2005 roku "Kłamca" wprowadził powiew świeżości do polskiej fantastyki. Ćwiekowi udało się wypracować swój charakterystyczny styl, za co pokochali go czytelnicy. Za tą popkulturowość w literaturze. Za umiejętność wplatania wielu różnych elementów i historii do swoich powieści. Pierwsza część "Kłamcy" rzuca nas w różne miejsca i czas, jest chaotyczna, ale właśnie tym zachwyca. Mistrzowskie wykreowanie nordyckiego Boga we współczesnych realiach, w skórzanym płaszczu, z wykałaczką w ustach i nieodłącznym pluszowy misiem. Cóż, to nie wygląda na typowe atrybuty boga, a jednak można i tak. To właśnie sprawia, że "Kłamca" się wyróżnia i jest tak uwielbiany. Dodajmy do tego wojny aniołów, cięty humor i mamy mieszankę wybuchową. Świetny początek serii z kultową już postacią na prowadzeniu.
https://czytampierwszy.pl/pl/

Kłamca. Loki. Bóg oszustwa. Cwaniak, krętacz i manipulant. Ale też jedna z najciekawszych postaci mitologii nordyckiej. Dziś, za sprawą filmów Marvela Loki głównie utożsamiany jest z twarzą Toma Hiddlestona. Ale za nim to się stało, inne popkulturowe oblicze dla tego bohatera stworzył Jakub Ćwiek w swojej serii o tytułowym "Kłamcy". Miałam okazję odbyć to literackie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Pieszo i beztrosko. O sztuce spacerowania” to rodzaj pamiętnika, połączonego z mapą do wnętrza siebie. Spójrzmy prawdzie w oczy, w czasach, gdy powstają poradniki już prawie na każdy temat, czy przewodnik po tym jak prawidłowo spacerować jeszcze kogoś dziwi? Nie, i nie powinien. Temat może wydawać się banalny, no bo po co nam instrukcja do tego, jak iść na spacer? Zakładasz buty, wychodzisz i idziesz. Proste. Mogłoby się wydawać, lecz nie do końca tak jest. Dlaczego? Ot, chociażby ze względu na mobilizację, której nam często brakuje, żeby wstać w kanapy. W książce nie brakuje inspirujących cytatów, które mają nam pomóc nareszcie zacząć. No bo czym tak naprawdę jest spacer? To nie tylko forma ruchu, to wyjątkowa aktywność, która m.in. ma za zadanie uleczyć nasz organizm, zapobiegać wielu chorobom i zapewnić zdrowy tryb życia. Specyficzna forma książki przypominająca pamiętniko-mapę jest nieprzypadkowa. Spacer jest wędrówką także do wnętrza siebie. Główny zamysł autorki to właśnie odbycie tej wewnętrznej podróży, która pomoże nam się wyciszyć, uciec od codziennego zgiełku, a trzeba przyznać, że w codzienności, gdy korzystamy z wielu urządzeń elektronicznych i jesteśmy zewsząd atakowani setkami informacji, takie wyciszenie jest bardzo potrzebne.
Książka podzielona jest na 6 części, a każda odpowiada za inny zakres tematyczny, który ma pomóc nam lepiej poznać siebie oraz otaczający nas świat podczas codziennych wędrówek. Na dodatkową uwagę zasługuje naprawdę wyjątkowa forma. Książeczkę możemy zabrać ze sobą na każde wyjście, zapisywać swoje przemyślenia. Czy warto? Najpierw należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy żyć zdrowo, dbać o siebie i swoje samopoczucie, a ciągle nam z tym nie po drodze. Jeśli tak „Pieszo i beztrosko..” wskaże nam właściwy kierunek.
https://czytampierwszy.pl/

„Pieszo i beztrosko. O sztuce spacerowania” to rodzaj pamiętnika, połączonego z mapą do wnętrza siebie. Spójrzmy prawdzie w oczy, w czasach, gdy powstają poradniki już prawie na każdy temat, czy przewodnik po tym jak prawidłowo spacerować jeszcze kogoś dziwi? Nie, i nie powinien. Temat może wydawać się banalny, no bo po co nam instrukcja do tego, jak iść na spacer?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat oszalał, mogłoby się wydawać. Swoje pragnienia, które tak głęboko ukrywamy na co dzień, ale gdy potrzebujemy bliskości drugiej osoby, nie mamy oporów, by odkryć najbardziej mroczne zakamarki swojej duszy i szukać towarzystwa, które pomoże nam spełnić nawet najbardziej dzikie fantazje.
Czy istnieje chociaż jedna osoba, która jeszcze nie miała styczności, nic nie słyszała i nie ma pojęcia czym jest Tinder? Każdy, kto chociaż raz zajrzał do tego portalu nie powinien być zaskoczony po przeczytaniu historii opisanych przez autorkę Joannę Jędrusik. Chociaż część z nich jest naprawdę skrajna.
"50 twarzy Tindera" to nieprzypadkowy tytuł, bo o ile literacki Pan Gray miał swoje odjechane fantazje, na Tinderze jest ich co nie miara.
Czasami zabawne, brutalne, absurdalne. Mogłoby się wydawać, że naciągane przez autorkę, ale, Tinder to miejsce, w którym można spotkać naprawdę skrajne osobowości i poznać równie skrajne pragnienia. Wniosek? Korzystać? Nie korzystać? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, autorka nie stawia kropki nad i. Przeprowadzony przez nią reportaż, co w sumie zaprawia o ironię i trochę ciężko określić mianem tego gatunku, głównie ze względu na kontrowersyjną tematykę, ale rzeczywiście tak jest, bo to dokumentacja prawdziwych rozmów i spotkań. I czy teraz każdy użytkownik, a raczej użytkowniczka po cichu nie zastanawia się "kurczę, przecież ja też mogłam przeprowadzić taki reportaż!". Pewnie i tak jest. Ale poznać jedną, szaloną historię, spotkać się z naprawdę absurdalną osobą i stawić czoła jej pragnieniom (np. fan Breivika, no halo!), ryzykować przy tym własne bezpieczeństwo - ok. Ale gdy takich historii uzbiera się już więcej, no do tego potrzeba odwagi i naprawdę równie silnej osobowości. Nie potępiajmy użytkowników tego portalu, bo każdy szuka tam czegoś innego. A to, co m.in. można tam znaleźć i przed czym lepiej uciekać opisała Joanna Jędrusik.
https://czytampierwszy.pl/pl/

Świat oszalał, mogłoby się wydawać. Swoje pragnienia, które tak głęboko ukrywamy na co dzień, ale gdy potrzebujemy bliskości drugiej osoby, nie mamy oporów, by odkryć najbardziej mroczne zakamarki swojej duszy i szukać towarzystwa, które pomoże nam spełnić nawet najbardziej dzikie fantazje.
Czy istnieje chociaż jedna osoba, która jeszcze nie miała styczności, nic nie...

więcej Pokaż mimo to