Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Gdzie nie sięgają zorze" Pauliny Piontek to opowieść pełna run, magii czterech żywiołów, która pokazuje, że dopiero razem można coś osiągnąć i sprawić, żeby spośród zasp śniegu ukazały się przebiśniegi.

W Eanareth magią może posłużyć się każdy, kto zna choć trochę runy. To one wyzwalają magiczne właściwości ziół i kamieni, pozwalają porozumiewać się ze stworzeniami. Jednak Uroczyska zostają niszczone lub obumierają przez działania Veaziru, Oświeconych, którzy identyfikują się emblematem młota nad księgą.

"Tej nocy wilki nie atakowały. Tej nocy rozbrzmiał zew."

Gdy wróg nachodzi aż najdalsze krańce Północy, młoda Alvira zmuszona jest do działania. To w jej rękach oraz łowcy Einara, akolitki Liv, bliźniaczek Seiry i Rhiannon spoczywa los ich krainy. Bieda, choroby, nieurodzaj szerzą się coraz bardziej wraz ze znikającą magią i zachłannością Veaziru. Czy sami dadzą radę?

"Wszystko to zlało się w jeden ryk, który wdarł się nawet w najdalsze zakamarki miasta i odbił echem od ścian twierdzy wyrastających ze zbocza góry. A pośród tego krzyku czarownice trwały niewzruszone."

Historię poznajemy z perspektywy wspomnianej piątki bohaterów. Postacią, której kibicowałam była Alvira, a moją ulubioną Einar. Fragment z jego przeszłości pozwala nam zrozumieć jego motywy, oddanie sprawie i duchom przeszłości. Bardzo podobało mi się jak delikatnie, stopniowo rozwijała się jego więź z Alvirą.

Niezbyt za to darzę sympatią Rhiannon, była pełna rezerwy i uprzedzeń. Jednak nadaje to całości ludzki charakter - możesz się przyjaźnić, mieć swój krąg czarownic, ale nie dogadywać z każdym. Rozumiecie co mam na myśli? Dodatkowo do prawie końca książki nie mogłam się zorientować jaki kolor włosów miała, musiałam się cofnąć i jeszcze raz przeczytać jeden fragment.

Całość wciągnęła mnie w swój świat, zwłaszcza pełne akcji zakończenie, uczucie tęsknoty, jakie wywołało odłożenie książki na półkę. Dopadła mnie nostalgia za czymś nieokreślonym. Na pewno większy klimat oddałaby zima, mróz za oknem i świece obok, zamiast tego gorąca, ale po to mamy wyobraźnię. Niech działa i zabiera nas w podróż, a w tym wypadku do lasów z Uroczyskami pełnymi święcących run i zórz na niebie.

"Lód znów zaśpiewał - tak głośno, że Alvira poczuła to w kościach. W różowym świetle poranka znikały ostatnie pasma zórz, by następnej nocy znów zatańczyć w coraz to dalszych partiach nieba."

[Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Spisek Pisarzy]

"Gdzie nie sięgają zorze" Pauliny Piontek to opowieść pełna run, magii czterech żywiołów, która pokazuje, że dopiero razem można coś osiągnąć i sprawić, żeby spośród zasp śniegu ukazały się przebiśniegi.

W Eanareth magią może posłużyć się każdy, kto zna choć trochę runy. To one wyzwalają magiczne właściwości ziół i kamieni, pozwalają porozumiewać się ze stworzeniami....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To tylko instynkt" Karoliny Wilchowskiej to książka dla dorosłych czytelników, pełna brutalnych momentów, namiętnych uczuć oraz rozważań na temat pierwotnych instynktów i drugich szans.

Lenart to hybryda, zmodyfikowany człowiek z wszczepionym zwierzęcym DNA, natomiast Natalie jest córką naukowców, którzy pracowali w laboratorium, a następnie wypuszczali, sprzedawali takie istoty jak on. Ich los łączy się, gdy mężczyzna dostaje zlecenie na zabicie dziewczyny. Jednak wszystko się zmienia, gdy na jaw wychodzą nowe okoliczności, a bohaterowie zostają postawieni przed pytaniem czy to instynkt czy to już kochanie?

Zdecydowanie bardziej polubiłam postać Lenny'ego i rozdziały z jego perspektywy niż z Nat, z którą niezbyt się zżyłam. Mimo to, jej zachowanie było dosyć zrozumiałe, naturalne do toczących się wbrew jej woli wydarzeń. Zasługuje na kakao, ciepłe nazywanie lisiczką i pocieszenie ze strony kotki Loli, która mam nadzieję, że żyje (update: korektor książki uznał, że ta informacja nie jest istotna, ale kotka ma się podobno bardzo dobrze).

Słyszałam, że książka wzbudza dużo kontrowersji, ale naczytałam się trochę zagranicznych pozycji i nic mnie nie dziwi. Jednak trzeba się nastawić na parę mocnych, krwistych, brutalnych scen, dlatego uprzedzam. Na pewno chciałabym się więcej dowiedzieć o Leonie, bracie głównego bohatera, jego żonie Shannon, Dereku oraz przygarnąć takiego wilczka Lenarta.

[Współpraca reklamowa z Karoliną Wilchowską]

To tylko instynkt" Karoliny Wilchowskiej to książka dla dorosłych czytelników, pełna brutalnych momentów, namiętnych uczuć oraz rozważań na temat pierwotnych instynktów i drugich szans.

Lenart to hybryda, zmodyfikowany człowiek z wszczepionym zwierzęcym DNA, natomiast Natalie jest córką naukowców, którzy pracowali w laboratorium, a następnie wypuszczali, sprzedawali takie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jestem o krok od popełnienia największego błędu w swoim życiu. Dobra wiadomość? Dobra wiadomość jest taka, że nie będę żył na tyle długo, by go żałować."

"Blizna" Juana Gómeza-Jurado to prequel serii o Antonii Scott i Jonie, a dokładniej to historia Iriny, jednej z postaci z "Loba negra. Czarna wilczyca". Książkę można jednak czytać w dowolnej kolejności, także nie znając tamtych tomów. Jest na pewno inna, spokojniejsza w akcji, ale równie wciągająca. Opowiada o samotności, życiu w imię zemsty, o mafii i handlu kobietami oraz o tym, do czego pewne wydarzenia albo stan życia mogą zmusić człowieka do zrobienia.

"Dla tryumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili."

"Blizna" to głównie opowieść widziana oczami Simona, który miał trudne dzieciństwo, a teraz nie reaguje zbyt dobrze na presję, interakcje społeczne. Jego jedyną rodziną jest Arthur, brat z trisomią 21 oraz przyjaciel i prawnik Tom. To z tym drugim zawiązuje umowę życia z Infinity, z jedną z najbardziej znaczacych korporacji w Stanach Zjednoczonych. W krótkim czasie muszą wraz z zespołem zwiększyć efektywność algorytmu LISA, jego programowego dziecka, inaczej pozostaną z niczym. Napięta atmosfera, samotność sprawiają, że Simon sięga po pomoc wirtualną, na stronę do znajdowania żon z krajów bałtyckich. Tak w jego życia wkracza Irina, a wszystko coraz bardziej się komplikuje.

"Jestem z Chicago, urodzony i wychowany w Wietrznym Mieście."

Czytanie tej książki było dla mnie jak oglądanie wszystkiego za taflą wody, kiedy nie utożsamiasz się z żadnym bohaterem, nie popierasz ich akcji, decyzji, ale nawet rozumiesz motywy stojące nawet za najgorszym lub niewybaczalnym czynem. Z całą pewnością ta pozycja pozwoliła mi się oderwać od codzienności, wchłonęła mnie w swoje sprzeczności, tajemnice, brudy i nie chciała wypuścić.


[Współpraca reklamowa z Wydawnictwo SQN]

"Jestem o krok od popełnienia największego błędu w swoim życiu. Dobra wiadomość? Dobra wiadomość jest taka, że nie będę żył na tyle długo, by go żałować."

"Blizna" Juana Gómeza-Jurado to prequel serii o Antonii Scott i Jonie, a dokładniej to historia Iriny, jednej z postaci z "Loba negra. Czarna wilczyca". Książkę można jednak czytać w dowolnej kolejności, także nie znając...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasem zastanawiam się czemu ja to sobie robię i czytam takie rzeczy?

Dark romance - porwanie, niby bohaterka z iskrą, co nie daje się swoim oprawcom, a jednak syndrom sztokholmski wchodzi tak mocno, że w szoku jestem jak bohaterka daje sobą pomiatać. Te traumy z przeszłości wcale nie są usprawiedliwieniem takich zachowań. Lubię sięgać po erotyki, różnorodne, z motywem bdsm, reverse harem, omegaverse, little girl/daddy, etc., ale tutaj ręce opadają - już większy sens porwania i tego co się dzieje ma "Wanna play a game" tej samej autorki, ale to też jest takie naciągane. Myślę, że mogłabym dać więcej gwiazdek, gdyby fabuła było sensowniejsza, a mężczyźni przeszli na końcu większą/lepszą analizę swoich uczuć - a nie tylko, że nie mogę bez niej żyć, no mogłem dać jej kawałek ubrania, szczoteczkę do zębów, hmmm no nie wiem co ona lubi, ale po nią wrócę, bo ona wcale nie ukrywa się przede mną, tylko daje sygnały, żebym ją znowu znalazł i zamknął. Plus pamiętajcie, że "good guy" zawsze idzie z prądem tego pierwszego, co porwał i jest psychiczno-socjopatyczno-obsesyjny.

Czasem zastanawiam się czemu ja to sobie robię i czytam takie rzeczy?

Dark romance - porwanie, niby bohaterka z iskrą, co nie daje się swoim oprawcom, a jednak syndrom sztokholmski wchodzi tak mocno, że w szoku jestem jak bohaterka daje sobą pomiatać. Te traumy z przeszłości wcale nie są usprawiedliwieniem takich zachowań. Lubię sięgać po erotyki, różnorodne, z motywem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy opis, piękna okładka, wilki, wampiry, aranżowane małżeństwo - czego można chcieć więcej?

Niestety całość troszkę mnie znudziła - ok. 170-200 strony byłam już zmęczona i niektóre dłuższe fragmenty zaczęłam omijać. Chciałam, żeby zaczęło coś się bardziej dziać fabularnie oraz między główną parą (jest jedna scena prawie na końcu, więc wcale bym nie nazwała tej pozycji spicy).

Dodatkowo główna bohaterka była specyficznie wykreowana - niezbyt ją polubiłam, nie zżyłam się z nią. Wątek Sereny początkowo także nie był dla mnie jasny, wiedziałam jedynie, że to jej kotem zajmuje się teraz nasza bohaterka i miałam takie, ale kto to jest w zasadzie?

Jest też jedna rzecz której nie lubię w książkach- odrzucenia/udawania przed sobą, że się kogoś nie kocha, odpychania miłości swojego życia/mates/soulmates. Rozmowa i prawdomówność - niewiele trzeba.

Ciekawy opis, piękna okładka, wilki, wampiry, aranżowane małżeństwo - czego można chcieć więcej?

Niestety całość troszkę mnie znudziła - ok. 170-200 strony byłam już zmęczona i niektóre dłuższe fragmenty zaczęłam omijać. Chciałam, żeby zaczęło coś się bardziej dziać fabularnie oraz między główną parą (jest jedna scena prawie na końcu, więc wcale bym nie nazwała tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Myślę, że czasami robimy coś, bo nie chcemy dokładać innym zmartwień. Czasem chcemy też wydawać się silniejsi, bo zwyczajnie wstydzimy się tego, że jesteśmy tylko ludźmi."

"Twoje serce będzie kiedyś czerwone" Magdaleny Pioruńskiej to historia Agata i Frei znanych nam z poprzedniego tomu oraz z opowiadań. To także opowieść o tej gorszej stronie social mediów, o uzależnieniach, próbach dorównania oczekiwaniom rodziców, nie radzeniu sobie i poddawaniu się. Jednak pamiętajcie, że po burzy zawsze wychodzi tęcza.

Na wciągnięcie się w fabułę potrzebowałam dłuższej chwili, jednak potem przepadłam i od połowy książki towarzyszyły mi silne emocje. Mamy w tym tomie dokończenie paru wątków, w tym konfliktu Bazyla z Agatem, poznajemy także lepiej innych bohaterów, w tym Reginę, Rafała, Radka, Azalię. Do części z nich wracamy wspomnieniami do czasów przedszkola. Bardzo podobała mi się miłość głównego bohatera do roślin, jego atlas, ogródek, kotka Chmurka. Za to zaskoczył mnie wątek Frei i jej problemów.

Przez pracę nie miałam czasu skończyć wcześniej książki, więc na świeżo piszę swoje odczucia. Niektóre pytania pozostają, zwłaszcza te dotyczące fragmentu "Nie szkoda róż, gdy płonie las". Teraz czekam na trzeci tom, który je wyjaśni i domknie całość.

Mam w sobie uczucie tęsknoty za ciepłym latem pełnym truskawek, chciałabym także siedzieć na tarasie podczas burzy, wdychać zapach deszczu i mokrej ziemi. Za to wszystko obarczam autorkę.

PS. Ze smaczków, Freya w swoim stosiku tbr ma książkę "Pochodzenie magii" Aleksandry Sadury. 🤗

[Współpraca reklamowa ze Znak Literanova]

"Myślę, że czasami robimy coś, bo nie chcemy dokładać innym zmartwień. Czasem chcemy też wydawać się silniejsi, bo zwyczajnie wstydzimy się tego, że jesteśmy tylko ludźmi."

"Twoje serce będzie kiedyś czerwone" Magdaleny Pioruńskiej to historia Agata i Frei znanych nam z poprzedniego tomu oraz z opowiadań. To także opowieść o tej gorszej stronie social mediów, o...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pomimo wszystkich obaw, które leżą nam na sercu i wydają się dostatecznie silne, by nas pokonać, jutro będzie nowy dzień. A potem następny. I następny. I jeszcze dwa tygodnie. Dzień po dniu."

"15 dni jest na zawsze" Vitora Martinsa to ciepła opowieść o Felipe, który w ciągu paru dni ferii pokonuje swoje lęki, zaczyna akceptować siebie, a to wszystko za sprawą sąsiada Caio, jego pierwszej miłości, a także dzięki wsparciu mamy, sesjom u terapeutki i złotym myślom babci z ciasteczek z wróżbą. Jednak największą zasługę w tym wszystkim ma on sam, bo odważył się popatrzeć swoim prześladowcom w oczy. Bardzo podobało mi się, że głównym problemem bohatera przed otworzeniem się był brak pewności siebie związany z otyłością, a nie lęk przed wyoutowaniem.

Przyjemnie spędziłam czas podczas czytania, chociaż koniec historii nagle mnie zaskoczył. Myślałam, że mam jeszcze z 40 stron. Jednak dostajemy potem posłowie od autora i dodatkowy rozdział z perspektywy Caio, który świetnie pokazuje, że inni też tworzą scenariusze w swoich głowach, boją się tak jak my, postrzegają nas zupełnie inaczej niż my sami siebie.

Jeśli lubicie książki pełne dźwięków musicali ze śpiewających śród, uroczych momentów, podążania za głosem serca i stopniowego czucia się dobrze w swoim ciele to jest to pozycja dla Was!

"Pomimo wszystkich obaw, które leżą nam na sercu i wydają się dostatecznie silne, by nas pokonać, jutro będzie nowy dzień. A potem następny. I następny. I jeszcze dwa tygodnie. Dzień po dniu."

"15 dni jest na zawsze" Vitora Martinsa to ciepła opowieść o Felipe, który w ciągu paru dni ferii pokonuje swoje lęki, zaczyna akceptować siebie, a to wszystko za sprawą sąsiada...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ale to była przepyszna lektura - z ciekawymi bohaterami, z żabą, pełna humoru oraz nadmiaru opisów męskiej klaty i umięśnionych łydek Złego, a także dołeczków w policzkach. Z postaciami sunshine-grumpy... mówiłam już o żabie w koronie? Nie przeszkadzały mi nieścisłości, bo świetnie się bawiłam - polecam, czytajcie!

Cytat na zachętę:
"Jednak uśmiech zgasł, gdy zdała sobie sprawę, że jeśli nie będzie ostrożna, może zostać pochowana w tej sukni. Westchnęła. Przynajmniej się błyszczała."

Ale to była przepyszna lektura - z ciekawymi bohaterami, z żabą, pełna humoru oraz nadmiaru opisów męskiej klaty i umięśnionych łydek Złego, a także dołeczków w policzkach. Z postaciami sunshine-grumpy... mówiłam już o żabie w koronie? Nie przeszkadzały mi nieścisłości, bo świetnie się bawiłam - polecam, czytajcie!

Cytat na zachętę:
"Jednak uśmiech zgasł, gdy zdała sobie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czekałam na "Wilcze Ślady. W mrokach Luizjany" od dawna, więc to oczywiste, że odłożyłam wszystko inne i zaczęłam czytać. Rok 2024 to przecież rok wilków - będę to powtarzać.

Najnowsza książka Ludki Skrzydlewskiej przywodzi mi na myśl serię "Ukryte dziedzictwo" Ilony Andrews, bajkę "Księżniczka i Żaba" oraz serial "The Originals".

Główna bohaterka, Neve, musi udawać swoją siostrę bliźniaczkę Faye przed jej narzeczonym, Alfą pobliskiej watahy. Na szali wisi sojusz z wilkami oraz wizerunek sabatu czarownic, zwłaszcza, że czarna magia wisi w powietrzu.

Czy chciałabym wiedzieć więcej o życiu Neve przed powrotem do Nowego Orleanu i jej pracy jako detektyw? Czy Ian był nieco za bardzo zaborczy, a główna bohaterka mogła być mniej impulsywna? Tak, ale mimo wszystko mi się podobało. Mamy tu zarysowany obiecujący początek dla dalszych tomów. Dlatego liczę na więcej obecności Faye, Setha i Remy'ego.

Podsumowując, był ciekawy wątek aranżowanego małżeństwa i przybrania innej tożsamości, były spicy sceny oraz piękne zdobienia na początku każdego rozdziału.

Czekałam na "Wilcze Ślady. W mrokach Luizjany" od dawna, więc to oczywiste, że odłożyłam wszystko inne i zaczęłam czytać. Rok 2024 to przecież rok wilków - będę to powtarzać.

Najnowsza książka Ludki Skrzydlewskiej przywodzi mi na myśl serię "Ukryte dziedzictwo" Ilony Andrews, bajkę "Księżniczka i Żaba" oraz serial "The Originals".

Główna bohaterka, Neve, musi udawać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Samotny wilk” Katarzyny „SuziGama” Łazarskiej to Romantasy New Adult z silną główną bohaterkę oraz z odkrywaniem tajemnic w klimacie uwielbianych przeze mnie książek o zmiennokształtnych.

"Gdy na mnie spojrzał, to uczucie.../Jakby wypełniła mnie ciepła, gwiaździsta noc.../ I jakby on był częścią tej nocy, był częścią mnie..."

Diana i Lena to siostry, których życie gwałtownie się zmienia po nieoczekiwanym i mało przyjemnym spotkaniu z dwoma mężczyznami, Dariuszem i Dawidem. Okazuje się, że kobiety zostały ich księżycowymi wybrankami, nawiązała się między nimi jedyna w swoim rodzaju więź, a ich życie było i jest związane z wilczymi duchami. Jednak utarte schematy o wilkach jak przeznaczone sobie dusze mają tutaj nowy, ciekawy wątek, którego nie spotkałam w innych książkach o tej tematyce.

"-Koguciki, nie zapomnieliście o czymś? - odezwał się nagle ojciec Dariusza, który pojawił się jakby znikąd. Młodzi mężczyźni spojrzeli na niego zdziwieni. -Kurki uciekają wam z kurnika - dodał Alfa, wskazując okno wychodzące na duży ogród za domem."

Kobiety, o których istnieniu dowiedział się zwiadowca watahy Aleksieja, fanatyka spod Uralu, zostają porwane przez młodych Alfów i zabrane do posiadłości jednego z nich. Tam mają być bezpieczne przed czyhającym zagrożeniem. Siostra Diany bardzo szybko oswaja się w tej nowej sytuacji, zakochuje w swoim przeznaczonym. Jednak główna bohaterka ma realne podejście do wydarzeń z ostatnich dni, zachowuje dystans. Dlatego pierwsza połowa książki to głównie wprowadzenie, zaznajomienie się z nadnaturalnym światem, próba obudzenia w sobie wilków, poznawanie Dariusza, a także radzenie z przeszłością, bowiem nie tylko oni mają coś do ukrycia.

"-Jeśli jeszcze nazwiesz mnie lub moją siostrę czyjąś własnością, to strzelę cię w pysk - zagroziła mu Diana, zapominając na moment o tym, że w zaistniałej sytuacji to ich porywacze mają przewagę."

Diana jest silną postacią kobiecą, bo mimo, że się boi to staje w obronie siostry, nie ulega od razu namiętnym emocjom na widok przystojnego mężczyzny, a spotkanie z nim nazywa tak jak powinna – napaścią. Dlatego książkę poleciłabym dla czytelników pełnoletnich, ze względu też na późniejsze wydarzenia (tigger warning: sceny 18+, tortury, poronienie).

„Wtedy usłyszeli w oddali wycie wilka, do którego po chwili dołączyły kolejne. Wsłuchiwali się w ten nocny koncert, a gdy inne głosy milkły na dłużej, sami do niego dołączali. Z czasem wycie ucichło całkowicie, a Diana wtuliła się w sierść Darka. Oboje po prostu cieszyli się swoją bliskością.”

Bardzo polubiłam postacie wilków, badass wilczycę Jörę, nieobliczalnego Hearna, to one wraz z główną bohaterką są moimi ulubionymi bohaterami w tej książce. Ciekawa jest także Izabela, matka Dariusza, Luna watahy, która ma uspokajający dotyk i jeździ na białym motorze. Natomiast Dawid denerwował mnie swoim zachowaniem silnego wilka, który nie ma wyczucia sytuacji. Z resztą komentarz obu mężczyzn na wieść, że ich wybranki mogą być mieszańcami pozostawię bez komentarza…

„Bestia opadła na ziemię, rozorując pazurami podłoże. Stała jeszcze przez moment w miejscu, bacznie rozglądając się wokół, po czym fuknęła z niezadowoleniem i oddaliła się, by zniknąć w szarej mgle.”

Ostatnie rozdziały książki bardzo przyspieszają akcję. Diana oswoiła się już ze swoim przeznaczeniem, jednak czyha na nią zagrożenie od strony watahy Aleksieja - tutaj nie chcę za dużo zdradzać. Końcówka sprawiła, że poczułam do Kasi Łazarskiej skrajne emocje, bo jest to świetne otwarte zakończenie, które sprawia, że możecie skończyć czytanie w tym momencie. Osobiście chciałam nawet przekonać autorkę do pozostawienia tego tak jak jest (diablik na ramieniu mnie namawiał). Jednak wiele bym na tym straciła - na szczęście ma być kontynuacja, w której z tego co wiem zostaną rozwinięte postacie poboczne, dowiemy się więcej o wierzeniach wilków, magii księżyca, dzieciństwie Diany. Dlatego jest na co czekać!

„Samotny wilk” to 340 stron z pięknymi ilustracjami oraz okładką narysowanymi i namalowanymi przez autorkę. W zestawie są za to jeszcze naklejki, leśnie pachnąca świeca, plakaty i zakładki. Czytając czułam się jakbym była znowu w gimnazjum i pochłaniała książki o zmiennokształtnych. Myślę, że rok 2024 będzie rokiem wilków.

"Jestem samotnym wilkiem."

[Recenzja matronacka]

„Samotny wilk” Katarzyny „SuziGama” Łazarskiej to Romantasy New Adult z silną główną bohaterkę oraz z odkrywaniem tajemnic w klimacie uwielbianych przeze mnie książek o zmiennokształtnych.

"Gdy na mnie spojrzał, to uczucie.../Jakby wypełniła mnie ciepła, gwiaździsta noc.../ I jakby on był częścią tej nocy, był częścią mnie..."

Diana i Lena to siostry, których życie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Czego nie pochłoną płomienie, to nigdy nie zagaśnie"

"Legendy & Latte" Travisa Baldree to historia znużonej walką i nieustanną wędrówką orczycy Viv, która otwiera lokal z kawą w mieście Thune. W książce znajdziecie dużą ilość cynamonek, trochę szydełkowania, delikatny wątek lgbt, czekoladę, kotora oraz komfort na jesienne, deszczowe dni. Lekka i przyjemna, chociaż pozostawia niedosyt na więcej.

"Czego nie pochłoną płomienie, to nigdy nie zagaśnie"

"Legendy & Latte" Travisa Baldree to historia znużonej walką i nieustanną wędrówką orczycy Viv, która otwiera lokal z kawą w mieście Thune. W książce znajdziecie dużą ilość cynamonek, trochę szydełkowania, delikatny wątek lgbt, czekoladę, kotora oraz komfort na jesienne, deszczowe dni. Lekka i przyjemna, chociaż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cudowna książka, która porusza wątki feministyczne, kwestie etyczne związane z martwym ciałem - idealna przy niedawnych wyborach, zwłaszcza, że główna bohaterka także kandyduje do Rady Starszyzny Thornu. Cieszę się, że Katia znalazła swoją miłość, dom i powołanie, a urny ulepione z gliny na kształt pudełka na ciastka to coś fenomenalnego. Chciałabym poczytać dalej o jej perypetiach.

Cudowna książka, która porusza wątki feministyczne, kwestie etyczne związane z martwym ciałem - idealna przy niedawnych wyborach, zwłaszcza, że główna bohaterka także kandyduje do Rady Starszyzny Thornu. Cieszę się, że Katia znalazła swoją miłość, dom i powołanie, a urny ulepione z gliny na kształt pudełka na ciastka to coś fenomenalnego. Chciałabym poczytać dalej o jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Istniejesz, by dawać innym radość. Jesteś bardziej żywy, niż my kiedykolwiek będziemy."

"Życie marionetek" TJ Klune to historia o samotności, o uczuciach, o zaufaniu, o przyjaźni i o byciu rodziną, inspirowana powieścią "Pinokio" Carla Collodiego, a dla mnie dająca także klimat bajek "Rodzinka Robinsonów" oraz "Roboty".

Ludzkość nieświadomie dążyła do zagłady planety, nie słuchała ostrzeżeń, więc maszyny się jej pozbyły. W świecie marionetek główny bohater, Victor Lawson, wynalazca i twórca, jest ostatnim i jedynym człowiekiem. Spokojną codzienność niszczy aresztowanie jego ojca Giovanniego, oznaczenie GIO. Tak rozpoczyna się trudna podróż, podczas której na jaw wyjdzie wiele tajemnic. Jednak Victor nie jest sam w tej wyprawie, towarzyszy mu Rambo, rozpływająco uroczy, gadatliwy i tchórzliwy odkurzacz, a także robot medyczny, siostra Ratched, o socjopatycznych momentach, gdy nie ma włączonego Programu Empatycznego oraz zgryźliwy Mal, nazywany przez bohaterów Marionetką Agresywno-Lekceważącą.

Książki TJ Klune biorę w ciemno, bardzo się cieszę, że zostały przetłumaczone na język polski. "Życie marionetek" mnie nie zawiodło, za to sprawiło, że wiele razy zrobiło mi się ciepło na sercu - uwielbiam relacje między bohaterami, ich więź. Mimo to, nie każdemu może podpasować poczucie humoru, wątki poruszane przez autora. Zakończenie pozostawiło we mnie uczucie smutku, ale może to właśnie sprawia, że jestem człowiekiem. Pamiętajcie, jesteśmy w Niebie, jak brzmi w piosence z filmu "Panowie w cylindrach".

[Współpraca z Wydawnictwo Muza]

"Istniejesz, by dawać innym radość. Jesteś bardziej żywy, niż my kiedykolwiek będziemy."

"Życie marionetek" TJ Klune to historia o samotności, o uczuciach, o zaufaniu, o przyjaźni i o byciu rodziną, inspirowana powieścią "Pinokio" Carla Collodiego, a dla mnie dająca także klimat bajek "Rodzinka Robinsonów" oraz "Roboty".

Ludzkość nieświadomie dążyła do zagłady planety,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam romanse historyczne, więc już po opisie "Zakurzonej kroniki Animant Crumb" Lin Riny czułam, że spodoba mi się ta historia.

Główna bohaterka woli czytać książki na swoim ulubionym fotelu niż chodzić na bale i szukać kandydata na męża jak pragnie jej nieustępliwa matka. W poszukiwaniu chwili wytchnienia oraz dzięki zrządzeniu losu, na miesiąc zostaje asystentką Thomasa Reeda, gburowatego kustosza w Królewskiej Bibliotece Uniwersyteckiej, który swoim charakterem przegonił wszystkich jej poprzedników. Tam Animant odkrywa czym jest zakochanie, że rzeczywistość może dorównać książkom, poznaje także różne klasy społeczeństwa i powoli zaczyna rozumieć swoją matkę. W książce zarysowany jest również wątek antysemityzmu oraz powolnej emancypacji kobiet, które wciąż nie mają m.in. dostępu do tych samych książek co mężczyźni.

Bardzo przyjemnie spędziłam czas nad perypetiami Ani, która nie była idealna, miała wady i zaczęła sobie zdawać z nich sprawę. Uwielbiam jej surowe, profesjonalne podejście do kustosza, rodzące się powoli między nimi uczucie. Mimo to, niezbyt polubiłam Elizę, a książka fragmentami mi się bardzo dłużyła i nie do końca potrafię sobie wyobrazić maszynę wyszukującą w Bibliotece. A wy umiecie? Lubicie romanse historyczne?

[Współpraca z Wydawnictwem You&Ya]

Uwielbiam romanse historyczne, więc już po opisie "Zakurzonej kroniki Animant Crumb" Lin Riny czułam, że spodoba mi się ta historia.

Główna bohaterka woli czytać książki na swoim ulubionym fotelu niż chodzić na bale i szukać kandydata na męża jak pragnie jej nieustępliwa matka. W poszukiwaniu chwili wytchnienia oraz dzięki zrządzeniu losu, na miesiąc zostaje asystentką...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nienawidzę, że cię kocham" Ali Hazelwood to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i myślę, że to był dobry wybór.

W książce znajdują się 3 nowelki o perypetiach Mary, Sadie i Hannah, przyjaciółkach, które po doktoracie wybierają różne ścieżki życiowe i przy okazji odnajdują miłość.

Jeśli lubicie lekkie, przyjemne, przeskakujące w czasie historie z bohaterkami o nieco chaotycznej energii to jest to pozycja dla Was. Dodajcie do tego jeszcze ekologię, croissanty, oceany na Marsie, piłkę nożną, masło orzechowe i Kota, gwiazdę programu; a macie mieszankę wybuchową. Nie jest to pozycja pozbawiona wad, ale idealna na relaks po dniu/tygodniu w pracy (albo w jej trakcie).

[Współpraca z Wydawnictwem Muza oraz You&Ya]

"Nienawidzę, że cię kocham" Ali Hazelwood to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i myślę, że to był dobry wybór.

W książce znajdują się 3 nowelki o perypetiach Mary, Sadie i Hannah, przyjaciółkach, które po doktoracie wybierają różne ścieżki życiowe i przy okazji odnajdują miłość.

Jeśli lubicie lekkie, przyjemne, przeskakujące w czasie historie z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Aj, piękna. Jaka ty jesteś trudna i jak bardzo dajesz się lubić"

Seria thrillerów Juana Gómeza-Jurado to wciągająca trylogia o projekcie "Czerwona Królowa". Każdy tom miał dla mnie inny klimat, jednak całość zmierza do ostatecznego finału. Drugi tom, mimo, że mniej związany z główną fabułą, pokazał nam drogę jaką przeszła Antonia, jej rozwój i radzenie sobie z życiem dzięki wsparciu Jona. Trzeci tom natomiast potrzebował nieco czasu, żeby się rozkręcić, jednak było warto poczekać.

"Aj, piękna. Kocham cię tak, że jeszcze cię nie zabiłem"

Polubiłam bardzo głównych bohaterów - Antonię, której umysł jest zdolny do przetwarzania mnóstwa informacji, która myśli o samobójstwie tylko 3 minuty dziennie i to one utrzymują ją przy zdrowych zmysłach oraz Jona, który jest wielki, nie żeby był gruby, który kocha jedzenie amatxo i swoje garnitury.

Czy Antonia i Jon powrócą? To od nas, czytelników, zależy - ja bym bardzo chciała poczytać o ich dalszych losach i sprawach. Epilog albo początek był satysfakcjonujący, a zwłaszcza pewien facet koło pięćdziesiątki, metr osiemdziesiąt, włosy w kolorze mahoniu, oczy szare i ramiona, że palce lizać. Ciężko było się oderwać od tych cegiełek, każdej liczącej po ok. 500 stron. Dlatego delektowałam się papierową wersją, e-bookiem oraz audiobookiem od dłuższego czasu. Niech to będzie moim usprawiedliwieniem, że tak późno wstawiam recenzję. Idźcie czytać!

[Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN]

"Aj, piękna. Jaka ty jesteś trudna i jak bardzo dajesz się lubić"

Seria thrillerów Juana Gómeza-Jurado to wciągająca trylogia o projekcie "Czerwona Królowa". Każdy tom miał dla mnie inny klimat, jednak całość zmierza do ostatecznego finału. Drugi tom, mimo, że mniej związany z główną fabułą, pokazał nam drogę jaką przeszła Antonia, jej rozwój i radzenie sobie z życiem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jeśli człowiek zdołałby zniszczyć nasz świat, to jest nim tancerz."

"Wojna Crier" Niny Varela to pierwsza część dylogii fantasy, która opowiada o świecie po Wojnie Gatunków, w czasie Ery Automatonów. Rozdziały przedstawione są na zmianę z perspektywy Crier, automatona, następczyni suwerena Hesoda i narzeczonej scyre Kinoka oraz Ayli, człowieka, jej służącej. Całość ponadto podzielona jest na dwa sezony, jesień i zimę roku 47, które przeplatane są fragmentami wspomnień, relacji z czasów przed i po konflikcie, który w zasadzie wciąż trwa. Ludzie cały czas próbują się wyzwolić spod władzy idealnych automatonów, które zasilane są sercokamieniem, alchemicznym klejnotem.

Książkę czytałam powoli, nie sądziłam, że aż tak mi się spodoba, zwłaszcza, że początkowo miałam do niej dystans. Jednak całość mile mnie zaskoczyła. Jestem ciekawa jak przytoczone baśnie o zwierzętach zostaną odzwierciedlone w dalszych losach bohaterek, które zaczyna łączyć coś więcej. Rewolucja i wojna są coraz bliżej.

"Zawsze patrz im w oczy. Tylko tak sprawdzisz, czy dany twór jest człowiekiem, czy nie. To widać w ich oczach."

"Jeśli człowiek zdołałby zniszczyć nasz świat, to jest nim tancerz."

"Wojna Crier" Niny Varela to pierwsza część dylogii fantasy, która opowiada o świecie po Wojnie Gatunków, w czasie Ery Automatonów. Rozdziały przedstawione są na zmianę z perspektywy Crier, automatona, następczyni suwerena Hesoda i narzeczonej scyre Kinoka oraz Ayli, człowieka, jej służącej. Całość...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Glint" Raven Kennedy to kontynuacja opowieści o złotej Auren, pomieszana z rozdziałami z perspektywy królowej Malinei, ze zmianami w tłumaczeniu niektórych nazw.

W tym tomie fabuła jest wolniejsza, bardziej skupiona na przemyśleniach głównej bohaterki podczas bycia w niewoli pośród Armii Czwartego Królestwa, na akceptacji bycia Fae, tego, że sama zamknęła się w klatce, dostrzeżenia toksycznych zachowań Midasa.

Autorka wprowadziła do fabuły nowych bohaterów takich jak Keg, Osrik, Judd, Lu czy Hojat. Cieszę się z tego, zwłaszcza, że kobiety z haremu są okropne, przestałam lubić Rissę, a Auren potrzebuje wokół siebie sprzyjających jej ludzi. Zakończenie ujawnia kolejne sekrety, pojawia się wreszcie też król Ravingner.

Podsumowując, były momenty, że "Glint" mnie nudził, mniej ekscytował, jednak nadal z niecierpliwością czekam na dalsze tomy o Złotej Rybce i jestem ciekawa czy moje teorie do niektórych wątków się sprawdzą.

Ps. Kto wymyślił przymiotnik musztardowłosy?!

[Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Muza]

"Glint" Raven Kennedy to kontynuacja opowieści o złotej Auren, pomieszana z rozdziałami z perspektywy królowej Malinei, ze zmianami w tłumaczeniu niektórych nazw.

W tym tomie fabuła jest wolniejsza, bardziej skupiona na przemyśleniach głównej bohaterki podczas bycia w niewoli pośród Armii Czwartego Królestwa, na akceptacji bycia Fae, tego, że sama zamknęła się w klatce,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Darkfever" Karen Marie Moning to urban fantasy pełne Unselie i Seelie, Mrocznych i Świetlistych Fae.

Główną bohaterką jest MacKayla, w skrócie Mac, 22-letnia barmanka, singielka, która kocha książki i dużo jeść, ale jest na bakier z technologią i nie rozumie irlandzkiego. Dziewczyna dowiaduje się nagle, że jej starsza siostra nie żyje. W poszukiwaniu odpowiedzi i tajemniczego Sinsar Dubh, wyrusza do Dublina. Tam okazuje się, że jest sidhe-seer, widzącą fae, a miasto wypełniają niebezpieczne istoty. W odkrywaniu kolejnych sekretów pomaga jej Jericho Barrons, który nie przywykł do proszenia i negocjowania z kobietami. Bohaterowie muszą się spieszyć - nadciąga wojna.

Fabułę książki cudownie opisuje RuBryka Popkulturalna - znajdziecie tam najlepsze fragmenty i absurdy. Ze swojej strony dodam, że dialogi wydawały mi się dziecinne, a relacja między bohaterami wymuszona. Postać Mac idealnie podsumowuje Jericho: "Jesteś chodzącą, gadającą różową katastrofą, panno Lane". Czekam aż w kolejnym tomie okaże się, że jej siostra jednak żyje oraz jaki synonim bycia czyjąś dupą zostanie wymyślony przez autorkę. Nie wiem czy coś przebije petunię.

"Darkfever" Karen Marie Moning to urban fantasy pełne Unselie i Seelie, Mrocznych i Świetlistych Fae.

Główną bohaterką jest MacKayla, w skrócie Mac, 22-letnia barmanka, singielka, która kocha książki i dużo jeść, ale jest na bakier z technologią i nie rozumie irlandzkiego. Dziewczyna dowiaduje się nagle, że jej starsza siostra nie żyje. W poszukiwaniu odpowiedzi i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawałoby się, że połączenie wątków fantastycznych z działalnością wielkiej korporacji na Domaniewskiej wyklucza się, ale nie... To cię miażdży, sprawia, że czujesz się jak na kacu po winie pitym przez Monikę, marketing team leader i Jagę/Jagona, brak danych, zasób nie pozwala nazywać się zasobem. 🍷

Przejdźmy jednak do fabuły - coś zabija ludzi w Firmie i nie jest to pracoholizm oraz cholesterol. One istnieją, tak samo jak niekończące się, męczące spotkania podsumowujące projekty, a także zastępy anielskie, bożkowie, czarownice, bogowie, etc. Do tego dodajmy jeszcze aspekt religijności, patriarchatu oraz zwrócenia uwagi na środowisko, wszechobecny beton. Z codziennością, brakiem kofeiny i tymi problemami zmaga się dział marketingu - Facetka, Monika, Mateusz, Janek, Ada oraz Floriel i Ariel, People Partner. Ulubieni bohaterowie umierają co chwilę jak w Grze o Tron, a Zarząd zwrotu za książkę nie przyjmuje. Gdzie ten postęp cywilizacyjny, ja się pytam?! Przynajmniej są koty.

Pamiętajcie, po 17:00 nic Was nie obchodzi, mnie też nie. Teraz robimy sobie wycieczkę do Twierdzy Modlin albo do lasu i uważamy, żeby nie stać się zasobem wycofanym z rejestru Firmy. Czekamy także z niecierpliwością na kolejny tom i Sąd Ostateczny, a w międzyczasie upijamy się muzyką i ocieramy łzy smutku po ostatnich stronach pierwszego tomu. 💔

Wydawałoby się, że połączenie wątków fantastycznych z działalnością wielkiej korporacji na Domaniewskiej wyklucza się, ale nie... To cię miażdży, sprawia, że czujesz się jak na kacu po winie pitym przez Monikę, marketing team leader i Jagę/Jagona, brak danych, zasób nie pozwala nazywać się zasobem. 🍷

Przejdźmy jednak do fabuły - coś zabija ludzi w Firmie i nie jest to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to