rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jak miło jest przeczytać książkę o silnej kobiecej postaci, która ma inne cele niż zdobycie męskiej aprobaty. Bez seksualizacji. Bez powielania stereotypów. I nie chodzi tu o powtarzanie feministycznych, równościowych haseł. W fabule jest to przedstawione naturalnie i oczywiście, tak jak być powinno.
Sama historia jest przyjemna, wciągająca i szybka do przyswojenia. Skutecznie umiliła mi gorący okres sesji i choć na chwilę odciągnęła od stresujących egzaminów, na rzecz fascynującego świata szachów Beth Harmon.

Jak miło jest przeczytać książkę o silnej kobiecej postaci, która ma inne cele niż zdobycie męskiej aprobaty. Bez seksualizacji. Bez powielania stereotypów. I nie chodzi tu o powtarzanie feministycznych, równościowych haseł. W fabule jest to przedstawione naturalnie i oczywiście, tak jak być powinno.
Sama historia jest przyjemna, wciągająca i szybka do przyswojenia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem wysoko wrażliwa, ale wydaje mi się, że autorka momentami za bardzo odleciała. Fragmenty o lekach antydepresyjnych nieco foliarskie. LEKI NIE ZMIENIAJĄ OSOBOWOŚCI. Moją uwagę zwróciła również opinia autorki, z której wynika, że lekkie zaburzenia psychiczne nie powinny być leczone. Moim zdaniem jest to bardzo nieprofesjonalne podejście jak na psychologa i psychoterapeutę.

Jestem wysoko wrażliwa, ale wydaje mi się, że autorka momentami za bardzo odleciała. Fragmenty o lekach antydepresyjnych nieco foliarskie. LEKI NIE ZMIENIAJĄ OSOBOWOŚCI. Moją uwagę zwróciła również opinia autorki, z której wynika, że lekkie zaburzenia psychiczne nie powinny być leczone. Moim zdaniem jest to bardzo nieprofesjonalne podejście jak na psychologa i psychoterapeutę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ten dramat przestrzega nas przed zażywaniem narkotyków.

Ten dramat przestrzega nas przed zażywaniem narkotyków.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo zła książka. Bolesław Purs przewraca się przez nią w grobie.

Bardzo zła książka. Bolesław Purs przewraca się przez nią w grobie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ocenie jak będę mądrzejsza.

Ocenie jak będę mądrzejsza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I to za okładkę.

I to za okładkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Travis ma nieuleczalnego raka. Kiedy wraz z rodzicami traci wiarę w jakąkolwiek poprawę, do jego domu przychodzi lekarz proponujący zdumiewające rozwiązanie. W ten sposób zgadza się na operacje polegającą na odcięciu głowy w oczekiwaniu na rozwój medycyny, który pomoże chłopakowi wrócić do zdrowia. Nastolatek budzi się po pięciu latach z zupełnie nowym ciałem i milionami pytań, na które nikt nie chce odpowiedzieć.

Dobrze, a więc okładka. Myślę, że nic specjalnego, raczej zwykła. Ale są duże litery, to dobrze. Na górze cytat Matthew Quicka, o którym już wspominałam.
Główny bohater jest bardzo naturalny i to zdecydowanie przyciąga. Travis znajduje się w bardzo nietypowej sytuacji, a mimo to autor nie robi z niego na siłę idealnego superbohatera, ale raczej przeciętnego człowieka, który zagubiony popełnia nawet najprostsze błędy. Takie jakie my sami byśmy popełnili.
Jednak największą zaletą tej książki jest niewątpliwie pomysł. Opowieść zdecydowanie wyróżnia się wśród innych i myślę, że to może być powód dla którego się w niej zakochałam. Ale mimo dobrego początku, można było jeszcze to zepsuć robić z tego przesłodzoną historię miłosną. Nie zepsuto. Czytając sądzisz, że już wiesz jak się zakończy dana akcja, ale autor robi wszystko nie po naszej myśli i wciąż nas zaskakuje. Ponad to każdy rozdział kończy się krótkimi przemyśleniami bohatera, które nawiązują do tytułu następnego rozdziału. Może proste i prawie, że banalne, ale mi się to bardzo podoba. Cała powieść w dużej mierze skupia się na przeszłości i tym jak jesteśmy do niej przywiązani, a świat wręcz brutalnie nas od niej odrywa i nagle musimy się nauczyć żyć od nowa. To jest takie prawdziwe.
Styl pisania Johna Whaley'a przypomina mi styl Johna Greena, co kompletnie mi nie przeszkadza jako, że ten drugi dawno już nie wydał niczego nowego i zaczynam poczuwać pustkę. Za to dziękuję.
"Chłopaka, który stracił głowę" oceniam naprawdę pozytywnie i polecam każdemu, kto chciałby przeczytać coś nowego, a jednocześnie zwykłego oraz codziennego, z czym mógłby się identyfikować, mimo że nikt nie zahibernował mu głowy na pięć lat...
Na koniec dam cytat, który trafia do mnie tak mocno, że odczuwam wielką potrzebę podzielenia się nim, choć może wydawać się trochę infantylny.

"Może nasze zryte kinem akcji mózgi nie radzą sobie już z odbiorem rzeczywistości pozbawionej lipnych efektów specjalnych."

Cała recenzja: http://muffledsunrise.blogspot.com/2016/07/eleonora-i-park-chopak-ktory-straci-gowe.html#more

Travis ma nieuleczalnego raka. Kiedy wraz z rodzicami traci wiarę w jakąkolwiek poprawę, do jego domu przychodzi lekarz proponujący zdumiewające rozwiązanie. W ten sposób zgadza się na operacje polegającą na odcięciu głowy w oczekiwaniu na rozwój medycyny, który pomoże chłopakowi wrócić do zdrowia. Nastolatek budzi się po pięciu latach z zupełnie nowym ciałem i milionami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Eleonora ma bujne rude włosy, ubiera się w dziwne rzeczy i zupełnie nie przypomina innych dziewczyn. Park jest w połowie Azjatą, zakochanym w muzyce oraz komiksach. Pewnego dnia spotykają się w autobusie w drodze do szkoły. Po jakimś czasie zaczyna ich łączyć coś więcej niż wspólne siedzenie.

Zacznijmy od początku. Okładka. Czy widzicie ten dymek z przybitym sercem? Ja rozumiem, że to takie młodzieżowe, takie na czasie,... ale akcja dzieje się w latach osiemdziesiątych! Może trzeba było o tym wspomnieć grafikom? Nie będę już mówiła o kolejnej bezsensownej modzie na pisanie tytułów książek i nazwisk autorów małą literą. To błąd ortograficzny. Przechodząc dalej - na samej górze okładki został umieszczony cytat z wypowiedzi na temat owej powieści. Słowa należą do Johna Greena. Oczywiście pisarz przedstawiony niezmiennie jako autor "Gwiazd naszych wina". Niczego innego przecież nie napisał. Logika wydawcy: "Trzeba tak napisać, bo wszyscy go znają z ekranizacji", ot taka smutna prawda. Jeśli o mnie chodzi, lubię Greena, przeczytałam wszystkie jego książki i bardzo mi się podobały, no oprócz "Gwiazd naszych wina"... #InnaNiżWszyscy
Postać Eleonory bardzo przypomina mi bohaterką książki "Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quicka, który umilał mi zeszłoroczne wakacje. Jeśli przeczytacie obie książki, zrozumiecie o co mi chodzi. Natomiast Park przypadł mi do gustu, wyróżnia się wśród innych książkowych bohaterów.
Ogółem książka była nudna. Bardzo długo ją czytałam, ponieważ nie mogłam się wciągnąć. Pamiętam, że wertowałam ją jeszcze jak były normalne lekcje, a teraz mamy już wakacje. Niby były zwroty akcji, niby trzymające w napięciu wydarzenia, ale mnie jakoś nie ruszały.
Do jej niewątpliwych zalet należą: bohaterzy są odludkami, są inni i nie należą do elity, co ważniejsze dotyczy to ich oboje, a nie jest tak, że kapitan drużyny spotyka szarą myszkę. I za to plus. Poza tym nosi ona ze sobą pewne przesłania i opowiada o trudnych sytuacjach rodzinnych (co też jest na minus, bo jakkolwiek to okrutnie to zabrzmi, jest jakaś moda na tragedie i robi się to już trochę nudne). Poza tym akcja dzieje się w ubiegłym stuleciu, postacie słuchają starych (nie wtedy) piosenek i czytają komiksy, które znamy głównie jako ekranizacje.
Z Rainbow Rowell spotkałam się już w zeszłe wakacje. Wtedy do moich rąk wpadła "Fangirl", która w dużej mierze mi się podobała, bo opisuje o dziewczynie bardzo do mnie podobnej (wystarczy spojrzeć na opis po prawej stronie). Jednak teraz porównuje ją z "Eleonorą i Parkiem" i moja ocena jest bardziej obiektywna. Krótko mówiąc, nie przypadł mi do gustu styl pisania tej pisarki. Trochę chaotyczny, a zakończenia jakby niedokończone i niby ma to zainteresować, ale ja tylko się cieszyłam, że to koniec, nieważne jaki.

Cała recenzja: http://muffledsunrise.blogspot.com/2016/07/eleonora-i-park-chopak-ktory-straci-gowe.html#more

Eleonora ma bujne rude włosy, ubiera się w dziwne rzeczy i zupełnie nie przypomina innych dziewczyn. Park jest w połowie Azjatą, zakochanym w muzyce oraz komiksach. Pewnego dnia spotykają się w autobusie w drodze do szkoły. Po jakimś czasie zaczyna ich łączyć coś więcej niż wspólne siedzenie.

Zacznijmy od początku. Okładka. Czy widzicie ten dymek z przybitym sercem? Ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Louisa Clark jest dość zwyczajną dwudziestosześcioletnią dziewczyną. Mieszka wraz z rodzicami, dziadkiem po wylewie, siostrą i jej synkiem. Prowadzi proste, stałe życie pracując w kawiarni "Bułka z masłem" i od kilku lat spotykając się z Patrickiem, który żyję triatlonami. Z tłumu wyróżnia ją jedynie dość oryginalny, kolorowy styl ubierania się. Jej rodzina nie jest zbyt zamożna, więc gdy Lou traci pracę, musi się zdecydować na dobrze płatną posadę opiekuna.
Will Traynor miał ekscytujące życie, które wiódł z piękną dziewczyną. Przeżywał różne przygody, podróżował i próbował różnych sportów ekstremalnych. Niestety, wszystko skończyło się wraz z wypadkiem i uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Przez co stał się zależny od innych i stracił chęć do życia.
I wtedy ich ścieżki się spotykają...

Czasami się zastanawiam czy jakiś pisarz wpadłby kiedyś na pomysł, aby stworzyć parę głównych bohaterów nie na podstawie kontrastów. Powoli mam dość historii o gangsterach i szarych myszkach, kujonach i członkach szkolnych elit, szefach firm i zwykłych urzędniczkach. Bo ile można? Oto przepis na bestseller dzisiejszych czasów:

1. Stwórz dwie kompletnie różniące się od siebie postacie.
2. Przez całą książkę ciągnij wątek jak poznają swoje odległe światy i różnice między sobą.
3. Zdecyduj czy chcesz szczęśliwe czy tragiczne zakończenie.

Nie traktujcie tego poważnie. Dobrze wiem jak trudno jest stworzyć i przelać na papier jakąkolwiek historię. Teraz, jednak jestem recenzentem i mogę sobie pozwolić na takie wyskoki. Wracając do tematu.
Gdy usłyszałam o "Zanim się pojawiłeś", od razu na myśl przyszedł mi film "Nietykalni". Nie tylko mnie, ponieważ główny wątek jest dość podobny. Ogólnie cała fabuła nie była aż tak bardzo wyszukana, a zakończenie - jak dla mnie, dość przewidywalne. Ale ja to ja, zgadywanie zakończeń to moja specjalność. Poza tym...oglądaliście kiedyś "Czarodziei z Wawerly Place"? Nie wiem czemu, ale gdy zaczęłam czytać opisy ubiorów Lou, miałam przed oczami niejaką Harper, serialową przyjaciółkę Seleny Gomez.
Mimo wszystko warto poznać tę historię dla drobnych elemencików, które różnią ją od innych powieści i nadają jej pewną wyjątkowość. Od mniej więcej połowy, z każdą stroną podobała mi się coraz bardziej i miałam nadzieję, że autorka nie zniszczy swojego początkowego zamysłu - i się nie zawiodłam. I oczywiście, że trochę płakałam. Jak dla mnie całkiem dobra książka, ale do pełni szczęścia jeszcze dużo brakowało. Nie wspominając o, jak zwykle, świetnie przetłumaczonym tytule. O mało nie spadłam z krzesła na widok oceny czytelników na Lubimy Czytać - prawie 8,5/10! Może ja czytałam jakąś inną książkę? Jak dla mnie - 7.

Cała recenzja wraz z porównaniem do ekranizacji: https://muffledsunrise.blogspot.com/2016/06/premierowo-zanim-sie-pojawies-ksiazka.html

Louisa Clark jest dość zwyczajną dwudziestosześcioletnią dziewczyną. Mieszka wraz z rodzicami, dziadkiem po wylewie, siostrą i jej synkiem. Prowadzi proste, stałe życie pracując w kawiarni "Bułka z masłem" i od kilku lat spotykając się z Patrickiem, który żyję triatlonami. Z tłumu wyróżnia ją jedynie dość oryginalny, kolorowy styl ubierania się. Jej rodzina nie jest zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając miałam w głowie pozytywną recenzje, ponieważ książka pod wieloma względami bardzo mi się podobała. Jej zaletami niewątpliwe są bohaterzy, trudna tematyka, przedstawienie problemow rodzinnych, zróżnicowanie społeczeństwa, realność. Warto zwrócić uwagę na pewien kontrast - żywiołowa Meg, którą wszyscy lubią, mająca miłą rodzinę, stypendium i której udało się wyrwać się z rodzinnego miasteczka oraz Cody, dorabiająca sprzątając cudze domy, żyjąca w cieniu przyjaciółki, w małym domku z matką, która się nią nie interesuje. Ale to Meg się zabija. Okazuję się, że nie wszystko jest takie jakie się wydawało.
Przechodząc do minusów - po pierwsze, nie podoba mi się okładka. Jest okropna, sztuczna, niby miało być młodzieżowo, ale efekt jest marny. Po drugie, tytuł z małej litery. Ja rozumiem, że to teraz modne, ale to książka! Po trzecie, zerknijmy na opis z tyłu, w oczy rzucają się takie słowa jak "zapyziałe" i "pewnik". Drodzy wydawcy, nie róbcie nam tego.
Lecz te wady to nic, dalej byłam gotowa dać dziewiątkę. I wtedy nastało zakończenie. Po ostatnim rozdziale - osiem. Po epilogu - siedem. Poza tym boli mnie jeszcze wciśnięty na siłę wątek miłosny. Nie każda powieść musi ją mieć żeby być dobra, naprawdę.
Mimo wszystko, polecam "Byłam tu", tylko nie czytajcie końcówki.

Cała recenzja na http://muffledsunrise.blogspot.com/2016/01/gayle-forman-byam-tu.html

Czytając miałam w głowie pozytywną recenzje, ponieważ książka pod wieloma względami bardzo mi się podobała. Jej zaletami niewątpliwe są bohaterzy, trudna tematyka, przedstawienie problemow rodzinnych, zróżnicowanie społeczeństwa, realność. Warto zwrócić uwagę na pewien kontrast - żywiołowa Meg, którą wszyscy lubią, mająca miłą rodzinę, stypendium i której udało się wyrwać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dlaczego "Girl Online: On Tour" przypomina typowe fanfiction?

1. Penny jest do bólu normalna, oczywiście nieśmiała i ciągle wpada w kłopoty, z których ratować ją musi jej chłopak.

2. Jedną wadą Noah jest chyba to, że (o, zgrozo) nie zawsze "rozumie" swoją dziewczyną i nie robi tak jak ona by chciała.

3. Jednak to dopiero w dalszej części książki, przedtem jest perfekcyjnym chłopakiem, gwiazdą i wszystkie nastolatki się w nim podkochują.

4. Trasa koncertowa to główny temat typowych fanfiction.

5. Błędy, błędy, błędy! Uwaga, teraz się rozpiszę.
Przeczytałam wiele opinii na Lubimy Czytać, aby upewnić się, że mam rację. Niestety niewiele z nich i to nie całkiem potwierdziły moje uwagi. Przechodząc do sedna, powieść Zoelli jest pełna błędów. Może nie wygląda to aż tak źle jak niektóra internetowa twórczość jedenastolatek (nie ubliżając niektórym jedenastolatką, które piszą lepiej ode mnie, ale nie oszukują się, ja też kiedyś miałam jedenaście lat), jednak warto nie zapominać, że to książka, tłumaczona, poddana korekcją, sprawdzana, redagowana, oprawiona i wydana do dziesiątków krajów. Książka, której pierwsza część pobiła rekord sprzedaży J.K. Rowling! Zauważyłam literówki, błędy gramatyczne, a najczęściej logiczne czy rzeczowe. Penny pojawia się w różnych miejscach jakby się teleportowała, piszę posta, zaczyna jakiś wątek i go nie kończy, zamierza coś zrobić i nagle czarna dziura, nie wiadomo czy już to zrobiła, czy dopiero zrobi, żadnych dalszych planów czy wspomnień, że już tego dokonała. Do tego nazwisko Porter jest przekręcane na Potter...
Musiałam czytać niektóre fragmenty kilkukrotnie, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

6. Życie bohaterki jest jak wyciągnięte z Twittera czy Tumblera.

7. Właśnie, zawsze wiemy z jakich aplikacji korzysta.

8. W co jest ubrana i jakiej jest marki.

9. Gdzie robi zakupy.

10. Gdzie i co je.

11. Penny ma idealną rodzinę, przyjaciół i nauczycielkę. Całe to towarzystwo nie ma własnych problemów i wciąż tylko skupia się na bohaterce. Kiedy w końcu dziewczyna orientuję się, że ktoś także potrzebuję jej pomocy i że popełniła błąd - i tak wszystko jest jej wybaczane.

12. Ilość i długość rozdziałów.

Cała recenzja na: http://muffledsunrise.blogspot.com/2016/01/zoe-sugg-girl-online-on-tour.html

Dlaczego "Girl Online: On Tour" przypomina typowe fanfiction?

1. Penny jest do bólu normalna, oczywiście nieśmiała i ciągle wpada w kłopoty, z których ratować ją musi jej chłopak.

2. Jedną wadą Noah jest chyba to, że (o, zgrozo) nie zawsze "rozumie" swoją dziewczyną i nie robi tak jak ona by chciała.

3. Jednak to dopiero w dalszej części książki, przedtem jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak zostać pisarzem. Pierwszy polski podręcznik dla autorów Urszula Glensk, Marcin Hamkało, Karol Maliszewski, Leszek Pułka, Paweł Urbaniak, Andrzej Zawada
Ocena 6,6
Jak zostać pis... Urszula Glensk, Mar...

Na półkach: , ,

"Innowacyjny na polskim gruncie poradnik", czyli kilku wybitnych pisarzy, o których nigdy nie słyszałam (och, ja ignorantka) próbujących przebijać siebie nawzajem coraz to bardziej skomplikowanymi słowami i zwrotami. Znajdziemy tu też wiele sprzecznych ze sobą opinii autorów oraz nieprzerwaną walkę - kto zamieści więcej cytatów, z mądrzejszych od tej, książek.
To nie tylko beznadziejny poradnik bez konkretów, ale także wspaniałe ukazanie polskich pisarzy - koniecznie oryginalnych do bólu, z pogardą do wszystkiego innego i z "przezabawnym" sarkastycznym poczuciem humoru, zakochanych w sobie oraz swojej nieskazitelnej, oczywiście kontrowersyjnej albo chociaż niekonwencjonalnej twórczości, jak również ich podejścia do polskiej literatury, która oczywiście jest lepsza od wszystkich innych.
Żeby było jeszcze lepiej, na końcu (na końcu?! - co za skromność!) wszystkie tytuły naukowe autorów, osiągnięcia, publikacje, kto co prowadzi i kto co ocenia i gdzie. Zwykłe kółeczko wzajemnej adoracji.
Nie dotrwałam do końca i nie zamierzam wracać do tego oczywistego "dzieła".

"Innowacyjny na polskim gruncie poradnik", czyli kilku wybitnych pisarzy, o których nigdy nie słyszałam (och, ja ignorantka) próbujących przebijać siebie nawzajem coraz to bardziej skomplikowanymi słowami i zwrotami. Znajdziemy tu też wiele sprzecznych ze sobą opinii autorów oraz nieprzerwaną walkę - kto zamieści więcej cytatów, z mądrzejszych od tej, książek.
To nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie potrafię streścić tej historii, ponieważ dokładnie jej nie znam. Książka nie wciągnęła mnie od początku, a przeczytałam ją do końca tylko dla tego, że wyznaczyłam sobie to jako cel. Może dlatego też, z każdym czytaniem coraz bardziej nie kojarzyłam imion bohaterów i ich historii. Czasem czytałam i nie wiedziałam co czytam. Nudziło mnie to.
Mimo wszystko książka poruszyła mnie i to jest w niej najdziwniejsze.
"[...]te cudowne gwiazdy to są dziury w czarnej szklanej kopule i kiedy idziesz do nieba, szkło pęka i tam jest gwiezdna biała przestrzeń, która jest bielsza niż cokolwiek, ale nie razi oczu."
Myślę, że tak właśnie jest z "Charliem". Zależnie od nastroju albo ignorujesz tą historią i uważasz za bezsensowną albo, gdy czujesz, że za chwilę rozpadniesz się na kawałeczki, książka skleja puste miejsca. Zaczynasz rozumieć rzeczy, których nie rozumiałeś, płaczesz, nie mogąc wytłumaczyć dlaczego.
Wszystko jest to dziwne i pokręcone, ale może właśnie takie ma być.
"To tak jak wtedy, gdy patrzysz na siebie w lustrze i wypowiadasz na głos swoje imię. I w końcu zaczyna ci się wydawać, że nic nie trzyma się kupy."
Co takiego, więc dała mi ta książka? Podobnie jak „Hopeless” - ukazanie dzieciństwa jako fundamentu, którego nie zburzysz, a musisz postawić na nim całe swoje życie. Tutaj podkreślono również znaczenie rodziny będącej często wyrocznią. Ale nie zawsze.
"Z tego wniosek, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy z wielu powodów. Być może nigdy nie odkryjemy większości z nich. Ale nawet jeśli nie mamy wpływu na to, skąd pochodzimy, do nas należy wybór, w którą pójdziemy stronę."
Chciałabym zwrócić też uwagę na słowa Sam:
"Nie możesz zawsze uważać cudzego życia za ważniejsze od swojego i sądzić, że na tym polega miłość. Nie możesz tego robić. Musisz działać."
Jak często popełniamy taki błąd?
Na koniec zostawiam nieodgadniętą postać samego Charliego, która również wywołuję we mnie wiele skrajnych i niezrozumiałych emocji oraz opinii, bohater bywający bardziej tajemnicą niż sam adresat wszystkich listów - "przyjaciel".
Trudno mi wystawić obiektywną ocenę książki, którą "czytałam, by czytać" i nie znając dobrze jej treści.
Dlatego zostanie bez oceny. Przez to jeszcze bardziej podkreślam jej wyjątkowość.
A jaki jest Twój świat?

Nie potrafię streścić tej historii, ponieważ dokładnie jej nie znam. Książka nie wciągnęła mnie od początku, a przeczytałam ją do końca tylko dla tego, że wyznaczyłam sobie to jako cel. Może dlatego też, z każdym czytaniem coraz bardziej nie kojarzyłam imion bohaterów i ich historii. Czasem czytałam i nie wiedziałam co czytam. Nudziło mnie to.
Mimo wszystko książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fabuła i bohaterowie, z pozoru, bardzo prości. Z pozoru. Poruszany temat - trudny. Czytając tą książkę, mniej więcej od połowy cała się trzęsłam. Do teraz jest to najbardziej dorosła, z przeczytanych przeze mnie, powieść. Żadna przedtem nie wywarła na mnie takich silnych emocji i nie kazała się zastanowić nad tym jak dzieciństwo wpływa na nasze późniejsze życie. "Hopeless" każdy może pokochać za coś innego. Natomiast mnie, autorka urzekła dwuznacznością tej książki - jedną, oczywistą dla każdego czytelnika oraz drugą, unikalną dla serca i duszy.

Fabuła i bohaterowie, z pozoru, bardzo prości. Z pozoru. Poruszany temat - trudny. Czytając tą książkę, mniej więcej od połowy cała się trzęsłam. Do teraz jest to najbardziej dorosła, z przeczytanych przeze mnie, powieść. Żadna przedtem nie wywarła na mnie takich silnych emocji i nie kazała się zastanowić nad tym jak dzieciństwo wpływa na nasze późniejsze życie....

więcej Pokaż mimo to