-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2021-05-22
2021-04-24
2021-04-19
2021-04-11
Baldacci trzyma poziom... no prawie. Książkę uważam za udaną, bo szybko się wciągnąłem, czułem napięcie i dynamizm akcji. Pomysł super, wykonanie w porządku, bohaterowie do zaakceptowania, jedynie zakończenie rozczarowujące. Być może to tylko moje wrażenie, w każdym razie czułem się tak, jakby co najmniej kilka wątków nie zostało dokończonych. Mimo wszystko polecam!
Baldacci trzyma poziom... no prawie. Książkę uważam za udaną, bo szybko się wciągnąłem, czułem napięcie i dynamizm akcji. Pomysł super, wykonanie w porządku, bohaterowie do zaakceptowania, jedynie zakończenie rozczarowujące. Być może to tylko moje wrażenie, w każdym razie czułem się tak, jakby co najmniej kilka wątków nie zostało dokończonych. Mimo wszystko polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-10
„Pozwól mi wrócić” to książka, która początkowo wciąga, z czasem natomiast staje się nieco irytująca i po prostu nudna. Zamysł na główny wątek był wprawdzie interesujący, w praktyce jednak niewiele się działo (potencjał nie został w pełni wykorzystany), przez co całą pozycję należy uznać za przeciętną, wręcz nieudaną. Plus jest taki, że autorka posługuje się prostym i przystępnym językiem, więc książkę czyta się niezwykle szybko.
„Pozwól mi wrócić” to książka, która początkowo wciąga, z czasem natomiast staje się nieco irytująca i po prostu nudna. Zamysł na główny wątek był wprawdzie interesujący, w praktyce jednak niewiele się działo (potencjał nie został w pełni wykorzystany), przez co całą pozycję należy uznać za przeciętną, wręcz nieudaną. Plus jest taki, że autorka posługuje się prostym i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-28
2020-09-23
„Chłopiec, który widział” to książka o niebanalnej i rzadko spotykanej tematyce, napisana stosunkowo prostym, aczkolwiek przyjemnym w odbiorze językiem, przedstawiająca wciągającą i dość rozbudowaną fabułę, w której, co ważne, nie zabrakło również miejsca dla mniej lub bardziej zaskakujących zwrotów akcji.
Mimo że niektóre wydarzenia opisane w niniejszej książce można było odpowiednio wcześniej przewidzieć, mimo że Simon Toyne posłużył się kilkoma charakterystycznymi, nieco oklepanymi trikami i mimo że zakończenie nie do końca mi się podobało, to ZDECYDOWANIE POLECAM tę książkę!
„Chłopiec, który widział” to książka o niebanalnej i rzadko spotykanej tematyce, napisana stosunkowo prostym, aczkolwiek przyjemnym w odbiorze językiem, przedstawiająca wciągającą i dość rozbudowaną fabułę, w której, co ważne, nie zabrakło również miejsca dla mniej lub bardziej zaskakujących zwrotów akcji.
Mimo że niektóre wydarzenia opisane w niniejszej książce można było...
2020-09-25
„Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz” to kolejna książka, która początkowo zapowiadała się naprawdę nieźle, a finalnie okazała się… tworem ze średniej półki.
To zaskakujące, że książka, której okładka intryguje i na dłużej przyciąga wzrok, której tytuł podsyca ciekawość i wywołuje głód wiedzy, i której opis daje nadzieję na wciągającą i poruszającą historię, ostatecznie okazuje się czymś, co nie jest nawet w połowie tak dobre, jak mogłoby się wydawać.
Nie będę ukrywać, ale miałem ogromne wymagania odnośnie do niniejszej książki. Oczekiwałem czegoś spektakularnego, czegoś co dosłownie wgniecie mnie w fotel i wprowadzi mnie w melancholijno-refleksyjny nastrój. Tymczasem po doczytaniu ostatniej strony odczułem jedynie niemałe zdezorientowanie i zacząłem zastanawiać się, z czym tak naprawę miałem do czynienia. „Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz” to mieszanka przeciętnej powieści, ogólnikowego podręcznika do historii oraz zestawienia kilkunastu relacji osób, które miały „styczność” z obozem w Auschwitz.
Generalnie książka nie była tragiczna, chyba że ktoś miał już wcześniej do czynienia z literaturą obozową. Niedosyt bez wątpienia odczują również osoby, które mogą poszczycić się niemałą wiedzą historyczną. Dla innych, tak jak np. dla mnie, irytujące będą natomiast przypisy, których źródłem jest… Wikipedia. Nie jestem w stanie traktować na poważnie żadnego autora, który, pracując nad jakąkolwiek pracą (zwłaszcza książką!), posiłkuje się wyżej wspomnianą stroną internetową. W moim odczuciu to nieprofesjonalne zachowanie, które świadczy nie tylko o lenistwie autora, ale również o lekceważącym i zwyczajnie niewłaściwym podejściu do tak ważnej tematyki.
Ani nie polecam, ani nie odradzam, warto mieć jednak na uwadze fakt, że wydano mnóstwo lepiej napisanych i bardziej merytorycznych książek odnoszących się do czasów II wojny światowej, Holocaustu i obozów koncentracyjnych i zagłady.
„Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz” to kolejna książka, która początkowo zapowiadała się naprawdę nieźle, a finalnie okazała się… tworem ze średniej półki.
To zaskakujące, że książka, której okładka intryguje i na dłużej przyciąga wzrok, której tytuł podsyca ciekawość i wywołuje głód wiedzy, i której opis daje nadzieję na wciągającą i poruszającą historię,...
Trylogia „Igrzysk śmierci” znana mi jest doskonale, z przyjemnością zapoznałem się zarówno z książkami, jak i ich ekranizacjami, co więcej, chętnie do nich wracam. Nie jestem jednak jednym z tych fanów Suzanne Collins, który z zapartym tchem śledziłby jej dalszą karierę i niecierpliwie czekał na kolejne książki, dlatego o pomyśle napisania prequelu do „Igrzysk śmierci” dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy na półce w księgarni zobaczyłem jeden z egzemplarzy „Ballady ptaków i węży”. Z uwagi na to, że wracanie po latach do dobrze znanego uniwersum jest bardzo ryzykowne i w większości przypadków kończy się kompletną katastrofą, nie miałem zbyt wielkich oczekiwań odnośnie do niniejszej powieści. Szczerze mówiąc, podszedłem do niej z niemałym sceptycyzmem, bo byłem przekonany, że mocno się rozczaruję i na jakiś czas zniechęcę się do autorki i jej twórczości. Jakież więc było moje zaskoczenie, gdy zdałem sobie sprawę, że nie było się czego bać. Ba, moje obawy okazały się całkowicie bezzasadne.
Głównym bohaterem „Ballady ptaków i węży” jest osiemnastoletni Coriolanus Snow. Na skutek zakończonej dziesięć lat wcześniej wojny Kapitolu z Dystryktami rodzina Snowów utraciła bogactwo i chwałę, dlatego młody Coriolanus pragnie odzyskać to, co niezasłużenie stracił – m.in. posiadane dawniej przywileje i należną mu pozycję w państwie i społeczeństwie. Nieodzowną pomocą w realizacji jego celów miały być 10–te Głodowe Igrzyska, w których to wystąpił w roli jednego z dwudziestu czterech mentorów. A dokładniej mówiąc, został wybrany na mentora trybutki z Dwunastego Dystryktu.
Jednym z największych plusów „Ballady ptaków i węży”, przynajmniej w moim odczuciu, jest fakt, że czytelnik przywiązuje się do młodego Snowa, trzyma za niego kciuki, a nawet zaczyna darzyć go sympatią, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kim w przyszłości się stanie. Suzanne Collins dokonała czegoś fenomenalnego, czegoś, co początkowo wydało się zupełnie nieprawdopodobne, myślę więc, że warto ją za to docenić. I chociaż ostatecznie moja niechęć w stosunku do Coriolanusa Snowa powróciła, cieszę się, że mogłem poznać jego historię i zrozumieć, dlaczego stał się tym, kim się stał. Osobiście czuję się usatysfakcjonowany, nawet jeśli niniejsza książka przedstawia zaledwie ułamek z życia przyszłego Prezydenta Panem.
W trylogii „Igrzysk śmierci” pozwolono nam przyjrzeć się organizacji i przebiegowi Głodowych Igrzysk (i to dwukrotnie!). „Ballada ptaków i węży” również daje nam taką możliwość, tym razem jednak nie towarzyszymy żadnemu uczestnikowi igrzysk, tylko razem z mentorami śledzimy wydarzenia zza kulis. Była to niewątpliwie interesująca odmiana, tym bardziej, że 10–te Głodowe Igrzyska znacząco różniły się od igrzysk, które odbyły się ponad pół wieku później. Nie tylko były one pozbawione dynamizmu i efektywności, nie cieszyły się także szczególnym zainteresowaniem mieszkańców Kapitolu. Trybuci zaś byli pozostawieni sami sobie – mimo że przydzielono im mentorów, nie zapewniono im ani dostatecznych racji żywnościowych, ani zdatnego miejsca do spania. Jeśli więc po przeczytaniu wydanej wcześniej trylogii komuś wydawało się, że Katniss Everdeen oraz pozostali trybuci mieli ciężki orzech do zgryzienia, to „Ballada ptaków i węży” błyskawicznie obala to przekonanie i pokazuje, że inni mieli znacznie gorzej…
Moim zdaniem niniejsza powieść to naprawdę dobra książka, z którą każdy miłośnik „Igrzysk śmierci” powinien się zapoznać! Zdecydowanie polecam!
Trylogia „Igrzysk śmierci” znana mi jest doskonale, z przyjemnością zapoznałem się zarówno z książkami, jak i ich ekranizacjami, co więcej, chętnie do nich wracam. Nie jestem jednak jednym z tych fanów Suzanne Collins, który z zapartym tchem śledziłby jej dalszą karierę i niecierpliwie czekał na kolejne książki, dlatego o pomyśle napisania prequelu do „Igrzysk śmierci”...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-03-08
2020-02-14
2020-02-06
2020-02-04
2020-01-27
2020-01-21
2020-01-22
2020-01-25
„Lista Lucyfera” to pierwsza książka polskiego autora, która mi się spodobała. Początek trochę toporny, później było już jednak o wiele lepiej. Krzysztof Bochus naprawdę mnie zaciekawił, a stworzona przez niego historia była wyjątkowo interesująca. Mam co prawda pewien niedosyt, pewne wątki - dla uważnego czytelnika - były przewidywalne, mimo wszystko jestem usatysfakcjonowany i z ogromną chęcią sięgnę po kolejne części z Adamem Bergiem.
„Lista Lucyfera” to pierwsza książka polskiego autora, która mi się spodobała. Początek trochę toporny, później było już jednak o wiele lepiej. Krzysztof Bochus naprawdę mnie zaciekawił, a stworzona przez niego historia była wyjątkowo interesująca. Mam co prawda pewien niedosyt, pewne wątki - dla uważnego czytelnika - były przewidywalne, mimo wszystko jestem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to