-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2021-06-01
2021-05-22
2021-04-24
2021-04-19
2021-04-11
Baldacci trzyma poziom... no prawie. Książkę uważam za udaną, bo szybko się wciągnąłem, czułem napięcie i dynamizm akcji. Pomysł super, wykonanie w porządku, bohaterowie do zaakceptowania, jedynie zakończenie rozczarowujące. Być może to tylko moje wrażenie, w każdym razie czułem się tak, jakby co najmniej kilka wątków nie zostało dokończonych. Mimo wszystko polecam!
Baldacci trzyma poziom... no prawie. Książkę uważam za udaną, bo szybko się wciągnąłem, czułem napięcie i dynamizm akcji. Pomysł super, wykonanie w porządku, bohaterowie do zaakceptowania, jedynie zakończenie rozczarowujące. Być może to tylko moje wrażenie, w każdym razie czułem się tak, jakby co najmniej kilka wątków nie zostało dokończonych. Mimo wszystko polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-10
„Pozwól mi wrócić” to książka, która początkowo wciąga, z czasem natomiast staje się nieco irytująca i po prostu nudna. Zamysł na główny wątek był wprawdzie interesujący, w praktyce jednak niewiele się działo (potencjał nie został w pełni wykorzystany), przez co całą pozycję należy uznać za przeciętną, wręcz nieudaną. Plus jest taki, że autorka posługuje się prostym i przystępnym językiem, więc książkę czyta się niezwykle szybko.
„Pozwól mi wrócić” to książka, która początkowo wciąga, z czasem natomiast staje się nieco irytująca i po prostu nudna. Zamysł na główny wątek był wprawdzie interesujący, w praktyce jednak niewiele się działo (potencjał nie został w pełni wykorzystany), przez co całą pozycję należy uznać za przeciętną, wręcz nieudaną. Plus jest taki, że autorka posługuje się prostym i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-28
2020-11-19
W mojej opinii to chyba najlepsza jak dotąd książka z cyklu o detektyw D.D.Warren.
W mojej opinii to chyba najlepsza jak dotąd książka z cyklu o detektyw D.D.Warren.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-15
2020-11-08
Gdybym miał ocenić niniejszą powieść wyłącznie na podstawie tego, co czułem po przeczytaniu innych książek o podobnej tematyce, to oceniłbym ją raczej pozytywnie. Kiedy jednak na dzieło Colleen Hoover spojrzy się z szerszej perspektywy, to wówczas trudno jest przymknąć oczy na różnego rodzaju mankamenty. A przynajmniej ja nie potrafiłem tego zrobić.
Początek książki był dość intrygujący, jednak z czasem fabuła stała się niełatwa do przebrnięcia - mówiąc w skrócie, zrobiło się niemiłosiernie nudno. Mniej więcej od połowy powieści, może trochę wcześniej, czytanie idzie jak krew z nosa. Zanim wreszcie zebrałem w sobie resztki sił, by skończyć „Too late”, pochłonąłem dwie inne książki. I chociaż końcówka książki Hoover ponownie mnie wciągnęła, niesmak pozostał, a ogólne wrażenie mocno ucierpiało.
Jeśli chodzi o bohaterów, to niestety nie wszyscy mnie do siebie przekonali - a już na pewno nie Sloan i Carter/Luke. Ich miłość, o ile w ogóle można tak nazwać łączące ich uczucie, była wyjątkowo sztuczna, wręcz kuriozalna. Jak dla mnie wszystko potoczyło się zbyt szybko. Jedynym „promykiem słońca” w całej powieści był Asa, choć osobiście uważam, że autorkę i tak czasami za bardzo poniosła wyobraźnia.
Wiem, że początkowo autorka nie planowała wydawać niniejszej powieści w wersji papierowej. Zdaję sobie również sprawę, jakimi mniej więcej prawami rządzi się publikowanie opowiadań/książek w częściach. Mimo wszystko uważam, że kiedy autorka zdecydowała się poszerzyć grupę swoich czytelników, to powinna wówczas uporządkować historię przedstawioną w „Too late”. Rozumiem powody, dla których tego nie zrobiła, co wcale nie znaczy, że je popieram. Wydawanie książki, w której po zakończeniu pojawia się epilog, po epilogu prolog, po prologu epilog do epilogu itd., jest nie tylko chaotyczne, ale najzwyczajniej w świecie śmieszne.
Ani nie polecam, ani nie odradzam. Przekonajcie się sami!
Gdybym miał ocenić niniejszą powieść wyłącznie na podstawie tego, co czułem po przeczytaniu innych książek o podobnej tematyce, to oceniłbym ją raczej pozytywnie. Kiedy jednak na dzieło Colleen Hoover spojrzy się z szerszej perspektywy, to wówczas trudno jest przymknąć oczy na różnego rodzaju mankamenty. A przynajmniej ja nie potrafiłem tego zrobić.
Początek książki był...
„Nie mój dług” to historia o tym, jak dwudziestojednoletnia dziewczyna, Jessica Turner, musi stawić czoła brutalnej rzeczywistości i pokonać przeszkody, które przewrotny i nierzadko kapryśny los nieustannie zsyła na jej życiową drogę. Po śmierci ojca – osoby, która w założeniu powinna być fizycznym wsparciem, moralnym autorytetem i duchowym pocieszycielem, a który w praktyce był niemałym utrapieniem, wręcz przekleństwem – Jessica odczuła olbrzymią ulgę. Niestety bardzo szybko przekonała się, że jej problemy wcale się nie skończyły, a to, co początkowo wydawało się jej pierwszą oznaką przychylności fortuny, finalnie okazało się kolejnym ciosem w plecy. Na Jessicę wydano wyrok śmierci – by przetrwać, kobieta musi spłacić olbrzymie długi swojego niedawno zmarłego ojca. Rozpoczyna się gra, w której stawką jest życie, a najgroźniejszym przeciwnikiem – ograniczony czas. Szukając pomocy, Jessica trafia prosto do piekła – domu Liama O’Dire’a, zwanego również Diabłem Los Angeles.
Intrygujący opis powieści daje nadzieję na przeżycie spektakularnej i zapierającej dech w piersiach historii, pełnej cierpienia, wyrzeczeń i poświęceń, na które żaden człowiek nigdy nie będzie w pełni gotowy. Niestety już po przeczytaniu pierwszych kilkunastu stron niniejszej powieści czytelnik orientuje się, że nie tylko główna bohaterka musi stawić czoła brutalnej rzeczywistości – on także. Kinga Litkowiec zapakowała wymyśloną przez siebie powieść w ogromne, ozdobne pudełko, owinęła je kosztownym papierem i obwiązała mieniącą się wstążką. Problem w tym, że po rozpakowaniu tego imponującego pakunku czar błyskawicznie pryska i jedyne, co można wówczas zrobić, to zacisnąć zęby i przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania. W mojej ocenie „Nie mój dług” to kompletny niewypał, pod wieloma względami gorszy nie tylko od powieści o podobnej tematyce, ale również od nieudanych opowiadań, które z łatwością można znaleźć w Internecie. Książkę trudno nazwać nawet kiepskim romansem – to po prostu zlepek monotonnych i niczym niewyróżniających się scen seksu, które zostały oddzielone od siebie równie nudnymi i zupełnie bezbarwnymi wydarzeniami.
Kinga Litkowiec to młoda i początkująca pisarka, co niestety widać i czuć. Jednym z popełnionych przez nią błędów było, przynajmniej w moim odczuciu, zdecydowanie się na poprowadzenie pierwszoosobowej narracji. Decyzja ta wprawdzie w ogóle mnie nie dziwi, bo wielu początkujących pisarzy dokonuje identycznego wyboru, nie zdając sobie przy tym sprawy, że obiera zdecydowanie trudniejszą drogę. Oczywiście nie ma nic złego w zawieszaniu sobie wysoko poprzeczki, należy pamiętać jednak o tym, że niełatwo jest napisać opowiadanie, o całej powieści już nie mówiąc, w pierwszoosobowej narracji tak, żeby zdania były naturalne. Chodzi o monolog wewnętrzny bohatera, o dotarcie do strumienia świadomości, a to już jest zdecydowanie wyższy poziom (potrzeba niemałego doświadczenia, którego autorka jeszcze nie posiada). Trzeba dobrze naśladować tok myśli, bo inaczej tekst wydaje się sztuczny. Kinga Litkowiec postawiła na narrację pierwszoosobową i to na taką, która prowadzona jest z perspektywy kilku osób. Ważne w niej jest to, by każdy z bohaterów przemawiał innym głosem, wykazywał inny sposób myślenia i posługiwania się językiem. Czy to się autorce udało? Niestety nie. Generalnie sposób, w jaki zostały skonstruowane przez nią opisy i partie dialogowe pozostawia wiele do życzenia. W pierwszym przypadku mamy do czynienia niemal wyłącznie z prostymi, pojedynczymi zdaniami, które, co gorsza, zwykle nie niosą ze sobą żadnych sensownych treści. Jeśli zaś chodzi o partie dialogowe, to można scharakteryzować je jako strasznie płytkie, wyjątkowo bezbarwne i zupełnie bez polotu. Jakby tego było mało, autorka ma olbrzymi problem z powtórzeniami, co więcej, zdarzało jej się popełniać różnego rodzaju błędy – najczęściej ortograficzne. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli w tym przypadku wszelkie zastrzeżenia należy kierować w stronę osób, które były odpowiedzialne za korektę tekstu.
Mając powyższe na uwadze, pozostaje mieć nadzieję, że przynajmniej główni bohaterowie będą „jacyś”… Nic bardziej mylnego. Jessica jest młodą i atrakcyjną kobietą, niestety nie błyszczy inteligencją, o czym świadczy chociażby pierwsza rozmowa, którą odbyła z Liamem. Oczywiście można założyć, że sytuacja, w której się znalazła, wpłynęła na jej zdolność racjonalnego myślenia, nie zmienia to faktu, że im dalej w las, tym gorzej. Jessica została seksualną zabawką Liama, sądząc jednak po jej zachowaniu, wcale jej to nie przeszkadzało. Niby niewyobrażalnie przeżywała całą tę sytuację, a bardzo szybko zaczęła czerpać przyjemność ze stosunków ze swoim, bądź co bądź, oprawcą. Niby była załamana, ale jednak godziła się na wszystko i to bez jakiegokolwiek zająknięcia. Jessica próbowała pokonać Liama jego własną bronią, przynajmniej tak twierdzi autorka, niestety jej słowa, myśli i zachowanie wcale na to nie wskazywały. I tutaj jest chyba największy problem. Liam… Jego postać wcale nie jest lepsza. Niby taki straszny, niby taki zły, a w ogóle tego nie czuć. Odnoszę wrażenie, że autorka chciała zrobić z niego prawdziwego potwora, ale później sama wystraszyła się swojego pomysłu. Dlaczego? Po pierwsze, w domu Liama mieszkało kilkanaście prostytutek, ale oczywiście były to tylko i wyłącznie dziewczyny, które same zgodziły się na taki los. Po drugie, Liam niby szantażował swoich wspólników, groził im i ich rodzinom, ale z czasem sam stwierdził, że tak naprawdę nic nikomu by nie zrobił. Zwłaszcza dzieciom… I kobietom… Czasem niby na kogoś nawrzeszczał, czasem strzelił komuś kulkę w łeb, ale było to tak niezgrabnie opisane, że w ogóle nie zrobiło to na mnie wrażenia. Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze postać Valerii, która została wprowadzona na siłę i to tylko po to, żeby pokazać, że jednak O’Dire ma jakieś ludzkie odruchy.
Historia paradoksalnie miała ogromny potencjał, szkoda więc, że autorka nie potrafiła go wykorzystać. Zamiast napisać wyjątkową i niepowtarzalną powieść, stworzyła zwykłego gniota: bez sensownej fabuły, bez zaskakujących zwrotów akcji, bez wartościowych bohaterów, z którymi można się utożsamiać lub po prostu szczerze im kibicować.
Zdecydowanie nie polecam! Myślę, że to najgorsza książka, a przynajmniej jedna z najgorszych, jaką miałem nieprzyjemność przeczytać w całym swoim dotychczasowym życiu…
„Nie mój dług” to historia o tym, jak dwudziestojednoletnia dziewczyna, Jessica Turner, musi stawić czoła brutalnej rzeczywistości i pokonać przeszkody, które przewrotny i nierzadko kapryśny los nieustannie zsyła na jej życiową drogę. Po śmierci ojca – osoby, która w założeniu powinna być fizycznym wsparciem, moralnym autorytetem i duchowym pocieszycielem, a który w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Lista Lucyfera” to pierwsza książka polskiego autora, która mi się spodobała. Początek trochę toporny, później było już jednak o wiele lepiej. Krzysztof Bochus naprawdę mnie zaciekawił, a stworzona przez niego historia była wyjątkowo interesująca. Mam co prawda pewien niedosyt, pewne wątki - dla uważnego czytelnika - były przewidywalne, mimo wszystko jestem usatysfakcjonowany i z ogromną chęcią sięgnę po kolejne części z Adamem Bergiem.
„Lista Lucyfera” to pierwsza książka polskiego autora, która mi się spodobała. Początek trochę toporny, później było już jednak o wiele lepiej. Krzysztof Bochus naprawdę mnie zaciekawił, a stworzona przez niego historia była wyjątkowo interesująca. Mam co prawda pewien niedosyt, pewne wątki - dla uważnego czytelnika - były przewidywalne, mimo wszystko jestem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to