-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to ktoś z grupy, albo…”
~*~
#michałśmielak
#postrach
#wydawnictwo_initium
~*~
Michał Śmielak nie kazał na siebie długo czekać. Po „Inkwizytorze” i „Pomruku” pojawia się „Postrach” – niepozorna na pierwszy rzut oka książka, która skrywa w sobie jedynie przerażenie i rozpacz. Bo kiedy wydaje nam się, że dotarliśmy do samego końca stworzenia, Autor nad wyraz brutalnie uzmysławia czytelnikowi, że „śmierć, to dopiero początek koszmaru”.
Gdy Postrach trafia w ręce policji, Warszawa zaczyna łapać spokojny oddech, a rodzice zaginionych dziewcząt mają nadzieję, że nareszcie poznają prawdę o losie swoich ukochanych córek. Pomimo upływu czasu chęć wymierzenia sprawiedliwość nie mija. Postrach jednak ucieka. W tym samym czasie siostra jednej z zaginionych trafia na wzmiankę o rytuale przywołania śmierci – było to ostatnie wydarzenie, na którym były wszystkie zaginione nastolatki. Żeby dowiedzieć się, co stało się z siostrą, organizuje imprezę, na której razem z resztą „osamotnionych” powtarza rytuał. Wkrótce potem Postrach znów atakuje. Tym razem nie pozostawia jednak żadnych złudzeń…
Początek tej historii zaczął się dość niepozornie, leniwie. Kilkanaście przeczytanych stron i żadnej chemii. Fabuła rozkręca się powoli, wciąga jednak całkowicie, miesza zmysły i na sam koniec tej niebywałej wędrówki wypluwa z pogardą. Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką pan Śmielak jest nie tylko bardziej brutalny w swojej sztuce, ale również coraz bardziej finezyjny. Były wątki, które nie przypadły mi do gustu, niemniej – bardzo gorąco polecam.
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-29
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na okładkę, ma pewne wyobrażenia na jej temat. Potem czyta opis i myśli, że to kolejny kryminał, wiecie, taki jak wszystkie inne, tylko bohaterowie nieznacznie się od siebie różnią. Lubisz kryminały, więc jesteś zainteresowany. Po tylu książkach z tego gatunku już nic nie może Cię zdziwić. Tym bardziej, kiedy do czynienia masz z nowicjuszem.
Ajć, ładnie tak oceniać po pozorach? ;)
Akcja rozkręca się bardzo powoli. Mamy czas, żeby dobrze poznać bohaterów. Zbadać teren. Wiemy więc, że Krzyśkowi zostało pół roku życia, a Weronika i Jakub zrobią wszystko, żeby mu pomóc. Całkiem niefortunnie okazuje się, że w tym samym czasie, kiedy Krzysiek oddaje swoje życie w ręce znachora i jego uroczej żony, ktoś wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Kogo życie jest w tej sytuacji bardziej zagrożone? Krzysiek szybko angażuje się w śledztwo, tym bardziej, że morderca jest coraz bliżej, a jedyna osoba, która może Krzyśka uzdrowić, znajduje się na dumnym pierwszym miejscu w rankingu mordercy.
Choć początki mieliśmy trudne, to przyznaję, że fabuła mocno mnie wciągnęła. Ostatnie 150 stron to prawdziwy rollercoaster. Dzieje się dużo, akcja toczy się szybko, a my uświadamiamy sobie, że, po pierwsze nikt tutaj nie mówi prawdy, a po drugie, nie każdy jest tym, za kogo się podaje. Szalony misz masz z pakietem ciekawostek historycznych, który zresztą niesamowicie mnie urzekł Uwielbiam takie odskocznie od brutalnych i wyrafinowanych morderstw. Jestem na tak i czekam na więcej, tym bardziej, że niedługo ktoś planuje zahaczyć o szkołę policyjną.. ach, ale marzy mi się seria kryminalnych zagadek z Markiem i Krzyśkiem! To byłby prawdziwy sztosik
Wam, Kochani, życzę cudownego poniedziałku i gorąco zachęcam do lektury „Znachora”.
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na...
2020-10-14
Nie wiem, jakie macie plany na czwartek, ale może zechcielibyście dołączyć do Czwartkowego Klubu Zbrodni i rozwiązać zagadkę kilku morderstw? Elizabeth, Ron, Ibrahim i Joyce to wciąż młodzi duchem emeryci zafascynowani światem zbrodni. Na cotygodniowych spotkaniach starają się rozwiązywać sprawy sprzed lat, świetnie się przy tym bawiąc. Kiedy ośrodek, w którym mieszkają, zostaje powiązany ze sprawą aktualnie prowadzonego przez policję morderstwa, czwórka przyjaciół wytacza najcięższe działa- czy uda im się rozwiązać sprawę morderstwa? Co tak naprawdę dzieje się za murami ekskluzywnego osiedla, kiedy gasną światła?
________♠________
#richardosman
#mordercówtropimywczwartki
#thethursdaymurderclub
#wydawnictwomuza
„Morderców tropimy w czwartki” to zabawna historia, pełna humoru, sarkazmu i ironii. Nie znajdziecie tu jednak brutalnych opisów i niesamowitych zwrotów akcji. To przyjemna i lekka lektura, która potrafi zaintrygować czytelnika przede wszystkim ze względu na fantastycznych bohaterów, których, co tu dużo mówić, nie da się nie lubić Staruszkowie nie zważają na wiek i za wszelką cenę starają się rozwiązać sprawę morderstwa, wychodząc naprzeciw wszelkim niedogodnościom. Są sprytni, inteligentni i doskonale wiedzą, jak niezauważenie prowadzić sprawę śledztwo tuż obok niczego nieświadomej policji.
Fabuła jest ciekawa i może odrobinę zbyt cukierkowa, chociaż mnie to nie przeszkadzało. Świetnie bawiłam się od samego początku i naprawdę żałuję, że ta historia tak szybko się skończyła!
„Morderców tropimy w czwartki” to najlepsza komedia kryminalna, jaką miałam okazję czytać (chociaż nie było ich wiele, ale ci!). Debiut Richarda Osmana uważam za udany i z niecierpliwością czekam na kolejne książki, a po cichu liczę na kontynuację serii w wykonaniu Czwartkowego Klubu Zbrodni.
Nie wiem, jakie macie plany na czwartek, ale może zechcielibyście dołączyć do Czwartkowego Klubu Zbrodni i rozwiązać zagadkę kilku morderstw? Elizabeth, Ron, Ibrahim i Joyce to wciąż młodzi duchem emeryci zafascynowani światem zbrodni. Na cotygodniowych spotkaniach starają się rozwiązywać sprawy sprzed lat, świetnie się przy tym bawiąc. Kiedy ośrodek, w którym mieszkają,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-01
Krople deszczu miarowo uderzają o parapet, a ja bardzo powoli zanurzam się w tajemniczej kryminalnej historii, która swój początek miała 26 kwietnia 1986 roku. Historii zimnej i przeszywającej do szpiku kości, która po ponad 30 latach ma szansę uchylić mi rąbka tajemnicy.
„Jaskółki z Czarnobyla”.
Mroczna, ciasno otulona szeptem przeszłości rodzinna tragedia, zamienia w piekło życie ludzi w okolicach Zony. Makabryczne morderstwa wystawione na poklask publiczności, strach przed promieniowaniem i przeszłość natarczywie napierająca na śledczych, którzy za wszelką cenę chcą poznać prawdę. Co tak naprawdę wydarzyło się w noc wybuchu elektrowni? Jaki związek mają obecne morderstwa z tym sprzed 30 lat? Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, kiedy stawką jesteśmy my sami?
Gorąco polecam Wam „Jaskółki z Czarnobyla”. To naprawdę mocny kryminał, który będzie trzymał Was w napięciu do ostatniej strony. Autor bardzo powoli dawkuje nam cenne informacje z przeszłości, które powoli nabierają kształtu i doprowadzają śledczych do rozwiązania zagadki. Ciekawa, intrygująca fabuła, a także świetnie wyeksponowani bohaterowie nadają tej lekturze prawdziwego mrocznego smaczku.
Krople deszczu miarowo uderzają o parapet, a ja bardzo powoli zanurzam się w tajemniczej kryminalnej historii, która swój początek miała 26 kwietnia 1986 roku. Historii zimnej i przeszywającej do szpiku kości, która po ponad 30 latach ma szansę uchylić mi rąbka tajemnicy.
„Jaskółki z Czarnobyla”.
Mroczna, ciasno otulona szeptem przeszłości rodzinna tragedia, zamienia w...
2020-08-10
#zaginiona
#piotrkościelny
#wydawnictwoinitium
Dla mnie była jedna z takich lektur, na którą czekałam z wypiekami na twarzy. Przede wszystkim dlatego, że po „Zwierzu” długo nie mogłam się otrząsnąć. Cóż to była za lektura! Jak tylko w moje łapki wpadła „Zaginiona” zabrałam się za czytanie – spodziewałam się niesamowitych emocji, zaskakujących zwrotów akcji, takich samych nerwów i stresu, a tymczasem powiało nudą. Nudą i rozczarowaniem. Największym minusem tej książki był brak konkretnego bohatera, który mógłby całą tę historię w ciekawy sposób pociągnąć do końca, ponieważ „główny bohater” przez 80% fabuły nie był świadomy tego, co się dzieje- większość akcji działa się obok niego, a on o wszystkim dowiadywał się po czasie. Wątek psychologiczny, co jakiś czas się pojawiał, ale Autor nie starał się go w żaden sposób rozwinąć. Nawet nasz seryjny morderca pozostawił po sobie niesmak, bo nagle, nie wiadomo właściwie dlaczego, postanawia zmienić swoje życie i chce wypuścić ofiarę, pomimo tego, że ta doskonale wie, kim jest. Z drugiej strony mamy jeszcze historię chłopaka Zaginionej, który trafia do więzienia bez dowodów, wyłącznie ze względu na swoje imię, bo prokuratura i policja zwyczajnie nie radzi sobie z własnymi emocjami i przeszłością. Być może Autor chciał przedstawić patologiczne podejście polskiego systemu w takich przypadkach. Dla mnie jednak ta próba była nieudana, męcząca i frustrująca.
„Zaginionej” Wam nie polecam. Wiem jednak, że Piotr potrafi świetnie pisać i trzymam mocno kciuki, żeby następna książka zdeklasowała polski rynek wydawniczy.
#zaginiona
#piotrkościelny
#wydawnictwoinitium
Dla mnie była jedna z takich lektur, na którą czekałam z wypiekami na twarzy. Przede wszystkim dlatego, że po „Zwierzu” długo nie mogłam się otrząsnąć. Cóż to była za lektura! Jak tylko w moje łapki wpadła „Zaginiona” zabrałam się za czytanie – spodziewałam się niesamowitych emocji, zaskakujących zwrotów akcji, takich samych...
2020-04-13
Po pierwszych dwóch tomach nie mogłam doczekać się kontynuacji. Niedawno znalazłam wreszcie czas, aby sięgnąć po trzecią i jednocześnie ostatnią część tej serii. Niestety, moim zdaniem, Autorka nie utrzymała poziomu z pierwszego tomu. Wspominałam już o tym przy okazji „Rytuałów wody”. Choć seria jest wciągająca, a bohaterowie na pewno skradli Wasze serca już na samym początku, to kolejne tomy są zdecydowanie słabsze. Serię jednak gorąco Wam polecam, bo ma bardzo ciekawą i intrygującą fabułę, bohaterowie są wspaniali i pomimo kilku niewielkich niedogodności, książki czyta się z wypiekami na twarzy.
Po pierwszych dwóch tomach nie mogłam doczekać się kontynuacji. Niedawno znalazłam wreszcie czas, aby sięgnąć po trzecią i jednocześnie ostatnią część tej serii. Niestety, moim zdaniem, Autorka nie utrzymała poziomu z pierwszego tomu. Wspominałam już o tym przy okazji „Rytuałów wody”. Choć seria jest wciągająca, a bohaterowie na pewno skradli Wasze serca już na samym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-02
#klaudiamuniak
#psychopata
#wydawnictwokobiece
#recenzjaksiążki
trzy podejścia. trzy zachwyty.
bardzo się cieszę, że miałam okazję przedpremierowo zapoznać się z najnowszą książką Klaudii. „Psychopata” to świetny thriller medyczny z niesamowitą, oryginalną fabułą. śmiem twierdzić, że mamy to szczęście, iż coraz więcej polskich autorów potrafi słowami zniewolić czytelnika. zatrzymać na chwilę bicie jego serca, by za chwilę solidnie nim wstrząsnąć. takie właśnie odczucia towarzyszyły mi podczas lektury. strach przeplatany niepokojem. niedowierzanie i szybsze bicie serca.
wspomniałam, że do książki podchodziłam aż trzy razy. temat mocno mnie intrygował, wszak to dość bliska mi tematyka. Klaudia świetnie sobie z nim poradziła- potrafiła wzbudzić we mnie tak różne i momentami skrajne emocje, że kilkakrotnie zdarzyło mi się przyłapać na tym, że z niepokoju i ogromnego zaciekawienia zapominałam gdzie jestem. domyślam się, jak dziwnie to dla Was brzmi, ale kiedy książka bardzo mi się podoba, całkowicie mnie pochłania, a ja czuję się tak, gdybym była postronnym obserwatorem. świetne i jednocześnie przerażające uczucie.
zastanawiacie się pewnie, dlaczego aż trzy razy? były takie momenty, w których musiałam książkę odłożyć i wiele sobie przemyśleć. żałuję natomiast, że Klaudia nie dała nam szansy na bliższe poznanie bohaterów. wykreowanie ciekawych postaci wyzwala, przynajmniej we mnie, chęć na bliższe poznanie z ich psychiką, osobowością. tego niestety mi zabrakło. warto tutaj wspomnieć, że książka pisana jest z perspektywy głównej bohaterki, Mai, w narracji pierwszoosobowej, stąd też nie mamy zbyt dużej szansy na poznanie emocje i myśli innych bohaterów.
mimo tych niewielkich niedociągnięć jestem zachwycona. mocno trzymam za Klaudię kciuki. „Psychopata” to jej trzecia książka w mojej biblioteczce. jeśli jeszcze nie mieliście okazji, to gorąco polecam Wam „gdybym jej uwierzył” i „substancję”.
#klaudiamuniak
#psychopata
#wydawnictwokobiece
#recenzjaksiążki
trzy podejścia. trzy zachwyty.
bardzo się cieszę, że miałam okazję przedpremierowo zapoznać się z najnowszą książką Klaudii. „Psychopata” to świetny thriller medyczny z niesamowitą, oryginalną fabułą. śmiem twierdzić, że mamy to szczęście, iż coraz więcej polskich autorów potrafi słowami zniewolić...
2019-11-01
Niektóre wydawnictwa przyzwyczajają swoich czytelników do odpowiednich książek na każdą porę roku – niezależnie od tego, czy mamy przed sobą upalne letnie popołudnie czy też długie jesienne wieczory. Są to książki idealne na poprawę humoru albo takie, przy których z łatwością oderwiemy się od rzeczywistości i zagłębimy w świat tajemnicy, magii i niepokojącego mroku.
„Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolema” to książka, która posiada obie te cechy. Nie dość, że niejednokrotnie doprowadzi swojego czytelnika do śmiechu, to jednocześnie będzie otulać go niewidzialną pajęczyną mroku, strachu i niepewności. Nie ma jednak powodu do obaw, bo lektura jest niezwykle przyjemna, a satysfakcja z jej przeczytania to wyłącznie formalność. Jestem pewna, że z chęcią oderwiecie się przy niej od żmudnej rzeczywistości.
Lennartowi wydaje się, że wszystko ma pod kontrolą, gdy tymczasem całe jego życie bardzo powoli wywraca się do góry nogami. Tajemniczy kataryniarz, mroczne i niebezpieczne sny, do tego dziwne zachowanie koleżanki z pracy, to początek zaskakujących wydarzeń, które całkowicie wpłyną na zmianę jego dotychczasowego życia.
Przed nami spora dawka emocji i magii. Zapnijcie pasy i śmiało sięgajcie po niepowtarzalną historię gadającego mopsa i jego sceptycznego opiekuna. Autor zapewnił nam nie lada rozrywkę, zabierając nas do niesamowitego świata, w którym wszystko jest możliwe, a co gorsza, nie wiadomo komu można zaufać. Lennart zmuszony jest zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem w pogoni za nieuchwytnymi zdolnościami magicznymi i mordercą, który jedynie czeka, żeby pozbyć się niewygodnego przeciwnika.
Niektóre wydawnictwa przyzwyczajają swoich czytelników do odpowiednich książek na każdą porę roku – niezależnie od tego, czy mamy przed sobą upalne letnie popołudnie czy też długie jesienne wieczory. Są to książki idealne na poprawę humoru albo takie, przy których z łatwością oderwiemy się od rzeczywistości i zagłębimy w świat tajemnicy, magii i niepokojącego mroku....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-30
Miałam to szczęście, że udało mi się, jeszcze przed premierą „Rytuałów wody” przeczytać „Ciszę białego miasta”, którą śmiało mogłabym nazwać jednym z lepszych thrillerów na rynku wydawniczym. Niebezpieczny świat północnej Hiszpanii, w który wprowadziła nas Autorka to nie tylko finezyjne morderstwa i kolejne etapy poszukiwania mordercy. Ogromny plus mają u mnie książki, w których znajdziemy nawiązania do historii i kultury danego miejsca, choć muszę przyznać, że morderstwa, z którymi przyszło zmierzyć się śledczym (chcąc nie chcąc) nawiązują do tradycji i kultury baskijskiej. Autorka jednak nie zanudzi nas swoimi historycznymi wynurzeniami. Całość jest naprawdę ciekawa, momentami mroczna i przerażająca. Autorka nie raz i nie dwa Was zaskoczy, a Wy niejednokrotnie będziecie musieli przypomnieć sobie o oddychaniu.
„Rytuały wody” nie są już tak dobre. Nie powodują tak szybkiego bicia serca i emocji, od których kręci Wam się w głowie. Choć spadają klasę niżej i czasami możecie stracić zainteresowanie wątkiem, to i tak przyznaję, że warto. Przede wszystkim ze względu na bohaterów, których nie da się nie lubić i człowiek najzwyczajniej w świecie chciałby wiedzieć, jak dalej potoczą się ich losy. Ponadto Autorka nie traci wyobraźni – pojawi się wiele interesujących wątków, zagadnień i problemów, z którymi przyjdzie zmierzyć się naszym bohaterom. Druga część nie tylko porusza wątki czysto kryminalne, ale również społeczne. Autorka dość obrazowo przedstawiła konsekwencje zachowań patologicznych na przykładzie rodziny wielopokoleniowej.
W obu przypadkach relacje teraźniejsze przeplatają się z retrospekcją, więc dla osób, które nie przepadają za powrotami do przeszłości, może być to niewielki minus. Podsumowując, ogromnie polecam Wam trylogię „Białego miasta”. Przed nami jeszcze „Władcy czasu”, a niedługo zapewne i ekranizacja. Będziecie czekać? Ja dla Krakena i Esti jestem wstanie zrobić absolutnie wszystko! :)
Miałam to szczęście, że udało mi się, jeszcze przed premierą „Rytuałów wody” przeczytać „Ciszę białego miasta”, którą śmiało mogłabym nazwać jednym z lepszych thrillerów na rynku wydawniczym. Niebezpieczny świat północnej Hiszpanii, w który wprowadziła nas Autorka to nie tylko finezyjne morderstwa i kolejne etapy poszukiwania mordercy. Ogromny plus mają u mnie książki, w...
więcej mniej Pokaż mimo to
„W każdej sali zwykle stoją dwa łóżka, ale ja od miesiąca – odkąd moja ostatnia współlokatorka została wypisana do domu – mieszkam tu sama. Nienawidzę jej za to, że stąd wyszła, a jednocześnie rozkoszuję się ciszą w przestrzeni, którą mam na wyłączność. Przedtem zawsze bałam się być sama. Nie znosiłam ciemności i jej upiornego piękna. Teraz łaknę jej prostoty, pustki i odosobnienia. Już nie mam siły się bać.”
~*~
#więzykrwi
#tearmeapart
#jtellison
#muzashadows
#wydawnictwomuza
Czy kiedykolwiek zastanawiałaś/eś się, jak jedna chwila może zmienić całe Twoje życie?
~*~
Mindy to niesamowicie utalentowana i ambitna narciarka. Oczami wyobraźni sięga już po olimpijskie złoto. Niestety, w czasie kwalifikacji, dochodzi do nieszczęśliwego wypadku – otwarte złamanie kości piszczelowej uniemożliwia dalszą walkę. W szpitalu okazuje się, że złamanie to nie jedyny problem, z którym Mindy musi się zmierzyć. Rzadka odmiana białaczki sieje w organizmie dziewczyny prawdziwe spustoszenie. Chemia nie pomaga, pilnie potrzebny jest przeszczep komórek macierzystych. Wyniki badań nie pozostawiają jednak złudzeń – Mindy została adoptowana.
Trwa walka z czasem, podczas której na jaw wychodzą kłamstwa i intrygi sprzed lat. Co tak naprawdę wydarzyło się siedemnaście lat temu? Kim są rodzice Mindy? I czy uda się uratować nastolatkę zanim będzie za późno?
~*~
„Więzy krwi” to prawdziwy sztos. Fantastyczna fabuła – od samego początku Autorka nie pozwala nam się nudzić. Oryginalna, ciekawa i niesamowicie intrygująca historia, pełna rodzinnych tajemnic, które w ostateczności mogą doprowadzić do prawdziwej tragedii. Bohaterowie, którzy wyzwalają w czytelniku mnóstwo różnych emocji. Akcja, która przyspiesza tętno i nie zwalnia tempa do samego końca.
Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Ellison zaczyna tę podróż retrospekcją w ludzką psychikę. Odsłania przed czytelnikiem prawdziwą mroczną stronę każdego z nas. Pokazuje historię pełną moralnych dylematów, niebezpieczną grę z ogniem, która jednocześnie pochłania i uzależnia.
Jeśli szukacie dobrej książki na jesienny wieczór, to bez zastanowienia sięgajcie po „Więzy krwi”. Gorąco polecam!
„W każdej sali zwykle stoją dwa łóżka, ale ja od miesiąca – odkąd moja ostatnia współlokatorka została wypisana do domu – mieszkam tu sama. Nienawidzę jej za to, że stąd wyszła, a jednocześnie rozkoszuję się ciszą w przestrzeni, którą mam na wyłączność. Przedtem zawsze bałam się być sama. Nie znosiłam ciemności i jej upiornego piękna. Teraz łaknę jej prostoty, pustki i...
więcej Pokaż mimo to