-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-03-29
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na okładkę, ma pewne wyobrażenia na jej temat. Potem czyta opis i myśli, że to kolejny kryminał, wiecie, taki jak wszystkie inne, tylko bohaterowie nieznacznie się od siebie różnią. Lubisz kryminały, więc jesteś zainteresowany. Po tylu książkach z tego gatunku już nic nie może Cię zdziwić. Tym bardziej, kiedy do czynienia masz z nowicjuszem.
Ajć, ładnie tak oceniać po pozorach? ;)
Akcja rozkręca się bardzo powoli. Mamy czas, żeby dobrze poznać bohaterów. Zbadać teren. Wiemy więc, że Krzyśkowi zostało pół roku życia, a Weronika i Jakub zrobią wszystko, żeby mu pomóc. Całkiem niefortunnie okazuje się, że w tym samym czasie, kiedy Krzysiek oddaje swoje życie w ręce znachora i jego uroczej żony, ktoś wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Kogo życie jest w tej sytuacji bardziej zagrożone? Krzysiek szybko angażuje się w śledztwo, tym bardziej, że morderca jest coraz bliżej, a jedyna osoba, która może Krzyśka uzdrowić, znajduje się na dumnym pierwszym miejscu w rankingu mordercy.
Choć początki mieliśmy trudne, to przyznaję, że fabuła mocno mnie wciągnęła. Ostatnie 150 stron to prawdziwy rollercoaster. Dzieje się dużo, akcja toczy się szybko, a my uświadamiamy sobie, że, po pierwsze nikt tutaj nie mówi prawdy, a po drugie, nie każdy jest tym, za kogo się podaje. Szalony misz masz z pakietem ciekawostek historycznych, który zresztą niesamowicie mnie urzekł Uwielbiam takie odskocznie od brutalnych i wyrafinowanych morderstw. Jestem na tak i czekam na więcej, tym bardziej, że niedługo ktoś planuje zahaczyć o szkołę policyjną.. ach, ale marzy mi się seria kryminalnych zagadek z Markiem i Krzyśkiem! To byłby prawdziwy sztosik
Wam, Kochani, życzę cudownego poniedziałku i gorąco zachęcam do lektury „Znachora”.
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na...
2020-06-01
dawno nie czytałam dobrego kryminału. takiego, który wciągałby już na samym początku, trzymał w napięciu do ostatniej strony i cały czas podsycałby ciekawość. do niedawna nie znałam też twórczości pana Ryszarda Ćwirleja i teraz, nie wiem jeszcze kiedy – być może na emeryturze, będę musiała te wszystkie jego książki nadrobić. bo ciekawe to i oryginalne, i z poczuciem humoru.
„Jedyne wyjście” to historia o sprytnej i inteligentnej posterunkowej, Anecie Nowak, która dzięki swojej spostrzegawczości i intuicji rozwiązuje dwie dość zagmatwane sprawy kryminalne. w międzyczasie mamy możliwość odrobinę zapoznać się z przeszłością, która pozwala czytelnikowi zupełnie inaczej spojrzeć na prowadzone przez policjantów śledztwo. całość okraszona jest dowcipem, co w efekcie daje nam szansę na spędzenie bardzo miłego wieczoru z lampką winą i dobrą literaturą.
co ważne, dla ludzi, którzy tak, jak ja kochają serie książkowe – „Jedyne wyjście” to dopiero pierwszy tom, a zatem szykuje się prawdziwa uczta dla duszy przy akompaniamencie czerwonego, gruzińskiego wina. gorąco polecam Wam książkę (nie tylko ze względu na kobiecą postać, wiodącą prym wśród starszych kolegów płci męskiej), ale także i wino, bo to z rejonów Kachetii jest wręcz wyborne.
do następnego, enjoy.
dawno nie czytałam dobrego kryminału. takiego, który wciągałby już na samym początku, trzymał w napięciu do ostatniej strony i cały czas podsycałby ciekawość. do niedawna nie znałam też twórczości pana Ryszarda Ćwirleja i teraz, nie wiem jeszcze kiedy – być może na emeryturze, będę musiała te wszystkie jego książki nadrobić. bo ciekawe to i oryginalne, i z poczuciem humoru....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-18
Po wcześniejszych propozycjach Autorki wiemy już, że czeka na nas potężna dawka humoru, zaskakujące zwroty akcji, a także nieszablonowe ujęcie rzeczywistości- w tym przypadku- życia na warszawskich bielanach. Mam jednak wrażenie, że tym razem coś się wypaliło i zamiast świetnej komedii kryminalnej mamy jedynie niebanalny scenariusz i (nie)stereotypowych bohaterów, którzy, co prawda starają się, jak mogą, żeby dobrze wypaść w całej tej maskaradzie, ale z przyczyn czysto technicznych się nie udaje. I to nie tak, że książka mnie nie rozbawiła, bo wielokrotnie śmiałam się przy niej do łez, a problemy mieszkańców „Chomiczówki” spędzały mi sen z powiek (przysięgam na „Bielańczyka”!). Mam jednak wrażenie, że cała ta oryginalność... cała ta esencja kombinacji to po prostu za dużo. Świat, który stworzyła Autorka najzwyczajniej zaczął mnie przerastać. Miało być oryginalnie i z pomysłem, a dla mnie jest, niestety, przytłaczająco. Nie neguję jednak całej lektury, doceniam pomysły i twórczość Autorki, która stara się tworzyć oryginalnie, niesztampowo. W czasach, kiedy wszyscy idą na łatwiznę i prześcigają się w kopiowaniu pomysłów na ciekawe historie kryminalne, należy docenić wyobraźnię i sposób przedstawienia tego pomysłu, Czytelnikowi. Warto jednak pamiętać, żeby nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę.
Po wcześniejszych propozycjach Autorki wiemy już, że czeka na nas potężna dawka humoru, zaskakujące zwroty akcji, a także nieszablonowe ujęcie rzeczywistości- w tym przypadku- życia na warszawskich bielanach. Mam jednak wrażenie, że tym razem coś się wypaliło i zamiast świetnej komedii kryminalnej mamy jedynie niebanalny scenariusz i (nie)stereotypowych bohaterów, którzy,...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to ktoś z grupy, albo…”
~*~
#michałśmielak
#postrach
#wydawnictwo_initium
~*~
Michał Śmielak nie kazał na siebie długo czekać. Po „Inkwizytorze” i „Pomruku” pojawia się „Postrach” – niepozorna na pierwszy rzut oka książka, która skrywa w sobie jedynie przerażenie i rozpacz. Bo kiedy wydaje nam się, że dotarliśmy do samego końca stworzenia, Autor nad wyraz brutalnie uzmysławia czytelnikowi, że „śmierć, to dopiero początek koszmaru”.
Gdy Postrach trafia w ręce policji, Warszawa zaczyna łapać spokojny oddech, a rodzice zaginionych dziewcząt mają nadzieję, że nareszcie poznają prawdę o losie swoich ukochanych córek. Pomimo upływu czasu chęć wymierzenia sprawiedliwość nie mija. Postrach jednak ucieka. W tym samym czasie siostra jednej z zaginionych trafia na wzmiankę o rytuale przywołania śmierci – było to ostatnie wydarzenie, na którym były wszystkie zaginione nastolatki. Żeby dowiedzieć się, co stało się z siostrą, organizuje imprezę, na której razem z resztą „osamotnionych” powtarza rytuał. Wkrótce potem Postrach znów atakuje. Tym razem nie pozostawia jednak żadnych złudzeń…
Początek tej historii zaczął się dość niepozornie, leniwie. Kilkanaście przeczytanych stron i żadnej chemii. Fabuła rozkręca się powoli, wciąga jednak całkowicie, miesza zmysły i na sam koniec tej niebywałej wędrówki wypluwa z pogardą. Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką pan Śmielak jest nie tylko bardziej brutalny w swojej sztuce, ale również coraz bardziej finezyjny. Były wątki, które nie przypadły mi do gustu, niemniej – bardzo gorąco polecam.
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to...
więcej Pokaż mimo to