Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Po "Marinę", napisaną przez C.R.Zafona (do którego mam ogromny sentyment), sięgnęłam tylko, po to, żeby mieć pełen obraz jego jako pisarza i całej jego twórczości. I o ile uważam, że rok temu ta książka spodobałaby mi się o wiele bardziej, nadal myślę, że jest to pozycja, której nie można zapomnieć.
Nikt tak pięknie nie opisuje tej zamglonej i tajemniczej Barcelony, jej uliczek i sekretów jak własnie Zafon. Jego kunszt pisarski jest nie do podrobienia, tak samo zresztą jak klimat.Jedyny problem jaki widzę, to powtarzalna fabuła, któa zawsze opiera się na tym samym, jednak po kolejnej przeczytanej przeze mnie jego książce dochodzę do wniosku, że to nie dla fabuły je tak uwielbiam. Ta powieść jest bardzo świadoma, utkana bardzo misternie, zostawia bardzo duże wrażenie. coś pięknego :)

Po "Marinę", napisaną przez C.R.Zafona (do którego mam ogromny sentyment), sięgnęłam tylko, po to, żeby mieć pełen obraz jego jako pisarza i całej jego twórczości. I o ile uważam, że rok temu ta książka spodobałaby mi się o wiele bardziej, nadal myślę, że jest to pozycja, której nie można zapomnieć.
Nikt tak pięknie nie opisuje tej zamglonej i tajemniczej Barcelony, jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mało odkrywczy, słaby fabularnie, nic nie wnoszący do życia taki tam kryminalik. Lekki i w miarę przyjemny, pomijając prowadzone dialogi i fabułę banalną jak dla osła. Może dla przeciętnego Polaka, który jedną książkę czyta na pięć lat, byłaby całkiem niezła, jednak komuś kto w swoim życiu przeczytał więcej niż "Plastusiowy pamiętnik" nie polecam. Bardzo płaskie i nie zasługujące na miano kryminału. Żadnej tam jazdy bez trzymanki, żadnego ostrego języka i scen seksu, w przeciwieństwie do tego co jest napisane na okładce. Nie kupię kolejnej części tej serii i na pewno nie wrócę już do tej autorki.

Mało odkrywczy, słaby fabularnie, nic nie wnoszący do życia taki tam kryminalik. Lekki i w miarę przyjemny, pomijając prowadzone dialogi i fabułę banalną jak dla osła. Może dla przeciętnego Polaka, który jedną książkę czyta na pięć lat, byłaby całkiem niezła, jednak komuś kto w swoim życiu przeczytał więcej niż "Plastusiowy pamiętnik" nie polecam. Bardzo płaskie i nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do tej książki podchodziłam trzy razy, za żadnym nie udało mi się przeczytać więcej niż 50 stron. Wydawała mi się nudna, dla mnie kompletnie nietrafiona i mdła. Jakie to było absurdalne myślenie!
Kiedy w końcu zabrałam się do nadrabiania zaległości z mojej biblioteczki "Historia pszczół" poszła na pierwszy ogien. Zmusiłam się wręcz, żeby znowu ją otworzyć. I wtedy kompletnie utonęłam. Jest to bowiem powieść, która nie pozwala się oderwać, niesamowicie fascynuje czytelnika historia trzech głównych bohaterów, która jest poprowadzona tak misternie, że pod koniec lektury nie mogłam uwierzyć w jak sprytny sposób zostało to przedstawione. Wiele tam bardzo trafionych metafor, świenych, a przede wszystkim życiowych, rozmów. Zdecydowanie jest to książka warta przeczytania i polecenia wszystkim zapaleńcom, nie tylko pszczół. :)

Do tej książki podchodziłam trzy razy, za żadnym nie udało mi się przeczytać więcej niż 50 stron. Wydawała mi się nudna, dla mnie kompletnie nietrafiona i mdła. Jakie to było absurdalne myślenie!
Kiedy w końcu zabrałam się do nadrabiania zaległości z mojej biblioteczki "Historia pszczół" poszła na pierwszy ogien. Zmusiłam się wręcz, żeby znowu ją otworzyć. I wtedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Za "Szóstkę wron" bardzo długo się zabierałam, bo chociaż większość opinii była bardzo pozytywna, przytłoczyła mnie ogólna popularność tej pozycji. Mimo to sięgnęłam i muszę przyznać przed samą sobą, że jest to jedna z najlepszych fantastycznych młodzieżówek jakie czytałam. Po prawdzie niewiele ich było, ale ta powieść napisana przez Leigh Bardugo jest naprawdę na szalenie wysokim poziomie.
Jest tutaj świetnie nakreślona fabuła, genialny pomysł, niesamowicie wykreowani, wielowymiarowi bohaterowie, a co najważniejsze w tego typu książkach, bardzo przemyślany, bogaty i zachwycający świat. Płynie się przez "Szóstkę wron" niesamowicie szybko, akcja nie staje nawet na moment i są naprawdę ciekawie wprowadzane retrospekcje, ukazujące przeszłość głównych postaci.
Jedyne, co mogło mi przeszkadzać, to ciągłe przypominanie czytelnikowi, że wszyscy tam mają po naście lat. Nie zachowywali się tak, byli o wiele dojrzalsi, więc nie było potrzeby wywyższać ich umiejętności i mądrości względem wieku, było to wręcz karykaturalne. Ale to drobnostka, mało znacząca wada.
Bardzo bardzo polecam, a sama pędzę kupić kolejną część. :)

Za "Szóstkę wron" bardzo długo się zabierałam, bo chociaż większość opinii była bardzo pozytywna, przytłoczyła mnie ogólna popularność tej pozycji. Mimo to sięgnęłam i muszę przyznać przed samą sobą, że jest to jedna z najlepszych fantastycznych młodzieżówek jakie czytałam. Po prawdzie niewiele ich było, ale ta powieść napisana przez Leigh Bardugo jest naprawdę na szalenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już od dawna chciałam sięgnąć po prozę jednej z najpopularniejszych, polskich autorek kryminałów. Kiedy więc w końcu "Motylek" trafił na moje półki, nie mogłam się doczekać lektury.
Jest to pierwszy tom z cyklu o Lipowie i moim zdaniem jest to całkiem udany początek. Mamy zamkniętą, małą społeczność co bardzo lubię w kryminałach, a także małomiasteczkowy, sielski z pozoru, klimat. Mamy bardzo dobrze wykreowanych bohaterów, nawet tych z drugiego lub trzeciego planu.
Jest też dobrze pociągnięty główny wątek fabularny, chociaż moim nieco przekombinowany. Nie ukrywam, przy końcu zaczęłam się gubić i nie wiedzieć kto jest kim.
Tak naprawdę widzę tutaj dwie rzeczy, które dosyć mi przeszkadzały w całościowym odbiorze książki. Po pierwsze, jest to niezbyt dobre zakończenie. To znaczy, cały pomysł jest naprawdę świetny, ale osoba, która okazała się być winna bardzo mnie zawiodła. Po drugie, bardzo irytował mnie momentami styl pisania autorki. Ja rozumiem pewne zabiegi literackie by zaciekawić odbiorcę, ale używanie trzech wykrzykników po jednym zdaniu, co kilka stron, nie jest i nigdy nie będzie czymś co według mnie jest dobre dla powieści.
Podsumowując, był to bardzo dobry początek serii i z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy. :)

Już od dawna chciałam sięgnąć po prozę jednej z najpopularniejszych, polskich autorek kryminałów. Kiedy więc w końcu "Motylek" trafił na moje półki, nie mogłam się doczekać lektury.
Jest to pierwszy tom z cyklu o Lipowie i moim zdaniem jest to całkiem udany początek. Mamy zamkniętą, małą społeczność co bardzo lubię w kryminałach, a także małomiasteczkowy, sielski z pozoru,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna, czwarta z kolei pozycja autorstwa Camilli Lackberg, po którą sięgnęłam. Po tomie drugim i trzecim byłam sceptycznie nastawiona, ponieważ niezbyt mi się one podobały, ale uznałam, że dam szansę autorce dalej.
"Ofiara Losu" moim zdaniem wraca na poziom, który przedstawiała pierwsza część, a więc nie jest to fenomenalne, ale naprawdę dobre i wciągające. Lektura, która zostaje w pamięci może nie na zawsze, ale całkiem długo, która pozwala oderwać się od nudnej codzienności i porwać w głąb swojej historii.
Postacie nie są wykreowane idealnie, ale da się w pewien sposób z nimi utożsamić. Koncept fabularny bardzo dobry, odpowiednio zawiły - tak, żeby czytelnik był wodzony za nos, ale nie tak, aby kompletnie się pogubił. Końcówka zaskoczyła mnie bardzo, bo chociaż po skończeniu książki wydaje mi się to oczywiste, że musiało się tak zakończyć, tak wtedy kompletnie bym się tego nie spodziewała. Warto było przebrnąć przez dwa poprzednie tomy aby dostać taką przyjemną niespodziankę. :)

Kolejna, czwarta z kolei pozycja autorstwa Camilli Lackberg, po którą sięgnęłam. Po tomie drugim i trzecim byłam sceptycznie nastawiona, ponieważ niezbyt mi się one podobały, ale uznałam, że dam szansę autorce dalej.
"Ofiara Losu" moim zdaniem wraca na poziom, który przedstawiała pierwsza część, a więc nie jest to fenomenalne, ale naprawdę dobre i wciągające. Lektura, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzeci tom trylogii o Vestmannie, "Prom", jest moim zdaniem najgorszą częścią tego cyklu napisanego przez Remigiusza Mroza pod pseudonimem. W tej książce spotykamy się z porwaniem promu przez terrorystów, którzy grożą oczywistą śmiercią wszystkich, a więc ponad tysiąca, pasażerów. Na pokładzie znajduje się także Katrine Ellegaard, czyli główna postać kobieca całej serii. I zaczyna się jazda bez trzymanki.
Według mnie, pozycja ta jest najbardziej abstrakcyjna z tych wszystkich, są tu wydarzenia tak nieprawdopodobne i niektóre pozbawione większego sensu, że ciężko czasem się brnie. Poza tym kolejne etapy radzenia sobie z problemem terrorystów nie są dobrze opisane, mamy różne skróty myślowe, które utrudniają odbiór powieści. Tak samo Hal, w tym tomie bardzo przypomina mi Forsta. Bardzo. Mają niemalże identyczny dar do robienia rzeczy, które sa względnie niemożliwe (dla czytających "Ekspozycje", wiadomo o co chodzi :)).
Mimo to sama fabuła była przyjemna, dobrze napisana, a końcówka była dość zaskakująca i moim zdaniem bardzo dobrze wymyślona. Bardzo dobre zamknięcie całej trylogii.
Chociaż "Prom" odstaje nieco od reszty, nadal jest bardzo dobrą lekturą na przykład na deszczowe, chłodne popołudnia.

Trzeci tom trylogii o Vestmannie, "Prom", jest moim zdaniem najgorszą częścią tego cyklu napisanego przez Remigiusza Mroza pod pseudonimem. W tej książce spotykamy się z porwaniem promu przez terrorystów, którzy grożą oczywistą śmiercią wszystkich, a więc ponad tysiąca, pasażerów. Na pokładzie znajduje się także Katrine Ellegaard, czyli główna postać kobieca całej serii. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety, moje zdanie na temat Helen Fielding wciąż jest takie samo. Z każdym kolejnym tomem jest coraz bardziej na siłę, jest coraz gorzej. O ile pierwszy tom był naprawdę zabawny, lekki i naturalny, tak następne są po prostu rozczarowywujące. W tej części poznajemy historię zajścia w ciążę Bridget, która, jak to ona, nie mogła przecież nie mieć różnych przygód z tym związanych.
Książkę czyta się bardzo lekko i szybko, są strony gdzie jest tylko jedno zdanie lub tylko tytuły, czcionka także jest większa niż zwykle. Jest to oczywiście chwyt marketingowy, ponieważ samej treści jest jak na naparstek.
Infantylne, naiwne, choć miejscami nawet zabawne. Można czytać bez żadnego zatrzymania, głębszych przemyśleń. Ot taka pozycja, kup, przeczytaj, zapomnij. Generalnie nie polecam wydawać na nią pieniędzy. :)

Niestety, moje zdanie na temat Helen Fielding wciąż jest takie samo. Z każdym kolejnym tomem jest coraz bardziej na siłę, jest coraz gorzej. O ile pierwszy tom był naprawdę zabawny, lekki i naturalny, tak następne są po prostu rozczarowywujące. W tej części poznajemy historię zajścia w ciążę Bridget, która, jak to ona, nie mogła przecież nie mieć różnych przygód z tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po fatalnej "Deniwelacji" miałam duże opory przed sięgnięciem po kolejną serię Remigiusza Mroza. Jak to ja jednak mam w zwyczaju, kupiłam na naprawdę fajnej przecenie. Więc wypadało się za nią wziąć.
Tę pozycję czyta się jak świetny, skandynawski kryminał. Jest bardzo wartka akcja, dobrze rozbudowani charakterologicznie bohaterowie, bardzo bardzo dobry styl pisania. O ile we wspomnianej wcześniej "Deniwelacji" fabuła była po prostu absurdalna, tak tutaj dotyka ona racjonalnych problemów społeczności nastolatków, realnych problemów politycznych.
Przez książkę się płynie, pochłonęłam te 400 stron w kilka godzin i naprawdę było warto. Chociaż jest zupełnie inna od serii z Chyłką, myślę, że jest równie dobra.Nigdy nie sądziłabym, że to powiem. Amen.
Ja koniecznie lecę po następną część i z całego serca polecam "Enklawę" wszystkim bez wyjątku. :))

Po fatalnej "Deniwelacji" miałam duże opory przed sięgnięciem po kolejną serię Remigiusza Mroza. Jak to ja jednak mam w zwyczaju, kupiłam na naprawdę fajnej przecenie. Więc wypadało się za nią wziąć.
Tę pozycję czyta się jak świetny, skandynawski kryminał. Jest bardzo wartka akcja, dobrze rozbudowani charakterologicznie bohaterowie, bardzo bardzo dobry styl pisania. O ile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Widziałam już tę książkę chyba wszędzie, za sprawą jej podobno wielkiego fenomenu i ekranizacji, która podbiła cały świat. Kupiłam więc "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flynn, by samej mieć jakąś opinię na jej temat.
Mam duży problem z tą pozycją. Przez pierwsze pół książki naprawdę się męczyłam, uważałam cały koncept za naiwny i wręcz infantylny co bardzo utrudniało mi czytanie. Choć styl pisania mi się spodobał, nie potrafiłam przebrnąć przez te kilkaset stron.
Generalnie, z założenia, uważam że kobiety nie potrafią pisać kryminałów. Są oczywiście wyjątki, jednak o wiele częściej sięgam po mężczyzn, głównie dlatego, że pisarki mają tendencje do wyciągania wątku romantycznego na sam wierzch, czego nie oczekuje się od dobrego kryminału.
Muszę przyznać, że choć miłość i jej brak jest głównym motorem napędowym tej powieści, nadal jest kryminałem i nie traci dużo walorów. Gdy już przetrwałam ten dość słaby początek ( a właściwie pierwszą połowę) zrozumiałam fenomen tej książki. Dałam się wciągnąć w intrygę, sama zostałam oszukana, w pewnej chwili akcja leci na łeb na szyję. Nie wiadomo komu kibicować, kto jest "tym dobrym", a kto jest naszym czarnym bohaterem. Flynn naprawdę świetnie zagrała nam na nosie i pokazując środkowy palec utkała niesamowicie dobrą sieć intryg i psychologicznych zagrywek. To nie jest typowy kryminał, bo wątek detektywistyczny jest szybko rozwiązany. To, co jednak dzieje się później, naprawdę mnie zachwyciło i ze skruchą oddaję hołd, słusznie składany pisarce. Naprawdę dobra książka! :)

Widziałam już tę książkę chyba wszędzie, za sprawą jej podobno wielkiego fenomenu i ekranizacji, która podbiła cały świat. Kupiłam więc "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flynn, by samej mieć jakąś opinię na jej temat.
Mam duży problem z tą pozycją. Przez pierwsze pół książki naprawdę się męczyłam, uważałam cały koncept za naiwny i wręcz infantylny co bardzo utrudniało mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba nigdy żaden kryminał nie dłużył mi się tak jak ten. Męczyłam go dokładnie dwa tygodnie, zanim byłam w stanie go dokończyć.
Trzeci tom cyklu o Erice i Patricku jest oparty na bardzo dobrym i ciekawym pomyśle. Problem tkwi w tym, jak ten pomysł został przedstawiony. Moim zdaniem, przez 400 stron tej powieści nie dzieje się dokładnie nic. Jest to zbędny wypełniacz, zrobiony by nadać książce objętości. Wszystkie "zwroty akcji" są słabe, mają nas zmylić ale i tak nic nie dają. Historia, która jest opowiadana w międzyczasie, która jest przywoływana z lat wcześniejszych bardzo mnie męczyła. Problem ten sam - koncept dobry, ale źle zapisany. Rozumiem jaki był zamysł na główną bohaterkę, Agnes, Lackberg jednak przesadziła i sprawiła, że nie byłam w stanie czytać tej historii, głównie ze względu na głupotę, którą ta postać się odznaczała. Zresztą nie tylko ona - w tej części większości bohaterów brak racjonalnego myślenia.
Zdecydowanie gorsza część od tomu pierwszego, ciut też gorsza od słabego tomu drugiego. Nie jest dobrze.
Mimo wszystko kilka akcji było dość zaskakujących, samo zakończenie także było w porządku. Myślę, że sięgnę po kolejny tom, ale boję się co to będzie, zważywszy na tendencje spadkową tej serii. :)

Chyba nigdy żaden kryminał nie dłużył mi się tak jak ten. Męczyłam go dokładnie dwa tygodnie, zanim byłam w stanie go dokończyć.
Trzeci tom cyklu o Erice i Patricku jest oparty na bardzo dobrym i ciekawym pomyśle. Problem tkwi w tym, jak ten pomysł został przedstawiony. Moim zdaniem, przez 400 stron tej powieści nie dzieje się dokładnie nic. Jest to zbędny wypełniacz,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytanie drugiej części cyklu o Celaenie Sardothien mam bardzo mieszane uczucia. Skończyłam ten tom zaledwie przed paroma minutami i niestety myślę, że dopadł mnie kac.
Druga powieść w tym uniwersum opiera się na odkrywaniu przeszłości głównej bohaterki, odkrywaniu tajemnic tego świata i wreszcie odkrywaniu uczuć, które targają naszą Zabójczynią w miarę jak upływa czas spędzany w zamku. Tak naprawdę jej bycie Królewską Obrończynią schodzi gdzieś na dalszy plan, jest to tylko dobre tło względem reszty historii.
Przez tę książkę płynęłam niesamowicie szybko, język, którym pisarka się posługuje nadal jest świetny, może mało ambitny, ale bardzo przystępny dla czytelnika. Cealena nadal jest twarda, nieugięta, okazuje się jednak, że nie jest idealna i jak każdy, ma swoje słabości. Dobrze, że zostało to tak dobitnie ukazane, bo dzięki temu jest ona bardziej ludzka - a co za tym idzie, o wiele bardziej przerażająca.
Jednak jeśli chodzi o sam pomysł na rozwinięcie wątków staromagicznych, wątków buntu i pradawnych sekretów, nie jestem przekonana. Mam wrażenie, że już to wszyscy przerabialiśmy, w mnóstwie powieści. W końcu, choćby motyw rewolucji przewija się ostatnio w wielu książkach kierowanych ku młodzieży. Nie było to więc jakoś szczególnie zaskakujące ani oryginalne.
Zakończenie jednak miażdży i kompletnie usuwa niesmak, jaki mógł się narodzić po poznaniu konceptu tej powieści. Właśnie przez to już się nie mogę doczekać, kiedy kolejna część tego cyklu trafi w moje łapki!

Po przeczytanie drugiej części cyklu o Celaenie Sardothien mam bardzo mieszane uczucia. Skończyłam ten tom zaledwie przed paroma minutami i niestety myślę, że dopadł mnie kac.
Druga powieść w tym uniwersum opiera się na odkrywaniu przeszłości głównej bohaterki, odkrywaniu tajemnic tego świata i wreszcie odkrywaniu uczuć, które targają naszą Zabójczynią w miarę jak upływa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Szklany Tron" Sary J. Maas był jedną z niewielu pozycji z gatunku fantastyki, po którą sięgnęłam, ponieważ bardzo rzadko zdarza mi się właśnie taką literaturę czytać. Czytałam to w wieku 14 lat i byłam naprawdę zachwycona.
Kilka dni temu jednak przeczytałam ją ponownie, głównie ze względu na chęć kupienia kolejnej części. Nadal uważam, że jest to bardzo dobra lektura, choć im więcej książek się czyta, tym ciężej jest nie porównywać niektórych wątków i motywów, które przewijają się w kółko i w kółko. Miejscami była zbyt sztampowa i przewidywalna, a Celaena wydawała się zbyt perfekcyjna, żeby móc rzeczywiście obdarzać ją sympatią. Sam pomysł jednak spodobał mi się i podoba nadal, bo jest to naprawdę dobrze przemyślany i wykreowany świat pełen niegodziwości, magii i wojen,a zarazem pełen niesamowitych tajemnic i uczuć. Mogę z czystym sumieniem ją polecić :)

"Szklany Tron" Sary J. Maas był jedną z niewielu pozycji z gatunku fantastyki, po którą sięgnęłam, ponieważ bardzo rzadko zdarza mi się właśnie taką literaturę czytać. Czytałam to w wieku 14 lat i byłam naprawdę zachwycona.
Kilka dni temu jednak przeczytałam ją ponownie, głównie ze względu na chęć kupienia kolejnej części. Nadal uważam, że jest to bardzo dobra lektura, choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje drugie spotkanie z Jo Nesbo i pierwsze z Harrym Hole i muszę niestety powiedzieć, że nieudane.
Fabuła się wlokła niemiłosiernie, przez pierwsze dwieście stron może jest dosłownie jedna dobra, wartka akcja, reszta to flaki z olejem pociągnięte na pół książki. Ten Harry to mi do gustu za bardzo nie przypadł, jakiś taki miałki i niemrawy. Pomysł też raczej nietrafiony, a ciągłe wstawki o nietolerancji wobec Aborygenów były nużące i bardzo mnie zmęczyły.
Domyśliłam się kto jest mordercą już w połowie lektury, więc zakończenie mnie nie porwało, choć wydarzyła się jedna rzecz której bym się rzeczywiście nie spodziewała. Jeśli chodzi o styl pisania to nie był najgorszy, brnęłam jednak przez niego powoli i z trudem.
"Człowiek nietoperz" jest naprawdę przereklamowaną i słabą pozycją, ale z ciekawości zabiorę się za kolejne części, ponieważ większość ludzi uważa, że Nesbo rozkręca się dopiero w czwartej. Tej konkretnej nie polecam, nic specjalnego. :)

Moje drugie spotkanie z Jo Nesbo i pierwsze z Harrym Hole i muszę niestety powiedzieć, że nieudane.
Fabuła się wlokła niemiłosiernie, przez pierwsze dwieście stron może jest dosłownie jedna dobra, wartka akcja, reszta to flaki z olejem pociągnięte na pół książki. Ten Harry to mi do gustu za bardzo nie przypadł, jakiś taki miałki i niemrawy. Pomysł też raczej nietrafiony, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiązałam z ta powieścią wielkie nadzieję, ponieważ jest to bardzo popularna pozycja, niestety jednak "Buszujący w zbożu" Salingera bardzo mnie rozczarował i pozostawił spory niesmak.
Ta obyczajówka, bo chyba do tego gatunku należy książka, jest napisana bardzo płasko, naiwnie i wręcz infantylnie. Rozumiem, że główną postacią i narratorem jest szesnastoletni chłopak, ale naprawdę styl pisania pozostawia tak wiele do życzenia, że bardzo męczyłam się przy czytaniu. Bardziej wydawał mi się jakby kierowany do dzieci, co też jest błędem ponieważ mało który rodzic pozwoliłby dziecku czytać o seksie i prostytutkach ( pomimo moich siedemnastu lat mój tata także uważał to za lekturę nie dla mnie :P )
Jeśli chodzi o fabułę, to tak właściwie jej brakuje. Jest to opowieść o kilku dniach z życia chłopca, który ucieka ze szkoły z internatem i odkrywa zakamarki wielkiego miasta. Nie ma żadnego punktu kulminacyjnego, żadnej puenty, jest to po prostu przystępna opowiastka, niestety bez jakiegokolwiek głębszego przesłania.
Ponadto ilość anegdot i dygresji zupełnie mnie przerosła. Ja jako czytelnik, nie mam ochoty przez cztery i pół strony czytać o filmie, który bohater obejrzał kilka lat wcześniej. Szczególnie, jeśli nic to nie wnosi do całego konceptu i fabuły.
Może nie rozczarowałabym się tak bardzo, gdyby nie nadzieje jakie wiązałam z tym tytułem. Polecam tylko dla kogoś, kto chce się odstresować i poczytać o zwykłych bzdurach z życia nastolatka.

Wiązałam z ta powieścią wielkie nadzieję, ponieważ jest to bardzo popularna pozycja, niestety jednak "Buszujący w zbożu" Salingera bardzo mnie rozczarował i pozostawił spory niesmak.
Ta obyczajówka, bo chyba do tego gatunku należy książka, jest napisana bardzo płasko, naiwnie i wręcz infantylnie. Rozumiem, że główną postacią i narratorem jest szesnastoletni chłopak, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

I kolejna książka Mroza na mojej półce...
Mam bardzo mieszane uczucia. Polubiłam się z Wiktorem Forstem, z Olgą też, uważam, że są naprawdę dobrze wykreowanymi postaciami. Bardzo podobało mi się też zakończenie, rozwiązanie akcji było naprawdę udane, a ostatnia strona, jak to u Mroza, petarda.
Jednak sam koncept mnie nie przekonał. Wszystkie religijne nawiązania bardzo mnie męczyły, bo choć zostały opisane na pewno bardzo rzetelnie i dokładnie, były niepotrzebne. Wątki zamierzchłej wojny wypadły o wiele lepiej, chociaż przyznaję, że momentami było bardzo krwiożerczo.
Co jeszcze mnie uderzyło, niestety niepozytywnie, to niektóre sytuacje i sceny. Były naiwne i postacie momentami zachowywały się naprawdę głupio. Nikt nie zrobił nigdy pewnej rzeczy ( nie chcę spojlerować, więc nie powiem czego - wszyscy, którzy przeczytali wiedzą), ale akurat nasz bohater jest w stanie.
W ogólnym rozrachunku Forst wychodzi gorzej od Chyłki, czy "Behawiorysty", ale z całą pewnością lepiej niż "Wieża milczenia".
Napewno sięgnę po kolejne tomy, z czystej ciekawości jak Mróz rozwiąże tą trudną sytuację, którą zakończył powieść. :)

I kolejna książka Mroza na mojej półce...
Mam bardzo mieszane uczucia. Polubiłam się z Wiktorem Forstem, z Olgą też, uważam, że są naprawdę dobrze wykreowanymi postaciami. Bardzo podobało mi się też zakończenie, rozwiązanie akcji było naprawdę udane, a ostatnia strona, jak to u Mroza, petarda.
Jednak sam koncept mnie nie przekonał. Wszystkie religijne nawiązania bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po "Malowanego ptaka" sięgnęłam, wiedziona instynktem, biorąc pod pachę z ojcowskiej wielkiej biblioteczki. Siadłam, skuliłam się pod kocem i nagle zleciały trzy godziny.
Jest to bardzo trudna, dojmująca historia z elementami biograficznymi, opisująca przeżycia małego chłopca, odesłanego z domu podczas II wojny światowej. Nie poznajemy jego imienia, nie wiemy też za bardzo kim są jego rodzice i domyślać się tylko możemy, że pochodzi z żydowskiej rodziny.
Każdy rozdział zaznacza inną ścieżkę w życiu chłopca, jest on bowiem w ciągłej podróży, w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca gdzie mógłby zostać. Widzi straszliwe, odrażające akty zachowań ludzkich i nienawiść, szerzącą się po świecie. Ma mnóstwo przemyśleń dotyczących Boga, tego czy istnieje i dlaczego pozwala na tak okrutne wydarzenia. Razem z tym chłopcem dorastamy, zauważamy jego wielką przemianę.
Kosiński świetnie zobrazował, jak przeżycia i wychowanie (lub jego brak) kształtuje świadomość człowieka. Bardzo mocna lektura, przez której karty płynie się bardzo szybko, może dlatego, aby jak najszybciej skończyć tę straszną wędrówkę po wojennym świecie.

Po "Malowanego ptaka" sięgnęłam, wiedziona instynktem, biorąc pod pachę z ojcowskiej wielkiej biblioteczki. Siadłam, skuliłam się pod kocem i nagle zleciały trzy godziny.
Jest to bardzo trudna, dojmująca historia z elementami biograficznymi, opisująca przeżycia małego chłopca, odesłanego z domu podczas II wojny światowej. Nie poznajemy jego imienia, nie wiemy też za bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Katarzyna Bonda nie jest w moim rankingu najlepszych pisarzy kryminałów - niestety, bo napisała bardzo dużo książek i jest jedną z najpopularniejszych autorek w Polsce.
Ja jednak nie rozumiem kompletnie jej fenomenu - "Tylko martwi nie kłamią" było drugą pozycją po jaką sięgnęłam, po "Pochłaniaczu". Ani jedna ani druga kompletnie mnie nie zachwyciły, nie wciągnęły, wręcz denerwowały swoim rozwleknięciem i nudą.
Drugi tom z cyklu o Hubercie Meyerze ( choć pierwszego nie czytałam) nie przypadł mi do gustu. Moim zdaniem główny wątek, czyli morderstwo tak zwanego "śmieciowego barona", który teoretycznie ma być oparty na kłamstwach ludzi z jego najbliższego otoczenia, który ma sprawić, że będziemy wodzeni za nos i nie orientowali się kto mówi prawdę, jest naciągany, przesadzony i nieatrakcyjny. W połowie lektury można się domyślić rozwiązania zagadki, choć autorka uparcie próbuje nam wmówić, że się pogubiliśmy i na pewno nie mamy racji. Jest tam tak wiele zwrotów akcji, że przeszkadzają one w odbiorze i lekturze.
Jeśli chodzi o postacie, bo to także bardzo ważna kwestia, nie przekonały mnie do siebie w stu procentach. Nie były złe, ale niestety nie były też wyjątkowo dobre. Po prostu przeciętne.
Główny wątek romansowy też nie był zły, choć mi osobiście o wiele bardziej podobał się niewykorzystany do końca i nierozwinięty wątek Werki i Nikiego (kto czytał, ten wie :) ). Szerszeń, jako prowadzący całą sprawą policjant jest całkiem całkiem, choć także nieco miałki i mdły.
Uważam więc, że nie do końca warta jest czytania ta pozycja, dla miłośników kryminałów (czyli dla mnie) nie ma zbyt wielu do zaoferowania i pokazania nowego.

Katarzyna Bonda nie jest w moim rankingu najlepszych pisarzy kryminałów - niestety, bo napisała bardzo dużo książek i jest jedną z najpopularniejszych autorek w Polsce.
Ja jednak nie rozumiem kompletnie jej fenomenu - "Tylko martwi nie kłamią" było drugą pozycją po jaką sięgnęłam, po "Pochłaniaczu". Ani jedna ani druga kompletnie mnie nie zachwyciły, nie wciągnęły, wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Odwet" Kristiny Ohlsson był dla mnie nic nieznaczącym tytułem na mojej półce, kupionym przez zupełny przypadek za sześć złotych na jednej z promocji w osiedlowej księgarence. Kupiłam, bo było tanio, nie przeczytałam nawet opisu z tyłu okładki, wiedziałam tylko, że to kryminał. Kiedy później okazało się, że to druga część cyklu nie sądziłam, że ją przeczytam.
Jakim zaskoczeniem dla mnie więc było, po przejrzeniu kilku pierwszych stron, jak ta lektura wydawała się dobra! Fabuła była bardzo oryginalna, zawiła, niesamowicie tajemnicza i bardzo wciągająca.
Mamy tam naprawdę świetnie wykreowane wszystkie postacie, choć jest ich naprawdę sporo. Mamy dobre zagadki kryminalne bezpośrednio dotyczące problemu imigrantów, ich życia i tego, jaką drogę muszą przejść by to życie jakkolwiek poprawić. Mamy zupełnie zaskakujące zakończenie, które jest tylko wisienką na torcie całej książki. Styl pisania jest dobry, chociaż akurat nad tym nie zastanawiałabym się dłużej - nie jest przesadnie zapadający w pamięć, ale na pewno nie kłuje w oczy. No i ten epilog...cudeńko.
Chyba to najbardziej lubię w kupowaniu książek - kiedy łapie się za lekturę zupełnie przypadkowo, a ta okazuje się być jedną z lepszych pozycji tego miesiąca! Bardzo bardzo polecam :)

"Odwet" Kristiny Ohlsson był dla mnie nic nieznaczącym tytułem na mojej półce, kupionym przez zupełny przypadek za sześć złotych na jednej z promocji w osiedlowej księgarence. Kupiłam, bo było tanio, nie przeczytałam nawet opisu z tyłu okładki, wiedziałam tylko, że to kryminał. Kiedy później okazało się, że to druga część cyklu nie sądziłam, że ją przeczytam.
Jakim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnęłam po kolejną książkę Remigiusza Mroza na mojej półce, chcąc przeczytać wszystkie jego wydane powieści, by mieć pełen obraz jego jako pisarza. Jako, że "Wieża milczenia" to jego debiut wydawniczy, wiedziałam, że małe są szanse, żeby ta powieść dorównała tym kilku wspaniałym pozycjom z jego obecnego dorobku. Nie sądziłam jednak, że będzie aż tak wielka przepaść i naprawdę się zawiodłam.
Lekturę rozpoczynamy od sceny morderstwa młodej dziewczyny. Nie znamy motywu, nie wiemy o niej nic więcej poza tym gdzie pracuje i z kim mieszka. Oczywiście policja się tym zaczyna interesować i szukać winnego, by go ukarać. Cała więc fabuła wydaje się nieskomplikowana i opierająca się właśnie na odnalezieniu mordercy. Jest jednak to jedna z wielu warstw w tej książce, co jest zabiegiem pożądanym przez autora, ale niestety no cóż, chyba w tym przypadku Mróz się pogubił.
Może zacznę od tego, co mi się podobało, bo niestety jest tego o wiele mniej. Podobały mi się niektóre dialogi.
Przejdźmy więc teraz jakże płynnie do minusów. Po pierwsze, mamy beznadziejnie wykreowane postacie, które czasami zachowują się tak absurdalnie, że wręcz nie da się tego czytać. Większość ich rozmów jest sztuczna, opisy też nienajlepsze. Generalnie styl kłuje tutaj w oczy najbardziej, zwroty akcji są naiwne i naciągane. Jest tyle zbiegów okoliczności akuurat na korzyść bohaterów, że w pewnym momencie nawet nie zastanawiamy się czy im się coś uda, bo przez przypadek i tak osiągną cel. Bardzo naciągane. Koniec może i ma pewien urok i nawet dobry zwrot akcji, ale to nie wystarczy.
Mimo tych wszystkich uwag, z racji sentymentu do Mroza i mojej wielkiej miłości do większości jego pozycji, nie zraża mnie ta wpadka i będę czytać jego twórczość nadal. :)

Sięgnęłam po kolejną książkę Remigiusza Mroza na mojej półce, chcąc przeczytać wszystkie jego wydane powieści, by mieć pełen obraz jego jako pisarza. Jako, że "Wieża milczenia" to jego debiut wydawniczy, wiedziałam, że małe są szanse, żeby ta powieść dorównała tym kilku wspaniałym pozycjom z jego obecnego dorobku. Nie sądziłam jednak, że będzie aż tak wielka przepaść i...

więcej Pokaż mimo to