Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ogień i krew jest to książka, która na pewno spodoba się fanom Gry o Tron. Czy aby na pewno?
Osobiście uważam, że jest to specyficzna powieść, która nieco odbiega od stylu, jakim pisana była wcześniejsza seria Martina. Dzieje rodu Targaryenów, którzy stali się moimi ulubieńcami w formie kroniki? To nie mogło skończyć się dla mnie dobrze.
Jednak przeczytałam pierwszą część i nawet piszę opinię, więc wyszło całkiem przeciwnie.

Zacznę od tego, że po książkę sięgnęłam zaraz po jej premierze. I po kilku stronach ją odłożyłam. Nie mogłam przebrnąć przez te wszystkie pojawiające się postacie, nazwiska, nowe nazwy i naprawdę miałam wrażenie, że czytam kronikę. Bez żadnej fabuły. Bez żadnej akcji. Poddałam się. Pomyślałam "co to za książka fantasy, gdzie mam odczucie, jakbym czytała podręcznik od historii". Dosłownie tak było.
Na tym chwilowo skończyła się moja przygoda z Historią Targaryenów.
ALE... No właśnie zawsze jest to ale :) Pojawił się serial i oczywiście ja- zagorzała fanka wcześniejszych książek Martina musiałam wrócić do książki. Musiałam wiedzieć jak bardzo ekranizacja odbiega od książki. Każdy mol książkowy musi to wiedzieć.
Pokonałam początek książki i było coraz lepiej. Aż tak dobrze, że nie mogłam w pewnym momencie się oderwać. Nawet forma pisania już mi nie przeszkadzała. Było to coś nowego i wyszło naprawdę dobrze. Chociaż zdradzę, że zarówno serial, jak i książka, mimo że od siebie odbiegają, mi się podobają.
Dałabym 8 albo 9 gwiazdek, ale jednak to wprowadzenie do całej Historii dalej mnie nie przekonało. Bynajmniej mam nadzieję, że ja przekonałam Was do sięgnięcia po książkę! :)

Ogień i krew jest to książka, która na pewno spodoba się fanom Gry o Tron. Czy aby na pewno?
Osobiście uważam, że jest to specyficzna powieść, która nieco odbiega od stylu, jakim pisana była wcześniejsza seria Martina. Dzieje rodu Targaryenów, którzy stali się moimi ulubieńcami w formie kroniki? To nie mogło skończyć się dla mnie dobrze.
Jednak przeczytałam pierwszą część...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem pod wrażeniem tej książki. Dawno nie czytałam czegoś, co by mnie tak pochłonęło. I to dosłownie. Z wahaniem do niej podchodziłam, ze względu na to, że seria Lux autorki nie do końca mi się podobała, jednak tutaj dostałam coś naprawdę epickiego. Historia oryginalna tzn. świat wykreowany przez Armentrout jest nowy, ciekawy. Bohaterka intrygująca, tajemnice i intrygi też są. No i jest romans. Czego chcieć więcej? ;) Naprawdę polecam

Jestem pod wrażeniem tej książki. Dawno nie czytałam czegoś, co by mnie tak pochłonęło. I to dosłownie. Z wahaniem do niej podchodziłam, ze względu na to, że seria Lux autorki nie do końca mi się podobała, jednak tutaj dostałam coś naprawdę epickiego. Historia oryginalna tzn. świat wykreowany przez Armentrout jest nowy, ciekawy. Bohaterka intrygująca, tajemnice i intrygi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno nie czytałam tak słabej książki. Po opiniach i tak dobrej ocenie, spodziewałam się naprawdę ambitnej opowieści o weteranie wojennym, który zmaga się z traumą, z przerażającymi wspomnieniami i ogromną stratą. A co dostałam? Weterana - można by powiedzieć dość próżnego, bo najbardziej nad czym rozpaczał, to jego oszpecona twarz. Los go nie oszczędził, bo również stracił rękę i nogę, co naprawdę jest okropne i nie śmiem twierdzić, że to nie jest tragedia sama w sobie, ale to jest według mnie naprawdę ciężki temat, który powinien pokazać czytelnikowi, że powinien doceniać to, co się ma i że naprawdę mimo wielu strat, powinniśmy doceniać życie, bo nawet po takich stratach, można żyć dalej. A czytając tą książkę, jedyne co czułam, to litość do bohaterów, ale nie przez rzeczy, które przeszli, tylko do rozmów przez nich przeprowadzanych i do banalności ich historii. Już nie chcę się rozczulać nad przewidywalnością fabuły i nad typowymi schematami utrwalanymi w romansach, bo nie chcę się znowu czuć zażenowana. Bo własnie to też czułam przy czytaniu - zażenowanie. Dodatkowo niestety to jest dla mnie katastrofa, że ta książka została porównana do klasyku - do Pięknej i Bestii.
Nie chcę wyjść na czepialską, bo może można tam znaleźć 2 ewentualnie 3 strony, na których wspomina nasz główny bohater o tragicznych wydarzeniach z przeszłości, gdy był na służbie, jednak są one dla mnie potraktowane po macoszemu, że gdybym je jakoś przeoczyła, to bym mogła pomyśleć, że uległ on nieszczęśliwemu wypadkowi samochodowemu. No niestety nie spodobały mi się postacie, nie spodobały mi się okoliczności ich spotkania, ich rozmowy, a nawet narracja i cała historia. Jestem całym sercem na nie i zdecydowanie nie sięgnę po inne książki autorki.

Dawno nie czytałam tak słabej książki. Po opiniach i tak dobrej ocenie, spodziewałam się naprawdę ambitnej opowieści o weteranie wojennym, który zmaga się z traumą, z przerażającymi wspomnieniami i ogromną stratą. A co dostałam? Weterana - można by powiedzieć dość próżnego, bo najbardziej nad czym rozpaczał, to jego oszpecona twarz. Los go nie oszczędził, bo również stracił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapowiadało się ciekawie. Akcja podzielona na przedtem, gdzie bohaterką jest Emma i na teraz, gdzie czytamy o Jane. Obie przeszły wiele, mają złe wspomnienia, chcą zmiany. To jest do siebie upodabnia. Ale czy tylko to? Wprowadzają się obie do tego samego domu, który jest dziełem sztuki. Ale również skrywa wiele tajemnic. Zaprojektowany i wybudowany przez przystojnego architekta - Edwarda. Uwielbia on kontrolę, perfekcję, zasady. Równie jest tajemniczy, jak sam dom. Czy to przypadek, że właśnie one zostały wybrane, by w nim zamieszkać?
Z początku akcja bardzo mnie wciągnęła. Byłam ciekawa, co krylo sie za tymi tajemnicami i zagadkami. Jednak z każdą strona mój entuzjazm się zmniejszal,aż w końcu czytałam tylko po to, by skończyć tą historię i upewnić się w tym, jak się skończy, bo niestety nie zaskoczyło mnie zakończenie. Miałam wrażenie, że gdzieś już spotkałam z taką fabułą, podobną do tej i mam wrażenie, że opinie do tej książki zostały wyolbrzymione. Lekturę czyta się szybko, co jest plusem i niestety nie umiem znaleźć innych. Ten cały "fenomen", "idealny thriller psychologiczny" jak dla mnie jest rozczarowaniem. 4/10

Zapowiadało się ciekawie. Akcja podzielona na przedtem, gdzie bohaterką jest Emma i na teraz, gdzie czytamy o Jane. Obie przeszły wiele, mają złe wspomnienia, chcą zmiany. To jest do siebie upodabnia. Ale czy tylko to? Wprowadzają się obie do tego samego domu, który jest dziełem sztuki. Ale również skrywa wiele tajemnic. Zaprojektowany i wybudowany przez przystojnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tę książkę sięgnęłam z ciekawości i przez jej chwilową "popularność" na bookstagramach.
Dodatkowo informacja w opisie książki, a nawet na okładce, że ma ona ponad 180mln pobrań na wattpadzie zachęca, czyż nie?
Mimo tego nie spodziewałam się po niej niczego obiecującego, więc niczego wartościowego w niej nie znalazłam. Chociaż czytało się ją bardzo szybko, bo chyba potrzebowałam jakiegoś odmóżdżacza, to bardziej czerpałam przyjemność z samego czytania, niż z treści i książki którą miałam przed oczami. Bad boy's girl to pozycja typowa dla nastolatek, a nawet bym powiedziała, że dla dziewczyn z kategorii wiekowej 15-17 lat, które zaczynają dojrzewać, randkować, doznają pierwszego zauroczenia. Trzeba tu zaznaczyć, że sama Tessa, czyli nasza główna bohaterka ma 18lat.
Ma ona również kompleksy na swoim punkcie, głównie przez to, że miała nadwagę i gnębiono ją w szkole. Po czasie jak się okazuje schudła, jednak pewne kompleksy i niska samoocena zostały. A dodatkowo do miasta powraca jej główny, były dręczyciel - Cole! O matko i jak można się spodziewać jest to niezwykle popularna osoba w szkole i niezwykle przystojne "ciacho", które oczywiście kocha się w naszej głównej bohaterce. Cóż za niespodziewany zwrot akcji !
Na tym chyba przystanę i nie będę więcej rozwodzić się nad naiwną i mało ambitną fabułą, bo jak wspomniałam ta książka jest dla nastolatek, więc właśnie one się nią zadowolą ;)

Po tę książkę sięgnęłam z ciekawości i przez jej chwilową "popularność" na bookstagramach.
Dodatkowo informacja w opisie książki, a nawet na okładce, że ma ona ponad 180mln pobrań na wattpadzie zachęca, czyż nie?
Mimo tego nie spodziewałam się po niej niczego obiecującego, więc niczego wartościowego w niej nie znalazłam. Chociaż czytało się ją bardzo szybko, bo chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawiałam się ostatnio, czy może kupić tę książkę i jej następną część Nothing less, bo widziałam że jest na nią przecena w księgarni. Jednak cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo była to strata pieniędzy. Ciężko mi to pisać, bo na książki nigdy nie żałuję, ale w tej sytuacji jestem naprawdę rada z tej decyzji. Nie czytałam serii After, więc może to dlatego uważam, że ta książka jest słaba, chociaż szczerze w to wątpię. To jest po prostu 300 stron myśli i uniesień Landona? Właściwie nie do końca wiem, jak mogę to nazwać, ale ta książka nic nie wniosła do mojego życia. A chyba jednak książki powinny to robić. Jedyne co, to zostawiła we mnie zażenowanie i rozczarowanie. Przedstawione tu są perypetie Landona, a mianowicie to jak poznaje Norę i właściwie nie robi nic, mimo że pracuje i się uczy. Od czasu do czasu wpadnie na Dakotę, a on następnie zastanawia się co do niej czuje i co czuje do przyjaciółki Tessy. No niestety ten tytuł nie pasuje do tej książki, bo ona jednak potrzebuje something more.

Zastanawiałam się ostatnio, czy może kupić tę książkę i jej następną część Nothing less, bo widziałam że jest na nią przecena w księgarni. Jednak cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo była to strata pieniędzy. Ciężko mi to pisać, bo na książki nigdy nie żałuję, ale w tej sytuacji jestem naprawdę rada z tej decyzji. Nie czytałam serii After, więc może to dlatego uważam, że ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Tym bardziej nie wiem, co mam Wam napisać o niej. Chyba ograniczę się o tego, że jestem trochę zawiedziona. Zawiedziona tym brakiem oryginalności. Z jednej strony mamy ten ZSP, który jest coraz częściej spotykany wśród społeczeństwa i nasza główna bohaterka własnie na niego cierpi. Możemy zobaczyć w jaki sposób człowiek chowa w sobie ból, urazę, cierpienie i nie dopuszcza do świadomości tego, że jednak potrzebuje pomocy. Widzimy drogę, którą kroczy Kacey i konsekwencję tej drogi, jak i jej "uzdrowienie". Ale... No właśnie to ale, które spowodowało moje rozczarowanie. Może być to lekki spoiler dla niektórych, więc ostrzegam. A mianowicie jest to motyw wypadku, a następnie powiązań między ofiarą, a jakby sprawcą tego wypadku. Coraz częściej sięgam po książki, w których właśnie ten wątek figuruje, co oczywiście kończy się happy endem. Ale gdzie ta oryginalość? Właśnie jej brak powoduje, że moja opinia wynosi 6/10, lecz jeszcze powinnam wspomnieć, że bardzo polubiłam bohaterów tej książki i na pewno sięgnę po następne książki pani Tucker ;)

Nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Tym bardziej nie wiem, co mam Wam napisać o niej. Chyba ograniczę się o tego, że jestem trochę zawiedziona. Zawiedziona tym brakiem oryginalności. Z jednej strony mamy ten ZSP, który jest coraz częściej spotykany wśród społeczeństwa i nasza główna bohaterka własnie na niego cierpi. Możemy zobaczyć w jaki sposób człowiek chowa w sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę to wiedzieć" to kryminał, który właściwie wpadł mi w ręce przypadkiem. A przypadkiem, z tej przyczyny, źe jestem osobą której serce skradla fantastyka, a kryminały i thrillery do mnie niestety "nie mówią ". Szybko odkładam je stąd, skąd je wzięłam, mimo iż dopiero przeczytałam kilka stron albo tylko pogapilam się na okładkę. Jednak "Muszę to wiedzieć" to książka, która zdecydowanie do mnie mówiła. Bardzo mnie zaciekawiła swoją treścią i dzięki niej sięgnęłam po następny kryminał (póki co milczę jaki) - co dla mnie jest ogromnym przełomem. Całość połknęłam w jeden dzień, co prawda upalny, ale nie spodziewałam się, że dam radę przeczytać ją w tydzień, a tu proszę jeden dzień! 😯 Jeśli chodzi o fabułę - jest akcja, dreszczyk emocji iii jeśli chodzi o oryginalność to nie mam zdania, bo nie mam do jakich kryminałów się odnieść. Także Wam kochani polecam przeczytać sobie "Muszę to wiedzieć ", bo jest to naprawdę przyjemna pozycja na lato i wakacje ;)

Muszę to wiedzieć" to kryminał, który właściwie wpadł mi w ręce przypadkiem. A przypadkiem, z tej przyczyny, źe jestem osobą której serce skradla fantastyka, a kryminały i thrillery do mnie niestety "nie mówią ". Szybko odkładam je stąd, skąd je wzięłam, mimo iż dopiero przeczytałam kilka stron albo tylko pogapilam się na okładkę. Jednak "Muszę to wiedzieć" to książka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o Twierdzę Kimerydu to muszę przyznać, że rozczarowałam się nią. Po tych wszystkich poleceniach i dobrych recenzjach spodziewałam się czegoś hmm.. lepszego? Sama nie wiem, ale być może mam takie odczucia ze względu na to, że czytalam przed nią Szklany tron. Skąd to moje rozczarowanie ? Jak dla mnie w tej książce było za mało akcji, a za dużo wątków niepotrzebnych i to jeszcze bardzo chaotycznych. Ogromnie nie spodobało mi się, jak została przedstawiona relacja Anny i Tyrsa oraz wątek Tuliusza/Tulii, który miał być oryginalny, ale dla mnie taki nie był, a wręcz przeciwnie. Ten wątek czytałam akurat z najmniejszym entuzjazmem i często omijalam te rozdziały, bo lepsze to niż zaprzestanie całkowitego czytania. Chociaż to nie jest tak, że jest to zła książka i jej nie polecam. Jest ona dobrze napisana i ma w sobie jakiś potencjał, tylko mi akurat ta historia nie przypadła do gustu. A juz na pewno wielu z was się podoba, a jeszcze innym spodoba. Warto przeczytać, choćby po to, by wyrobić sobie własną opinię 😊

Jeśli chodzi o Twierdzę Kimerydu to muszę przyznać, że rozczarowałam się nią. Po tych wszystkich poleceniach i dobrych recenzjach spodziewałam się czegoś hmm.. lepszego? Sama nie wiem, ale być może mam takie odczucia ze względu na to, że czytalam przed nią Szklany tron. Skąd to moje rozczarowanie ? Jak dla mnie w tej książce było za mało akcji, a za dużo wątków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dopiero przeczytawszy drugi raz serię Szklany tron, jestem w stanie napisać jakąś opinię o niej. Nawet teraz, gdy ponownie sięgnęłam po nią i ją skończyłam, mam kaca książkowego. Ale takiego ogromnego. Ogromnego, jak talent Maas, bo jest on dla mnie naprawdę niewiarygodny. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak rozwiniętą ma ta kobieta wyobraźnię i nie mogę przestać myśleć, czym nas zaskoczy w "Kingdom of Ash". Bo w Imperium burz oraz nawet w Królowej cieni, Maas nas co kilkanaście stron zaskakiwala. Przynajmniej mnie.

Nie nudzilam się wcale przy tych książkach i jak na złość, chciałam jeszcze więcej. Pokochalam Cealene Sardothien i Aelin zarazem i byłam naprawdę przeszczęśliwa, że w końcu główna bohaterka nie jest slodziutką, naiwną nastolatką, tylko jak wszyscy wiemy jest zabójczynią. Ale o dobrym sercu. Mimo że tyle okrucieństwa doświadczyła będąc już małą dziewczynką, bardziej troszczyła się o innych, niż siebie. Była i jest w stanie zginąć za swoich przyjaciół, za tych, których kocha i za swój kraj, mimo że tak źle o niej mówią.
Oczywiście bohaterowie są piękni, mają potężne moce oraz nie są byle kim, ale dzięki temu książka jest, jaka jest. Po to mamy wyobraźnię - żeby wyobrażać sobie wygląd naszych bohaterów, a nie widzieć ich tak, jak z góry autor nam narzucił.
Mogłabym bez przerwy wychwalać tę książkę, bo oddałam jej całe swoje serce. Zakochałam się w Rowanie, Aedionie, Aelin, Dorianie, Lysandrze, a nawet w Manon. Nie mogę sobie wyobrazić końca ich wspólnej przygody. Nie pamiętam kiedy, przy jakiej książce przewracałam stronę za stroną, czekając co się stanie. Już nie pamiętam kiedy czytając książkę, miałam takie ciarki...

Jestem pewna, że Sarah J. Maas jeszcze nas zaskoczy w następnej, czyli niestety ostatniej części. Tylko pytanie, czy zaskoczy nas happy endem, czy jednak historia potoczy się wedle słów Eleny, które są jej przeznaczeniem, co czuję, że złamie mi i wam serce.
Polecam bardzo ! ;)

Dopiero przeczytawszy drugi raz serię Szklany tron, jestem w stanie napisać jakąś opinię o niej. Nawet teraz, gdy ponownie sięgnęłam po nią i ją skończyłam, mam kaca książkowego. Ale takiego ogromnego. Ogromnego, jak talent Maas, bo jest on dla mnie naprawdę niewiarygodny. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak rozwiniętą ma ta kobieta wyobraźnię i nie mogę przestać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W "Trzech metrach nad niebem" Babi złamała mu serce. W "Tylko ciebie chcę" Gin nauczyła go kochać na nowo. W "Trzy razy ty" Step staje na rozstaju dróg...

Jak skończy się historia Babi, Stepa i Gin?

No właśnie.. jak się skończy? Nie wyjawię Wam tego sekretu, jednak zakończenie całej tej historii mnie i zaskoczyło i było przewidywalne. Nie wierzycie? To niemożliwe? A jednak- musicie sami sięgnąć po tę książkę i się o tym przekonać.

Swoją przygodę ze Stepem i Babi... oraz Gin rozpoczęłam od filmu (ale tej hiszpańskiej wersji). Ujął mnie on tak bardzo, że postanowiłam przeczytać jego papierową wersję. Książka troszkę różni się od filmu, co nie jest niczym nowym, jednak związana już z bohaterami, czytając, nie mogłam się nie wzruszać razem z nimi i przeżywać, tego co oni.

Jestem szczerze zaskoczona, skąd ta słaba ocena lektury. Chociaż zauważyłam tę tendencję, że książki naprawdę dobre i przyjemnie są tak średnio doceniane.
Co prawda według mnie styl pana Federica jest troszkę chaotyczny i często mnie irytował, gdyż jego szybko potrafi skoczyć z jednego wątku do drugiego, to jest on prosty i rozumiany.

Narracja jest prowadzona głównie przez Stepa i dzięki temu można dostrzec jego przemianę. Jest to niewiarygodne, że z takiego chuligana i zbója, wyrósł tak dojrzały i porządny mężczyzna. W dodatku znalazł on pracę, w której spełnia siebie i odnosi sukcesy. A u jego boku jest kobieta, którą kocha i z którą zamierza ułożyć sobie życie.
Można by powiedzieć, że wszystko zmierza ku dobremu. Czy na pewno ? W pewnym momencie wracają do niego wspomnienia, błędy popełnione w przeszłości i miłość jego życia. A może pierwsza miłość, o której już zapomniał.
I tu nagle Step zbacza z drogi, która wiedzie go ku spokojnej przyszłości z Gin. Nagle zaczyna popełniać kolejne błędy, których obiecał już nie popełnić.

Czy Step jest szczęśliwy z Gin? A może szczęście znajdzie u boku z Babi ?

By to wiedzieć zachęcam do przeczytania tej części, a osoby które nie czytały serii polecam im, jak najszybciej po nią sięgnąć. A jest po co, bo ostatnia część to grube tomisko, zawierające około 800 stron. Ale to przecież czysta przyjemność dla mola książkowego ;)

Trzy razy ty to zakończenie, które w pełni mnie satysfakcjonuje. Dostałam właśnie takie, na jakie czekałam - z happy endem pary, której kibicowałam. Może nie wszystko potoczyło się zgodnie z moimi oczekiwaniami, jednak ostatnią stronę przewracałam z uśmiechem na twarzy. Bardzo miło będę wspominać historię tej zakochanej pary i myślę, że nie raz do niej wrócę.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję bardzo wydawnictwu Muza !

W "Trzech metrach nad niebem" Babi złamała mu serce. W "Tylko ciebie chcę" Gin nauczyła go kochać na nowo. W "Trzy razy ty" Step staje na rozstaju dróg...

Jak skończy się historia Babi, Stepa i Gin?

No właśnie.. jak się skończy? Nie wyjawię Wam tego sekretu, jednak zakończenie całej tej historii mnie i zaskoczyło i było przewidywalne. Nie wierzycie? To niemożliwe? A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy dostałam swój egzemplarz od wydawnictwa, szybko wypożyczyłam pierwszą część, by być na bieżąco z wydarzeniami w książce. Przyznaję się, że gdy zobaczyłam w księgarniach Naznaczonych śmiercią, jakoś nie skusiłam się na kupno i nie ciągnęło mnie do zapoznania się z nową historią pani Roth. Jednak, gdy dostajesz drugą część książki, to raczej jest pewne, że zmusisz się do przeczytania pierwszej, nawet kiedy jest to najnudniejsza historia jaką czytałeś. Z trudem przebrnęłam przez pierwszą część- przyznaję się bez bicia. Natomiast jeśli chodzi o drugą część, tą nową - Spętani przeznaczeniem - to według mnie była to dobra kontynuacja. Naprawdę dobra.



USA Today napisało „Ta seria ma rozmach Gwiezdnych Wojen, intryg Gry o Tron oraz romansu Romea i Julii. Pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji książka Roth sprawia, że ta powieść jest obowiązkowa” Nie zgadzam się z tym. Może nie w 100%, bo akurat można znaleźć w tej książce dużo zwrotów akcji, co mi się bardzo podobało i momentami byłam zaskoczona, jednak porównywanie takiej młodzieżówki do legendarnych Gwiezdnych wojen, którym nic nie dorówna, tak samo jak Grze o Tron, to był zły pomysł.



Świat jaki wykreowała Roth bardzo mi się spodobał i szkoda, że nie mamy okazji go lepiej poznać. Spodziewałam się przedłużenia tej historii, jednak spotkało mnie rozczarowanie, bo naprawdę nie myślałam, że ta książka się tak szybko skończy. Może i pierwsza część się według mnie niepotrzebnie ciągnęła, to druga natomiast zakończyła się zaskakująco dość szybko. Może dlatego, że bardziej mi się podobała.



Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo przypadła mi do gustu narracja z różnych stron. Raz narratorem była Cyra, raz Akos, ale również oprócz naszych głównych bohaterów narrację swoją dostali Eijeh, Ryzek, Cisi. Pozwala to na poznanie historii z innych perspektyw.



Jeśli lubisz dystopię, kosmiczne przygody, to zachęcam do przeczytania tej serii. Co prawda nie jest to najlepsza książka Roth, jednak intryguje i naprawdę jet ciekawa. Polecam :)

Gdy dostałam swój egzemplarz od wydawnictwa, szybko wypożyczyłam pierwszą część, by być na bieżąco z wydarzeniami w książce. Przyznaję się, że gdy zobaczyłam w księgarniach Naznaczonych śmiercią, jakoś nie skusiłam się na kupno i nie ciągnęło mnie do zapoznania się z nową historią pani Roth. Jednak, gdy dostajesz drugą część książki, to raczej jest pewne, że zmusisz się do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Klątwa przeznaczenia Sylwia Dubielecka, Monika Magoska-Suchar
Ocena 7,2
Klątwa przezna... Sylwia Dubielecka, ...

Na półkach:

Gdy zobaczyłam pierwszy raz książkę "Klątwa przeznaczenia", to wiedziałam, że muszę ją mieć. Grube tomisko liczące około 800 stron, z cudną okładką, a do tego jeszcze polskie autorki. Który fan fantasy nie chciałby mieć takiej książki na swojej półce? Dodatkowo tyle pozytywnych recenzji na blogach i bookstagramach. Czego chcieć więcej ? No i tu pojawia się problem...
Może dobrze napisanej książki? Czegoś oryginalnego i interesującego? Naprawdę jestem rozczarowana tymi wszystkimi pozytywnymi opiniami na jej temat i zastanawiam się, co skłoniło recenzentów do ich napisania. Promocja książki osiągnęła duży sukces, tu nie mogę zaprzeczyć. Blogerzy odwalili kawał dobrej roboty, bo nie wiem, czy jest osoba, która nie słyszała o Klątwie. Jednak okładka i dobra promocja to nie wszystko.
Autorkami powieści są Monika Magoska-Suchar oraz Sylwia Dubielecka – przyjaciółki, które wydają się być naprawdę przemiłymi osobami. Nie znam pań osobiście, jednak obserwuję je na instagramie, więc sądzę, że mogę tak napisać. Ich książka zaczynała się intrygująco i niewinnie, a pomysł na fabułę wydawał się dobry. Jednak już na początku zmieniłam zdanie i wiedziałam, że będzie ciężko. Ciężko do przebrnięcia przez resztę książki. Dlaczego ?

Nie chcę spojlerować jednak są kwestie, które muszę tu poruszyć, żeby potencjalny czytelnik wiedział, na co może się natknąć w tej książce. Arienne przybywa do Twierdzy, w której władzę nad kobietami mają meżczyźni i które właściwie są tam nikim. Jedynie spełniają funkcję służek i pań do towarzystwa. Chociaż w książce nie zostało tak to ładnie ujęte. Jest w niej dużo brutalności i jak dla mnie prymitywności.
Co skłoniło autorki do tej prymitywności?
Tego nie wiem, ale to skłaniało mnie do rzucenia w kąt Klątwę. Nie będę owijać w bawełnę - książka opiera się głównie na przekleństwach, prostackim zachowaniu mężczyzn i na seksie. Przede wszystkim na seksie albo może „chędożeniu''?
Seks w książkach, to teraz rzecz częsta i nie jest on tematem tabu, bo przecież jest normalny dla dzisiejszego społeczeństwa. Jednak o seksie można pisać subtelnie i pięknie, bo to jest akt miłosny. Piękny akt miłosny. Ale gdy na początku lektury czyta się o gwałcie dorosłego mężczyzny na małej dziewczynce, która jest naszą główną bohaterką, a po krótkim odstępie czasu ta dziewczynka pała miłością do swojego gwałciciela, to jak można dawać książce tak dobre opinie i nazywać ją udanym debiutem literackim? Jak czytelniczki mogą to ''olać'' i czytać dalej, jak gdyby to była najnormalniejsza rzecz na świecie? Ja rozumiem, że to jest fikcja i można zmyślać, naginać prawdę oraz że w tym świecie stworzonym przez autorki, panują inne zasady, ale nie dajmy się zwariować.
Jestem naprawdę w wielkim szoku, że Arienne pozbierała się z tak traumatycznego wydarzenia po niemal tygodniu albo nawet, że w ogóle się pozbierała, bo przecież to wydarzenie mogło ją złamać psychicznie i sprawić, że będzie czuła obrzydzenie i nienawiść do swojego oprawcy, a tu czarodziejka rozmyśla nad tym , że jest on przystojny i już niedługo, daje się „wychędożyć” w alkowie i żeby to tylko raz, bo przecież to jest na porządku dziennym w Twierdzy. A jeszcze bardziej mnie zdumiało, że autorki jako kobiety, zdecydowały się tak trudny i wielki problem, jakim jest GWAŁT, opisać w taki sposób i zrobić z tego żart.

Dla mnie ta cała historia jest żartem i to niesmacznym.

To na starcie dyskwalifikowało książkę i zaczęłam żałować, że zdecydowałam się na jej kupno. Klątwa przeznaczenia jest książką fantasy i romansem jednocześnie, bo głównie opiera się na wątku miłosnym Severa i Arienne. Właściwie autorki skupiły się najbardziej na opisie rozwijającego się ich ''uczucia” oraz na opinii innych bohaterów o tej parze, którzy mówili
jaka to nasza bohaterka jest młodziutka i malutka, a jakie to Severo ma wielkie przyrodzenie …..
Nic dodać, nic ująć.

Książka napisana jest prawie cała w tym stylu, który uważam za słaby. Dodatkowo narracja jest pomieszana, co mi się nie podobało, gdyż wprowadziło to dla mnie niepotrzebny chaos w czytaniu. Mam wrażenie, że styl został niedopracowany i nieprzemyślany. Może to ja jestem niedojrzała, choć uważam, że mój wiek raczej tego nie potwierdza, albo może mój gust literacki jest niepoprawny i się nie znam, ale dla mnie ta książka po prostu nie ma w sobie klasy i jest niestety kitem. Nie wszyscy będą się zgadzać z moją opinią, jestem tego pewna, że nawet większa część recenzentów się ze mną nie zgodzi, jednak to moja opinia i osobiście nie polecam książki.

Gdy zobaczyłam pierwszy raz książkę "Klątwa przeznaczenia", to wiedziałam, że muszę ją mieć. Grube tomisko liczące około 800 stron, z cudną okładką, a do tego jeszcze polskie autorki. Który fan fantasy nie chciałby mieć takiej książki na swojej półce? Dodatkowo tyle pozytywnych recenzji na blogach i bookstagramach. Czego chcieć więcej ? No i tu pojawia się problem...
Może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Diabolika" to jedna z wielu książek fantasy dla młodzieży, które miałam przyjemność czytać. Nie będę kłamać pisząc, że ta akurat jest wyjątkowa, fascynująca i oryginalna, bo zdecydowanie nie jest. Moim zdaniem jest ciekawa, wciągająca i mile się ją czyta. Właściwie jest bardzo ciekawa, bo przeczytałam ją w jeden wieczór. Początkowo byłam zawiedziona dowiedziawszy się, że Nemezis jest w pewnym rodzaju "maszyną", wykreowaną do ochrony człowieka, ważniejszego od niej, bo tak szczerze, to wolimy, żeby bohater był kimś wyjątkowym i tu się nie zawiodłam, bo nasza tytułowa diabolika taka się okazała. Już po kilkudziesięciu stronach akcja gwałtownie nabiera tempa i właściwie nie ustaje, aż do końca książki. Jeśli chodzi o bohaterów to oczywiście są ci źli, ci dobrzy, a główna bohaterka bardzo przypadła mi do gustu. Podsumowując to książka mile mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się wielkiego rozczarowania, ale jego nie zaznałam. Z niecierpliwością, aż druga część zostanie przetłumaczona na polski, bo jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się dalszy los naszej Diaboliki :)

"Diabolika" to jedna z wielu książek fantasy dla młodzieży, które miałam przyjemność czytać. Nie będę kłamać pisząc, że ta akurat jest wyjątkowa, fascynująca i oryginalna, bo zdecydowanie nie jest. Moim zdaniem jest ciekawa, wciągająca i mile się ją czyta. Właściwie jest bardzo ciekawa, bo przeczytałam ją w jeden wieczór. Początkowo byłam zawiedziona dowiedziawszy się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W końcu przeczytałam tę książkę i szczerze, to jestem lekko rozczarowana. Poprzednie książki Mii Sheridan mnie zachwyciły i stałam się jej fanką. Ta książka jednak może i miała jakieś przesłanie i była interesująca, ale miałam wrażenie, że autorce skończyły się już pomysły, co do fabuły i akcji. Dodatkowo czasami aż wstyd było mi ją czytać, bo bohaterowie niby dorośli, a ich rozmowy były na poziomie gimnazjalistów. Może i jestem zbyt krytyczna, jednak nie miałam żadnej przyjemności z czytania tej książki. Niestety... Reszta recenzji wieczorem na blogu. Zapraszam ☺

W końcu przeczytałam tę książkę i szczerze, to jestem lekko rozczarowana. Poprzednie książki Mii Sheridan mnie zachwyciły i stałam się jej fanką. Ta książka jednak może i miała jakieś przesłanie i była interesująca, ale miałam wrażenie, że autorce skończyły się już pomysły, co do fabuły i akcji. Dodatkowo czasami aż wstyd było mi ją czytać, bo bohaterowie niby dorośli, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lirogon to książka, po której spodziewałam się o wiele więcej. Nie chwyciła mnie za serce, ani nie zaciekawiła. Po tylu pozytywnych opiniach myślałam, że nie będę mogła się od niej odciągnąć i przeczytam ją w jeden dzień, gdyż ma tylko około 440 stron, jednak się rozczarowałam. Wałkowałam ją przez tydzień i niechętnie po nią sięgałam. Pomysł na książkę można uznać jako oryginalny, jednak nie podobało mi się co autorka wymyśliła. Czasami wręcz wydawało mi się to śmieszne. Bohaterowie są dorosłymi ludźmi, ale zdecydowanie książka jest przeznaczona dla młodszych odbiorców. Na pewno nie sięgnę po nią kolejny raz:)

Lirogon to książka, po której spodziewałam się o wiele więcej. Nie chwyciła mnie za serce, ani nie zaciekawiła. Po tylu pozytywnych opiniach myślałam, że nie będę mogła się od niej odciągnąć i przeczytam ją w jeden dzień, gdyż ma tylko około 440 stron, jednak się rozczarowałam. Wałkowałam ją przez tydzień i niechętnie po nią sięgałam. Pomysł na książkę można uznać jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żądza zemsty to debiutancka książka młodej Zuzanny Marciniak. Łączy ona w sobie fantastykę oraz literaturę młodzieżową. Powieść tak młodej autorki, która ma tak tajemniczą i mroczną okładkę, wzbudziła we mnie ciekawość, której nie mogłam pohamować. Należy tu wspomnieć, że autorka ma dopiero dwadzieścia lat!
Chociaż literatura polska jest często dla mnie przewidywalna i nieoryginalna, to pani Marciniak pokazała, iż drzemie w niej duży potencjał.

Streszczając fabułę, to książka opowiada, jak wskazuje na to tytuł - o żądzy zemsty. O tym, jak silne i destrukcyjne potrafi być to uczucie. Niszczy nas od środka, zmienia w kogoś, kim być nie chcemy. Głowna bohaterka - Calla musi zmierzyć się z wielką tragedią, jaką spotkała jej rodzinę. Jej ojciec poniósł śmierć w tragicznym wypadku samochodowym, który ona przeżyła. Na dodatek jej mama pogrążyła się w rozpaczy. Musi radzić sobie sama, a rok szkolny właśnie się rozpoczyna.
W szkole poznaje tajemniczego chłopaka - Nathaniela i jego siostrę Morgane. Ich mroczna aura sprawia, że Calla od razu ma ochotę się z nimi zaprzyjaźnić. Od tego momentu dziewczynę zaczynają spotykać dziwne rzeczy. Na domiar złego dziewczyna zaczyna słyszeć w głowie jakiś głos. Z każdym dniem mrok próbuje zawładnąć nią coraz bardziej, a zemsta którą odczuwa jest coraz silniejsza. Jak się okaże później - świat który ją otacza nie jest jedyny, a zło ma różne wcielenia.

Pomysł na książkę bardzo ciekawy. Ma niestety ona kilka niedociągnięć, których nie sposób nie zauważyć. Bardzo mnie męczyły dialogi pomiędzy główną bohaterką a Nathanielem, który okazuje się być wyjątkową istotą. Miały być chyba luzackie, ale moim zdaniem wyszły na dziecinne i sztywne. Dość zaskakujące były również opisy walk, które chyba były nieprzemyślane do końca i z tego powodu, dawały wrażenie napisanych na siłę. Możemy wybaczyć to autorce, bo nie zapominajmy, jest ona młoda i jest to jej debiut literacki.
Jednak książka ma też wiele plusów. Zaskoczyło mnie to, jak szybko ją przeczytałam. 400 stron w jeden dzień i nawet nie wiem, kiedy przez palce przewracały mi się kolejne kartki. Opisy znacznie bardziej mi się podobały, niż dialogi i dzięki temu moja wyobraźnia szalała.

Książka według mnie jest dobra. Jest tu dużo barwnych bohaterów i co najważniejsze dużo akcji. Język prosty, dzięki czemu książkę czyta się płynnie.Zakończenie jest zaskakujące i można się po nim spodziewać, że będzie następna część. Sięgnę po nią chętnie, gdyż jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów.
Pomimo paru niedociągnięć, oceniam tę książkę dość wysoko, bo historia Calli i jej przyjaciół mnie wciągnęła. Jeżeli chcecie się zagłębiać w ten ponury świat demonów, aniołów i zabójców... Jeżeli lubicie fantastykę oraz istoty paranormalne to przypadnie wam do gustu ta powieść. Warto zapoznać się z nią w wolnej chwili. :)

Żądza zemsty to debiutancka książka młodej Zuzanny Marciniak. Łączy ona w sobie fantastykę oraz literaturę młodzieżową. Powieść tak młodej autorki, która ma tak tajemniczą i mroczną okładkę, wzbudziła we mnie ciekawość, której nie mogłam pohamować. Należy tu wspomnieć, że autorka ma dopiero dwadzieścia lat!
Chociaż literatura polska jest często dla mnie przewidywalna i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kroniki Jaaru to moim zdaniem jedna z lepszych polskich książek, z jakimi miałam do czynienia. Sięgam po nie rzadko, jednak ta mnie urzekła. Okładka jest fenomenalna i to pewnie sprawia, że każdy książkowy mol pragnie mieć tę pozycję w swojej biblioteczce. Mimo tego, że nie powinniśmy oceniać książki po okładce, to tu jednak możemy uczynić wyjątek, gdyż jej wnętrze jest tak samo magiczne, jak jej obwoluta.

Główną bohaterką książki jest czarownica Kate Hallander. Poznajemy ją w dniu siedemnastych urodzin. Mieszka ona w Londynie ze swoją ciotką, która wydaje się być surowa i wymagająca. Nagle w jej życiu zaczyna się dziać coś dziwnego - coś czego nie potrafi wytłumaczyć. A wszystko zaczęło się od kamienia, który zobaczyła na wystawie pewnego dziwacznego sklepu...Tajemnicza Księga z zaklęciami, miłosny czar, który przyniósł efekt inny od oczekiwanego.. To dopiero początek.

Fion jest ferem, który poszukuje swojej czarownicy. Awantura w domu skłania go do impulsywnej ucieczki, która okazuje się ogromnym błędem. Spotyka nimfę Erato, która proponuje mu pomoc w poszukiwaniach. Jego naiwność sprowadza do krainy Jaaru wielkie niebezpieczeństwo. Czy uda mu się odnaleźć swoją czarownicę? Czy będzie w stanie naprawić błąd, który popełnił? Tego wam nie zdradzę ;)
Jeśli chodzi o słowa, które znajdują się na okładce książki - "Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander", moim zdaniem były niepotrzebne - spotkały się one z licznym oburzeniem i krytyką czytelników. Porównanie to odniosło nieoczekiwany skutek. Harry Potter to całkiem inny świat, inni bohaterowie i inne stworzenia. Łączy je tylko magia. W każdym bądź razie ten zabieg był moim zdaniem zbędny i mógł przyprawić niektórych o rozczarowanie.

Książka jest podzielona na trzy części Połączenie, Poprzez strony i Czas byka. W każdej są rozdziały, które są przedstawione z perspektywy różnych bohaterów: Kate, Fiona, jednorożca Jawisa, a nawet złej Erato. Fabuła jest oryginalna i bardzo ciekawa. Akcja stonowana, raz spokojna, a raz nabiera tempa, więc czytając, nie nudziłam się. Dodatkowo doskonała czcionka pozwoliła przeczytać mi ją szybko i płynnie. Autor prostym językiem przenosi nas do niezwykłej krainy Jaaru i pobudza naszą wyobraźnię. Kocham fantastykę i urzekła mnie ta historia, w której są magia, różdżki, czarownice. Zakończenie było inne, niż się spodziewałam. Wskazuje na to, że będzie kontynuacja, z czego jestem bardzo zadowolona. Chętnie dowiem się, jak zmieniła się nasza główna bohaterka, co dalej z Fionem i z Jonathanem. Coś mi mówi, że jednak coś między tym tajemniczym chłopakiem i Kate będzie się działo.

Podsumowując Kroniki Jaaru jest to obowiązkowa pozycja dla młodzieży, która kocha fantastykę, ale również dla starszych odbiorców. To jest barwna, zwariowana historia o świecie magii, w którym dobro walczy ze złem. Miło było przenieść się do świata Jaaru i poznać rodzinę yl Massów oraz jednorożców. Powieść jest lekka, młodzieżowa i wciągająca. Mogę śmiało ją polecić na te piękne upalne dni ;)

Kroniki Jaaru to moim zdaniem jedna z lepszych polskich książek, z jakimi miałam do czynienia. Sięgam po nie rzadko, jednak ta mnie urzekła. Okładka jest fenomenalna i to pewnie sprawia, że każdy książkowy mol pragnie mieć tę pozycję w swojej biblioteczce. Mimo tego, że nie powinniśmy oceniać książki po okładce, to tu jednak możemy uczynić wyjątek, gdyż jej wnętrze jest tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Alchemik z gwiazdy" to ciekawa pozycja, warta przeczytania.
Książka wzbudza ogromne zainteresowanie od pierwszych stron. Nie mogłam jej odłożyć i przeczytałam ją na raz. Opowiada o Karolu - alchemiku, który jest najlepszy w swoim fachu. Z dnia na dzień żyje pracą i swoją pasją zarazem u boku króla południa. Aż pewnego dnia jego władca karze mu wyruszyć w tajną podróż - na poszukiwanie kamienia filozoficznego. Czy go znajdzie? Czy znajdzie kamień mający tak potężną moc? Czy wieczne życie jest warte takiego ryzyka?

Książka pani Wiśniewskiej jest dość krótka, bo liczy tylko 200 stron. To przykra wiadomość, ponieważ historia Karola jest magiczna i chciałoby się więcej przeczytać o jego podróży, podczas której napotyka wiele przeszkód, ale również poznaje nowych ludzi, którzy stają się ważną częścią jego życia. Ta książka uświadamia, jakie wartości są ważne: szczęście, miłość, rodzina. Smutny jest los osoby, której najważniejszą częścią dnia jest praca.
Karol w końcu uświadamia sobie podczas tej podróży, która stała się jego wybawieniem, że może nie powinien być alchemikiem. Alchemia ma dla niego duże znaczenie, ale bez niej nie ma nic. Czyż to nie smutne?

Ale nie przejmujcie się, bo razem z Karolem odkryjecie magię jego podróży. Wiedzcie jednak, że to co najważniejsze, nie zawsze jest ukryte :)

Autorka poruszyła jeszcze jeden warty uwagi temat w książce. Pisze, że śmierć nie jest czymś, czego musimy się bać, a czymś, co jest normalne i każdego dosięgnie. Ważne jest to, żeby przeżyć swoje życie, tak jak chcemy i wykorzystać je w pełni.

"Radosne chwile przemijają jak sekunda na zegarze, której nie da się cofnąć. Te chwile zmieniają się we wspomnienia, do których na szczęście zawsze możemy wrócić i tak... do nich z szerokim uśmiechem i tęsknotą powracamy. Bo tym chcemy żyć, bo chcemy mieć pewność, że nasze życie nie zostało zmarnowane."


Książka jest napisana w prosty sposób i łatwo się ją czyta. Szkoda tylko, że wiele wątków zostało potraktowanych tak po macoszemu, gdyż zasługiwały na większą uwagę. Jednak każdy oczekuje od lektury czegoś innego.
Cieszę się, że zapoznałam się z tą opowieścią. Ma trochę wad, jak każda książka, ale przecież nie ma ideałów. Jedna z lepszych polskich książek.
Według mnie "Alchemik z gwiazdy" jest to ciekawa pozycja, warta zapoznania w wolnej chwili.

"Alchemik z gwiazdy" to ciekawa pozycja, warta przeczytania.
Książka wzbudza ogromne zainteresowanie od pierwszych stron. Nie mogłam jej odłożyć i przeczytałam ją na raz. Opowiada o Karolu - alchemiku, który jest najlepszy w swoim fachu. Z dnia na dzień żyje pracą i swoją pasją zarazem u boku króla południa. Aż pewnego dnia jego władca karze mu wyruszyć w tajną podróż - ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów. "



"Światło, które utraciliśmy" to jedna z tych książek, które pozostawiają pustkę w sercu i skłaniają do zastanowienia się nad swoim życiem.
Z pozoru to prosta historia miłosna, bo takie najlepiej się teraz sprzedają, jednak ta wzbudza tyle emocji, że trudno jest się nie wzruszać. Piękna, poruszająca, ujmująca. Nieraz musiałam zamknąć książkę, popatrzeć w sufit i zaczerpnąć kilka głębszych oddechów.

W naszym życiu spotykamy różnych ludzi, którzy pojawiają się i znikają. Sęk w tym, że trzeba wiedzieć, komu pozwolić odejść, a kogo zatrzymać. Niektórzy zostawiają po sobie bałagan, rozdarte serca, gamę emocji i mogą diametralnie zmienić nasze życie. Jednak ich obecność nie jest przypadkowa. Pozwala nam ukształtować siebie, dowiedzieć się, co jest w życiu ważne, jak postępować i unikać błędów.




"Światło, które utraciliśmy" to historia dwóch osób -Lucy i Gabe'a, których wspólna droga rozpoczęła się 11 września 2001 roku, gdy wieże WTC runęły. W ten dzień wielu ludzi dotknęła tragiczna śmierć. Ta para natomiast odkryła, jak życie jest kruche i cenne, by przeżyć je bez pasji i emocji.



"Śmierć sprawia czasem, że ludzie garną się do życia. Tamtego dnia my również chcieliśmy żyć i nie wstydzę się tego. "

Lucy poznajemy jako młodą studentkę z wielkimi planami na przyszłość. Wie, co chce od życia - jej marzeniem jest tworzenie programów telewizyjnych dla dzieci, by mieć swój wkład w kształtowanie ich poglądów i móc ich uświadomić już od maleńkości, jakie trudy czekają na nich w życiu. 11 września był dniem tragicznym dla niej, jak dla wszystkich, ale również miał niezwykłe znaczenie, ponieważ wtedy poznała Gabe'a - pierwszą miłość. Ta książka właśnie jest skierowana do niego. Jej forma ma postać kalejdoskopu wspomnień, a rozdziały są krótkie, dzięki czemu szybko się ją czyta. Mimo tych wspomnień, które są urywkami oraz tego, że narratorka - Lucy- wcześniej wspominała o czymś, co było w pełni przedstawione kilka rozdziałów później, sprawia że czujemy, jakbyśmy czytali jej dziennik z intymnymi chwilami i rozmowami młodych kochanków.

Ich wspólna więź z początku była silna, a znajomość krótka, gdyż w chwili, gdy pył unoszący się nad Nowym Jorkiem, po runięciu wież opadł, wrócili do swoich zajęć i można by powiedzieć, że zapomnieli o sobie. Czy aby na pewno...?


Czytając tę książkę przeżywałam wszystko razem z Lucy. Zastanawiałam się nad jej wyborami i starałam się zrozumieć, co czuje. Gabe postanowił realizować swoje marzenia i wyjechał. Postawił siebie i swoje potrzeby ponad związek. Dość egoistyczne nie sądzicie?

Przez zakończenie książki wylałam morze łez. Historia tragiczna i piękna zarazem. I to odwieczne pytanie "Co by było gdyby?". Chyba każdy chociaż raz w życiu zadał sobie to pytanie. Jedna inna decyzja w przeszłości mogłaby sprawić , że obecnie życie byłoby lepsze. Albo gorsze. Albo takie samo jak teraz. Kto wie...

" Niekiedy podejmujemy decyzje, które wydają się nam słuszne, ale później, z perspektywy czasu, uznajemy je za błędne. Inne nawet po wielu latach wciąż uważamy za trafne."



„Światło, które utraciliśmy” rozbiło moje serce na milion małych kawałków. To piękna historia o życiu, jego trudach, wyborach i chwilach szczęścia. O młodości, pierwszej miłości i kolejnych. O decyzjach, które są trudne do podjęcia. Całym sercem polecam tę książkę. Nie zawiedzie Was.

"Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo."


Za egzemplarz przedpremierowy bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwartemu !

"To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów. "



"Światło, które utraciliśmy" to jedna z tych książek, które pozostawiają pustkę w sercu i skłaniają do zastanowienia się nad swoim życiem.
Z pozoru to prosta historia miłosna, bo...

więcej Pokaż mimo to