-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-12
2024-05-12
Osiem Miliardów Dżinów to fantastyczne dzieło. Komiks zaintrygował i zaciekawił mnie już od pierwszych stron i ani na moment nie mogłem oderwać się od lektury. Dzieło Soule’a i Browne’a jest czymś świeżym i szalenie kreatywnym.
Twórcy wpadli na bardzo ciekawy pomysł przydzielając każdemu człowiekowi własnego Dżina, który może spełnić ich dowolne życzenie. Niestety większość ludzi kierowała się egoistycznymi pobudkami i zamiast myśleć altruistycznie i skupić się na naprawie świata, doprowadziła do chaosu. Uważam, że twórcy mając tak szerokie możliwości, mogli w pewnym momencie nie wykorzystać potencjału takiej historii. Na szczęście udało im się stworzyć wspaniałą opowieść i zaserwować nam satysfakcjonujący finał.
Warto wyróżnić również prace Ryana Browne’a. Rysownik zaprojektował i stworzył ciekawy świat, fantastyczne postacie, a wymyślone przez niego Dżiny kompletnie łamią ich wizerunek znany z popkultury. Bardzo podobała mi się warstwa graficzna komiksu.
Osiem Miliardów Dżinów okazał się bardzo dobrym zakupem. Cieszę się z lektury, która dostarczyła mi masy frajdy. Komiks ma doczekać się serialowej adaptacji, więc to też może posłużyć niezdecydowanym za odpowiednią rekomendację.
Osiem Miliardów Dżinów to fantastyczne dzieło. Komiks zaintrygował i zaciekawił mnie już od pierwszych stron i ani na moment nie mogłem oderwać się od lektury. Dzieło Soule’a i Browne’a jest czymś świeżym i szalenie kreatywnym.
Twórcy wpadli na bardzo ciekawy pomysł przydzielając każdemu człowiekowi własnego Dżina, który może spełnić ich dowolne życzenie. Niestety...
2024-05-03
Bardzo podziwiam autora za tak ciekawe przedstawienie jego dzieciństwa. Riad Sattouf snuje fantastyczną opowieść o Syrii i arabskiej kulturze. Za pomocą codziennych chwil, ukazuje nam tradycję, wierzenia oraz wpływ polityki i religii na życie Syryjczyków.
Bardzo podziwiam autora za tak ciekawe przedstawienie jego dzieciństwa. Riad Sattouf snuje fantastyczną opowieść o Syrii i arabskiej kulturze. Za pomocą codziennych chwil, ukazuje nam tradycję, wierzenia oraz wpływ polityki i religii na życie Syryjczyków.
Pokaż mimo to2024-05-03
Trzeci tom Pajączka nadal czyta się dobrze. Niestety historia zatytułowana „Grzechy dawne” mocno mnie zirytowała. Nie chcę o niej pamiętać i zamierzam udawać, że w ogóle się nie wydarzyła. Zamiast niej wolę przeczytać ponownie „Niebieski”, która stanowi piękne podsumowanie relacji Gwen i Petera. Smuci mnie też odejście Romity Jr. Jego prace bardzo mi się podobały. Deodato mocniej stawia na realizm i brakowało mi tej kanciastej kreski jego poprzednika. Generalnie poza nieszczęsnymi „Grzechami” komiks czytało mi się bardzo przyjemnie i dzięki niemu spędziłem miłe majówkowe popołudnie.
Trzeci tom Pajączka nadal czyta się dobrze. Niestety historia zatytułowana „Grzechy dawne” mocno mnie zirytowała. Nie chcę o niej pamiętać i zamierzam udawać, że w ogóle się nie wydarzyła. Zamiast niej wolę przeczytać ponownie „Niebieski”, która stanowi piękne podsumowanie relacji Gwen i Petera. Smuci mnie też odejście Romity Jr. Jego prace bardzo mi się podobały. Deodato...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-29
Uwielbiam opowieści o samurajach! Kocham filmy Kurosawy i Kobayashiego, więc nie mogłem doczekać się przygody z Usagim. Fantastycznie się to czytało. Podobały mi się nawiązania do kodeksu bushido, współczesnych dzieł popkultury i japońskiej historii. Zamówiłem kolejne tomy i wierze, że lektura pochłonie mnie na co najmniej kilka tygodni.
Uwielbiam opowieści o samurajach! Kocham filmy Kurosawy i Kobayashiego, więc nie mogłem doczekać się przygody z Usagim. Fantastycznie się to czytało. Podobały mi się nawiązania do kodeksu bushido, współczesnych dzieł popkultury i japońskiej historii. Zamówiłem kolejne tomy i wierze, że lektura pochłonie mnie na co najmniej kilka tygodni.
Pokaż mimo to2024-04-26
Nie zamierzam silić się na jakieś wyszukane i subtelne metafory. Władcy Chmielu to świetna i szalenie wciągająca historia. Bohaterowie są niejednoznaczni i budzą wręcz skrajne emocje. Ich losy intrygują, ciekawią i nie pozwalają porzucić lektury! Władcy Chmielu to kapitalna historia, wspaniałe rysunki, fantastyczne postacie i… hektolitry piwa.
Nie zamierzam silić się na jakieś wyszukane i subtelne metafory. Władcy Chmielu to świetna i szalenie wciągająca historia. Bohaterowie są niejednoznaczni i budzą wręcz skrajne emocje. Ich losy intrygują, ciekawią i nie pozwalają porzucić lektury! Władcy Chmielu to kapitalna historia, wspaniałe rysunki, fantastyczne postacie i… hektolitry piwa.
Pokaż mimo to2024-04-20
Na razie najlepszy komiks Granta Morrisona jaki czytałem. Szalony Szkot zaserwował nam dzieło kompletne. Fabuła od samego początku była szczegółowo przemyślana, a ja często cofałem się do poprzednich zeszytów i obserwowałem jak poszczególne elementy układają się w logiczną całość. Generalnie jestem zachwycony prozwierzęcym i proekologicznym przesłaniem tego komiksu. Bardzo uderzało we mnie to, jak okrutnym gatunkiem jest człowiek. Niszczymy środowisko, krzywdzimy zwierzęta, zabijamy je dla rozrywki. Bardzo podobał mi się zeszyt, w którym główny bohater pomaga ratować delfiny przed czekającą na nich rzezią. Interesującym rozwiązaniem był sam finał, w którym bohater spotkał... samego Granta Morrisona! Bałem się, że lektura będzie jakimś niezrozumiałym i pseudointelektualnym bełkotem, a tymczasem świetnie czytało mi się Animal-Mana. Podobały mi się również rysunki i genialne okładki rysowane przez Briana Bollanda. Animal-Man to komiks mądry, dojrzały i skłaniający do pewnych refleksji. Dla mnie lektura obowiązkowa.
Na razie najlepszy komiks Granta Morrisona jaki czytałem. Szalony Szkot zaserwował nam dzieło kompletne. Fabuła od samego początku była szczegółowo przemyślana, a ja często cofałem się do poprzednich zeszytów i obserwowałem jak poszczególne elementy układają się w logiczną całość. Generalnie jestem zachwycony prozwierzęcym i proekologicznym przesłaniem tego komiksu. Bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo toKomiks zdecydowanie dla fanów złotej i srebrnej ery komiksów.
Komiks zdecydowanie dla fanów złotej i srebrnej ery komiksów.
Pokaż mimo to2024-04-14
Biorąc pod uwagę fakt, że jestem fanem komiksów kryminalnych, można by pomyśleć, że nowa zapowiedź wydawnictwa "Mandioca" będzie czymś w sam raz dla mnie. Niestety "Alack Sinner" nie spełnił moich oczekiwań.
Komiks duetu Sampayo i Muñoz to zbiór jedenastu historii, których bohaterem jest twardy prywatny detektyw Alack Sinner. Akcja dzieje się w Nowym Jorku. Autorzy nie stronią od komentarzy o głębokim zabarwieniu politycznym, rasowym i społecznym. Klimat komiksu jest dość ponury.
Sam Alack Sinner to człowiek twardy, ale z drugiej strony pełen empatii, często staje w obronie innych, ale ma przy tym skłonności do autodestrukcji. Nadużywa alkoholu, tytoniu, użala się nad swoim życiem i często pakuje się w kłopoty. Bohater budzi jednak współczucie. Jest niejednoznaczny i dzięki temu bardziej ludzki. Ma pewne demony, które go trapią, ale z drugiej strony stara się zmieniać świat na lepsze. Na kartach komiksu obserwujemy jego drogę, stopniową przemianę, a na samym końcu Alack odnajduje mały iskierkę szczęścia.
Komiks jest w całości czarno-biały. Postacie są często rysowane wręcz groteskowo i karykaturalnie. Prace Muñoza nadają pewien klimat opowieści i być może mają swój urok, ale ta kreska kompletnie mi nie odpowiada. Niektóre prace rysownika wyglądały jak jakieś bohomazy, który powstawały w wyniku pośpiechu spowodowanego goniącymi go terminami. Zdecydowanie nie jest to mój klimat.
Lektura komiksu była ciekawym doświadczeniem. Widać wpływ jaki Sampayo i Muñoz mieli na późniejszych twórców. Niestety ja czuje się odrobinę rozczarowany. Komiks nie spełnił moich nadziei. Dzieło te ma pewien urok i osoby, które lubią klimat noir i hard-boiled, mogą po to sięgnąć bez zawahania.
Biorąc pod uwagę fakt, że jestem fanem komiksów kryminalnych, można by pomyśleć, że nowa zapowiedź wydawnictwa "Mandioca" będzie czymś w sam raz dla mnie. Niestety "Alack Sinner" nie spełnił moich oczekiwań.
Komiks duetu Sampayo i Muñoz to zbiór jedenastu historii, których bohaterem jest twardy prywatny detektyw Alack Sinner. Akcja dzieje się w Nowym Jorku. Autorzy nie...
2024-04-10
Komiks (nie bez powodu) przypominał mi takie dzieła jak Maus lub Persepolis. Do lektury podszedłem nie w celu czerpania rozrywki, a bardziej żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat arabskiej kultury. Niektóre aspekty Bliskiego Wschodu bardzo mnie zaciekawiły, a inne (mam głównie na myśli scenę ze szczeniaczkiem) mocno wstrząsnęły. Po zakończeniu pierwszego tomu odczuwam apetyt na więcej i z przyjemnością sięgnę po kolejne części.
Komiks (nie bez powodu) przypominał mi takie dzieła jak Maus lub Persepolis. Do lektury podszedłem nie w celu czerpania rozrywki, a bardziej żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat arabskiej kultury. Niektóre aspekty Bliskiego Wschodu bardzo mnie zaciekawiły, a inne (mam głównie na myśli scenę ze szczeniaczkiem) mocno wstrząsnęły. Po zakończeniu pierwszego tomu odczuwam...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-07
"Droga" Cormaca McCarthy'ego to jedna z najlepszych i najważniejszych książek, jakie przeczytałem. Czy komiksowa adaptacja dorównuje swojemu pierwowzorowi? Moim zdaniem nie, ale jest ku temu bardzo blisko. Książkę uważam za wybitną głównie ze względu na język jakim została napisana. McCarthy stworzył swoje opus magnum, które zawsze przywołuję myśląc o najlepszych pozycjach sci-fi i postapo.
Bardzo ucieszyła mnie informacja o tym, że twórca Blasta, Codziennej Walki, czy Raportu Brodecka zajmie się adaptacją tego dzieła. Uważam, że Manu Larcenet to w tej chwili najlepsza osoba, która była w stanie zmierzyć się z kultową książką i dziedzictwem amerykańskiego pisarza.
Jestem zdania, że francuski twórca wykonał fantastyczną pracę. Cenię sobie Larceneta jako rysownika. Jego pracę budują gęsty jak smoła klimat i potęgują uczucia wszechobecnej śmierci, zagrożenia i beznadziei. Wiele kadrów nie zawierało żadnych dymków z tekstem. Wystarczyło spojrzeć na twarze bohaterów żeby wiedzieć jakie emocje targają nimi w danej chwili. Larcenet sugestywnie buduję fabułę za pomocą samych obrazów, a dialogi pojawiają się w momentach niezbędnych do prowadzenia narracji. Francuski twórca już przy "Raporcie Brodecka" udowodnił, że jest mistrzem w swoim fachu i powierzyłbym mu adaptację każdej książki. Uważam, że dzieło Larceneta świetnie rezonuje i komponuje się z książką. Dlatego warto sięgnąć po literacką i komiksową wersję "Drogi".
"Droga" Cormaca McCarthy'ego to jedna z najlepszych i najważniejszych książek, jakie przeczytałem. Czy komiksowa adaptacja dorównuje swojemu pierwowzorowi? Moim zdaniem nie, ale jest ku temu bardzo blisko. Książkę uważam za wybitną głównie ze względu na język jakim została napisana. McCarthy stworzył swoje opus magnum, które zawsze przywołuję myśląc o najlepszych pozycjach...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-31
Komiks jest napakowany ciężką muzyką, akcją, świetnymi postaciami, ale i genialnymi wątkami obyczajowymi. Całe te zagrożenie i potwory z kosmosu to tylko pretekst żeby opowiedzieć historię o stracie, chorobie, ale przede wszystkim nadziei i walce do samego końca! Kapitalna lektura.
-Is there heavy metal where we’re going?
-Oh, my son…like you wouldn’t believe.
Komiks jest napakowany ciężką muzyką, akcją, świetnymi postaciami, ale i genialnymi wątkami obyczajowymi. Całe te zagrożenie i potwory z kosmosu to tylko pretekst żeby opowiedzieć historię o stracie, chorobie, ale przede wszystkim nadziei i walce do samego końca! Kapitalna lektura.
-Is there heavy metal where we’re going?
-Oh, my son…like you wouldn’t believe.
2024-03-15
"X-Men. Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza" to olbrzymie rozczarowanie. Widząć nazwiska Brubakera, Carey'a czy Davida wsród scenarzystów spodziewałem się co najmniej dobrej lektury. Niestety cała fabuła to nieustanna nawalanka. Leje się praktycznie każdy z każdym. Obserwujemy przeróżne drużyny, które próbują za wszelką cenę jako pierwsi znaleźć dziecko z genem X. Okropnie mnie to męczyło. Jako plus uważam jedynie konflikt i wewnętrzną rywalizcję o przewództwo nad X-Men między Cyclops'em, a Profesorem X. W oczy raził mnie graficzny chaos zwłaszcza w scenach walk (których tutaj akurat nie brakuje). W wydaniach zbiorczych męczy mnie ciągła zmiana rysowników. Ich styl momentami znacząco się od siebie różni, co według mnie, ma negatywny wpływ na czerpanie jakiejkolwiek przyjemności z lektury i obcowania z rysunkami. Szkoda. Liczyłem na znacznie więcej.
"X-Men. Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza" to olbrzymie rozczarowanie. Widząć nazwiska Brubakera, Carey'a czy Davida wsród scenarzystów spodziewałem się co najmniej dobrej lektury. Niestety cała fabuła to nieustanna nawalanka. Leje się praktycznie każdy z każdym. Obserwujemy przeróżne drużyny, które próbują za wszelką cenę jako pierwsi znaleźć dziecko z genem X. Okropnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-19
Czwarty tom "Daredevila" ze scenariuszem Waida to dość obszerna lektura. Na zawartość tej cegły składa się 18 zeszytów i 3 specjale. Jest co czytać, a w komiksie dzieje się naprawdę dużo. Murdock w przerwach na pisanie swojej autobiografii i randek ze swoją dziewczyną, mierzy się z szeregiem różnych zagrożen i przeciwników (w tym tych dawno niewidzianych). Komiks czyta się lekko i przyjemnie. Nie jest to żadne arcydzieło, ale solidny odmóżdżacz, który warto przeczytać, aby zrelaksować się po ciężkim dniu pracy. Graficznie jest naprawdę fajnie. Kreska Samnee bardzo dobrze pasuje do fabuły oraz zabawniejszej i bardziej rozrywkowej wersji Matta Murdocka.
Czwarty tom "Daredevila" ze scenariuszem Waida to dość obszerna lektura. Na zawartość tej cegły składa się 18 zeszytów i 3 specjale. Jest co czytać, a w komiksie dzieje się naprawdę dużo. Murdock w przerwach na pisanie swojej autobiografii i randek ze swoją dziewczyną, mierzy się z szeregiem różnych zagrożen i przeciwników (w tym tych dawno niewidzianych). Komiks czyta się...
więcej mniej Pokaż mimo toKomiks kupiłem w ciemno, ale zainteresowało mnie nazwisko autora na okładce. Gaiman to marka sama w sobie, więc spodziewałem się co najmniej dobrego komiksu. Niestety otrzymałem kilka niepowiązanych ze sobą historii, które nie zrobiły na mnie wrażenia. Nie przerwałem lektury, ponieważ liczyłem na to, że jedna z najsłynniejszych opowieści o Batmanie - czyli "Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?" przypadnie mi do gustu, a może nawet wzbudzi mój zachwyt. Uważam, że ta historia byłaby doskonałą klamrą jakiegoś długiego runu. Gdyby Gaiman pisał Batmana przez kilkadziesiąt-kilkaset zeszytów i tak zakończył swoją historię to najpewniej wstałbym i bił brawo. "Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?" to emocjonalna bomba. Szkoda, że ta opowieść jest tak krótka bo rezonowała ze mną na wielu płaszczyznach. Podobał mi się pomysł, jego realizacja, a w szczególności rysunki. Niestety "Co się stało..." to zaledwie mała część "Uniwersum DC według Neila Gaimana". Finalnie album jako całość budzi we mnie raczej ambiwalentne uczucia. Nie czuję potrzeby do niego wracać, nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony, ale ostecznie komiks ani mi się podobał, ani nie podobał.
Komiks kupiłem w ciemno, ale zainteresowało mnie nazwisko autora na okładce. Gaiman to marka sama w sobie, więc spodziewałem się co najmniej dobrego komiksu. Niestety otrzymałem kilka niepowiązanych ze sobą historii, które nie zrobiły na mnie wrażenia. Nie przerwałem lektury, ponieważ liczyłem na to, że jedna z najsłynniejszych opowieści o Batmanie - czyli "Batman: Co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jestem fanem Daredevila i czytam praktycznie wszystko ze Śmiałkiem, co ukazuje się na polskim rynku. Dlatego nie mogłem odpuścić tego dzieła. Bawiłem się dobrze, ale odczuwam lekki niedosyt. Jest on związany raczej z mało ciekawymi przeciwnikami naszego głównego bohatera. Daredevil mierzy się z pewnym mężczyzną mającym więcej palców niż przeciętny człowiek, a także pewnym artystą, którego sztuka raczej nie każdemu przypadnie do gustu.
Lepiej od naszych adwersarzy wypada na szczęście nowy towarzysz i uczeń Daredevila o ksywce Blindspot. Fajnie obserwuje się ich współpracę.
Nie mam powodów żeby narzekać na rysunki. Moim zdaniem są poprawne i stanowią mocną stronę komiksu. Ciekawie wygląda kolorystyka, w których mocny nacisk kładziony jest na czerwień i czerń.
Daredevil to raczej typowy akcyjniak, który może nie jest szczególnie ambitnym dziełem, ale czyta się to całkiem dobrze. Nie jest to poziom Bendisa i Brubakera, jest mroczniej niż u Waida, ale ja czekam na więcej i na pewno sięgnę po kolejne tomy ze scenariuszem Soule’a.
Jestem fanem Daredevila i czytam praktycznie wszystko ze Śmiałkiem, co ukazuje się na polskim rynku. Dlatego nie mogłem odpuścić tego dzieła. Bawiłem się dobrze, ale odczuwam lekki niedosyt. Jest on związany raczej z mało ciekawymi przeciwnikami naszego głównego bohatera. Daredevil mierzy się z pewnym mężczyzną mającym więcej palców niż przeciętny człowiek, a także pewnym...
więcej Pokaż mimo to