Komiks zdecydowanie dla fanów złotej i srebrnej ery komiksów.

Komiks zdecydowanie dla fanów złotej i srebrnej ery komiksów.

Jedno z moich największych komiksowych rozczarowań w ostatnim czasie. Znakomite retro ilustracje, piękne wydanie, entuzjastyczne opinie... i kompletnie miałka, nudna jak flaki z olejem fabuła. W połowie tego do komiksu zacząłem się zastanawiać: co ja właściwie czytam? O czym jest ten komiks? Gdzie tu jest jakaś oś fabularna, centralna intryga? Zamiast tego jest zbiór kompletnie nie angażujących i bardzo luźno (albo wcale) powiązanych winietek, z banalnymi historyjkami i jednowymiarowymi postaciami. Potem walka superbohaterów z kosmicznymi potworkami. Rozumiem jaki był koncept tego komiksu, ale z drugiej nie obchodzi mnie czy to jest "hołd" dla złotej/srebrnej epoki historii obrazkowych - chcę dostać wciągającą, inteligentną fabułę a nie jakieś infantylne bzdety. Graficznie natomiast rewelacja, album wygląda obłędnie i do świata DC taki styl pasuje idealnie. Dajcie mi rysunki Darwina Cooka i scenariusz kogokolwiek innego.

Jedno z moich największych komiksowych rozczarowań w ostatnim czasie. Znakomite retro ilustracje, piękne wydanie, entuzjastyczne opinie... i kompletnie miałka, nudna jak flaki z olejem fabuła. W połowie tego do komiksu zacząłem się zastanawiać: co ja właściwie czytam? O czym jest ten komiks? Gdzie tu jest jakaś oś fabularna, centralna intryga? Zamiast tego jest zbiór...

I znów spotkam się z niezrozumiałą średnią ocen która tyczy się klasyki komiksu z DC Comics. Wiem wiem, gusta, ale tych co dali poniżej 7 pytam: Dlaczego, k**** dlaczego?

I znów spotkam się z niezrozumiałą średnią ocen która tyczy się klasyki komiksu z DC Comics. Wiem wiem, gusta, ale tych co dali poniżej 7 pytam: Dlaczego, k**** dlaczego?

List miłosny? Hołd? Metafora? Być może. Darwyn Cooke nie ukrywa, że wychowywał się z tymi bohaterami i to po prostu część jego historii jako czytelnika i twórcy. Ja jednak nie widzę tu nic więcej niż sprawnie poprowadzonej fabuły, którą początkowo otrzymujemy w dość fragmentarycznej formie i która z czasem układa się w spójną opowieść. I tyle - ten komiks nie przewróci wam do góry nogami paradygmatu DC. Właściwie bazuje na kanonicznych opowieściach, spina je i nadbudowuje kolejną. Nie ma tu za bardzo gry konwencją i schematami, nie ma choćby najmniejszej próby nowego spojrzenia, są za to świetne rysunki i kolory. Chyba wolę pamiętać Darwyna Coke'a jako autora "Parkera"

List miłosny? Hołd? Metafora? Być może. Darwyn Cooke nie ukrywa, że wychowywał się z tymi bohaterami i to po prostu część jego historii jako czytelnika i twórcy. Ja jednak nie widzę tu nic więcej niż sprawnie poprowadzonej fabuły, którą początkowo otrzymujemy w dość fragmentarycznej formie i która z czasem układa się w spójną opowieść. I tyle - ten komiks nie przewróci wam...

Jedna z najwybitniejszych pozycji w kolekcji DC Deluxe. Wręcz kandydat na numer 1 pośród tylu już wydanych dzieł.

Jedna z najwybitniejszych pozycji w kolekcji DC Deluxe. Wręcz kandydat na numer 1 pośród tylu już wydanych dzieł.

Hołd dla "złotej ery" komiksów. Cudo graficzne i fabularne

Hołd dla "złotej ery" komiksów. Cudo graficzne i fabularne

Świetny klimat, dynamiczne i bardzo ładne, chociaż od pewnego momentu z lekka nużące, rysunki, dużo pozytywnych wartości (za to akurat wielki plus),ładne zawiązanie akcji i... typowa superhero exmachina na końcu. Ja nie wiem, czy serio nie da się wymyślić jakiegoś ciekawszego zakończenia niż pokonanie wielkiego potwora jakimś nagle znalezionym, tajemniczym wynalazkiem? No litości, to jest schemat rodem z losowego odcinka Power Rangers. Skłamałbym mówiąc, że źle się bawiłem ale gdy zorientowałem się do jakiego zakończenia zmierza fabuła to chciało mi się odłożyć komiks na półkę.

Warto zauważyć, że dostajemy też bardzo bogate wydanie z godną podziwu ilością dodatków.

Świetny klimat, dynamiczne i bardzo ładne, chociaż od pewnego momentu z lekka nużące, rysunki, dużo pozytywnych wartości (za to akurat wielki plus),ładne zawiązanie akcji i... typowa superhero exmachina na końcu. Ja nie wiem, czy serio nie da się wymyślić jakiegoś ciekawszego zakończenia niż pokonanie wielkiego potwora jakimś nagle znalezionym, tajemniczym wynalazkiem? No...

GDZIE SIĘ PODZIALI WSZYSCY HEROSI

Oto komiks, który powinien poznać każdy miłośnik historii obrazkowych. Nawet jeśli nie trawi opowieści ze stajni DC, dzieło – które chyba śmiało można nazwać opus magnum Darwyna Cooke’a – to rzecz robiąca takie wrażenie, że nie sposób nie ulec jej urokowi. Cooke bowiem stworzył piękną, przepełnioną sentymentem, fascynującą i wciągającą miniserię, stanowiącą nie tylko hołd dla zeszytów ze Złotej i Srebrnej Ery Komiksu, ale będącą także – a może przede wszystkim – łącznikiem między nimi. Brakującym ogniwem, wypełniającym lukę, jaka istniała między obydwoma okresami przez wiele dekad.

Gdzie się podziali wszyscy herosi? Takie pytanie zadaje sobie jeden ze Straceńców, John Chmura, skazany na spędzenie ostatnich dni na pełnej krwiożerczych dinozaurów wyspie. Przecież na wojnie, nawet jeśli nie mogli ingerować w jej przebieg, herosi stanowili ważny element. Ale świat uznał, że ich nie potrzebuje, że poradzi sobie bez nich w świetlanej przyszłości, jaką widział na horyzoncie. Zimnowojenna paranoja doprowadziła do chęci rejestracji i publicznego ujawnienia herosów. Doszło do kilku tragedii, rząd wypowiedział superbohaterom wojnę, i choć nadal Batman, Superman i Wonder Woman prowadzą swoje działania, nasza planeta potrzebuje bohaterów jutra. Bohaterów na miarę czasów, które przekroczyły nową granicę i weszły w erę atomowego wyścigu zbrojeń i podboju kosmosu. Tylko czy oni zechcą przyjąć swoją rolę?

Całość mojej recenzji na portalu GWD: https://www.gothamwdeszczu.com.pl/blog/wkkdc-nowa-granica/

GDZIE SIĘ PODZIALI WSZYSCY HEROSI

Oto komiks, który powinien poznać każdy miłośnik historii obrazkowych. Nawet jeśli nie trawi opowieści ze stajni DC, dzieło – które chyba śmiało można nazwać opus magnum Darwyna Cooke’a – to rzecz robiąca takie wrażenie, że nie sposób nie ulec jej urokowi. Cooke bowiem stworzył piękną, przepełnioną sentymentem, fascynującą i wciągającą...

Nowa Granica rozpoczęła się dla mnie dosyć zaskakująco. Pojedyncze wątki, trochę chaotyczny układ, ale jak już się czytelnik zorientuje co się dzieje to jest dobrze. Historia, pomimo że dzieje się w latach 50, kiedy wyścig zbrojeń zawładnął umysłami Amerykanów, jest bardzo ponadczasowa. Ciekawy jest tutaj również ciężar fabularny, bo to pilot testowy Hal Jordan i przybysz z Marsa - Jon Johns są poniekąd najbardziej eksploatowani w historii. Oboje są pewnego rodzaju outsiderami, którzy szukają swojego miejsca na świecie. Główni bohaterowie świata DC pojawiają się oczywiście, ale są jakby na uboczu. Pomijam tutaj sama fabułę, bo ta jest banalna, nie mówiąc infantylna. Nie o fabułę jednak chodzi. Chodzi przede wszystkim o patriotyzm w obliczu zagrożenia narodowego.
'Nowa granica' pokazuje, że komiks superbohaterski to nie tylko nawalanka, ale i też ciekawe refleksje na tematy społeczne. Bardzo dobry komiks, nie tylko dla fanów superbohaterów.

Nowa Granica rozpoczęła się dla mnie dosyć zaskakująco. Pojedyncze wątki, trochę chaotyczny układ, ale jak już się czytelnik zorientuje co się dzieje to jest dobrze. Historia, pomimo że dzieje się w latach 50, kiedy wyścig zbrojeń zawładnął umysłami Amerykanów, jest bardzo ponadczasowa. Ciekawy jest tutaj również ciężar fabularny, bo to pilot testowy Hal Jordan i przybysz z...

Nowa Granica rozpoczęła się dla mnie dosyć zaskakująco. Pojedyncze wątki, trochę chaotyczny układ, ale jak już się czytelnik zorientuje co się dzieje to jest dobrze. Historia, pomimo że dzieje się w latach 50, kiedy wyścig zbrojeń zawładnął umysłami Amerykanów, jest bardzo ponadczasowa. Ciekawy jest tutaj również ciężar fabularny, bo to pilot testowy Hal Jordan i przybysz z Marsa - Jon Johns są poniekąd najbardziej eksploatowani w historii. Oboje są pewnego rodzaju outsiderami, którzy szukają swojego miejsca na świecie. Główni bohaterowie świata DC pojawiają się oczywiście, ale są jakby na uboczu. Pomijam tutaj sama fabułę, bo ta jest banalna, nie mówiąc infantylna. Nie o fabułę jednak chodzi. Chodzi przede wszystkim o patriotyzm w obliczu zagrożenia narodowego.
'Nowa granica' pokazuje, że komiks superbohaterski to nie tylko nawalanka, ale i też ciekawe refleksje na tematy społeczne. Bardzo dobry komiks, nie tylko dla fanów superbohaterów.

Nowa Granica rozpoczęła się dla mnie dosyć zaskakująco. Pojedyncze wątki, trochę chaotyczny układ, ale jak już się czytelnik zorientuje co się dzieje to jest dobrze. Historia, pomimo że dzieje się w latach 50, kiedy wyścig zbrojeń zawładnął umysłami Amerykanów, jest bardzo ponadczasowa. Ciekawy jest tutaj również ciężar fabularny, bo to pilot testowy Hal Jordan i przybysz z...