Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dobra książka. Wielowymiarowa. Nie sprowadza się jedynie do prostego zredagowania i sprzedania relacji dawnych zakonnic, ale poszerzona jest o analizę i refleksję nad stanem oraz genezą zakonów kobiecych w kraju. Można odnieść wrażenie, ze nie ma na celu zszokować, ale faktycznie przybliżyć problem i sprowokować pochylenie się nad nim w poszukiwaniu rozwiązania.

Pierwsza połowa książki to faktyczne wspomnienia dawnych zakonnic. Biorąc pod uwagę w jakim szambie siedzi Kościół, to tego typu relacje można albo uznać za prawdziwe, albo potraktować jako kolejny niesprawiedliwy i bezpardonowy atak na tę instytucję. Traf chciał, że sam kiedyś byłem klerykiem w Seminarium w Lublinie i mogę się pokusić o stwierdzenie, że jeśli poziom uduchowienia zakonnic nie przewyższa tego u 80% kleryków, to już nie zazdroszczę tym co bardziej sumiennym i wierzącym spośród nich, muszących na co dzień zmagać się z zakłamaniem, zepsuciem, duchową schizofrenią i ogólnym zacofaniem intelektualnym i duchowym panującym w żeńskich zakonach (jak i seminariach diecezjalnych).

Druga połowa książki to refleksje autorki nad prawami nie tylko zakonnic w świecie chrześcijańskim, ale ogólnie kobiet w świecie dążącym szybciej lub wolniej w kierunku równouprawnienia. Nieco denerwujący fragment, w którym autorkę można niemal posądzić o nieuczciwy feminizm.
Pisarka mówi też o różnicach w funkcjonowaniu męskich i żeńskich zakonów, o tym jak odnowa potrydencka dość łatwo przyjęła się w duchowieństwie, a nie mogła znaleźć swojego miejsca u zakonnic, pozostawiając ich kongregacje, de facto, w średniowieczu.
Abramowicz pokusiła się także o analizę problemów z jakimi borykają się dzisiaj zakony kobiece i w jakim kierunku idą, nie zapominając o komentarzu odnośnie zmian w liczbie powołań oraz przyczynami takiego stanu rzeczy.
Podsumowując drugą część, jest to bardzo interesującą analiza stanu zakonów kobiecych, ich relacji z duchowieństwem oraz ukazaniem ogólnego krajobrazu życia duchowego w Polsce.

W wersji audiobooka od Audioteki, znajduje się też komentarz autorki odnośnie reakcji jakie wywołała książką w opinii publicznej i opiniami z jakimi spotkała się ze strony zakonnic i nie tylko. Dała tym do zrozumienia, że nie bała się posądzeń o zakłamania lub chęci szybkiego i łatwego zarobku na bazie tematu tabu.

Na sam koniec ostrzegam, jeśli nie wydało się to jasne - książka może nie przypaść do gustu osobom bezgranicznie ufającym obrazowi duchowości, jaki sprezentował im Kościół i może (z jakiegoś powodu) czuć się urażona. Jak mogłoby być inaczej? Jest jak jest.

Dobra książka. Wielowymiarowa. Nie sprowadza się jedynie do prostego zredagowania i sprzedania relacji dawnych zakonnic, ale poszerzona jest o analizę i refleksję nad stanem oraz genezą zakonów kobiecych w kraju. Można odnieść wrażenie, ze nie ma na celu zszokować, ale faktycznie przybliżyć problem i sprowokować pochylenie się nad nim w poszukiwaniu rozwiązania.

Pierwsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak ocenić coś, co jest jednocześnie komedią, tragedią i dramatem?
Balladyna jest przede wszystkim historią osoby, która wyzuta z moralności, była gotowa poświęcić wszystko, dla osiągnięcia własnych celów, zakończona odpowiednim morałem.
Forma bywa śmieszna, ale też chwilami męcząca, sztampowa i naiwna. Akcja zróżnicowana nie tylko pod względem ilości wątków, liczby użytych, a wcześniej wspomnianych gatunków literackich, ale też ilości typów bohaterów- począwszy od rycerstwa, a półbogini i skrzatach kończąc. Trochę taki kolaż, który pomimo, że z potencjałem, nie daje do siebie podejść inaczej, niż z przymrużeniem oka. Przeczytałem raz, cieszę się, ale drugi raz tego (chyba) nie zrobię.

Jak ocenić coś, co jest jednocześnie komedią, tragedią i dramatem?
Balladyna jest przede wszystkim historią osoby, która wyzuta z moralności, była gotowa poświęcić wszystko, dla osiągnięcia własnych celów, zakończona odpowiednim morałem.
Forma bywa śmieszna, ale też chwilami męcząca, sztampowa i naiwna. Akcja zróżnicowana nie tylko pod względem ilości wątków, liczby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna historia opisująca problem utraty wrażliwości związany z dorosłością. Moim zdaniem jednak nie osiągnęła by takiego sukcesu, gdyby autorowi nie udało się uniknąć pułapki przeintelektualizowania całej idei, poprzez stworzenie książki długiej na 500 stron. Dopiero synergia głębi mądrości płynącej z książki, prostoty formy oraz kompaktowego formatu naprawdę świadczą o jej wielkości.

Piękna historia opisująca problem utraty wrażliwości związany z dorosłością. Moim zdaniem jednak nie osiągnęła by takiego sukcesu, gdyby autorowi nie udało się uniknąć pułapki przeintelektualizowania całej idei, poprzez stworzenie książki długiej na 500 stron. Dopiero synergia głębi mądrości płynącej z książki, prostoty formy oraz kompaktowego formatu naprawdę świadczą o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło opisujące obyczajowość polską w pierwszych latach pod zaborami, umieszczone w ramach dość prostej fabuły przyprawionej z jednej strony odrobiną humoru, z drugiej - tęsknotą za utraconą ojczyzną. Do tego wszystko napisane wierszem. Byłoby 10/10, ale na dłuższe chwile potrafi stawać się nużąca.

Arcydzieło opisujące obyczajowość polską w pierwszych latach pod zaborami, umieszczone w ramach dość prostej fabuły przyprawionej z jednej strony odrobiną humoru, z drugiej - tęsknotą za utraconą ojczyzną. Do tego wszystko napisane wierszem. Byłoby 10/10, ale na dłuższe chwile potrafi stawać się nużąca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjątkowo udana książka. Myślę, że wiele osób nie uświadamia sobie faktu, że w tym temacie powiedziano już naprawdę niemal wszystko i jedyną przeszkodą do realizowania tego typu porad są sami czytelnicy, nierozumiejący, że nikt za nich tych zasad nie wprowadzi w życie i nikt ich zdalnie nie wyciągnie z bagna. To ich praca domowa. Zadaniem autora jest jedynie dotrzeć do czytelnika, napisać książkę jasną w przekazie, dobitną i zwięzłą. Moim zdaniem, w tym przypadku, udało mu się to.

Wyjątkowo udana książka. Myślę, że wiele osób nie uświadamia sobie faktu, że w tym temacie powiedziano już naprawdę niemal wszystko i jedyną przeszkodą do realizowania tego typu porad są sami czytelnicy, nierozumiejący, że nikt za nich tych zasad nie wprowadzi w życie i nikt ich zdalnie nie wyciągnie z bagna. To ich praca domowa. Zadaniem autora jest jedynie dotrzeć do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabularnie kiepsko się zestarzała, ale refleksje nad ludzkością związane z roszadami w łańcuchu pokarmowym są wciąż aktualne i dające do myślenia. Autor wielokrotnie podkreślał analogię pomiędzy sposobami traktowania nas przez Marsjan a tym, jak my traktujemy zwierzęta.
Co do wad, to raziło mnie nieco zbytnie poleganie na mapie Anglii.

Fabularnie kiepsko się zestarzała, ale refleksje nad ludzkością związane z roszadami w łańcuchu pokarmowym są wciąż aktualne i dające do myślenia. Autor wielokrotnie podkreślał analogię pomiędzy sposobami traktowania nas przez Marsjan a tym, jak my traktujemy zwierzęta.
Co do wad, to raziło mnie nieco zbytnie poleganie na mapie Anglii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To druga książka Lema z którą miałem styczność i zauważyłem tendencję polegającą na budowaniu całej powieści w sposób bardziej horyzontalny, aniżeli wertykalny - w książkach tego autora dzieje się stosunkowo niewiele, za to otrzymujemy bogate, chwilami być może zbyt szczegółowe opisy ukazanej rzeczywistości. W "Wizji lokalnej" poprowadzone to zostało do granic absurdu.
"Solaris" jest o wiele lepsze i łaskawsze pod tym względem, ale nadal mam wrażenie, że książki Lema nie są powieściami a raczej wzbogaconymi wizjami-fotografiami świata, w których chodzi raczej o ukazanie pewnej naukowej, pobudzającej do myślenia abstrakcji, aniżeli interesującej historii. Może to głupie, ale mam naturalne skojarzenia z dziełami Lovecrafta, który także starał się raczej o ukazanie pewnej przerażającej konfiguracji rzeczywistości, aniżeli jakiejkolwiek akcji.

To o czym napisałem powoduje, że mam ambiwalentne uczucia względem tego autora. Z jednej strony nie wiem czy mam ochotę przedzierać się przez zbyt przeintelektualizowane opisy świata łatwo przekształcające się w zwyczajny bełkot (powód dla którego porzuciłem "Wizję lokalną") zwłaszcza, że "Solaris" uważa się za jedną tych lekko strawnych pozycji z dorobku Lema. Z drugiej strony jestem ciekaw jakie jeszcze oryginalne wizje rzeczywistości wypluł nieprzeciętny intelekt tego pisarza oraz na jakie problemy zwrócił on uwagę. Jeżeli będą takie jak "Solaris" to najpewniej będę sięgał po kolejne jego pozycje.

PS Zamurowało mnie, gdy w kończącym książkę monologu głównego bohatera-naukowca, Lem pomylił się używając zwrotu "rasa ludzka" co jest oczywiście poważnym błędem, bo chodzić może jedynie o gatunek ludzki. Rasa dotyczy pochodzenia i mi. koloru skóry.

To druga książka Lema z którą miałem styczność i zauważyłem tendencję polegającą na budowaniu całej powieści w sposób bardziej horyzontalny, aniżeli wertykalny - w książkach tego autora dzieje się stosunkowo niewiele, za to otrzymujemy bogate, chwilami być może zbyt szczegółowe opisy ukazanej rzeczywistości. W "Wizji lokalnej" poprowadzone to zostało do granic absurdu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękne to musiały być czasy, w których historiami takimi jak ta- liczącymi jedynie na zszokowanie czytelnika tanim kosztem, można było sobie zasłużyć na miano jednego wśród największych polskiej literatury.

W bardzo podobnej pod względem treści "Naszej szkapie" Konopnickiej , otrzymaliśmy przynajmniej podstawową, ale solidną bazę fabularną, jakiś opis wyrzeczeń oraz wyraźny proces przemian emocjonalnych zachodzących w członkach rodziny. Tutaj, poza niezrozumiałym i niepodpartym fabularnie bólem głównego bohatera, tło w zasadzie nie istnieje.

Audiobook trwał godzinę. Prawdziwą uwagę udało mi się zachować może przez pół tego czasu, w tym może jedynie przez kwadrans działo się cokolwiek.
Nie wiem kto ustalał kanony piękna literatury w czasach Żeromskiego. Nie wiem też kto jest odpowiedzialny za ustalanie lektur szkolnych. Nie chcę znać żadnego z nich.
Całość podsumuję słowem zamykającym całą książkę oraz dobrze obrazujący moje odczucia wraz z końcem lektury:

"Nareszcie".

Piękne to musiały być czasy, w których historiami takimi jak ta- liczącymi jedynie na zszokowanie czytelnika tanim kosztem, można było sobie zasłużyć na miano jednego wśród największych polskiej literatury.

W bardzo podobnej pod względem treści "Naszej szkapie" Konopnickiej , otrzymaliśmy przynajmniej podstawową, ale solidną bazę fabularną, jakiś opis wyrzeczeń oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść detektywistyczna, która pomimo, że jest dość prosta w konstrukcji, pozbawiona głębszego tła, zaskakujących zwrotów akcji czy spektakularnego "mind fuck'a", to jest przyjemna w czytaniu - bohaterów daje się lubić, całość przyprawiona jest odrobiną dobrego czarnego humoru, który uzupełnia ciekawą próbę ukazania mentalnej walki pomiędzy łowcą a poszukiwanym.

Podoba mi się to, że sposób w jaki King poprowadził całą historię i narrację, pozwalał spodziewać się absolutnie każdego typu zakończenia.

Szału nie ma, ale jest niezła. Warto przeczytać.

Powieść detektywistyczna, która pomimo, że jest dość prosta w konstrukcji, pozbawiona głębszego tła, zaskakujących zwrotów akcji czy spektakularnego "mind fuck'a", to jest przyjemna w czytaniu - bohaterów daje się lubić, całość przyprawiona jest odrobiną dobrego czarnego humoru, który uzupełnia ciekawą próbę ukazania mentalnej walki pomiędzy łowcą a poszukiwanym.

Podoba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako wielki miłośnik zwierząt mogę stwierdzić, że podoba mi się rola jaką odegrała klacz w tej historii i jak podkreśla się wzajemną miłość pomiędzy zwierzęciem a dziećmi. Nie mogę jednak powiedzieć, aby całość historii wydała mi się ciekawa, szokującą lub specjalnie smutna. Nie dostrzegłem też w niej niczego pouczającego, ani zapadającego w pamięć. Zakończenie w zasadzie takie, jak by go nie było. Być może jest to spowodowane tym, że na świeżo mam za sobą przygnębiającą "Opowieść wigilijną" oraz biblię upodlenia jakimi są "Grona gniewu". Podsumowując - książka do zapomnienia.

Jako wielki miłośnik zwierząt mogę stwierdzić, że podoba mi się rola jaką odegrała klacz w tej historii i jak podkreśla się wzajemną miłość pomiędzy zwierzęciem a dziećmi. Nie mogę jednak powiedzieć, aby całość historii wydała mi się ciekawa, szokującą lub specjalnie smutna. Nie dostrzegłem też w niej niczego pouczającego, ani zapadającego w pamięć. Zakończenie w zasadzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomijając cel jaki miał Sienkiewicz tworząc tą historię, jest to kolejny opis chciwości i brutalności zakończony bezgranicznym i bezlitosnym upodleniem jednego narodu przez drugi. Historia jakich świat widział niezliczoną ilość i zapewne zobaczy drugie tyle. Taka już jest natura człowieka, bez względu na jego pochodzenie.

Pomijając cel jaki miał Sienkiewicz tworząc tą historię, jest to kolejny opis chciwości i brutalności zakończony bezgranicznym i bezlitosnym upodleniem jednego narodu przez drugi. Historia jakich świat widział niezliczoną ilość i zapewne zobaczy drugie tyle. Taka już jest natura człowieka, bez względu na jego pochodzenie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieść wigilijna, czyli kolęda prozą Lisa Aisato, Charles Dickens
Ocena 7,0
Opowieść wigil... Lisa Aisato, Charle...

Na półkach:

Szkodliwa i podstępna retoryka głosząca pogląd, że niezależnie od tego co robicie, waszym celem jest dbanie o ludzi dookoła i budowaniu ducha ludzkości, nawet kosztem własnych pragnień oraz postępowania zgodnie ze zdrowym rozsądkiem.

Szokujące? Przecież to tylko książka głosząca, że powinno się otworzyć serce i podchodzić z większą radością do życia! Też tak myślałem, dopóki do głosu nie doszedł Duch Marleya (zwracam uwagę na pojawiające się dwukrotnie słowo: OBOWIĄZEK):

(…)Obowiązkiem każdego człowieka jest — odparło widmo — ażeby jego dusza zjednoczyła się z duszą jego bliźnich i pozostawała w braterskiej z nimi łączności przez cały czas wędrówki ziemskiej(…)

(…)I to właśnie było moim błędem, moim grzechem! Ludzkość powinna była być moim interesem; dobroczynność, litość, wyrozumiałość i łagodność powinny były być moim interesem. To przede wszystkim powinienem był mieć na względzie. Sprawy osobiste, sprawy mego handlu, wszelkiego rodzaju spekulacje: to wszystko należało uważać za rzecz drugorzędnego znaczenia, za znikomą kroplę w olbrzymim oceanie obowiązku dla dobra ludzkości (…)

Nie brzmi podejrzanie? Zwróćcie uwagę, że autor nie mówi, abyście porzucili zimne i bezduszne życie, uśmiechnęli się i zaczęli robić to co kochacie. On NAKAZUJE wam jedną określoną aktywność niezależnie od tego kim jesteście i co lubicie! (Stojąca jednocześnie w sprzeczności z ideą darwinizmu i rywalizacji wewnątrz gatunkowej, ale już inna kwestia). Dostrzegacie różnice?

Ale dlaczego podstępne? Otóż autor celowo wykorzystał głęboki kontrast pomiędzy zimnym nastawieniem i duchowym upodleniem głównego bohatera aby uwidocznić podstawowe korzyści płynące z oddania siebie ludziom. Robi to pomijając wartości jakie najczęściej się ceni, czyli sceptycyzm, umiar i zdrowy rozsądek i przechodzi z jednej skrajności w drugą.
Zwróćcie więc uwagę, że jeżeli wy lub główny bohater prowadzicie niemal pustelnicze, skupione na sobie i jedynie na swoich bliskich życie, kochacie to co robicie zgodnie z waszymi predyspozycjami i uwarunkowaniami, nikomu nie szkodzicie i nic a nic nie obchodzi was życie innych ludzi to w duchu myśli autora PROWADZICIE ŻYCIE ZŁE i skazane na wieczność z kulą albo szafą u nogi!

Co się stanie kiedy nie zdecydujecie się oddać swoich zarobionych pieniędzy darmozjadom? Ano, liczcie się z tym, ze będzie przez nich nazwani skąpcami (ha ha ha!!!) i ograbią wasze zwłoki po śmierci. Nikt też za wami nie będzie płakał. Mocne argumenty Pani Dickens, nie ma co...

Mówię "NIE" takiemu poglądowi co do sensu ludzkiego istnienia i jak to opisał autor - jego obowiązkom. Nikt mi nie będzie mówił, jakie mam mieć obowiązki, zwłaszcza względem innych.

Szkodliwa i podstępna retoryka głosząca pogląd, że niezależnie od tego co robicie, waszym celem jest dbanie o ludzi dookoła i budowaniu ducha ludzkości, nawet kosztem własnych pragnień oraz postępowania zgodnie ze zdrowym rozsądkiem.

Szokujące? Przecież to tylko książka głosząca, że powinno się otworzyć serce i podchodzić z większą radością do życia! Też tak myślałem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś dla miłośników "Dnia Świra". Fikcyjna historia życia głównego bohatera, zawierająca ciekawe i kąśliwe spostrzeżenia na temat natury życia ludzkiego i społecznego z okresu międzywojennego. Zarówno jednak refleksji jak i naturalnie pasującego do tego typu konwencji czarnego humoru jest stosunkowo mało, i mimo, że nie mam nic przeciwko przegadanym książkom, to z tej wyciągnąłem niewiele i generalnie mówiąc trochę się przy niej wynudziłem.
Najciekawszym i ogólnie dobrym elementem było zakończenie, w którym bohater po 25 latach wraca do rodzinnego miasteczka, aby przyjąć bolesną lekcję życia i przekonać się "(...) Jak dalece rzeczywistość zadaje kłam naszym marzeniom i oczekiwaniom (...)", nawet jeżeli wydaje nam się, że w nas samych niewiele się zmieniło, to świat, ludzie i relacje między nimi zmieniają się błyskawicznie i nie do poznania.

Coś dla miłośników "Dnia Świra". Fikcyjna historia życia głównego bohatera, zawierająca ciekawe i kąśliwe spostrzeżenia na temat natury życia ludzkiego i społecznego z okresu międzywojennego. Zarówno jednak refleksji jak i naturalnie pasującego do tego typu konwencji czarnego humoru jest stosunkowo mało, i mimo, że nie mam nic przeciwko przegadanym książkom, to z tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Maraton biedy i upokorzenia. Porządna lekcja historii Ameryki i tego, że nic się w życiu nie należy, zazwyczaj na wszystko trzeba zapracowować, a już napewno trzeba walczyć, aby tego nie stracić. Bez któregokolwiek z tych elementów, historia nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie.

Pomimo tego, że powieść jest prawdziwie smutna i wzbudza współczucie, to nie podobała mi się w niej mocna, przeszywająca całą treść książki retoryka głosząca, że ktoś powinien coś dostać za darmo, tylko dlatego, że inny ma tego w nadmiarze, paradoksalnie czyniąc z całej książki subtelną kryptoreklamę dla poglądów czysto lewicowych - rozdawnictwa i odbierania bogatym, aby oddać biednym.
Nie podoba mi się to, bo do rozwiązania problemu powinni być zobowiązani nie bogaci, tylko państwo do którego obowiązków należy ochrona swoich obywateli przed tak brutalnymi zmianami ekonomiczno-gospodarczymi (nie wspominając o tym, że ziemia z której zostali wygonieni, de facto nie należała do nich, a jedynie za taką ją uważali).

Maraton biedy i upokorzenia. Porządna lekcja historii Ameryki i tego, że nic się w życiu nie należy, zazwyczaj na wszystko trzeba zapracowować, a już napewno trzeba walczyć, aby tego nie stracić. Bez któregokolwiek z tych elementów, historia nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie.

Pomimo tego, że powieść jest prawdziwie smutna i wzbudza współczucie, to nie podobała mi się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno się spodziewać po ponad stuletniej książce, że będzie bogata w najświeższe odkrycia z zakresu psychologii oraz tego, że pod względem paradygmatu dotyczącego rzeczywistości znajdzie drogę do umysłów współczesnych czytelników. A jednak, jest to lektura zaskakującą łatwa w odbiorze oraz dobitnie wyjaśniająca cechy zachowań tłumu, który nie mógł przecież zmienić swoich naturalnych tendencji w zaledwie nieco ponad 120 lat. Niezależnie od tego czy spotkaliście się z lepszymi książkami opisującymi wymienione zjawisko, lub pasujące do naszych czasów, wnioski z tej dość krótkiej, ale dobitnej i wartościowej lektury pozostaną dość jasne - tłum, zbiorowy twór kierujący się głównie emocjami, a nie intelektem, jest skrajnie narażony na manipulację oraz błędne postrzeganie rzeczywistości, co powinno przestrzegać co bardziej inteligentne i ambitne jednostki przed znalezieniem się pod jego negatywnym wpływem, lub nawet staniem się jego częścią.

Trudno się spodziewać po ponad stuletniej książce, że będzie bogata w najświeższe odkrycia z zakresu psychologii oraz tego, że pod względem paradygmatu dotyczącego rzeczywistości znajdzie drogę do umysłów współczesnych czytelników. A jednak, jest to lektura zaskakującą łatwa w odbiorze oraz dobitnie wyjaśniająca cechy zachowań tłumu, który nie mógł przecież zmienić swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mając na uwadze popularność Kubusia Puchatka, spodziewałem się czegoś o wiele głębszego, być może czegoś na wzór "Małego księcia", a okazało się, że jest to w zasadzie zbiór niepowiązanych ze sobą prostych historyjek bez morału, w zasadzie prymitywnych - tak jak postaci w niej występujące, przeznaczonych chyba tylko dla wyjątkowo małych dzieci, którym w zasadzie i tak można czytać cokolwiek.
Część historyjek bardzo mi się nie podobała i pozostawiła niesmak:

Co do cholery ma przekazywać historia w której Kubuś kopie wielką dziurę w ziemi, ponieważ chce uwięzić w niej słonia?

Jak można stworzyć i dla kogo jest historia w której Krzysio strzela z broni palnej (!), do balonu na którym unosi się Kubuś po to, aby sprowadzić go na ziemię? Po tym jak pierwszy strzał zdaniem autora niemal nie trafił Kubusia (!), przy drugim balon nie pęka, a jedynie powoli gubi powietrze. (!).

Jak mam bez poczucia dyskomfortu wyobrazić sobie w książce dla dzieci, że Kubuś utkną połową ciała w norze ziemnej na parę dni, zanim nie schudnie, aby się z niej oswobodzić?

Jaki chory umysł wymyślił bajkę, w której Kubuś i przyjaciele decydują się na porwanie dziecka kangurzej mamy, aby zmusić ją do wyprowadzenia się z lasu?!

Wynik lektury jest taki, że z prostych historyjek z których powinniśmy wynieść jedynie uśmiech i prosty morał, zostajemy bez morału, za to z niepotrzebnymi pytaniami, dezorientacją i poczujem dyskomfortu.

Prymitywna, szkodliwa, głupia, dziwna i niepokojąca książka.

PS Co do tych wszystkich wspaniałych złotych myśli - jakoś ich nie widzialem. Może są w innej książce?

Mając na uwadze popularność Kubusia Puchatka, spodziewałem się czegoś o wiele głębszego, być może czegoś na wzór "Małego księcia", a okazało się, że jest to w zasadzie zbiór niepowiązanych ze sobą prostych historyjek bez morału, w zasadzie prymitywnych - tak jak postaci w niej występujące, przeznaczonych chyba tylko dla wyjątkowo małych dzieci, którym w zasadzie i tak można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Filarowe żródło dla stoików. Lektura obowiąkowa dla miłośników filozofii w ogóle. Głęboka, pełna ciekawych przemyśleń. Niestety, nie oznacza to, że książka jest bardzo dobra.

Nie wiem, czy to wina audiobooka sprezentowanego przez Audiotekę, (lektorowi polecam przypomnieć sobie, że kropki inaczej akcentuje się niż przecinki) ale całość wydaje mi się przerażająco bełkotliwa. Audiobook odradzam też z powodu nieprzystępnej formy zmuszającej raczej do studiowania aniżeli jednorazowej lektury.

Sam autor też nie pomaga lekturze swoimi niemądrymi porównaniami oraz chaotyczną formą wypowiedzi:
"Zarówno stary jak i młody tracą w przypadku śmierci tyle samo - jedynie teraźniejszość, i młody nie może się martwić skoro przyszłość i tak nie należy do niego". Zgoda, ale przecież młody, pomimo nieznajomości przyszłości ma prawo jednak zakładać, że pożyje tak długo jak inni i nie ma podstaw myśleć, że nie dożyje starości tak? Ma więc jednak więcej do stracenia.
Stwierdzenia typu: "Wszystko jest ze sobą połączone, więc niejako istnieje ze sobą w przyjaźni" pięknie brzmią i dobrze wpasowują się w myśl autora, ale są tak naiwne, że aż szkoda słów.

Pomimo pojawianiu się zdecydowanie zbyt wielu podobnych głupstw, dzieło Marka Aureliusza pozostaje jednak bardzo wartościowe, pełne głębokich inspiracji i polecane w zasadzie każdemu zainteresowanemu dobrym życiem w zgodzie z Bogami i samym sobą.

Wielki "+" za treść, i równie wielki "-" za formę.

Filarowe żródło dla stoików. Lektura obowiąkowa dla miłośników filozofii w ogóle. Głęboka, pełna ciekawych przemyśleń. Niestety, nie oznacza to, że książka jest bardzo dobra.

Nie wiem, czy to wina audiobooka sprezentowanego przez Audiotekę, (lektorowi polecam przypomnieć sobie, że kropki inaczej akcentuje się niż przecinki) ale całość wydaje mi się przerażająco bełkotliwa....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kaznodzieja (CAŁOŚĆ - 13 tomów) Steve Dillon, Garth Ennis
Ocena 7,0
Kaznodzieja (C... Steve Dillon, Garth...

Na półkach:

Obrazobórczy, brutalny, bezkompromisowy, zwariowany. Na wstępie do pierwszego zeszytu Ennis napisał, że właśnie te cechy są najbardziej widoczne, ale jego zdaniem prawdziwe wsiąknięcie w komiks, ukazuje to jak bardzo przerażająca jest ta historia, w której na nikogo - nawet na Boga i nie przyjaciół nie można juz liczyć

Osobiście podzieliłbym serię na 3 etapy:
pierwszy - najlepszy, wprawadzający do całej historii, brutalny z innowacyjnymi pomysłami.
drugi - rozpoczynąjący serię kilku zeszytów z cyklu "dawne dzieje", opisujące przeszłość głównych postaci z komiksu i zaskakująco niewiele wprawadzające do całej serii. Oprócz genialnego "Dawne dzieje: Święty od Morderców" zdecydowanie najgorszy czas serii, także w ocenie dziela względem innych komiksów na rynku wypada przerażająco słabo. Główny wątek stoi niemal w miejscu lub jest bardzo nudny.
trzeci etap - zakończenie. Poćżąwszy od naprawde dobrej historii Starra i przechodzące stopniowo do kulminacyjnego momentu, które pomimo ogólnie wysokiej jakości ostatnich zeszytów, rozczarowuje.

Generalnie można odnieść wyraźne wrażenie, że autorzy nie wiedziele co zrobić z historią po dobrych kilku pierwszych zeszytach, i zdaje się chcieli ją jedynie porządnie zmonetyzować. Chcąc jednak zatrzeć negatywny dźwięk ostatnich zdań i nie wdając się w opis fabuły powiem tylko, że jest zdecydowanie warta polecenia (pomimo wielu wad) historia dla wszystkich miłośników komiksu.

Obrazobórczy, brutalny, bezkompromisowy, zwariowany. Na wstępie do pierwszego zeszytu Ennis napisał, że właśnie te cechy są najbardziej widoczne, ale jego zdaniem prawdziwe wsiąknięcie w komiks, ukazuje to jak bardzo przerażająca jest ta historia, w której na nikogo - nawet na Boga i nie przyjaciół nie można juz liczyć

Osobiście podzieliłbym serię na 3 etapy:
pierwszy -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wstępie wspomnę, że zdecydowanie warta do zapoznania jest superprodukcja audioteki i gdybym miał polecić jakąkolwiek wersję audio, to właśnie tą.

Słuchając „Ogniem i mieczem” i wciąż będąc świeżo po lekturze „Władcy Pierścieni” jest zszokowany jak bardzo Sienkiewicz deklasuje Tolkiena pod względem jednoczenego stworzenia wysokiej dynamiki, utrzymania w szyku zawiązującej się akcji oraz zachowaniu głębi ukazywanego świata, z którego podobno tak bardzo słynie anglik.
U Sienkiewicza otrzymujemy bezkompromisowy, do tego głęboki, ale zwięźle i wiarygodnie przedstawiony opis i wyjaśnienie błyskawicznie zawiązującej się akcji i zmian w strukturze fabuły, nakrapianej hojnie lekcją historii oraz panujących w XVII wiecznej Polsce zwyczajów i relacji społecznych, przy których żałosne opisy Tolkiena na temat tego, co hobbici wrzucili do garnuszka mogą się schować. Wszystko to opisane językowo w sposób arcymistrzowski, charakterystyczny zresztą dla Sienkiewicza. Mając jeszcze we wspomnieniu „Quo Vadis” wiem, że Sienkiewicz wspaniale umie utrzymać tempo historii i zainteresowanie nią czytelnika pomimo wydłużającej się lektury.

Podsumowując - arcymistrzostwo i szczytowe osiągniecie geniuszu Sienkiewicza. Czapki z głów.

Na wstępie wspomnę, że zdecydowanie warta do zapoznania jest superprodukcja audioteki i gdybym miał polecić jakąkolwiek wersję audio, to właśnie tą.

Słuchając „Ogniem i mieczem” i wciąż będąc świeżo po lekturze „Władcy Pierścieni” jest zszokowany jak bardzo Sienkiewicz deklasuje Tolkiena pod względem jednoczenego stworzenia wysokiej dynamiki, utrzymania w szyku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy można docenić czyjąś wrażliwość jeżeli samemu jest się pustym duchowo i emocjonalnie? Nie sądzę. Ta książka jest o wrażliwości. Można rzecz – trzeba posiadać do niej klucze. Dla tych, którzy ich nie posiadają, zawsze będzie to „cringe’owa historia kolesia, który popełnił samobójstwo, bo dziewczyna go nie zechciała”. Nie mogę się więc zgodzić, że do tej książki trzeba dorosnąć, bo do empatii się nie dorasta - albo się ją ma albo nie.
Dla mnie jest to przedewszystkim dowód jak pięknym i niebezpiecznym darem jest ludzka wrażliwość, którą przepełniony jest główny bohater. Z jednej strony objawia się to mnóstwem celnych refleksji i spostrzeżeń na temat życia, bogatymi opisami tego, w jaki postrzega się świat oraz dostrzeganiem piękna w naturze. Niestety, na nieszczęście głównego bohatera, dostrzegamy też ciemną stronę tego daru – ryzyko bycia odrzuconym, ból odczuwany w związku z brutalnością świata w którym żyjemy i jego bezwzględnymi prawami, które tym mocniej bolą im mocniejszą wrażliwością się cechujemy.

Historia Wertera obrazuje patowość sytuacji dla wielu dobrze znanej, gdy należy wybrać pomiędzy wyrzeczeniem się miłości, zdradą przyjaźni lub porzuceniem moralności w duchu, w którym postępowało się całe życie. Wycofanie się nie wchodzi w grę, rujnuje to bowiem wewnętrzną spójność spotęgowaną olbrzymią podatnością na piekno u głównego bohatera. Goethe doskonale zadbał o to, aby z pola widzenia czytelnika usunąć cwszelkie furtki awaryjne - Albert, narzeczony Lotty jest nieskazitelny, darzy Wertera przyjaźnią i nie daje powodów, aby zasługiwać na śmierć. Tym bardziej Lotta. W zaistniałej sytuacji Werter zdecydował się wieć poświęcić swoje życie czyniać z pozornie absurdalnej decyzji, niemal heroiczną i bohaterską.

Książka Goethego spełnia ponadto kilka interesujących funkcji:
Po pierwsze, jako kompletne studium procesu zakochiwania się – co samo w sobie stanowi wielką wartość literacką – może stanowić formę pocieszenia i wsparcia dla osób, które borykają z bólem związanym z odrzuceniem.
Po drugie, pod względem społecznym, jest lustrem w którym doskonale odbija się poziom znieczulenia i braku wrażliwości pokolenia, w ręce którego trafiło. Widać to doskonale po opiniach i reakcjach na tą historię.
Po trzecie, smutne zakończenie całej historii doskonale obrazuje, jak tragicznie może się skończyć konieczność pozostawania bez wsparcia i radzenia sobie z problemami, przewyższającymi nasze siły, i jak ważne jest dzielenie się nimi i poszukiwanie pomocy. Dotyczy to w zasadzie wszystkich przyczyn samobójstw.

Jak zapewne widać po powyższym tekście, bardzo cenię sobie tę książkę. Zdecydowanie polecam jako jedną z najlepszych, z jakimi miałem do czynienia. Czy to jako źródło inspiracji do refleksji nad życiem, czy też z chęci analizy występującego wątku miłosnego.

Czy można docenić czyjąś wrażliwość jeżeli samemu jest się pustym duchowo i emocjonalnie? Nie sądzę. Ta książka jest o wrażliwości. Można rzecz – trzeba posiadać do niej klucze. Dla tych, którzy ich nie posiadają, zawsze będzie to „cringe’owa historia kolesia, który popełnił samobójstwo, bo dziewczyna go nie zechciała”. Nie mogę się więc zgodzić, że do tej książki trzeba...

więcej Pokaż mimo to