-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-02-28
2019-01-20
2018-12-17
1992-04-24
2018-04-22
1989-04-30
Język i treść są na tyle przystępne, by były cudowne w odbiorze. Na tyle skomplikowane, by nie otrzeć się o zbytnią prostotę, prostactwo.
Niesamowicie sugestywny język, sposób pisania i komunikacji: pisarz/autor ~ czytelnik, który staje się jego wspaniałym znajomym, kumplem, przyjacielem, kimś z rodziny nawet; a równocześnie literackim jego niewolnikiem. Książkę tę przeczytałem jako niesamowite odkrycie przed lekturą "Złego" Leopolda Tyrmanda.
Gdyby to nie nastąpiło; do dziś dnia zaliczałbym "Dobrego" do swojej małej listy książek genialnie, cudownie napisanych. Niestety w moje ręce wpadł "Zły" i poczułem się nawet trochę oszukany, mocno rozczarowany.
Pamiętam tę gorycz sprzed lat bardzo wyraźnie do dziś. "Dobry" jest jednak aż tak słodko~barwnie napisany, a przy tym niezwykle autentyczny w odbiorze -- że nie sposób go nie lubić/nie czytać i zasługuje na dobrą, bardzo dobrą ocenę.
Tyle iż nie ocenę "genialną", bo "Zły" i "Dobry" - książki te nigdy spotkać się - w jednym, znanym nam wszechświecie - nie powinny.
Jednakże "Dobry" jest tak dobrze :) napisany, że nadaje się do wielokrotnego i nieskończonego czytania. :) Polecam.
Książka pochłonięta w młodzieżowych czasach, do której, pomimo zarzutów, wciąż wracam.
Język i treść są na tyle przystępne, by były cudowne w odbiorze. Na tyle skomplikowane, by nie otrzeć się o zbytnią prostotę, prostactwo.
Niesamowicie sugestywny język, sposób pisania i komunikacji: pisarz/autor ~ czytelnik, który staje się jego wspaniałym znajomym, kumplem, przyjacielem, kimś z rodziny nawet; a równocześnie literackim jego niewolnikiem. Książkę tę...
Mniej wyrazista część od Diuny, co nie znaczy, że nie warta pokłonu. Akcja nie jest tak dynamiczna, jak w części poprzedniej, ale jest dobra. Nie ma tutaj aż takiego stopnia skomplikowania nakreślenia i barwności kreacji świata, ale to dlatego, że pierwsza Diuna pojawiła się tylko raz i nic jej już nie doścignie. Nie ma aż takiej mistyki, jak w poprzedniczce, ale to też nie znaczy, że jej nie ma.
Natomiast wielkimi zaletami jest łatwość lektury po przeczytaniu Diuny i szybkość z jaką każdy czytelnik może ją sobie przyswoić. Lektura wciąga.
Dużym atutem Mesjasza jest cały przekaz, można to potraktować jako niezwykle udaną metaforę i symboliczne ukazanie problemu władzy, władcy, niezadowolenia z rządów, spisków i prób podniesienia na niego ręki - w wymiarze symbolicznym, politycznym i dosłownym. Nakreślenie fabularne w książce nawiązuje do wielu wielkich historii świata.
I, kurczę, nikt nigdzie tak cholernie zawaliście nie przedstawił umiejętności patrzenia oczyma wizji Muadiba pomimo wypalonych oczu po wybuchu. Niezwykle przekonujące i sugestywne chwile, podczas których 'cudownie' porażony, przejęty i dramatycznie spięty stałem koło Muadiba. Niech się schowa filmowa scena analogicznego postrzegania rzeczywistości przez zero-jedynkową wizję oślepionego Neo (kolejny Matrix, chyba cz. 3) - nie umywa się do wyrazistości scen akcji z fabuły Mesjasza Diuny. I zresztą rzecz jakby żywcem zmałpowana.
Oceny szczegółowe książki:
Ocena ogólna: 8+
Fabuła ,,Mesjasza Diuny'': 6.5/7.5
Narracja, język, sposób pisania (oryginalność), styl: 6/7
Innowacyjność (ew. zaskoczenie): 8+
Spójność/konsekwencje/logika: 8/10
Oczarowanie lekturą: 8/9
Mniej wyrazista część od Diuny, co nie znaczy, że nie warta pokłonu. Akcja nie jest tak dynamiczna, jak w części poprzedniej, ale jest dobra. Nie ma tutaj aż takiego stopnia skomplikowania nakreślenia i barwności kreacji świata, ale to dlatego, że pierwsza Diuna pojawiła się tylko raz i nic jej już nie doścignie. Nie ma aż takiej mistyki, jak w poprzedniczce, ale to też nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1994-07-07
(Rozbudowana opinia z poprzedniego, starego konta, które mi obumarło)
Świetny reżyser wspaniałym autorem książki? Sprawnym, barwnie i plastycznie tworzącym pisarzem? Można? Można!
Odnośniki, nawiązania - tak, jak najbardziej. Ale nie, Broń Boże - nie, nie proste kopiowanie.
"Ja, Gelerth" to znakomita, inteligentna, wysmakowana niuansami, pełna poczucia humoru książka.
Z okładki i z pozoru lekka; wkręca niesamowicie czytelnika w perypetie Rycerzy Okrągłego Stołu przyszłości. Pochwała męskiej przyjaźni, odwagi przeplata się z mroczną i apokaliptyczną wizją przyszłości świata.
A próba rozwikłania zagadki pojawiania się zabójczych, ciemnych i niezwykle potężnych Teutonów to tylko początek Twojej drogi w czasie tej przygody. Ostatecznie i tak będziesz bardzo zaskoczony kolejnymi kartami, nawet jeśli niezwykle bystrze zagrasz w pokera z samym Pasikowskim.
"Ja, Gelerth" to dokonanie wielkiego polskiego reżysera, ale także już pisarza; w swym profesjonaliźmie niczym nie ustępuje jego sławetnym super-produkcjom filmowym. Bardzo dobra fabuła i duża dbałość o szczegóły. Barwny i dosadny język.
Pozycja jest świetną sensacją, przygodą i być może proroczym science fiction. Ma zaskakująco sporą dawkę dramaturgii, jak na taką książkę i wspaniałe elementy - niezwykle powoli i umiejętnie odkrywanej skrawek po skrawku tajemnicy.
Fanatycy kina pana Pasikowskiego odnajdą rzetelne, a fajne opisy, soczyste, wyraziste, które dodają polotu i lekkości książce. Dzięki nim "Ja, Gelerth" jest jednocześnie wyspecjalizowane, ale też pozytywnie zdystansowane. Ponieważ książka skupia się w prowadzeniu akcji i opisach na wielu rzeczach, co dodaje dynamiki, rytmu i sensacyjnej akcji. Łapiemy też pozytywny dystans do fabuły dzięki wspaniałym opisom ciężkich karabinów, ciuchów wojskowych, porad surwiwalowych oraz dzięki znakomitemu poczuciu humoru Władysława Pasikowskiego.
To tyle, bo jak zwykle przemycam myśli, starając się nie zdradzić znaczących zdarzeń, nie zdradzać fabuły i sekretów. :)
Polecam!
__________________________
Oceny szczegółowe książki:
Ocena ogólna: 8
Fabuła: 6/8
Narracja, język, sposób pisania (oryginalność), styl: 7
Innowacyjność (ew. zaskoczenie): 9/10
Spójność/konsekwencje/logika: 6/7
Oczarowanie lekturą: 9.5
(Rozbudowana opinia z poprzedniego, starego konta, które mi obumarło)
Świetny reżyser wspaniałym autorem książki? Sprawnym, barwnie i plastycznie tworzącym pisarzem? Można? Można!
Odnośniki, nawiązania - tak, jak najbardziej. Ale nie, Broń Boże - nie, nie proste kopiowanie.
"Ja, Gelerth" to znakomita, inteligentna, wysmakowana niuansami, pełna poczucia humoru książka....
"Diuna" to science fiction najwyższych lotów.
Niesamowita abstrakcja łącząca się z genialną fabułą, z malowniczo i o dziwo realistycznie nakreślonym światem przez Franka Herberta.
Genialny "sen", odlot, wizja.
Czytając tę książkę byłem w centrum jej wydarzeń, czułem obecność Paul'a Muad)Diba, piasku i melanżu.
Geniusz "Diuny" polega na niesamowicie udanym połączeniu natchnienia autora z niezwykłym dopracowaniem i niezwykłą szczegółowością pięknie i konsekwentnie wykreowanego świata. Autor książki jakby opisał nam historię, której był świadkiem.
"Diuna" to już klasyk; otoczona jest już od dawna wielkim kultem miłośników jej gatunku.
Genialna książka utalentowanego pisarza... Rzesze miłośników wysmakowanej, mistycznej Diuny wciąż rosną, rośnie ich i jej siła.
Oceny szczegółowe książki:
Ocena ogólna: 10+
Fabuła ,,Diuny'': 8/9
Narracja, język, sposób pisania (oryginalność), styl: 10+
Innowacyjność (ew. zaskoczenie): 10+
Spójność/konsekwencje/logika: 8/9/10
Oczarowanie lekturą: 10+
"Diuna" to science fiction najwyższych lotów.
Niesamowita abstrakcja łącząca się z genialną fabułą, z malowniczo i o dziwo realistycznie nakreślonym światem przez Franka Herberta.
Genialny "sen", odlot, wizja.
Czytając tę książkę byłem w centrum jej wydarzeń, czułem obecność Paul'a Muad)Diba, piasku i melanżu.
Geniusz "Diuny" polega na niesamowicie udanym...
Ze starego skasowanego konta:
"Tragizm Życia, "Żołnierze Kosmosu"
Trwa wojna pomiędzy Ziemianami i Pluskwo - Pajęczakami, agresywną rasą pozaziemską, która metodyką działań i świadomością zbiorową przypomina mrówki i ich organizację, struktury.
Przewaga liczebna nieprzyjaciela wyklucza globalną konfrontację i wymusza strategię nagłych, szybkich ataków ze strony potężnie wyposażonej i uzbrojonej Ziemskiej Federacji. Do takich mobilnych, błyskawicznych akcji - zadań najlepiej wyszkoleni/uzbrojeni są komandosi z Piechoty Zmechanizowanej. W ten sposób poznajemy młodego kadeta Johnego Rico.
Żołnierze Kosmosu to mistrzostwo świata militarnego science fiction. A raczej mistrzostwo Kosmosu. :) Literatury SF w najlepszym słów znaczeniu; strategicznym i taktycznym. Ta taktyka to uwodzenie czytelnika sprzętem ciężkim i wartką, dobrą fabułą.
Strategia ~ tutaj coś, co bardziej mnie interesuje. Mnóstwo osób spłyca tę książkę; sprowadzając ją do militarnej nawalanki w skafandrach i wybuchowej jatki z pluskwo~robalami.
Ale tak naprawdę to jest to książka niezwykle humanistyczna w swym wydźwięku ~ Bo choć "oni" są tak inni i lękamy się/nienawidzimy ich i chcemy wykończyć ich (z wzajemnością); tak naprawdę do tego wszystkiego, samego można sprowadzić prawie każdą wojnę pomiędzy wieloma państwami w historii naszego świata.
Ekspansja, uprzedzenia, nienawiść, odmienność, chęć zagarnięcia terenów, niezrozumienie, wstręt, nietolerancja dla inności.
Czyż robale nie są tylko metaforą odmienności? Czy pod przykrywką mocnej akcji tej książki nie kryje się głębsze studium człowieczeństwa?
Książka i jej autor wielokrotnie spotykali się z bardzo różną krytyką: począwszy od zarzutów o przesadną fascynację militariami i surowym życiem/prawem wojskowym po ciągoty narodowo~faszystowskie.
Dla mnie ta książka jest głębsza aniżeli dla wielu czytelników (tak przynajmniej sądzę po różnych opiniach słyszanych od lat).
Jeśli jest pochwałą odwagi i żołnierskich zachowań, to w takim samym stopniu pokazuje bezsens wojny i jej tragizm. Naszą groteskowość, patetyczność i śmieszność w ocenianiu siebie i znienawidzonego wroga. Ukazuje podejście i los dwóch stron wrogich "armii". Tragizm sytuacji.
Autor i książka są wyrocznią i przepowiednią. Ukazują kruchość życia i śmieszność (choć tragiczną) z góry skazanych (w obliczu wojny) na określone losy osobników, grup, nacji i ras, które wybiorą drogę agresji, śmierci, skrajności.
Czy w tym szaleństwie jest metoda? Drogi czytelniku; to już osądź sam ~ głęboko, wielowymiarowo zanalizuj tę książkę, nim zarzucisz jej prostotę przekazu. Wiele zależy od podejścia do tej pozycji, dla mnie cała ona tak, jak cytat: "Naprzód żołnierze! Chcecie żyć wiecznie?!" ~ oscyluje bez przerwy pomiędzy wartkim "combat~SF~action", dobrym dramatem, tragi-farsą, finezyjną, dwuznaczną groteską.
Ze starego skasowanego konta:
"Tragizm Życia, "Żołnierze Kosmosu"
Trwa wojna pomiędzy Ziemianami i Pluskwo - Pajęczakami, agresywną rasą pozaziemską, która metodyką działań i świadomością zbiorową przypomina mrówki i ich organizację, struktury.
Przewaga liczebna nieprzyjaciela wyklucza globalną konfrontację i wymusza strategię nagłych, szybkich ataków ze strony potężnie...
Ładna książka, przeczytałem ją, będąc starszym dzieckiem. Wywarła na mnie wtedy duże wrażenie. Na początku tajemnicza... wciągnęła mnie, zaciekawiła, pomimo długich opisów, które są ładne.
Lektura zdecydowanie dla dzieci i młodszej młodzieży, łącząca w sobie pewną opowieść, nakreślenie sytuacji z pewną umownością, czasem metaforyką.
Piękna książka o człowieczeństwie, ucząca myślenia i wrażliwości. Bardzo ciekawie, przystępnie skierowane do dzieci przesłanie tolerancji, akceptacji drugiego człowieka i ,,uczenia się go'', a także pomagania mu.
Wielka lekcja tolerancji, wrażliwości i empatii. Od pierwszych zdań autorka nawiązuje nić porozumienia z młodym czytelnikiem, którą z czasem zacieśnia.
Brawa dla pisarki.
Ładna książka, przeczytałem ją, będąc starszym dzieckiem. Wywarła na mnie wtedy duże wrażenie. Na początku tajemnicza... wciągnęła mnie, zaciekawiła, pomimo długich opisów, które są ładne.
Lektura zdecydowanie dla dzieci i młodszej młodzieży, łącząca w sobie pewną opowieść, nakreślenie sytuacji z pewną umownością, czasem metaforyką.
Piękna książka o człowieczeństwie, ucząca...
1996-02-03
Stasiuk w 'Dzienniku...', Stasiuk ogólnie...
Wielki plus za barwne, soczyste opisy. Stasiuk jest jak Sylvester Stallone - ale to porównanie ma charakter i wydźwięk pozytywny - mocny, dosadny w swych słownych muskułach, wyrazisty, ekspresyjny, bardzo wyraźny. taki jakby czysty, prosty w dobrym znaczeniu. PRAWDZIWY. On nie pisze, on jest. Uwielbiam taki język, polecam każdemu bez wahania.
Stasiuk w 'Dzienniku...', Stasiuk ogólnie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWielki plus za barwne, soczyste opisy. Stasiuk jest jak Sylvester Stallone - ale to porównanie ma charakter i wydźwięk pozytywny - mocny, dosadny w swych słownych muskułach, wyrazisty, ekspresyjny, bardzo wyraźny. taki jakby czysty, prosty w dobrym znaczeniu. PRAWDZIWY. On nie pisze, on jest. Uwielbiam taki język, polecam...