rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pierwsze spotkanie z twórczością francuskiego autora zaliczam do zdecydowanie udanych. Już prawie od samego początku lektury przyszły mi do głowa porównania z Bukowskim, gdzie Houellebecq wypada o niebo lepiej.

"Cząstki elementarne" podzieliłbym na trzy elementy literackie, które przez całą długość książki się ze sobą przeplatają: wulgarne i wyuzdane fragmenty wprost z dziennika erotomana; detaliczne rysy psychologiczne dwóch głównych bohaterów na podstawie doświadczeń z przeciągu całego życia; oraz ideologiczne rozważania na temat antynowoczesności, pesymistyczna wizja końca kultury zachodniej rodem z "Nowego Wspaniałego Świata" Huxleya. Te trzy elementy tworzą intrygującą i pasjonującą kombinację. I nawet jeśli część fragmentów może być odstawać poziomem od reszty, w ogólnym podrachunku Houellebecq stworzył coś świetnego.

Nawet jeśli postacie u francuskiego pisarza mogą nie wzbudzać sympatii, nawet jeśli fragmenty zbliżające się pod literaturę pornograficzną mogą miejscami męczyć, nawet jeśli pesymistyczny ton książki może mocno przybijać, zdecydowanie nie jest to lektura obok której przejdzie się obojętnie, co jak dla mnie jest samo w sobie zdecydowaną wartością dodatnią. Polecam!

Pierwsze spotkanie z twórczością francuskiego autora zaliczam do zdecydowanie udanych. Już prawie od samego początku lektury przyszły mi do głowa porównania z Bukowskim, gdzie Houellebecq wypada o niebo lepiej.

"Cząstki elementarne" podzieliłbym na trzy elementy literackie, które przez całą długość książki się ze sobą przeplatają: wulgarne i wyuzdane fragmenty wprost z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nie opuszczaj mnie" to niewątpliwie piękna historia, która porusza swoją fabułą. Po przez emocjonalne zaprezentowanie pewnych teorii, przedstawia dystopiczną wizję nowoczesnego świata. Koncepcja Kazuo Ishiguro jest oryginalna i wciągająca zarazem. Jednak to, co wpływa na mój pozytywny odbiór tej książki, to sposób wprowadzania czytelnika do historii, sposób budowania świata literackiego.

Autor opowiada nam historię po przez narratorkę, która opowiada swoje wspomnienia. Z jednej strony mamy jedną wielką retrospekcję, która pozwala nam dosyć linearnie odtworzyć życie protagonistki. Jednak skupiając się na osobistych dramatach, co ważniejszych wydarzeniach z życia młodej Kathy, powoli poznajemy świat, w którym przyszło jej się urodzić. A nie jest to świat, który znamy. Właśnie to powolne uchylanie rąbka tajemnicy stanowi w moim odczuciu o największej zalecie "Nie opuszczaj mnie". Czytelnik od początku odnajduje wiele paraleli z naszą rzeczywistością, żeby wyłapywać każdy mały detal sugerujący, że wydarzenia z książki Ishigury odbywają się w jej alternatywnej wersji. Zabieg ten urozmaica lekturę, zachęca do wertowania kolejnych stron, żeby poskładać wszystkie elementy w całość i odkryć zagadkę 'Co to właściwie za świat?'.

Może nie jest to arcydzieło, ale zdecydowanie polecam tę pozycję ze względu na intrygujący sposób przedstawiania świata literackiego.

"Nie opuszczaj mnie" to niewątpliwie piękna historia, która porusza swoją fabułą. Po przez emocjonalne zaprezentowanie pewnych teorii, przedstawia dystopiczną wizję nowoczesnego świata. Koncepcja Kazuo Ishiguro jest oryginalna i wciągająca zarazem. Jednak to, co wpływa na mój pozytywny odbiór tej książki, to sposób wprowadzania czytelnika do historii, sposób budowania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Twórczość Jamesa Baldwina wróciła w ostatnich latach do lektur często czytanych i polecanych. Najpierw za sprawą świetnej ekranizacji, a rok temu w związku z ruchami Black Lives Matter. Fabuła "Gdyby ulica Beale umiała mówić" idealnie wpasowuje się w amerykańską dyskusję na temat rasizmu systemowego oraz brutalności policji, więc nie dziwi fakt, że od 2020 ludzie odkrywają na nowo dzieła autora.

Zdecydowanie jestem w stanie zrozumieć zachwyt nad twórczością Baldwina. "Gdyby ulica Beale umiała mówić" to poruszająca historia, mocno osadzona w naszej rzeczywistości. Wydaje mi się, że autor chciał zwrócić uwagę na wielkie nierówności społeczne, rasizm, uprzywilejowanie służb mundurowych i nadużycie tej władzy, a do tego zdemitycyzować Stany Zjednoczone. W książce amerykańskiego pisarza przeczytamy o bólu i trudach afroamerykanów w latach 70-tych. Jednak ponad tym wszystkim będzie stała miłość, ta między dwojgiem ludzi, ale również rodzinna.

Mamy dwa rodzaje narracji, jeden z perspektywy Tish, jednej z głównych bohaterek, oraz z perspektywy trzecioosobowego narratora nie uczestniączego w wydarzeniach. Daje to nam mieszaninę prostych i dobitnych opisów stanów emocjonalnych z szerszymi refleksjami na tematy społeczno-polityczne. Zabieg ten zdecydowanie przypadł mi do gustu i nadał książce idealnego wypośrodkowania pomiędzy prostotą a głębią. Zdecydowanie polecam!

Twórczość Jamesa Baldwina wróciła w ostatnich latach do lektur często czytanych i polecanych. Najpierw za sprawą świetnej ekranizacji, a rok temu w związku z ruchami Black Lives Matter. Fabuła "Gdyby ulica Beale umiała mówić" idealnie wpasowuje się w amerykańską dyskusję na temat rasizmu systemowego oraz brutalności policji, więc nie dziwi fakt, że od 2020 ludzie odkrywają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po dłuższej przerwie od książek 'Czarnoksiężnik z Archipelagu' stał się moją pierwszą przeczytaną pozycją. Do tego było to pierwsze zetknięcie się z twórczością LeGuin, która była mi wielokrotnie polecana. Muszę zdecydowanie przyznać, że była to świetna rekomendacja i udany powrót do czytelnictwa.

'Czarnoksiężnik z Archipelagu' jest mieszanką powiastki filozoficznej i bildungsroman w szacie fantastyki. Autorka przedstawia różne przemyślenia na temat człowieczeństwa, ludzkiego bytu i wyborów, które podejmujemy. Jednak tak jak już mówiłem, nie są to same wywody na tematy filozoficzne, ponieważ we wszystkich rozważaniach Czytelnik uczestniczy śledząc wczesne lata życia Geda/Krogulca, czyli tytułowego czarnoksiężnika.

Jeśli chodzi o samą fabułę, zapomniałem jak przyjemnie wkraczać do jakiegoś świata fantastycznego. W przypadku 'Czarnoksiężnika z Archipelagu' nie jest on zbyt rozbudowany, bo mamy doczynienia raczej z dłuższym opowiadaniem niż z powieścią, ale wciąż Czytelnik stawia swoje pierwsze kroki w Ziemiomorzu. Jak wspomniałem na samym początku, opowiadanie LeGuin ma w sumie dużo elementów bildungsroman, w której śledzimy rozwój i dojrzewanie małego Krogulca od jego najmłodszych lat. Bohater trafia we wczesnym wieku do akademii dla osób uzdolnionych magicznie, gdzie przygotowują go do bycia czarnoksiężnikiem, który rozumiem wagę zachowania równowagi w świecie. W trakcie nauki, Ged (magiczne imię Krogulca) musi się zmierzyć z ciemną stroną świata i samego siebie, co w dalszej części stanie się główną osią fabuły. Jego uporania się z własnymi ceniami tworzy grunt pod wcześniej wspomniane przeze mnie elementy filozoficzne.

Książkę czyta się w jeden dzień, po czym od razu chce się kontynuować czytanie o przygodach w Ziemiomorzu, co w sumie jest najlepszą wizytówką dla 'Czarnoksiężnika z archipelagu'. Do tego ciekawa forma, czyli przemycona powiastka filozoficzna sprawia, że książka Ursuli Le Guin należy zdecydowanie do lektur godnych polecenia.

Po dłuższej przerwie od książek 'Czarnoksiężnik z Archipelagu' stał się moją pierwszą przeczytaną pozycją. Do tego było to pierwsze zetknięcie się z twórczością LeGuin, która była mi wielokrotnie polecana. Muszę zdecydowanie przyznać, że była to świetna rekomendacja i udany powrót do czytelnictwa.

'Czarnoksiężnik z Archipelagu' jest mieszanką powiastki filozoficznej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako czytelnik portalu "Gwiazd Basketu" i fan koszykówki bardzo się ucieszyłem, że autor najlepszego bloga na temat jednego z moich ulubionych sportów wydaje książkę. Już w artykułach pojawiających się na łamach portalu GB można było wyczuć, że Bartosz Gajewski ma luźne pióro, potrafi zabawnie spuentować i posiada ogromną wiedzę, szczególnie z dziedziny NBA. Po lekturze książki "I love this game" potwierdziło się moje odczucie co do sposobu pisania autora. Książkę czyta się bardzo łatwo i szybko, a w trakcie lektury nie sposób się nie uśmiechać. Ciekawie było poznać historię jednego z ulubionych portali internatowych, na który zagląda się od wielu lat każdego dnia, chociaż wiąże się z tym też jeden z minusów tej pozycji. Dla zagorzałych czytelników "Gwiazd Basketu" połowa książki będą to teksty i informacje, który już się zna lub kiedyś się czytało na blogu Bartosza Gajewskiego. Nie zmienia to faktu, że lektura "I love this game" należy do bardzo przyjemnych i cieszę się, że w jakiś sposób mogłem "przybić piątkę" oraz docenić człowieka, który wykonuje tak świetną robotę dla tysięcy fanów koszykówki z Polski.

Jako czytelnik portalu "Gwiazd Basketu" i fan koszykówki bardzo się ucieszyłem, że autor najlepszego bloga na temat jednego z moich ulubionych sportów wydaje książkę. Już w artykułach pojawiających się na łamach portalu GB można było wyczuć, że Bartosz Gajewski ma luźne pióro, potrafi zabawnie spuentować i posiada ogromną wiedzę, szczególnie z dziedziny NBA. Po lekturze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnie jak większość osób zdecydowałem się na sięgnięcie po debiut literacki Piotra Szmidta ze względu na jego twórczość rapową. Jako Ten Typ Mes udowadniał wiele razy, że jest w stanie napisać genialne teksty, jeśli chodzi o dłuższe formy lub bardziej prozatorskie, również felietony Szmidta przypadły mi do gustu. Stąd też nie tyle, że miałem jakieś oczekiwania, ale wydawało mi się, że książka wydana przez niego może mieć coś do zaoferowania.

Pomysł na książkę nie należy do najoryginalniejszych, ale jest sam w sobie ciekawy. Czytelnik siedzi w głowie głównego bohatera, który dzieli się z nami każdą myślą, refleksją na temat rzeczywistości, wspomnieniami. Pierwsza część książki skojarzyła mi się z "Obcym" Camusa, w której dogłębnie lustruje się psychikę osoby, która dopuściła się morderstwa. Druga część bardziej przywodzi na myśl twórczość Bukowskiego, gdzie język jest dosadny, a treść bez żadnego upiększania literackiego. Do tego mieszają się wątki używek, seksu i przemocy.

O ile pierwsza część książki jako tako przypadła mi do gustu i można w niej odnaleźć kilka ciekawszych spostrzeżeń czy zabawne sformułowanie, za to już drugiej nie jestem w stanie tak pozytywnie ocenić. Rozwiązanie fabuły nie przypadło mi do gustu. Próba odzwierciedlenia XXI wieku i absurdów w dobie dominacji Internetu i influencerów wypada blado, płytko. Język jakim została napisana książka "Dwa psy przeżyły" początkowo wciąga, jednak po pewnym czasie zaczyna irytować, jakby pewne metafory i porównania były wymuszone. Do tego ma się wrażenie, że autor miał dużo ciekawych pomysłów, ale przez to, że probówał wszystko upchnąć w jednej, króciutkiej minipowieści, żaden z jego pomysłów nie został odpowiednio rozwinięty i zrealizowany. Jakimś plusem jest fakt, że całość się bardzo szybko czyta.

Pewnie jak większość osób zdecydowałem się na sięgnięcie po debiut literacki Piotra Szmidta ze względu na jego twórczość rapową. Jako Ten Typ Mes udowadniał wiele razy, że jest w stanie napisać genialne teksty, jeśli chodzi o dłuższe formy lub bardziej prozatorskie, również felietony Szmidta przypadły mi do gustu. Stąd też nie tyle, że miałem jakieś oczekiwania, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmotywowałem się do przeczytania tego wielkiego tomiszcza, gdy zacząłem oglądać "The Last Dance", miniserię, która rozbudziła moj apetyt na poszerzenie wiedzy na temat życia najlepszego koszykarza w historii. Jako fan koszykówki, szczególnie NBA, miałem już jakieś pojęcie na temat ery Chicago Bulls i dominacji Jordana, jednak "The Last Dance" uświadomiło, że moja wiedza jest znikoma. Oglądając kolejne odcinki uświadamiałem też sobie, że pomimo tego, że serial jest znakomicie zrobiony to czuć w nim pewną stronniczość, a dokładniej, historia jest opowiedziana raczej z jednej perspektywy. Stąd też moja decyzja o sięgnięciu po pozycję Rolanda Lazenby'ego.

Sama biografia jest bardzo dobrze napisana, tzn. prawie całe 700 stron czyta się z zaciekawieniem, autor nie rozwleka niepotrzebnie niektórych historii, a raczej opowiada o wszystkim w taki sposób, że łatwo się wciągnąć w historię, pomimo tego, że nie mówimy tu o beletrystyce, a o biografii. "Micheal Jordan. Życie" to książka, która daje nam dużo więcej informacji na temat Micheala, pozwala lepiej zrozumieć dlaczego jest jaki jest i co sprawiło, że osiągnał tak ogromny sukces. Jednak to o czym się dowiadujemy z tej książki, a w serialu usłyszymy raczej o tym szczątkowo, to problemy, z którymi musiał się zmagać koszykarz, głównie te dotyczące jego rodziny. Dzięki książce Lazenby'ego dostajemy szerszy obraz Jordana, bardziej dogłębny. Stąd też jest to świetna pozycja dla każdej osoby, która chciałaby bliżej poznać historię jednego z najwybitniejszych sportowców w historii. Rozmiar może trochę przerażać, ale po przebrnięciu lekko gorszego początku, reszta książki warta jest poświęcania wolnego czasu. Rozumiem, że autor chciał opisać historię rodziny Jordan rozpoczynając od pradziadka Michaela, żeby wytłumaczyć szerzej skąd pojawiły się pewne cechy u koszykarza, jednak w moim mniemaniu rozpisywanie się do dwóch pokoleń wstecz na temat przeszłości Jordana to lekka przesada. Nie zmienia to faktu, że książkę zdecydowanie polecam!

Zmotywowałem się do przeczytania tego wielkiego tomiszcza, gdy zacząłem oglądać "The Last Dance", miniserię, która rozbudziła moj apetyt na poszerzenie wiedzy na temat życia najlepszego koszykarza w historii. Jako fan koszykówki, szczególnie NBA, miałem już jakieś pojęcie na temat ery Chicago Bulls i dominacji Jordana, jednak "The Last Dance" uświadomiło, że moja wiedza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra powieść psychologiczna. Przede wszystkim warto zaznaczyć, że książka mocno się różni od książki, co zdecydowanie postrzegam jako pozytyw. Nawet jeśli film "Jojo Rabbit" to naprawdę ciekawy film, dobrze było sobie uświadomić, że nie jest to 100% adaptacja, a raczej Taika Watiti posłużył się książką Leunens, żeby stworzyć własna wariacją na temat opowiedzianej historii. Czyli "Niebo na uwięzi" to raczej inspiracja, a nie podstawa pod scenariusz "Jojo Rabbita". Mamy doczynienia z dwoma zupełnie odrębnymi dziełami i każde z nich powinno się oceniać oddzielnie, niezależnie od ich bliskości tematycznej.

Zupełnie nie rozumiem komentarzy, które krytykują tę książkę za brak skupienia się na aspekcie historycznym, nie rozumiejąc, że nie jest to powieść historyczna, a psychologiczna. Austria w okresie II Wojny Światowej i ekspansja nazizmu jest tylko tłem do opowiedzenia historii o relacjach międzyludzkich, o człowieczeństwie, o wolności. Zamiast kolejnej historii o nazizmie, okropieństwach wojny i nieludzkim traktowaniu Żydów, Christine Leunens podchodzi do tematu w nietuzinkowy sposób (chociaż ostatnio zdecydowanie na czasie) i zaskakuje swojego czytelnika, bawi się z naszymi oczekiwaniami. Gdy już odrzucimy oczekiwania, możemy się skupić na samej historii i tym jak skomplikowaną sytuację przedstawia autorka i jak dzięki temu możemy zgłębić psychikę bohaterów powieści.

"Niebo na uwięzi" się świetnie czyta, można się łatwo zaangażować emocjonalnie miotając się z własnymi emocjami w trakcie lektury. Połączenie ciekawego studium psychicznego z kreatywnym zabiegiem literackim sprawia, że książka Leunens to zdecydowanie pozycja do polecenia.

Bardzo dobra powieść psychologiczna. Przede wszystkim warto zaznaczyć, że książka mocno się różni od książki, co zdecydowanie postrzegam jako pozytyw. Nawet jeśli film "Jojo Rabbit" to naprawdę ciekawy film, dobrze było sobie uświadomić, że nie jest to 100% adaptacja, a raczej Taika Watiti posłużył się książką Leunens, żeby stworzyć własna wariacją na temat opowiedzianej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po zachwytach i świetnych opiniach, które czytałem w Internecie spodziewałem się trochę lepszej książki. Oczywiśnie nie oznacza to, że mi się nie podobała. "Małe ogniska" to dobra lektura, zdecydowanie wciągająca, którą szybko się czyta. Myślę, że moja lekko niższa ocena powiązana jest ze znudzeniem amerykańskimi tematami, amerykańskimi przedmieściami. Są to motywy powielane wielokrotnie, gdzie prerfekcyjne społeczności skrywają wiele tajemnic i niedoskonałości. Jeśli chodzi o sam klimat, moje pierwsze skojarzenie to "Gotowe na wszystko", chociaż "Małe ogniska" nie jest komedią, a raczej książką obyczajową, która powinna zmuszać do refleksji. Może to jest też kolejny minus "Małych ognisk", że nie jest to pozycja dla każdego. Myślę, że autorka skoncentrowała się na przedstawieniu kobiecych perspektyw, w końcu głównym tematem książki jest macierzyństwo, więc wydaje się normalne, że nie każdy odnajdzie się w problemach poruszanych przez Celeste Ng.

Jeśli chodzi o same tematy poruszany przez autorkę to muszę przyznać, że do wszystkich rozważań podchodzi bardzo szeroko, stara się przedstawić wiele różnych perspektyw i uniknąć jednostronności. Widzimy, że żadna sytuacja nie jest czarno-biała. Koncentrując się na macierzyństwie Ng jest w stanie poruszyć kwestie takie jak: rozprawiania się z przeszłością, tożsamość etniczna i trud i skomplikowanie ludzkich relacji. Myślę, że to szerokie podejście pisarki uważam za główny atut "Małych ognisk". Podsumowując jednak, jest to dla mnie dobra książka, ale niekoniecznie polecałbym ją każdemu i przed poleceniem "Małych ognisk", poleciłbym wiele innych książek.

Po zachwytach i świetnych opiniach, które czytałem w Internecie spodziewałem się trochę lepszej książki. Oczywiśnie nie oznacza to, że mi się nie podobała. "Małe ogniska" to dobra lektura, zdecydowanie wciągająca, którą szybko się czyta. Myślę, że moja lekko niższa ocena powiązana jest ze znudzeniem amerykańskimi tematami, amerykańskimi przedmieściami. Są to motywy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to przystało na bardzo popularną książkę, reklamowaną wszędzie, byłem dosyć sceptycznie do niej nastawiony, ale okres zamknięcia w domu zdecydowanie sprzyjał okolicznościom, żeby wziąć się za lekturę 'Normalnych ludzi" (dodatkowo okładka jest zdecydowanie przyciągająca). Może nie przesadzałbym z komentarzem, który krzyczy do czytelnika, że mamy do czynienia z 'jedną z najważniejszych powieści ostatnich lat', ale summa summarum bardzo mi się podobała książka Sally Rooney.
Zaczynając od wspaniałej atmosfery Irlandii, Dublina i w jakimś stopniu świata uniwersyteckiego. Nawet jeśli nie jest to typ książki, gdzie można się zanurzać się w długich opisach przybliżających kulturę i atmosferę danego kraju, ale i tak gdzieś tam co jakiś czas przemyka irlandzki klimat.
Kolejnym pozytywem jest dobór narracji. Z racji tego, że to historia dwóch osób, ich relacji i tego jak ich życie się ciągle ze sobą przeplata, podobał mi się wybór prowadzenia historii z dwóch perspektyw, Marianne i Connella. Taki zabieg wprowadza więcej autentyczności i pozwala nam zrozumieć każdego dokładniej, zagłębić się w ich procesy myślowe, poznać skryte odczucia. Dzięki temu, 'Normalni ludzie' stają się naprawdę interesującą książką psychologiczną, która powinna się spodobać szczególnie nowszemu pokoleniu.
Sally Rooney udało się zgłębić nowe problemy przed którymi stoją millenialsi. Są to problemy, które mogą nie wydawać się bliskie dużej części czytelników. Za to osoby, które zmagają się z problemami psychicznymi, stanami depresyjnymi i traumami powinny znaleźć w tej książce bardzo brutalny i zarazem rzeczywisty obraz naszych czasów.
Nawet jeśli jest to ciężka lektura, zdecydowanie ją polecam. Całość czyta się bardzo szybko, ponieważ łatwo jest się wciągnąć do świata opowiedzianego przez Rooney. Do tego dostajemy dawkę refleksji na temat relacji międzyludzkich, jak na człowieka wpływają traumy z dzieciństwa i z jakimi problemami muszą się mierzyć nowe pokolenia.

Jak to przystało na bardzo popularną książkę, reklamowaną wszędzie, byłem dosyć sceptycznie do niej nastawiony, ale okres zamknięcia w domu zdecydowanie sprzyjał okolicznościom, żeby wziąć się za lekturę 'Normalnych ludzi" (dodatkowo okładka jest zdecydowanie przyciągająca). Może nie przesadzałbym z komentarzem, który krzyczy do czytelnika, że mamy do czynienia z 'jedną z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury Jacob Grimm, Wilhelm Grimm, Philip Pullman
Ocena 6,4
Baśnie Braci G... Jacob Grimm, Wilhel...

Na półkach:

Gdy tak znany pisarz jak Philip Pullman bierze się za bajki braci Grimm i kusi czytelnika swoim tytułem, można oczekiwać czegoś nowego, jakichś nietypowych interpretacji baśni. Niestety albo stety, dostajemy minimalnie zmienione baśni, więc nie czuje się zupełnie, że Pullman dodał coś od siebie. Zdecydowanym plusem jest nota informacyjna na temat każdej baśni, w której zawarte są różne warianty historii, ale myślę, że to jedyny, znaczący plus tego wydania.. Jeśli ktoś zna baśnie Braci Grimm i dobrze je pamięta to nie widzę powodu, żeby sięgnąć po zbiór Pullmana, ponieważ taki czytelnik miałby uczucie, jakby czytał znowu dokładnie to samo. Trochę zawód, ale 6 gwiazdek, bo baśnie braci Grimm zawsze mają w sobie coś wspaniałego i cieszy mnie, że Pullmann, co jakiś czas odsyła w notach informacyjnych do prac naukowych na temat baśni, np. "Cudowne i pożyteczne" Bettelheima.

Gdy tak znany pisarz jak Philip Pullman bierze się za bajki braci Grimm i kusi czytelnika swoim tytułem, można oczekiwać czegoś nowego, jakichś nietypowych interpretacji baśni. Niestety albo stety, dostajemy minimalnie zmienione baśni, więc nie czuje się zupełnie, że Pullman dodał coś od siebie. Zdecydowanym plusem jest nota informacyjna na temat każdej baśni, w której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie miałem okazji czytać "Kandyda" w szkole, więc po latach zabrałem za nadrabianie zaległości. Miałego dosyć wysokie oczekiwania, ponieważ okres Oświecenia we Francji to czas wielu wspaniałych dzieł. Do tego bardzo podoba mi się forma powiastek filozoficznych, czyli tekstów na pozór banalnych, które jednak kryją w sobie bardzo dużo mądrości i opowiadają o najcięższych tematach z zaskakującą lekkością.

"Kandyd" niestety nie przypadł mi aż tak do gustu. Oczywiście sam format powiastki filozoficznej wciaż zapewniał mi umiarkowany ubaw w trakcie lektury, jednak poza tym nie mogę wymienić więcej pozytywów. Przez całą treść książki bohaterowie próbują znaleźć odpowiedź na pytania fundamentalne dla czlowiek, czyli na to jak działa świat i jak osiągnąć szczęście i pomimo tego, że jest to motyw, który przewija się przez całą książką, rozważania około-filozoficzne nie kończą się na tym. Wolter w tej krótkiej powiastce był w stanie opisać swoje refleksje na temat wolności, niewolnictwa, różnicy klas, religii, czyli właściwie na temat wszystkich najważniejszych problemów społecznych z okresu Oświecenia. Problem tylko jest taki, że każda refleksja wydaje się uproszczona i pomimo tego, że autor próbuje próbuje przedstawić każdy problem z wielaku stron, to na samym końcu jego refleksje wypadają blado. Pomimo tego, że w powiastkach filozoficznych nie powinno się skupiać tak bardzo na fabule, bo ma to zdecydowanie drugorzędną ważność, jednak mam trochę do zarzucenia rozwiązaniom wybranym przez Woltera. To co doceniam w innych powiastkach filozoficznych to ich uniwersalność, nawet po 200-300 latach części z nich jest wyjątkowo uktualna. "Kandyd" jednak należy do tych książek, co nie najlepiej się postarzał. Chociaż jeśli mam być szczery, końcowa refleksja na temat "zajmowania się własnym ogródkiem" wywołała u mnie uśmiech na twarzy i może te ostatnie stwierdzenia sprawiło, że oceniam Kandyda na 6 gwiazdek, a nie mniej.

Nie miałem okazji czytać "Kandyda" w szkole, więc po latach zabrałem za nadrabianie zaległości. Miałego dosyć wysokie oczekiwania, ponieważ okres Oświecenia we Francji to czas wielu wspaniałych dzieł. Do tego bardzo podoba mi się forma powiastek filozoficznych, czyli tekstów na pozór banalnych, które jednak kryją w sobie bardzo dużo mądrości i opowiadają o najcięższych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz kolejny się potwierdza moje zamiłowanie to teatru absurdu. Zbierałem się dosyć długo, żeby przeczytać 'Czekając na Godota', a raczej czekałem do momentu aż poradzę sobie z tą książką w oryginale.

Pomimo tego, że dramat Becketta jest bardzo krótki i podzielony na dwie części jest wypełniony ogromem treści. Jak przystało na teatr absurdu to co wydaje się chaotycznym bełkotem bez sensu kryje w sumie wiele ukrytych przesłań. Jest to jedno z najbardziej kreatywny, trafnych i pięknych zarazem przedstawień zagubienia ludzkiego, tęsknoty za czymś, co nie nadchodzi. Postacie u Becketta żyją bez celu, bez nadziei w wiecznym oczekiwaniu na magicznym moment, który ma nadejść, jednak nic się nie zmienia, ale bohaterowie tak jak byli zagubieni i przestraszeni, tacy pozostają do samego końca. Do tego możemy dodać brutalne spojrzenie na relacje międzyludzkie, które nawet jeśli nie zawsze są najbardziej udane to są jedyną pociechą i wybawieniem od lęku w tej ciemnej rzeczywistości.

Fragment w którym Estagon i Vladimir decydują się na pójście gdzie, lecz w końcu nigdzie się nie ruszają, jest przepełniony znaczeniem i streszcza cały sens dramatu w kilku słowach. Polecam zdecydowanie każdemu, chociaż wiem, że teatr absurdu nie do wszystkich trafia, jednak "Czekając na Godota" to jedno z niezaprzeczalnych arcydzieł literatury.

Po raz kolejny się potwierdza moje zamiłowanie to teatru absurdu. Zbierałem się dosyć długo, żeby przeczytać 'Czekając na Godota', a raczej czekałem do momentu aż poradzę sobie z tą książką w oryginale.

Pomimo tego, że dramat Becketta jest bardzo krótki i podzielony na dwie części jest wypełniony ogromem treści. Jak przystało na teatr absurdu to co wydaje się chaotycznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marek Aureliusz, wielka postać, jedna z najznamienitszych postaci w historii Starożytnego Rzymu, a do tego wyznawca zasady stoickiej. Jego "Rozmyślania" na pewno mają w sobie wiele mądrości. We swoich zapiskach cesarz przekazuję swoją filozofię życiową, wychodzą w sumie z tego porady jak radzić sobie w życiu, jak do niego podchodzić itp. Nie dziwi mnie fakt, że po całym tym okresie od Starożytności do naszych czasów, "Rożmyślania" Marka Aureliusza wciąż cieszą się rozgłosem. Wiele wielkich postaci biznesu lub innych sfer życia powołuje się na tę książkę jako bardzo ważną w ich życiu, która pomogła im w znalezieniu się na szczycie. W skrócie, Marek Aureliusz przekazuje Czytelnikowi jak nie przejmować się rzeczami na które nie mamy wpływu, jak być pożytecznym dla ogółu i powtarza w swoich słowach jak być "najlepszą wersję siebie", ubierając to w terminy coachingowe.

Naprawdę wszystkiego jego przemyślenia to skarbnica wiedzy i wszystko pięknie, jednak przez całą książkę Marek Aureliusz się zapętla, powtarza cały czas te same rzeczy. I gdy podejdzie się do tej książki, jak do wydanego pamiętnika, czy jakiegoś notatnika z zapiskami, to zdecydowanie pomaga, ponieważ czytanie tej książki niczym powieść w trybie ciągłym sprawia, że w pewnym momencie zaczyna nudzić ta powtarzalność w jego słowach. "Rozmyślania" to świetny tekst do trzymania na szafce nocnej i czytania sobie krótkich fragmentów przed pójściem spać lub po przebudzeniu.

Pomimo tego, że większość rzeczy, które ma do powiedzenia Marek Aureliusz jest uniwersalne, ale również co jakiś czas można odczuć jak zupełnie inaczej myślało się o świecie, o zaświatach, o funkcjonowaniu państwa w okresie Starożytności, a jak myślimy obecnie.

Marek Aureliusz, wielka postać, jedna z najznamienitszych postaci w historii Starożytnego Rzymu, a do tego wyznawca zasady stoickiej. Jego "Rozmyślania" na pewno mają w sobie wiele mądrości. We swoich zapiskach cesarz przekazuję swoją filozofię życiową, wychodzą w sumie z tego porady jak radzić sobie w życiu, jak do niego podchodzić itp. Nie dziwi mnie fakt, że po całym tym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Korespondencja Hermann Hesse, Thomas Mann
Ocena 7,5
Korespondencja Hermann Hesse, Thom...

Na półkach:

Kolejna pozycja spoza mojego głównego kręgu zainteresowań literackich. Z reguły nie czytam biografii autorów, korespondencji lub dzienników, jednak od dawna chciałem przeczytać akurat tę książkę z racji mojego zamiłowania do Hermanna Hessego. Również Tomasz Mann nie jest mi obojętnym autorem. Jeśli chodzi o takie książki jak ta, zdecydowanie ciężej się je czyta niż powieści. W powieściach łatwo się wciągnąć w fabułę, dać się pochłonąć lekturze, w tym przypadku czegoś takiego nie miałem i wydaje mi się, że raczej rzadko to się zdarza przy czytaniu takich tekstów. Stąd też 'przebrnięcie' przez korespondencję pomiędzy dwoma wielkimi niemieckimi pisarzami zajęło mi trochę więcej czasu. Jednak gdy już czytelnik pozwoli sobie zapoznać się z rozmowami pomiędzy Hessem i Mannem, odkryje niesamowitą przyjaźń, która łączyła dwa wielkie umysły, jedna z największych, jeśli chodzi o XX w. To co ciekawe w ich przyjaźni, to sam fakt, że przyjaźnili się przez 30-40 lat, spędzali razem wakacje, odwiedzali się często w swoich domach i z dużą regularnością do siebie pisywali (stąd też możemy teraz czytać tę książkę). Poza długowiecznością ich relacji, bardzo podobało mi się na jak wielu poziomych obaj pisarze się ze sobą dogadywali, pomimo tego, że nie zawsze się ze sobą zgadzali. Między nimi była nić porozumienia artystycznego, duchowego, politycznego (od pewnego momentu), ale również dzielili podobne poczucie humoru. Trochę zaskakuje ten fakt, gdy czytało się książki obu panów i wie się jak bardzo się od siebie różni ich styl pisania.

Jednak odkrywanie przyjaźni pomiędzy Hessem i Mannem nie zaskakuje, ponieważ w jakiś sposób czytelnik spodziewa się, że właśnie to znajdzie się w książce. Odwrót książki z resztą też nas o tym informuje. To co wydało mi się równie interesujące, a nie sądziłem, że o tym będę czytał, to sposób w jaki obaj pisarze funkcjonowali pod dyktaturą Hitlera. Jak działała cenzura, jak próbowano ich szkalować i jak sobie z tym radzili. Ciekawe jest odkrywanie coraz to nowych perspektyw, jeśli chodzi o II Wojnę Światową oraz problemy związane z pojawieniem się faszyzmu w Europie.

Hesse i Mann potrafili powiedzieć o sobie wiele pięknych słów, naprawdę docenić się jako osoby, ale również pisarze i nie ukrywali podziwu jaki w sobie budzili nawzajem. Czytanie korespondencji takich osób to była czysta przyjemność. Naprawdę polecam.

Kolejna pozycja spoza mojego głównego kręgu zainteresowań literackich. Z reguły nie czytam biografii autorów, korespondencji lub dzienników, jednak od dawna chciałem przeczytać akurat tę książkę z racji mojego zamiłowania do Hermanna Hessego. Również Tomasz Mann nie jest mi obojętnym autorem. Jeśli chodzi o takie książki jak ta, zdecydowanie ciężej się je czyta niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnąłem po "Dzieciństwo Jezusa" zachęcony bardzo pozytywnym wspomnieniem lektury "Czekając na barbarzyńców". Spodziewałem się kolejnego tekstu utrzymanego w intrygującym tonie, który zabrałby mnie w nieznane mi części świata. Teoretycznie pisarz próbuje zrobić to znowu. Przynieść nas do jakiegoś bliżej nieokreślonego miejsca, gdzie każdy rozpoczyna nowe życie. Problem jest tylko taki, że ani historia, ani atmosfera w książce nie wciąga na tyle, żeby dać się pochłonąć światu opisanemu w "Dzieciństwie Jezusa".

Jeśli chodzi o samą fabułę. Sam zamysł wydawał się ciekawy. Mężczyzna i mały chłopiec docierają do miejsca, gdzie pragną rozpocząć nowe życie. Od samego początku historia przypomina życie wielu imigrantów, którzy na statkach przedzierają się z jednego kontynentu na drugi w celu odnalezienia lepszego jutra. Problem tylko taki, że od razu czuć, że w tym nowym świecie coś jest nie tak i główny bohater, Simon, to dostrzega. Wszyscy są tutaj zbyt życzliwi, w jakiś sposób nijacy, nie mają wielkich tęsknot, marzeń, pożądań. Czytelnik też szybko może wyczuć, że coś jest nie tak z tym światem, zdecydowanie sprawia wrażenia miejsca odrealnionego. Coetzee opisując historię Simona i Davida (małego chłopca) i ich próbę rozpoczęcia nowego życia próbuje poruszyć wiele tematów na temat sensu ludzkiego życia, na temat naszej rzeczywistości i na temat macierzyństwa. Jednak ma się wrażenie, że żaden z tych tematów nie jest poruszony doszczętnie. Jakby autor poruszał je szczątkowo i chaotycznie. Jak już napisałem, pomysł wydawał mi się ciekawy i pierwszą część książki czytało mi się lepiej, jednak im dalej w tekst, tym wrażenie się pogarszało. Po prostu nie do końca mi podeszło rozwinięcie fabuły, które proponuje Coetzee.

Nie jest to zła książka, ale zdecydowanie nie zachwyca tak jak np. "Czekając na barbarzyńców". Największym pozytywem jest możliwość różnych interpretacji tekstu i dużo ciekawej symboliki, jednak to nie wystarcza, żeby z całym przekonaniem miał komukolwiek polecił tę pozycję.

Sięgnąłem po "Dzieciństwo Jezusa" zachęcony bardzo pozytywnym wspomnieniem lektury "Czekając na barbarzyńców". Spodziewałem się kolejnego tekstu utrzymanego w intrygującym tonie, który zabrałby mnie w nieznane mi części świata. Teoretycznie pisarz próbuje zrobić to znowu. Przynieść nas do jakiegoś bliżej nieokreślonego miejsca, gdzie każdy rozpoczyna nowe życie. Problem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem pod wrażeniem! Pomimo tego, że książka Gaela Faye została nagrodzona wielokrotnie i dostała bardzo pozytywne recenzje krytyków, wciąż byłem sceptycznie nastawiony. W końcu nie wydawałoby mi się dziwnym, gdyby we Francji książka była nominowana z racji tematyki o realiach jednej z kolonii i o konflikcie pomiędzy Tutsi i Hutu.

Jeśli chodzi o tę książkę można było mieć też dodatkowe wątpliwości, co do tego jak sobie poradzi młody raper z powieściopisarstwem. Jednak jeśli kto zna twórczość Faye'a wie, że jego rap składa się z pięknych, poetyckich tekstów. Stąd też nie wydaje się to aż tak szokujące, gdy okazuje się, że również "Tęsknota" została naprawdę dobrze napisana. Poprzez samą warstwę językową czujemy nostalgię, ból, strach i wszystkie inne emocje, które pojawiały się u głównego bohatera.

Co do fabuły, przyznam, że posiadałem dosyć skąpą wiedzę na temat konfliktu pomiędzy Tutsi i Hutu oraz wydarzeń, które miały miejsce w Rwandzie. Stąd też tym bardziej fascynujące było poznawanie szczegółów jednego z najstraszniejszych wydarzeń XX wieku. Sposób w jaki jest napisana książka czyni ją zdecydowanie niejednowymiarową. W końcu nie znajdziemy tutaj tylko opisu konfliktów politycznych. "Tęsknota" to tekst o dojrzewaniu, o kulturze afrykańskiej, o naturze ludzkiej w obliczu wielkich tragedii, a wszystko to zawarte w kontekście historycznym wydarzeń z 1994 roku.

Poleciłbym tę książkę każdemu. Osobom, które szukają pięknych lektur o bogatej warstwie językowej. Również osobom, które szukają ciekawej książki, która pozwala nam odkryć inne zakątki naszego globu. Jest to najlepsza pozycja jaką na razie przeczytałem w tym roku. Zachęcam też do przesłuchania piosenek rapera, w tym kawałka "Petit pays", które nawiązuje do tej książki, która dokładnie tak się nazywa w oryginale.

Jestem pod wrażeniem! Pomimo tego, że książka Gaela Faye została nagrodzona wielokrotnie i dostała bardzo pozytywne recenzje krytyków, wciąż byłem sceptycznie nastawiony. W końcu nie wydawałoby mi się dziwnym, gdyby we Francji książka była nominowana z racji tematyki o realiach jednej z kolonii i o konflikcie pomiędzy Tutsi i Hutu.

Jeśli chodzi o tę książkę można było mieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że nigdy nie przekonam się do książek z kategorii 'Rozwoju osobistego', ale muszę przyznać, że "Przeszkoda czy wyzwanie" jest zdecydowanie lepszą książką niż "Ego to twój wróg". Schemat jest stosunkowo podobny, czyli rozwijanie własnych teorii na podstawie przytaczania różnych przykładów z życia wziętych i posiłkowanie się żywotami znanych postaci historycznych. Jednak tym razem książka jeszcze mocniej skupia się na promowaniu stoicyzmu. W przypadku "Ego to twoj wróg" stoicyzm ma rolę techniki, która pomogłaby wcielić w życie zasady wyrażonej w tytule. W "Przeszkoda czy wyzwanie" stoicyzm staje się czymś a' la głównym bohaterem.

Jeśli chodzi o samą teorię, żeby potraktować każdą przeszkodę jako część życia, nie jako problem, ale właśnie wyzwanie, które pozwoli nam lepiej podejść do przeróżnych sytuacji życiowych, to ta książka rozwija tę tezę w dosadny i rozbudowany sposób. Propagowanie postawy stoickiej w moim mniemaniu jest zawsze czymś pozytywnym i również to co chce nam przekazać Holiday w swojej książce uważam za słuszne i bardzo przydatne dla każdego.

Największym pozytywem tej pozycji jest to jak się kończy. Ryan Holiday namawia do dalszego zgłębiania nauk stoików, do odwołania się do źródeł, do całego bogactwa bibliografii stworzonej na ten temat. Tym samym autor propaguje teksty Marka Aureliusza, Epikteta czy Seneki. Zachęcając czytelnika do dalszej lektury sprawia, że czytelnik nie musi się tylko ograniczać do tekstów o rozwoju osobistym, ale może też śmiało skonfrontować teorie Amerykanina z tekstami klasyków. Również inicjatywa z newsletterem i rekomendacją różnych ciekawych pozycji mailowo uważam za ciekawe i przydatne rozwiązanie.

Myślę, że nigdy nie przekonam się do książek z kategorii 'Rozwoju osobistego', ale muszę przyznać, że "Przeszkoda czy wyzwanie" jest zdecydowanie lepszą książką niż "Ego to twój wróg". Schemat jest stosunkowo podobny, czyli rozwijanie własnych teorii na podstawie przytaczania różnych przykładów z życia wziętych i posiłkowanie się żywotami znanych postaci historycznych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie książki z kategorii 'Rozwój osobisty' nie należą do moich ulubionych. Z reguły takie książki mają wartość literacką równą zero. Domyślam się, że jest duża liczba osób, które motywują się dzięki takim pozycjom, znajdują inspirację i lektura książek coachingowych im pomaga. Tak też trafiła do mnie ta książka, jako rekomendacja od osoby, która znajduje jakąś wartość w takich tekstach.

Wydaje mi się, że ocenianie książki przez pryzmat języka, czy formy literackiej jest zbędne. Tekst, który w zamierzeniu ma być pewną formą poradnika nigdy nie będzie tak dobry jak zbeletryzowany tekst. Ryan Holiday sprawił, że książkę jego zdecydowanie przyjemnie się czyta, ponieważ całą teorię, którą ma do przekazania przeplata z ciekawymi odniesieniami historycznymi. Każdy rozdział zawiera w sobie pewną teorię/radę, która poparta jest doświadczeniem różnych znanych osobistości (mogą to być słynni Amerykani, ale również Holiday często opowiada historię znanych myslicieli ze Starożytności).

To co wydaje mi się najbardziej zasadne do ocenienia, jest treść zawarta w książce "Ego to twój wróg". Holiday stara się uświadomić czytelnika jak niebezpiecznym jest kierowanie się w życiu tym, co podpowiada nam nasze ego. Cała ta teoria opiera się na postawie stoickiej, którą autor bardzo wysoko ceni. Dałem książce 6 gwiazdki, ponieważ myśl stoików jest mi w jakimś stopniu bliska i uważam, że słusznym jest uświadamienie ludzi o niebezpieczeństwach powiązanych z kierowaniem się w życiu ego. Mam kilka zastrzeń, jeśli chodzi o główne idee prezentowane przez Holiday'a np. cała jego teoria jest prawie w 100% skoncentrowana na sukcesie i stawia sukces jako nadrzędną wartość z czym się nie zgadzam. Jednak poza tym wszystkim, uważam, że zdecydowanie lepiej jest przekazywać ludziom postawę stoików niż powtarzać im na różne sposoby puste slogany typu 'Dasz radę, wystarczy, że uwierzysz w siebie!'.

Każde spotkanie z jakąś inną formą literacką stanowi ciekawe doświadczenie, ale i tak w życiu bym nikomu nie poleciał takiej książki.

Zdecydowanie książki z kategorii 'Rozwój osobisty' nie należą do moich ulubionych. Z reguły takie książki mają wartość literacką równą zero. Domyślam się, że jest duża liczba osób, które motywują się dzięki takim pozycjom, znajdują inspirację i lektura książek coachingowych im pomaga. Tak też trafiła do mnie ta książka, jako rekomendacja od osoby, która znajduje jakąś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Im więcej myślę o tej książce, tym gorsza mi się wydaje. Wells nigdy nie kojarzył mi się z wielką literaturą, ponieważ dosyć dużo mu brakuje do największych pisarzy, jednak pozycje takie jak "Wehikuł czasu" czy "Wyspa Doktora Moreau" czytałem z dużą przyjemnością. Brytyjski pisarz w całkiem ciekawej formie wypowiadał się na tematy zaprzątające umysły ludzi końca XIX wieku. W "Ludzie jak bogowie" Wells podejmuje się próby moralizowania społeczeństwa poprzez ukazanie Czytelnikowi jego wizji Utopii. Niestety jest to mocno nieudana próba.

Książka opowiada historię kilku Ziemian, którzy w nietypowych okolicznościach trafiają do Utopii, równoległego świata. Poza stosunkowo krótkim wątkiem, w którym część z ziemskich bohaterów próbuje zawładnąć Utopią, większa część książki to nieustająco powtarzające się peany na temat wspaniałości Utopii i zmasowana krytyka naszego świata. Sam pomysł zdecydowanie doceniam. W końcu SF daje nam taką możliwość, żeby w kreatywny sposób wypowiadać się na temat kondycji naszego świata. Gdy czytamy dobrze skonstruowaną dystopię, która przypomina do pewnego stopnia nasz świat, u Czytelnika pojawia się refleksja, że nie możemy dopuścić do zrealizowanie się scenariusza z książki. O wiele ciężej napisać utopijną wizję świata bez wpadania w naiwno-moralizatorskie tony. Z reguły utopie okazują się dystopiami (np. w "Nowym wspaniałym świecie"). U Wellsa Utopia to naprawdę próba opisania idealnego świata. Niestety jego wizja jest zdecydowanie naiwna. Jeszcze ta naiwność nie boli tak bardzo jak fakt, że po prostu rzeczywistość w Utopii brzmi po prostu okropnie. Rozumiem, że obserwowanie wszystkich nieszczęść i tragedii naszego świata popychało do przeróżnych przemyśleń, ale wciąż jego wizja eliminuje wiele aspektów naszej rzeczywistości, które po prostu nie są czymś złym. To co najmocniej irytuje w tej książce, to fakt jak jednowymiarowe są jego osądy i jak bardzo jednowymiarowe są jego postacie. Są dwie opcje w "Ludzie jak bogowie", gdy jest się Ziemianinem: albo jesteś wielkim przeciwnikiem Utopii i wspierasz wszystkie okropieństwa naszego świata albo jesteś jak główny bohater, który ślepo zachwyca się każdym aspektem Utopii bez jakiejkolwiek krytyki. Protagonista przez prawie 200 stron próbuje przekonać Czytelnika jak bardzo zakłamany, okropny i brutalny jest nasz świat i jak Utopia poradziła sobie z tymi problemami. Szczerze powiem, żebyście darowali sobie tę książkę, naprawdę może popsuć obraz twórczości brytyjskiego pisarza. Sięgnijcie lepiej po "Wehikuł czasu", "Wojnę światów" czy "Wyspę doktora Moreau".

Im więcej myślę o tej książce, tym gorsza mi się wydaje. Wells nigdy nie kojarzył mi się z wielką literaturą, ponieważ dosyć dużo mu brakuje do największych pisarzy, jednak pozycje takie jak "Wehikuł czasu" czy "Wyspa Doktora Moreau" czytałem z dużą przyjemnością. Brytyjski pisarz w całkiem ciekawej formie wypowiadał się na tematy zaprzątające umysły ludzi końca XIX wieku....

więcej Pokaż mimo to