Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Uwielbiam ten "organiczny" styl Palahniuka, ktory pozwala sięgać w głąb bohatera tak dalece, jak gdybyśmy dostali do ręki skalpel, mikroskop i naręcze elektrod. Nikt inny nie potrafi tak doszczętnie obnażyć prawdy o najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej natury, pisząc jednocześnie tak surowo, sterylnie i dosłownie. Mistrz.

Uwielbiam ten "organiczny" styl Palahniuka, ktory pozwala sięgać w głąb bohatera tak dalece, jak gdybyśmy dostali do ręki skalpel, mikroskop i naręcze elektrod. Nikt inny nie potrafi tak doszczętnie obnażyć prawdy o najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej natury, pisząc jednocześnie tak surowo, sterylnie i dosłownie. Mistrz.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie rozumiem narzekań pod adresem tej książki, rozumiem natomiast doskonale, dlaczego, ze wszystkich możliwych pisarzy, zachwyciła ona właśnie Stephena Kinga - i całkowicie się z nim zgadzam.

Autor konstruuje fabułę z niezwykłą finezją i wysmakowaniem pozwalając jej ulegać w toku tyleż subtelnej co konsekwentnej transformacji, a każdy element, który się na nią składa ma swoje miejsce i cel. Również tempo, tak, przez wielu, krytykowane. I nawet jeśli rzeczywiście dość łatwo można przewidzieć pewne fakty, nie wpływa to jakoś szczególnie na odbiór całości, którą czyta się po prostu dobrze. Niesamowicie satysfakcjonujący kawałek literatury.

Nie rozumiem narzekań pod adresem tej książki, rozumiem natomiast doskonale, dlaczego, ze wszystkich możliwych pisarzy, zachwyciła ona właśnie Stephena Kinga - i całkowicie się z nim zgadzam.

Autor konstruuje fabułę z niezwykłą finezją i wysmakowaniem pozwalając jej ulegać w toku tyleż subtelnej co konsekwentnej transformacji, a każdy element, który się na nią składa ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie, nie nie. No po prostu NIE! Od 2009, jeśli nie dalej, usiłuję odkryć co ludzie widzą w Pilipiuku i, póki co, odpowiedzi nie znalazłam. Z początku myślałam, że nie podchodzi mi jedynie estetyka Wędrowycza, ale.... nie nie nie - no po prostu nie.

I kiedy pomyślę, ile z jego książek kurzyć się teraz u mnie będzie w ramach Mistrzów Polskiej Fantastyki (Mistrz? No proszę was....), skręca mnie jeszcze bardziej.

I have spoken.

Nie, nie nie. No po prostu NIE! Od 2009, jeśli nie dalej, usiłuję odkryć co ludzie widzą w Pilipiuku i, póki co, odpowiedzi nie znalazłam. Z początku myślałam, że nie podchodzi mi jedynie estetyka Wędrowycza, ale.... nie nie nie - no po prostu nie.

I kiedy pomyślę, ile z jego książek kurzyć się teraz u mnie będzie w ramach Mistrzów Polskiej Fantastyki (Mistrz? No proszę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Cóż za perełka!

Zabawne w ten specyficznie intelektualny sposob, który przywodzi na myśl twórczość Therry'ego Pratchetta, a jest przy tym daleko lepsze.

Adams pisze niezwykle lekką ręką, bez zbędnego patosu. co skutkuje fabułą, która choć niesamowicie wartka i zasupłana, nie męczy i nie przytłacza.

Przeczuwam moją osobistą książkę roku, a jeżeli nie, to na pewno książkę jego pierwszej płowy ;) .

Cóż za perełka!

Zabawne w ten specyficznie intelektualny sposob, który przywodzi na myśl twórczość Therry'ego Pratchetta, a jest przy tym daleko lepsze.

Adams pisze niezwykle lekką ręką, bez zbędnego patosu. co skutkuje fabułą, która choć niesamowicie wartka i zasupłana, nie męczy i nie przytłacza.

Przeczuwam moją osobistą książkę roku, a jeżeli nie, to na pewno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ojej!

Kiedy w 2009 roku zrobilam pierwsze podejscie do "Świata Dysku", nie przerbrnęłam nawet przez pierwszy rozdzial. Wniosek: Pratchett nie dla mnie.

Nie dalej jak 2 (?) lata temu sięgnęłam po "Dobry Omen", bardziej niż z chęci - z potrzeby przeczytania książki przed obejrzeniem (skondinąd nieporównywanie lepszego) serialu. Dotrwałam do końca cudem (choć Gaimana uwielbiam). Wniosek: Pratchett nie dla mnie.
No ale, że upartość nęci i kusi....

Zupełnie nie wiem jak to się stało, ale po tych 14 latach coś w końcu zaskoczyło u mnie tam gdzie trzeba i pierwszy tom połknęłam w dwa dni.

Intligentnie, mądre, błuskotliwe, emanujące cIętym dowcipem i wyczuciem ironii tak zrecznym, że czasem nie wiadomo czy należy się śmiać czy po prostu pokiwać głową przyznając autorowi rację. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że przede mną kolejne kilkadziesiąt tomów.

Ojej!

Kiedy w 2009 roku zrobilam pierwsze podejscie do "Świata Dysku", nie przerbrnęłam nawet przez pierwszy rozdzial. Wniosek: Pratchett nie dla mnie.

Nie dalej jak 2 (?) lata temu sięgnęłam po "Dobry Omen", bardziej niż z chęci - z potrzeby przeczytania książki przed obejrzeniem (skondinąd nieporównywanie lepszego) serialu. Dotrwałam do końca cudem (choć Gaimana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiem, że dobre książki nie zdradzają od razu wszystkich swoich tajemnic, ale nie przepadam za takimi, które zbyt długo trzymają czytelnika w całkowitym niezrozumieniu fabuły. Jest to chyba jedyny zarzut pod adresem "Bourne"'a jaki przychodzi mi do głowy, bo jeśli pominąć fakt, że przez pierwsze 1/3 powieści miałam ochotę przerwać i zabrać się za coś innego, sam styl autora wskazuje na nieprzeciętną inteligencję i jeśli nie wiedzę to przynajmniej konkretny research. Fabuła również okazała się niezwykle przemyślana i, koniec końców, zawiła całkowicie uzasadnienie. Godne polecenia choć, w moim odczuciu, dla wytrwałych.

Wiem, że dobre książki nie zdradzają od razu wszystkich swoich tajemnic, ale nie przepadam za takimi, które zbyt długo trzymają czytelnika w całkowitym niezrozumieniu fabuły. Jest to chyba jedyny zarzut pod adresem "Bourne"'a jaki przychodzi mi do głowy, bo jeśli pominąć fakt, że przez pierwsze 1/3 powieści miałam ochotę przerwać i zabrać się za coś innego, sam styl autora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Film Kubrika jest arcydziełem, do którego wracam sukcesywnie od wielu, wielu lat Czytając powieść, chłonęłam każą literkę z namaszczeniem i zachwytem tak długo... jak długo nie dotarłam do 21 rozdziału.

Najbardziej rozpowszechnione wydanie "Mechanicznej pomarańczy" (w tym również to, które ukazało się w Stanach zjednoczonych, i które stało się jednocześnie podstawą dla filmowej ekranizacji) zostało okrojone do 20 rozdziałów i, jeżeli mam być szczera, żałuję, że kiedykolwiek dowiedziałam się o istnieniu jeszcze jednego. Z zasady unikam spoilerowania, tak więc nie wchodząc w szczegóły powiem jedynie, że 10 zostawiam tylko i wyłącznie z ogromnego szacunku i podziwu dla wielkiego człowieka w osobie reżysera, ponieważ autor na przestrzeni kilku ostatnich kartek swojego dzieła całkowicie stracił mój szacunek, o podziwie nie wspominając.

Film Kubrika jest arcydziełem, do którego wracam sukcesywnie od wielu, wielu lat Czytając powieść, chłonęłam każą literkę z namaszczeniem i zachwytem tak długo... jak długo nie dotarłam do 21 rozdziału.

Najbardziej rozpowszechnione wydanie "Mechanicznej pomarańczy" (w tym również to, które ukazało się w Stanach zjednoczonych, i które stało się jednocześnie podstawą dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy w Życiu jest jednym z lepszych Polskich filmów (i jest to stwierdzenie tym bardziej zasadne, gdy ma się świadomość jak stan polskiej kinematografii przedstawia się obecnie - blisko 20 lat później) i chyba dlatego nigdy nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do zapoznania się z jego literackim pierwowzorem. Mimo okazjonalnych odchyleń nie jestem zbyt wielką fanką "babskiej" literatury, ale po ostatecznym przełamaniu się, muszę z pokorą stwierdzić, że akurat Grocholi należy zwrócić honor. Jest błyskotliwie i zabawnie, a struktura powieści oparta niemal w całości na wewnętrznym monologu narratorki, bez niepotrzebnych, sztucznych, wciskanych na siłę dialogów, w bardzo ciekawy i bezpretensjonalny sposób uwydatnia niewątpliwy intelekt autorki. Może nie jest to jeszcze ta swoista "ambitna komedia" w stylu Woody'ego Allena, ale w trakcie czytania trudno było by się nie roześmiać i to przy więcej niż jednej okazji. Wypada dodać, że książka w malowniczy sposób rozwija wyłącznie te wątki, które choć same w sobie ciekawe, mogły zostać - i z powodzeniem zostały - pominięte w ekranizacji, skutkiem czego obie historie bronią się równie skutecznie.

Nigdy w Życiu jest jednym z lepszych Polskich filmów (i jest to stwierdzenie tym bardziej zasadne, gdy ma się świadomość jak stan polskiej kinematografii przedstawia się obecnie - blisko 20 lat później) i chyba dlatego nigdy nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do zapoznania się z jego literackim pierwowzorem. Mimo okazjonalnych odchyleń nie jestem zbyt wielką fanką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jo Nesbo to jeden z tych autorów, których trzymałam w odwodzie bardzo długo i wygląda na to, że słusznie. Początek zapowiadał historię konkretną, mocną i wartką na tyle, że wydawało się: skandynawski Jack Reacher. Niestety - w miarę rozwoju akcji historia stopniowo przekształcała się w ten rodzaj sztampowego, oczywistego, nie bardziej niż przyzwoicie napisanego kryminału, który zazwyczaj deklasuje się w dyskontach, i któremu daleko zarówno do najlepszych szwedzkich tytułów z gatunku, jak i do serii Lee Childe'a. Drugi Tom? W moim przypadku nie szybko, jeżeli w ogóle.

Jo Nesbo to jeden z tych autorów, których trzymałam w odwodzie bardzo długo i wygląda na to, że słusznie. Początek zapowiadał historię konkretną, mocną i wartką na tyle, że wydawało się: skandynawski Jack Reacher. Niestety - w miarę rozwoju akcji historia stopniowo przekształcała się w ten rodzaj sztampowego, oczywistego, nie bardziej niż przyzwoicie napisanego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ależ ja brnęłam przez tego "Lesia"! Poddałam się na długo przed metą stwierdzając równocześnie, że twórczość Joanny Chmielewskiej nie jest dla mnie. Nie wiem, czy cykl, w skład którego wchodzi "Wszystko czerwone" jest rzeczywiście do tego stopnia lepszy, czy to we mnie zaszła od zeszłego roku jakaś tyle diametralna co niewysłowiona zmiana, ale ta konkretna książka bez wątpienia stanowi jeden z lepszych kryminałów o humorystycznym zabarwieniu, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać. Fantastyczne antidotum na zimową chandrę. Ledwo nadążałam przewracać kartki i zdecydowanie pragnę więcej!

PS: pierwsza książka w 2023 oficjalnie za mną! ;)

Ależ ja brnęłam przez tego "Lesia"! Poddałam się na długo przed metą stwierdzając równocześnie, że twórczość Joanny Chmielewskiej nie jest dla mnie. Nie wiem, czy cykl, w skład którego wchodzi "Wszystko czerwone" jest rzeczywiście do tego stopnia lepszy, czy to we mnie zaszła od zeszłego roku jakaś tyle diametralna co niewysłowiona zmiana, ale ta konkretna książka bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Istnieją pisarze, pod których piórem archetypy uzyskują swoją własną trójwymiarowość, a stereotypy stają się przekonującymi, niekiedy nawet nowatorskimi wizjami rzeczywistości. Zmory i koszmary Stephena Kinga nigdy nie są kiczowate mimo, że doskonale znamy je wszystkie w tysiącu innych wersji, tak jak intrygi Agathy Christie nie sprawiają wrażenia szablonowych nawet jeśli co druga z nich rzeczywiście opiera się na tym samym schemacie. Wśród jeszcze co najmniej kilku nazwisk, które można by przy tej okazji wymienić umieścić należy, jak sądzę, również Lee Childa, którego "tough guy" zostawia daleko w tyle papierowe i płaskie postacie pokroju Sama Spade'a czy Philipa Marlowe'a. Bohater, który rzeczywiście jest jakiś, wrzucony w historię, która rzeczywiście jest o czymś - czy trzeba więcej, aby nazwać powieść kawałkiem mocnej i konkretnej literatury? Z apetytem sięgam po kolejny tom utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu, że (niezależnie od opinii autora) nijak nie widzę w tym wszystkim Toma Cruise'a.

Istnieją pisarze, pod których piórem archetypy uzyskują swoją własną trójwymiarowość, a stereotypy stają się przekonującymi, niekiedy nawet nowatorskimi wizjami rzeczywistości. Zmory i koszmary Stephena Kinga nigdy nie są kiczowate mimo, że doskonale znamy je wszystkie w tysiącu innych wersji, tak jak intrygi Agathy Christie nie sprawiają wrażenia szablonowych nawet jeśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oczywistym wydaje się, że bez tego typu literatury nie utrwaliły by się w kulturze wszystkie jakże charakterystyczne wzorce, które do dziś stanowią fundament najznakomitszych kreacji gatunku, zarówno tych literackich jak i filmowych (wliczając cały wachlarz genialnych parodii) i chyba tylko za to ode mnie AŻ 3. Kicz, drewno i podręcznikowy popis naiwności. Lekarstwo? Może wystarczy poszukać innego autora...

Oczywistym wydaje się, że bez tego typu literatury nie utrwaliły by się w kulturze wszystkie jakże charakterystyczne wzorce, które do dziś stanowią fundament najznakomitszych kreacji gatunku, zarówno tych literackich jak i filmowych (wliczając cały wachlarz genialnych parodii) i chyba tylko za to ode mnie AŻ 3. Kicz, drewno i podręcznikowy popis naiwności. Lekarstwo? Może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeżeli masz przed sobą domniemaną komedie kryminalną i nie dość, że najbliższa śmiechowi reakcja na jaką jesteś w stanie się zdobyć przypomina czkawkę, to jeszcze zwyczajnie przysypiasz, już wiesz, że nie jest to dobry kawałek rozrywki.

Daleko mi (taką mam nadzieję) do literackiego snoba i choć niezmiernie cenię takie nazwiska jak Lem, Kundera czy Poe, z wielką przyjemnością sięgam po lżejsze lektury bo i na tym polu znaleźć można perełki - nawet na naszym rodzimym rynku. Niestety, Alek Rogoziński do nich nie należy.

Humor oparty na rzucaniu tu i ówdzie nazwiskami mniej lub bardziej wytartych polskich celebrytów, sztampowy i tak do bólu przewidywalny jak i cała zbędnie rozpasana kryminalna intryga. Nie zmęczyłam do końca (acz, brakło niewiele). Kurtyna.

Jeżeli masz przed sobą domniemaną komedie kryminalną i nie dość, że najbliższa śmiechowi reakcja na jaką jesteś w stanie się zdobyć przypomina czkawkę, to jeszcze zwyczajnie przysypiasz, już wiesz, że nie jest to dobry kawałek rozrywki.

Daleko mi (taką mam nadzieję) do literackiego snoba i choć niezmiernie cenię takie nazwiska jak Lem, Kundera czy Poe, z wielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Choć książka sama w sobie nie jest zła, nijak nie stanowi tego fantastycznego połączenia P.G. Wodehouse'a z Agathą Christie, na które liczyłam sięgając po nią. Zdolność tkania kryminalnej fabuły jakieś oczko niżej, a przenikliwość poczucia humoru nawet dwa. I choć czyta się przyjemnie, podejrzewam, że nim sięgnę po kolejny tom przygód Lorda Wimsey'a, przez moje ręce przewinie się wiele innych, znacznie pilniejszych tytułów,

Choć książka sama w sobie nie jest zła, nijak nie stanowi tego fantastycznego połączenia P.G. Wodehouse'a z Agathą Christie, na które liczyłam sięgając po nią. Zdolność tkania kryminalnej fabuły jakieś oczko niżej, a przenikliwość poczucia humoru nawet dwa. I choć czyta się przyjemnie, podejrzewam, że nim sięgnę po kolejny tom przygód Lorda Wimsey'a, przez moje ręce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O ile uwielbiam "Alicję..." jako motyw (aż po potępione przez wielu bartonowskie filmy), o tyle sama książka wydaje mi się tak dalece oszpecona przez jakiś zupełnie nieuzasadniony dysonans pomiędzy językiem, rejestrem oraz samą treścią, że wprost nie potrafię jej zdzierżyć. Przy tak wielu obecnych w tekście fantastycznych grach językowych i intelektualnych prztyczkach w nos wydaje się więcej niż oczywiste, że autor chce zaprosić do swojego świata czytelnika dorosłego. Używa przy tym jednak środków przeznaczonych dla najmłodszych, co sprawia, że równocześnie najmłodsi niewiele z książki rozumieją, a dorosłym czyta się ją po prostu źle. Fenomen dla wytrwałych.

O ile uwielbiam "Alicję..." jako motyw (aż po potępione przez wielu bartonowskie filmy), o tyle sama książka wydaje mi się tak dalece oszpecona przez jakiś zupełnie nieuzasadniony dysonans pomiędzy językiem, rejestrem oraz samą treścią, że wprost nie potrafię jej zdzierżyć. Przy tak wielu obecnych w tekście fantastycznych grach językowych i intelektualnych prztyczkach w nos...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstrząsające, piękne językowo... A jednak coś nie pozwala mi zachwycać się pisarstwem Hłaski tak, jak choćby tym spod ręki Tyrmanda. Zbyt wiele swoistej szorstkości i surowości? A może, po prostu, brak tutaj czytelniczej chemii? Tak czy inaczej, książka niewątpliwie godna polecenia. Zwłaszcza, mam wrażenie, tym osobom, które lubią literaturę w stylu Hermanna Hesse.

Wstrząsające, piękne językowo... A jednak coś nie pozwala mi zachwycać się pisarstwem Hłaski tak, jak choćby tym spod ręki Tyrmanda. Zbyt wiele swoistej szorstkości i surowości? A może, po prostu, brak tutaj czytelniczej chemii? Tak czy inaczej, książka niewątpliwie godna polecenia. Zwłaszcza, mam wrażenie, tym osobom, które lubią literaturę w stylu Hermanna Hesse.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Hands down, najlepsze, co zdarzyło mi się czytać już nawet nie w tym czy zeszłym roku, a od wielu, wielu lat. Kojarząc Trumana Capote dotychczas wyłącznie jako autora książki na podstawie której nakręcili "ten film z Audrey Hepburn" (a do fanek tejże nijak się nie zaliczam) omal nie popełniłam jednego z większych literackich przeoczeń życia - jeżeli nie największego. Ten styl, ta głębia, ta niewiarygodna zdolność pojmowania ludzkiej psychiki i przekładania jej na słowo pisane w szczegółach tak dalece zatrważających, że nie sposób powstrzymać dreszczy, a wszystko to,, prawdopodobnie, jedynie w oparciu o jakkolwiek liczne, mimo wszystko suche, do granic rzeczowe fakty. Geniusz. Czysty, ponadczasowy i na pewno jeden z tych, którzy wyprzedzali swoją epokę.

Hands down, najlepsze, co zdarzyło mi się czytać już nawet nie w tym czy zeszłym roku, a od wielu, wielu lat. Kojarząc Trumana Capote dotychczas wyłącznie jako autora książki na podstawie której nakręcili "ten film z Audrey Hepburn" (a do fanek tejże nijak się nie zaliczam) omal nie popełniłam jednego z większych literackich przeoczeń życia - jeżeli nie największego. Ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uważam, że nazywanie tej powieści po prostu kryminałem jest obrazą zarówno dla autora - skądinąd wybitnego przecież intelektualisty - jak i dla niej samej. Wspaniała, zachwycająca, wysmakowana. Napisana językiem tak pięknie plastycznym, mądrym i nietuzinkowym, że aż chce się chłonąć każdą literkę i każdy przecinek. I tylko żal ściska serce, że dziś, wśród tych wszystkich Bond i Mrozów, nie sposób już trafić u nas na takich pisarzy.

Uważam, że nazywanie tej powieści po prostu kryminałem jest obrazą zarówno dla autora - skądinąd wybitnego przecież intelektualisty - jak i dla niej samej. Wspaniała, zachwycająca, wysmakowana. Napisana językiem tak pięknie plastycznym, mądrym i nietuzinkowym, że aż chce się chłonąć każdą literkę i każdy przecinek. I tylko żal ściska serce, że dziś, wśród tych wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sapkowski należy do tego grona, które w ogóle nie powinno mienić się pisarzami. Podobnie jak Rowling, miał dobry pomysł na jedną historię, a że przy okazji zręcznie włada słowem, jakoś to wyszło. Reszta jest milczeniem - wliczając niniejszy zbiorek. 4 tylko i wyłącznie za 2-3 w miarę dobre opowiadania, które zaplątały się tutaj, jak sądzę, bardziej z przypadku, niż z zamiaru, gdyż, jak wszyscy doskonale wiemy: i ślepej kurze trafi się ziarno.

Sapkowski należy do tego grona, które w ogóle nie powinno mienić się pisarzami. Podobnie jak Rowling, miał dobry pomysł na jedną historię, a że przy okazji zręcznie włada słowem, jakoś to wyszło. Reszta jest milczeniem - wliczając niniejszy zbiorek. 4 tylko i wyłącznie za 2-3 w miarę dobre opowiadania, które zaplątały się tutaj, jak sądzę, bardziej z przypadku, niż z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść Highsmith można, jak sądzę, z powodzeniem polecić każdemu, kto w lekturze szuka przede wszystkim wyrazistego głównego bohatera o skomplikowanej osobowości i pokrętnym sposobie myślenia. To właśnie zachowanie i tok rozumowania Toma Ripley'a sprawiają, że z pozoru raczej sztampowa fabuła zmienia się w coś fascynującego, trzymającego czytelnika w napięciu dosłownie do ostatniej kropki. Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić, powiedziałabym jedynie, że można odnieść wrażenie, iż autorka dokonała tak potężnej literackiej inwestycji w głównego bohatera, że na pozostałe postacie nie starczyło jej już ani skupienia ani, być może, weny. Tom Ripley uprawia swoją życiową woltyżerkę w otoczeniu papierowych figurek, ale czy ma to większe znaczenie, jeśli owa woltyżerka sama w sobie jest wystarczająco zajmująca?

Powieść Highsmith można, jak sądzę, z powodzeniem polecić każdemu, kto w lekturze szuka przede wszystkim wyrazistego głównego bohatera o skomplikowanej osobowości i pokrętnym sposobie myślenia. To właśnie zachowanie i tok rozumowania Toma Ripley'a sprawiają, że z pozoru raczej sztampowa fabuła zmienia się w coś fascynującego, trzymającego czytelnika w napięciu dosłownie do...

więcej Pokaż mimo to