Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia Dominik Szczepański, Piotr Tomza
Ocena 6,5
Nanga Parbat. ... Dominik Szczepański...

Na półkach: ,

Weszli czy nie weszli? Pokłócili się czy nie? Pomogli czy może jednak nie pomogli?
"Nanga Parbat: śmierć, kłamstwa i góra do wyzwolenia" autorstwa Dominika Szczepańskiego i Piotra Tomzy to przykładny reportaż z sezonu wspinaczkowego 2015/2016 pod Nagą Górą. Chociaż w tym momencie nazwałabym tę książkę zbiorem wpisów do pamiętnika. Taka forma sprawia, że historię czyta się lekko i z łatwością, dialogi są naturalne, a opisywane krajobrazy rysują się w wyobraźni. Brzmi cudownie.

Jednak czegoś mi w tej książce brakuje. Czegoś nowego, jakiegoś... polotu, który mógłby pokazać majestat Nanga Parbat - przedostatniej zdobytej zimą góry wznoszącej się powyżej 8 tysięcy metrów nad poziomem morza. Jedna wyprawa wyjechała, druga też, trzecia z czwartą się połączyły, weszli na szczyt. Mackiewicz się nie zgadza. Chce wrócić pod Nanga Parbat. Mimo iż lektura naprawdę była przyjemna, miło było poznać śmietankę himalaizmu oczami dziennikarzy, reporterów, to oczekiwałam czegoś więcej. Może więcej kłamstw i więcej śmierci? Chociaż nie, jestem z tych, którzy wolą by lodowi wojownicy wracali bezpiecznie do domów.

Weszli czy nie weszli? Pokłócili się czy nie? Pomogli czy może jednak nie pomogli?
"Nanga Parbat: śmierć, kłamstwa i góra do wyzwolenia" autorstwa Dominika Szczepańskiego i Piotra Tomzy to przykładny reportaż z sezonu wspinaczkowego 2015/2016 pod Nagą Górą. Chociaż w tym momencie nazwałabym tę książkę zbiorem wpisów do pamiętnika. Taka forma sprawia, że historię czyta się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Słoń. W symbolice kojarzony z potęgą i bogactwem. W przypadku Artura Hajzera miało jeszcze inne znaczenie - himalaista był dość masywnym potężnym facetem, który sprawdzał się w torowaniu. Między innymi. Na pewno znaleźć można jeszcze wiele innych odniesień do tego, dlaczego na Hajzera mówili akurat Słoń.

Z tą książką miałam spory problem. I jeśli chodzi o jej budowę, styl pisania autora... i w stosunku do samego bohatera. Książka składa się z IV części. Jeżeli przetrwamy pierwszą to jesteśmy w domu. To najnudniejsza i najbardziej zawiła część publikacji Bartka Dobrocha. Autor ma dar wplatania, w i tak długie już zdania, różnych dygresji, odniesień, wtrąceń. Ba. Jest mistrzem w robieniu odniesień do odniesień. Naprawdę można się zniechęcić. Dobroch zdecydowanie lepiej radzi sobie w pisaniu o górach niż o ludziach, dlatego następna część kończy nam się zdecydowanie za szybko. Małym prztyczkiem i pozostałością po wcześniejszej części jest jednak lawirowanie między czasem i miejscem, który opisuje autor. Jednak góry nadrabiają wszystko.

Trzecia część skupia się na samym biznesowym aspekcie życia Hajzera. Powstaniu marki Alpinus, a w późniejszym czasie HiMountain. Mimo iż mało dowiemy się z niej o górskim życiu Artura Hajzera, to jest to kluczowy etap w jego życiu - jest to początek końca.

Czwarta część skupia się na samym bohaterze, na jego przemianach, a przede wszystkim na tym, co doprowadziło do jego przedwczesnej śmierci.

Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. To rzetelny obraz himalaisty, który jest dość kontrowersyjną dla mnie postacią. Abstrahując od jego osiągnięć w górach, nie był dla mnie to człowiek, którego mogłabym polubić. Dokładnie takie odczucie pozostawia we mnie "Droga Słonia". Z jednej strony świadczy to o pełnym obrazie, jaki Dobrochowi udało się stworzyć na kartkach książki. Z drugiej, świadczy to też o tym, jak bardzo skomplikowanym człowiekiem był Hajzer.

Z tą książką jest trochę tak, jak było z twórcą Polskiego Himalaizmu Zimowego - albo się ją polubi, albo nie będzie się chciało do niej nigdy wracać. Po mnie niestety pozostawiła to drugie wrażenie.

Słoń. W symbolice kojarzony z potęgą i bogactwem. W przypadku Artura Hajzera miało jeszcze inne znaczenie - himalaista był dość masywnym potężnym facetem, który sprawdzał się w torowaniu. Między innymi. Na pewno znaleźć można jeszcze wiele innych odniesień do tego, dlaczego na Hajzera mówili akurat Słoń.

Z tą książką miałam spory problem. I jeśli chodzi o jej budowę, styl...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Spod zamarzniętych powiek Adam Bielecki, Dominik Szczepański
Ocena 7,9
Spod zamarznię... Adam Bielecki, Domi...

Na półkach: ,

Stare nowe pokolenie himalaizmu. Dla mas poznany przez swój udział w akcji ratunkowej na zboczach Nanga Parbat. Tym bardziej wtajemniczonym w świat alpinizmu dał się poznać jako najmłodszy zdobywca (17 lat) w stylu alpejskim szczytu Chan Tengri. Na ten moment na swoim koncie ma pięć ośmiotysięczników w tym dwa zdobyte zimą. Najwyższa półka młodego pokolenia himalaistów.
A prywatnie?

Książka "Spod zamarzniętych powiek" mimo iż spisana przez dziennikarza pokazuje pewne oblicze Adama Bieleckiego. Czuć w niej jego rękę i jego myśli, na czym publikacja bardzo zyskuje. Treści czyta się przyjemnie, dość łatwo, dlatego jest to dobra kontynuacja dla książki "Kukuczka", również wydawnictwa Agora. Obie pozycje bardzo się uzupełniają, a co najważniejsze, w biografii Adama Bieleckiego nie znajdziemy wielu powtórzonych historii.

Sama postać himalaisty w trakcie czytania jest dobrze rozrysowana, bardzo wiarygodnie i dynamicznie, chociaż trudno nie uchwycić się myśli, że przecież to autobiografia 36-letniego himalaisty, który... żyje i nadal zdobywa szczyty. Dlatego te historie to opowieść o młodzieńczej determinacji, która nie pozwoliła młodemu Adamowi poddać się w swoich marzeniach. "Spod zamarzniętych powiek" to także przemiana młodego, upartego, trochę lekkomyślnego wspinacza w odpowiedzialnego i pokornego himalaistę, który wie, że z każdej wyprawy ma po co wracać...

Stare nowe pokolenie himalaizmu. Dla mas poznany przez swój udział w akcji ratunkowej na zboczach Nanga Parbat. Tym bardziej wtajemniczonym w świat alpinizmu dał się poznać jako najmłodszy zdobywca (17 lat) w stylu alpejskim szczytu Chan Tengri. Na ten moment na swoim koncie ma pięć ośmiotysięczników w tym dwa zdobyte zimą. Najwyższa półka młodego pokolenia himalaistów.
A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"A ja żem jej powiedziała...", że to kontrowersyjna pozycja. Katarzyna Nosowska, bardzo znana wokalistka o dość osobliwym usposobieniu, robiąca karierę także w social mediach. Jej treści i formę albo się lubi, albo nie. Podobnie jest z książką. Albo przypadnie odbiorcy do gustu, albo nie. Lekka i przyjemna pozycja na lato, pokazująca, że Ci "NAJ", są tak samo przeciętni jak my. I mają tak samo przeciętne (lub nie) problemy jak my.

Treść - jest taka, jak Nosowska, którą poznać można między innymi na Instagramie. Zwariowana, specyficzna, szczera i konkretna. Nie do każdego to trafia, dlatego ta książka nie jest dla każdego. Spodoba się tym, którzy wypowiedzi Nosowskiej po prostu lubią.

Forma - mogę ocenić jedynie przez swój pryzmat: dostosowana do odbiorcy, którego uwaga na danej książce może skupić się na bardzo krótko. Zwięzłe i nie za długie teksty pozwalają na przeskakiwanie między tematami lub doczytywanie ich w wolnych chwilach, w autobusie, w pociągu czy w wannie. Z jednej strony można to ocenić na plus - więcej osób skupi swoją uwagę na tej książce, bo jest zwięzła i łatwa. Z drugiej strony szkoda, że takie formy książkowe stają się coraz popularniejsze. Kasi Nosowskiej można to jednak wybaczyć. Ta książka dokładnie jest taka, jak sama artystka. I chwała jej za to, że została sobą.

"A ja żem jej powiedziała...", że to kontrowersyjna pozycja. Katarzyna Nosowska, bardzo znana wokalistka o dość osobliwym usposobieniu, robiąca karierę także w social mediach. Jej treści i formę albo się lubi, albo nie. Podobnie jest z książką. Albo przypadnie odbiorcy do gustu, albo nie. Lekka i przyjemna pozycja na lato, pokazująca, że Ci "NAJ", są tak samo przeciętni jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski
Ocena 7,8
Kukuczka. Opow... Dariusz Kortko, Mar...

Na półkach: ,

"W góry wyruszał, bo tam czuł smak wolności, bo to była jego pasja i niekończąca się przygoda." - tak Cecylia Kukuczka opisuje pasję do gór swojego męża. Tę pasję i niekończącą się przygodę odnaleźć można w książce Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego.

Jeżeli ktoś zaczyna swoją przygodę z tematyką himalaistów, chce poznać więcej szczegółów z ich życia, z ich przeżyć... Kukuczka to dobra pozycja na sam początek. Autorzy zrobili ukłon w stronę mniej zaznajomionych z tematyką czytelników i historię życia, jednego z najbardziej znanych i zdolnych himalaistów na świecie, napisali w sposób łatwy i przyjemny. Ta książka ma dar wciągnięcia się góry, uzależnienia od informacji o nich, a kto wie, może dla niektórych to będzie dobry początek, by praktycznie spróbować swoich sił w ścianie?

"W góry wyruszał, bo tam czuł smak wolności, bo to była jego pasja i niekończąca się przygoda." - tak Cecylia Kukuczka opisuje pasję do gór swojego męża. Tę pasję i niekończącą się przygodę odnaleźć można w książce Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego.

Jeżeli ktoś zaczyna swoją przygodę z tematyką himalaistów, chce poznać więcej szczegółów z ich życia, z ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klątwa. Tak wielu lokalnych lamów tłumaczy nieszczęścia, które spotykają zdobywców ich świętych gór. Czy pierwszych polskich himalaistów również dosięgła klątwa zdobywców?

Ostatnimi czasy himalaizm stał się popularnym tematem dla wielu autorów, dziennikarzy, a nawet twórców internetowych. Każdego sezonu przybywa znawców gór, tych kanapowych, ale także tych czynnych, a górskie szlaki zaczynają pękać w szwach. Trzeba szykować się na kolejki na szczyty, już nie tylko w górach niskich, ale także tych najwyższych, ośmiotysięcznych. Każdy chce zdobyć swój Mount Everest. Nie tylko taki w przenośni, o którym mówiła Wanda Rutkiewicz po powrocie z najwyższej góry świata, ale ten w dosłownym znaczeniu też. Korki zaczynają się tworzyć już nie tylko tam, ale także na K2 i innych ośmiotysięcznikach. Trend czy pragnienie wolności?

Patrząc na szklankę, która jest w połowie pełna, trzeba mówić o tym, że do świadomości teoretyków i praktyków górskich wracają historyczne momenty spisane na kartach polskiego himalaizmu lata temu. Dokładnie to zrobił Dariusz Jaroń pisząc "Polskich Himalaistów". Bernadzikiewicz, Kapiński, Bujak i Klarner. Nazwiska, o których powinniśmy uczyć się w szkole. To oni rozpoczęli przygodę Polaków w najwyższych górach świata. To oni tuż przed wybuchem II wojny światowej zdobyli szczyt Nanda Devi East. Niestety... zapłacili za to najwyższą cenę.

Historia wspinaczy to relacja z walki o marzenia. To obraz ludzi upartych, zdeterminowanych i skłonnych oddać wiele za to, by udać się tam, w najwyższe szczyty. Ale to także historia o triumfie naznaczonym śmiercią, o próbie odnalezienia się w rzeczywistości po powrocie, w niepełnym składzie, do ogarniętej wojną Polski. O życiu, którego koniec nigdy nie został napisany...

Klątwa. Tak wielu lokalnych lamów tłumaczy nieszczęścia, które spotykają zdobywców ich świętych gór. Czy pierwszych polskich himalaistów również dosięgła klątwa zdobywców?

Ostatnimi czasy himalaizm stał się popularnym tematem dla wielu autorów, dziennikarzy, a nawet twórców internetowych. Każdego sezonu przybywa znawców gór, tych kanapowych, ale także tych czynnych, a...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pochowani w niebie. Niezwykła historia Szerpów i tragicznego dnia na K2 Amanda Padoan, Peter Zuckerman
Ocena 7,4
Pochowani w ni... Amanda Padoan, Pete...

Na półkach: ,

Himalaizm. Z czym nam się kojarzy to słowo? Czy może ono wzbudzać tylko skrajne emocje: podziw lub strach? Myślę, że stwierdzenie "to zależy" idealnie może odzwierciedlić kontekst, w którym zaczynamy stawiać opinie na temat górskich wspinaczek, szczególnie w tych najwyższych górach.

Trzeba jednak przyznać, że himalaizm od zawsze nierozerwalnie w opinii masowej związany jest ze słowem "tragedia". Wiele sukcesów w górach najwyższych naznaczonych jest właśnie takimi rysami. Każdy zna te najgłośniejsze tragedie, w których ginęli najbardziej znani himalaiści. Długa lista nazwisk, a każdego sezonu dopisywane są do niej następne.

Autorzy "Pochowanych w niebie" skupili się na zupełnie innych nazwiskach, za co trzeba im oddać pokłon. Cichymi bohaterami wielu wypraw, szczególnie w dobie rozwoju wypraw komercyjnych, są Szerpowie. To dzięki ich pracy i poświęceniu wielu komercyjnych zdobywców gór, może podziwiać świat z najwyższych szczytów. Książka ta przybliży kulturę tych niezwykłych plemion, ich wierzenia oraz motywacje, które nimi kierują, gdy przyłączają się do karawan przechodzących przez ich wioski. To także opowieść o tych Szerpach, dla których praca stała się życiem i stali się zawodowymi himalaistami, także zdobywającymi szczyty. Aż wreszcie to historia o jednaj z największych współczesnych tragedii, która wydarzyła się ponad 10 lat temu na zboczach niesamowitej i niebezpiecznej góry - K2.

Pozycję można polecić każdemu. I tym, którzy znają historię wysokogórskich pracowników, i tym, którzy słowo Szerpa znają tylko z przypadku. Warto nadać bohaterom książki twarze, imiona..

Himalaizm. Z czym nam się kojarzy to słowo? Czy może ono wzbudzać tylko skrajne emocje: podziw lub strach? Myślę, że stwierdzenie "to zależy" idealnie może odzwierciedlić kontekst, w którym zaczynamy stawiać opinie na temat górskich wspinaczek, szczególnie w tych najwyższych górach.

Trzeba jednak przyznać, że himalaizm od zawsze nierozerwalnie w opinii masowej związany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jerzy Kukuczka. Drugi człowiek, który zdobył koronę Himalajów i Karakorum. Legenda polskiego himalaizmu. Nazwisko, które znają nawet Ci, którzy o górach wiedzą niewiele.

Trzymając w ręku książkę czuję się tak, jakbym naprawdę trzymała pamiętnik Jurka w swoich dłoniach. Po przeczytaniu Mój pionowy świat stał się podręcznikiem, który wsadzam do plecaka idąc na szlak. Wiem, że to zupełnie inny świat, zupełnie inne góry, ale emocje, prostota ich wyrażania w stosunku do gór i łatwość ich spisania, urzekają na każdym kroku. Słowa Kukuczki dla wielu mogą być wyrażeniem dokładnie ich odczuć, gdy wchodzą w ścianę.

Nawet laik patrząc "z boku" na himalaistów zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwy kawałek chleba, że to trzeba kochać. Albo się to rozumie, albo nie. "Mój Pionowy Świat" Jurka Kukuczki to piękna historia o miłości, pokorze i odwadze, którą himalaista zawierał na kartkach swoich dzienników. To myśli często niewypowiedziane, zachowane na później lub dla siebie.

Nie wiem czy po przeczytaniu tej książki można zrozumieć Jurka Kukuczkę. Na pewno można go poznać i docenić za odwagę i wizjonerstwo... ale też pokorę względem gór. Dobrze mieć go gdzieś w pobliżu.

Jerzy Kukuczka. Drugi człowiek, który zdobył koronę Himalajów i Karakorum. Legenda polskiego himalaizmu. Nazwisko, które znają nawet Ci, którzy o górach wiedzą niewiele.

Trzymając w ręku książkę czuję się tak, jakbym naprawdę trzymała pamiętnik Jurka w swoich dłoniach. Po przeczytaniu Mój pionowy świat stał się podręcznikiem, który wsadzam do plecaka idąc na szlak. Wiem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

K2 - Góra Gór. Marzenie wielu. Kto raz ją zobaczy, musi ją zdobyć. Nie, nie zdobyć. Musi ją mieć. Nie inaczej myślą polscy himalaiści, którzy już w latach 70 i 80 marzą o zdobyciu wszystkich ośmiotysięczników zimą. W 1980 roku Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy stają na tym najwyższym - Mount Everest ugiął się zimą przed Polakami. Od tamtej pory to właśnie nasi rodacy wiodą w oczach innych himalaistów prym w zimowej wspinaczce. Obecnie do zdobycia zimą została tylko ta jedna - K2.

Zima 2017/2018 - Polacy zmierzają pod górę, a Piotr Trybalski czujnym okiem podgląda każdy ich ruch. Niestety nie z bazy, ponieważ nie dostał pozwolenia na udział w wyprawie - w każdym razie w samej treści nie jest to tak odczuwalne. Dziennikarz bardzo rzetelnie zebrał informacje, praktycznie czuć jego obecność wśród lodu Karakorum.

Wszystko za K2 to publikacja pomagająca zebrać prawie pełen obraz ekspedycji, akcji ratunkowej pod Nanga Parbat oraz wydarzeń, które miały miejsce już po powrocie ekipy pod drugi najwyższy szczyt świata.

Co urzeka mnie w tej książce? Bardzo rzeczowy wstęp, wprowadzający w historię zdobywania K2, pierwszych badań oraz ekspedycji. Niektóre informacje można znaleźć w innych źródłach, z innymi spotkałam się pierwszy raz. Autor dba o to, by książka dobrze leżała w rękach zarówno wytrawnym znawcom gór, jak i raczkującym amatorom, którzy piękno gór dopiero poznają - zarówno na papierze i w rzeczywistości.

K2 - Góra Gór. Marzenie wielu. Kto raz ją zobaczy, musi ją zdobyć. Nie, nie zdobyć. Musi ją mieć. Nie inaczej myślą polscy himalaiści, którzy już w latach 70 i 80 marzą o zdobyciu wszystkich ośmiotysięczników zimą. W 1980 roku Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy stają na tym najwyższym - Mount Everest ugiął się zimą przed Polakami. Od tamtej pory to właśnie nasi rodacy wiodą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zginę w górach” – te słowa Wandy Rutkiewicz usłyszało wiele osób, które ją poznały. Ale czy na pewno ją znały? Historia Wandy Rutkiewicz Anny Kamińskiej pokazuje jak tajemniczą osobą wielka himalaistka była przez całe swoje życie. Skrupulatnie zebrane informacje, ciekawie poprowadzona narracja. Z technicznego punktu widzenia naprawdę tej książce nie można wiele zarzucić. Ale nie tylko z technicznego – treść pociąga czytelnika w niewytłumaczalny sposób. Czy z tej książki można dowiedzieć się czegoś nowego o Wandzie Rutkiewicz? Zdecydowanie można przekonać się jak bardzo skomplikowaną i tajemniczą osobą była. Autorka stawia mnóstwo pytań, na niektóre każdy zna odpowiedź – te dotyczą Wandy, która pokazywała się wszystkim. Jednak na większość nie ma odpowiedzi… I myślę, że nikt, nawet sama bohaterka książki nie umiałaby na nie odpowiedzieć. Mimo braku wytłumaczenia wielu decyzji, zachowań i cech osobowości Wandy Rutkiewicz, jej biografia wciąga coraz mocniej. Co cieszy – Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci – to subiektywny (na tyle, na ile można być subiektywnym) obraz himalaistki. Znajdziemy w tej publikacji wspomnienia czule opisujące tę niezwykłą kobietę, ale także głosy niepochlebne, szczere i czasem nawet krzywdzące. Ale to właśnie ten zabieg jest siłą słów, które Anna Kamińska zawarła na kartach publikacji.

Każdy kto sięgnie po książkę pozna Wandę taką jaka chciała być, jaką widzieli ją inni… i jaką stała się przez kilkadziesiąt lat bycia kimś, kim wcale nie chciała być.

„Zginę w górach” – te słowa Wandy Rutkiewicz usłyszało wiele osób, które ją poznały. Ale czy na pewno ją znały? Historia Wandy Rutkiewicz Anny Kamińskiej pokazuje jak tajemniczą osobą wielka himalaistka była przez całe swoje życie. Skrupulatnie zebrane informacje, ciekawie poprowadzona narracja. Z technicznego punktu widzenia naprawdę tej książce nie można wiele zarzucić....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zwykle podchodzę bardzo sceptycznie do kryminałów autorów, których nie znam. Jednak nie potrafiąc się oprzeć lekturze sięgnęłam po "Perfekcjonistę" i naprawdę bardzo cieszę się, że się przełamałam.

Zasłużenie ten debiut można uznać za bardzo udany. To, co najbardziej zwraca uwagę przy lekturze, a zarazem wyróżnia pozycję wśród innych tytułów tego gatunku, to pokazanie dwóch stron zagadki. Wprowadzenie tożsamości zabójcy na samym początku powieści sprawia, że początkowo czytelnik gubi się w tym niekonwencjonalnym schemacie - "Czemu już wiem, kto zabił?", "Po co czytać dalej?". Jednak kilka stron dalej czytelnik znowu wciąga się w intrygę, ponieważ zauważa psychologiczną potyczkę bohaterów obu stron, inspektora i mordercy. To jak stykają się na różnych polach, to jak blisko siebie egzystują. Naprawdę można wciągnąć się w bieg zdarzeń, który często jest niespodziewany.

Czytając "Perfekcjonistę" przechodziła mnie myśl, że autorka w bardzo inteligentny, chociaż na mój gust zbyt obszerny, sposób wpisała życie prywatne swoich bohaterów w przebieg zdarzeń. Choć samo skonstruowanie przeszłości głównego bohatera mnie osobiście nie zachwyciło, to jednak można zastanowić się nad jego sensownością i zapytać, czy aby tak nie jest w rzeczywistości?

Książkę gorąco polecam każdemu, kto lubi dobry kryminał, z akcją w tle i pobocznymi, niezbyt rozbudowanymi, wątkami pobocznymi. Zdecydowanie można wczuć się w postać, dowolną postać, przedstawioną przez autorkę. Mnie to zachęca. Zachęca na tyle, że już czekam na następną część, ponieważ "Perfekcjonista" to tylko początek tej ciekawej i tajemniczej serii, przedstawiające sprawy inspektorów szkockiej policji.

Zwykle podchodzę bardzo sceptycznie do kryminałów autorów, których nie znam. Jednak nie potrafiąc się oprzeć lekturze sięgnęłam po "Perfekcjonistę" i naprawdę bardzo cieszę się, że się przełamałam.

Zasłużenie ten debiut można uznać za bardzo udany. To, co najbardziej zwraca uwagę przy lekturze, a zarazem wyróżnia pozycję wśród innych tytułów tego gatunku, to pokazanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza i zdecydowanie dla mnie najważniejsza z całej sagi o Cottonie Malone. Także pierwsza spod ręki Berry'ego, którą przeczytałam. I to była ta część, która sprawiła, że do teraz nie przejdę obojętnie obok półki z nową książką autora.

"Dziedzictwo templariuszy" to ciekawa i może trochę kontrowersyjna o tajemnicy sprzed prawie dwóch tysięcy lat. Czemu kontrowersyjna? Dla mnie raczej alternatywna. Dlaczego ciekawa? Ponieważ bardzo umiejętnie zostaje nam przedstawiona postać głównego bohatera. Nie wiemy o nim prawie nic, a jak dowiadujemy się w każdej kolejnej części, Cotton skrywa jeszcze wiele tajemnic. Delikatnie poruszone wątki byłego agenta, wprowadzenie wielu ciekawych postaci, które zmieniają nie tylko głównego bohatera, ale także bieg historii.

"Dziedzictwo templariuszy". Tajemnica chroniona przez wieki. Czy podstawa jednej z najsilniejszych religii świata może zostać zachwiana przez garstkę ludzi, których do celu wiodą różnorodne cele. Sława, pieniądze, wiedza, prawda. Ile postaci, tyle powodów.

Wszyscy wiemy, że Steve Berry jest mistrzem w przeplataniu fikcji z prawdą, a robi to w tak perfekcyjny sposób, że w pewnym momencie czytelnik zastanawia się "a jeśli...?".

Cała seria idealna jest dla osób lubiących zarówno trochę akcji, zagadek oraz historii. A dla tych, którzy krytykują (w tym przypadku negatywnie, bo krytyka to po prostu ocena) naginanie faktów historycznych, by napisać książkę... polecam akurat tę część. Bardzo ciekawie przedstawiony rynek książek historycznych fabularyzowanych.

Pierwsza i zdecydowanie dla mnie najważniejsza z całej sagi o Cottonie Malone. Także pierwsza spod ręki Berry'ego, którą przeczytałam. I to była ta część, która sprawiła, że do teraz nie przejdę obojętnie obok półki z nową książką autora.

"Dziedzictwo templariuszy" to ciekawa i może trochę kontrowersyjna o tajemnicy sprzed prawie dwóch tysięcy lat. Czemu kontrowersyjna?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wystawiając tylko 8 gwiazdek mam do siebie trochę żal. Pewnie przez to, że mam najnormalniej w świecie słabość do twórczości Berry'ego. Należy mu się chociażby za to, że właśnie ta część sprawiła, że ponownie sięgnęłam do początku całej serii o Cottonie Malone.

"Czternasta kolonia" to powrót Steve'a, może nie tego z "Dziedzictwa templariuszy", ale może z "Biblioteki Aleksandryjskiej" lub "Tajemnicy Grobowca". Lekkość pióra, nieskomplikowana (we wcześniejszych częściach Berry chyba się pogubił, a co za tym idzie, pogubić mógł się także czytelnik) fabuła i ciekawe zakończenie, mimo że przewidywalne, ale tu nie o zakończenie chodzi. Chyba jak każdy stały czytelnik pióra Berry'ego czytam całą serię dla Cottona i innych bohaterów, charakterystycznych, wyróżniających się. Wiadomo, że Cottone nie zginie, nie może, nie byłoby następnej książki. Jednak w jego życiu oraz w życiu reszty bohaterów dużo może się zmienić. A to wszystko narysowane wokół wielkiej historycznej tajemnicy. Tym razem z czasów zimnej wojny.
Jak (prawie) zawsze idealnie poprowadzone wytłumaczenie całej sytuacji, podwójna gra złych charakterów (chociaż i tak moim ulubieńcem w tej kwestii pozostanie Victor), a nawet te kilka mało możliwych sytuacji. Berry swoje książki potrafi napisać tak, że chce je się czytać ciągle od nowa. "Czternastą kolonię" przeczytałam w dwa dni, a to oznacza, że "stary" Berry powrócił.
Najlepszą informacją jest to, że kolejna część już w sprzedaży w USA... a pewnie za kilka miesięcy i u nas.
Takiego Berry'ego mogę czytać.

Wystawiając tylko 8 gwiazdek mam do siebie trochę żal. Pewnie przez to, że mam najnormalniej w świecie słabość do twórczości Berry'ego. Należy mu się chociażby za to, że właśnie ta część sprawiła, że ponownie sięgnęłam do początku całej serii o Cottonie Malone.

"Czternasta kolonia" to powrót Steve'a, może nie tego z "Dziedzictwa templariuszy", ale może z "Biblioteki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W liceum nigdy nie byłam ulubienicą polonistki. Dawałam radę, mimo że rzadko rozumiałam te wszystkie wiersze, metafory, etc. Może i dla niektórych jestem ignorantką, ale ja po prostu wolałam informatykę. Broniewskiego w szkole nie miałam. Ale po lekturze tej książki uważam, że to bardzo dobrze. Znając cokolwiek o życiu Broniewskiego nie byłabym chyba w stanie tak przeżyć jego historii, jak to właśnie miało miejsce jeszcze niedawno. Czytając te zaledwie 400 stron przeżyłam chyba wszystkie możliwe nastroje, od gniewu i złości na poetę (do tego stopnia, że odłożyłam książkę), przez śmiech, aż po szczere łzy smutku. Nie patrzyłam na Broniewskiego jak na poetę, ale jak na człowieka, który w życiu zawsze miał pod górkę, a jednocześnie przechodził je z uśmiechem na ustach - przynajmniej wtedy, kiedy mógł. Ta historia, ten poeta, to życie człowieka to tak naprawdę to, co sprawiło, że tą książkę można przeczytać. Mimo nie zawsze spójnego chronologicznie przebiegu wydarzeń, mimo chaosu, który ostatecznie okazuje się być kwintesencją Broniewskiego. I nawet mimo tego wkurzenia na lekkość bytu młodego poety/żołnierza. Postać urzeka w każdej formie, a ciekawa konstrukcja książki - wykorzystanie wierszy, cytatów Broniewskiego, wspomnień samego bohatera oraz jego bliskich - sprawia, że małe niedociągnięcia przechodzą prawie niezauważalnie. Warto przeczytać dla tych żartów, dla śmiechu, dla wódki, miłości i tych łez smutku.

W liceum nigdy nie byłam ulubienicą polonistki. Dawałam radę, mimo że rzadko rozumiałam te wszystkie wiersze, metafory, etc. Może i dla niektórych jestem ignorantką, ale ja po prostu wolałam informatykę. Broniewskiego w szkole nie miałam. Ale po lekturze tej książki uważam, że to bardzo dobrze. Znając cokolwiek o życiu Broniewskiego nie byłabym chyba w stanie tak przeżyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza książka Katarzyny Bondy, po którą sięgnęłam. I nie żałuję ani trochę, teraz cała półka to książki właśnie tej autorki. Z niecierpliwością czekam na następne.
Opinię o "Sprawie Niny Frank" piszę długo po jej przeczytaniu, ale cała konstrukcja akcji, niuanse, szczegóły... sam pomysł, bardzo trafił w moje gusta czytelnicze. Zawsze byłam wielką fanką kryminałów, nie tylko w formie papierowej, jednak po długim czasie, a dokładnie przy książkach Jo Nesbo odkryłam, że już nie cieszą mnie tak bardzo jak kiedyś. To właśnie pozycja od Katarzyny Bondy, dokładnie "Sprawa Niny Frank" zmieniła to podejście. To był naprawdę udany powrót do tego gatunku.
"Sprawa Niny Frank" to przeciętna historia napisana w nieprzeciętny sposób. Każda strona, każde zdanie sprawia, że chce się czytać dalej. Na tyle, żeby sięgnąć po następne książki. Styl Katarzyny Bondy, zaraz tak swobodny dla mnie i tak przemyślany sprawia, że nie mogę odłożyć książki, póki nie przekonam się, że dobrze typowałam mordercę. Niektórzy powiedzą, że to nie dobrze, że można się domyślić, kto zabił. Może i tak jest.. Ale u Bondy ma się wrażenie, że odkrywa się tę tajemnicę razem z bohaterem, a nie przed nim.
Jedyny zarzut (i chyba z tego powodu brakuje jeszcze jednej gwiazdki) mam do zakończenia. Nie chcąc spoilerować, każdy powinien sam zastanowić się właśnie nad nim.

Pierwsza książka Katarzyny Bondy, po którą sięgnęłam. I nie żałuję ani trochę, teraz cała półka to książki właśnie tej autorki. Z niecierpliwością czekam na następne.
Opinię o "Sprawie Niny Frank" piszę długo po jej przeczytaniu, ale cała konstrukcja akcji, niuanse, szczegóły... sam pomysł, bardzo trafił w moje gusta czytelnicze. Zawsze byłam wielką fanką kryminałów, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę wciągająca, książka "pochłonięta" w jeden wieczór. Naprawdę dobry wstęp do całej serii.

Naprawdę wciągająca, książka "pochłonięta" w jeden wieczór. Naprawdę dobry wstęp do całej serii.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety nie mój klimat, bardzo chaotyczna akcja. Mieszkaniec Łodzi na pewno nie miałby takiego problemu w wyobrażeniu sobie wszystkich wydarzeń, ja niestety miałam, może stąd taka trudność w przyswojeniu tej części.

Niestety nie mój klimat, bardzo chaotyczna akcja. Mieszkaniec Łodzi na pewno nie miałby takiego problemu w wyobrażeniu sobie wszystkich wydarzeń, ja niestety miałam, może stąd taka trudność w przyswojeniu tej części.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie tak porywająca jak pierwsza część. Hajnówka, mimo tak mrocznego opisu, wydaje się urokliwym i tajemniczym miejscem, które chce się odwiedzić i poznać. Niestety w serii tendencja spadkowa, jeśli chodzi o poziom lektury, chociaż i tak sięgnę po resztę części.

Nie tak porywająca jak pierwsza część. Hajnówka, mimo tak mrocznego opisu, wydaje się urokliwym i tajemniczym miejscem, które chce się odwiedzić i poznać. Niestety w serii tendencja spadkowa, jeśli chodzi o poziom lektury, chociaż i tak sięgnę po resztę części.

Pokaż mimo to