-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2013-10-20
2013-11-01
2013-11-06
Jest to absolutnie najlepsza książka jaką kiedykolwiek przeczytałam. W pełni absorbuje czytelnika i sprawia, że można zniknąć na kilka dobrych godzin. Mnie osobiście urzekł klimat wiktoriańskiej Anglii, w wszyscy bohaterowi są niezwykle plastyczni i wyraziści.
Ja przeczytałam "Mechanicznego księcia" dwa razy i za drugim razem znów podobała mi się w takim samym stopniu.
Jest to absolutnie najlepsza książka jaką kiedykolwiek przeczytałam. W pełni absorbuje czytelnika i sprawia, że można zniknąć na kilka dobrych godzin. Mnie osobiście urzekł klimat wiktoriańskiej Anglii, w wszyscy bohaterowi są niezwykle plastyczni i wyraziści.
Ja przeczytałam "Mechanicznego księcia" dwa razy i za drugim razem znów podobała mi się w takim samym stopniu.
2013-08-30
2013-12-30
Dziwna i żałosna. Nic innego nie można napisać o tej książce. Żałuję, że wypożyczyłam ja z biblioteki, ale opis na okładce sugerował wciągającą historię. Wampir, upadły anioł, coś nowego? - pomyślałam. Myliłam się w swoich domysłach. 'Wieczni wygnańcy" to kolejna książka o tzw. "niczym". Autorka starała się usilnie napisać powieść, ale coś jej nie wyszło. W zamian czytelnik otrzymuje garść pseudoromantycznych bzdur. Jak już wcześniej ktoś napisał: "Zmierzch" już był lepszy.
Zachariasz był dla mnie irytujący i prymitywny w swoich wypowiedziach. Widać, że Smith chciała wykreować zabawną postać, ale niestety ta kreacja jakoś mnie nie porusza. Jednak miała ciekawy pomysł na Mirandę, chociaż dziewczyna pozostał bezbarwna i brakowało jej charakteru. Ciężko mi było wyobrazić ją sobie, bo teksty o jej koloru oczu nie były zbyt wyszukane, a człowiek(w tym przypadku wampir) z samych oczu się nie składa.
Także temat upadłych aniołów i zmiennokształtnych został potraktowany bardzo ogólnikowo, choć społeczność wiecznych został dość interesująco ukazana.
Uważam, że opis miłości Mirandy i Zachariasz na okładce książki jest zwykłym eufemizmem. Anioł wciąż deklaruje swoje uczucia do wampirzycy, a ona wydaje się obojętna, jakaś mało energiczna. Liczyłam na bardziej emocjonalne reakcje z jej strony.
Po mimo to, że książka ma wiele wad, to autorka ma kilka swoich "momentów". Jest ich jednak zdecydowanie zbyta mało aby stworzyć powieść.
Jestem też lekko zdegustowana akcją książki, jeżeli możemy nazwać akcją wydarzeń nie mających logicznego znaczenia. Nie ma dokładnie podanych przyczyna różnych epizodów lub są ona niekompletne albo sentymentalne tj. zakończenie.
Podsumowując moja "małą tyradę" książka wyżej opisywana nie jest warta czytania. Lepiej ją sobie podarować i nie być upartym jak ja w brnięciu przez bzdury do końca. Mam ochotę wymazać "Wiecznych wygnańców" z mojej pamięci. Z reguły lubię paranormal romance, ale ten tytuł ma tylko ładną nazwę i nie niesie głębszego przekazu.
Dziwna i żałosna. Nic innego nie można napisać o tej książce. Żałuję, że wypożyczyłam ja z biblioteki, ale opis na okładce sugerował wciągającą historię. Wampir, upadły anioł, coś nowego? - pomyślałam. Myliłam się w swoich domysłach. 'Wieczni wygnańcy" to kolejna książka o tzw. "niczym". Autorka starała się usilnie napisać powieść, ale coś jej nie wyszło. W zamian czytelnik...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-28
Zanim zaczęłam czytać "Zaginiony symbol" oczywiście spojrzałam na komentarze do książki. Zdziwiła mnie taka ilość niepochlebnych opinii. Zawsze wydawało mi się, że powieści Dana Browna są na dobrym poziomie, choć nigdy wcześniej ich nie czytałam. To dzięki mojej koleżance z klasy, która pożyczyła mi "Zaginiony symbol" na święta, miałam szansę zobaczyć jak pisze D. Brown. Jednak po spojrzeniu na oceny zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle rozpoczynać lekturę. Jednak zdecydowałam się i ...nie pożałowałam.
Głównym bohaterem jest Robert Langdon - wykładowca na Harvardzie, który zajmuje się mistycyzmem i symbolami. Mężczyzna około czterdziestki, dość specyficzny, ale mnie najbardziej w jego kreacji zaskoczył zegarek na rękę z Myszką Miki(tak, potencjalny czytelniku mojego komentarza, nie przywidziało ci się :)). Profesor zostaje poproszony telefonicznie przez asystenta swojego przyjaciela Petera Solomona, aby wygłosił przemówienie w Kapitolu w Waszyngtonie. Langdon nie zastanawiając się dłużej wsiada w samolot i leci do stolicy. Jak nie napisałam wcześniej przyjaciel Roberta jest masonem, co jest nie bez znaczenia dla dalszej części książki, bo to właśnie wokół tego bractwa będzie skupiona cała uwaga. Na miejscu(w Waszyngtonie) okazuje się, że nie ma żadnego zebrania, a na środku sali tuz pod "Apoteozą Waszyngtona" znajduje się dłoń ... Petera z wytatuowanymi znakami masońskimi. Dłoń wskazuje "do góry" i stanowi zaproszeni dla Langdona do poznania tajemnej wiedzy. Wkrótce pojawia się CIA i sprawy się komplikują. Jak Langdon ma pomóc przyjacielowi? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim bractwo masonów?
Książka podobała mi się z tego względu, że mogła spojrzeć zupełnie inaczej na masonerię. W "Zaginionym symbolu" nie są oni przedstawieni jako ludzie jednoznacznie źli. Przecież Peter nie był złym człowiekiem. To jego porwano, a przy okazji martwił się o Robert i ukochaną siostrę. Zawsze też myślała, że masoni oddają kult diabłu czy coś w tym guście, ale oni mogą być wyznawcami różnych religii.
Po drugi w książce występuje wiele nawiązań do dzieł literackich, a tym samym umożliwia to zaangażowanie się czytelnika w lekturę. Ja w każdym razie dowiedział się kilku ciekawych faktów.
Po trzecie widać, że autor ma talent do tworzenia niesamowitych zagadek, a postacie stworzone przez niego są innego od siebie i nie są oparte na nudnym schemacie. Widać, że są dopracowane i zapadają w pamięć. Mnie najbardziej zadziwił i jednocześnie zszokował Mal'ahl. Nie spodziewałam się, że okaże się on synem Petera, a ostatnie 30/40 stron czytałam z zapartym tchem.
Podsumowując, na ten czas nie zgodzę się z twierdzeniem, że zaginiony symbol to fatalne książka. Możliwe, że moje zadania wynika w dużej mierze z nieznajomości wcześniejszych dzieł Dana Browna i po przeczytaniu jego kolejnych powieści zmienię zdanie. Nie mniej jednak sięgnę po jego poprzednie i następne tytuły.
Zanim zaczęłam czytać "Zaginiony symbol" oczywiście spojrzałam na komentarze do książki. Zdziwiła mnie taka ilość niepochlebnych opinii. Zawsze wydawało mi się, że powieści Dana Browna są na dobrym poziomie, choć nigdy wcześniej ich nie czytałam. To dzięki mojej koleżance z klasy, która pożyczyła mi "Zaginiony symbol" na święta, miałam szansę zobaczyć jak pisze D. Brown....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-26
2013-12-24
Jeżeli ktoś nie ma oporów przed czytaniem książek mających ponad 600 stron, lubi fantasy i dobra rozrywkę, to "Kapłanka w bieli" jest dla niego stworzona.
W swojej kolejnej powieści Trudi Canavan wykreowała świat pełen magii tj. w Trylogii Czarnego Maga, ale wydarzenia dzieją się w głównej mierze na tle religijnym. Właśnie to odróżnia "Erę Pięciorga" od pozostałych dzieł. Zmagania z poganami pod pewnym względem przypominały mi średniowieczne misje chrystianizacyjne i próby narzucenia "prawdziwej" wiary innym ludom. Oczywiście oprócz problemu dyskryminacji w społeczeństwie (tkaczy snów) z powodu odmiennych kultów, wojny z tajemniczymi pentadrianami oraz próbami zjednoczenia Ithani Północnej pojawiają się także wątki osobiste. Mnie bardziej zaciekawiły losy długowiecznej czarownicy Emerahl, która w postaci ladacznicy ukrywa się w zamtuzie przed cyrkliańskimi kapłanami. Kobieta zaprzyjaźnia się także z innymi dziewczynami i mimo początkowej obojętności dla nich pod koniec widoczna jest jej szczera troska o nie. Motyw nieszczęśliwej miłości jest już tak "oklepany", że średnio wzruszył mnie spisany na straty romans Aurayi - Białe(najwyższej kapłanki cyrklian) i Leiarda(tkacza snów którym społeczeństwo pogardza). Jednak mimo niechęci do zbytniego idealizowania uczuć i teatralizacji szczerze kibicowałam tej dwójce, chociaż wiedział, że ten związek jest spisany na straty.
Jeszcze na koniec muszę poruszyć wątek opisu starcia wojsk pentadrian i cyrklian. Uważam, że zostało ono potraktowane pobieżnie i w takich scenach zawsze spodziewam się większej dynamiki i dużej liczby szczegółów. Nie umniejszam autorce, bo bitwa była dobrze opisana, ale mi czego w niej brakowało i dlatego nie jestem w pełni zadowolona.
Muszę jeszcze napisać, że czasami czytelnika mogą znudzić za bardzo przedłużane, nużące i pozbawione "energii" fragmenty. Nie jest po powieść dla ludzi niecierpliwych, ale uważam, że warta przeczytania.
Jeżeli ktoś nie ma oporów przed czytaniem książek mających ponad 600 stron, lubi fantasy i dobra rozrywkę, to "Kapłanka w bieli" jest dla niego stworzona.
W swojej kolejnej powieści Trudi Canavan wykreowała świat pełen magii tj. w Trylogii Czarnego Maga, ale wydarzenia dzieją się w głównej mierze na tle religijnym. Właśnie to odróżnia "Erę Pięciorga" od pozostałych dzieł....
2013-12-16
2013-12-09
Kompletnie nie mogłam zebrać myśli po przeczytaniu tej książki. Czułam jakąś przedziwna mieszankę obrzydzenia, zaskoczenia i współczucia. Nie spodziewałam się tak dziwnego, ale też oryginalnego zakończenia. Roboty, orangutany. Pewne jakby mi ktoś powiedział jak "Genezis" się skończy nie uwierzyłabym.
Książka ja jest napisana w bardzo przemyślany sposób. Pomimo podziału na "role" można ja bardzo dobrze zrozumieć. Bohaterka snuje niezwykłe opowieści o dawnej Republice i Adamie Forde - bohaterze narodowym . Dzięki tym wypowiedziom dowiadujemy się wiele o tamtym świecie, ale tez o samej Anaksymandrze - głównej bohaterce.
"Genezis" warto przeczytać, choćby dlatego, aby mieć inne spojrzenie na otaczający nas świat i ludzi. Docenić to co mamy i dowiedzieć się czym jest poświęcenia. :)
Kompletnie nie mogłam zebrać myśli po przeczytaniu tej książki. Czułam jakąś przedziwna mieszankę obrzydzenia, zaskoczenia i współczucia. Nie spodziewałam się tak dziwnego, ale też oryginalnego zakończenia. Roboty, orangutany. Pewne jakby mi ktoś powiedział jak "Genezis" się skończy nie uwierzyłabym.
Książka ja jest napisana w bardzo przemyślany sposób. Pomimo podziału na...
2013-12-08
"Okruch śmierci" to dopiero druga książka Kathy Reichs jaką czytałam. Po pierwszej bardzo polubiłam autorka, ale teraz niezaprzeczalnie jestem jej fanką. Zdecydowanie przypadł mi do gustu klimat książki oraz lekki i zabawny język. Mimo poważnych problemów bohaterów znalazło się miejsce na żarty.
Niewątpliwie książka jest niezwykle zaskakująca. Pomysł morderstw za pomocą drutu dla pozyskania organów z pewnością budził odrazę w czytelniku, co uważam za słuszny zabieg, gdyż to nadaje thrillerowi autentyczności. Świadczy to też o dużej wyobraźni K.Reichs.
Główna bohaterka także przypadła mi do gustu m.in. ze względu na swój upór i czasami cięte komentarze.
Polecam każdemu, kto lubi trupy, kości i skrajne emocje. :)
"Okruch śmierci" to dopiero druga książka Kathy Reichs jaką czytałam. Po pierwszej bardzo polubiłam autorka, ale teraz niezaprzeczalnie jestem jej fanką. Zdecydowanie przypadł mi do gustu klimat książki oraz lekki i zabawny język. Mimo poważnych problemów bohaterów znalazło się miejsce na żarty.
Niewątpliwie książka jest niezwykle zaskakująca. Pomysł morderstw za pomocą...
2013-12-02
"I nie było już nikogo" to absolutnie najlepszy kryminał Agaty Christie jaki czytałam do tej pory.
Szczególnie zainteresowała mnie sprawa tajemniczego właściciela Wyspy Żołnierzyków, a także dziecięcy wierszyk związany z morderstwami. Każdą śmierć doskonale obrazowały kolejne strofy rymowanki. Interesujący był fakt, że wraz z kolejnymi ofiarami zawężał się krąg podejrzanych i tym samym wywoływało to duże napięcie w czytelniku. Ja nie mogła się doczekać zakończenia i czytał niezwykle szybko. Książka nie jest gruba i można ją wprost pochłonąć z ciekawości dosłownie w jeden wieczór.
Pomysł z listem w butelce w zakończeniu był moim zdaniem świetny. Oczywiście nie spodziewałam się, że człowiek który pozornie powinien działać z ramienia prawa okaże się skrytobójcą atakującym z ukrycia w imię własnych chorych celów i ambicji. Mimo, że każda z dziesięciu osób na wyspie popełniła morderstwo czynem niewybaczalnym jest ukaranie w krwawy sposób ich wszystkich. Książka wzbudza różne emocje. Ciekawość, ale tez i obrzydzeni w stosunku do ohydnych oraz jednocześnie precyzyjnie przemyślanych zbrodni.
Nie muszą już chyba pisać, że "I nie było już nikogo" to kryminał godny polecenia. Należy go obowiązkowo przeczytać. :)
"I nie było już nikogo" to absolutnie najlepszy kryminał Agaty Christie jaki czytałam do tej pory.
Szczególnie zainteresowała mnie sprawa tajemniczego właściciela Wyspy Żołnierzyków, a także dziecięcy wierszyk związany z morderstwami. Każdą śmierć doskonale obrazowały kolejne strofy rymowanki. Interesujący był fakt, że wraz z kolejnymi ofiarami zawężał się krąg podejrzanych...
2013-11-30
2013-11-24
2013-11-16
2013-11-15
"Śmiertelne decyzje" to pierwsza książka Kathy Reichs jaką przeczytałam i myślę, że nie ostatnia. Fabuła ciekawie poprowadzona, chociaż spodziewałam się więcej antropologii. W tej jednej kwestii książka nie sprostała moim oczekiwaniom. Czasem także raziły mnie pewne wyrażenia, ale może to wina przekładu. Ogólnie rzecz biorąc, polecam. :)
"Śmiertelne decyzje" to pierwsza książka Kathy Reichs jaką przeczytałam i myślę, że nie ostatnia. Fabuła ciekawie poprowadzona, chociaż spodziewałam się więcej antropologii. W tej jednej kwestii książka nie sprostała moim oczekiwaniom. Czasem także raziły mnie pewne wyrażenia, ale może to wina przekładu. Ogólnie rzecz biorąc, polecam. :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-27
2013-10-24
2013-10-15
2013-10-12
"Eonę" przeczytałam dwa razy i dwa razy bardzo mocno ja przeżyłam. Emocje związane z niezwykłym życiem głównej bohaterki towarzyszyły mi na każdym kroku, przez cały czas przygody z ta książką. Eona-główna bohaterka jest moja ulubioną postacią i głęboko zapadła mi w serce. Podobała mi się ona szczególnie, gdyż Alison Goodman bynajmniej jej nie wyidealizowała, lecz sprawiła, że dziewczyna zachowuje się "po ludzku" i potrafi dostrzegać błędy. Staje przed trudnymi decyzjami - wybrać miłość Kyga, czy moc Lorda Ido? A może postąpić zgodnie z wolą przodkini Kinry? Na swojej drodze do wyzwolenia smoków przeżył wiele chwil słabości. Mnie osobiście oczarowało to, że udało się Eonie doprowadzić do końca wszystkie sprawy, a jej losy potoczyły się, kierując ją w stronę szczęścia i miłości. Czy dobre zakończenie oznacza, że historia jest cukierkowa? Absolutnie nie! W książce jest wiele przerażających momentów, jest też kilka zabawnych oraz wzruszających scen. Ja niejednokrotnie płakałam, a po chwili śmiałam się do rozpuku.
Osobiście, we mnie bardzo uderzyła śmierć Ryka, bo uważała go za człowieka honoru, pełnego godności i odwagi. Szkoda mi lady Deli, gdyż bardzo go kochała. Podziwiam ją za to, że szybko otrząsnęła się z emocji po śmierci ukochanego i ruszyła do walki o dobro Imperium.
"EONA. Ostatni lord Smocze Oko" zrobiła na mnie duże wrażenie, także z powodu świetnie wykreowanego przez autorkę świata. W opisach nie pominięto ważnych szczegółów, a plastyczne i dynamiczne wizerunki niebiańskich smoków wyryły mi się głęboko w pamięci. Książce nie mam nic do zarzucenia i zapamiętam ją na długi czas. Uważam, że warto ją przeczytać. Tytuł nie wieje nudą, działa na dotychczasowo przeczytaną literaturę i daje dużo do myślenia. POLECAM!!! :-)
"Eonę" przeczytałam dwa razy i dwa razy bardzo mocno ja przeżyłam. Emocje związane z niezwykłym życiem głównej bohaterki towarzyszyły mi na każdym kroku, przez cały czas przygody z ta książką. Eona-główna bohaterka jest moja ulubioną postacią i głęboko zapadła mi w serce. Podobała mi się ona szczególnie, gdyż Alison Goodman bynajmniej jej nie wyidealizowała, lecz sprawiła,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to