-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-11-01
2023-11-30
2023-12-29
2024-01-26
2024-03-11
2024-05-22
Adam Przechrzta przyzwyczaił mnie do historii alternatywnej a tym razem wrzucił mnie w urban fantasy. Czy udało mu się mnie zaskoczyć? Owszem. Czy bawiłam się wybornie? Jak najbardziej. Czy czuję niedosyt? Tak jest! Ale w tym pozytywnym sensie bo książka nagle mi się skończyła i miałam lekkie wtf, że to już? :O
"Antykwariat pod Salamandrą" otwiera nową trylogię pełną magii i niebezpieczeństw. Tym razem autor przenosi nas do Zielonej Góry i jej magicznego odpowiednika, ukrytego przed normalsami. Przedstawiony świat jest barwny i bardzo bogaty a czytając książkę nawet nie musiałam wyszukiwać danych miejsc w google grafice bo z łatwością mogłam je sobie wyobrazić. Nabrałam też ochoty na odwiedzenie Zielonej Góry i sprawdzenie czy rzeczywiście ta nasza jest warta zobaczenia.
Całkiem nieźle Przechrzcie udali się także bohaterowie. No, może oprócz Fran, ale to zaraz. Janusz, główna postać książki, żyje sobie jako normalny człowiek, antykwariusz, jednak ze świadomością, że ten drugi, magiczny świat istnieje. Jednak spokojne życie to nie jest coś, co jest mu pisane i musi przejąć obowiązki w magicznym świecie i objąć pieczę nad magicznymi obywatelami Zielonej Góry. A to nie jest praca miła, przyjemna i bezpieczna. Ma przy sobie nie tylko lojalnych współpracowników i przyjaciół, ale przede wszystkim śmiertelnych wrogów.
Postacie nie są płaskie (w większości), mają różne oblicza i swoje cele. Gdy zachodzi taka potrzeba stają odważnie do walki i nie boją się przelać swojej krwi dla większego dobra. Oczywiście ten świat obfituje również w zdrajców, tchórzy i ludzi, którzy dbają tylko o swoje interesy. Przyczepię się trochę do postaci kobiecych, które w większości wypadają nijako (z kilkoma wyjątkami) i przede wszystkim do Franciszki "Fran" Kunickiej, zielonogórskiej policjantki, która jest chyba najbardziej płaską i pozbawioną charakteru postacią w tej historii. Nie wiem co ona tu w ogóle robi, ale moim zdaniem jest bardzo słabo napisana i trochę liczę na to, że w kolejnych tomach jej postać nabierze głębi. Bo w tym jest kiepściutko.
Na plus oczywiście sama Zielona Góra, jedna i druga, Głęboki Świat (ten magiczny), sama magia i klimat. Jeszcze większy plus to umiejscowienie dużej części akcji w antykwariacie, a moje serduszko lubujące się w starociach bardzo to docenia. Jest też dużo przygód, wiele spraw do rozwiązania, które były ciekawe i pokazywały szerzej ten świat. Książkę czytało mi się ekspresowo i gdyby nie to, że niestety muszę chodzić do pracy bo lubię mieć pieniążki, to skończyłabym ją w kilka godzin ;) Podsumowując: na kolejne tomy czekam bardzo. BARDZO
Adam Przechrzta przyzwyczaił mnie do historii alternatywnej a tym razem wrzucił mnie w urban fantasy. Czy udało mu się mnie zaskoczyć? Owszem. Czy bawiłam się wybornie? Jak najbardziej. Czy czuję niedosyt? Tak jest! Ale w tym pozytywnym sensie bo książka nagle mi się skończyła i miałam lekkie wtf, że to już? :O
"Antykwariat pod Salamandrą" otwiera nową trylogię pełną magii...
2024-05-15
Pilipiuk to Pilipiuk, nie potrafię obiektywnie ocenić jego książek bo za bardzo je lubię. ACZKOLWIEK w tym zbiorze czuję lekki spadek formy autora i lekki niedosyt. Chciałam czegoś więcej.
Pilipiuk to Pilipiuk, nie potrafię obiektywnie ocenić jego książek bo za bardzo je lubię. ACZKOLWIEK w tym zbiorze czuję lekki spadek formy autora i lekki niedosyt. Chciałam czegoś więcej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-11
Debiutancka powieść Andrzeja Pupina miała ogromną szansę stac się pozycją 10/10. Czemu finalnie wystawiłam jej wciąż wysoką, jednak niższą ocenę?
W tej książce jest wiele elementów, które w literaturze uwielbiam: historia alternatywna (pozdro panowie Pilipiuk i Przechrzta), kryminał noir, międzywojnie, ciężki i przytłaczający klimat.
Wiele rzeczy poszło tu znakomicie. Andrzej Pupin stworzył rewelacyjny świat, w którym ludzkość przeżywszy niejedną wojnę musi zmierzyć się z czymś większym, z czymś co wykracza poza wyobraźnię i najgorszy horror, jaki można sobie wyobrazić. Musi zmierzyć się z Ciemnością. Mówi się, że gdy zapada noc, budzą się koszmary. W "Szeptach ciemności" nocą pojawiają się te najgorsze a ludzie wyczekują pierwszych promieni porannego słońca. Tu nie ma blasku gwiazd i światła księżyca. Tu nocą jest ciemność czarniejsza od najczarniejszej czerni. Tu każdy przed nadejściem zmroku stara się znaleźć bezpieczną i przede wszystkim oświetloną przystań.
W tej oto Warszawie w okresie międzywojennym żyje Jerzy Kowalski. Weteran wojenny a obecnie prywatny detektyw nie stroniący od napojów wysokoprocentowych. Człowiek, który nie ma jeszcze czterech krzyżyków na karku ale za to doświadczenie życiowe większe niż niejeden dziewięćdziesięciolatek. A ponadto jest jednym z Innych. Ludzi, którzy potrafią przeżyć w Ciemności. Zostaje on wplątany w dwie poważne sprawy, które mogą zaważyć nie tylko na jego przyszłej karierze, ale również na życiu, a dochodzenie zaprowadzi go w najmroczniejsze i najbardziej perwersyjne zakamarki ludzkiej duszy.
Książka jest mroczna nie tylko przez wszechobecną Ciemność. Jej mrok wynika głównie z ukazania przedstawionego świata: brudnego, niebezpiecznego, w którym ludzkie życie jest niczym a możni i bogaci z torturowania słabszych uczynili sobie sport i rozrywkę. To świat pełen tajemnic i niewyobrażalnego cierpienia. Andrzej Pupin stworzył Warszawę lat 20. nie gorzej od Marka Krajewskiego, który pokazał czytelnikom Breslau od tej najgorszej strony.
Autor fantastycznie nakreślił nie tylko świat, ale i bohaterów. Główna postać, czyli Jerzy, jest detektywem z krwi i kości. Walczy ze swoimi demonami, jest nieprzewidywalny i często pokazuje się od najgorszej strony. Jednak mimo to jest honorowy i rusza go cierpienie innych. Dąży za wszelką cenę do prawdy, nawet kosztem swojego zdrowia i życia. Postacie poboczne są równie ciekawe i barwne.
Jednak nie wszystkie i tu właśnie dochodzimy do powodu mojej niższej oceny dla tej książki. A są to postacie kobiece. I sposób ich opisania. Wszystkie są opisane na jedno kopyto i dla mnie niczym się nie wyróżniają. Są papierowe i mają może po jednej cesze. Z żadną z nich bym sie nie polubiła i żadnej bym nie współczuła. Postacie kobiece, a było ich kilka, zlewały mi się w jedno. Do tego te ich cechy ograniczały się głównie to wyglądu zewnętrznego, który koncentrował się zazwyczaj na podkreślaniu cycków i dupy.
Mam jednak nadzieję, że autor w kolejnych swoich powieściach inaczej podejdzie do tematu i uczyni postacie kobiece ciekawsze. Bo w samej historii jest ogromny potencjał. Czekam na dalsze tomy i na pewno kiedyś wrócę i do tej hostorii :)
Debiutancka powieść Andrzeja Pupina miała ogromną szansę stac się pozycją 10/10. Czemu finalnie wystawiłam jej wciąż wysoką, jednak niższą ocenę?
W tej książce jest wiele elementów, które w literaturze uwielbiam: historia alternatywna (pozdro panowie Pilipiuk i Przechrzta), kryminał noir, międzywojnie, ciężki i przytłaczający klimat.
Wiele rzeczy poszło tu znakomicie....
2024-05-05
Proszę mnie nie pytać o opinię na temat opowiadań Pilipiuka gdyż jestem w tym bardzo nieobiektywna. Lubię wszystkie, przeczytałam wszystkie na raz, tyle w temacie :)
Proszę mnie nie pytać o opinię na temat opowiadań Pilipiuka gdyż jestem w tym bardzo nieobiektywna. Lubię wszystkie, przeczytałam wszystkie na raz, tyle w temacie :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Motyw wybrańca jest bardzo często obecny w fantastyce. Powiem więcej, często jest to też motyw oklepany i nie wnoszący nic nowego. A co by było gdyby nasz wybraniec zginął na samym początku książki? Tak właśnie postąpiła ze swoim bohaterem Kel Kade w jej najnowszej książce.
Bardzo lubię "Kroniki mroku" tej autorki, dlatego też czekałam na tę i sięgnęłam po nią zaraz po premierze. Znam już styl pisania Kel Kade, dlatego tu obyło się bez zaskoczeń. Jest lekko, przyjemnie, a przez fabułę się płynie i nawet nie zauważa kiedy następuje koniec książki.
Mimo innej tematyki, to konstrukcja "Losu pokonanych" jest dosyć podobna do pierwszego tomu o Rezkinie. Mamy tajemniczy prolog, który zostawia nas z wieloma pytaniami. Dalej poznajemy główne postacie, a Aaslo przechodzi podobną drogę co Rezkin: od odludka, który jest nieprzystosowany do społeczeństwa mimo posiadania rozległej wiedzy na wiele tematów do człowieka, który zyskuje szacunek wśród różnych ludzi i zyskuje ich dla swojej sprawy. Tu również główny bohater przechodzi swego rodzaju przemianę i odhacza kolejne misje wymagające specjalnych umiejętności.
Ten zabieg, który zastosowała autorka w obu tych książkach może odrzucić sporo osób. Na pewno wiele stwierdzi, że czytają kolejną taką samą książkę. I nie będą się w tym również mylić. Jednak sporo osób, w tym ja, będzie sie na niej świetnie bawić i nie będzie zwracać uwagi na te wszystkie rzeczy, które opisałam wyżej.
Jednak to, co mi najbardziej przeszkadzało to kreacja postaci kobiecych. Polubiłam jedynie Myropę, reszta powiela błędy z poprzednich książek autorki. Większości z nich nie da sie lubić, a jedynie irytują swoim zachowaniem i postawą. Chyba najbardziej wkurwiająca jest magiczka/uzdrowicielka Teza. No nie polubiłabym się z typiarą. Na plus to wprowadzenie wątku bogów, którzy mają swoje interesy i aby je zrealizować, wykorzystują ludzi bez ich wiedzy.
Ogólnie z mojej strony polecanko. Bawiłam się świetnie podczas lektury, a samą książkę skończyłam na drugi dzień od rozpoczęcia. Mimo tych wad przytoczonych wyżej widzę w niej potencjał i jestem ciekawa jak dalej potoczy się fabuła bo Kade ma tu kilka świetnych pomysłów wartych rozwinięcia. Zatem mocno czekam na kolejny tom :)
Motyw wybrańca jest bardzo często obecny w fantastyce. Powiem więcej, często jest to też motyw oklepany i nie wnoszący nic nowego. A co by było gdyby nasz wybraniec zginął na samym początku książki? Tak właśnie postąpiła ze swoim bohaterem Kel Kade w jej najnowszej książce.
Bardzo lubię "Kroniki mroku" tej autorki, dlatego też czekałam na tę i sięgnęłam po nią zaraz po...
2024-04-20
2024-03-05
Podobnie jak w tomie pierwszym: dobra rozrywka, urocza, otulająca jak kocyk. Idealna na posiadówę w zimowy wieczór z kubkiem herbaty w ręce lub na spacer. Nie wymaga skupienia, jednak bawiłam się na niej świetnie. A i ja czasem potrzebuję takich cozy opowieści, które sprawią, że oderwę się od swoich problemów. Nie jest to książka wybitna, nie jest też przesadnie ambitna, jednak w 100% spełnia swój rozrywkowy obowiązek :)
Podobnie jak w tomie pierwszym: dobra rozrywka, urocza, otulająca jak kocyk. Idealna na posiadówę w zimowy wieczór z kubkiem herbaty w ręce lub na spacer. Nie wymaga skupienia, jednak bawiłam się na niej świetnie. A i ja czasem potrzebuję takich cozy opowieści, które sprawią, że oderwę się od swoich problemów. Nie jest to książka wybitna, nie jest też przesadnie ambitna,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-07
2024-03-23
2023-11-05
Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka mimo, że początkowo byłam sceptycznie nastawiona.
Przede wszystkim zyskuje ona na klimacie, który jest idealny na jesień właśnie. Mroczny, mglisty, gotycki. Świat przedstawiony jest niebezpieczny i brutalny. Obarczony klątwą, którą można przełamać ale wymaga ona ogromnego poświęcenia i przelania krwi.
I skoro przy krwi jesteśmy to również z nią związany jest poniekąd system magiczny tego świata. Dzieli się on na dwa rodzaje: magię dozwoloną, opartą na 12 rodzajach kart, oraz magię dziką i niedozwoloną, zwaną tu Infekcją, a której objawy są brutalnie tępione. Pomysł na ten system jest bardzo świeży i oryginalny, ale również bardzo klimatyczny.
Autorka ma ogromną wyobraźnię, co widać w tej powieści. Nie tylko magia przykuwa uwagę, ale również jej historia, kreacja świata a także same postacie i relacje między nimi. System polityczny opiera się na rodzinie panującej i podległym jej rodom. Zależności między nimi też są świetnie pokazane.
Ogromnym plusem jest również sam Koszmar i jego relacja z główną bohaterką. To z jej perspektywy poznajemy całą historię i tym samym jest nam ta relacja lepiej pokazana. Koszmar jest tworem tajemniczym, często sarkastycznym i mówiącym zagadkami. Lubi wtrącać swoje trzy grosze gdy nikt go o to nie prosi, a już na pewno gdy prosi go o to Elspeth, w której to głowie siedzi. Później z biegiem fabuły łatwo się domyślić kim on tak naprawdę jest, jednak nie psuje to zabawy. Ponadto autorka ma bardzo fajny i przyjemny styl pisania, bez dłużyzn i niepotrzebnych kwiecistych opisów. Przez całość się płynie, a częste gry słów nadają fabule pewnej głębi.
Skoro tyle mi się w tej książce podobało, to czemu nie daję jej wyższej oceny? Otóż muszę się do czegoś przyczepić i będzie to wątek romantyczny. Mimo, że na swój sposób uroczy to jednak jest zbyt szybko poprowadzony a bohaterowie zbyt szybko się w sobie zakochują. Lubię, gdy postacie mają czas na poznanie siebie nawzajem, gdy to uczucie ma szansę się rozwinąć. A tymczasem dostałam instant love bez większej głębi. Jednak gdy na to przymknie się oko i nie będzie się w ten wątek zagłębiać (mimo, że jest bardzo istotny) to przez książkę się płynie i nie chce od niej oderwać. Mam nadzieję, że drugi tom będzie szybko u nas wydany bo raz, że jestem bardzo ciekawa co dalej, a dwa sama historia ma ogromny potencjał :)
Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka mimo, że początkowo byłam sceptycznie nastawiona.
Przede wszystkim zyskuje ona na klimacie, który jest idealny na jesień właśnie. Mroczny, mglisty, gotycki. Świat przedstawiony jest niebezpieczny i brutalny. Obarczony klątwą, którą można przełamać ale wymaga ona ogromnego poświęcenia i przelania krwi.
I...
Zaczynając tę książkę nie spodziewałam się ani tego, że mnie wciągnie na maksa, ani tym bardziej tego, że będzie tak dobra. Z wydawnictwem We Need Ya nie jest mi ostatnio do końca po drodze zwłaszcza, że poszli w młodzieżówki i szczerze mówiąc kolejnej tego typu książki się spodziewałam. Nic bardziej mylnego.
"Cmentarz osobliwości" jest powieścią zdecydowanie dla starszych czytelników, dosyć mroczną i miejscami brutalną. Jednocześnie jednak daje dużo ciepełka i dobrej zabawy. Fabuła wciąga coraz bardziej z każdym rozdziałem. Do tego świat wykreowany przez autorkę jest niezwykle interesujący i barwny. Dużo wnoszą postacie i relacje między nimi. Wiele wnosi sam główny bohater, który jest typowym cwaniaczkiem, który myśli tylko o sobie. Z czasem jednak jego nastawienie do życia i otoczenie będzie musiało się diametralnie zmienić. Jednak największym plusem jest tutaj ponury klimat, który wręcz jest idealny na jesień, a już najbardziej na przełom października i listopada. Myślę, że z czasem ta książka znajdzie się na listach must read na Halloween <3
Zaczynając tę książkę nie spodziewałam się ani tego, że mnie wciągnie na maksa, ani tym bardziej tego, że będzie tak dobra. Z wydawnictwem We Need Ya nie jest mi ostatnio do końca po drodze zwłaszcza, że poszli w młodzieżówki i szczerze mówiąc kolejnej tego typu książki się spodziewałam. Nic bardziej mylnego.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Cmentarz osobliwości" jest powieścią zdecydowanie dla...