-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2017-07-21
2016-12-26
2016-12-24
2016-12-04
2016-11-21
2016-11-12
2016-10-08
2016-06-21
2016-06-25
2016-04-17
Jestem wkurzona!!!! nawet nie wiecie jak bardzo...ba chyba sama nie do końca zdaję sobie z tego sprawę. Ale jestem i to bardzo...nie przeczytałam do końca i nie zamierzam tego robić. Zostało mi może z 50-60 stron tego cudnie opasłego tomiszcza - trudno, trzeba będzie obejść się smakiem. Przez własną głupotę przejechałam się, ot tak dla zabawy, ciekawości, do tych stron których nie powinnam jeszcze widzieć i czytać, i niestety się stało. A że nie zgadzam się z zakończeniem - nie doczytam i basta. Niesamowite jest to, że miałam doła przez resztę dnia, zapieram się, że na kolejną ekranizację do kina nie wejdę i może...ktoś chciałby przygarnąć książkę? ;) A przecież literacko ta książka jest hmm...poprawna? Do Igrzysk Śmierci bardzo jej daleko pod każdym względem - języka, bohaterów, przede wszystkim zakończenia:/ - a cała intryga wieje totalną niedorzecznością, brakiem logiki - musimy być czyści genetycznie, bo inaczej będziemy robić złe rzeczy - wow! A mimo wszystko ma w sobie coś - dla mnie niestety głównie przez kinowe wersje, które odkryłam dla siebie jakiś miesiąc temu przy okazji premiery Wiernej. Początkowo buntowałam się, że z każdą kolejną częścią coraz bardziej odbiega od książkowego pierwowzoru, ale z drugiej strony kto by chciał oglądać przez dwie godziny ten genetyczny stek bzdur??? Dlatego mam nieśmiałą nadzieje, że za rok może i tym razem będzie mała "niespodzianka" w nagrodę za wytrwałość dla czytelników i kinowych "niezgodnomaniaków" zakończenie będzie...inne. Błagam !!!! w imię mojego zdrowia psychicznego (choć, która z nas nie chciałaby pocieszyć Cztery...hmmm??? ;) )
Jedno jest pewne, jeśli lubisz książkę, nie oglądaj filmu :), jeśli zaś spodobał Ci się film i chciałbyś sięgnąć po powieść - weź coś na uspokojenie, bo takiej symulacji możesz nie przejść!!! Ja tymczasem mam gorącą nadzieje, że wybudzę się z własnej i to co przeczytałam okaże się symulacyjnym strachem całkowicie do pokonania;)
Jestem wkurzona!!!! nawet nie wiecie jak bardzo...ba chyba sama nie do końca zdaję sobie z tego sprawę. Ale jestem i to bardzo...nie przeczytałam do końca i nie zamierzam tego robić. Zostało mi może z 50-60 stron tego cudnie opasłego tomiszcza - trudno, trzeba będzie obejść się smakiem. Przez własną głupotę przejechałam się, ot tak dla zabawy, ciekawości, do tych stron...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-20
2016-03-20
2016-01-19
2015-11-14
2015-12-31
Chyba wolałabym aby ta książka nigdy nie została napisana...choć nie powinnam tak sądzić, bo przecież wszystko co kiedyś powstało niesie za sobą jakąś wartość i jeśli nie ja, to ktoś inny będzie zauważy ją i doceni...
Nie wiem kiedy teraz sięgnę po jakąś książkę H.Jamesa, a plany co do tego miałam szczerze ambitne ;) Książka, choć niewielkich rozmiarów, zmęczyła mnie okrutnie. Fabuła lub raczej rys psychologiczny postaci jest łatwy do przewidzenia, postacie nakreślone schematycznie, próbują być jakieś i nawet może wielowymiarowe. Ale nic z tych rzeczy...Ciągła przepychanka, kto, przez kogo i u kogo i w jakiej sytuacji i co dalej z biedną Maisie, której nawet w tym gąszczu wszystkiego-niczego, nie sposób żałować.Nie potrafię wykrzesać w siebie odrobiny współczucia dla tej małej istotki, której los powinien mnie wzruszać, a zamiast tego całkowicie mnie irytuje. Czasem, mimo że jest małą dziewczynką, która przecież nie musi rozumieć świata dorosłych, odbiera go na swój sposób,miałam ochotę krzyknąć "przestań smędzić" zarówno jeśli chodzi o jej emocjonalne "historie" jak i całego otoczenia. Nie wiem już kto w całej opowieści jest dzieckiem, a kto "rodzicem" - w szerokim znaczeniu tego zmieniającego się obiektu, niemniej autor próbuje udzielić lekcji wychowania, obłudy, dojrzałości,nadziei i miłości, a z lekcji tej płynie gorzka nauka, która jednak podana jest w sposób nużący i wręcz łopatologiczny.
Chyba wolałabym aby ta książka nigdy nie została napisana...choć nie powinnam tak sądzić, bo przecież wszystko co kiedyś powstało niesie za sobą jakąś wartość i jeśli nie ja, to ktoś inny będzie zauważy ją i doceni...
Nie wiem kiedy teraz sięgnę po jakąś książkę H.Jamesa, a plany co do tego miałam szczerze ambitne ;) Książka, choć niewielkich rozmiarów, zmęczyła mnie...
2016-01-23
2016-01-10
2015-12-25
Lubię czasem sięgnąć po prostą i łatwą historię, po której wiem, że może nie powinnam spodziewać się niczego odkrywczego, ale dla zabicia czasu będzie idealna. Trylogia Blask, mimo takich początkowych założeń, na szczęście ich nie spełniła, o czym mogłam dać nieśmiało do zrozumienia, między poszczególnymi "ochami" i "achami" dotyczącymi części pierwszej. Z tego też powodu paradoksalnie nie śpieszyło mi się z kończeniem całej serii - coraz mocniej odczuwam pożegnania z bohaterami wraz z przeczytaniem ostatnich stron - niczym przecięcie więzi między dajmonem a dzieckiem w sadze Pullmana: chodzę przez kilka godzin jak otępiała i jedyną pociechę stanowi perspektywa ponownego otwarcia książki. Ot - idzie starość ;)
W przypadku 3go tomu -Niebo nie miałam jednak takiego "problemu". Po przeczytaniu drugiej części mój zachwyt nie zmalał, ale w trakcie czytania 3go - już tak. Może zabrakło efektu świeżości, człowiek wie już czego się spodziewać, zna język, bohaterów itd. Z drugiej strony uczucie znużenia???, przedawkowania???, nie towarzyszyła mi przy czytaniu Igrzysk Śmierci (cholera, dlaczego trylogia ma tylko 3 tomy?????) czy też mojej guilty pleasure - sadze Zmierzch. Zatem to chyba nie to...W Niebie dużo się dzieje, może nawet za dużo i tu jest problem? Jednocześnie jest do duży plus, jako że czytelnik na nudę narzekać nie może, akcja na pewno nie jest jednostajna i chyba jednak nie do końca można spodziewać się następujących po sobie wydarzeń. Jednak w pewnym momencie zaczyna to przypominać nawet nie Klan, co prawdziwą soap operę w rodzaju "Mody na M..."Czy to dobrze? Sami musice ocenić. Jedno jest pewne, autorka nie pozwala się nudzić,nie powtarza się - hmmm...no dobrze, Molly jednak była, jest i będzie rasową amerykańską nastolatką i nie ważne ile w życiu miałaby zobaczyć i doświadczyć, w mojej głowie zawsze będzie "blondynką" z wiecznymi znakami zapytania w oczach - ten typ to już chyba tak ma...ale do rzeczy, bo lekko odlatuje w dygresjach :) Autorka snuje resztę historii całkiem zgrabnie, nawet Beth nie zaczyna być choćby lekko irytująca z całą swoją anielską naiwnością i brakiem znajomości życia ludzkiego,wszak co jak co, ale je zaczyna poznawać całkiem dobrze ;), ponieważ i tutaj pisarka wychodzi na przeciw oczekiwaniom realności. Na razie lekka 5 za całość będzie, ale póki Zmierzch i Głodowe...mają na podium miejsca nie zachwiane,tak ugruntowanie pozycji Blasku najsilniejsze nie jest i może wypaść ze "świętej trójcy" jeśli tylko natrafię na coś bardziej...soczystego. Miłej lektury:)
Lubię czasem sięgnąć po prostą i łatwą historię, po której wiem, że może nie powinnam spodziewać się niczego odkrywczego, ale dla zabicia czasu będzie idealna. Trylogia Blask, mimo takich początkowych założeń, na szczęście ich nie spełniła, o czym mogłam dać nieśmiało do zrozumienia, między poszczególnymi "ochami" i "achami" dotyczącymi części pierwszej. Z tego też powodu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-20
Nie bardzo wiedziałam czego spodziewać się po tej książce. Nie bardzo miałam ochotę "rozczytywać" się w wymyślnych formach zadawania tortur przez Czachticką Panią i opisach jej okrucieństwa - horrory jak już to tylko w kinie ;) tymczasem zaskoczyło mnie wszystko!!!:
1. język - po prostu finezja, poezja dla oka i ucha.Chylę czoła przed tłumaczem. Choć nie jest to współczesna polszczyzna, nie męczy,a wręcz przeciwnie, rozbudza ciekawość, świetnie oddaje klimat książki, a w trakcie czytania sprawia niesamowitą frajdę. Tu każde, wydawałoby się najprostsze, najbardziej oklepane słowo brzmi inaczej, a w miarę kolejnych stron, finezja języka rośnie.
2.intryga - wartka akcja, momentami bardzo zaskakująca, a gdy wydawałoby się, że chyba już zdążyło wydarzyć się wszystko - pac - na scenę wchodzi nowy bohater lub wydarzenie i burzy dotąd znany spokój rzeczy. Chciałabym tutaj móc zarzucić jakąś cukierkowość, może zbytnią tkliwość lub rozrzewnienie, ale chyba się nie skuszę :) Bo mimo że czasem i są, wszystko tak zgrabnie do siebie przystaje, że serca nie mam ku temu.
3.bohaterowie- tu każdy jest jakiś! wiadomo albo dobry, albo zły, ale zawsze jakiś. Nie ma tu chyba słabej postaci, opisu jej charakteru, i nawet panny, które wydawałoby się, że nic tylko mdleć potrafią w tych swoich XVII-wiecznych sukniach, to i czasem hartem ducha zaskoczyłby samego Bonda.
Trochę to wszystko bajka, i jak na bajkę przystało: dobro zwycięża a zło dostaje sromotną nauczkę. Warto przeczytać w jakim stylu.
Nie bardzo wiedziałam czego spodziewać się po tej książce. Nie bardzo miałam ochotę "rozczytywać" się w wymyślnych formach zadawania tortur przez Czachticką Panią i opisach jej okrucieństwa - horrory jak już to tylko w kinie ;) tymczasem zaskoczyło mnie wszystko!!!:
1. język - po prostu finezja, poezja dla oka i ucha.Chylę czoła przed tłumaczem. Choć nie jest to współczesna...
2015-12-20
Okładka niestety może skrzywdzić książkę albo i czytelnika, który myśli, że po zdjęciu znajdzie w środku jedno, a w miarę upływu stron okazuje się, że drugie. Mgła i mrok może być tego przykładem. Wydaje się być kolejnym romansem z historią w tle, a raczej jest na odwrót: romansu mogłoby nie być, za to beletryzowane zapiski stalinowskiej Rosji krzyczą do czytelnika zewsząd. I to na tyle głośno, że nie można się od tej pozycji oderwać. Dużo tu historii a i owszem, ale podanej językowo w taki subtelny sposób, na ile to tylko możliwe przy odnoszeniu się do tamtych czasów. Autor bardzo zgrabnie przeplata fikcję z rzeczywistością, oszczędny w środkach stylistycznych, nie epatuje okrucieństwem, ale bardzo zgrabnie buduje sporą dawkę emocji i psychologię głównej bohaterki. Proces dojrzewania Sonii, od zakochanej w komunizmie i jej wodzu, przez odartą ze złudzeń, rozczarowaną, zbolałą rzeczywistością,która brutalnie rozminęła się z ideałami, w które tak gorliwie wierzyła. Pisarz ciekawie splótł wątki Sonii i Stalina,osób, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednocześnie wszystko!!! Pokazuje jak postać z portretów na ścianie, ktoś mało realny, ot idea, wpłynęła na losy jednostki. Mikrokosmos w skali marko! Czytelnik, mimo że mądrzejszy od bohaterki nie uśmiechnie się ironicznie czytając o komunistycznych ideałach, bo idealnie patrzy na świat Sonii jej oczami, zaś na świat Stalina jego spojrzeniem. I wierzy w oba te światy, w obie te wizje.Bo Stalin nie jest tu wiszącym obrazem, przynajmniej dla czytelnika, ale człowiekiem z krwi i kości. Ostatnia scena opisująca umierającego wodza, który przyczynił się do śmierci tylu ludzi,potrafi wzbudzić żal i współczucie. A to jeśli chodzi o jednego z większych katów w dziejach ludzkości wydawałoby się niemożliwe. Tuerschmidowi się udało.
Okładka niestety może skrzywdzić książkę albo i czytelnika, który myśli, że po zdjęciu znajdzie w środku jedno, a w miarę upływu stron okazuje się, że drugie. Mgła i mrok może być tego przykładem. Wydaje się być kolejnym romansem z historią w tle, a raczej jest na odwrót: romansu mogłoby nie być, za to beletryzowane zapiski stalinowskiej Rosji krzyczą do czytelnika zewsząd....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników Indii!!! Trudna, bardzo emocjonująca, ale trzeba to przeczytać!
Lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników Indii!!! Trudna, bardzo emocjonująca, ale trzeba to przeczytać!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to