Słowacki poeta, prozaik, publicysta i tłumacz. uczęszczał do szkół w Trnavie i Satu Mare (Rumunia),nie skończył studiów prawniczych, lecz zajął się (1924) dziennikarstwem, pracował jako redaktor kilku czasopism, a po 1949 w wydawnictwach. Na emeryturze tłumaczył z kilku języków (rumuńskiego, niemieckiego, rosyjskiego i węgierskiego).https://sk.wikipedia.org/wiki/Jo%C5%BEo_Ni%C5%BEn%C3%A1nsky
Nie bardzo wiedziałam czego spodziewać się po tej książce. Nie bardzo miałam ochotę "rozczytywać" się w wymyślnych formach zadawania tortur przez Czachticką Panią i opisach jej okrucieństwa - horrory jak już to tylko w kinie ;) tymczasem zaskoczyło mnie wszystko!!!:
1. język - po prostu finezja, poezja dla oka i ucha.Chylę czoła przed tłumaczem. Choć nie jest to współczesna polszczyzna, nie męczy,a wręcz przeciwnie, rozbudza ciekawość, świetnie oddaje klimat książki, a w trakcie czytania sprawia niesamowitą frajdę. Tu każde, wydawałoby się najprostsze, najbardziej oklepane słowo brzmi inaczej, a w miarę kolejnych stron, finezja języka rośnie.
2.intryga - wartka akcja, momentami bardzo zaskakująca, a gdy wydawałoby się, że chyba już zdążyło wydarzyć się wszystko - pac - na scenę wchodzi nowy bohater lub wydarzenie i burzy dotąd znany spokój rzeczy. Chciałabym tutaj móc zarzucić jakąś cukierkowość, może zbytnią tkliwość lub rozrzewnienie, ale chyba się nie skuszę :) Bo mimo że czasem i są, wszystko tak zgrabnie do siebie przystaje, że serca nie mam ku temu.
3.bohaterowie- tu każdy jest jakiś! wiadomo albo dobry, albo zły, ale zawsze jakiś. Nie ma tu chyba słabej postaci, opisu jej charakteru, i nawet panny, które wydawałoby się, że nic tylko mdleć potrafią w tych swoich XVII-wiecznych sukniach, to i czasem hartem ducha zaskoczyłby samego Bonda.
Trochę to wszystko bajka, i jak na bajkę przystało: dobro zwycięża a zło dostaje sromotną nauczkę. Warto przeczytać w jakim stylu.
Jeżeli spodziewacie się, że będzie to rzeźnicka opowieść obrazująca krwawe rytuały znanej monarchini, możecie się zawieść. Jest to opowieść oparta na odnalezionych dokumentach i zeznaniach osób niejako w historię zamieszanych, co tworzy scenerię widzianą z punktu widzenia osób trzecich.
Samej Elżbiety w książce nie brakuje, jej losy również znalazły swoje miejsce na licznych stronicach. Jej drastyczne zamiłowania nie zostały jednak tak spektakularnie wyszczególnione jakby współczesny poszukiwacz emocji tego pragnął.
Mimo to, fabuła trzyma stale w napięciu dzięki postaciom żyjącym w świecie czachtickiej grafki. Starania bohaterów mające ściągnąć mroczną władczynię z jej krwawego tronu są świetnie zaprezentowane. Pojawia się inteligentny plan, a tuż za nim kroczy przenikliwość Elżbiety i jej działania zapobiegawcze. Intrygi, zdrady, sensacyjne wątki, to wszystko sprawia, że akcja toczy się wartko i przez cały czas pozostawia czytelnika z zagadką odnośnie dalszych losów bohaterów, co nie zmienia się aż do samego końca.
O tym czy im się udało, można dowidzieć się zarówno z książek historycznych, jak i z tej powieści, która ubarwiona nietuzinkowym literackim językiem, jest z całą pewnością ciekawszą wersją przekazu.
Mnie osobiście zdumiało, że zaciekawiłam się losami pewnej miłości. Zwykle ckliwe historie nie trafiają do mnie, tymczasem obserwowałam ten wątek z zapartym tchem.
Lekturę oceniam na bardzo dobrą, aczkolwiek dla mnie do przeczytania na jeden raz, ponieważ sensacyjna żyłka przeminęła wraz z ostatnią stroną książki i gdybym czytała drugi raz, to już bez żadnych emocji.
Przeczytać naprawdę warto, zwłaszcza, że fabułę opartą na faktach, poznaje się zawsze z większymi wypiekami, wszak fikcja literacka jest tutaj tylko zdobnikiem, a cała reszta miała miejsce w węgierskich dziejach.