Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mocną stroną książki jest ukazanie kolejnych etapów rozwoju głównego bohatera, ewolucji jego ludzko-psiego mikrokosmosu, poznawania najbliższego otoczenia oraz kształtowania się jego relacji z innymi - tak z psami, jak i z ludźmi. Z tego względu uważam, że warto tej powieści dać szansę - porusza ciekawy temat w sposób też całkiem ciekawy. Problem jest taki, że akcja zaczyna z czasem kuleć, zdominowana przez plastikowe postaci i nieumiejętnie stopniowane napięcie, nieumiejętnie też poszatkowana na mniejsze porcje.
Umiejscowienie co dramatyczniejszych momentów w książce nie sprzyja jakiemuś szczególnemu ich przeżywaniu (bo gdy po jednej wstrząsającej przygodzie zaraz dostajemy wyrwany z kontekstu opis kolejnej wstrząsającej przygody, to efekt jednak nie ten). W końcu język - nudny, licealny wręcz, trochę sztampowy.
Reasumując - nie ma rewelacji, ale jak kogo zaciekawił temat, to niech przeczyta, bo książka stratą czasu, mimo wszystkich wad, nie jest. Ja rozczarowany nie byłem, bo i niczego niesamowitego się nie spodziewałem (nie sposób stawiać wysoko poprzeczkę widząc na okładce informację "porywająca powieść australijskiej autorki, prztłumaczona na 16 języków!" - w końcu nic tak nie zniechęca wymagającego czytelnika, jak miano bestsellera nadane danej pozycji).

Mocną stroną książki jest ukazanie kolejnych etapów rozwoju głównego bohatera, ewolucji jego ludzko-psiego mikrokosmosu, poznawania najbliższego otoczenia oraz kształtowania się jego relacji z innymi - tak z psami, jak i z ludźmi. Z tego względu uważam, że warto tej powieści dać szansę - porusza ciekawy temat w sposób też całkiem ciekawy. Problem jest taki, że akcja zaczyna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka może i dobra, bo klasyka, bo niegłupia, napisana mistrzowskim językiem, z multum aluzji i odwołań do tego i owego, ale jednak - przeraźliwie nudna i przeciągnięta do granic możliwości. Czy sama tematyka jest problemem? Nie, jeżeli mamy na tyle szerokie horyzonty, żeby nie oceniać sztuki przez pryzmat moralności. Problemem są przesadnie długie (2/3 książki?), i przesadnie kwieciste opisy samej Lolity oraz obsesji bohatera na jej punkcie, co jest i męczące, i budzące niesmak. Samo budzenie niesmaku może być skutecznym, wżerającym się w psychikę zabiegiem artystycznym - ale przynudzania nic nie usprawiedliwia, o ile czytamy książki dla rozrywki, dla intelektualnych i emocjonalnych wzruszeń, a nie po to, żeby po ich przemęczeniu rozpływać się nad ich rzekomym geniuszem.

Książka może i dobra, bo klasyka, bo niegłupia, napisana mistrzowskim językiem, z multum aluzji i odwołań do tego i owego, ale jednak - przeraźliwie nudna i przeciągnięta do granic możliwości. Czy sama tematyka jest problemem? Nie, jeżeli mamy na tyle szerokie horyzonty, żeby nie oceniać sztuki przez pryzmat moralności. Problemem są przesadnie długie (2/3 książki?), i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dotąd żyłem w przekonaniu, że jeśli powieść jest intensywna i diabelnie wciągająca, to nie może być dobra - do czasu, aż zetknąłem się z "Gniazdem Światów".
Nie powala na kolana formą czy kreacją postaci. Ale nie o to chodzi. Im dalej, tym "Gniazdo" wsysa cię mocniej. Wsysa, wsysa, aż... no, sami się przekonacie. Ja powiem tyle: pomysł jest totalnie odjechany i trzeba tego doświadczyć samemu, bo jakiekolwiek próby przybliżenia o co tutaj chodzi, mogą popsuć przyjemność z czytania.
Warto.

Dotąd żyłem w przekonaniu, że jeśli powieść jest intensywna i diabelnie wciągająca, to nie może być dobra - do czasu, aż zetknąłem się z "Gniazdem Światów".
Nie powala na kolana formą czy kreacją postaci. Ale nie o to chodzi. Im dalej, tym "Gniazdo" wsysa cię mocniej. Wsysa, wsysa, aż... no, sami się przekonacie. Ja powiem tyle: pomysł jest totalnie odjechany i trzeba tego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie spojrzę na tę książkę fachowym okiem, bo survivalowcem nie jestem, a skutków kataklizmu na szczęście nie miałem jeszcze okazji doświadczyć. Każdy jednak zgodzi się chyba, że warto mieć w domu poradnik zawierający rady odnośnie radzenia sobie w krytycznych sytuacjach.
Duży plus za uporządkowanie rozdziałów z godnie z przedstawioną w książce piramidą potrzeb - od tych podstawowych (jak utrzymanie temperatury ciała na odpowiednim poziomie) do mniej ważnych (jak transport).
Samego poradnika nie nazwałbym jednak bardzo przejrzystym. Ilustracje utrzymane w kreskówkowo-komiksowej stylistyce to fajny, ale jednak niesprzyjający funkcji informacyjnej pomysł. Chętniej bym popatrzył na zdjęcia lub realistyczne rysunki i to w nieco większej ilości, bo część rzeczy, o których wspomina autor, ciężko sobie wyobrazić, skoro się ich nigdy w życiu nie widziało.
Niektórych zawartych w książce zdań zwyczajnie nie zrozumiałem i coś mi się wydaje, że to zasługa tłumacza. Ale i tak gorąco polecam ją przeczytać - nawet, jeśli nie mamy zamiaru robić zapasów na ewentualny kataklizm, to, gdy się już to piekło rozpęta, aż tak nas może nie zaskoczy.

Nie spojrzę na tę książkę fachowym okiem, bo survivalowcem nie jestem, a skutków kataklizmu na szczęście nie miałem jeszcze okazji doświadczyć. Każdy jednak zgodzi się chyba, że warto mieć w domu poradnik zawierający rady odnośnie radzenia sobie w krytycznych sytuacjach.
Duży plus za uporządkowanie rozdziałów z godnie z przedstawioną w książce piramidą potrzeb - od tych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie sięgałem zbyt często po tego rodzaju literaturę, więc nie wiem jak "Obce miasto" wypada na tle innych książek historycznych, ale sądzę, że wyczerpująco i przystępnie zarazem omawia ten niesamowity, a jednak mało znany rozdział w dziejach Wrocławia, jakim były jego powojenne dzieje.

Temat jest świeży i być może newralgiczny, ale autor wydaje się przedstawiać go dość obiektywnie. Innymi słowy wszystkim dramatis personae - Niemcom, Polakom i Sowietom - dostaje się po trochę, a równocześnie Thum skutecznie zniechęca do świętego oburzenia, ciągle zwracając uwagę na specyficzny kontekst dziejowy, w jakim opisywane zaszłości miały miejsce.

A co się tu takiego działo? Ano mieliśmy tu, w miejscu kwietnącej dziś metropolii, istny dziki zachód. Przesiedlenia, podpalenia, szaber, czarny rynek, demontaże, a przede wszystkim wszechobecne poczucie obcości - i to wszystko wcale nie tak dawno. Dlatego każdy Wrocławianin powinien zapoznać się z tą pozycją. A po jej przeczytaniu żaden spacer po tym mieście nie będzie już taki sam.

Nigdy nie sięgałem zbyt często po tego rodzaju literaturę, więc nie wiem jak "Obce miasto" wypada na tle innych książek historycznych, ale sądzę, że wyczerpująco i przystępnie zarazem omawia ten niesamowity, a jednak mało znany rozdział w dziejach Wrocławia, jakim były jego powojenne dzieje.

Temat jest świeży i być może newralgiczny, ale autor wydaje się przedstawiać go...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W książce znajduje się powieść "Vatran Auraio" i dwa powiązane opowiadania.

O samej powieści mogę powiedzieć, że jest to jedna z najciekawszych fantastycznych wizji, z jakimi się spotkałem. Przedstawia ona dobrze nam znane aspekty człowieczeństwa - cykl życia i śmierci, tradycja, hierarchia społeczna, seksualność, potrzeba ciepła i bliskości, dziedzictwo, głód wiedzy i potrzeba jej gromadzenia, a także będąca chyba w centrum uwagi autora choroba ciała i umysłu - a wszystko to w obliczu zmierzchu gatunku gdzieś na obcej, nieprzyjaznej planecie. To rzecz o pozbawionych korzeni ludziach, którzy starają się zwyczajnie żyć, gdy na każdym kroku czeka śmierć lub cierpienie.

Całość podana jest w otoczce subtelnej, poetyckiej, dość melancholijnej, a równocześnie lekko naturalistycznej. Nie uświadczymy tu tradycyjnej struktury fabuły, nie ma wartkiej akcji, kulminacji, zakończenia z puentą. Nie ma też filozoficznych wywodów, ani ekspresyjnych opisów; Huberath po prostu opisuje rzeczy takimi, jakimi są (w kontekście swojej wizji), dając przy tym czytelnikowi pełną swobodę refleksji. Czytając poznajemy rytm życia, zwyczaje i troski bohaterów w okresie między noceljami, czyli długimi zimami podczas których ludzie zapadają w letarg - i jako opis najlepiej jest ją czytać. Zależnie od czytelnika ten obcy i znajomy zarazem obraz może, jak to było w moim przypadku, urzekać, poruszać, pobudzać wyobraźnię i skłaniać do zadumy, ale może też zwyczajnie nudzić. Grono odbiorców wydaje się dość ograniczone.

Opowiadania pokazują życie społeczności ludzkich na innych planetach oraz wyjaśniają kilka kwestii związanych z samym uniwersum. Robiąc to jednak nieco psują świetną atmosferę tajemnicy, alienacji i nieświadomości wytworzoną wcześniej, pozostawiając przy tym lekki niedosyt. Szkoda, że autor nie rozwinął tych tekstów i nie powiązał wszystkiego w jedną całość, bo mogłoby to być dzieło z niezłym rozmachem.

W książce znajduje się powieść "Vatran Auraio" i dwa powiązane opowiadania.

O samej powieści mogę powiedzieć, że jest to jedna z najciekawszych fantastycznych wizji, z jakimi się spotkałem. Przedstawia ona dobrze nam znane aspekty człowieczeństwa - cykl życia i śmierci, tradycja, hierarchia społeczna, seksualność, potrzeba ciepła i bliskości, dziedzictwo, głód wiedzy i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po wysokich ocenach i przyznanych nagrodach spodziewałem się, że pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu" nie pozostawi mnie obojętnym, ale jeśli by wyciąć z niego elementy SF, zostałaby dość zwyczajna przygodowa powieść dark fantasy. W roli głównej typowy sarkastyczny twardziel oraz typowy młody dziedzic wkraczający w dorosłość. Walka nowego porządku ze starym, kształtowanie się młodego człowieka, podroż w nieznane i tak dalej.
Książka nie jest zła, ale jak na mój gust oferuje za mało, aby udzielił mi się zachwyt nad nią. Z drugiej strony zwyczajnie nie jestem fanem typowo rozrywkowej fantastyki, może i jest to powieść dobra w swojej klasie.

Po wysokich ocenach i przyznanych nagrodach spodziewałem się, że pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu" nie pozostawi mnie obojętnym, ale jeśli by wyciąć z niego elementy SF, zostałaby dość zwyczajna przygodowa powieść dark fantasy. W roli głównej typowy sarkastyczny twardziel oraz typowy młody dziedzic wkraczający w dorosłość. Walka nowego porządku ze starym, kształtowanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzecz ciekawa: za sprawą jednej powieści z cienia wychodzi autor, który publikuje nie od dzisiaj, ale szerszej publiczności nie był chyba szczególnie znany. Momentalny awans do ważniejszych polskich współczesnych twórców. Czy są ku temu powody? A i owszem! Postęp, jaki Szczepan Twardoch poczynił w stosunku do swoich starszych dokonań, jest godny podziwu.

Mamy w "Morfinie" wielowymiarowego bohatera przedstawionego w całej swojej złożoności, słabości, w całym swoim wewnętrznym rozerwaniu i we wszystkich formach, w które wtłaczają go kobiety i prąd historii. Jest to być może najsilniejsza strona powieści, ale podobnie niebanalna i naturalna jest większość postaci przewijających się przez życie Konstantego Willemanna, nawet pomimo tego, iż nieraz wydają się ucieleśniać jakieś archetypy.

Fabuła? Cóż, tutaj od samych wydarzeń ważniejszy jest sposób, w jaki zostają nam one zaserwowane. A ten jest ciekawy, bo autor nie tylko włada językiem poetyckim, dosadnym, i działającym wyobraźnię, ale i przez zabawy formą odzwierciedla stan psychiczny bohatera. Wprowadza też na przykład abstrakcyjnego żeńskiego narratora, który stanowi interesujący obiekt interpretacji. To przykład eksperymentu moim zdaniem udanego, ale z drugiej strony czasem tego typu zabiegi idą tu za daleko. Tym jednak, co w "Morfinie" irytuje najbardziej, jest przytłaczająca refleksyjność tej powieści, bowiem akcja jest z przesadną częstotliwością przerywana retrospekcjami, komentarzami, a nawet opisami przyszłości, i mówię to jako miłośnik literatury skłaniającej do przemyśleń. Nie należy zatem tej książki czytać z jakimś szczególnym apetytem na fabułę, a raczej jako zbiór pewnych treści i idei, które opowiedziane wydarzenia jedynie obrazują.

Mimo wszystko - słabe strony w przypadku tej powieści to rzecz wysoce subiektywna. Wielu "Morfina" zachwyci, ale i niejednego pewnie odrzuci. Ja, choć jestem czytelnikiem wybrednym i czasem przy lekturze załamywałem ręce, wystawiam wysoką ocenę, bo powieść ta zadziałała na mnie na tyle silnie, że jestem w stanie przełknąć to, co mi do gustu nie przypadło.

Rzecz ciekawa: za sprawą jednej powieści z cienia wychodzi autor, który publikuje nie od dzisiaj, ale szerszej publiczności nie był chyba szczególnie znany. Momentalny awans do ważniejszych polskich współczesnych twórców. Czy są ku temu powody? A i owszem! Postęp, jaki Szczepan Twardoch poczynił w stosunku do swoich starszych dokonań, jest godny podziwu.

Mamy w "Morfinie"...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej niesamowite, jeśli chodzi o "Mistrza i Małgorzatę", jest to, jaką legendą obrosła ta powieść i jak przekonane o jej genialności są kolejne pokolenia czytelników. Bo dla mnie to szalona, kipiąca absurdem bajka z fajnym klimatem... i tylko tyle. Świetna warsztatowo i przyjemna w czytaniu, ale też pozbawiona tej wielkiej głębi, którą widzi tak wielu.

Najbardziej niesamowite, jeśli chodzi o "Mistrza i Małgorzatę", jest to, jaką legendą obrosła ta powieść i jak przekonane o jej genialności są kolejne pokolenia czytelników. Bo dla mnie to szalona, kipiąca absurdem bajka z fajnym klimatem... i tylko tyle. Świetna warsztatowo i przyjemna w czytaniu, ale też pozbawiona tej wielkiej głębi, którą widzi tak wielu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Spowiedź heretyka. Sacrum profanum Krzysztof Azarewicz, Adam Darski, Piotr Weltrowski
Ocena 7,2
Spowiedź heret... Krzysztof Azarewicz...

Na półkach:

Książka, której nie miałem zamiaru czytać, bo nie słucham Behemotha, nie jestem fanem Adama, a do tego miałem okazję widzieć materiały filmowe ją promujące i wzbudziły we mnie lekkie zażenowanie. Zachęcił mnie jednak kolega i w ostateczności całkiem miło się zaskoczyłem.

Lektura jest lekka, przyjemna, interesująca i inspirująca, szczególnie jeśli ktoś sam ma muzyczne aspiracje lub ciekawi go, jak wygląda życie muzyka - nie stereotypowego zaćpanego rockmana, ale kogoś, kto jednak ma trochę oleju w głowie.

Co mi się nie spodobało? Chyba to, że trochę znajdziemy tu średnio ciekawych zapychaczy. Istotne wydaje się wszystko co się wiąże z muzyką, a także z innymi ważnymi dziedzinami życia - związkami czy zdrowiem. Resztę bym odjął, bo mnie osobiście średnio interesuje Nergala gust kulinarny czy też ulubiona konfiguracja kawy. Do tego, choć chyba przeważają wartościowe refleksje, trochę za dużo tutaj "głębokiego" filozofowania i odkrywania Ameryki. Poza tym egocentryzm bohatera i jego przekonanie o własnej wartości (z którymi się notabene nie kryje) trochę zaczynają po jakimś czasie męczyć, nawet jeśli są uzasadnione.

Na koniec jeszcze przyczepiłbym się do całej tej kontrowersyjnej otoczki widocznej choćby w tytule czy we wspomnianych wcześniej filmach. Wiadomo, marketing. Ale w tej książce naprawdę nie przeczytamy nic strasznego (przynajmniej jak na książkę o muzyku i to tworzącym w takim, a nie innym nurcie). Wręcz przeciwnie - przekonamy się, że Adam to normalny, rozsądny, doświadczony koleś z dystansem do siebie i innych, tylko media żerują na takim, a nie innym jego wizerunku.

Książka, której nie miałem zamiaru czytać, bo nie słucham Behemotha, nie jestem fanem Adama, a do tego miałem okazję widzieć materiały filmowe ją promujące i wzbudziły we mnie lekkie zażenowanie. Zachęcił mnie jednak kolega i w ostateczności całkiem miło się zaskoczyłem.

Lektura jest lekka, przyjemna, interesująca i inspirująca, szczególnie jeśli ktoś sam ma muzyczne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Początki SF, jakie znamy. A do tego książka niezwykła, przedstawiająca frapującą wizję przyszłości i zmuszająca do refleksji. Pozycja, której nie można odmówić wpływu na naszą kulturę, tym ciekawsza, jeśli wziąć pod uwagę jej wiek, bo aż ciężko uwierzyć, że dziewiętnastowieczny umysł spłodził taki obraz.
Z tych powodów warto sięgnąć po tę książkę, szczególnie, że ze względu na niewielką objętość nie wymaga wielkich nakładów czasu.

Początki SF, jakie znamy. A do tego książka niezwykła, przedstawiająca frapującą wizję przyszłości i zmuszająca do refleksji. Pozycja, której nie można odmówić wpływu na naszą kulturę, tym ciekawsza, jeśli wziąć pod uwagę jej wiek, bo aż ciężko uwierzyć, że dziewiętnastowieczny umysł spłodził taki obraz.
Z tych powodów warto sięgnąć po tę książkę, szczególnie, że ze względu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Opinie na temat "Peanatemy" sprawiły, że miałem wobec tej powieści spore oczekiwania i nieco się rozczarowałem.

Sam pomysł jest świetny, ale gdybym chciał powiedzieć o nim coś więcej, niż to, co wiadomo na wstępie, musiałbym ujawnić obecne w powieści fabularne zawijasy i popsuć komuś przyjemność z czytania, samemu się przy tym przemęczając. Ograniczę się do stwierdzenia, że ciężko nie być pod wrażeniem wyobraźni, wiedzy i inteligencji autora. Niestety, w moim przypadku z kolejnymi stronami początkowa fascynacja stopniowo ustępowała obojętności, a potem już oscylowała między jednym, a drugim. Ostatecznie samo zakończenie nie ruszyło mnie jednak. Do tego niejedna tajemnica pozostała niewyjaśniona - co nie zaskutkowało zaostrzeniem intelektualnego apetytu, tylko niedosytem.

Główny bohater oraz postaci, pierwszo- i drugoplanowe są sympatyczne, ale nieszczególnie wyraziste i jakieś niepełnokrwiste. Wątek miłosny jest średni. Sporo jest fabuły, o którą moim zdaniem można by z powodzeniem książkę okroić, ale na szczęście przy co nudniejszych momentach udaje się bez irytacji czytać dalej. Ogólnie rzecz biorąc - z warsztatem w tej powieści bywa różnie, ale też nie wydaje mi się aby w którymkolwiek momencie jego poziom spadał poniżej przeciętnej.

Chociaż niektóre naukowe i filozoficzne refleksje w "Peanatemie" mogą być średnio zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika, nie przesadzałbym też z trudnością lektury, o której mowa jest w wielu opiniach (choć rzeczywiście nie polecałbym jako pierwszej książki SF). Wiadomo, "Kubuś Puchatek" to to nie jest i na początku trzeba się zaklimatyzować. Ale na końcu książki mamy nieoceniony glosariusz, poza tym wiele pojeć jest wyjaśnianych na bieżąco.

Mimo tej utrzymanej w krytycznym tonie recenzji, nie mogę powiedzieć, aby "Peanatema" była książka słabą. Po prostu pozostawia po sobie poczucie niewykorzystanego potencjału.

Opinie na temat "Peanatemy" sprawiły, że miałem wobec tej powieści spore oczekiwania i nieco się rozczarowałem.

Sam pomysł jest świetny, ale gdybym chciał powiedzieć o nim coś więcej, niż to, co wiadomo na wstępie, musiałbym ujawnić obecne w powieści fabularne zawijasy i popsuć komuś przyjemność z czytania, samemu się przy tym przemęczając. Ograniczę się do stwierdzenia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, napisana dobrym językiem, wciągająca, klimatyczna. Tylko, że ja od dobrej książki oczekuję czegoś więcej: większych walorów artystycznych, intelektualnych, jakiegoś przesłania, czy choćby ciekawej formy.
Z początku wydawało mi się, że autorowi udaje się nie popadać w sztampę, a powieść ma potencjał, ale ten moim zdaniem został zmarnowany choćby przez zakończenie - kto przeczyta, ten zobaczy. Poza tym może i znajdziemy w "Cieniu Wiatru" parę dobrych cytatów, ale przeważnie, gdy już autor coś chce nam przekazać, są to mądrości na poziomie Paulo Coelho, jakieś androny o przeznaczeniu, nieśmiertelnej miłości, czy o magii książek.
Fabuła jest ciekawa i moim zdaniem dostatecznie nieprzywidywalna, aby trzymać w napięciu, ale wydaje mi się, że autora trochę poniosła wyobraźnia. Kluczowi bohaterowie są do przesady opętani jakimiś obsesjami, a moc ich zauroczeń i nienawiści przekracza granice prawdopodobieństwa i zdrowego rozsądku. A skoro już przy postaciach jesteśmy, to niby należy się uznanie Zafonowi za ich wyrazistość, ale i tutaj autor czasem przesadza. Z powieści wynika, że prawie każdy mieszkaniec Barcelony odznacza się jakimś drobnym dziwactwem - ten to poeta surrealistyczny, zaraz się okaże, że tamten grywa na rozstrojonym banjo w wannie teściowej. No jakie to urocze i głębokie.
Reasumując - ta książka to po prostu świetne czytadło i tego jej odmówić nie można. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy czytając chcą się przede wszystkim oderwać od rzeczywistości i nie tyle delektować się głębią książki, co po prostu wciągnąć się w wir opisywanych wydarzeń. Tacy czytelnicy chyba stanowią większość i dlatego "Cień wiatru" to bestseller zbierający wysokie noty - to powieść dobra w swojej kategorii, powieść, która wciąga, bawi, straszy, porusza. Jeśli tego szukasz - sięgnij po nią. Jeśli szukasz czegoś więcej, to szukaj dalej, chyba że akurat masz ochotę na trochę niezobowiązującej rozrywki.

Ciekawa, napisana dobrym językiem, wciągająca, klimatyczna. Tylko, że ja od dobrej książki oczekuję czegoś więcej: większych walorów artystycznych, intelektualnych, jakiegoś przesłania, czy choćby ciekawej formy.

Z początku wydawało mi się, że autorowi udaje się nie popadać w sztampę, a powieść ma potencjał, ale ten moim zdaniem został zmarnowany choćby przez zakończenie -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajna książka. Interesujące, dobrze opisane miejsce akcji, świetny klimat, niezła fabuła, czasem daje do myślenia. Z minusów mógłbym wymienić to, że styl autora chwilami może irytować (oryginalność na siłę), a główny bohater jest raczej mało wyrazisty - ot, nielubiący komunistów szpieg, który potrafi wcielać się w różne postaci. Być może to taka przypadłość Twardocha, bo te same wady, ale o wiele bardziej dające się we znaki, dostrzegłem w jego przeczytanym później "Przemienieniu". Ale w tym wypadku wrażenie zdecydowanie na plus.

Fajna książka. Interesujące, dobrze opisane miejsce akcji, świetny klimat, niezła fabuła, czasem daje do myślenia. Z minusów mógłbym wymienić to, że styl autora chwilami może irytować (oryginalność na siłę), a główny bohater jest raczej mało wyrazisty - ot, nielubiący komunistów szpieg, który potrafi wcielać się w różne postaci. Być może to taka przypadłość Twardocha, bo te...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Napisana infantylnym językiem powieść o szukających miłości kobietach zdradzanych przez swoich złych mężów, a wszystko to przeplatane metafizycznymi fantazjami autorki, w których nijak sensu się doszukać nie mogłem, i myślami, które, podejrzewam, miały brzmieć głęboko, a wzbudzają zażenowanie.
Powieść nie jest tragiczna, ma lepsze fragmenty. Opinie pozostałych czytelników świadczą również o tym, że jakąś głębię w niej rzeczywiście odnaleźć można. Z drugiej strony w dzisiejszych czasach nawet, jeśli włączę edytor tekstu i uderzę głową w klawiaturę, rezultat da krytykom literackim i niejednemu czytelnikowi duże pole do interpretacji.

Napisana infantylnym językiem powieść o szukających miłości kobietach zdradzanych przez swoich złych mężów, a wszystko to przeplatane metafizycznymi fantazjami autorki, w których nijak sensu się doszukać nie mogłem, i myślami, które, podejrzewam, miały brzmieć głęboko, a wzbudzają zażenowanie.
Powieść nie jest tragiczna, ma lepsze fragmenty. Opinie pozostałych czytelników...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to